2002.09.23 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

2002.09.23, I Liga, 7. kolejka, Zabrze, Stadion Górnika, 18:00
Górnik Zabrze 1:2 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 6.000
sędzia: Grzegorz Kasperkowicz z Poznania
Bramki


Adam Kompała (k) 64’
0:1
0:2
1:2
38' Marcin Kuźba
40' Marcin Kuźba

Górnik Zabrze
Piotr Lech grafika: Zmiana.PNG (46’ Andrzej Bledzewski)
Grafika:Zk.jpg Jacek Wiśniewski
Grzegorz Lekki
Ivica Križanac
Paweł Pęczak
Michał Probierz grafika: Zmiana.PNG (80’ Madrin Piegzik)
Rafał Kocyba grafika: Zmiana.PNG (46’ Grafika:Zk.jpg Błażej Radler)
Tomasz Prasnal
Adam Kompała
Piotr Gierczak
Andrzej Niedzielan

trener: Waldemar Fornalik
Wisła Kraków
Angelo Hugues Grafika:Zk.jpg
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Maciej Stolarczyk Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Kaliciak
Kalu Uche grafika: Zmiana.PNG (79’ Grzegorz Pater)
Paweł Strąk
Jacek Paszulewicz Grafika:Zk.jpg
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski
Marcin Kuźba

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

Wyrok kata Kuźby

Marcin Kuźba wyrasta w ostatnich tygodniach na najskuteczniejszego strzelca "Białej Gwiazdy". W dzisiejszym meczu z Górnikiem Zabrze Kuźba dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i zapewnił nam zwycięstwo 2:1. Wisła sięgnęła po ważne trzy punkty choć stylem gry w 2. połowie można być wręcz załamanym.

Zgodnie z zapowiedziami w Wiśle nie zagrał Kazimierz Moskal, którego zastąpił Paweł Strąk. Poza tym w składzie Wisły nie było żadnych niespodzianek.

Pierwsze zagrożenie pod bramką Górnika Wisła stworzyła już w 4 minucie meczu, kiedy po dośrodkowaniu Kosowskiego przewrotką próbował uderzać Kuźba - były piłkarz Górnika nie miał za dużo miejsca na oddanie strzału i trafił nad poprzeczką. Po czterech minutach powinno być 1:0 dla Wisły, która wyszła z ładną kontrą: Paszulewicz zagrał na lewo do Kosowskiego, ten podał do wychodzącego Kuźby. Napastnik Wisły minął już Piotra Lecha i strzelił... prosto w głowę nadbiegającego Pęczaka.

Niesamowitej interwencji Piotra Lecha Górnicy zawdzięczają, że nie stracili bramki pare minut później. Do środka zacentrował Uche, a wbiegający z lewej strony Kosowski uderzył w okienko głową - Lech znakomicie odbił piłkę na róg. 2 minuty później groźnie było pod bramką Wisły, ale centrę Gierczaka przeciął Baszczyński. W odpowiedzi błyskawiczną kontrę wyprowadzili piłkarze "Białej Gwiazdy": Kuźba zagrał do wbiegającego środkiem Żurawskiego, ten naciskany przez Wiśniewskiego nie trafił do bramki.

W 21 minucie Andrzej Niedzielan zdobył bramkę dla Górnika, ale strzelając znajdował się na pozycji spalonej - Hugues widząc sygnalizację sędziego liniowego nawet nie interweniował. Minutę później bardzo mocno z rzutu wolnego uderzał Jacek Wiśniewski a Hugues nie ryzykował piąstkując. Po rzucie rożnym niecelnie z przewrotki uderzył Niedzielan.

Górnik wyprowadził groźną kontrę w 27 minucie, którą wykończyć próbował Adam Kompała. W ostatniej chwili Baszczyński wybił piłkę a Kompała trafił w nogę Baszczyńskiego. Górnicy domagali się rzutu karnego, ale Grzegorz Kasperkowicz słusznie nie przyznał jedenastki. Okres przewagi Górnika mógł przypieczętować golem Kompała w 32 minucie, gdy nieudana pułapka ofasjdowa Wisły zakończyła się sytuacją "sam na sam" tego zawodnika. Kompała strzelił mocno, ale nad poprzeczką.

Ta sytuacja zemściła się na Zabrzanach. Wisła zamknęła gospodarzy przez 2 minuty na ich polu karnym rozsądnie rozgrywając piłkę z prawej strony. Wreszcie na przerzut zdecydował się Uche, ten zagrał do przodu do Kosowskiego, który podał do wychodzącego Paszulewicza. Najwyższy piłkarz Wisły idealnie dośrodkował na głowę Marcina Kuźby, który uprzedził wychodzącego Lecha i trafił do pustej siatki (asysta: PASZULEWICZ). Po chwili Kuźba zdobył drugą bramkę! Świetnie popędził prawą stroną Uche, idealnie zacentrował do Kuźby, który uderzył w słupek, ale zdołał jeszcze dobić do pustej bramki (asysta: UCHE).

Szansę na kontaktową bramkę mieli zabrzanie kilkanaście sekund później po błędzie Huguesa, Kocyba zagrał jednak nieskutecznie.

Po przerwie zaatakował Górnik. W 55 minucie strzelał Kompała, a dobijać próbował Niedzielan, ale był na pozycji spalonej. 60 sekund później słupek uratował wiślaków po strzale Gierczaka z 4 metrów. Górnik nadal atakował, co uwidoczniło się kilkoma groźnymi centrami na przedpole bramki Huguesa, z którymi z trudem radzili sobie piłkarze Wisły. Mecz zaczął przypominać konfrontacje z Legią, gdzie nasi piłkarze za bardzo się cofnęli.

W 64 minucie Wisła wykonywała rzut rożny. Fatalnie zagrał Żurawski i Górnik wyprowadził szybką kontrę, którą zakończył wychodzący sam na sam Niedzielan. Hugues sfaulował napastnika gospodarzy i arbiter podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Adam Kompała. Po chwili mogło być 2:2, ale dobrą szansę zmarnował Niedzielan.

W 65 minucie Jacek Wiśniewski powinien opuścić boisko za brutalny faul na Baszczyńskim.

W 77 minucie dwie szanse miała Wisła. Najpierw Kuźba ładnie zastawił się i odegrał do Żurawskiego, który uwolnił się, ale strzelił w Adama Bledzewskiego. W tej samej minucie fatalnie grający dziś napastnik reprezentacji kompromitująco strzelił z rzutu wolnego... W 82 minucie Angelo Hugues błyskawicznym wybiegiem uratował Wisłę przed utratą wyrównującej bramki. 120 sekund później Błażej Radler minimalnie niecelnie strzelił głową.

Pod koniec meczu Wisła broniła się wprost rozpaczliwie, Górnik z kolei niedokładnie rozgrywał piłkę przed polem karnym rywali. Jednak po przejęciu piłki przez Kosowskiego udało się wyprowadzić groźny kontratak w 90 minucie. Piłkę otrzymał Żurawski, minął Krizanaca, jego centra do Kuźby była już zbyt lekka.

Wisła wygrała więc mecz, wywiozła trzy niezmiernie ważne punkty z Zabrze. Gra w drugiej połowie była jednak bardzo słaba. Wisła nie kontrolowała gry, nie potrafiła mądrze przytrzymać piłki, ani rozegrać mądrze akcji, ich kontrataki były bardzo przypadkowe. Dziś udało się wygrać głównie dzięki dobrej grze w pierwszej połowie, w tym dużej skuteczności Marcina Kuźby. Kompletnie zaś zawiódł Maciej Żurawski.

(Rafał Oramus)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

- Rywal po przerwie zagrał bardziej zdecydowanie - tak trener Kasperczak tłumaczy słabą grę Wisły w drugiej połowie. - Chwała moim zawodnikom za to, że w drugiej połowie zdołali zaatakować - chwalił swoich podopiecznych Waldemar Fornalik.

Henryk Kasperczak:

"Mecz stał na dobrym poziomie technicznym. Górnik potwierdził, że prezentuje w tym sezonie dobry, interesujący futbol. My dostosowaliśmy się do tego dzisiaj. W pierwszej połowie zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w drugiej, ale to w związku z grą rywala, który po przerwie zagrał bardziej zdecydowanie. Ogólnie jestem zadowolony, chociaż na pewno zabrakło dzisiaj w naszej grze nieco skuteczności, a sytuacji było sporo. Wisła mogła ten mecz wygrać wyżej, ale z drugiej strony i Górnik mógł strzelić więcej bramek".

Waldemar Fornalik (trener Górnika):

"Spodziewaliśmy się takiej gry Wisły, która niezależnie na jakim gra stadionie, prezentuje określony poziom. Aby zniwelować różnicę w umiejętnościach moi piłkarze musieli się dziś o wiele więcej nabiegać niż rywale. Mimo słabszej pierwszej połowy mogliśmy się przed przerwą pokusić o gola. Tymczasem w dość niefrasobliwy sposób straciliśmy dwie bramki. Chwała moim zawodnikom za to, że w drugiej połowie zdołali zaatakować wiedząc, że grają z rywalem, który w każdej chwili może wyprowadzić groźną kontrę. To wymaga zaangażowania i pewnych umiejętności".

Źródło: wislakrakow.com

Wiślacy w Zabrzu

Mimo iż wczorajszy mecz Wisły z Górnikiem odbył się w poniedziałek, zameldowało się w Zabrzu dokładnie 251 kibiców "Białej Gwiazdy". Naszym fanom udało się odpalić 2 race po strzelonej bramce, reszta pirotechniki została niestety skonfiskowana przy wejściu.

Źródło: wislakrakow.com

7. kolejka ekstraklasy - Trzecie miejsce w dwie minuty

W ciągu nieco ponad dwóch minut Wisła przeprowadziła dwie skuteczne akcje, co dało jej... niestety nie drugie miejsce w tabeli. Wciąż lepsze od krakowian są ekipy Odry Wodzisław i GKS-u Katowice.

Strzelał, jak dawniej

Marcin Kuźba na Roosevelta przypomniał sobie pokryte już drobną warstwą kurzu czasy, kiedy to na zabrzańskim obiekcie trafiał do siatki z regularnością szwajcarskiego zegarka. W poniedziałek nowy nabytek wicemistrza Polski wpierw wyprowadził kolegów na prowadzenie, by chwilę potem je podwyższyć. W drugiej połowie skutecznie rzut karny egzekwował Adam Kompała, co jednak nie wystarczyło, by gospodarze tego dnia cieszyli się chociażby z jednego „oczka”.

To, co zaczyna się w Krakowie dać pozytywnego, to że tutejsi gracze zaczynają spokojnie sobie radzić nawet bez wsparcia największych gwiazd zespołu – Kamila Kosowskiego i Macieja Żurawskiego. Tak jak bledną farbowane włosy na czuprynie „Żurawia”, tak idzie w dół forma ciągle lidera strzelców polskiej ekstraklasy. Kamil na szczęście jeszcze obstaje przy tradycyjnej fryzurze i może dzięki w pierwszej połowie pokazał kilka akcji znamionujących jego wielką klasę. Niezły występ jak na swoje możliwości zaliczył Jacek Paszulewicz, czego nie omieszkali zauważyć żurnaliści co poniektórych sportowych dzienników. Tak już chyba zostanie, że będziemy się cieszyć, kiedy „Paszul” zagra nieźle, bo o fantazję i polot w rozegraniu piłki raczej nie należy go posądzać. Może wypróbować tego gracza jednak na lewej obronie, gdzie od dobrych kilkunastu miesięcy występuje Grzegorz Kaliciak będący tematem niejednej złośliwej przycinki kibiców z ulicy Reymonta.

Świetne mecze nie zdarzają się pod rząd

Stara jak piłka nożna reguła sprawdziła się na Łazienkowskiej. Legia przeciwko Utrechtowi rozegrała najlepszy mecz w europejskich rozgrywkach z udziałem polskiej drużyny od 2000 roku (Wisła – Saragossa). W kilkadziesiąt godzin później Kucharski i spółka nie byli w stanie wbić choćby jednego gola zespołowi wcale nie lepszemu – bo Odrze Wodzisław.

Podział punktów w Warszawie został jednak odebrany z wyjątkowym spokojem i słusznie. Jeśli bowiem Legia ma grać tak w pucharach co dwa tygodnie, to nawet lepiej jeśli od czasu do czasu ulgowo potraktuje ligę. „Wojskowi” bezproblemowo nadrobiliby bowiem nawet wielopunktowe straty do każdego krajowego teamu prócz Wisły. A jako, że jak dotychczas dzieli ich od nas różnica tylko 3 punktów, na Łazienkowskiej wszystko jest poukładane.


Czarna perspektywa

Zagłębie Lubin za nic nie mogło wygrać w lidze. Wreszcie jednak Klimek, Grzybowski i spółka zmierzyli się z kimś jeszcze słabszym niż oni sami. Rozbita psychicznie i skłócona Polonia przegrała z „miedziową jedenastką” 1:3. Gole dla gospodarzy zdobyli – Marek Zając, Nerius Radżius i Zbigniew Grzybowski. Honorowe trafienie dla „Czarnych Koszul” zaliczył Maciej Bykowski.

Dla klubu z Konwiktorskiej lepiej będzie, jeśli odejdzie Janusz Białek, a nowy trener wymieni połowę kadry. Zespół po tak dotkliwej klęsce w pucharach może nie podnieść się nawet do końca rundy! Akurat w tym przypadku roszady nawet te bardziej radykalne, są potrzebne od zaraz i pozostaje liczyć, że podobnym tokiem myślenia wykaże się pan Janusz Romanowski. Co do zawodników Adama Nawałki, to by się przełamać potrzebowali rywala jeszcze bardziej „zakompleksionego” od siebie. Warszawiacy byli tutaj jak znalazł. Za tydzień zaś Zagłębie czeka wyprawa do Płocka, gdzie o przedłużenie serii tryumfów też nie powinno być aż tak trudno.


Do kiedy lider?

Katowiczanie wracają na pozycję lidera po wygranym 2:0 meczu z Groclinem. Samobójcze trafienie zaliczył w tym spotkaniu Tomasz Wieszczycki, a na 2:0 rezultat konfrontacji ustalił Adam Bała.

Widząc ekipę pokroju GKS-u na pozycji lidera bynajmniej nie nasuwa się pytanie, czy to oni będą mistrzem. Chcemy raczej wiedzieć, ile katowiczanie wytrzymają jeszcze na piedestale. Wydaje się, że nie później jak w 11 kolejce sensacyjni przodownicy znajdą miejsce w szeregu, choć rewelacją sezonu stać się mogą wywalczając np. awans do... Pucharu Intertoto. To, co dzieje się z Groclinem przechodzi natomiast ludzkie pojęcie. Czyżby drużyna z Grodziska na boisku przy Reymonta zostawiła tyle zdrowia, że po dziś dzień nie jest się w stanie pozbierać? Bardzo wątpliwe. Prawdą jest natomiast, że postawa obrony spółki Bogusława Kaczmarka pozostawiała wiele do życzenia nawet wtedy, gdy Groclin wygrywał. Wg prezesa Drzymały jego klub ma skutecznie walczyć o awans do europejskich pucharów. Boss chyba musi spuścić z tonu, a jeśli chce spełnić swoje marzenia, niech już teraz rozpocznie poszukiwania solidnego środkowego defensora. Z pieniędzmi wszak problemów on chyba nie miewa.

W pozostałych meczach, Lech zremisował 0:0 z Amiką, Ruch również bezbramkowo z Wisłą Płock, Pogoń odniosła pierwszą ligową wygraną w sezonie w meczu z KSZO Ostrowiec, a Garbarnia zgarnęła całą pulę w rywalizacji z łódzkim Widzewem.

Liderem ekstraklasy GKS Katowice, druga Odra Wodzisław, a dopiero za nią Wisła, Amica i Legia. Pomimo wygranej, wciąż ostatnią lokatę okupuje Pogoń. Towarzyszą jej Widzew Łódź i Zagłębie Lubin.

W następnej serii spotkań, podopieczni Henryka Kasperczaka zagrają na Stadionie Leśnym rywalizując o 3 punkty w potyczce z Amiką. Wronczanie w ostatnich 3 kolejkach zdobyli 5 punktów. To dużo i mało, ale poza wyjątkiem jakim był pucharowy pojedynek z Servette Genewa, koledzy Tomasza Dawidowskiego spisują się po prostu słabo. Warto więc z „Kuchenkami” zagrać otwartą taktyką dążąc do jak najszybszego zdobycia bramki.

(Micgaw)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2002/2003