2001.08.04 Widzew Łódź - Wisła Kraków 3:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 19:25, 8 lut 2015; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2001.08.04, I Liga, Grupa A, 3. kolejka, Łódź, Stadion Widzewa, 17:30
Widzew Łódź 3:2 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 4.000
sędzia: Grzegorz Kasperkowicz z Poznania
Bramki

Sergiusz Wiechowski 73’

Mariusz Jop 86’
Mariusz Jop 90’
0:1
1:1
1:2
2:2
3:2
72' Kamil Kosowski

84' Olgierd Moskalewicz


Widzew Łódź
Adam Piekutowski
Mariusz Jop
Przemysław Urbaniak
Sławomir Rutka
Robert Wilk grafika: Zmiana.PNG (31’ Marek Szemoński)
Grafika:Zk.jpg Paweł Bocian
Rafał Kaczmarczyk
Igoris Steško
Sergiusz Wiechowski
Sławomir Suchomski grafika: Zmiana.PNG (89’ Szymon Pińkowski)
Grafika:Zk.jpg Daniel Dubicki grafika: Zmiana.PNG (54’ Grafika:Zk.jpg Marcin Janeczko)

trener: Marek Kusto
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Bogdan Zając
Arkadiusz Głowacki
Łukasz Nawotczyński grafika: Zmiana.PNG (46’ Marcin Baszczyński)
Grzegorz Pater Grafika:Zk.jpg
Kazimierz Moskal
Ryszard Czerwiec grafika: Zmiana.PNG (67’ Olgierd Moskalewicz)
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

WSTĘP DO MECZU

3 kolejka ekstraklasy, 04.08.2001, godz. 17:30

Widzew-Wisła
Strona będzie uaktualniana aż do chwili rozpoczęcia meczu.
Transmisja: LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 30.03.01 - Widzew 3:0 Wisła
Przewidywane składy:
Wisła:
Sarnat
M.Zając (Baszczyński), Moskal, B.Zając, Głowacki
Pater, Czerwiec, Moskalewicz, Kosowski
Frankowski, Żurawski
Widzew:
Dubicki, Kubiak
Wiechowski, A.Stesko, I.Stesko, Bocian, Wilk
Rutka, Urbaniak, Jop
Piekutowski
W Wiśle nie zagrają: Bukalski, Szczęsny, Szymkowiak (kontuzje)
Ligowy klasyk
Mecze z Widzewem zawsze wzbudzają wiele emocji. W zeszłym sezonie to łódzka jedenastka okazała się drużyną lepszą w ligowym dwumeczu. Na stadionie przy Reymonta padł bowiem remis 2:2, a w Łodzi Wisła w fatalnym stylu poległa 0:3. Ten mecz to był zarazem początek końca Oresta Lenczyka w Wiśle.
W sezonie 1999/2000 także mecze były bardzo ciekawe. Na jesień Wisła jeszcze pod wodzą Smudy zwyciężyła w Łodzi 4:3, a na wiosnę w Krakowie padł wynik 3:1. Sezon wstecz Wisła w Łodzi przegrała 0:1. Tak więc z trzech ostanich meczów na stadionie Widzewa Wisła dwukrotnie przegrała i odniosła jedno zwycięstwo. Widzew zawsze jest trudnym rywalem dla krakowian i tak samo będzie zapewne w sobotę.
Wisła: Prosimy o koncentrację!
Wiślacy myślami są już przy konfrontacji z Barceloną. Potwierdził to sam Smuda - piłkarze rozmawiali o meczu z Barceloną już przed meczem rewanżowym ze Skonto! Trudno im się dziwić bowiem dla wielu z nich konfrontacja z Kluivertem i spółką będzie największym wydarzeniem w piłkarskiej karierze. Szkoda, że właśnie teraz Wiśle przychodzi grać tak trudny mecz. Spotkania z Widzewem, szczególnie w Łodzi zawsze dla Wisły stanowią ciężką przeprawę. Przypomina o tym choćby mecz z zeszłej rundy, kiedy Wisła została wręcz wdepatana w ziemię.
W zespole Wisły nie zagra kontuzjowany Mirek Szymkowiak, na którego bardzo liczą kibice. Wciąż nie są gotowi do gry Bukalski, Kaliciak, ani Maciej Szczęsny. Tak więc z byłych widzewiaków zagra w sobotę tylko Ryszard Czerwiec, na którego Smuda konsekwentnie stawia. - Nie mogę odsunąć go na ławkę, bo wtedy będzie już spalony na cały sezon - argumentuje Smuda, choć ostatnie występy pana Ryszarda nie mogą budzić respektu u rywali. Do pierwszej jedenastki powróci Tomek Frankowski, który w środowym meczu ze Skonto pokazał jak wiele znaczy dla naszej drużyny. Po raz pierwszy okazję do gry w tym sezonie będą mogli dostać złoci medaliści Mistrzostw Europy U-18 Paweł Brożek i Łukasz Nawotczyński.
Wygląda na to, że Smuda będzie chciał na stadionie Widzewa zaprezentować jedenastkę zbliżoną (a nawet identyczną) do tej, która w środę stawi czoło Barcelonie.
Widzew:
Łódzka drużyna na starcie rozgrywek wyraźnie zaspała. Na dzień dobry widzewiacy przegrali na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin 0:2. Nie udał się więc byłemu trenerowi Wisły, Markowi Kusto, debiut w Łodzi. W drugiej kolejce nie doszedł natomiast do skutku mecz z GKS-em, bowiem stadion GKS-u ponoć nie był przygotowany do tego meczu.
Widzew w przerwie letniej stracił doświadczonego napastnika, Jacka Dembińskiego, który wybrał Amicę. Odeszli także: Bartosz Tarachulski, Daniel Bogusz, Andrzej Michalczuk, Maciej Stolarczyk, Rafał Pawlak i Marcin Zając. W ich miejsce przyszli natomiast: Sergiusz Wiechowski, Marek Szemoński, Robert Wilki, bracia Stesko i dobrze znany krakowskim kibicom Daniel Dubicki, który tym samym definitywnie pożegnał się z Wisłą. Do najsilniejszych punktów drużyny uznać należy bramkarza Adama Piekutowskiego (jednak w meczu z Widzewem zagrał fatalnie), Mariusza Jopa (obaj wypożyczeni z Wisły do końca roku), Rafała Kaczmarczyka i Sergiusza Wiechowskiego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że kadra Widzewa z roku na rok jest coraz słabsza. W tej chwili potencjał kadrowy łódzkiego Widzewa jest najsłabszy od dobrych paru lat. W takim składzie Widzew ma marne szansę na stawienie czoła Wiśle.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Prawo serii...

Wisła doznała pierwszej porażki w bieżącym sezonie przegrywając w Łodzi z Widzewem 2-3. Porażka w tym meczu nie wystawia wiślakom najlepszej oceny, a fatalnie (!!!) w tym meczu zaprezentował się Artur Sarnat, którego spokojnie można uznać za... strzelca dwóch bramek dla łodzian.

Chyba tylko kłopoty kadrowe na tej pozycji pozwolą Sarnatowi wystąpić w środowym meczu przeciwko Barcelonie, gdyż po takich błędach należałoby mu się kilka tygodni odpoczynku od bronienia! Wielką sztuką jest bowiem puścić takie bramki! W spotkaniu tym zadziałało jednak prawo serii. Wisła w Łodzi w trzech ostatnich meczach straciła po 3. bramki, a w każdym z nich fatalnie grali nasi golkiperzy (wiosną podobne błędy popełnił Maciej Szczęsny). Porażka z Widzewem jest tym dotkliwsza, że po 84. minutach gry to Wisła prowadziła 2-1... a rywal to klub, w którym jego generalny manager - Grajewski zgromadził ekipę piłkarzy niechcianych w innych drużynach, także w Wiśle. Nieźle więc bronił Piekutowski, całkiem dobrze grał Dubicki, a... dwa gole zdobył Mariusz Jop... Aż strach pomyśleć, że za dwa tygodnie na Reymonta zjawi się Odra, w składzie z... Łukaszem Sosinem...

O pierwszej połowie meczu Widzew-Wisła powiedzieć można tylko tyle, że się odbyła. Wprawdzie obie drużyny stworzyły kilka sytuacji do zdobycia bramek, ale bardzo dobrze (jeszcze wtedy) spisywali obydwaj bramkarze. Na bramkę łodzian strzelali: Kamil Kosowski, Łukasz Nawotczyński i Ryszard Czerwiec, ale niesamowicie zmobilizowany w tym dniu Adam Piekutowski nie miał najmniejszych kłopotów z obroną strzałów naszych piłkarzy. Widzew odpowiedział trzema kontrami, które inicjował Rafał Kaczmarczyk po których najpierw sytuacji sam na sam z Arturem Sarnatem nie wykorzystał Daniel Dubicki (w 22. minucie spotkania), a później dwukrotnie strzelał Marek Szemoński (w 40. i 44. minucie). Wprawdzie Wisła w tej części gry przeważała, ale zbyt wolne jej ataki były łatwe do rozszyfrowania dla widzewiaków.

Podobnie wyglądał początek II częsci tego spotkania. Nadal przewagę posiadała Wisła, ale piłka nożna to nie jest gra w której punkty przydziela się za długość posiadania piłki.

Kibice i piłkarze Widzewa wrócili jednak z dalekiej podróży w 52. minucie meczu. Wtedy to świetnym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Marek Zając, do piłki doszedł Grzegorz Pater, niestety po jego strzale zamiast do bramki piłka trafiła w słupek (który Adam Piekutowski z... czułością pocałował)! Była to pierwsza rzeczywiście groźna akcja Białej Gwiazdy. Jak na mistrza Polski, po prawie godzinie gry... bez komentarza

Niektórych obudził deszcz... innych uśpił

Wtedy też nad łódzkim stadionem zaczęły gromadzić się chmury i dopiero deszcze obudził piłkarzy obydwu drużyn. Na nasze nieszczęście... uśpił Artura Sarnata. Nim jednak Artur zasnął, Wisła zdobyła gola. Kapitalnym, prostopadłym podaniem popisał się Maciej Żurawski, który na lewej stronie boiska dostrzegł Tomasza Frankowskiego, ten sprytnie zamarkował strzał, akcję zamykał Kamil Kosowski i strzelając z 12. metrów w krótki róg pokonał Adama Piekutowskiego (asysta: Żurawski). Deszcz zrobił tutaj swoje, gdyż piłka nabrała sporego poślizgu na mokrej już murawie. Kamil zatańczył z kolegami, ciesząc się z bramki, a Widzew tuż po rozpoczęciu gry... wyrównał, za sprawą naszego starego znajomego Sergiusza Wiechowskiego (ostatni mecz z Pogonią w Krakowie...), który chyba w życiu nie zdobył takiej szmaty. Strzał był lekki, po ziemi i choć - jak już wspominałem - boisko było mokre, to jednak z takimi uderzeniami radzą sobie... tramkarze. Nie poradził sobie jednak Artur Sarnat i zrobiło się 1-1.

Wisła strzelała nadal...

Wiślacy nie zrażeni takim obrotem sprawy znów ruszyli do ataków. W 82. minucie meczu po dośrodkowaniu Marka Zająca piłka odbiła się od poprzeczki, a dwie minuty później padła druga bramka dla Białej Gwiazdy. Z piłką na połowę gospodarzy zapuścił się Bogdan Zając dostrzegł niepilnowanego - Olgierda Moskalewicza, który nie zważając, że stoi około 30. metrów od bramki Piekutowskiego strzelił! Piłka po drodze odbiła się jeszcze od głowy obrońcy Widzewa i tak zmyliła Adama, że były wiślak mógł tylko podziękować koledze z drużyny za... pomoc (bez asysty). 2-1 dla Wisły i w tym momencie chyba nikt nie przypuszczał, że może nam się jeszcze w tym meczu stać coś złego. Wiślacy powinni (!!!) bowiem wyciągnąć wnioski ze straty pierwszej bramki...

Nie wyciągneli...

Wszystko mówi za siebie. Tylko dwie minuty prowadziła Wisła w Łodzi. Wiechowski dośrodkował w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Mariusz Jop, strzelił głową, a Artur Sarnat puścił piłkę pod brzuchem do bramki. Druga szmata Artka i remis 2-2. O czym myśleli wtedy koledzy naszego bramkarza? Chyba będzie im musiał stawiać piwo (bezalkoholowe!) do końca rundy!

Skończyło się jeszcze gorzej...

Wisła nadal fatalnie spisywała się w defensywie, nie mając sposobu na rozgrywającego Widzewa - Rafała Kaczmarczyka, który nadal swymi podaniami gnębił wiślaków. Zaliczył bowiem nie tylko kilka świetnych zagrań w I połowie meczu, ale to właśnie on podawał do Wiechowskiego, przy pierwszej bramce. On też rozpoczął akcję, po której padł trzeci gol dla Widzewa. Dośrodkował bowiem w pole karne, gdzie powstało spore zamieszanie, piłka w końcu trafiła pod nogi... Mariusza Jopa, który kapitalnym strzałem z woleja zdobył swoja drugą bramkę w tym meczu, a dającą zwycięstwo i pierwsze punkty Widzewowi w tym sezonie. Przy 3. golu winę ponoszą już tylko wiślaccy obrońcy. Wprawdzie główny sędzia tego spotkania p. Kasperkowicz po tym golu długo rozmawiał z liniowym (podnosił chorągiewkę!), czy aby gol padł zgodnie z przepisami, ale szybko go przekonał, że bramkę należy uznać. Widzew wygrał 3-2, bo choć Wisła - już w doliczonym czasie gry - rzuciła się do szaleńczych ataków to jednak nie nawiele się to zdało... Piłkarze Widzewa samą tylko ambicją potrafili w tym meczu pokonać niezbyt skoncentrowanych wiślaków!!!

Próba generalna była... fatalna!!!

Trener Franciszek Smuda doznał więc pierwszej porażki od powrotu do Krakowa. Po meczu na gorąco powiedział tylko, że - Bramki padały po indywidualnych błędach, które nie powinny się zdarzać. I trudno się z tym nie zgodzić! Dlaczego jednak Wisła nie ruszyła do bardziej zdecydowanych ataków w I połowie meczu??? Smuda zapowiadał grę ofensywną, ta jednak miała miejsce mniej więcej po... godzinie gry! Po meczu Tomasz Frankowski powiedział - Po raz pierwszy od dawna byliśmy ustawieni tak defesywnie. Dlatego trudno winić napastników, że mieli tak mało okazji do zdobycia gola. Chyba nie takiej Wisły spodziewają się zarówno kibice jak i działacze krakowskiej drużyny. Pewnie i sam Smuda nie oczekiwał takiej właśnie gry. Wymówki w postaci trwania okresu przygotowawczego i kamuflarzu przed Braceloną już teraz się skończyły. Próba generalna przed najważniejszym meczem od czasów przyjścia TeleFoniki została... spalona. Aktorzy tego widowiska zaprezentowali się w zdecydowanej większości marnie. Czy tylko aby reżyser ma wizję na grę tej drużyny??? W środę przelewek już nie będzie. Niektórzy zaczęli - widząc choćby poczynania Sarnata - przebąkiwać o dwucyfrówce. Nie byłbym aż tak pesymistyczny. Nie zapominajmy, że Wisła, która w ostatnich latach rozegrała jednak kilka ważnych i ciężkich meczów w europejskich pucharach - w przeciwieństwie do innych polskich drużyn - wstydu jeszcze nie przyniosła. Mecz, meczowi nie równy, a rywal z Katalonii dodatkowych mobilizacji nie potrzebuje. O tym doskonale wiedzą piłkarze, trenerzy i wszyscy z Wisłą związani. Bądźmy więc dobrej myśli, cóż bowiem nam kibicom pozostało?!

(Piotr Kostogrys)

Źródło: wislakrakow.com

Na 5 minut przed końcem prowadzili 2:1

Oj Artek, Artek

WIDZEW Łódź - WISŁA Kraków 3:2 (0:0) Bramki: Wiechowski 74, Jop 85, 89 - Kosowski 73, Moskalewicz 83. Sędziował: G. Kasperkowicz z Poznania. Żółte kartki: Bocian, Janeczko - Pater. Widzów: 4000.

WIDZEW: Piekutowski - Jop, Urbaniak, I. Stesko, Rutka - Wilk (31 Szemoński), Bocian, Kaczmarczyk, Wiechowski - Suchomski (87 Pińkowski), Dubicki (53 Janeczko).

WISŁA: Sarnat - M. Zając, B. Zając, Głowacki, Nawotczyński (46 Baszczyński - Pater, Moskal, Czerwiec (67 Moskalewicz), Żurawski, Kosowski - Frankowski.

Gdy na siedem minut przed końcem meczu Olgierd Moskalewicz strzelił drugą bramkę dla Wisły wydawało się, że już nic złego krakowskiemu zespołowi stać się nie może. Niestety fatalny dzień miał w sobotę Artur Sarnat, a że również inni defensorzy nie zaliczyli udanego występu, zamiast trzech punktów Wisła nie zdobyła żadnego. Początek meczu nie zapowiadał, że kibice zobaczą aż pięć bramek. Wisła grała bardzo spokojnie, szanując piłkę i długo ją rozgrywając. Widzew również nie zagrażał zbytnio bramce Artura Sarnata. Sytuacji podbramkowych było mało, a obaj bramkarze zatrudniani byli najczęściej po strzałach z dalszej odległości. W takiej sytuacji można było się skoncentrować m.in. na obserwacji gry młodego Łukasza Nawotczyńskiego, który otrzymał od Franciszka Smudy szansę występu w podstawowej jedenastce. "Biały" zaliczył udany występ. W tyłach nie zrobił poważniejszego błędu, a kilka razy włączył się do ataków. Mógł nawet strzelić bramkę, ale po ładnej akcji z Kamilem Kosowskim jego mocny strzał z ostrego kąta obronił Piekutowski. Druga połowa zaczęła się od ataków Wisły. Dwukrotnie głową starał się zaskoczyć Piekutowskiego Pater. Widzew w tym okresie praktycznie tylko się bronił, ograniczając się jedynie do nielicznych kontrataków, które zresztą większego zagrożenia pod krakowską bramką nie przynosiły. W 73 min napór "Białej Gwiazdy" przyniósł wreszcie efekt. Wydawało się, że po bramce Kosowskiego wiślacy będą już zdecydowanie dominować na murawie. Niestety już minutę później Artur Sarnat popełnił pierwszy katastrofalny błąd i łodzianie wyrównali. Wisła znów ruszyła do natarcia. Starał się jak mógł wprowadzony na boisko za Czerwca, Moskalewicz. Właśnie "Olo" zdecydował się w 83 min na z pozoru szalony pomysł. Strzelił bardzo mocno z ok. 30 metrów. Dopisało mu szczęście, bowiem piłka po drodze odbiła się jeszcze od Urbaniaka, co zupełnie zmyliło Piekutowskiego. Zbyt długo jednak krakowianie nie nacieszyli się z prowadzenia. Kolejny fatalny błąd Sarnata przyniósł widzewiakom wyrównującą bramkę, a po dwóch minutach mistrzów Polski dobił Mariusz Jop, który do Widzewa jest wypożyczony akurat z Wisły. "Biała Gwiazda" meczu w Łodzi nie zaliczy do udanych. Na kilka dni przed pojedynkiem z Barceloną nie może napawać to optymizmem. Rażą szczególnie błędy w obronie, ale i sytuacji na strzelenie bramek Wisła nie stwarzała sobie zbyt wiele. Nie gra też tak jak można by sobie tego życzyć druga linia. W słabej formie jest Czerwiec, od którego przecież sporo zależy. Szarpiący Kamil Kosowski, mający momenty dobrej gry Moskal czy Żurawski to trochę za mało. Mankamentów jest zatem wiele, a czy Franciszkowi Smudzie uda się je wyeliminować do środy pokaże czas. Bartosz KARCZ

Źródło:gazetakrakowska.pl

Od 1 do 90 minuty

  • 8 - Z rzutu wolnego mocno strzelił Kosowski, ale Piekutowski był na miejscu.
  • 9 - mocno z 18 metrów strzelił Wiechowski. Sarnat obronił.
  • 24 - Kosowski z Nawotczyńskim "rozklepali" defensywę Widzewa i "Biały" stanął przed szansą pokonania Piekutowskiego. Wiślak strzelił mocno z ostrego kąta, ale łódzki bramkarz pewnie obronił.
  • 26 - Suchomski zagrał do Wiechowskiego. Strzał tego ostatniego wylądował na bocznej siatce.
  • 40 - najgroźniejsza akcja Widzewa w pierwszej połowie. Wiechowski zagrał z lewej strony do Szemońskiego. Ten stojąc ok. 13 - 14 metrów od bramki Sarnata przyjął piłkę i mocno uderzył. Bramkarz Wisły zdołał jednak obronić.
  • 43 - M. Zając podał do Czerwca. Ten uderzył z 16 metrów, ale Piekutowski obronił.
  • 45 - z 20 metrów strzelał Czerwiec, ale nad poprzeczką. W przedłużonym czasie gry Wiechowski zagrał do Szemońskiego, ale zanim ten ostatni dobiegł do piłki Sarnat wybiegł z bramki i złapał futbolówkę.
  • 50 - Kosowski wrzucił piłkę z lewej strony. Głową strzelił Pater, ale obok bramki.
  • 52 - tym razem centrował Marek Zając z prawej strony i znów głową uderzał Pater. Minimalnie niecelnie.
  • 55 - Moskal strzelił z 25 metrów. Piekutowski obronił.
  • 57 - Kaczmarczyk uderzył z 20 metrów. Sarnat był na posterunku.
  • 58 - Kosowski zagrał do Frankowskiego, ten "wkręcił w ziemię" Rutkę, ale strzelił nad poprzeczką.
  • 59 - Janeczek podał do Suchomskiego. Ten strzelił z 16 metrów obok bramki.
  • 64 - Suchomski zagrał w pole karne do Szemońskiego. Ten strzelił, ale Sarnat obronił.
  • 73 - błąd widzewiaków przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Moskal, który przejął futbolówkę, zagrał do Żurawskiego, to przedłużył do Kosowskiego, który strzałem z kilku metrów posłał piłkę do siatki. 0:1
  • 74 - Kaczmarczyk zagrał do Wiechowskiego. Ten strzelił dość lekko, ale Sarnat nie utrzymał piłki w rękach i wpadła ona do bramki. 1:1
  • 82 - Marek Zając tak dośrodkowywał z prawej strony, że piłka trafiła w poprzeczkę.
  • 83 - Moskalewicz strzelił z ok. 30 metrów. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Urbaniaka i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Piekutowskiego. 1:2
  • 85 - Wiechowski dośrodkował z lewej strony w pole karne. Głową z kilkunastu metrów strzelił Jop. Sarnat znów nie utrzymał piłki w rękach i znów wturlała się ona do bramki. 2:2
  • 89 - piłkę w pole karne wrzucił Kaczmarczyk, Szemoński zgrał głową do zupełnie nie obstawionego Jopa. Ten ostatni przymierzył w róg bramki i ustalił wynik meczu. Wiślacy protestowali u sędziego, twierdząc, że był wcześniej spalony, ale pan Kasperkowicz wskazał na środek boiska. 2:3 (bk)

Źródło:gazetakrakowska.pl

W opinii trenerów

Frajerskie bramki

Po meczu Widzewa z Wisłą obaj trenerzy byli w diametralnie odmiennych nastrojach. Marek Kusto cieszył się ze zwycięstwa swojego zespołu, natomiast Franciszek Smuda nie mógł pogodzić się z błędami swoich zawodników.

Franciszek Smuda: - Na pewno trudno przełknąć tę porażkę. Przegraliśmy, bo zostały popełnione katastrofalne błędy indywidualne. Dwa razy prowadziliśmy i chyba po tych golach wkradało się w szeregi zespołu zbyt duże rozluźnienie. Mam nadzieję, że była to ostatnia taka wpadka. Na pewno przyczyną porażki nie jest słabsza postawa napastników w dzisiejszym dniu. Po prostu klasowe zespoły nie mają prawa tracić takich frajerskich bramek. Myślę, że Artek będzie chciał się zrehabilitować w środę z Barceloną. Zresztą jestem przekonany, że w środę na boisko wyjdzie zupełnie inna Wisła. W pierwszej połowie nie forsowaliśmy tempa, chcieliśmy zagęścić środek pola i w odpowiednim momencie zaatakować. Łukasz Nawotczyński zagrał na lewej obronie, bo ciągle mamy problemy z obsadą tej pozycji.

Marek Kusto: - Chcę podziękować drużynie za walkę, ambicję jaką pokazali w dzisiejszym spotkaniu. Jeśli dwa razy się przegrywa, a mimo tego mecz się wygrywa to musi to budzić uznanie. Dzisiejsze spotkanie pokazało, że w piłce nożnej nie ma zdecydowanych faworytów. Walką, zaangażowaniem można wygrywać. Nie wpadam jednak w euforię, bo zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle w naszej grze sporo jest błędów. Ten zespół musi mieć jeszcze trochę czasu, żeby funkcjonował tak jak należy. Cały czas pracujemy nad tym i wierzę, że szybko będziemy czynić postępy. (bk)

Źródło:gazetakrakowska.pl

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły