2001.08.11 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

2001.08.11, I Liga, Grupa A, 4. kolejka, Zabrze, Stadion Górnika, 17:15
Górnik Zabrze 1:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 2.500
sędzia: Tomasz Mikulski z Lublina
Bramki


Piotr Gierczak 90’
0:1
0:2
1:2
39' Mirosław Szymkowiak
80' Tomasz Frankowski

Górnik Zabrze
Andrzej Bledzewski
Grzegorz Lekki
Maciej Krzętowski
Grafika:Zk.jpg Dickson Choto
Tomasz Prasnal
Rafał Kocyba grafika: Zmiana.PNG (32’ Robert Kolasa)
Adam Kompała grafika: Zmiana.PNG (81’ Stanisław Wróbel)
Grafika:Zk.jpg Piotr Gierczak
Marcin Molek
Grafika:Zk.jpg Shingi Kawondera grafika: Zmiana.PNG (46’ Grzegorz Bonk)
Sebastian Olszar

trener: Waldemar Fornalik
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Kazimierz Moskal
Arkadiusz Głowacki
Grzegorz Kaliciak
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (89’ Marcin Baszczyński)
Mirosław Szymkowiak Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (76’ Ryszard Czerwiec)
Olgierd Moskalewicz grafika: Zmiana.PNG (85’ Tomasz Kulawik)
Kamil Kosowski
Tomasz Frankowski
Maciej Żurawski

trener: Franciszek Smuda
W 48. minucie Grzegorz Bonk nie wykorzystał rzutu karnego (Artur Sarnat obronił).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Kibice Wisły
Kibice Wisły







