2002.03.22 Amica Wronki - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2002.03.22, I Liga, Grupa Mistrzowska, 21. kolejka, Wronki, Stadion Amiki, 20:00
Amica Wronki 2:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 2.500
sędzia: Marek Mikołajewski z Ciechanowa
Bramki
Tomasz Dawidowski 19’

Jarosław Bieniuk 85’
1:0
1:1
2:1

75' Igor Sypniewski

Amica Wronki
Grzegorz Szamotulski
Bartosz Bosacki
Marek Bajor
Grafika:Zk.jpg Jarosław Bieniuk
Dariusz Dudka
Tomasz Dawidowski grafika: Zmiana.PNG (74’ Grafika:Zk.jpg Remigiusz Sobociński)
Piotr Mosór grafika: Zmiana.PNG (17’ Grafika:Zk.jpg Ireneusz Kościelniak)
Jerzy Podbrożny
Dariusz Gęsior
Marek Zieńczuk
Jacek Dembiński

trener: Mirosław Jabłoński
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marcin Baszczyński
Bogdan Zając
Arkadiusz Głowacki Grafika:Zk.jpg
Mariusz Jop Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 60
Kalu Uche grafika: Zmiana.PNG (58’ Grzegorz Pater)
Kazimierz Moskal Grafika:Zk.jpg
Mauro Cantoro
Kamil Kosowski
Tomasz Frankowski
Igor Sypniewski grafika: Zmiana.PNG (83’ Mirosław Szymkowiak)

trener: Henryk Kasperczak
W 82. minucie Mauro Cantoro nie wykorzystał rzutu karnego (Grzegorz Szamotulski obronił).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Ze strachem w cztery oczy!

Wisła w piątek o godzinie 20 wybiegnie na boisko we Wronkach by tam zmierzyć się z piłkarzami Amiki. A raczej - ze strachem i samymi sobą. Ze świadomość faktu, że porażka oznaczać będzie tragedię i z zachwianą wiarą we własne umiejętności...

Ostatni raz tytuł mistrzowski był Wiśle tak odległy niemal dokładnie dwa lata temu, po porażce z Polonią w Warszawie. Tamten mecz ostatecznie zaprzepaścił szanse na obronienie tytułu mistrzowskiego. Niemniejszą wagę ma piątkowy mecz z Amicą. Porażka, przy ewentualnym zwycięstwie Legii (ta gra u siebie z Ruchem), da jej aż 7 punktów przewagi, co przy siedmiu kolejkach do końca sezonu, jest bardzo dobrą zaliczką.

Nie jest tajemnicą, że Wiśle źle gra się we Wronkach. Z dziewięciu meczów, które do tej pory tam rozgrywała, wygrała tylko raz - w 1998 roku 3:1, po bramkach Marka Zająca, Moskalewicza i Frankowskiego. Trzykrotnie padał remis, a aż 5 razy wygrywali gospodarze. W ostatnim meczu przy ulicy Leśnej w zeszłym sezonie Wisła przegrała 1:2, mimo, że remis dawał jej tytuł Mistrza Polski!

Wisła:

Wisła uciekła z Krakowa dzień po fatalnym meczu z GKS-em. Atmosfera po meczu była - co tu dużo mówić - fatalna. Mało który z piłkarzy chciał się publicznie wypowiadać. A jeśli już - można było usłyszeć przygnębiony głos i więcej pytań niż odpowiedzi. Do tego z drużyny wypadł najlepszy snajper Maciej Żurawski, który nawet w słabszej formie, potrafi być niesłychanie groźny dla bramki rywali. W jego miejsce do składu wskoczy Tomasz Frankowski. Niewykluczone także, że szansę gry dostanie któryś ze zmienników we wtorkowym meczu - z ich gry Kasperczak był bowiem zadowolony. Wydaje się, że Kasperczak może tym razem postawić na powracającego po kontuzji Czerwca, który będzie miał za zadanie uspokojenie gry w środku pola.

Reasumując - w obecnej sytuacji kibice wybaczą wszystko. Słaby styl, nerwową grę, nieskładne akcje. Wszystko pójdzie w niepamięć jeśli Wisła odniesie we Wronkach zwycięstwo. Tylko to teraz się liczy.

Amica:

Amica zyskała sobie statut drużyny, która ciągle póka do czołówki, lecz wciąż nie może do niej na dobre wejść. Także teraz, mimo wzmocnienia rutynowanymi Podbrożnym, Gęsiorem, czy Dembińskim, gra w kratkę. Na wiosnę wygrała oba mecze u siebie (z GKS i Ruchem), by przegrać oba na wyjeździe (Legia, Polonia). W obecnej chwili Amica zajmuje 4. miejsce w tabeli z 22 punktami.

"Niektórzy zawodnicy zbyt szybko uwierzyli, że zdobyli już mistrzostwa i puchary. Żałujemy, że nie udało się nam wywieźć ze stadionu Polonii przynajmniej jednego punktu. Liczę na to, że zespół będzie walczył w meczu z Wisłą, że udowodni swoją postawą aspiracje do wysokich pozycji" - powiedział PAP Mirosław Jabłoński.

Według Jabłońskiego brak kontuzjowanego Macieja Żurawskiego w zespole Wisły nie oznacza osłabienia krakowskiej drużyny. "Wisła ma też innych dobrych napastników - niespełniony jeszcze w krakowskim zespole Sypniewski czy Frankowski. Zapowiedź możliwości gry Ryszarda Czerwca to kolejne ostrzeżenie dla nas, że nie będzie łatwo. Rysiek potrafi uporządkować grę w środku pola" - stwierdził trener Amiki.

"Nie ma jednak takiej możliwości, by nowy trener od razu stworzył nową jakość. To czasami trwa bardzo długo. Sądzę, że w samych zawodnikach Wisły drzemią rezerwy, które trzeba uruchomić" - powiedział Jabłoński.

Trener Amiki dodał, że w spotkaniu z Wisłą zabraknie w zespole z Wronek Krzysztofa Piskuły, leczącego uraz, którego nabawił się w meczu z Ruchem. Nadal pauzować będą kontuzjowani Mariusz Kukiełka i Tomasz Sokołowski, który do końca tego sezonu raczej nie pojawi się na boisku. Niewykluczony jest występ powracającego po kontuzji Tomasza Dawidowskiego, który w meczu z Polonią pojawił się na boisku w drugiej połowie spotkania.

własne, PAP (mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Nie umiemy wygrywać...

Wisła znów przegrała, tym razem 1-2 we Wronkach. Był to bardzo dziwny mecz, bowiem Wisła zaczęła grać znacznie lepiej dopiero od 60 minuty, w której czerwoną kartkę ujrzał Mariusz Jop. Wówczas było 1:0 dla Amiki, jednak ostatnie pół godziny spotkania upłynęło pod znakiem przewagi Wisły. Nie zdała się ona na wiele, choć zbieg kilku okoliczności mógł i powinien sprawić, aby Wisła wywiozła z Wronek 3 punkty.

Choć to materiał do innego tekstu, to trzeba powiedzieć, że mimo iż drużyna gra źle, to nawet gdy zdażają się jej przebłyski lepszej formy - zawsze coś staje na przeszkodzie, by osiągnąć sukces. Tak było i dziś. Co prawda znów rywal w przekroju całego spotkania prezentował się pewniej, to należy zauważyć, że bez wydatnej pomocy arbitra z Płocka gospodarzom nie udałoby się zdobyć dziś 3 punkty. Choć może ze słowem "pomoc" przesadziłem, bowiem sędzia bardzo poważnie mylił się w obie strony...

W składzie Wisły w porównaniu z poprzednim meczem zaszły trzy zmiany. Od pierwszej minuty na prawej pomocy zagrał Kalu Uche - i znów zawiódł, został później zmieniony przez Patera. W środku grą miał kierować Cantoro, natomiast w ataku po raz pierwszy zagrała para: Frankowski - Sypniewski. Kontuzjowany Maciej Żurawski mógł oglądać mecz tylko z trybun.

Spotkanie zaczęło się od ataków gospodarzy - już w trzeciej minucie przed szansą stanął Dembiński. 2 minuty później pierwszy błąd popełniają arbitrzy, którzy gwiżdżą pozycję spaloną Igora Sypniewskiego - gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że podanie Frankowskiego do "Sypka" było na tyle niedokładne, że nie doszedłby on do piłki.

Obie drużyny prezentowały zupełnie inne atuty: zawodnicy Amiki byli znacznie szybsi, bardziej zdecydowani, agresywniejsi, doskonale skracali pole gry. Wisła często nie mogła sobie z tym poradzić, a udawało się to tylko wtedy, gdy piłkarze zagrywali bardziej niekonwencjonalnie - pomagała nieco lepsza technika wiślaków. Tak więc, choć to gospodarze atakowali - Wisła od czasu do czasu wyprowadzała ciekawe akcje, które wielu obserwatorów określiłaby mianem: "z niczego".

W 14 minucie Wisła miała takie dwie sytuacje. Najpierw Kosowski doskonale obsłużył Frankowskiego, którego jednak uprzedził obrońca. Chwilę później wspaniale do wychodzącego na pozycję Sypniewskiego zagrał Frankowski. Napastnik Wisły w sytuacji "sam na sam" wręcz niemożliwie zwlekał, efektem czego piłkę wybił mu Mosór. Były to doskonałe sytuacje gości.

Tymczasem wronczanie odpłacili się Wiśle 6 minut później - i to skutecznie. Jerzy Podbrożny świetnym podaniem zewnętrzną częścią stopy podał do Dawidowskiego, który strzelił z pierwszej piłki. Artur Sarnat odbił piłkę przed siebie, źle asekurował piłkę Głowacki i Dawidowski ponownie stanął przed szansą, której nie zmarnował.

Były to dwa jedyne strzały w światło bramki oddane przez Amicę w trakcie pierwszej połowy meczu. Więcej szans bowiem gospodarze już w tej części gry nie mieli. W 29 minucie przed szansą stanął Tomek Frankowski, który jednak zbyt lekko strzelił przewrotką. Minutę później karygodnie zachował się arbiter: Marcin Baszczyński otrzymał podanie od Igora Sypniewskiego, interweniujący Podbrożny najpierw wszedł nakładką by później uderzyć obrońcę Wisły łokciem w twarz. Rzecz działa się w obrębie pola karnego Amiki i powinna być podyktowana jedenastka!

Do końca pierwszej połowy Wisła miała jeszcze dwie szanse: w 39 minucie bardzo ładnie uderzał Cantoro (strzał obronił Szamotulski) a 2 minuty później niecelnie głową strzelał niezbyt widoczny do tej pory Uche.

Początek drugiej połowy to nadal bardzo dobra gra Amiki w środku pola oraz gorsza - obrony Wisły. Gospodarze zyskali zdecydowaną przewagę, czego efektem bardzo groźny strzał głową Gęsiora w 48 minucie. W 52 minucie gospodarze przeprowadzili koronkową akcję, którą zakończył Dembiński strzałem do siatki Wisły. Sędzia słusznie odgwizdał ponad dwumetrowego spalonego, jednak akcja ta obnarzyła olbrzymie braki w defensywie "Białej Gwiazdy".

Wiślacy obudzili się w 57 minucie, kiedy po podaniu Sypniewskiego Frankowski przestrzelił w sytuacji "sam na sam" z Szamotulskim. Od 60 minuty Wisła grała w osłabieniu, bowiem czerwoną kartkę ujrzał Mariusz Jop za faul na Dawidowskim wychodzącym na pozycję "sam na sam". Przewinienie było bezdyskusyjne, jednak Dawidowski w chwili wychodzenia przed bramkarza Wisły znajdował się na minimalnej pozycji spalonej, co pokazały powtórki telewizyjne. Pretensje do sędziego wystosowane przez Igora Sypniewskiego zakończyły się żółtą kartką dla napastnika Wisły.

Arbiter popełnił kolejny błąd 10 minut później, tym razem na korzyść Wisły. Arek Głowacki bardzo niebezpiecznie faulował jednego z wronczan i tylko niedyspozycji sędziego może dziękować, że nie został odesłany do szatni.

Tymczasem zadowolona z prowadzenia i przewagi liczebnej Amica oddała środek pola. Taktyka gospodarzy polegała na wyprowadzaniu szybkich kontr. Jedna z nich mogła odnieść powodzenie w 73 minucie. Dawidowski znów był na spalonym, gdy podawano do niego piłkę, jednak nie niepokojony przez arbitra popędził na bramkę Wisły, strzelając jednak bardzo niecelnie.

Dwie minuty później padło wyrównanie dla Wisły. Piłkę na 25 metrze przejął Sypniewski, podbiegł z nią kilka metrów w poprzek boiska i zdecydował się na zaskakujące uderzenie. Piłka po rykoszecie całkowicie zaskoczyła bramkarza Amiki i było 1:1! Po chwili mogło być 2:1, ale Cantoro nie zdążył do zagranej na przedpole bramki Szamotulskiego piłki.

Nie minęło 60 sekund, jak gospodarze znów mieli dwie doskonałe szanse. Tylko Jerzy Podbrożny wie, dlaczego nie zdecydował się na strzał, później Gęsior strzelił niecelnie.

Trzy minuty później Wisła stanęła przed doskonałą szansą. Tym razem rzut karny dla Wisły za nieznaczny faul na Kosowskim podyktował arbiter. Bał się do piłki podejść Frankowski, w końcu zdecydował się Cantoro - strzelił niemal w środek bramki, jego intencje wyczuł bramkarz...

Zamiast 2:1 dla Wisły chwilę później było już 1:2. Podbrożny dośrodkował z rzutu wolnego a Bieniuk wykorzystał błędy w kryciu wiślaków i z 5 metrów strzelił do siatki Wisły. Do końca spotkania goście mieli jeszcze dwie szanse, nie zmienili jednak wyniku spotkania.

Wisła znów nie zaprezentowała się dobrze, choć kilka zagrań zasługiwało na uwagę. Wiślacy oddali więcej celnych strzałów na bramkę rywala (8-6). Chociaż w środku pola nadal jest olbrzymia luka, chociaż brakuje szybkości i zdecydowania, to widać mnóstwo umiejętności, które drzemią w zespole. W drużynie zawodzą jednak nerwy, to drugi mecz przegrany w końcowych minutach spotkania, gdzie widać było, że zespół ma siły. Zabrakło koncentracji i chyba wiary w zwycięstwo.

A czy zespół bez wiary może zdobyć tytuł mistrza? Już chyba nie, drużyna "Białej Gwiazdy" spadła dziś w tabeli na trzecie miejsce... Najgroźniejsi rywale grają jutro i znów możemy liczyć tylko na ich potknięcia.

(Rafał Oramus)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowa konferencja

Obaj szkoleniowcy zwrócili po meczu uwagę na jego dramaturgię. Za to należy nagrodzić obie drużyny - mówił trener Jabłoński. Z kolei Henryk Kasperczak był zadowolony, że w przeciwieństwie do meczu z GKS tym razem jego podopieczni stwarzali sytuacje pod bramką rywala.

Henryk Kasperczak:

Mecz mógł się podobać. Obie drużyny chciały wygrać, ale poszczęściło się Amice. Mieliśmy więcej sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Wisła zagrała lepiej niż z GKS-em Katowice, ale drużyna wciąż nie ma zaufania do własnej gry, do własnych możliwości. Do karnych wyznaczony jest Maciej Żurawski, a pod jego nieobecność Tomasz Frankowski. Widziałem, że przed "jedenastką" rozmawiał z Mauro Cantoro, który postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność. Szkoda, że nie strzelił.

Mirosław Jabłoński (trener Amiki):

Bardzo dramatyczny mecz. Było w min wszystko: kartki, niewykorzystany karny, bramki i wiele sytuacji podbramkowch. Obie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę, a na tak ciężkim boisku kosztowało to wszystkich piłkarzy wiele zdrowia. Za to należy nagrodzić obie drużyny. Wisła to bardzo dobry zespół i jest dla mnie absolutnie pewne, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w walce o mistrzostwo.

Źródło: wislakrakow.com

21. kolejka - Niestety miałem rację – jest po sprawie

7 punktów, w Biblii magiczna liczba oznaczająca doskonałość. Szkoda, że doskonale do sezonu nie są przygotowani piłkarze Wisły, którzy stratę do lidera powiększyli do... 7 punktów.

W 20 minut meczu się nie wygrywa

Koledzy Macieja Żurawskiego znowu byli dwa razy wolniejsi od rywali i choć końcówka meczu napawa pewnym optymizmem, ja bym jednak cały czas chłodził atmosferę. Wynik konfrontacji to 2:1 dla Amiki po bramkach Dawidowskiego w pierwszej połowie i Beniuka w drugiej, dla Wisły w 75 minucie trafił Sypniewski.

Ostatnie 20 minut należało mimo wszystko do „Białej Gwiazdy”. O czym to świadczy? Ano o tym, że Amika wyraźnie „zajechała się” szybkim tempem gry w pierwszych 45 minutach, a krakowian było stać na 20 minut dobrego grania. Mecz jednak trwa o wiele dłużej. Niestety, łapiemy kartki żółte i czerwone, bo w obronie nie da się grać bez biegana. Konstruujemy akcje bez ruchu w ofensywie. Gdy wreszcie sytuacje mamy, jesteśmy tak zziajani, że nie widzimy gdzie jest bramka. Choćby dlatego postawę „Białej Gwiazdy” należy cały czas uznać jako FATALNĄ.

W magazynie Liga+ i na łamach mediów został poruszony wątek transferów Moskalewicza i Nicińskiego, którzy w nowych klubach radzą sobie naprawdę dobrze. Te decyzje jednak nie mogły zaważyć na kształcie gry podopiecznych Henryka Kasperczaka. Zespół jest najzwyczajniej w świecie tragicznie przygotowany do gry, nie ma totalnie żadnej świeżości. Mam nadzieje, że Kasperczak zdąży „zluzować” Wiślakom obciążenia treningowe, bo w przeciwnym wypadków w następnym sezonie zagramy może... w Intertoto.


Po mistrzowsku Legia nie gra

W zasadzie trudno wskazać zespół, który w tym sezonie gra po mistrzowsku. Podobnie jak w poprzednim, mistrz (wtedy była nim Wisła Kraków) gra ze zmienną formą i szczęściem. Fart akurat Legii dopisuje, chociaż i gra Warszawiaków jest najlepsza w przeciągu ostatnich lat. O zwycięstwie nad Ruchem Chorzów Legioniści przesądzili dopiero w 80 minucie, kiedy rzut wolny na bramkę zamienił Kiełbowicz. Przedtem było bardzo różnie. Prowadzenie w 37 minucie zdobył Suker, Czereszewki wyrównał w 52.

Tutaj nasuwa się taka dygresja, że póki ekipa lidera będzie się męczyła u siebie ze słabszymi od siebie drużynami, doputy nie ma co marzyć o grze w Champions League. 12 miesięcy temu mieliśmy to samo, kiedy „Wisełka” przegrywała jak leci z Orlenem czy też Amiką. Teraz Legia wygrywa, lecz dyspozycją wciąż nie zachwyca. Mimo wszystko, patrząc na składy Wisły, Legii i Amiki cały czas wydaje się, że na wejście do Champions League stać tylko tę drugą ekipę i to wtedy, gdyby grała w szczytowej formie. Gdyby... bo to co jest teraz, ehhh, no po prostu szkoda gadać.


Czarno na żółtym

Polonia bezbramkowo zremisowała z GKSem Katowice. Gospodarze z Bukowej najbliżej trafienia do siatki byli w 18 minucie, kiedy rzut karny wybronił wspaniałą paradą Andrzej Krzyształowicz. Remis to zdecydowany triumf Katowiczan. Niewtajemniczonym powiem, że w tej rywalizacji nie mogło zagrać aż dwóch podstawowych zawodników defensywnej formacji „żółto-czarnych”. Jak szeroka jest kadra trenera Janusza Białka – wszyscy wiemy.

Śmiechu warta jest też tzw. „afera koszulkowa”. „Żółte koszulki już od tygodnia są w agencji celnej w Warszawie i tylko obojętności owej agencji zawdzięczamy to, że tych koszulek jeszcze nie ma! To jest skandal” – mówił Robert Jankowiak z firmy Jako. Faktycznie, stroje były potrzebne niemal na gwałt, gdyż w czerni planowała wystąpić Polonia. Całe szczęście , że wszystko skończyło się happy endem.


Pogoń w górę

Szczecinianie nie dają za wygraną i konsekwentnie dążą do celu, jakim wydają się teraz nawet europejskie puchary. W sobotę na murawie przy ulicy Twardowskiego Pogoń pokonała Odrę Wodzisław 2:1. Już w piątej minucie rzut karny bezbłędnie wykorzystał Dariusz Dźwigała. Potem gra toczyła się w środku pola, do czasu kiedy na sytuację „sam na sam” wyszedł Dymkowski. Snajper „portowców”, któremu często zarzucano nieskuteczność, tym razem zachował zimną krew i zaliczył drugie trafienie dla Pogoni. Odra odpowiedziała jedynie golem Chałbińskiego w 72 minucie.

Pogoń jest bodaj najbardziej chwaloną przez wszystkich jedenastką. Ludzie doceniają jej wyniki jeszcze bardziej niż seryjnie zwycięstwa Legii Warszawa. Ja tylko jestem bardzo ciekawy, co się stanie gdy do całej zabawy dojdą kartki i kontuzje. O tym w Szczecinie nikt nie myśli, a może prócz radości ze zdobytych trzech punktów wypadałoby już szukać potencjalnych, tanich, co ważne nabytków. Wiele do sprzedania ma np. Wisła, której polityka transferowa ostatnimi czasy woła o pomstę do nieba. Czemu tego nie wykorzystać?


Grupa spadkowa i tabela

W tabeli szokujący widok – Wisła dopiero na trzecim miejscu. Legia z sześciopunktową przewagą nad Amiką, prowadzi. O wejście do elity wciąż walczą Polonia i Pogoń. Czerwoną latarnią, jak zdążyliśmy się przyzwyczaić, jest Ruch.

W grupie spadkowej dwa remisy: Zagłębia z KSZO (dwie bramki Nicińskiego) i Widzewa ze Śląskiem. Zwycięstwo odniósł wreszcie Groclin.

Smutno, smutno, coraz smutniej...

(Micgaw)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2001/2002