2002.05.07 Amica Wronki - Wisła Kraków 2:4

Z Historia Wisły

2002.05.07, Puchar Polski, Finał, Wronki, Stadion Amiki, 20:00
Amica Wronki 2:4 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 2.500
sędzia: Grzegorz Gilewski z Radomia
Bramki
Tomasz Dawidowski 18’

Marek Zieńczuk 64’



1:0
1:1
2:1
2:2
2:3
2:4

56' Tomasz Frankowski

66' Kamil Kosowski
72' Maciej Żurawski
85' Kamil Kosowski
Amica Wronki
Grzegorz Szamotulski
Bartosz Bosacki
Grafika:Zk.jpg Marek Bajor
Dariusz Dudka grafika: Zmiana.PNG (77’ Piotr Mosór)
Krzysztof Kowalczyk grafika: Zmiana.PNG (61’ Remigiusz Sobociński)
Grafika:Zk.jpg Jarosław Bieniuk
Dariusz Gęsior
Jerzy Podbrożny
Grafika:Zk.jpg Marek Zieńczuk
Jacek Dembiński
Tomasz Dawidowski grafika: Zmiana.PNG (82’ Grzegorz Król)

trener: Mirosław Jabłoński
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Kamil Kuzera
Bogdan Zając
Mariusz Jop
Marcin Baszczyński
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (55’ Kalu Uche)
Kazimierz Moskal
Mirosław Szymkowiak Grafika:Zk.jpg
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski grafika: Zmiana.PNG (84’ Sunday Ibrahim)
Tomasz Frankowski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Amica Wronki - Wisła Kraków w finale piłkarskiego PP

We wtorek o godzinie 20.00 odbędzie się pierwszy mecz finałowy o piłkarski Puchar Polski, w którym Amica Wronki podejmować będzie Wisłę Kraków. Rewanż odbędzie się 10 maja w Krakowie. Obie drużyny mają już zapewniony udział w następnej edycji rozgrywek o europejskie puchary.

Wisła w lidze uplasowała się na drugiej pozycji, a Amica tuż za nią. Losy tytułu wicemistrza Polski ważyły się do ostatniej kolejki, w której oba zespoły spotkały się ze sobą. W Krakowie lepsza okazała się "Biała Gwiazda", wygrywając 1:0 po golu Tomasza Frankowskiego.

W poniedziałek rano piłkarze Wisły wyjechali do Wronek. Nie udało się wiślakom zdobyć mistrzostwa Polski, teraz mierzą w PP.

"Zatrzymamy się w okolicach Wronek, gdzie jeszcze w poniedziałek przeprowadzimy lekki trening, a we wtorek przystąpimy do walki o zwycięstwo - powiedział PAP trener Wisły Henryk Kasperczak. - Chcemy już w pierwszym meczu zdobyć zaliczkę przed rewanżem".

Sobotni mecz ligowy z Amiką w Krakowie pokazał, że Wiśle nie będzie łatwo zdobyć Puchar Polski. Krakowianie z trudem wygrali, chociaż mieli wyraźną przewagę w polu. Drużyna z Wronek też ma apetyt na PP. Na własnym boisku nie lubi przegrywać.

"Amica w meczu sobotnim potwierdziła, że zrobiła duże postępy, zespół się skonsolidował, lepiej gra i dlatego bardzo ciekawie zapowiada się walka o Puchar Polski - dodał Henryk Kasperczak. - Jedziemy do Wronek wygrać. Naszym celem jest zdobycie Pucharu. Jestem dobrej myśli i sądze, że uda nam się ten cel osiągnąć".

Krakowianie zagrają w nieco osłabionym składzie. Za siódmą żółtą kartkę musi pauzować Arkadiusz Głowacki, nie zagra też kontuzjowany Grzegorz Kaliciak. Wiślacy mają dość długą ławkę rezerwowych i nie będą mieli kłopotu z wypełnieniem tych luk w drużynie.

"Mierzyliśmy w tym sezonie w trzy korony, ale nie udało nam się zdobyć mistrzostwa Polski, więc teraz musimy się skoncentrować i zmobilizować, by sięgnąć po Puchar Polski oraz Puchar Ligi - stwierdził kapitan drużyny Wisły Kazimierz Moskal.- Z Amiką gra się nam trudno i trzeba będzie ostro powalczyć, by wygrać z nią rywalizację. Jesteśmy w lepszej od rywala sytuacji, bo rewanż gramy w Krakowie, ale dobrze byłoby już we wtorek uzyskać korzystny wynik, przynajmniej remis".

Na dziesięciolecie klubu brązowy medal mistrzostw Polski i ewentualne zdobycie piłkarskiego Pucharu Polski będzie znakomitym prezentem - uważa Paweł Janas, wiceprezes Amiki Wronki.

W historii wronieckiego klubu piłkarze lepiej spisywali się w rozgrywkach Pucharu Polski niż w lidze. Trzy razu z rzędu zdobyli to trofeum w latach 1998-2000. Tegoroczny sezon w ekstraklasie zakończyli na najwyższym w historii, trzecim miejscu.

Kiedy w 2000 roku Amica zdobyła po raz trzeci Puchar Polski w finale jest rywalem była także Wisła Kraków. Podobnie jak teraz krakowska drużyna była wówczas wicemistrzem Polski.

Pierwsze spotkanie w Krakowie zakończyło się remisem 2:2, a rewanżowe we Wronkach wygrali gospodarze 3:0.

"W finale obecnej edycji spotykają się dwie +medalowe+ drużyny mistrzostw Polski, co nie zawsze było regułą Pucharu Polski. Dobra postawa Wisły i Amiki zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i pucharowych potwierdza, że są to w tym sezonie bardzo mocne drużyny i czołowe w polskim futbolu" - dodał Janas.

"Zdobycie Pucharu Polski było przed sezonem naszym celem. Teraz walczymy z rywalem trudnym, którego aspiracje są bardzo duże. Tak się złożyło, że w końcówce rozgrywek gramy ze sobą trzy mecze. Rywalizację o srebrny medal przegraliśmy, ale dwumecz pucharowy chcemy wygrać" - powiedział wiceprezes Amiki.

W Krakowie w ostatnim meczu ligowym za żółte karki nie zagrał Bartosz Bosacki, ale we wtorek będzie już do dyspozycji trenera Mirosława Jabłońskiego.

"Wisła ma tak dobry i silny kadrowo zespół, że nawet kilka ubytków nie powinno stanowić dla niej dużego osłabienia. Rywale mają najlepszego strzelca ekstraklasy Macieja Żurawskiego i trener Jabłoński ma o czym myśleć. Dariusz Gęsior już trenuje i zagra już w finałowych spotkaniach" - zakończył Janas.

Zdobywca piłkarskiego Pucharu Polski otrzyma nagrodę równowartości 750 tys. marek niemieckich, a pokonany w finale - pięć razy niższą.

(PAP)

Za: wislakrakow.com

Serialu część druga

We wtorek druga część serialu zatytułowanego Wisła kontra Amica. Przynosi ona zmianę miejsca akcji i nowy cel jakim jest Puchar Polski. Oprócz chwały i awansu do Pucharu UEFA, daje jeszcze ok. 275 tys. euro.

Dwa lata temu skład finału Pucharu Polski był identyczny. Wtedy górą była Amica. Wtedy także Wisła kończyła sezon mocno zawiedziona - nie udało się bowiem zdobyć żadnego trofeum. Puchar Polski trafił do Wronek po remisie 2:2 w Krakowie i pewnym zwycięstwie Amiki na własnym stadionie 3:0. Nie jest on miło wspominany przez piłkarzy Wisły. Nie potrafią tam wygrać już od 3 lat. Ostatnio udała im się ta sztuka w kwietniu 1999 roku, gdy wygrali 3:1.

Jako że obu drużynom mocno na Pucharze zależy można oczekiwać, że oba mecze finałowe będą ciekawym widowiskiem.

Wisła: bez Głowackiego

Strata Arkadiusza Głowackiego, który znajduje się ostatnio w bardzo dobrej formie jest bardzo istotna dla gry formacji obronnej. A ta kierowana przez "Głowę", więcej niż jedną bramkę straciła ostatnio... we Wronkach przegrywając 1:2. Wraca za to do gry Marcin Baszczyński, który w sobotę wyczyścił swoje konto kartkowe. I to on wskoczy najpewniej do składu. Wydaje się także, że zagra Kamil Kuzera, który w sobote zasygnalizował zwyżkę formy. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ mającego problemy ze ścięgnem Achillesa Grzegorza Kaliciaka.

Wiślacy wyjechali z Krakowa już w poniedziałek. Teraz są pod Wronkami, gdzie dziś odbyli ostatni trening.

Amica: Puchar najważniejszy

Obecny sezon jest chyba najbardziej udany dla wronieckiej ekipy. Praktycznie do końca sezonu miała szansę na tytuł mistrzowski, ostatecznie uplasowałą się na trzecim miejscu, które daje przepustkę do europejskich pucharów. PP jest jednak dla Amiki bardzo ważny. Czwarte zwycięstwo w tej imprezie, byłoby świetnym prezentem na dziesięciolecie klubu.

Do składu w porównaniu do spotkania ligowego powróci Bartosz Bosacki, który podobnie jak Baszczyński musiał pauzować za nadmiar kartek. Szansę na występ mają także Dariusz Gęsior, który miał kłopoty z kolanem i powracający ze zgrupowania reprezentacji juniorów Dariusz Dudka.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Mecz godzien finału!

Przed meczem obie drużyny zapowiadały walkę na całego. I choć nie zawsze zapowiedzi znajdują odzwierciedlenie na boisku to dziś tak było. Obie drużyny zaprezentowały ciekawy, szybki i emocjonujący futbol. Wisła wygrała 4:2 i jest niemal murowanym faworytem do zdobycia trofeum.

Świetną partię rozegrał strzelec dwóch bramek Kamil Kosowski. "Kosa" mógł nawet ustrzelić hat-tricka, lecz sędziowie raczej niesłusznie dopatrzyli się pozycji spalonej (o tym później). Pomocnik Wisły najwyraźniej chciał udowodnić selekcjonerowi Jerzemu Engelowi, że ten mylił się nie wybierając go do kadry na Mistrzostwa Świata. Udało mu się to znakomicie i chyba nikogo specjalnie nie zdziwiłoby nagłe powołanie "Kosy" do kadry...

Pierwsze 30 minut spotkania stało pod znakiem szybkich akcji gospodarzy. Nie można napisać, że dominowali na boisku, lecz ich szybkie kontry siały ogromne zagrożenie pod bramką dobrze spisującego się Artura Sarnata. Już w 7 minucie groźnie strzelił Podbrożny, lecz Sarnat zdołał naprawić swoj błąd sprzed sekundy, gdy wypuścił piłkę po strzale Dudki. 6 minut później bardzo groźnie główkował Zieńczuk, lecz Sarnat we wspaniałym stylu zdołał sparować piłkę. Bezradny był natomiast kolejne 6 minut później. Rutynowany Podbrożny zagrał świetnie między obrońcami, pułapkę off-sajdową "zawalił" Jop, a Dawidowski ładnym strzałem z kilkunastu metrów otworzył wynik spotkania.

Po upływie kwadransa do ofensywy ruszyła Wisła, która była przeważającą drużyną już praktycznie do końca spotkania. W 29 minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjna akcja spotkania. Z prawej strony zacentrował Pater, a zamykający akcję Kamil Kosowski strzałem z pierwszej piłki skierował piłkę do siatki. Sędziowie orzekli jednak, że znajdujący się w pobliżu bramki Frankowski na tyle absorbował Szamotulskiego, że bramki uznać nie mogli. Szkoda tylko, że Szamotulski leżał już na murawie, dobre kilka metrów od "Franka" i nie miał najmniejszych szans na udaną interwencję! Mało tego, 10 minut później sędziowie znów mają zwidy i dopatrują się spalonego w sytuacji, gdy Frankowski świetnie wyskoczył zza pleców obrońców i popędził na bramkę Szamotulskiego. W międzyczasie tenże Frankowski jak z armaty wystrzelił składając się z woleja, lecz piłka poszybowała nieco za wysoko. Jeszcze groźnie strzelił Kosowski, Amica po wielu minutach marazmu mocniej zaatakowała i sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.

Druga odsłona zaczęła się od zdecydowanych ataków Wisły. Akcje były ciekawe, szeroko prowadzone. Jeszcze szerzej, gdy na boisku pojawił się Kalu Uche - wtedy oba skrzydła Wisły były niezwykle groźne. I właśnie po akcji Nigeryjczyka padło wyrównanie. Uche wpadł w pole karne uderzył z prawej strony, a do wypuszczonej przez Szamotulskiego piłki dopadł Frankowski, który z bliska wepchnął ją do siatki (asysta: Uche). 3 minuty później atak znów z prawej strony - tym razem Kuzera - uderzył mocno lewą nogą, lecz bramkarz Amiki zdołał sparować piłkę. Gdy wydawało się, że zaraz padnie druga bramka dla wiślaków, niespodziewanie na prowadzenie wrócili gospodarze. A to za sprawą pięknego uderzenia Zieńczuka, który świetnym "rogalem" nie dał Sarnatowi najmniejszych szans na skutecznę interwencję.

Stracona bramka nie podziałała jednak przygniatająco na wiślaków. A wręcz przecwinie - pobudziła ich do wzmożonego wysiłku. Do końca całkowicie zdominowali grę, co dało efekt w postaci trzech bramek strzelonych w ciągu niespełna 20 minut. Koncertowo w tym czasie grał Kosowski. I to własnie on już dwie minuty po stracie drugiej bramki doprowadził do wyrównania. Otrzymał piłkę przed polem karnym, podciągnął nieco wykorzystując niezdecydowanie obrońców i niskim strzałem z prawej nogi pokonał zasłoniętego Szamotulskiego (asysta: Moskal). Już minutę później powinno być 2:3, jednak Żurawski nie wykorzystał sytuacji sam na sam i piłka przeleciała obok "długiego" słupka. Trzy minuty później podobnej szansy nie wykorzystał Frankowski, któremu przeszkodził powracający Bajor. Za chwilę jednak obaj napastnicy spisali się dużo lepiej. "Franek" świetnie podał do "Żurawia", który tym razem nie przegrywa pojedynku z Szamotulskim (asysta: Frankowski.

Amicę stać było jeszcze tylko na jedną groźną akcję. W 74 minucie szarżującego Dembińskiego tuż przed bramką powstrzymał Zając. I chyba dokonał tego w sposób nieprzepisowy, tym bardziej, że napastnik Amiki doszedłby do wypuszczonej piłki. Niemniej sędziowie nie dopatrzyli się przewinienia, a 10 minut później Kosowski strzelił swoją drugą bramkę w meczu i ustalił wynik spotkania. W roli asystującego znów Frankowski, Kosowski uderzył z pola karnego tym razem lewą nogą, piłka otarła się jeszcze o Bajora i wpadła do siatki (asysta: Frankowski).

Mecz więc był bardzo ciekawym widowiskiem. Być może wpływ na to miała nieco słabsza postawa formacji defensywnych obu drużyn. Trzeba jednak przyznać, że napastnicy (szczególnie Wisły) potrafili wszelkie mankamenty świetnie wykorzystać. Prostopadłe piłki autorstwa choćby Frankowskiego były dla obrony Amiki wręcz zabójcze.

Wisła wygrała we Wronkach po raz pierwszy od roku 1999. Wydaje się, że rewanż w Krakowie będzie formalnością, lecz można się spodziewać, że Amica nie podda się już po pierwszym meczu.

(Mateusz Miga)

Źródło: wislakrakow.com

Zdaniem trenerów

Jak nietrudno się domyśleć bardzo odmienne były nastroje trenerów po wczorajszym meczu Amiki z Wisłą. Co zrozumiałe zadowolenia nie ukrywał Henryk Kasperczak, z kolei Mirosław Jabłoński przyczyny niepowodzenia szukał w nieskutecznej grze drużyny podczas pierwszej połowy.

Henryk Kasperczak: - Był to ładny mecz. Wiadomo, że tutaj we Wronkach łatwo się nie gra. Przyjechaliśmy, aby wygrać i chociaż gospodarze dwukrotnie prowadzili, nam udało się wyrównać, a także strzelić cztery bramki. Graliśmy szybko z kontrataku i jestem zadowolony ze skutecznej gry.

Mirosław Jabłoński (trener Amiki): - Mecz emocjonujący, który przegraliśmy w pierwszej połowie, mimo że prowadziliśmy, bowiem do przerwy powinna dla nas paść kolejna bramka. Po remisach próbowaliśmy atakować, ale stworzyła się zbyt duża luka pomiędzy atakiem i obroną i akcje ofensywne były już nieudolne.

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2001/2002