2001.07.29 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:05, 6 sie 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Gazeta Krakowska:

Wisła podejmuje Polonię Warszawa

O fotel lidera

Zarówno Wisła jak i Polonia Warszawa wygrały swoje pierwsze mecze w lidze. Jutro o godz. 17 obie ekipy spotkają się w Krakowie, a zespół który zwycięży może zająć fotel lidera na dłużej.

Pod Wawelem nikt nie wątpi, że Wisła zagra o trzy punkty. Krakowianie w trzech pierwszych meczach sezonu wygrali wszystko i sygnalizują zwyżkę formy. Zadowolony jest trener Franciszek Smuda: - Mam do dyspozycji wszystkich zawodników - powiedział krakowski szkoleniowiec. - Nawet Olgierd Moskalewicz, który ostatnio był kontuzjowany już trenuje. O Polonii wiemy dużo. Jest to zespół, który dobrze radzi sobie w grze z kontry. Postaramy się im pokrzyżować szyki.

"Franz" indagowany na okoliczność błędów w obronie prowadzonego przez niego zespołu powiedział: - Pretensje do gry obronnej będą zawsze, a wie pan dlaczego? Bo my gramy futbol ofensywny, a wtedy o potknięcia w tyłach zawsze łatwiej. Obyśmy jednak zawsze strzelali o tą jedną bramkę więcej od rywali to będzie dobrze.

Wisła noc poprzedzającą mecz z Polonią spędzi na zgrupowaniu. Piłkarze w spokoju będą przygotowywać się do tej potyczki. A jutro powalczą o trzy punkty i o wspomniany na wstępie fotel lidera. Kibice nie mieliby zapewne nic przeciwko temu, żeby "Biała Gwiazda" powtórzyła wynik ze Starachowic. (BK)

Gazeta Krakowska:

Nie wykorzystali liczebnej przewagi

Trzeszczały kości

WISŁA Kraków - POLONIA Warszawa 2:2 (1:1)

Bramki: Frankowski 33 i Pater 51 min. - Moskal samobójcza 15 i Bąk 80 min. Sędziował R. Małek z Katowic. Żółte kartki: Moskal, Moskalewicz - Bartczak, Pawlak, Gołaszewski, Bykowski, Tarachulski. Czerwona kartka: Żvirgżdauskas w 26 min za podcięcie z tyłu rywala. Widzów około 8 tys.

WISŁA: Sarnat - Baszczyński (86. M. Zając), B. Zając, Moskal, Głowacki - Szymkowiak (3. Pater), Czerwiec (86. Kulawik), Moskalewicz, Kosowski - Frankowski, Żurawski.

POLONIA: Krzyształowicz - Gołaszewski, Kaliszan, Żvirgżdauskas, Kaczorowski - Bartczak (73. Tarachulski), Pawlak (56. Udenkwor), Ekwueme, Dąbrowski (31. Malinowski) - Bąk, Bykowski.

To nie był mecz, ale bitwa, w której w roli napastników wystąpili goście, a gospodarze nieco zdeprymowani brutalnością rywali mimo wszystko postanowili bardziej pokojowymi metodami swój cel, czyli zwycięstwo osiągnąć. Po części trener Franciszek Smuda miał o to do swoich podopiecznych po meczu pretensje, bo piłkarz powinien być przygotowany na podjęcie każdego rodzaju walki. Natomiast sędzia jest od temperowania rozgrzanych głów, gdy piłkarze o przepisach zapominają. I sędzia Małek z tej powinności w pełni się wywiązał, chociaż gdyby taki Bykowski za atak na nogi Moskala, a nie na piłkę, już wcześniej kartkę zobaczył, to krzywdy na pewno by nie miał. Polonia gra ostro, czasami wręcz faul i przy uważnym arbitrze ponosi za to karę. W 26 min sędzia Małek wyrzucił z boiska Żvirgżdauskasa. Wisła nie 64 minuty, ale aż 72 grała w przewadze (sędzia pierwszą i drugą połowę przedłużył po 4 min) i niestety tej przewagi nie wykorzystała. Dlaczego? Bo Polonia zdobywała gole nie przemocą, ale rzeczywiście dobrą grą, a Wisła długimi momentami nie potrafiła dotrzymać jej kroku. Przez sporą część pierwszej połowy gospodarze oddali inicjatywę w ręce polonistów, którzy tylko z racji własnej niefrasobliwości po pierwszych 45 min remisowali. Przy stanie 1:0 dla nich sytuację marzeń miał Dąbrowski, ale w bramkę nie trafił. Ta sytuacja szybko się na nich zemściła, bowiem Frankowski do końca śledził poczynania wykonującego rzut karny Żurawskiego i dzięki temu zdążył celnie piłkę dobić. Polonia bardzo dobrze grała skrzydłami, gdy przyszło się jej bronić, skutecznie rozbijała ataki wiślaków przed własnym polem karnym. Z kolei w krakowskim zespole nie miał kto poprowadzić gry, co odbijało się na grze ofensywnej, pomocnicy nie potrafili również wspomóc w defensywie swoich kolegów, też nie najlepiej w tym dniu dysponowanych. Liczne błędy były udziałem każdego z obrońców, nie ma więc potrzeby "wyróżniać" kogokolwiek z nazwiska. Można za to wszystkim wytknąć, że dali się nabrać Udenkworowi: widząc zawodnika o posturze przypominającej rugbistę, nie poświęcili mu większej uwagi. Ten może i śmiesznie pląsał po boisku z piłką, ale się na niej nie przewracał, a w 80 min ograł niczym dzieci krakowian i wyłożył piłkę Bąkowi tak, że ten nie mógł gola nie strzelić. A był to gol na wagę remisu w tym meczu. Janusz KOZIOŁ Żurawski nie wykorzystał karnego, dobitka Frankowskiego i gol

Fot. Jecek KOZIOŁ Od 1 do 90 minuty

  • 1 - ostre wejście Kaczorowskiego, Szymkowiak został zniesiony z boiska z urazem stawu skokowego
  • 12 - strzał Żurawskiego z około 20 m, bardzo ładny, ale piłka przeleciała nad poprzeczką
  • 13 - zagranie w pole karne Kaczorowskiego, naciskany przez B. Zająca Bykowski strzela obok słupka
  • 15 - długie zagranie z prawego skrzydła Gołaszewskiego do Bartczaka, ten dograł do linii kończącej boisko do Dąbrowskiego, który bardzo silnie kopnął piłkę wzdłuż bramki. Próbujący ją wybić Moskal trafił do własnej bramki, gol samobójczy - 0:1
  • 19 - silny strzał z rzutu wolnego Gołaszewskiego, broni Sarnat
  • 20 - stracił piłkę Baszczyński, w sytuacji "sam na sam" znalazł się Dąbrowski, ale w idealnej sytuacji strzelił tuż obok słupka
  • 21- silny strzał z rzutu wolnego Czerwca, obrońca wybił piłkę głową
  • 24 - silny strzał z rzutu wolnego Gołaszewskiego, wypiąstkował piłkę Sarnat
  • 26 - na czystą pozycję strzelecką wychodził Czerwiec, jego nogi zaatakował od tyłu Żvirgżdauskas i został ukarany czerwoną kartką
  • 27 - silny strzał Kosowskiego, bramkarz wybił piłkę na róg
  • 32 - faul Gołaszewskiego na Frankowskim w polu karnym, sędzia wskazał na 11 metr - karny
  • 32 - z rzutu karnego strzela Żurawski, Krzyształowicz efektownie obronił ten strzał, ale przy dobitce Frankowskiego był bezradny - 1:1
  • 45 - dobre podanie w pole karne Kosowskiego, Żurawski zamiast strzelać z pierwszej piłki próbował ją opanować i zmarnował sytuację
  • 47 - zablokowany strzał Frankowskiego, dobitka Moskalewicza i bramkarz wybija piłkę
  • 51 - Moskal podał do Frankowskiego, ten próbował strzelać, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie i zagrał na czystą pozycję do Patera. Pater z bliska trafia do siatki - 2:1
  • 62 - zagranie Kosowskiego i znów dobra sytuacja Żurawskiego, ale ten zwolnił i potem już nie był w stanie oddać strzału
  • 67 - ładny strzał po ziemi Moskala, piłka przeleciała obok słupka
  • 69 - Bartczak kapitalnie ograł naszych obrońców, strzelił równie efektownie, a Sarnat intuicyjnie odbił piłkę
  • 72 - Pater trafił w słupek bramki polonistów
  • 80 - Udenkwor ograł dwóch obrońców Wisły, wyłożył piłkę Bąkowi, który strzałem tuż przy słupku pokonał Sarnata - 2:2

Franciszek Smuda

Dla mnie zawód...

Trener Franciszek Smuda z faktu, że Wisła tylko zremisowała, zadowolony nie był, ależ też przyznał, że Polonia na remis zasłużyła. Głównie dlatego, że mimo osłabienia potrafiła do końca walczyć o jak najkorzystniejszy wynik. - Tak, ten pierwszy mecz na własnym boisku nie wypadł tak jak tego wszyscy oczekiwali - mówi Franciszek Smuda. - Nie wiem, może wpływ na takie nasze zagubienie miała sytuacja z 1 min, kiedy to został kontuzjowany Szymkowiak. Polonia grała bardzo ostro, jeszcze nieraz później to pokazała, ale skoro tak postępowała, to my powinniśmy im pokazać, że się takiej gry nie boimy. W europejskich pucharach dużo jest takiej ostrej gry i zespół musi się do takich warunków umieć dostosować. Główną naszą słabością była zła w tym dniu gra linii pomocy. Nie miał kto poprowadzić gry, w tym spotkaniu Rysiek Czerwiec akurat tym liderem nie był. W efekcie napastnicy nie dostawali piłek z głębi pola, nie byli w stanie stworzyć sobie sytuacji bramkowych. Tak jak wam, również i mnie ta gra się nie podobała, wierzę jednak, że szybko nastąpi poprawa i znów będziemy widzieli Wisłę na miarę oczekiwań. Czy obrona grała słabo? Straciliśmy bramki z kontr, jak się chce atakować i grać efektownie, to trzeba się z tym liczyć. W grze obronnej zabrakło współpracy defensorów z pomocnikami. Nie chcę nikogo krytykować. Czerwiec miał słabszy dzień, ale w następnym meczu może być znów najlepszy. Ja go krytykował nie będę, bo to jest zawodnik delikatnej konstrukcji i potem ciężko w nim odbudować pewność we własne umiejętności. Olo Moskalewicz nie trenował, miał uraz mięśnia, stąd i od niego nie można było wymagać lepszej gry. Dlaczego w takiej sytuacji nie dokonałem wcześniej zmian? Zając i Kulawik weszli na boisko i zamiast narzucić własne tempo, dostosowali się do tego w jakim biegali ich zmęczeni już koledzy. (Ja)