2001.11.03 Wisła Kraków - GKS Katowice 3:0

Z Historia Wisły

2001.11.03, I Liga, Grupa A, 14. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 13:30
Wisła Kraków 3:0 (1:0) GKS Katowice
widzów: 6.000
sędzia: Antoni Fijarczyk (Stalowa Wola)
Bramki
Maciej Żurawski 21’
Mirosław Szymkowiak 64’
Mauro Cantoro 86’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
Ivan Trabalík
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Bogdan Zając
Grzegorz Kaliciak
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (77’ Marcin Szałęga)
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (81’ Sunday Ibrahim)
Ryszard Czerwiec
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (60’ Mauro Cantoro)

trener: Franciszek Smuda
GKS Katowice
Piotr Lech
Krzysztof Sadzawicki
Marek Świerczewski
Mirosław Sznaucner
Marcin Janus
Mirosław Widuch
Jacek Kowalczyk grafika: Zmiana.PNG (79’ Jacek Wysocki)
Marek Kubisz grafika: Zmiana.PNG (75’ Artur Andruszczak)
Krzysztof Gajtkowski
Adam Bała grafika: Zmiana.PNG (77’ Philip Umukoro)
Tomasz Moskała

trener: Janusz Białek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

WSTĘP DO MECZU

14 kolejka ekstraklasy, 03.11.2001, godz. 13:30 Wisła - GKS
Strona będzie uaktualniana aż do chwili rozpoczęcia meczu.
Transmisja: Canal+ oraz LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 08.09.01 - GKS 1:5 Wisła
Przewidywane składy:
Wisła:
Trabalik (Przybylski)
Baszczyński, Głowacki, B.Zając, Kaliciak
Pater, Szymkowiak, Czerwiec, Kosowski
Frankowski, Żurawski
GKS:
Moskała, Bała
Kubisz, Andruszczak, Gajtkowski, Widuch
Janus, Sadzawicki, Świerczewski, Sznaucner
Lech
W Wiśle nie zagrają: Szczęsny, Nawotczyński (kontuzje), Moskal (pauzuje za kartki)
W GKS-ie nie zagrają:
Wisła o punkt, GKS o awans
Jeden mecz, dwie rożne stawki. Wisła pewna awansu do grupy mistrzowskiej może w sobotę wywalczyć maksymalnie jeden punkt. W chwili obecnej ma ich 25 - w rundzie rewanżowej taki wynik daje 13 punktów (w przypadku liczby nieparzystej, po podzieleniu zaokrągla się w górę). Gdy wygra z GSK-em zgromadzi 28 punktów co daje 14 punktów na początek rundy wiosennej. Różnica minimalna. Jedyną korzyścią może być zrównanie punktami z Odrą (jeśli ta przegra z KSZO).
Dla GKS-u ten mecz to "być albo nie być". Oprócz wyniku w Krakowie katowiczan interesować będą także rozstrzygnięcia pojedynków Górnik - Zagłębie i KSZO - Odra. Bowiem właśnie Zagłębie i KSZO mają jeszcze obok GKS-u szanse na awans do grupy mistrzowskiej. W sytuacji wyjściowej najlepszy jest GKS, który ma 18 punktów, Zagłębie ma ich 17, a KSZO 15.
Wisła: czas pożegnań
W Wiśle nastąpił czas odświeżania kadry. Tyle tylko, że zabrano się do tego od... złej strony. Pozbywanie się dwóch piłkarzy z podstawowego składu, ba! Dwóch filarów drużyny nie jest chyba optymalnym posunięciem. W meczu nie wystąpi Artur Sarnat, którego zastąpi Jacek Przybylski, bądź Słowak Ivan Trabalik. Ten drugi zaliczył ostatnio fatalny występ w drużynie rezerw, a Przybylski nie grał w pierwszej lidze już parę lat. Sytuacja z obsadą bramki wygląda więc na dzień dzisiejszy niezbyt optymistycznie.
Kibiców równie mocno boli potencjalna strata Ola Moskalewicza. Ten dynamiczny zawodnik często był (jest?) inicjatorem szybkich wypadów na bramkę przeciwnika. Istnieje jeszcze szansa, że Olo zagra w sobotę. Tak czy inaczej kontynuujemy akcję OLO, w której liczymy na wsparcie wszystkich kibiców.
Można liczyć na występ Cantoro. Argentyńczyk jest wypożyczony tylko do końca listopada, więc pozostało już niewiele czasu na sprawdzenie jego przydatności. Występ w Lubinie mimo strzelonej bramki nie był na tyle udany, by zapewnić mu angaż w Wiśle. Podobnie ma się sprawa z Kalu, który jednak wyjechał do Nigerii i zgodnie ze zwyczajem piłkarzy z tego kraju, jego powrót znacznie się opóźnia.
Z pewnościa nie zagra Kazimierz Moskal. Kapitan "Białej Gwiazdy" w Lubinie ujrzał swoją 4. kartkę w lidze w tym sezonie i będzie musiał jedne mecz pauzować. Pewny występu jest natomiast Maciej Żurawski, który w Katowicach zaaplikował gospodarzom zabójczą dawkę pięciu goli. Powtórka mile widziana w sobotę.
GKS:
W ostatnim meczu ligowym GKS pokonał w derbach Górnego Śląska Górnik Zabrze 1:0. Jedyną bramkę strzelił niezawodny Tomasz Moskała, którego grze w Krakowie będzie przyglądano się ze szczególnym zaciekawieniem. Tomek już od dłuższego czasu pozostaje na liście życzeń Wisły. Jednak ostatnio sprawie łeb uciął Smuda, który stwierdził, że Moskała go nie interesuje. Zapewne sam zainteresowany będzie chciał pokazać co potrafi, a do tego stadion przy ulicy Reymonta nadaje się najlepiej.
Będzie mógł liczyć na wsparcie Andruszczaka i Gajtkowskiego, którzy wracają do gry po dłuższej nieobecności. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Sadzawickiego, który w zeszłej kolejce bardzo brutalnie zaatakował Adama Kompałę.
Włodarzom "Gieksy" bardzo zależy na awansie do grupy mistrzowskiej. Trener Janusz Białek ma wreszcie warunki do spokojnej pracy. GKS uregulował długi i na stadionie wreszcie pojawiła się ciepła woda. Zniknęło także widmo gry na innym stadionie.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Przegrani też się cieszyli

Refleks Szymkowiaka

WISŁA Kraków - GKS Katowice 3:0 (1:0)

Bramki: Żurawski głową 22, Szymkowiak głową 64 i Cantoro 86 min. Sędziował A. Fijarczyk ze Stalowej Woli. Żółta kartka: B. Zając. Widzów 6 tys.

WISŁA: Trabalik - Baszczyński, B. Zając, Głowacki, Kaliciak - Pater (77. Szałęga), Szymkowiak (81. Sunday), Czerwiec, Kosowski -Frankowski (60. Cantoro), Żurawski.

KATOWICE: Lech - Sadzawicki, Świerczewski, Widuch, Sznaucner - Janus, Kowalczyk (79. Wysocki), Kubisz (74. Andruszczak), Gajtkowski - Bała (77. Umukoro), Moskała.

Po bardzo dobrym meczu z Interem - bzdurne próby porównań wygranej Wisły z klęską Legii na gruncie warszawskim może i są powodem do śmiechu, ale tylko przez łzy - trener Franciszek Smuda słusznie obawiał się ligowej potyczki z Katowicami. To był mecz z innej, niższej półki i zawodnicy podświadomie tak właśnie mogli do niego podejść. Pierwsza połowa spotkania zdawała się potwierdzać te obawy, ale w końcu Wisła rozkręciła się i wszelkie podejrzenia, iż krakowianie mogą wejść w układ z potrzebującymi punktów katowiczanami prysły w jednej chwili. Przeciętna gra dała wiślakom efektowne zwycięstwo, a co ciekawe nawet przegrany w tym meczu GKS też miał swoje powody do radości. A to dlatego, że Zagłębie nie wygrało w Zabrzu i dzięki temu w grupie mistrzowskiej grać będą właśnie katowiczanie. W Krakowie akurat z tego się cieszą, bo jak mówią Wisła ma "abonament" na wygrywanie z GKS, podczas gdy dla Legii czy Amiki jest to rywal bardzo niewygodny.

W tej słabszej, pierwszej połowie spotkania, wiślacy strzelili gola po "główce" Żurawskiego. Poza tym golem było jeszcze kilka zrywów, które kończyły się strzałami na bramkę Lecha, ale piłka do siatki już wpaść nie chciała. Szczególnie groźne były strzały z dystansu Szymkowiaka i Kosowskiego, lecz to nie był jeszcze czas na doprowadzenie bramkarza gości do rozpaczy.

Ta chwila nastąpiła w 64 min., kiedy to wyśmienitym refleksem popisał się Szymkowiak. Wykorzystując niezdarność wybijającego piłkę z własnego pola karnego (z rzutu wolnego) Świerczewskiego i gapiostwo Lecha, który wyszedł z bramki, Szymkowiak wyskoczył do piłki i odbijając ją głową przelobował bramkarza Katowic. Było w tym wszystkim wiele przypadku i szczęścia po stronie "Szymka", ale szczęście zwykle sprzyja lepszym.

Wisła wygrała 3:0, drugi występ i drugi gol Argentyńczyka Cantoro, teraz przygotowuje się do decydującej batalii o punkty w grupie mistrzowskiej. Jeżeli będzie grała tak jak z Interem, to niech się Legia boi, by nie pobiła kolejnego rekordu. Na razie skandowanie kibiców "Legia! Co? 6:1!" szybko się na trybunach przy ul. Reymonta przyjęło. Ale by ten mistrzowski tytuł wywalczyć na pewno nie można sobie zbyt często pozwalać na taką grę jak ta z Katowicami. W sobotę tak naprawdę tylko wynik był dobry, nawet bardzo dobry. Reszta jest materiałem do przemyśleń i dyskusji, choćby z racji tego, że Wisła bez Moskalewicza w takiej formie jak był ostatnio jest już zespołem innym, wcale nie lepszym. A po tym jak trener Smuda tak zdecydowanie wypowiedział się o możliwościach Moskały, który był kandydatem do gry w Wiśle, jakoś innego następcy dla "Ola" w polskiej lidze nie widać. Chyba, żeby powrócił temat Drumlaka...

Janusz KOZIOŁ

Źródło:gazetakrakowska.pl

Oddajcie nam Ola!


Wisła wygrała z GKS-em Katowice 3:0, po bramkach Macieja Żurawskiego, Mirosława Szymkowiaka i Mauro Cantoro. Trzeba jednak przyznać, że bez Olgierda Moskalewicza i Artura Sarnata, nie była to Wisła do której przyzwyczili się kibice. Wiśl@cy koordynowali akcję OLO, która bardzo spodobała się innym piłkarzom Wisły.
W bramce Wisły zadebiutował Słowak Ivan Trabalik. Ponad dwumetrowy bramkarz nie popełnił błędu, lecz trzeba przyznać, że piłkarze gości nie zmusili go do wytężonego wysiłku. Całe sczeście - można napisać - gdyż tydzień temu w trakcie meczu dryżyny rezerw zaprezentował wiele niepewnych interwencji. Po raz drugi w Wiśle wystąpił Argentyńczyk Mauro Cantoro i po raz drugi trafił do siatki. Trzeba jednak przyznać, że jego gra wciąż wywiera mieszane uczucia.
Zanim padła pierwsza bramka obserwatorzy spotkania byli świadkami akcji OLO. Koordynowana przez Wiśl@ków akcja miała na celu protest przeciwko pozbyciu się z klubu Olgierda Moskalewicza. Na sektorach C-4 i B łącznie znalazło się 500 kartek A3 z dużym napisem "OLO". Kibice wielokrotnie podczas meczu wznosili kartki do góry skandując zgodnie "Olo! Olo!". Akcja bardzo spodobała się zarówno piłkarzom Wisły (szczególnie spontanicznie mówił o niej Grzegorz Kaliciak), jak i dziennikarzom i chyba wszystkim kibicom. Nie zrobiła natomiast podobno większego wrażenia na prezesie Koźmińskim. Jemu, jak i Bogdanowi Basałajowi od kibiców oberwało się dziś bardzo mocno.
Od pierwszych minut spotkania inicjatywę przejąła Wisła, której nie oddała aż do ostatniego gwizdka sędziego. W szeregach gości dwoił się i troił Moskała, lecz nie zdołał wykorzystać żadnej okazji. Po meczu trener Wisły Franciszek Smuda po raz kolejny stwierdził, że nie jest zainteresowany tym piłkarzem...
Do 22 minuty trwało obustronne badanie przeciwnika. Widać było, że w doskonałej formie znajduje się Maciej Żurawski, który był bardzo widoczny. I to właśnie on pierwszy wpisał się na liste strzelców. Mirosław Szymkowiak wrzucił piłkę z rzutu wolnego, a Maciej Żurawski uprzedził Lecha i głową skierował piłkę do siatki (asysta: Szymkowiak).
Gol nie wpłynął na zmianę obrazu gry - wciąż atakowała Wisła. W 29 minucie silno uderzył Kamil Kosowski, a Tomasz Frankowski bliski był przejęcia piłki "wyplutej" przez Lecha. 6 minut później zaskakująco z lewej strony uderzył Kaliciak. Mocno bita piłka zakręciła w stronę bramki i uderzyła w wewnętrzną część słupka. Mimo to z tej akcji powinien paść gol, lecz Frankowski źle przyjął piłkę odbitą od słupka i stracił ją na rzecz Lecha. Tak więc na przerwę wiślacy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Po przerwie groźniej zaatakowali goście. W 53 minucie Moskała w dogodnej pozycji źle trafił w piłkę i ta przeszła obok bramki. Później dwukrotnie strzelał Kubisz. Za pierwszym razem z rzutu wolnego za wysoko, a później po ładnej akcji strzelał po ziemii, lecz znów niecelnie. Chwilę później drugą bramkę uzyskała Wisła. Ryszard Czerwiec zagrał ręką w polu karnym gości, więc sędzia podytkował rzut wolny. Ten szybko i mocno chciał wykonać Świerczewski, jednak trafił w głowę Mirka Szymkowiaka, po czym piłka przelobowała Lecha i wpadła do siatki (bez asysty). Kuriozalna bramka... Coś bramkarze i obrońcy "gieksy" nie mają szczęścia do Wisły.
Wiślacy nie zwalniali tempa. W 70 minucie mocny strzał Żurawskiego obronił Lech, a dobitka Patera była niecelna. 4 minuty później Moskała po raz pierwszy ograł Głowackiego i uderzył piłkę z pola karnego, lecz ta przeszła pół metra nad poprzeczką Trabalika. Trenerzy dokonali kilku zmian - lepiej wyszedł na tym Smuda. W 86 minucie Cantoro ustalił wynik spotkania. Kaliciak zagrał z lewej strony w pole karne, tam obrońcy najpierw zablokowali strzał Kosowskiego, jednak druga próba okazała się udana - piłka trafiła na piąty metr skąd do siatki wepchnął ją Argentyńczyk (asysta: Kosowski).
Wynik spotkania próbowali zmienić jeszcze Moskała i Baszczyński, jednak oba strzały okazały się niecelne. Po meczu wszyscy mogli być zadowoleni. Wisła, bo po raz drugi zaprzeczyła spiskowej teorii dzielenia się punktami. GKS, bo mimo porażki zdołał awansować do grupy mistrzowskiej. Tak więc blisko 300 osobowa grupa kibiców z Katowic opuszczała stadion przy ulicy Reymonta w wesołych nastrojach.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Od 1 do 90 minuty

  • 7 - strzał z dystansu Szymkowiaka, łapie piłkę Lech
  • 9 - Kubisz strzela z dystansu, piłka przelatuje obok bramki
  • 12 - podanie Frankowskiego do nadbiegającego Kosowskiego, minimalnie szybszy od pomocnika Wisły był bramkarz Lech
  • 13 - po rzucie rożnym z 30 m strzelił silno Kosowski, piłkę lecącą przy słupku łapie bramkarz
  • 22 - Szymkowiak z rzutu wolnego z lewej strony boiska podał piłkę na głowę Żurawskiego, ten był szybszy od bramkarza i po jego "główce" Wisła wychodzi na prowadzenie - 1:0
  • 26 - potężne uderzenie Szymkowiaka z 20 m, piłka przelatuje tuż nad poprzeczką


  • 27 - strzał Moskały z ostrego kąta, łapie piłkę Trabalik
  • 29 - potężne uderzenie z 30 metrów Kosowskiego, Lech wypuścił piłkę z rąk, ale jeszcze zdążył zagarnąć ją sprzed nosa wiślakom
  • 31 - z bliska głową strzela Żurawski, zbyt lekko i piłkę łapie Lech
  • 33 - strzał z dystansu Kosowskiego, łapie piłkę Lech
  • 35 - silny strzał Kaliciaka, piłka odbija się od słupka, w zamieszaniu Lech zagarnął ją spod nóg Frankowskiego
  • 41 - Gajtkowski z dystansu strzela obok bramki
  • 42 - naciskany przez rywala Głowacki strzela obok słupka
  • 48 - Szymkowiak z rzutu wolnego z 30 m strzelił pod poprzeczkę, zbyt lekko i bramkarz zdołał złapać piłkę


  • 53 - po akcji Bały idealną sytuację miał Moskała, ale strzelił z 11 m obok słupka
  • 55 - Kubisz z rzutu wolnego z 20 m strzela nad poprzeczką
  • 61 - Kubisz strzela po długim rogu tuż obok słupka
  • 64 - GKS wybija piłkę z rzutu wolnego z własnego pola karnego, po faulu Czerwca. Lech wyszedł z bramki, a Świerczewski tak nieszczęśliwie wybił piłkę, że na linii jej lotu znalazł się Szymkowiak. Wiślak trafił w piłkę głową, ta przeleciała nad wracającym do bramki Lechem i znalazła się w siatce - 2:0
  • 68 - Moskała z rzutu wolnego z 18 m strzela wysoko nad poprzeczką
  • 70 - szarża Żurawskiego, wiślak strzela z ostrego kąta, a Lech odbija piłkę nogami
  • 71 - Pater w dogodnej sytuacji strzela nad poprzeczką
  • 74 - Moskała uderzył ładnie, ale tuż nad poprzeczką
  • 79 - Trabalik odbił piłkę po groźnym strzale Moskały
  • 82 - strzał Wysockiego, pewnie interweniuje Trabalik
  • 86 - pierwszą próbę dośrodkowania Kosowskiego, zablokował jeden z rywali. Poprawka i piłka spada pod nogi Cantoro, który ustala wynik spotkania - 3:0
  • 90 - Baszczyński uderzył z 20 m bardzo ładnie, ale piłka przeleciała nad poprzeczk

Źródło:gazetakrakowska.pl

Konferencja prasowa


Janusz Białek (trener GKS):
Dzisiejszą rywalizację podsumuję tak: przegrani, ale wygrani. Ważne dla nas było dobrze pokazać się na krakowskim stadionie po ciekawym meczu z Interem. Wisła jest na fali, widać olbrzymie zaangażowanie jej zawodników oraz rozmach w prowadzeniu gry. Ciężko zatem marzyć tu o punktach. Myślę, że wstydu nie przynieśliśmy, choć bramki straciliśmy w kuriozalny sposób, wydatnie pomagając Wiśle w odniesieniu zwycięstwa. Wisła wygrała, jednak my bardzo cieszymy się z gry w grupie mistrzowskiej.
Jeśli chodzi o przyszłość naszej drużyny: z całą pewnością odejdzie Moskała, jego wypożyczenie kończy się w listopadzie, właścicielem jego karty jest Ceramed. W klubie są kłopoty, staramy się im przeciwdziałać, myślę, że powoli wracamy do normalności. To, że udało nam się zakwalifikować, również powinno pomóc. Jest to z pewnością sukces zawodników, rolą działaczy jest, żeby zapewnić im godne warunki.
Jak będziemy grać w drugiej rundzie? Na pewno nie będziemy dostarczycielem punktów. Proszę zauważyć, że punkty zdobywaliśmy głównie na mocnych zespołach: z Polonią dwukrotnie wygraliśmy, zabraliśmy punkty Odrze, Zagłębiu. Traciliśmy punkty z Widzewem czy Górnikiem. W drużynie śmiejemy się, że z urzędu powinniśmy grać z lepszymi. Tylko Wisła ma na razie patent na nas, ale to też musi się skończyć; jest tego jakiś powód, musimy go znaleźć i wyeliminować. Sporo jest jeszcze do zrobienia.
Franciszek Smuda:
Początkowo nie wyglądało to dobrze, źle prezentowaliśmy się po meczu z Interem. Myślałem już, że ponownie przegramy po dobrym pucharowym meczu. Później, z minuty na minutę, wyglądało to coraz lepiej, w efekcie czego wygraliśmy. Bardzo chcieliśmy wygrać, żeby nie było żadnych podtekstów, podobnie było w Lubinie. Gramy o zwycięstwo, punkty i premie, mam nadzieje, że nie będzie już żadnych podejrzeń.
Musimy się teraz skoncentrować na dwóch ostatnich meczach ligowych nowej rundy.
Dobrze, że Trabalik nie miał dziś wiele do roboty, miał okazje spokojnie wprowadzić się do zespołu. Gdyby od razu dostał dwie petardy, na pewno nie czułby się dobrze. Powinien być wzmocnieniem dla drużyny, ma ku temu warunki.
Cantoro zagrał dobrze w Lubinie, dziś zdobył gola. Jest wypożyczony do końca listopada, w tym czasie mamy mu się przyglądać. Trzeba się nad nim poważnie zastanowić, by nie popełnić błędu.
Moskała nie interesował mnie od początku i dziś nie zmieniam zdania. Widzieliśmy, jak Tomek Frankowski 'wisiał w powietrzu' przy zawodnikach Interu. Musimy budować zespół zdolny do walki w europejskich pucharach, to muszą być piłkarze zdolni włożyć nogę czy ciało. Jeśli się tego nie ma - jest problem.

Źródło: wislakrakow.com