2002.05.22 Legia Warszawa - Wisła Kraków 3:0

Z Historia Wisły

2002.05.18, Puchar Ligi, Finał, Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, 20:00
Legia Warszawa 3:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 8.000
sędzia: Piotr Święs z Katowic
Bramki
Tomasz Sokołowski I 17’
Radosław Wróblewski 67’
Stanko Svitlica 82’
1:0
2:0
3:0
Legia Warszawa
Radostin Stanew
Grafika:Zk.jpg Marek Jóźwiak
Siergiej Omieljanczuk
Grafika:Zk.jpg Wojciech Szala
Tomasz Sokołowski I grafika: Zmiana.PNG (79’ Sebastian Nowak)
Marjan Gerasimovski
Adam Majewski
Aleksandar Vuković
Tomasz Kiełbowicz
Stanko Svitlica grafika: Zmiana.PNG (84’ Moussa Yahaya)
Grafika:Zk.jpg Radosław Wróblewski grafika: Zmiana.PNG (90’ Łukasz Mierzejewski)

trener: Dragomir Okuka
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Kamil Kuzera Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (68’ Grzegorz Kaliciak)
Bogdan Zając
Mariusz Jop
Marcin Baszczyński grafika: Zmiana.PNG (90’ Sunday Ibrahim)
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (68’ Mauro Cantoro)
Kazimierz Moskal
Mirosław Szymkowiak
Kamil Kosowski
Kalu Uche
Tomasz Frankowski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Osłabieni o ostatni Puchar Ligi

W pierwszy meczu finałowym Pucharu Ligi, obie drużyny przystąpią dość mocno osłabione. Chyba mocniej osłabiona jest Legia, która ostatnio gra jakby nieco słabiej. Wisła natomiast mimo utraty dwóch czołowych piłkarzy, końcówkę sezonu ma rewelacyjną. Jak będzie w ostatnim finale Pucharu Ligi?

Dla Wisły nadarza się świetna okazja by zemścić się za przegraną w lidze, gdzie górą była Legia. Choć piłkarze Wisły jak jeden mąż przeczą, by pragneli się odegrać, z pewnością do meczu podejdą podwójnie umotywowani. Wielu jeszcze do dziś przypomina remisowy mecz w Krakowie, w którym stracili dwa punkty potrzebne do mistrzostwa.

Wisła:

Jak wiadomo nie zagrają Maciej Żurawski i Arkadiusz Głowacki, którzy przebywają na zgrupowaniu reprezentacji i w tym tygodniu wylatują do Korei. Szkoda, ale przecież już bez nich grała Wisła w dwumeczu z GKS-em i poradziła sobie rewelacyjnie. Pewnym problemem jest zastąpienie "Żurawia". W Katowicach zagrał Uche, w Krakowie, z przymusu, Cantoro. Znacznie lepiej wypadł Nigeryjczyk i to on zagra u boku Frankowskiego w Warszawie. Szkoda, że z przyczyn regulaminowych nie można skorzystać z Pawła Brożka, który już trenuje z Wisłą.

W ostatnich dwóch meczach wyjazdowych Wisła strzeliła łącznie dziewięć bramek. I o ile GKS nie był zbyt wymagającym rywalem, to Amica jest już drużyną o klasie zbliżonej do Legii. Czy Legia postawi świetnie dysponowanym wiślakom większy opór?

Legia:

Straty kadrowe w drużynie Legii są jeszcze dotkliwsze niż w Wiśle. Odczuwalny będzie brak przede wszystkim Cezarego Kucharskiego i Jacka Zielińskiego. Ze stratą Karwana i Czereszewskiego, którzy są kontuzjowani, kibice muszą się już pogodzić, gdyż obaj noszą się z zamiarem transferu zagranicznego (Karwan już podpisał umowę z Herthą Berlin). Do składu w porównaniu z meczem z Radomskiem wracają natomiast Sergiej Omieljańczuk i Tomasz Sokołowski i obaj powinni wnieść sporo dobrego do gry warszawskiej drużyny.

Legia po utracie kadrowiczów, którzy wyjechali na zgrupowanie reprezentacji, mocno zwolniła tempo. Lecz mimo to, piłkarze, zdegradowanego już co prawda, Radomska nie potrafili jej strzelić w dwumeczu choćby jednej bramki, a stracili trzy. Legia więc dość łatwo awansowała do finału.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Okukali Wisłę

Kompromitującym rezultatem 0-3 zakończył się w Warszawie pierwszy mecz finałowy Pucharu Ligi pomiędzy Wisłą a Legią. Wynik ten sprawia, że piłkarze Henryka Kasperczaka mogą w rewanżu walczyć już tylko o zachowanie twarzy. Dziś wygrała drużyna lepsza, prezentująca znacznie dojrzalszą grę w defensywie oraz ustawiona lepiej taktycznie przez trenera Dragomira Okukę.

Rację miał Tomasz Frankowski mówiący dzień przed meczem: Czasami jest tak, że teoretycznie słabsi zawodnicy, gdy dostaną szansę chcą ją za wszelką cenę wykorzystać, grają ambitniej i mogą być bardziej pożyteczni niż ci z pierwszego składu. Tak było właśnie dzisiaj. Niezmiernie ambitni zastępcy Kucharskiego, Murawskiego, Czereszewskiego, Zielińskiego czy Magiery z pewnością nie byli dziś osłabieniem swojej drużyny. Nie wziął tego pod uwagę trener Kasperczak.

Drużyna Wisły zagrała bowiem dokładnie tak samo jak z GKS Katowice czy Amicą Wronki - pomimo dopingu 8 tys. gardeł pewni swoich umiejętności wiślacy stosowali atak pozycyjny. Doskonale przewidział to trener Okuka, który nakazał grać bardzo uważnie w defensywnie, nastawiając drużynę na kontry. I sprawdziło się.

Ostrzeżeniem dla Wisły powinna być akcja szybkiego Wróblewskiego z 5 minuty, kiedy mając więcej miejsca ograł Bogdana Zająca, jednak z ostrego kąta strzelił bardzo niecelnie. Nie zrażeni tym faktem wiślacy przeprowadzili kilka akcji, które jednak powstrzymywali Omieljańczuk, Stanew czy sygnalizujący pozycję spaloną sędzia liniowy. W 11 minucie jednak przed szansą stanął Tomasz Frankowski, który otrzymał dobre podanie od Kamila Kosowskiego, jednak zamiast strzelać zdecydował się na zwód, który powstrzymał kierujący obroną Marek Jóźwiak.

W 12 minucie po raz pierwszy dał o sobie znać sędzia Piotr Świąs z Katowic, który nie zauważył przewinienia na Bogdanie Zającu, piłkę przejeli Legioniści i Kamil Kuzera ratował sytuację faulem, za który otrzymał żółty kartonik.

Dwie minuty później na samotny rajd zdecydował się Baszczyński, strzelił bardzo mocno z 35 metrów, zaś piłka musnęła poprzeczkę. W rewanżu Sokołowski groźnie uderzył z 25 metrów i Sarnat odbił piłkę na róg. 60 sekund później bramkarz Wisły był już bezradny po strzale tego samego zawodnika. Po rzucie z autu w środku boiska piłkę przejął Majewski, podał górą na prawą stronę pola karnego, gdzie wbiegał Sokołowski. Pomocnik Legii uderzył efektownym wolejem z ostrego kąta - iście filmowy gol.

Wisła rzuciła się do odrabiania straty, z kolei Legia nie kwapiła się do ataku, grała jednak jeszcze uważniej w obronie, imponując przede wszystkim asekuracją wszystkich pozycji. Na lewej stronie boiska dwoił się i troił Kamil Kosowski - cóż z tego, skoro nawet gdy mijał Tomasza Sokołowskiego lub Adama Majewskiego, na jego drodze stawali Marek Jóźwiak lub często używający łokci Wojciech Szala.

Kilka sytuacji na wyrównanie Wisła jednak miała. W 26 minucie przed świetną szansą stanął Frankowski, który po rajdzie Kuzery przy i wycofaniu piłki na 10 metr mógł pokonać Stanewa - trafił jednak w ręce Bułgara. W 31 minucie nieco zbyt lekko strzelał Kosowski, jednak Stanew miał kłopoty ze skuteczną interwencją. 5 minut później po strzale z pierwszej piłki Moskala znów popisał się bułgarski golkiper. Podkręcenie tempa przez Wisłę owocowało też w postaci... trzech żółtych kartek w Legii. Szkoda, że bardzo pasywnie zachowywał się arbiter liniowy, który raczył nie widzieć przewinienia Szali na Kuzerze w 33 minucie, po 120 sekundach obrońca Legii zarobił "żółtko" za faul na Szymkowiaku.

Drugie 45 minut rozpoczęło się od ataków Wisły. Znów przed podobną szansą jak w pierwszej połowie stanął Frankowski i znów zwlekał ze strzałem. Jednak Legia szybko uspokoiła sytuację - choć optyczną przewagę mieli goście, to jednak legioniści kontrolowali sytuację, grając konsekwetnie i ostro. Jedno z wejść Wróblewskiego zdecydowanie kwalifikowało się na pokazanie drugiej żółtej kartki, sędzia (zwłaszcza liniowy) znów jednak wydawał się widzieć tą akcję inaczej...

Mecz był więc wyrównany, o końcowym wyniku zadecydowała jednak sytuacja z 67 minuty. Wisła wykonywała rzut rożny - piłkę na przedpole bramki Legii zagrał Szymkowiak, jednak wiślaków tam nie było. Był za to Vukovic, który podciągnął z piłką kilkanaście metrów, podał do Wróblewskiego, który mimo rozpaczliwej pogoni Kazimierza Moskala trafił w okienko bramki Sarnata.

W tym momencie dla Wisły mecz się skończył. Sytuację próbował zmienić trener Kasperczak, jednak wprowadzenie Kaliciaka i Cantoro za Kuzerę i Patera dało skutek wręcz odwrotny. Legia zaczęła coraz śmielej atakować, zaś ataki Wisły przypominały bicie głową w mur. W 83 minucie został wbity ostatni gwóźdź do trumny - Vuković ograł Kaliciaka, miękko dośrodkował wprost na głowę Svitlicy, który ustalił wynik spotkania mimo ofiarnej interwencji Sarnata.

Na tak wysoką porażkę złożyło się wiele czynników. Wisła zaprezentowała futbol radosny - zakończyła tragicznie. Paradoksalnie, krakowianie rozegrali dziś na pewno lepszy mecz niż ten ligowy, przegrany 0:1. Wyjeżdżają jednak z kompromitującym wynikiem, zamykającym drogę do zdobycia Pucharu Ligi.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi trenerów

Konferencja pomeczowa była bardzo krótka, obaj szkoleniowcy ograniczyli swoje wypowiedzi do kilku zdań. Wszystkie fakty zostały bowiem przedstawione na boisku. "Myślę, że na koniec sezonu Legia zagrała najlepszy mecz rundy." - stwierdził zadowolony Dragomir Okuka.

Henryk Kasperczak:

"Dzisiaj trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowany zespół Legii. Zagraliśmy słabiej w każdej formacji i myślę, że zwycięstwo Legii jest zasłużone. Być może wygrała ona trochę za wysoko, ale jednak".

Dragomir Okuka (trener Legii):

"Myślę, że na koniec sezonu Legia zagrała najlepszy mecz rundy. W dzisiejszym spotkaniu udawało nam się praktycznie wszystko. Dlatego wygraliśmy zasłużenie. Ale to dopiero pierwsza połowa, a rewanż w Krakowie nie będzie łatwy".

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2001/2002