2002.03.19 Wisła Kraków - GKS Katowice 1:1

Z Historia Wisły

2002.03.19, I Liga, Grupa Mistrzowska, 20. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:00
Wisła Kraków 1:1 (1:1) GKS Katowice
widzów: 7.000
sędzia: Piotr Siedlecki ze Szczecina
Bramki

Marcin Baszczyński 42’
0:1
1:1
41' Krzysztof Gajtkowski

Wisła Kraków
Artur Sarnat
Grafika:Zk.jpg Marcin Baszczyński
Bogdan Zając
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (46’ Mauro Cantoro)
Kazimierz Moskal
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (58’ Tomasz Frankowski)
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski grafika: Zmiana.PNG (63’ Kalu Uche)
Igor Sypniewski

trener: Henryk Kasperczak
GKS Katowice
Jarosław Tkocz
Mirosław Sznaucner
Marek Świerczewski Grafika:Zk.jpg
Jacek Kowalczyk
Artur Andruszczak grafika: Zmiana.PNG (89’ Krzysztof Sadzawicki)
Mirosław Widuch Grafika:Zk.jpg
Jacek Wysocki
Adam Bała grafika: Zmiana.PNG (76’ Mariusz Muszalik)
Marcin Janus
Krzysztof Gajtkowski
Marek Kubisz

trener: Janusz Białek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Debiutując podtrzymać serię

Do Krakowa we wtorek zjeżdża ekipa, która wyraźnie leży piłkarzom Białej Gwiazdy. Z katowickim GKS-em Wisła wygrała siedem ostatnich ligowym spotkań. Ich bilans bramkowy to 22:4! Na zwycięski debiut mocno liczy Henryk Kasperczak, który po 24 latach, w nowej roli, wraca na boiska ekstraklasy.

W tym sezonie obie drużyny mierzyły się już dwukrotnie. I za każdym razem wiślacy wygrywali zdecydowanie, przy fatalnej postawie bramkarzy Gieksy. W Katowicach Jarosława Tkocza, a później Piotra Lecha upokorzył Maciej Żurawski, który strzelił im łącznie aż 5 bramek, co było niesamowitym wyczynem. W Krakowie bronił już tyko Piotr Lech, lecz znów nie ustrzegł się błędów i wiślacy po średnim meczu wygrali aż 3:0. Nie miało to jednak większego znaczenia, gdyż szczęśliwy dla gości układ wyników spowodował, że otrzymali oni miejsce w grupie mistrzowskiej.

Wisła: debiut Kasperczaka

Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście debiut Henryka Kasperczaka w roli pierwszego trenera "Białej Gwiazdy". Jest to jego powrót na boiska polskiej ekstraklasy po 24 latach. Już po miłym przyjęciu na pierwszym treningu Kasperczak mówił o przeszywających go dreszczach. Nie inaczej będzie zapewne we wtorek, gdy na stadionie powinno znaleźć się kilka tysięcy widzów.

Trudno wyrokować na jaki skład postawi Kasperczak. Wiadomo, że obrona zagra w liczbie czterech piłkarzy, co z pewnością ucieszy wielu kibiców. Na skrzydłach także nie ma wątpliwości - zarówno Pater jak i Kosowski sygnalizują powrót do wysokiej formy. Szczególnie "Grzela" może odetchnąć po odejściu Smudy, który często pomijał go przy wyznaczaniu meczowej "11".

Jako że w pomocy zagra czterech piłkarzy - miejsce w wyjściowym składzie straci najprawdopodobniej Tomasz Frankowski, gdyż w ataku zagra para Sypniewski - Żurawski.

GKS: GKS skazywany przez wszystkich na pożarcie, w grupie mistrzowskiej jak do tej pory spisuje się bardzo dobrze. W czterech meczach wywalczył 9 punktów, przegrywając tylko - i to dość pechowo - z warszawską Legią 0:1. W ostatniej kolejce podopieczni Janusza Białka rozprawili się z faworyzowaną Odrą Wodzisław 2:1, po bramkach Andruszczaka i Gajtkowskiego, którzy z resztą należeli do wyróżniających się zawodników w tym spotkaniu.

W przerwie zimowej Katowice opuścili Piotr Lech i Tomasz Moskała. Zwłaszcza odejście tego drugiego było sporym osłabieniem. Szybko jego miejsce w drużynie zajął podobno nie mniej utalentowany 21-letni Krzysztof Gajtkowski. Warto także zwrócić uwagę na dobrze wyszkolonego technicznie Marka Kubisza (swego czasu testowanego w Wiśle), oraz dynamicznego Artura Andruszczaka.

(mat) Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Smutny deszczowy remis

19. March 2002, 17:01

Nie udał się trenerski debiut na ławce Wisły Henrykowi Kasperczakowi. Mimo, że po spotkaniu starał się nadrabiać miną, powodów do optymizmu brakuje. Wisła w fatalnym stylu ledwie zremisowała ze słabym kadrowo GKS-em.

Obyło się bez niespodzianek w wyjściowym składzie. W porównaniu do meczu z Legią zaszła jedna zmiana - za Tomasza Frankowskiego wskoczył Marcin Baszczyński, który w Warszawie nie mógł grać z powodu nadmiaru żółtych kartek. Henryk Kasperczak wrócił do ustawienia czwórką w obronie, lecz i to nie dało zbyt wiele - bramka dla gości padła po błędzie właśnie tej formacji.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście, lecz nic z niej nie wynikło. Wiślacy po raz pierwszy zaatakowali w 3 minucie, gdy po rzucie rożnym wykonanym przez Szymkowiaka zza pola karnego strzelił Kosowski - Tkocz z trudem lecz jednak złapał piłkę. Później z boiska wiało nudą a większość meczu toczyła się w środku pola, do tego w trzecioligowym tempie. Strzałami głową Tkocza próbowali pokonać Pater (24 minuta) i Sypniewski (28), lecz obaj nie potrafili trafić w światło bramki.

Znudzonych kibiców na równe nogi zerwał ten, który w zespole gości imponuje ostatnio świetną formą - Krzysztof Gajtkowski. Rzut wolny z prawej strony wykonał Bała, który dośrodkował wprost na 21-letniego napastnika, który ładnym strzałem ze środka pola karnego pokonał bezradnego Sarnata. Odpowiedź wiślaków była błyskawiczna. Piłkę od Patera przed polem karnym otrzymał Baszczyński, zdecydował się na strzał z 25 metrów, a piłka po rękach Tkocza wpadła pod poprzeczkę bramki GKS-u (asysta: Pater). Te dwie bramki ożywiły nieco widowisko, gra stała się szybsza. Niemniej jedyną godną uwagi akcję w tej osłonie przeprowadzili goście, po której Sarnat obronił główkę Janusa.

Druga połowa prowadzona była znów pod dyktando Wisły, lecz sytuacji podbramkowych znów było jak na lekarstwo. Do tego zaczął padać zimny deszcz, który z pewnością utrudniał grę. W 48 minucie ładnie z dystansu uderzył Moskal, lecz piłka przeszła obok słupka. Z boiska wciąż wiało nudą, więc Kasperczak szybko wyczerpał limit zmian. Po meczu mówił, że generalnie był z nich zadowolony - szczególnie Kalu Uche wprowadził sporo ożywienia w poczynania ofensywne.

W 66 minucie właśnie po akcji Nigeryjczyka groźnie główkował Sypniewski, a Tkocz musiał wykazać się sporymi umiejętnościami by nie przepuścić piłki do siatki. Kolejne ataki Wisły były coraz bardziej bezbarwne. Praktycznie jedyną godną wyróżnienia sytuacją była ta z 82 minuty. Wtedy po szybkiej akcji Sypniewskiego Tkocz "wypluł" piłkę przed siebie, a bliski przejęcia jej był Tomasz Frankowski. Jeszcze z dystansu ładnie uderzył Cantoro i za chwilę sędzia zakończył spotkanie.

Wisła straciła dziś kolejne punkty, a przy okazji przerwała kolejną niezłą serię. Otóż po raz pierwszy od siedmiu ligowych meczów nie potrafiła pokonać katowickiej drużyny... Co gorsze, w grze nie widać żadnych postępów, a wręcz przeciwnie. Trzeba mieć nadzieje, że pewność siebie Henryka Kasperczaka jest poparta realną oceną sytuacji. W piątek przed wiślakami trudny mecz we Wronkach.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja po meczu z GKS

Na początku wynik dla mnie się nie liczy! - deklaruje Henryk Kasperczak po pierwszym swoim meczu w Wiśle. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" imponował rozwagą, nie dając się prowokować dziennikarzom, sugerującym małe zaangażowanie zawodników. Postawę wiślaków próbował bronić... Janusz Białek.

Janusz Białek (trener GKS):

Nie byliśmy tu faworytem, w związku z tym patrząc przez pryzmat wyniku rozegraliśmy tu bardzo dobre spotkanie. Chłopcy zagrali twardo, zostawili sporo zdrowia na boisku. Ponadto zagraliśmy mądrze, dzięki temu Wisła nie miała jakiś klarownych sytuacji. Poza czterema rutyniarzami mamy młody zespół, który wyciągnął lekcję z poprzedniej potyczki z Amicą. Kontrolowaliśmy przebieg gry na tyle, na ile było nas na to stać. Dało nam to wynik remisowy.

Uważam, że niesprawiedliwa jest ocena, że Wisła grała fatalnie. Zwykło się tak oceniać, że jak gospodarz nie wygrywa, to zagrał źle. Ja będę bronił Wisły, która rozegrała dobry mecz. Z resztą ujmowałbym swojej drużynie umiejętności, walki i zaangażowania. Wisła nie potrafiła nas rozbić. Uważam jednak, że moja drużyna zagrała z żelazną konsekwencją, głównie nastawiliśmy się na przeszkadzanie, oraz wyprowadzanie szybkich kontr Bałą i Gajtkowskim. Remis tutaj jest dla nas duzym osiągnięciem. Myślę, że jak Heniu będzie miał więcej czasu, to będą panowie mieli więcej satysfakcji z oglądania Wisły.

Henryk Kasperczak:

Chcieliśmy dziś za wszelką cenę wygrać. Sami jednak panowie wiecie, że nie jest łatwo zrobić dobry wynik przy zmianie trenera. Jest to sytuacja trudna psychologicznie. Jestem jednak zadowolony z postawy zawodników. W trudnym momencie, w którym straciliśmy bramkę, potrafiliśmy natychmiast zareagować i wyrównać.

W drugiej połowie staraliśmy się objąć prowadzenie. Piłkarze GKS-u, którzy rozegrali bardzo dobry mecz pod względem taktycznym, dużo przeszkadzali. Rywale byli dobrze zorganizowani, umiejętnie wyprowadzali kontrataki. Nie mamy zbyt wiele czasu na zmiany, musimy popracować nad lepszymi zagraniami, opanowaniem piłki. Dziś było za dużo strat w środku, jednak defensywa spisywała się dobrze - na pewno lepiej niż w poprzednich meczach. Bramkę straciliśmy po stałym fragmencie gry, przyspaliśmy...

Trzeba mieć wiarę w to, że będzie lepiej. Wierzę, że ten zespół będzie grał lepiej, a z lepszą grą przyjdą lepsze wyniki. Życzę sobie, by drużyna zagrała lepiej przeciwko Amice Wronki, życzę też rywalowi, by grał równie dobrze w następnych potyczkach. Nie uważam, że zawodnikom brakowało motywacji - ona była bardzo duża. Piłkarzom brakuje świeżości. Widać, że są ociężali, mają problemy z dobrym rozegraniem piłki. Uważam, że piłkarzom chciało się grać, jednak: po pierwsze - byli ociężali, po drugie - przeciwnik skupiał się głównie na przeszkadzaniu. Jeśli chodzi o zmiany, mogę być zadowolony. Zejścia Szymkowiaka i Patera były podyktowane względami taktycznymi, natomiast Żurawskiego zmieniłem ze względu na kontuzję. W tej chwili trudno mi powiedzieć czy to poważny uraz... Rzeczywiście mało strzelaliśmy z dystansu, jednak jak powiedziałem - cały problem polegał na dojściu do odpowiedniej sytuacji, z której można taki strzał było oddać. Do tego potrzebne jest dobre rozegranie piłki. Jest dużo do zrobienia. Należy wytworzyć automatyzmy między zawodnikami. Myślę, że to co robimy jest raczej pozytywne. Nie chcę wytwarzać presji na zawodnikach. Myślę tylko o poprawie gry i wytworzeniu lepszej skuteczności. Na początku wynik dla mnie się nie liczy! Oczywiście, jeśli będzie wynik - będę zadowolony. Jednak w tym momencie najbardziej dla mnie się liczy poprawa gry w defensywie lub ofensywie. To jest najważniejsze.

20. kolejka ekstraklasy - Tak źle nie było już dawno

Po 6 kolejce tegorocznych rozgrywek Wisła odnotowuje już czteropunktową stratę do Legii Warszawa. Początki rund wiosennych w wykonaniu Krakowian nigdy zbyt udane nie były, jednak dopiero nowa struktura ligi niestety brutalnie zweryfikowała dokonania „Białej Gwiazdy” w inauguracyjnych spotkaniach.

Mam dziwne i nie przyjemne przeczucie, że to właśnie wtorkowo-środowa seria spotkań przesądziła losy mistrzowskiego tytułu. Obym się mylił.

Niemoc

Przy Reymonta Wisła remisowała z GKSem Katowice 1:1. Bramki strzelali wpierw Gajtkowski(41’), a minutę później wyrównał Baszczyński. Mimo, że w drugiej połowie akcja działa się jedynie w okolicach pola karnego gości, Krakusy nie były wstanie wypracować sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. Ogólnie : zagraliśmy fatalnie, beznadziejne, bez konceptu.

Na moje oko trener Smuda ewidentnie „zajechał” nam piłkarzy. Prawie wszyscy zawodnicy mają wyraźnie spóźniony start do piłki. Szybkość też pozostawia wiele do życzenia. Kasperczak zapewne wyprowadzi Wisłę na prostą, ale kiedy. Niestety tytuł już chyba przegraliśmy. I oczywiście, że to niby cztery punkty tylko, ale z samej gry widać, że nawet takiej starty nie zdążymy nadrobić. Liga jest po prostu za krótka. Smutne, ale (mam nadzieje, że jestem w błędzie) prawdziwe. Teraz trzeba nam grać z meczu na mecz – nie patrzmy się na tabele. Nie myślmy o mistrzostwie, naprawdę...tak będzie lepiej.


Legia wykorzystała...

...słabą dyspozycję Wisły i swego środowego rywala – Odry Wodzisław. Pod koniec pierwszych 45 minut bramkę do szatni strzelił, znajdujący się ostatnio w naprawdę niezłej formie, Sylwester Czereszewski.

Warszawiacy uciekli nam już na 4 punkty, i jak mówiłem raczej ich nie dogonimy. Z drugiej strony głosy o nagłej przemianie Legii są nie tyle przesadzone, co najdokładniej...głupie. Przecież ekipa z Łazienkowskiej wygrała raptem 3 z ostatnich czterech meczy i co, może przez to jest już najlepsza w Polsce? Bzdura, totalne nieporozumienie. Po prostu liga rozstrzyga się w na przełomie marca i kwietnia i w tych miesiącach Legia dziś jest najlepsza i pewnie zdobędzie tytuł mistrzowski. Jednak absolutnie nie należy się przyłączać do chóru śpiewającego, że Legia już tak zawsze będzie panować. Nam te rozgrywki zwyczajnie nie wyszły, a Stolica wiecznie panować nie będzie. To tak z obowiązku, dla ochłodzenia zbyt rozpalonych fanów z Żylety.


Remis po Cichu

Z dala od rywalizacji o wysokie cele, Ruch Chorzów bezbramkowo zremisował z Pogonią Szczecin. Widowisko na Cichej było raczej przeciętne, Ruch zdobył swój jeden z nielicznych wiosennych punkcików.

Mimo wszystko wyrażam nadzieje, że „Niebiescy” z kryzysu się już podniosą. Pogoń walczy, ale cały czas jest raczej idealną gromadką na Puchar Intertoto. Wyżej raczej nie należy jej umieszczać. Swoją drogą, ciekawe czy kibice szczecinian są zadowoleni z rezultatu osiągniętego przez ich pupili. Jeszcze przed startem rozgrywek zapewne by nie marudzili, a teraz... No cóż, ja radzę się cieszyć tym, co się ma, nawet jeśli rywalem jest czerwona latarnia grupy mistrzowskiej.


To niemożliwe!

Doprawdy można być zszkowoanym widząc aktualne wyniki osiągane przez Polonię Warszawa. Już trzy dni temu wieszałem na niej psy, a tu znowu niespodzianka w postaci zwycięstwa z Amicą. Trafienie zaliczył Mateusz Bartczak, który w 31 minucie ustalił rezultat konfrontacji.

Jeden taki wniosek, który nasuwa się po oglądnięciu wszystkich spotkań naszej ekstraklasy, że zaufanie zagranicznym trenerom na dłuższą metę jednak procentuje. Nie od dziś wiadomo, że Polacy stanęli w miejscu, i że jedyne czym się mogą popisać, to nierozważnym używaniem odżywek i innych takich „paści” niszczących przeciętnego krajowego „kopacza”. Na tym tle niczego sobie prezentuje się angaż Henryka Kasperczaka. Wszak mimo że „swój”, jest to coach z wieloletnim doświadczeniem zdobytym zagranicą.


Co dalej?

W tabeli, jak już wspominałem, lideruje Legia przed Wisłą, za nimi Polonia i Amica. Na dolnym froncie Widzew wygrał ze Śląskiem Wrocław w stosunku dwa do zera. Sensacyjnej porażki ze Stomilem doznał Groclin, Radomsko rozgromiło KSZO, a Górnik podzielił się punktami z Zagłębiem Lubin.

W piątek Moskal i spółka jadą do Wronek, gdzie zmierzą się z tutejszą Amiką. Patrząc po wynikach wielkich szans nie należy naszej ukochanej drużynie dawać, inna rzecz, że nieco „podstarzały” skład Amiki może nie wytrzymać trudów systemu środa-piątek. W tym głównie upatrywałbym ewentualnej szansy, bo jaka jest nasza dyspozycja – wszyscy wiemy... niestety.


(Micgaw)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2001/2002

Galeria kibicowska: