2002.08.09 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 5:2

Z Historia Wisły

2002.08.09, I Liga, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 20:00
Wisła Kraków 5:2 (2:1) Ruch Chorzów
widzów: 9.000
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki
Maciej Żurawski (k) 4’

Maciej Żurawski (k) 25’
Maciej Żurawski 58’
Kamil Kosowski 61’

Kamil Kosowski 90’
1:0
1:1
2:1
3:1
4:1
4:2
5:2

8' Jan Woś



64’ Jan Woś

Wisła Kraków
Angelo Hugues
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Maciej Stolarczyk
Grzegorz Kaliciak
Kalu Uche grafika: Zmiana.PNG (61’ Grzegorz Pater)
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 67’ Kazimierz Moskal)
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (7’ Jacek Paszulewicz)
Kamil Kosowski
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (82’ Daniel Dubicki
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Ruch Chorzów
Toni Jurjev
Jacek Matyja grafika: Zmiana.PNG (75’ Krzysztof Bizacki)
Marcin Malinowski
Marek Wleciałowski
Marcin Molek
Marek Szyndrowski
Łukasz Surma
Bartłomiej Jamróz
Marcin Narwojsz grafika: Zmiana.PNG (80’ Damian Gorawski)
Jan Woś Grafika:Zk.jpg
Mariusz Śrutwa grafika: Zmiana.PNG (82’ Marek Suker)

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

Wisła - Ruch 5:2!!!

Aż siedem bramek padło w dzisiejszym meczu z Ruchem. Wisła wygrała bowiem 5:2. Cięzko wskazać bohatera meczu, bo było ich kilku: Maciej Żurawski ustrzelił hattrick, Kamil Kosowski zdobył dwa trafienia a debiutujący Marcin Kuźba zaliczył dwie asysty. Dwie bramki dla Ruchu zdobył też Jan Woś.

W poprzedniej kolejce oba zespoły zremisowały swoje mecze - Wisła ze Szczakowianką, Ruch z Górnikiem Zabrze. Wiślacy nie mogli pozwolić sobie na stratę punktu po remisowym meczu w Jaworznie. I nie pozwolili sobie...

Trener Wiślaków Henryk Kasperczak dał szansę od pierwszych minut nowemu nabytkowi klubu - Marcinowi Kuźbie. Występ tego zawodnika na kilka godzin przed meczem stał pod znakiem zapytania, ponieważ nie wiadomo było czy zostanie on uprawniony do gry przez Polski Związek Piłki Nożnej. W pierwszej jedenastce Wisły zadebiutował również Maciej Stolarczyk.

Mecz rozpoczął się dobrze dla Wisły. Już w trzeciej minucie po faulu bramkarza Ruchu Toni Jurjeva na Mirosławie Szymkowiaka prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienił król strzelców poprzedniego sezonu Maciej Żurawski (asysta: SZYMKOWIAK). Byłoby to idealne rozpoczęcie meczu gdyby nie to, że dwie minuty później boisko z powodu kontuzji zmuszony był opuścić Szymkowiak, który po faulu Jurjeva, niefortunnie upadł na murawę i jeszcze przed przerwą pojechał do szpitala. W jego miejsce wszedł Jacek Paszulewicz. Wisła nie cieszyła się długo z prowadzenia - kilka minut później po rzucie wolnym egzekwowanym przez Mariusz Śrutwę, niepilnowały Jan Woś strzałem zza pola karnego wyrównał stan spotkania. Trzy minuty później dynamiczną akcję Ruchu faulem przerwał Maciej Stolarczyk za co został ukarany żółtym kartonikiem.

W 16. minucie wreszcie ciekawie zrobiło się pod bramką gości. Marcin Kuźba zdecydował się oddać strzał na bramkę rywali, zaś piłka odbita od jednego z obrońców trafiła pod nogi Macieja Żurawskiego, ten tym razem nie popisał się skutecznością. Po chwili to Hugues został sprawdzony przez gości, z rzutu wolnego strzelał Surma. Nie minęły dwie minuty podobna sytuację zmarnował Marcin Baszczyński.

W 25. minucie Kosowski ładnie podał do Uche, a ten wbiegając w pole karne został podcięty przez pomocnika chorzowskiego klubu Marcina Molka. Sędzia po raz drugi wskazał na jedenasty metr. Ponownie do piłki podszedł Żurawski i ponownie nie dał namniejszych szans bramkarzowi Ruchu (asysta: UCHE).

Kolejne minuty to zdecydowana przewaga Wisły, jednak jej zawodnicy nie mogli udokumentować tego zdobyciem trzeciej bramki. Gorąco pod bramką Wisły zrobiło się dopiero w 35. minucie, kiedy strzał na bramkę gospodarzy oddał Łukasz Surma. Błąd popełnił Angelo Hugues, jednak na szczęście dla niego piłka wyszła na róg. Dwie minuty później bardzo ładną akcję przeprowadził Kalu Uche. Uderzoną przez niego piłkę z wielkim trudem na rzut rożny wybija Jurjev.

Podczas gdy Wisła kontrolowała sytuację na boisku, na trybunach panujowała doskonała atmosfera. Odpalono race, głośno dopingowano "Białą Gwiazdę". Tuż przed przerwą na 3:1 próbował podwyższyć Marcin Kuźba, który wypracował sobie sytuację sam na sam, jednak jego strzał był okazał się niecelny.

W pierwszej połowie Wisła oddała sześć strzałów na bramkę Ruchu, w tym trzy w jej światło. Goście trzykrotnie próbowali zaskoczyć francuskiego bramkarza Wisły Huguesa. Wiślacy przeważali także w liczbie przewinień. Faulowali dwanaście razy, natomiast sami faulowani byli ośmiokrotnie.

Cztery minuty po wznowieniu gry przez sędziującego Marcina Borskiego Jurjeva próbował zaskoczyć Jacek Paszulewicz. Jednak piłka po jego strzale minęła minimalnie poprzeczkę. W 54. minucie pod bramką Wisły miało miejsce małe zamieszanie. Kolejno Śrutwa, Narwojsz i Woś próbowali oddać strzał. W końcu ten pierwszy skierował piłkę na... aut. Chwilę potem przed szansą zdobycia bramki stanął Kuźba, ale jego strzał z woleja był za słaby. Wiślacy od tego momentu królowali na boisku. Najpierw Kosowski przeprowadził ładną akcję lewą stroną, jednak Uche który był adresatem podania nie trafił w bramkę.

Na efekt ataków nie trzeba było długo czekać. W 58. minucie po wywalczeniu piłki przez Moskala, świetnym podaniem Żurawskiego obsłużył Kuźba. Najlepszy strzelec Wisły nigdy nie marnował takich sytuacji i tym razem także się nie pomylił (asysta: KUŹBA). To już czwarta bramka "Żurawia" w tym sezonie, a rozegrano przecież dopiero dwa mecze! Niestety, trzy minuty później za faul na Surmie żółtą kartką ukarany został Kazimierz Moskal. Trener Kasperczak w tym momencie zdecydował się także na przeprowadzenie zmiany. W miejsce Uche na boisku pojawił się Pater.

Za chwilę było już 4:1, a kolejną asystą popisał się Marcin Kuźba. Akcję zainicjował świeżo wprowadzony Pater, piłkę przejął Baszczyński, zagrał do Kuźby, a ten wystawił piłkę niemal identycznie, jak przy trafieniu Żurawskiego chwilę wcześniej. Do futbolówki dopadł Kosowski i strzałem w długi róg pokonał bramkarza gości. (asysta: KUŹBA). Pomimo straty czwartej bramki chorzowianie nie mieli wcale zamiaru rezygnować z walki. W 65. minucie drugą bramkę zdobył Jan Woś. Także on minutę później został ukarany żółtą kartką.

W 68. minucie z powodu drugiej żółtej kartki boisko musiał opuścić Kazimierz Moskal. Jednak nawet to osłabienie Wisły nie pomogło Ruchowi. Nadal atakujacym zespołem była ekipa "Białej Gwiazdy". Kolejno Pater, Kuźba i dwukrotnie Żurawski próbowali strzelić kolejne bramki.

W 82. minucie boisko opuścił jeden z bohaterów tego spotkania Marcin Kuźba. W jego miejsce pojawił się Daniel Dubicki. I właśnie on w 87. minucie stanął przed szansą zdobycie bramki, jednak nie trafił w bramkę. Po dwóch minutach groźne akcje przeprowadził Ruch. Najpierw Bizacki nie trafił w światło, a następnia strzał Surmy wybił Hugues.

Kropkę nad "i" w 90. minucie postawił Kamil Kosowski, który po rzucie rożnym egzekwowanym przez Macieja Żurawskiego bez problemu świetnym strzałem z woleja skierował piłkę do siatki (asysta: ŻURAWSKI). Efektownie wypadło więc rozpoczęcie sezonu na stadionie Wisły. I oby równie efektownie wyglądało jego zakończenie!

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowa konferencja

Cieszę się ze zwycięstwa w pierwszym meczu na własnym stadionie. Myślę, że Wisła zasłużyła na tą wygraną. Stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych. Cieszy także, że zawodnicy odzyskują skuteczność. - mówił po dzisiejszym meczu trener Wisły Henryk Kasperczak.

Orest Lenczyk (trener Ruchu):

Zwyciężyła drużyna, która swoimi umiejętnościami doprowadziła do bardzo wysokiego wyniku. Jeśli my natomiast, obecnym składem przez cały mecz musimy gonić taką drużynę, jaką jest Wisła, to musi się skończyć porażką. Szkoda tylko, że Wisła zdobywała bramki na skutek gapiostwa naszych obrońców, choć trzeba przyznać, że wiele akcji było dla publiczności bardzo ciekawych. Mecz przegraliśmy, z czym w sumie się liczyłem już przed meczem. Jednak strzelenie dwóch bramek z akcji z Wiśle, pozwala myśleć z optymizmem na przyszłość. Wisła jest bowiem jedną z najsilniejszych drużyn. Nie będę oceniał debiutu Jurjeva, który dostał dwie pierwsze bramki z rzutów karnych.

Henryk Kaspeczak:

Cieszę się ze zwycięstwa w pierwszym meczu na własnym stadionie. Myślę, że Wisła zasłużyła na tą wygraną. Stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych. Cieszy także, że zawodnicy odzyskują skuteczność. To był chyba niezły spektaktl, tym bardziej, że padło aż 7 bramek, co rzadko się zdarza. Obie drużyny zagrały otwartą piłkę. Ruch zaskoczył mnie postawą, ruchliwością, techniczną grą zawodników. Zauważył zdecydowaną poprawę w stosunku do tego co widziałem tydzień temu w meczu z Górnikiem. Z taką grą Ruch będzie bardzo niebezpieczny dla kolejnych rywali. Boję się o Szymowiaka, który niefortunnie upadł i ma poważne kłopoty z obojczykiem. Mam nadzieję, że nie będzie to tak groźne, jak się na razie wydaje. Po Frankowskim straciłem więc kolejnego zawodnika z podstawowego składu. Jestem zadowolony z postawy Marcina Kuźby. Pokazał, że jest zawodnikiem, który może dużo wnieść do naszego zespołu. Nieźle zagrał także Paszulewicz, który na boisku występował przez prawie 70 minut. Obrona dziś się nieco gubiła, wobec dynamicznej gry gości. Szczególnie mam na myśli sytuacje, w któych padły obie bramki. Było trochę za mało ruchliwości w poczynaniach obrońców. Drużyna jednak jest ukierunkowana na grę ofensywną, zawsze dążym do strzelenia bramki i to jest pozytywne.

Komentarz po meczu z Ruchem

Mecz Wisły z Ruchem mógł przypaść do gustu najwybredniejszym fanom futbolu. Postawa byłych kolegów z drużyny spodobała się zapewne Ryszardowi Czerwcowi, który wraz z małżonką oglądał mecz z trybun. Z pewnością zadowolony z tego co zobaczył był także selekcjoner reprezntacji Zbigniew Boniek.

Przed krakowską publicznością po raz pierwszy zaprezentowało się czterech zawodników. Dla dwóch z nich był to jednocześnie debiut w drużynie Wisły. Trzeba przyznać, że wszyscy zaprezentowali się conajmniej przyzwoicie.

Angelo Hugues (kibice powoli uczą się wymawiać jego nazwisko - wystarczy powiedziec "Ig" :) zaprezentował jaskrawo-pomarańczową bluzę. Zaprezentował się przyzwoicie, podobnie jak w Jaworznie, przez długie minuty pełnił praktycznie rolę ostatniego obrońcy. Wiele razy to pomaga obrońcom, lecz pewnie w końcu w drużynie rywali znajdzie się sprytniejszy...

Maciej Stolarczyk zastąpił Mariusza Jopa i wypadł znacznie lepiej. Zanotował wiele przejęć i udanych wślizgów. Nie ustrzegł się jednak błędów, choćby przy drugiej bramce, gdy został niemiłosiernie ograny przez Wosia. Jednak "pierwsze koty za płoty" - z czasem powinno być coraz lepiej.

Jacek Paszulewicz z przymusu zastąpił Mirosława Szymkowiaka. Widać jeszcze brak zgrania z partnerami, lecz na pozycji defensywnego pomocnika czuje się dobrze i także z niego może być sporo pociechy.

Na koniec ten, który wywołuje najwięcej emocji - Marcin Kuźba. Zaklepany do składu niemal w ostatniej chwili, jakby nie zwracał uwagi na zawirowania wokół jego osoby. Zaprezentował niezłą technikę, szybkość i waleczność. Umiał dostrzec lepiej ustawionych rywali, dzięki czemu zaliczył dwie asysty. Chyba jeszcze bał się wziąć odpowiedzialność na własne barki, gdyż w niekórych momentach, strzał na bramkę byłby lepszym rozwiązaniem, niż próba odgrywania. Gdy dogodni partnerów pod względem przygotowania kondycyjnego i poczuje się nieco pewniej, będzie szalenie niebezpieczny!

Warto także zwrócić uwagę na występ Daniela Dubickiego, który po raz ostatni w Wiśle zagrał 14 sierpnia 1999 roku, mimo że przez cały czas ma ważny kontrakt z Wisłą. "Dubi" ma nadzieje znów odzyskać miejsce w Wiśle, lecz będzie to zadanie bardzo trudne.

Wielkie brawa należą się dwójce bohaterów spotkania. Kamil Kosowski rozegrał fantastyczny mecz. Jeśli można po meczu napisać o kimś, że "szalał" po boisku, z pewnością takiego określenia można użyć właśnie przy opisie postawy Kosowskiego. Nieco mniej widoczny, lecz bardzo efektywny był Maciej Żurawski. "Żuraw" po dwóch kolejkach ma już na koncie cztery trafienia i wygląda na to, że nie ma zamiaru oddawać korony króla strzelców. Co ciekawe gdy z boiska zszedł Moskal, to właśnie on, po raz pierwszy w karierze, założył opaskę kapitana Wisły.

I jeszcze klika słów o Ruchu. Po meczu Orest Lenczyk, trener chorzowian, stwierdził, że nie mogą liczyć na szczęście. I coś w tym chyba jest. Dobrym przykładem jest sytuacja Krzysztofa Bizackiego. Pojawił się na murawie w 76 minucie, by niemal natychmiast doznać kontuzji. Jeden z wiślaków kopnął go tak niefortunnie, że zranił go w wargę i w okolice rzuchwy. Z zakrwawioną koszulką wrócił na kilka minut na ławkę rezerwowych, lecz ostatecznie dołączył do gry. Po meczu w szatni założono mu szwy.

Tak więc po meczu w Jaworznie, piłkarze Wisły podreperowali humory swoich kibiców. Teraz czeka ich mecz z Glentoranem, a później trudne spotkanie z Zagłębiem w Lubinie.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2002/2003

Galeria kibicowska: