2002.04.24 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:1

Z Historia Wisły

2002.04.24, I Liga, Grupa Mistrzowska, 26. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:00
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Legia Warszawa
widzów: 10.000
sędzia: Antoni Fijarczyk ze Stalowej Woli
Bramki
Tomasz Frankowski 2’

1:0
1:1

68' Stanko Svitlica
Wisła Kraków
Ivan Trabalík
Marcin Baszczyński
Grafika:Zk.jpg Bogdan Zając
Arkadiusz Głowacki
Grzegorz Kaliciak grafika: Zmiana.PNG (80’ Mariusz Jop)
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (73’ Grafika:Zk.jpg Kalu Uche)
Sunday Ibrahim grafika: Zmiana.PNG (72’ Tomasz Kulawik)
Kazimierz Moskal
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski

trener: Henryk Kasperczak
Legia Warszawa
Radostin Stanew
Marek Jóźwiak
Jacek Zieliński II
Siergiej Omieljanczuk
Tomasz Sokołowski I
Maciej Murawski
Jacek Magiera grafika: Zmiana.PNG (60’ Adam Majewski)
Aleksandar Vuković
Tomasz Kiełbowicz
Stanko Svitlica grafika: Zmiana.PNG (89’ Moussa Yahaya)
Cezary Kucharski Grafika:Zk.jpg

trener: Dragomir Okuka
Ławka rezerwowych: Artur Sarnat, Mirosław Szymkowiak, Ryszard Czerwiec, Adam Paluszek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem Wisły Kraków z Legią Warszawa

Środowy mecz piłkarzy Wisły Kraków z Legią Warszawa zapowiada się jako hit sezonu. Zmierzą się dwa zespoły pretendujące do tytułu mistrzowskiego. Ewentualna wygrana Legii zapewni jej mistrzostwo. Tylko zwycięstwo pozwoli wiślakom na przedłużenie nadziei na wyprzedzenie legionistów.

W obozie wiślackim panuje bojowy nastrój. Na ostatnim treningu nie ćwiczył napastnik Wisły Maciej Żurawski, który w piątkowym meczu z Polonią doznał naciągnięcia mięśnia dwugłowego. Lekarz klubowy Jerzy Zając nie był w stanie powiedzieć czy najskuteczniejszy piłkarz polskiej ekstraklasy będzie zdolny do gry w meczu z Legią.

W składzie Legii, podobnie jak w poprzednim spotkaniu z Pogonią Szczecin (1:0), zabraknie kontuzjowanych Bartosza Karwana i Sylwestra Czereszewskiego. "Poza tą dwójką zawodników, pozostali są zdrowi, nikt nie musi pauzować za żółte kartki" - powiedział PAP drugi trener stołecznej jedenastki, Dariusz Kubicki.

Mecz rozpocznie się o godzinie 19.00 i rozegrany zostanie przy świetle elektrycznym. Spodziewać się można, że nie wszyscy chętni kibice wejdą na stadion, który może pomieścić tylko 11 tysięcy osób. Już na pół godziny przed piątkowym meczem z Polonią Warszawa zabrakło biletów. W środę będzie zapewne znacznie więcej zawiedzionych widzów, dla których zabraknie wejściówek.

Dla kibiców Legii organizatorzy spotkania przeznaczyli 250 biletów. "Martwimy się trochę, że będzie tak mało naszych fanów, ale wiemy, że jak zawsze będą nam pomagali. Kibice są naszym dwunastym graczem i tak będzie w Krakowie" - powiedział Kubicki.

Po zwycięstwie nad Polonią 4:1, Wisła liczy na pokonanie drugiej drużyny ze stolicy. "Optymizmem przed tym spotkaniem napawa mnie to, że forma zespołu idzie w górę, co można było zobaczyć już w piątek - powiedział PAP trener Wisły Henryk Kasperczak. - Złapaliśmy drugi oddech. Gramy wreszcie skutecznie i z większą dyscypliną taktyczną. Postaramy się podtrzymać zwycięską passę i nadzieję na obronę tytułu mistrzowskiego".

Wiślacy liczyli na potknięcie Legii już z Pogonią, ale warszawianie wygrali i utrzymali pięciopunktową przewagę nad Wisłą. Gdyby krakowianie pokonali w środę lidera, to ten dystans zmniejszyłby się tylko do dwóch punktów. Legia ostatnie dwa mecze gra z Odrą Wodzisław (u siebie) i z Ruchem (na wyjeździe). Wisła jedzie do Katowic i podejmuje Amikę.

"Jesteśmy rozpędzeni i Legia w środę nas nie zatrzyma - twierdzi napastnik Wisły Tomasz Frankowski. - Postaramy się wygrać ostatnie trzy mecze ligowe, ale to nam jeszcze nie zagwarantuje, że wyjdziemy na pierwsze miejsce w tabeli. Aby obronić mistrzostwo, Legia musiałaby się potknąć nie tylko w Krakowie. I będziemy na to liczyć do ostatniego meczu".

"Na meczu z Legią będzie zapewne tak wspaniała atmosfera, jak podczas spotkania z Polonią - dodał pomocnik Wisły Grzegorz Pater. - Kibice nam pomogą gorącym dopingiem. Przy światłach gra nam się bardzo dobrze. Ale zwycięstwo z Legią jeszcze nam nie zapewni mistrzostwa. Jeśli lider w ostatnich dwóch meczach nie straci punktów, to utrzyma pierwsze miejsce, a my będziemy musieli zadowolić się wicemistrzostwem. Ale wszystko jest jeszcze możliwe".

Natomiast Legia może zapewnić sobie w Krakowie mistrzostwo. Jeśli warszawianie wygrają z Wisłą, to będą mogli fetować zdobycie złotego medalu. Remis też praktycznie zapewni im utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli do końca rozgrywek.

"Na pewno ciąży na nas ogromna presja, zdajemy sobie sprawę, że mistrzowski tytuł jest już bardzo blisko - powiedział Kubicki. - Myślę, że każdy chciałby być w tej chwili na naszym miejscu i na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek mieć pięć punktów przewagi nad drugim zespołem" - dodał warszawski szkoleniowiec.

Spotkania Wisły z Legią należą zawsze do meczów podwyższonego ryzyka. Dlatego organizatorzy spotkania zwiększą znacznie liczbę ochroniarzy na stadionie, także policja wzmocnionymi siłami będzie pilnowała porządku wokół stadionu i na ulicach Krakowa.

(PAP)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła z Legią!

Mecze Wisły z Legią od około 4 lat stanowią największą atrakcję ligi. Wtedy bowiem po latach suchych Wisła ponownie włączyła się do walki o najwyższe cele, a na jej drodze stanęła Legia. I od tego czasu aż do obecnego sezonu górą była Wisła, której szczególnie dobrze grało się na Łazienkowskiej. Teraz sytuacja uległa zmianie. To Legia rozdaje karty, a Wisła musi liczyć na jej potknięcia.

W tym sezonie obie drużyny spotkały się tylko w grupie mistrzowskiej. W Warszawie po bardzo słabym meczu Wisły Legia wygrała 1:0 po bramce Bartosza Karwana. Po tym meczu pracę w Krakowie stracił Franciszek Smuda, którego zastąpił Henryk Kasperczak. Obecny szkoleniowiec Wisły spędził w Legii kilka lat jako piłkarz, lecz mimo, że piłkarzem był świetnym, nie wystąpił w pierwszej drużynie ani raz.

Podczas gdy wiślacy świetnie radzili sobie na Łazienkowskiej, gdzie (nie wliczając ostatniej porażki) wygrali trzy mecze ligowe z rzędu, nieco trudniej było w Krakowie. Trzy z czterech ostatnich meczów obu drużyn przy ulicy Reymonta kończyły się remisami. Po raz ostatni grano 12 listopada 2000 roku i mimo, że to Wisła była faworytem spotkania, z trudem obroniła remis 3:3. Mecz jednak był wspaniałym widowiskiem i wszyscy mają nadzieję, że i tym razem będzie podobnie.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. W poprzednim sezonie Wisła wygrywając na Łazienkowskiej zapewniła sobie tytuł mistrzowski. Teraz sytuacja może ulec odwróceniu! Jeśli bowiem Legia w środę wywiezie z Krakowa trzy punkty, już nikt nie dogoni jej w ligowej tabeli.

Wisła: lekarze w roli głównej

Mecz z Polonią to nie tylo same pozytywy, Wisła poniosła także straty. Kilku kluczowych zawodników ma bowiem kłopoty ze zdrowiem. Kibice najbardziej obawiają się możliwości straty imponującego świetną formą i skutecznością Macieja Żurawskiego. Pod znakiem zapytania stoją także występy Mirosława Szymkowiaka, Grzegorza Kaliciaka i przede wszystkim Mauro Cantoro. Wygląda jednak na to, że wszyscy, może za wyjątkiem Argentyńczyka, będą do dyspozycji Henryka Kasperczaka. Wiele powinien wyjaśnić wtorkowy trening (godz. 16:30) - zapraszamy wieczorem na TWSD.

To, że Wisła musi wygrać wiedzą wszyscy. Doskonale wiedzą także piłkarze, którzy do spotkania podchodzą bardzo poważnie z ogromną chęcią rewanżu za porażkę w Warszawie. Ich morale podbudowało świetne zwycięstwo nad Polonią. Do tego wiara ponownie wstąpiła w kibiców Wisły, którzy już w piątek swoim dopingiem bardzo pomogli swojej drużynie. Podobnie będzie w środę, gdyż także mecz z Legią rozegrany zostanie przy sztucznym oświetleniu.

Z tego powodu cieszy się Grzegorz Pater, który w piątek był czołową postacią Białej Gwiazdy. Na meczu z Legią będzie zapewne tak wspaniała atmosfera, jak podczas spotkania z Polonią. Kibice nam pomogą gorącym dopingiem. Przy światłach gra nam się bardzo dobrze. Ale zwycięstwo z Legią jeszcze nam nie zapewni mistrzostwa. Jeśli lider w ostatnich dwóch meczach nie straci punktów, to utrzyma pierwsze miejsce, a my będziemy musieli zadowolić się wicemistrzostwem. Ale wszystko jest jeszcze możliwe.

Nic dodać nic ując. Zwycięstwo może nam dać niewiele więcej poza satysfakcją z pokonania Legii. Może jednak dać bardzo, bardzo wiele. Pamiętając o tym trzeba uważać na jeszcze jedną rzecz. Równie ważne jak zwycięstwo, jest zwycięstwo więcej niż jedną bramką. W Warszawie Legia wygrała 1:0 i teraz Wisła musi wygrać w takim samym stosunku, lub więcej niż jedną bramką. Może się bowiem okazać, że o mistrzostwie zadecyduje bilans bezpośrednich spotkań. A w takim przypadku zwycięstwo Wisły w Krakowie 2:1, czy 3:2, regułą bramek strzelonych na wyjeździe, w lepszej sytuacja stawia Legię.

Legia:

Legia do Krakowa przyjechała po zdobycz punktową. Jej piłkarze zapowiadają, że nastawią się na zwycięstwo, bo kunktatorstwo może odwrócić się przeciwko nim. Trener legionistów Dragomir Okuka zapowiedział nawet, że łatwiej będzie teraz zremisować z Wisłą niż w ostatnim meczu z Ruchem Chorzów. Gdy dodamy do tego wypowiedź Marka Jóźwiaka, który stwierdził, że gra Wisły w meczu z Polonią nie zrobiła na nim wrażenia, mamy pełny obraz jak pewni siebie do Krakowa przyjechali legioniści.

Trudno jednak im się dziwić. Legia nie przegrała siedemnastu spotkań ligowych z rzędu! To passa godna najwyższego podziwu. Chcąc ją podtrzymać Legia wyjechała do Krakowa już w poniedziałek.

O to by passa trwała tak długo postarali się piłkarze, których jeszcze niedawno uważano za wypalonych. Świetnie radzi sobie Cezary Kucharski, który strzelił 12 bramek i zaliczył kilkanaście asyst. Do pewnego czasu dotrzymywał mu kroku Sylwester Czereszewski, który od początku rundy strzelał jak na zawołanie. Aż do meczu z Amiką we Wronkach, gdy doznał urazu kolana. Według diagnozy - nie zagra już do końca sezonu. Podobnie jak Bartosz Karwan, który całą wiosnę zmaga się z kontuzjami. Do tych, którzy tej wiosny zaskoczyli na plus zaliczyć także trzeba Tomasza Sokołowskiego, Marka Jóźwiaka, czy wreszcie powracającego do formy Tomasza Kiełbowicza. Warto uważać na Aleksandra Vukovića, który jest głównym rozgrywającym.

Można oczekiwać, że Legia w Krakowie zagra ostrożnie, próbując odciąć od podań obu napastników Wisły.

UWAGA: Apelujemy do wszystkich kibiców o możliwie wczesne przybycie na stadion. Tylko w ten sposób będzie można uniknąć tłumu pod kasami!

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Jedna korona już spadła...

W meczu na szczycie Wisła zremisowała 1:1 Legią. Tym samym oddaliła się od obrony mistrzowskiego tytułu, bowiem Legia musi już zdobyć tylko jeden punkt by cieszyć się z pierwszego od 7 lat trofeum Mistrzów Polski. Pozostały więc Wiśle już tylko dwie korony do zdobycia i to niestety te mniej cenne...

Sprawdziła się, niestety, prognoza pogody, od rana padał w Krakowie rzęsisty deszcz. Dopiero na dwie godziny przez meczem, uważanym za szlagier sezonu w piłkarskiej ekstraklasie, ulewa ustała, ale było już za późno, aby poprawić stan murawy. Choć usunięto hektolitry wody, boisko było jak gąbka. Nie wszyscy zawodnicy założyli odpowiednie buty, dlatego ślizgali się jak na lodowisku. Jak się okazało, była to woda na młyn... Legii.

Te nietypowe warunki gry wykorzystał już w 80 sekundzie filigranowy Tomasz Frankowski. Zniżył się, a nawet upadł do dokładnego dośrodkowania z lewego skrzydła, finalizującego szybki rajd Kaliciaka i głową z wysokości najwyżej pół metra posłał piłkę w dolny róg, przy prawym słupku (asysta: Kaliciak). Zupełnie nie popisał się opiekujący się "Frankiem" Marek Jóźwiak, źle się ustawił, dał się oszukać napastnikowi gospodarzy.

W 3 min, po rożnym Tomasza Kiełbowicza, minęli się z piłką Maciej Murawski i Cezary Kucharski, zagapili się też krakowianie. Kibice "Białej Gwiazdy" zamarli również w 6 min, po błędzie bramkarza Ivana Trabalika, ale piłka zatrzymała się w wodzie.

Przez następne 20 minut dość wyraźną przewagę uzyskali gospodarze. W 8 min z tzw. pierwszej piłki strzelił w boczną siatkę Kaliciak. Potem dwa szybkie rajdy przeprowadził lewą stroną Kamil Kosowski. W 19 min minął Jacka Zielińskiego i wycofał do dobrze ustawionego Frankowskiego, który nie zdążył jednak do szybkiej piłki i uderzył nad poprzeczką. W 21 min, po centrze Kosowskiego, zamknął akcję Kazimierz Moskal. Choć strzelił słabo, Radostin Stanew obronił nie bez trudu. Jeszcze w 22 min, po wolnym Kaliciaka z prawej strony, o kilka centymetrów za wysoko główkował Arkadiusz Głowacki.

Legia w pierwszej połowie zrewanżowała się teatralnym gestem Cezarego Kucharskiego w polu karnym w 9 minucie. Kapitan gości upadł, sugerując faul, sędzia zupełnie inaczej to ocenił, łaskawie nie ukarał Kucharskiego żółtą kartką za niesportowe zachowanie. Z daleka, z 25 m, starał się zaskoczyć Trabalika białoruski obrońca Siergiej Omieljańczuk. Emocje w pierwszych trzech kwadransach zakończył niecelny strzał Kamila Kosowskiego, po indywidualnej akcji środkiem boiska.

Zaraz po przerwie wiślacy chyba za bardzo cofnęli się pod własne pole karne, dlatego legioniści kilkakrotnie im poważnie zagrozili. M.in. dwie okazje zmarnował Stanko Svitlica, a w 50 min Aleksandar Vukovic trafił w Trabalika.

W 69 min, po rykoszecie od Kazimierza Moskala sam na sam z Trabalikiem znalazł się Svitlica. Jugosłowiański napastnik tym razem nie spudłował, posyłając piłkę obok wychodzącego Słowaka. To przesądziło o końcowym rezultacie.

Nie pozostało bowiem bez wpływu na postawę wiślaków. Z powodu zbyt dużej utraty sił w pierwszej części spotkania nie byli w stanie odpowiednio przyspieszyć, zepchnąć rywali do defensywy. Legia kontrolowała grę w środkowej strefie, zachowała więcej świeżości. Nie przejęła się próbami strzeleckimi Frankowskiego (w 48 min) i Żurawskiego (w 71 min).

Maciej Żurawski przez kilka dni leczył naciągnięcie mięśnia dwugłowego prawej nogi, wczoraj grał bardzo asekuracyjnie. Co najwyżej można było liczyć z jego strony na wykorzystanie jakiejś dogodnej sytuacji. Ale takiej nie miał...

Akcji ostatniej nadziei nie wykorzystał w 90 min Kamil Kosowski. Po zagraniu z lewej strony Żurawskiego strzelił prawą nogą obok słupka.

Remis wywalczony przez Legię w Krakowie zapewnił jej praktycznie mistrzostwo Polski. W teorii musi zdobyć jeden punkt w dwóch meczach. A cudów raczej nie ma.

Przed rokiem Wisła świętowała zdobycie tytułu przy Łazienkowskiej, teraz Legia zrobiła najważniejszy krok przy Reymonta. Tak toczy się polska piłka.

Wczorajszy mecz oglądał z loży VIP-ów szef polskiego sportu Adam Giersz. Na trybunach zasiadł wysłannik Szachtara Donieck, ukraińskiego klubu, który już w ubiegłym roku interesował się Kamilem Kosowskim.

Dziennik Polski (Jerzy Sasorski (Dziennik Polski))

Za: wislakrakow.com

Zdaniem trenerów

Henryk Kasperczak żałował, że nie udało się pokonać Legii, stwierdził jednak, że decydujący o tym wpływ miały przemeczowe kłopoty ze zdrowiem zawodników jak również drobne kontuzje w trakcie meczu, które wymusiły zmiany. Dragomir Okuka jest już niemal pewny zdobycia Mistrzostwa Polski

Dragomir Okuka (trener Legii):

- Był to bardzo dobry mecz, trudny dla Wisły, trudny dla nas. Myślę, że wynik jest sprawiedliwy. Zasłużenie zremisowaliśmy i teraz Legia jest bardzo blisko wygrania ligi.

Henryk Kasperczak (trener Wisły):

- Nie udało się nam wygrać z Legią. Najważniejszą przyczyną takiego stanu rzeczy były problemy podczas przygotowań do tego meczu. Miałem pięciu zawodników kontuzjowanych. W ostatniej chwili niektórzy doszli do siebie. Żeby wygrać tak ważny mecz, trzeba być w pełni sił fizycznych. Nie sprzyja nam sytuacja, kiedy gramy mecze co kilka dni. Nie bez znaczenia były też warunki gry. Ciężki teren sprzyja drużynie broniącej się. Spotkanie było na średnim poziomie, typowa walka o punkty. Legia dopiero po zdobyciu bramki, po naszym podarunku, przy szczęśliwym zbiegu okoliczności, zaczęła wierzyć w możliwość wywalczenia punktu.

Źródło: wislakrakow.com

Drugim okiem

Legia zasłużenie wywiozła z Krakowa remis i jest już niemal pewna Mistrzostwa Polski. Trzeba przyznać, że na tytuł zasłużyła, co udowodniła w przekroju całego sezonu, jak i w dwumeczu z Wisłą. Nam pozostaje przęłknąć gorycz i wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Mecz wywołał ogromne zainteresowanie. I zgodnie z przewidywaniami, kibice, którzy nie dostali wymarzonego biletu przez niemal całą pierwszą połowę szturmowali bramy stadionu. W ruch poszła policjyjna polewaczka i broń gładkofulowa. Tym razem zaangażnowane ogromne siły prewencji nie dały za wygraną. Nie udało się natomiast powstrzymać przed obrzuceniem autokaru piłkarzy Legii - nikt jednak nie odniósł obrażeń.

Piłkarze Legii sami po meczu sprowokowali kolejne zajścia. Wbiegli na murawę stadionu z flagami swojego klubu, co tylko spotęgowało wściekłość kibiców Białej Gwiazdy. Demonstracja skończyła się sprintem do szatni w ucieczce przed najbardziej krewkimi kibicami. Dwóch z nich zostało zatrzymanych przez ochronę...

Chyba nieco mniej ciekawie było przez wcześniejsze 90 minut ma murawie stadionu Wisły. Szkoda, wielka szkoda, że Wisła zamiast po szybko strzelonej bramce iść za ciosem, siadła na laurach. O ile jeszcze pierwsze 15-20 minut meczu było w ich wykonaniu niezłe, to później było już coraz gorzej. Widać to było doskonale po grze takich piłkarzy jak Ibrahim, czy Kosowski, którzy słabnęli z minuty na minutę. Kibice już w przerwie meczu przypominali spotkanie z Legią z jesieni 1999 roku. Wtedy też krakowianie prowadzili bardzo długo, by ostatecznie zremisować 1:1.

Niewiele pomoże tłumaczenie o złym stanie murawy. Warunki były takie same dla obu drużyn. A tłumaczenie, że sprzyjały drużynie broniącej się jest jeszcze śmieszniejsze, bo w takim razie przez większość meczu sprzyjały Wiśle.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2001/2002


Galeria kibicowska: