2001.08.01 Wisła Kraków - Skonto Ryga 1:0

Z Historia Wisły

Spis treści

Gazeta Krakowska:

Skonto 9:0 w lidze

Wczoraj w godzinach południowych samolotem czarterowym przyleciała na Balice ekipa mistrzów Łotwy, Skonto Ryga. Trener Andrejs Starkovs przywiózł do Krakowa 18 piłkarzy, tych samych, którzy byli w kadrze na pierwszy mecz z Wisłą, w Rydze. Podobnie jak i po pierwszym spotkaniu, wygranym 2:1 przez Wisłę, Starkovs uważa, iż w potyczce z faworyzowaną Wisłą stać ich jeszcze na niespodziankę. - Po wygranej w meczu ligowym 9:0 jesteśmy w dobrych nastrojach, chcemy pokazać w Krakowie, iż mistrz Łotwy potrafi grać w piłkę - mówił na konferencji prasowej Andrejs Starkovs. - W tym ligowym spotkaniu dałem odpocząć kilku podstawowym zawodnikom, oni są żądni wygranej tu, w Krakowie. Osobiście dobrze znam polski futbol, wiem o sukcesach waszej młodzieżowej piłki, o tym, że macie silne kluby. Ale nie ma przepaści między tym co my umiemy i tym co umie Wisła. Powalczyć na pewno jesteśmy w stanie. Wiemy jednocześnie, że Wisła ma za sobą wiele spotkań w europejskich pucharach, że grała w tych pucharach wielkie mecze. Jak choćby ten z ubiegłego roku z Saragossą. Doceniamy przeciwnika, ale się go nie boimy. Trener Starkovs ma w pamięci jedno z największych wydarzeń w historii 8-krotnego mistrza Łotwy, Skonto. - Graliśmy z Barceloną, to na Łotwie był jeden z pierwszych wielkich meczów. Motywacja dla piłkarzy z państwa, które chciało zaistnieć w europejskim futbolu, była ogromna. Zawodnicy wyzwolili z siebie wszystkie siły, umiejętności, zagraliśmy dwa bardzo dobre mecze. Takie, które się będzie zawsze pamiętać. Na pewno chcielibyśmy przeżyć jeszcze raz taką rywalizację. Barcelona ciągle czeka na rywala - mówił Starkovs. Dyrektor klubu, Andis Dambergs, mówił o sile finansowej Skonto. - Nasz budżet, to 2 mln. dolarów. Jak na warunki ligi litewskiej jest to suma ogromna. By zaistnieć w Europie trzeba na pewno większych pieniędzy. Ale trzeba realnie oceniać swoje możliwości - powiedział Andis Dambergs. Po konferencji prasowej piłkarze Skonto zapoznali się z murawą stadionu przy ul. Reymonta. Wszystko wskazuje na to, że zespół rozpocznie mecz w takim samym składzie jak tydzień temu w Rydze. Możliwa jest jedna zmiana, zamiast Kolesniczenki w podstawowym składzie wyjdzie Miholaps. Przewidywany skład: Piedels - Tereskinas, Zemlinskis, Zakresevskis, Blagonadeżdius - Buitkas, Czernovs, Rehwiaszwili, Menteshashvili - Verpakovskis, Miholaps. (JK)

Eliminacje Ligi Mistrzów

Doczłapali do Barcelony

WISŁA Kraków - SKONTO Ryga 1:0 (0:0) Bramka: Żurawski w 86 min. Sędziował N. Vollquartz z Danii. Żółte kartki: Niciński, Głowacki - Verpakovskis. Widzów około 4 tys. Pierwszy mecz drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów również wygrała Wisła (2:1) i awansowała do trzeciej rundy kwalifikacji, gdzie zmierzy się z Barceloną. ]

WISŁA: Sarnat - M. Zając, B. Zając, Głowacki - Moskal - Pater (60. Frankowski), Czerwiec (68. Kulawik), Moskalewicz, Kosowski - Żurawski, Niciński (78. Baszczyński).

SKONTO: Piedels - Lobanovs, Zemlinskis, Zakresevskis, Blagonadeżdins - Buitkus (80. Ksanavicius), Rehwiaszwili, Czernovs (63. Korgalidze), Mentechaszwili - Verpakovskis, Kolesniczenko (61. Miholaps).

W meczu rewanżowym ze Skonto podopieczni trenera Franciszka Smudy wypadli znacznie gorzej niż w pierwszej potyczce w Rydze, ale mimo to doczłapali do trzeciej rundy eliminacji LM i zmierzą się ze słynną Barceloną. Mając w perspektywie ten mecz trzeba jak najszybciej zapomnieć o wczorajszych wyczynach wiślaków i zdać się na słowa trenera, który powiedział, że zespół grał tak, by awansować (niekoniecznie, by się podobać...). Wypada wierzyć, że na futbol na miarę możliwości tego zespołu doczekamy się za tydzień. Wisła zagrała znacznie gorzej niż w Rydze, a Skonto z kolei zaprezentowało się zdecydowanie lepiej. Strach mistrza Łotwy minął bezpowrotnie i niewiele brakowało, by obleciał on krakowian. Skonto miało bowiem wczoraj kilka wyśmienitych sytuacji do zdobycia goli i trudno zrozumieć dlaczego ich nie wykorzystało. Dla nas oczywiście to dobrze, bo nie wiadomo czy niemrawo poruszająca się po boisku Wisła tracąc gola zyskałaby bodziec do aktywniejszej gry, czy może pognębiłaby się sama. Przez pierwsze 60 min. gry zdecydowanie pozytywnym wyjątkiem na tle kolegów był Kosowski, który inicjował większość akcji ofensywnych i wykładał kolegom piłki do strzałów, a ci te podania seryjnie marnowali. Długie momenty aktywności mieli Moskal i Żurawski, mimo wszystko to było zdecydowanie za mało, by narzucić piłkarzom z Rygi swoje warunki gry. Pozytywna zmiana nastąpiła z chwilą pojawienia się na boisku Frankowskiego. Zawodnik jeszcze dzień przed meczem liczył na to, że zagra od początku, bo sam zbytnio na obolałe pachwiny nie narzekał, ale trener Smuda już wcześniej zapowiedział, że kontuzjowanego "Franka" trzeba oszczędzać. To oszczędzanie skończyło się z chwilą, kiedy już jasne było, że w tym składzie osobowym zdobycie bramki graniczyć będzie z cudem. Z chwilą wejścia Frankowskiego aktywność wiślaków w okolicach pola karnego Skonto znacznie wzrosła. Król strzelców naszej ligi nie upierał się, by sam za wszelką cenę gola strzelić, ale dostrzegał lepiej ustawionych kolegów w polu karnym Piedelsa i to po jego wyśmienitym podaniu do Żurawskiego ten drugi zdołał wreszcie bramkarza zespołu z Rygi pokonać. Ta jedna bramka dała Wiśle zwycięstwo, bo ze strony Skonto wyśmienitych sytuacji nie wykorzystywali Verpakovskis, Kolesniczenko, Mentechaszwili i Korgalidze. Ich pech, szczęście Wisły. Oby to szczęście nie opuszczało zespołu, kiedy rzeczywiście będzie w dużej potrzebie!

Janusz KOZIOŁ



W opinii trenerów

Najważniejszy jest awans

Aleksandrs STARKOVS (Skonto): - Moim zdaniem to był interesujący mecz, pod jedną i drugą bramką było sporo spięć. Myślę, że taka gra mogła się podobać. Mecz byłby jeszcze bardziej zacięty, gdybyśmy wykorzystali choćby jedną z licznych sytuacji do zdobycia gola. Oczywiście jestem rozczarowany, że ta sztuka nam się nie udała, bo w Krakowie zagraliśmy lepiej niż przed tygodniem w Rydze i mogliśmy się pokusić o niespodziankę. Co nie znaczy, że uważam iż Skonto jest lepsze od Wisły. Nie, Wisła awansowała zasłużenie, piłkarsko jest od nas zespołem lepszym. Poza tym miała w składzie świetnie broniącego, przede wszystkim w Rydze, Sarnata. To jemu najwięcej krakowski zespół zawdzięcza w tym dwumeczu. Gratuluję awansu i życzę, by jak najlepiej wiodło się wam w konfrontacji z Barceloną.

Franciszek SMUDA (Wisła): - Dla nas najważniejszy był awans. Nawet jeżeli gra była gorsza niż się tego kibice spodziewali, to trzeba pamiętać, że cel został osiągnięty. A prawda jest taka, że Skonto w Krakowie nie miało już takiego stracha jak to było w pierwszym meczu. Oni tu nie mieli nic do stracenia i byli zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem dla nas, niż to miało miejsce w Rydze. Oczywiście mam świadomość niedostatków w naszej grze, ale zespół nie zawsze może grać jak "nakręcony". W konfrontacji z Barceloną trzeba będzie grać mądrzej, o sile defensywy decydować będą nie tylko obrońcy, ale cały zespół. Inaczej taka Barcelona nas rozpruje. Ja wiem, że jeden czy dwóch zawodników zagrało w tym meczu zdecydowanie słabiej. Ale jako trener nie mogę natychmiast kogoś kasować. Każdy musi mieć jeszcze szansę, bo inaczej Wisła zostałaby z samymi juniorami. A co do meczu z Barceloną, to wierzę, iż pokażemy w konfrontacji z nimi dobry futbol. (JK)

Za: http://www.wislakrakow.pl

WSTĘP DO MECZU

Druga runda kwalifikacji Ligi Mistrzów, rewanż, 01.08.2001, godz. 17:30 Wisła - Skonto


Transmisja: TVP2 (początek o godz. 17:25) oraz LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 25.07.01 - Skonto 1:2 Wisła
Przewidywane składy:
Wisła:
Sarnat
Baszczyński (M.Zając), Moskal, B.Zając, Głowacki
Pater, Niciński (Sunday), Czerwiec, Kosowski
Moskalewicz, Żurawski
W Wiśle nie zagrają: Bukalski, Szczęsny, Szymkowiak, Frankowski (kontuzje), Paweł Brożek, Nawotczyński (świętują zdobycie Mistrzostwa Europy U-18)
Ostatnie doniesienia:
Bez Tomka Frankowskiego zagra Wisła w jutrzejszym meczu ze Skonto. "Franek" podczas meczu z Polonią nabawił się urazu pachwiny. Na szczęście kontuzja nie jest zbyt groźna.
Po pierwszym meczu Wisła prowadzi 2-1. W takim przypadku Łotyszom do awansu nie wystarczy nawet zwycięstwo 1-0. Bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie i dlatego Skonto musi wygrać dwiema, lub więcej bramkami; lub wygrać jedną bramką w stosunku większym niż 2-1. Jeśli natomiast mecz skończy się takim własnie wynikiem - dojdzie do dogrywki.
Wydaje się jednak, że taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. Wisła powinna poradzić sobie ze Skonto i awansować do trzeciej rundy, gdzie czekać ją będzie dwumecz ze słynną Barceloną.
Wisła: Spokojnie po awans?
Po meczu z Polonią wśród kibiców Wisły zawrzało. Znów do głosu doszli przeciwnicy Franciszka Smudy. Wytykają brak koncepcji, zbyt duże przywiązanie do nazwisk, złe zmiany, wreszcie mówią, że poszczególni zawodnicy zagubili swoje walory. Do takich ocen zmusił ich nieudany mecz z Polonią. O ile we wcześniejszych meczach niedostatki w poziomie gry zakrywano wynikami, to teraz było to niemożliwe. Smuda na wszystkie zarzuty odpowiada spokojnie i rzeczowo. Jeśli jego nastrój udzieli się drużynie, poprawa powinna być widoczna już wkrótce - wszyscy chcemy w to wierzyć.
W środę natomiast wiślacy znów nie będą musieli się zapewne wspinać na wyżyny swoich umiejętności. Skonto to zespół słabszy od Polonii. Szkoda tylko, że ze składu wypadł Mirosław Szymkowiak. Mirek nie zagra nie tylko ze Skonto, ale także w sobotę z Widzewem. Szkoda, tym bardziej, że do niego nie można było mieć większych pretensji. Stwarzał bardzo duże zagrożenie przy rzutach wolnych - teraz tego zabraknie. Do składu powróci zatem Grzegorz Pater. Najwięcej niewiadomych jest w formacji obronnej. Być może z meczowej "11" wyleci Marcin Baszczyński, który słabo wypadł w niedzielę, nie grał także w pierwszym meczu przeciwko Skonto.
Skonto: Czekanie na kontry
Po pierwszym meczu mocno oberwało się trenerowi Skonto, Starkovsowi. Opinia publiczna, na czele z mediami wierzyła, że Skonto jest w stanie, a nawet powinno radzić sobie z drużynami klasy Wisły. Trener odbijał piłeczkę mówiąc, że w ogólnym przekroju piłka łotewska jeszcze nie może równać się z jej polską odmianą. Wydaje się, że więcej racji ma szkoleniowiec. Świadczą o tym nie tylko wyniki poszczególnych reprezentacji, ale także wcześniejsze wyniki pomiędzy drużynami klubowymi z Polski i Łotwy.
Pierwszy mecz potwierdził obserwacje Andrzeja Iwana - Skonto prezentuje polski drugoligowy poziom. Słaba pomoc, nie wiele lepsza obrona. Wydaje się, że głównym atutem Mistrza Łotwy jest duża szybkość graczy ofensywnych. Kolesnicenko, czy Cernovs nie raz okazywali się szybsi od naszych obrońców. To powoduje, że Skonto może być bardzo groźne przy kontrach, co zresztą udowodniło już w Rydze. Jeśli Wisła zagra nieskutecznie z przodu, te kontry mogą zadecyodować o powodzeniu gości. My jednak na awans dajemy im nie więcej niż 5% szans.
Mateusz Miga