2002.02.23 Szczakowianka Jaworzno - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

2002.02.23, mecz towarzyski, Jaworzno, stadion Victorii,
Szczakowianka Jaworzno 2:3 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 2.000
sędzia:
Bramki

Chudy 24'
Sermak 43'


0:1
1:1
2:1
2:2
2:3
2' Mauro Cantoro

86' Kalu Uche
88' Igor Sypniewski
Szczakowianka Jaworzno
Wisła Kraków
4-4-2
Ivan Trabalik grafika: Zmiana.PNG (46’ Artur Sarnat)
Marcin Baszczyński grafika: Zmiana.PNG (60’ Grzegorz Pater)
Arkadiusz Głowacki
Grzegorz Kaliciak
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (66 Tomasz Kulawik)
Kazimierz Moskal
Ibrahim Sunday grafika: Zmiana.PNG (60’ Kalu Uche)
Mauro Cantoro grafika: Zmiana.PNG (46’ Kamil Kuzera)
Kamil Kosowski grafika: Zmiana.PNG (66’ Mariusz Jop)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (46’ Igor Sypniewski)
Maciej Żurawski

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Zwycięstwo, dzięki grze do końca

Mecz ze Szczakowianką na stadionie Victorii był dla podopiecznych trenera Smudy ostatnim sprawdzianem przed zbliżającą się szybkimi krokami inauguracją rundy wiosennej sezonu 2001/2002. Po dość ciekawym meczu Wisła wywiozła z Jaworzna zwycięstwo 3:2, które zapewniła sobie dopiero w końcówce spotkania.

Bramki dla "Białej Gwiazdy" zdobywali: Mauro Cantoro, Kalu Uche i Igor Sypniewski. Franciszek Smuda wystawił niemal najsilniejszy skład, bardzo podobno do tego w jakim Wisła rozpocznie mecz z Ruchem. Nie w pełni sił jest jeszcze Igor Sypniewski i pewnie dlatego rozpoczął mecz na ławce rezerowych.

Murawa sprawiająca początkowo niezłe wrażenie, szybko przemieniła się w ciężką i błotnistą. Nie sprzyjała ona grze technicznej, a raczej walce i pełnej determinacji, której więcej wykazywali piłkarze Szczakowianki, dla których mecz z Mistrzem Polski był dużym wydarzeniem.

I być może trema spowodowała, że szybko stracili bramke. W 3 minucie meczu rozpędził się Cantoro, minął obrońcę, rozegrał piłkę z Żurawskim i ładnym strzałem z 16 metrów otworzył wynik. Dziesięć minut później z wolnego przymierzył Szymkowiak, lecz (swoim zwyczajem) trafił w poprzeczkę bramki Skrzypka. Nieco wcześniej ładnie uderzał grający drugi trener Szczakowianki - Andrzej Sermak. W 14 minucie nieomal padło wyrównanie. Szczakowianka wyprowadziła szybką kontrę po której Robert Chudy w idealnej sytuacji trafił w słupek.

Za chwilę Chudy znów strzelał, lecz tym razem Trabalik pewnie obronił. Ale do trzech razy sztuka... Po błędzie obrońców i Trabalika, którzy dopuścili do dośrodkowania z prawej strony bramkę z najbliższej odległości strzelił właśnie Chudy. Ta bramka nie wpłynęła na postawę wiślaków, którzy wciąż grali wolno. W 32 minucie po nieporozumieniu bramkarza i obrońcy bliski zdobycia bramki był Maciej Żurawski, który ładnie strzelił górą, lecz piłka trafiła w spojenie. Za chwilę po rzucie rożnym wykonanym przez Szymkowiaka, bliski zdobycia bramki był Frankowski, lecz obrońca wybił piłkę z linii bramkowej.

Tuż przed przerwą Sermak całkowicie zaskoczył Trabalika. Technicznym strzałem z 20 metrów trafił w okienko bramki bezradnego Słowaka, który także przy tej bramce popełnił błąd... W przerwie Smuda dokonał dwóch zmian. Po kilku miesiącach do gry w pierwszej drużynie powrócił Artur Sarnat, po kontuzji wrócił Igor Sypniewski.

Druga połowa toczyła się w nieco wolniejszym tempie. W 52 minucie z wolnego ładnie uderzył Sermak, piłka trafiła w boczną siatkę, co zmyliło kibiców, którzy już fetowali kolejną bramkę ich zespołu. 7 minut później z drugiej strony boiska podobnie uderzał Szymkowiak, który trafił co prawda w bramkę, ale Skrzypek zdołał ją sparować na róg. W 69 minucie błysnął Sypniewski, który dynamicznie wpadł w pole karne, lecz Żurawski źle trafił w piłkę i nie wykorzystał stworzonej sytuacji.

Im bliżej końca meczu tym gorzej grała Szczakowianka, w której pojawiło się wielu zawodników rezerwowych. Wykorzystali to wiślacy. W 85 minucie z prawej strony dośrodkował Grzegorz Pater, a Kalu Uche z 5 metrów mimo asysty obrońcy wepchnął piłkę do siatki. Dwie minuty później niemal identyczną akcję przeprowadzili Żurawski z Sypniewskim, który ustalił wynik spotkania. Szkoda, że strzelec nie popisał się chwilę później, gdy pokazał niekulturalny gest ("takiego wała") zgromadzonym kibicom.

Spośród grających zawodników najbardziej zawiódł Kamil Kosowski, który nie przeprowadził ani jednej akcji. Trochę usprawiedliwia go fakt, że narzekał na ból brzucha. O miejsce w bramce powinien obawiać się też Ivan Trabalik, który znów nie ustrzegł się błędów (choć miał też udane interwencje).

Mimo, że był to już ostatni mecz przed startem ligi, nie można wyciągać zbyt dalego idących wniosków. Rok temu Wisła przegrała z Bełchatowem 1-2, a później w niezłym stylu zdobyła tytuł.

Bramki:
1-0 Cantoro 3'
1-1 Chudy 24'
1-2 Sermak 43'
2-2 Uche 85'
3-2 Sypniewski 87'

Wisła: Trabalik (46 Sarnat) - Baszczyński (60 Pater), Głowacki, Kaliciak - Szymkowiak (66 Kulawik), Moskal, Ibrahim (60 Uche), Cantoro (46 Kuzera), Kosowski (66 Jop) - Frankowski (46 Sypniewski), Żurawski.

Widzów: ok 2 tys.

Źródło: wislakrakow.com