Spis treści

Przed meczem

WSTĘP DO MECZU

3 kolejka ekstraklasy, 11.08.2001, godz. 17:15 Górnik - Wisła


Transmisja: LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 08.04.01 - Wisła 3:0 Górnik
Przewidywane składy:
Wisła:
Sarnat
M.Zając, Moskal, Głowacki, Kaliciak
Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Kosowski
Frankowski, Żurawski
W Wiśle nie zagrają: Bukalski, Szczęsny (kontuzje), Paweł Brożek (angina)
Dla Wisły mecze w Zabrzu od zawsze były bardzo trudne. W zeszłym roku wiślacy wygrali w Zabrzu 2:1 i było to ich pierwsze zwycięstwo na tym stadionie od... 18 lat! Jednak także i ten mecz nie był łatwy. Wiślacy co prawda prowadzili już 2:0 po dwóch bramkach Radka Kałużnego, lecz w 65 minucie kontaktowego gola uzyskał Kompała i już do końca meczu było bardzo nerwowo. Kto i czy zastąpi jutro "Tatę" w zdobywaniu bramek?
Wisła: Czy wytrzymają?
W środę wiślacy walczyli z Barceloną, a już w sobotę przyjdzie im grać w Zabrzu o kolejne ligowe punkty. Dziwne, że dizałacze Wisły nie skorzystali z możliwości przesunięcia meczu na niedzielę, a takowa przysługuje przecież klubom w weekend po meczu pucharowym. Fizjolog, Ryszard Szul zapewnia jednak, że zespół powinien sobie poradzić - Wiemy, kto ma trenować mocniej, kto mniej. Uważam, że zespół jest dobrze przygotowany wytrzymałościowo. Mocniejsze treningi mogłyby doprowadzić do zmęczenia "materiału". Mamy takich, a nie innych piłkarzy, o określonych predyspozycjach. Nie każdy jest Kosowskim, który dzisiaj mógłby wybiec na boisko i rozegrać kolejny mecz. - Powiedział "Dziennikowi Polskiemu".
Niespodzianki w składzie po raz kolejny zapowiada Franciszek Smuda. Dla kibiców szokiem może być zapowiedź występu Grzegorza Kaliciaka na lewej obronie od pierwszej minuty meczu. Smudzie najwyraźniej nie odpowiada dyspozycja Marcina Baszczyńskiego, który najczęściej występował na tej właśnie pozycji. Drugą niespodzianką może być obecność w składzie Ibrahima Sundaya. Jeszcze po meczu z Polonią Smuda mówił, że Ibrahim powinien pograć jeszcze w rezerwach, a w ostatnią środę wpuścił go na boisko w meczu przeciwko samej Barcelonie. Widać, że Nigeryjczyk należy do jednych z fawortytów Smudy, kibice mają natomiast nadzieje zobaczyć go już wkrótce w takiej formie, jaką popisywał się w roku 1998, czyli za piewszej kadencji "Franza" w Wiśle.
Innych zmian w kadrze nie przewidujemy. Chyba, że okaże się jeszcze, że któryś z zawodników nie zdoła do soboty wrócić do optymalnej dyspozycji.
Kibice liczą na dobrą grę Kamila Kosowskiego, który ostatnio znajduje się w bardzo dobrej formie. Przypomnijmy, że na jesień 2000 roku Kamil przeszedł do Wisły właśnie z Górnika, gdzie grał przez cztery sezony.
Górnik:
Trudno będzie Smudzie zaskoczyć piłkarzy Górnika. A to dlatego, że trenuje ich obecnie Waldemar Fornalik, który niemal cały poprzednie sezon był pomocnikiem Oresta Lenczyka w Wiśle. To z pewnością wystarczyło by poznać wszystkie dobre i słabe strony piłkarzy Wisły. Fornalik nie liczy na zmęczenie wiślaków, Górnik także grał w środę mecz - w Pucharze Ligi z Bełchatowem. - Rywal jest trudny, sytuacja punktowa bardzo zła, jednak ewentualny sukces diametralnie zmieniłby sytuacje. Łatwo nie będzie, bo Wisła jest dziś najlepszą drużyną w kraju, jednak Górnik podobne mecze już wygrywał. - mówi trener zabrzan.
Pod znakiem zapytania stoi występ dwóch obrońców - Wiśniewskiego i Kolasy. Byłoby to spore osłabienie dla szeregów obronnych Górnika, gdyż właśnie oni wraz z Grzegorzem Lekkim (w rundzie wiosennej 2000 grał w Wiśle) stanowią o sile obrony. Do bardziej znanych zawodników należą także bramkarz Andrzej Bledzewski, ofensywny pomocnik Adam Kompała, Michał Probierz, napastnik Piotr Gierczak i dynamiczny Shingai Kaondera. Są to zawodnicy, na których opiera się obecnie gra Górnika.
Dotychczas w lidze Górnik zdobył tylko jeden punkt i zajmuje ostatnie miejsce w grupie A. Ten jeden punkt wywalczony został na własnym boisku z KSZO. Pozostałe wynik to porażka 1:4 z Polonią i 0:1 z Odrą Wodzisław.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Po Barcelonie powrót na ligowe boiska

Z "Kalim" na Górnika

Po środowym meczu z Barceloną piłkarze Wisły wracają na ligowe boiska. Już dzisiaj krakowianie zmierzą się w Zabrzu z Górnikiem (początek spotkania godz. 17.15).

Krakowscy zawodnicy nie mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek, ale trener Franciszek Smuda wierzy, że te dwa dni przerwy między meczami wystarczą, by jego podopieczni doszli do pełnej dyspozycji: - Jednemu wystarczyło kilkadziesiąt godzin, inny musi przespać jeszcze jedną noc, ale generalnie w momencie rozpoczęcia spotkania wszyscy powinni być wypoczęci - mówi "Franz".

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" szykuje kilka zmian w składzie w porównaniu do wyjściowej jedenastki z Barceloną. Po rocznej przerwie wraca do pierwszego składu Grzegorz Kaliciak, który ostatnio był wypożyczony do Pogoni Szczecin. Trener Smuda ma obsadzonych już większość pozycji zastanawia się jeszcze nad kilkoma: - Muszę się jeszcze zastanowić czy wystawić od początku Marka Zająca czy Łukasza Nawotyczyńskiego. Co do Kaliciaka, to dopiero w czasie meczu okaże się czy już teraz może on z powodzeniem występować w pierszoligowym zespole. Wierzę jednak, że "Kali" rozwiąże mi problem obsady lewej flanki w obronie. Chociaż gramy co trzy dni, to jesteśmy faworytem meczu i tylko zwycięstwo w pełni nas zadowoli.

Grzegorz Kaliciak spokojnie przyjmuje fakt, że zagra dzisiaj od początku: - Dla mnie okres przygotowawczy skończył się w środę - mówi piłkarz. - Jestem gotowy do gry. Jak będzie okaże się na boisku w Zabrzu.

W zespole dzisiejszego rywala Wisły nie wszyscy są zdrowi. Pod dużym znakiem zapytania stoją występy Jacka Wiśniewskiego i Michała Probierza. Na kontuzję uskarża się również Robert Kolasa, ale on akurat najprawdopodobniej zagra.

A oto przypuszczalne składy obu zespołów: GÓRNIK: Bledzewski - Kolasa, Krzętowski, Lekki, Choto - Prasnal, Kocyba, Kompała, Molek - Gierczak, Kaondera; WISŁA: Sarnat - M. Zając (Nawotczyński), Głowacki (B. Zając), Moskal, Kaliciak - Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Kosowski - Żurawski, Frankowski. (BK)

Źródło:gazetakrakowska.pl

Relacje meczowe

Sarnat obronił karnego

Teraz odpoczną

GÓRNIK Zabrze - WISŁA Kraków 1:2 (0:1)

Bramki: Gierczak 90 - Szymkowiak 39, Frankowski 79. Sędziował: Tomasz Mikulski z Lublina. Żółte kartki: Choto, Gierczak, Kaondera - Szymkowiak. Widzów: 2500.

GÓRNIK: Bledzewski - Lekki, Krzętowski, Kocyba (31 Kolasa), Choto - Prasnal, Gierczak, Kompała (80 S. Wróbel), Molek - Olszar, Kaondera (46 Bonk).

WISŁA: Sarnat - M. Zając, Głowacki, Moskal, Kaliciak - Pater (88 Baszczyński), Szymkowiak (75 Czerwiec), Moskalewicz (84 Kulawik), Kosowski - Żurawski, Frankowski.

Po wyczerpującym środowym spotkaniu z Barceloną można było mieć pewne obawy co do wyniku konfrontacji Wisły z Górnikiem. Kamil Kosowski indagowany na tę okoliczność już po spotkaniu z "Barcą" uciął jednak wszelkie spekulacje mówiąc: - Jesteśmy zawodowcami i nie ma znaczenia, że gramy co trzy dni. Cieszy podejście piłkarza, ale jednak w poczynaniach "Białej Gwiazdy" widać było w sobotę trudy pucharowego spotkania. Było trochę błędów w grze defensywnej, brakowało skuteczności w wykańczaniu akcji. Najważniejsze jednak, że zmęczenie nie przeszkodziło mistrzom Polski w zgarnięciu całej puli. Zresztą kibice w Zabrzu zobaczyli ciekawe widowisko, ze sporą ilością podbramkowych sytuacji z obu stron. W zespole Franciszka Smudy w porównaniu do meczu z Barceloną zaszło kilka zmian. Wolne dostał Bogdan Zając, na ławkę powędrował Marcin Baszczyński. W ich miejsce w pierwszym składzie wyszli Marek Zając i powracający po rocznej przerwie do Wisły, Grzegorz Kaliciak (zagrał obiecująco). Od początku można było zauważyć, że krakowianie są lepiej wyszkoleni technicznie i starają się rozgrywać piłkę w środku pola, by w decydującym momencie uruchamiać napastników. Górnik stosował mniej skomplikowane metody ataku. Zabrzanie zagrywali najczęściej długie piłki do bocznych pomocników, którzy niemal natychmiast starali się znaleźć młodego Olszara, bądź Kaonderę. Często zdarzało się, że wprost z obrony piłka trafiała do napastników gospodarzy. Zarówno metoda wiślaków jak i górników stwarzały zagrożenie, chociaż tzw. lepsze wrażenie sprawiali goście. Wiślacy dobrze radzili sobie z mało zwrotnymi obrońcami Górnika, Krzętowskim i Lekkim.

Kilka razy aż przyjemnie było patrzeć jak zawodnicy "Białej Gwiazdy" wymieniali dwa, trzy podania i wjeżdżali jak "w masło" w defensywę zabrzan. Brakowało jednak wykończenia akcji, by do przerwy prowadzić więcej niż tylko jedną bramką. Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że i Górnik mógł bramkę przed przerwą zdobyć. Najpierw nie popisał się arbiter, który nie zauważył faulu Patera na Gierczaku w polu karnym. Nawet wiślacy przyznawali po meczu, że powinno być w tej sytuacji "wapno". Później Olszar wypalił w poprzeczkę. Defensorom Wisły sprawiały szczególnie kłopoty, piłki zagrywane nad nimi do wychodzących na pozycję napastników. Tak było również po zmianie stron. Właśnie po takich podaniach kilka razy pod bramką Sarnata było niezwykle gorąco. Krakowski bramkarz bronił jednak w sobotę świetnie. Nie dał sobie strzelić bramki nawet z karnego, podyktowanego za bardzo wątpliwy faul Kaliciaka na Prasnalu (czyżby sędzia Mikulski chciał naprawić swój błąd z pierwszej części?). Dopiero Gierczak zdołał umieścić piłkę w siatce, ale stało się to dopiero w ostatniej minucie gry, a wtedy nic nie było w stanie Wiśle odebrać już zwycięstwa. Zresztą i Bledzewski spisywał się bardzo dobrze. Można śmiało stwierdzić, że obaj bramkarze byli pierwszoplanowymi postaciami meczu w Zabrzu. Podsumowując grę krakowian wypada zgodzić się z trenerem Franciszkiem Smudą. Wisła zagrała lepiej w pierwszej połowie, a w drugiej części z każdą minutą coraz bardziej dawały znać o sobie trudy gry co trzy dni. Trochę poniżej swoich możliwości wypadli reprezentanci, Kosowski i Pater. Kamilowi wypada jednak oddać, że miał swój udział przy obu bramkach dla Wisły, a "Grzeli" chociaż może nie wychodziło wszystko, to jednak trudno odmówić zaangażowania w grę. Przyjemnie było natomiast patrzeć na poczynania Mirosława Szymkowiaka. Piłkarz ten z każdym meczem gra coraz lepiej, a jego zaawansowanie techniczne jest naprawdę wysokie. Teraz wiślacy wreszcie będą mogli trochę odpocząć, co miejmy nadzieję, pozwoli im prezentować wysoki poziom gry przez pełne 90 minut już w najbliższym meczu z Odrą Wodzisław. Bartosz KARCZ Obrońcy Górnika mieli wielkie problemy z napastnikami Wisły

Źródło:gazetakrakowska.pl

Festiwal nieporadności

Powtórzył się wynik z Zabrza z zeszłego roku. I podobnie jak wtedy Wisła dziś prowadziła już 2-0, by ostatecznie wygrać w stosunku 2-1. Bramki dla Wisły strzelili Szymkowiak w 39 minucie i Tomasz Frankowski na dziesięć minut przed końcem meczu. Honorowe trafienie dla gospodarzy było dziełem Piotra Gierczaka w ostatniej minucie meczu. Po tym spotkaniu Wisła ma na swym koncie 7 punktów.

Wisła wygrała drugi mecz w lidze, lecz spotkało ją za to więcej... krytyki niż pochwał. Dziurawa obrona, nieskuteczny atak - tak można opisać grę Wisły w meczu z Górnikiem. Dobrze, że tym razem na postawę swych obrońców nie zapatrzył się Artur Sarnat, który jest głównym autorem zwycięstwa Wisły. To dzięki niemu bowiem skuteczność miejscowych piłkarzy była jeszcze gorsza.

Podobnie jak w meczu z Barceloną Wisła znacznie lepiej zagrała w pierwszej odsłonie. I za tą część gry nie można mieć do wiślaków większych pretensji. Już w szóstej minucie z kilku metrów strzelił po podaniu Frankowskiego Moskalewicz, lecz Andrzej Bledzewski nie dał się zaskoczyć. W 11 minucie przyjmującego w polu karnym piłkę Gierczaka z tyłu zaatakował Grzegorz Pater, lecz sędzie nie odgwizdał przewinienia(?!). Po około kwadransie gry w pole karne wpadł rozpędzony Szymkowiak, lecz nie także on nie zdołał pokonać Bledzewskiego w sytuacji sam na sam. Gra nadal toczyła się pod dyktando gości, jednak w 36 minucie prowadzenie objąć mogli gospodarze. 19-letni Sebastian Olszar przyjął piłkę na klatkę, ośmieszył Marka Zająca i strzelił... w poprzeczkę.

Ta sytuacja podrażniła wiślaków, którzy trzy minuty później objęli prowadzenie. W pole karne ponownie wbiegł Szymkowiak, minął Krzętowskiego i z 10 metrów technicznym strzałem pokonał bezradnego Bledzewskiego (asysta: Kosowski). Bramka odebrała ochotę do gry piłkarzom Górnika i już do końca tej odsłony na boisku nie wydarzyło się nic ciekawego.

Trener zabrzan, Waldemar Fornalik dobrze zna drużynę Wisły. W przerwie musiał udzielić swoim piłkarzom cennych uwag bowiem w drugiej części meczu to oni byli lepszą drużyną. Już w pierwszej minucie po podaniu Bonka Adam Kompała dwukrotnie próbował pokonać Sarnata z najbliższej odległości - bez powodzenia. Za chwilę zabrzanie mieli jeszcze lepszą okazję do objęcia prowadzenia. W polu karnym po starciu z Kaliciakiem upadł Prasnal, a sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Grzegorz Bonk, lecz Artur Sarnat wyczuł intencję strzelca i zdołał sparować piłkę! Równie świetnie zachował się 10 minut później, gdy wygrał z Kompałą sytuację sam na sam. A gdy nie dał szans w podobnej sytuacji Olszarowi było już pewne, że to jego dzień. Tymi interwencjami Sarnat zasłużył na miano bohatera spotkania.

Co robili w tym czasie wiślacy? Niewiele. W 65 minucie po ładnej kontrze z linii pola karnego mocno uderzył Frankowski, lecz trafił w dobrze ustawionego Bledzewskiego. 10 minut później w ostatniej chwili ubiegł "Franka" Bledzewski. Snajper Wisły wie jednak, że "do trzech razy sztuka". Po szybkiej wymianie piłek z Kosowskim, Frankowski strzałe z pola karnego przerzucił piłkę nad Bledzewskim (asysta: Kosowski).

Mimo utraty bramki gospodarze nie rezygnowali z ataków i dopięli swego w ostatniej minucie spotkania. Z prawej strony dośrodkował Prasnal, a silnym strzałem z 10 metrów wynik ustalił Piotr Gierczak.

Liczą się punkty i już po piątkowym meczu z Odrą nikt nie będzie pamiętał stylu w jakim zostały one wywalczone. Martwi jednak fatalna postawa obrony. Nie pomogło odsunięcie od składu Bogdana Zająca. Wiślacy mają wyraźne kłopoty z grą czterema zawodnikami w linii. Poprawa powinna przyjść jednak z czasem, na co wszyscy mocno liczymy.

(Mateusz Miga)


4 kolejka ekstraklasy, 13.08.2000, godz. 17:00

Górnik-Wisła 1-2
KOMPAŁA 65
KAŁUŻNY 20
KAŁUŻNY 22
Widzów: 4620
Sędziował: Z. Marczyk (Piła) Źródło: wislakrakow.com

Knock-down Kałużnego


Do tego, że trener Orest Lenczyk lubi zaskakiwać mogliśmy się wszyscy przyzwyczaić przez ostatnie 2 miesiące. Jednak składu jaki wystawił na mecz z Górnikiem nie spodziewał się nikt. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" na ławce rezerwowych posadził wszystkich dotychczasowych strzelców bramek dla Wisły: Tomasza Frankowskiego, Macieja Żurawskiego, Marka Zająca, Ryszarda Czerwca, a ponadto kapitana Wisły - Tomasza Kulawika. Pod ich nieobecność swoje ofensywne zdolności był zmuszony pokazać Radosław Kałużny; w ciągu trzech minut zdobył dwa gole dające spokojne prowadzenie wiślakom.
Ale jeszcze o składzie Wisły w meczu z Górnikiem. Grą kierował Olgierd Moskalewicz, na skrzydłach wspomagali go Kosowski i Pater. Kałużny z Nicińskim byli ustawieni bardziej defensywnie. W ataku po raz pierwszy w podstawowym składzie pojawili się Łukasz Sosin i Iheanacho Kelechi. Trener Lenczyk, zdając sobie sprawę ze zmęczenia podstawowych graczy po spotkaniu z Żeljeznicarem, postawił na rezerwowych, licząc na ich ambicję w walce o częstsze zagoszczenie w podstawowej jedenastce.
Początek meczu był dość wyrównany, choć to wiślacy byli stroną przeważającą.. Już w 6. minucie groźnie było pod bramką gości, kiedy to Niciński niecelnie strzelał głową. Kilka minut później niebezpiecznie było pod bramką Wisły, bowiem Wiśniewski z kilku metrów trafił piłką w słupek bramki Sarnata. W 15 minucie sygnał ostrzegawczy dla Górnika wysłał Radek Kałużny, który strzelał z rzutu wolnego, piłka przedostała się przez mur, trafiła do Łukasza Sosina, ten zaś strzelił wprost w Bledzewskiego. To ostrzeżenie zabrzanie jednak zlekceważyli. Już w 21 minucie meczu okrutnie się to na nich zemściło: na pole karne ładnie dośrodkowywał Moskalewicz, a wbiegający z lewej strony Kałużny posłał piłkę mocnym strzałem pod poprzeczkę bramki Bledzewskiego (asysta: MOSKALEWICZ).
Jakoż popisy Kałużnego na tym się nie skończyły, bowiem już trzy minuty później krakowianie - Moskalewicz, Pater i Sosin - przeprowadzili piękną akcję: ten ostatni podał idealnie do wychodzącego na pozycję Kałużnego, Radek zaś zachował się jak rasowy napastnik silnym strzałem pokonując po raz drugi bramkarza gości (asysta: SOSIN).
Po takim knock-downie, jaki zaserwował Kałużny swoim przeciwnikom ci drudzy przez następne 15 minut nie mogli się dojść do siebie. Mecz stał się więc nudniejszy, za to znacznie "ciekawiej" zrobiło się na trybunach: po zapaleniu racy przez jednego z kibiców Wisły do sektora wpadła policja ze strzelbami na kule gumowe i z armatkami wodnymi. Po chwili rozruba przeniosła się również na sektor zajmowany przez gospodarzy, którzy sprowokowali bójki z policją... Wydarzenia na trybunach groziły przerwaniem meczu, na szczęście do niczego takiego nie doszło.
Ostatni kwadrans meczu to wyraźna przewaga gospodarzy, który jednak oddali w tej części gry tylko jeden celny strzał na bramkę Sarnata (Bonk w 32 minucie z rzutu wolnego). Pozostałe uderzenia Gierczaka i Wiśniewskiego (obaj głową) mijają wiślacką bramkę.
Cała druga połowa meczu przebiegała już pod dyktando gospodarzy. Wiślacy wyraźnie opadli z sił, starając się za wszelką cenę utrzymać rezultat. Okazję na podwyższenie prowadzenia miał jeszcze w 54 minucie Kelechi, wtedy to piłkę do niego głową zgrał Sosin, a nadbiegający nigeryjczyk wyprzedził obrońców i posłał piłkę tuż obok długiego rogu bramki zabrzan. Na tym popisy krakowian praktycznie skończyły się. Z kolei gospodarze po uzyskaniu momentami przygniatającej przewagi zdobyli w 65 minucie bramkę kontaktową. Szczęśliwym zdobywcą gola okazał się nie kto inny jak Adam Kompała, który bezbłędnie wykorzystał podanie od Szemońskiego.
Do końca meczu, mimo przewagi, zabrzanie bramki już nie zdobyli. W 80 minucie Orest Lenczyk wprowadził Marka Zająca, który wprowadził sporo spokoju w grze krakowian. Wcześniej weszli też doświadczeni Kulawik i Żurawski. Wisła wygrała więc trudny mecz wyjazdowy, co dało jej ponownie przodownictwo w tabeli, spychając Legię na 3 miejce. Na drugą pozycję awansowała Pogoń, z którą to Wisła zmierzy się w meczu na szczycie już za tydzień w Krakowie.
Rafał Oramus
Źródło: wislakrakow.com

Od 1 do 90 minuty

  • 2 - Kaondera strzelił z 20 metrów, ale Sarnat pewnie obronił.
  • 6 - Frankowski zacentrował z rzutu wolnego z lewej strony. W polu karnym natychmiast strzelił Moskalewicz, ale Bledzewski obronił. Po dobitce Głowackiego, piłka poszybowała nad bramką.
  • 11 - w polu karnym Pater zastopował Gierczaka. Z wysokości trybun wyglądało, że powinien być rzut karny. Sędzia nakazał jednak grać dalej.
  • 18 - rajd Szymkowiaka, który minął kilku zabrzan niczym tyczki slalomowe. Zabrakło mu jednak miejsca na oddanie strzału i Bledzewski obronił.
  • 22 - Żurawski zagrał do Patera, ale ten w sytuacji sam na sam z Bledzewskim miał za mało miejsca na oddanie strzału i bramkarz gospodarzy wyszedł obronną ręką z opresji.
  • 23 - Żurawski podał Frankowskiemu, ten "nawinął" Krzętowskiego i zagrał z lewej strony przed bramkę. Bledzewski w ostatniej chwili uprzedził Patera.
  • 37 - długie podanie Prasnala do Olszara. Ten przyjął piłkę na pierś i niemal natychmiast strzelił... w poprzeczkę.
  • 39 - Kosowski zagrał do Szymkowiaka, ten "zakręcił" niemrawym Krzętowskim i posłał piłkę w tzw. długi róg bramki Górnika. 0:1.
  • 45 - Kolasa strzelał z 16 m. Sarnat obronił. W chwilę później z drugiej strony boiska z 15 metrów uderzył Frankowski. Bledzewski był jednak na posterunku.
  • 46 - Bonk zagrał sprytnie do Kompały, a ten dwukrotnie z dwóch metrów (!) nie potrafił pokonać Sarnata.
  • 47 - Kaliciak wybił piłkę wślizgiem Prasnalowi, tymczasem sędzia odgwizdał... rzut karny. Bonk strzelił jednak w sygnalizowany sposób i Sarnat bez problemów obronił.
  • 49 - Molek strzelał z 18 metrów. Sarnat obronił.
  • 50 - z rzutu wolnego strzelał Kaliciak. Bledzewski obronił.
  • 58 - Olszar zagrał do Kompały, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Sarnatem. Bramkarz Wisły odbił jednak piłkę.
  • 60 - po błędzie obrony Górnika, Żurawski pobiegł sam na bramkę Bledzewskiego. Już składał się do strzału, gdy dogonił go Lekki i wybił piłkę na róg.
  • 66 - Szymkowiak zagrał bardzo dobrze do Frankowskiego, który w sytuacji sam na sam z Bledzewskim strzelił w bramkarza gospodarzy, po czym Krzętowski wybił piłkę na róg.
  • 71 - Prasnal zagrał nad Moskalem do Olszara, a ten w idealnej sytuacji strzelił kilka centymetrów obok bramki.
  • 76 - M. Zając zacentrował z prawej strony. Błąd popełnił Lekki i Frankowski stanął oko w oko z Bledzewskim. Zwlekał jednak ze strzałem i w końcu trafił we wracającego Lekkiego.
  • 79 - Kosowski zagrał do Frankowskiego w pole karne. Ten spokojnie przymierzył w tzw. długi róg i podwyższył na 2:0.
  • 90 - Bonk zacentrował z prawej strony. Gierczak uderzył z woleja tuż przy słupku i strzelił honorowego gola dla zabrzan. (bk)

Źródło:gazetakrakowska.pl

W opinii trenerów

"Zapaliło"

Po meczu więcej powodów do radości miał trener Franciszek Smuda. Cieszył się on z postawy swoich zawodników, szczególnie w pierwszych 45 minutach.

Franciszek Smuda (Wisła): - Z doświadczenia wiem, że po meczach pucharowych ciężko jest "zapalić". Tym razem było jednak inaczej. W pierwszej połowie rozegraliśmy bardzo dobry mecz. W drugiej części wyszło już trochę z moich graczy zmęczenie. Górnik miał nawet przewagę i stworzył sobie kilka klarownych sytuacji. Jestem zadowolony z wygranej, a w przyszłości chciałbym, żeby zespół tak jak w pierwszej połowie grał przez całe mecze. Kamil Kosowski zagrał dzisiaj nieco słabiej. On tak jak i inni odczuwał zmęczenie po Barcelonie. Tam się wyhasał i dzisiaj "brakło pary". Myślę jednak, że na jednym słabszym występie w jego wykonaniu się skończy. Po dłuższej przerwie zagrał u nas Kaliciak i zaprezentował się nieźle. Nie znaczy to jednak, że mam już rozwiązany problem obsady lewej obrony. Ciągle szukamy optymalnego ustawienia. Po wpadce w Łodzi zaufałem Artkowi, starałem się go podbudować i on dzisiaj udowodnił, że tamten występ był tylko "wypadkiem przy pracy".

Waldemar Fornalik (Górnik): - Wisła jest zbyt doświadczonym zespołem, żeby stwarzając sobie tyle sytuacji podbramkowych nie wygrać meczu. Na pewno trochę mnie zaskoczyło, że i my mieliśmy tych okazji aż tyle. Gdyby ktoś powiedział mi przed meczem, że będzie tak dużo sytuacji pod bramką Wisły, to pewnie bym nie uwierzył. Niestety Olszar nie ma tyle doświadczenia co np. Frankowski. Gdyby było inaczej to być może nie przegralibyśmy tego spotkania. Jeśli chodzi o sytuację z pierwszej połowy to z mojego miejsca wyglądało na to, że powinien być karny. Co do wykonawcy jedenastki po przerwie, to tak wyszło. Strzelał Bonk, ale Sarnat nie dał się zaskoczyć.

(bk)

Źródło:gazetakrakowska.pl

Drugim okiem


Niezwykle odważnie zagrał w niedzielne popołudnie Orest Lenczyk. Gdyby Wisła nie zdołała wywieźć z Zabrza trzech punktów na jego osobę spadły by głos krytyki kierowane z każdej strony.
Stało się inaczej i teraz można tylko czekać na efekty takiego postępowania. Oto, bowiem okazało się, że Wisła bez swych czołowych postaci potrafi wygrać trudne ligowe spotkanie. Potencjalni rezerwowi okazali się nie słabsi od czołowych zawodników drużyny.
Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że nawet ci najlepsi grają jedynie ciut lepiej od ligowej przeciętności. Wiemy przecież, że podania Czerwca potrafią być dokładniejsze, zwody Żurawskiego potrafią wkręcać rywali w ziemię, a Frankowski potrafi zdobywać bramki z każdego miejsca pola karnego.
Jednak tak nie grają w tym sezonie. Owszem, grają skutecznie, lecz brak w ich poczynaniach polotu i boiskowej fantazji. Czy mecz z Górnikiem wpłynie na ich postawę w przyszłości?
A może, był to tylko kolejny etap Lenczyka w realizacji totalnej rotacji składu?
Niezwykle solidnie prezentuje się za to obrona Głowacki - Moskal - Baszczyński wspierana przez pracowitych: Nicińskiego i Kałużnego. Już w Sarajewie takie ustawiene dało bardzo dobre efekty, podobnie było w Zabrzu. 33-letni Moskal, mając po bokach młodych, aczkolwiek już doświadczonych kryjących, dobrze kieruje ustawieniem obrony. Dobrze to rokuje na najbliższe dwa - trzy mecze nim do pełnej sprawności wróci Bogdan Zając.
W tej formacji martwi jedynie powiększająca się kolekcja żółtych kartek Marcina Baszczyńskiego. Po czterech kolejkach ma ich już trzy - najwyższy czas coś z tym zrobić, panie Lenczyk!
Mateusz Miga

Oceny graczy

WISŁA
Sarnat 8
Głowacki 7
Moskal 8
Baszczyński 6
Pater 6
(80 M. Zając)
Kałużny 8
Niciński 7
Moskalewicz 8
Kosowski 6
(64 Kulawik)
Kelechi 6
(66 Żurawski)
Sosin 5

trener: O. Lenczyk
NAJLEPSZY ZAWODNIK WISŁY:
R. KAŁUŻNY
GÓRNIK
Bledzewski
Wiśniewski
Lekki
Kocyba
Probierz
Bonk
Kompała
Prasnal
Możanić
(52 Szemoński
Gierczak
(Gacek)
Kaondera.

Źródło: wislakrakow.com