2001.08.04 Widzew Łódź - Wisła Kraków 3:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:08, 6 sie 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Gazeta Krakowska:

Na 5 minut przed końcem prowadzili 2:1

Oj Artek, Artek

WIDZEW Łódź - WISŁA Kraków 3:2 (0:0) Bramki: Wiechowski 74, Jop 85, 89 - Kosowski 73, Moskalewicz 83. Sędziował: G. Kasperkowicz z Poznania. Żółte kartki: Bocian, Janeczko - Pater. Widzów: 4000.

WIDZEW: Piekutowski - Jop, Urbaniak, I. Stesko, Rutka - Wilk (31 Szemoński), Bocian, Kaczmarczyk, Wiechowski - Suchomski (87 Pińkowski), Dubicki (53 Janeczko).

WISŁA: Sarnat - M. Zając, B. Zając, Głowacki, Nawotczyński (46 Baszczyński - Pater, Moskal, Czerwiec (67 Moskalewicz), Żurawski, Kosowski - Frankowski.

Gdy na siedem minut przed końcem meczu Olgierd Moskalewicz strzelił drugą bramkę dla Wisły wydawało się, że już nic złego krakowskiemu zespołowi stać się nie może. Niestety fatalny dzień miał w sobotę Artur Sarnat, a że również inni defensorzy nie zaliczyli udanego występu, zamiast trzech punktów Wisła nie zdobyła żadnego. Początek meczu nie zapowiadał, że kibice zobaczą aż pięć bramek. Wisła grała bardzo spokojnie, szanując piłkę i długo ją rozgrywając. Widzew również nie zagrażał zbytnio bramce Artura Sarnata. Sytuacji podbramkowych było mało, a obaj bramkarze zatrudniani byli najczęściej po strzałach z dalszej odległości. W takiej sytuacji można było się skoncentrować m.in. na obserwacji gry młodego Łukasza Nawotczyńskiego, który otrzymał od Franciszka Smudy szansę występu w podstawowej jedenastce. "Biały" zaliczył udany występ. W tyłach nie zrobił poważniejszego błędu, a kilka razy włączył się do ataków. Mógł nawet strzelić bramkę, ale po ładnej akcji z Kamilem Kosowskim jego mocny strzał z ostrego kąta obronił Piekutowski. Druga połowa zaczęła się od ataków Wisły. Dwukrotnie głową starał się zaskoczyć Piekutowskiego Pater. Widzew w tym okresie praktycznie tylko się bronił, ograniczając się jedynie do nielicznych kontrataków, które zresztą większego zagrożenia pod krakowską bramką nie przynosiły. W 73 min napór "Białej Gwiazdy" przyniósł wreszcie efekt. Wydawało się, że po bramce Kosowskiego wiślacy będą już zdecydowanie dominować na murawie. Niestety już minutę później Artur Sarnat popełnił pierwszy katastrofalny błąd i łodzianie wyrównali. Wisła znów ruszyła do natarcia. Starał się jak mógł wprowadzony na boisko za Czerwca, Moskalewicz. Właśnie "Olo" zdecydował się w 83 min na z pozoru szalony pomysł. Strzelił bardzo mocno z ok. 30 metrów. Dopisało mu szczęście, bowiem piłka po drodze odbiła się jeszcze od Urbaniaka, co zupełnie zmyliło Piekutowskiego. Zbyt długo jednak krakowianie nie nacieszyli się z prowadzenia. Kolejny fatalny błąd Sarnata przyniósł widzewiakom wyrównującą bramkę, a po dwóch minutach mistrzów Polski dobił Mariusz Jop, który do Widzewa jest wypożyczony akurat z Wisły. "Biała Gwiazda" meczu w Łodzi nie zaliczy do udanych. Na kilka dni przed pojedynkiem z Barceloną nie może napawać to optymizmem. Rażą szczególnie błędy w obronie, ale i sytuacji na strzelenie bramek Wisła nie stwarzała sobie zbyt wiele. Nie gra też tak jak można by sobie tego życzyć druga linia. W słabej formie jest Czerwiec, od którego przecież sporo zależy. Szarpiący Kamil Kosowski, mający momenty dobrej gry Moskal czy Żurawski to trochę za mało. Mankamentów jest zatem wiele, a czy Franciszkowi Smudzie uda się je wyeliminować do środy pokaże czas. Bartosz KARCZ Od 1 do 90 minuty

  • 8 - Z rzutu wolnego mocno strzelił Kosowski, ale Piekutowski był na miejscu.
  • 9 - mocno z 18 metrów strzelił Wiechowski. Sarnat obronił.
  • 24 - Kosowski z Nawotczyńskim "rozklepali" defensywę Widzewa i "Biały" stanął przed szansą pokonania Piekutowskiego. Wiślak strzelił mocno z ostrego kąta, ale łódzki bramkarz pewnie obronił.
  • 26 - Suchomski zagrał do Wiechowskiego. Strzał tego ostatniego wylądował na bocznej siatce.
  • 40 - najgroźniejsza akcja Widzewa w pierwszej połowie. Wiechowski zagrał z lewej strony do Szemońskiego. Ten stojąc ok. 13 - 14 metrów od bramki Sarnata przyjął piłkę i mocno uderzył. Bramkarz Wisły zdołał jednak obronić.
  • 43 - M. Zając podał do Czerwca. Ten uderzył z 16 metrów, ale Piekutowski obronił.
  • 45 - z 20 metrów strzelał Czerwiec, ale nad poprzeczką. W przedłużonym czasie gry Wiechowski zagrał do Szemońskiego, ale zanim ten ostatni dobiegł do piłki Sarnat wybiegł z bramki i złapał futbolówkę.
  • 50 - Kosowski wrzucił piłkę z lewej strony. Głową strzelił Pater, ale obok bramki.
  • 52 - tym razem centrował Marek Zając z prawej strony i znów głową uderzał Pater. Minimalnie niecelnie.
  • 55 - Moskal strzelił z 25 metrów. Piekutowski obronił.
  • 57 - Kaczmarczyk uderzył z 20 metrów. Sarnat był na posterunku.
  • 58 - Kosowski zagrał do Frankowskiego, ten "wkręcił w ziemię" Rutkę, ale strzelił nad poprzeczką.
  • 59 - Janeczek podał do Suchomskiego. Ten strzelił z 16 metrów obok bramki.
  • 64 - Suchomski zagrał w pole karne do Szemońskiego. Ten strzelił, ale Sarnat obronił.
  • 73 - błąd widzewiaków przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Moskal, który przejął futbolówkę, zagrał do Żurawskiego, to przedłużył do Kosowskiego, który strzałem z kilku metrów posłał piłkę do siatki. 0:1
  • 74 - Kaczmarczyk zagrał do Wiechowskiego. Ten strzelił dość lekko, ale Sarnat nie utrzymał piłki w rękach i wpadła ona do bramki. 1:1
  • 82 - Marek Zając tak dośrodkowywał z prawej strony, że piłka trafiła w poprzeczkę.
  • 83 - Moskalewicz strzelił z ok. 30 metrów. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Urbaniaka i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Piekutowskiego. 1:2
  • 85 - Wiechowski dośrodkował z lewej strony w pole karne. Głową z kilkunastu metrów strzelił Jop. Sarnat znów nie utrzymał piłki w rękach i znów wturlała się ona do bramki. 2:2
  • 89 - piłkę w pole karne wrzucił Kaczmarczyk, Szemoński zgrał głową do zupełnie nie obstawionego Jopa. Ten ostatni przymierzył w róg bramki i ustalił wynik meczu. Wiślacy protestowali u sędziego, twierdząc, że był wcześniej spalony, ale pan Kasperkowicz wskazał na środek boiska. 2:3 (bk)

W opinii trenerów Frajerskie bramki Po meczu Widzewa z Wisłą obaj trenerzy byli w diametralnie odmiennych nastrojach. Marek Kusto cieszył się ze zwycięstwa swojego zespołu, natomiast Franciszek Smuda nie mógł pogodzić się z błędami swoich zawodników.

Franciszek Smuda: - Na pewno trudno przełknąć tę porażkę. Przegraliśmy, bo zostały popełnione katastrofalne błędy indywidualne. Dwa razy prowadziliśmy i chyba po tych golach wkradało się w szeregi zespołu zbyt duże rozluźnienie. Mam nadzieję, że była to ostatnia taka wpadka. Na pewno przyczyną porażki nie jest słabsza postawa napastników w dzisiejszym dniu. Po prostu klasowe zespoły nie mają prawa tracić takich frajerskich bramek. Myślę, że Artek będzie chciał się zrehabilitować w środę z Barceloną. Zresztą jestem przekonany, że w środę na boisko wyjdzie zupełnie inna Wisła. W pierwszej połowie nie forsowaliśmy tempa, chcieliśmy zagęścić środek pola i w odpowiednim momencie zaatakować. Łukasz Nawotczyński zagrał na lewej obronie, bo ciągle mamy problemy z obsadą tej pozycji.

Marek Kusto: - Chcę podziękować drużynie za walkę, ambicję jaką pokazali w dzisiejszym spotkaniu. Jeśli dwa razy się przegrywa, a mimo tego mecz się wygrywa to musi to budzić uznanie. Dzisiejsze spotkanie pokazało, że w piłce nożnej nie ma zdecydowanych faworytów. Walką, zaangażowaniem można wygrywać. Nie wpadam jednak w euforię, bo zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle w naszej grze sporo jest błędów. Ten zespół musi mieć jeszcze trochę czasu, żeby funkcjonował tak jak należy. Cały czas pracujemy nad tym i wierzę, że szybko będziemy czynić postępy. (bk)