2002.10.26 Wisła Kraków - GKS Katowice 2:0

Z Historia Wisły

2002.10.26, I Liga, 11. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 2:0 (0:0) GKS Katowice
widzów: 8.000
sędzia: Marek Mikołajewski z Ciechanowa
Bramki
Maciej Żurawski 81’
Kalu Uche 90’
1:0
2:0
Wisła Kraków
Angelo Hugues
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (70’ Kalu Uche)
Paweł Strąk
Mauro Cantoro grafika: Zmiana.PNG (71’ Mirosław Szymkowiak)
Kamil Kosowski
Grafika:Zk.jpg Marcin Kuźba
Grafika:Zk.jpg Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
GKS Katowice
Jarosław Tkocz
Krzysztof Sadzawicki grafika: Zmiana.PNG (84’ Adam Giesa)
Jacek Kowalczyk Grafika:Zk.jpg
Paweł Adamczyk
Mirosław Sznaucner
Marcin Bojarski
Mirosław Widuch
Robert Sierka
Adam Bała
Stanisław Wróbel grafika: Zmiana.PNG (80’ Jacek Wysocki)
Mariusz Muszalik grafika: Zmiana.PNG (50’ Grzegorz Fonfara)

trener: Jan Żurek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.II
Program meczowy cz.II

Sprawdzian przed Parmą

W sobotę Wisła gra ostatni mecz przed pierwszym spotkaniem z Parmą. Mecz z GKS-em Katowice będzie sprawdzianem generalnym, a ewentualne zwycięstwo w dobrym stylu podniesie morale drużyny. W barwach katowiczan zabraknie groźnego Krzysztofa Gajtkowskiego.

Wiśle nieźle grało się w ostatnim sezonie przeciwko GKS-owi. Z aż sześciu rozegranych meczów, wygrała pięć, a stosunek bramek jest wyjątkowo korzystny: 18:4. W ostatnim spotkaniu, rozegranym w ramach 1/2 finału Pucharu Ligi, Wiślacy wygrali 3:0, choć pierwsza bramka padła dopiero w 70 minucie spotkania. W ostatnim meczu ligowym, w Krakowie padł remis 1:1. Bramki strzelali Gajtkowski i Baszczyński.

Wisła

Do listy poważnie kontuzjowanych dołączył Kazimierz Moskal, który nie zagra niestety przez kilka miesięcy. Jego miejsce w drużynie może zająć Mirosław Szymkowiak, który powoli wraca do pełni sił, lecz nie jest jeszcze przygotowany na pełne 90 minut. Trudno więc przypuszczać, by pojawił się w wyjściowym składzie.

Ciekawego materiału szkoleniowego dostarczył Kasperczakowi mecz z Groclinem, w którym nieźle zaprezentowali się Mauro Cantoro i Piotr Brożek mocno dobijający się do podstawowego składu. Jeden z nich wyjdzie przeciwko GKS-owi w wyjściowej jedenastce i będzie to raczej Argentyńczyk, który powoli wraca do łask trenera Kasperczaka.

GKS

Trener katowiczan, Jan Żurek zbudował naprawdę silną drużynę. Klub znalazł się w trudnej sytuacji finansowej, którą podreperował ostatnio nowy sponsor. Firma zażądała jednak miejsca w nazwie klubu, od czego odcinają się oczywiście zbulersowani kibice.

W drużynie zabraknie czołowej postaci, jaką jest Krzysztof Gajtkowski. Napastnik pauzuje za nadmiar żółtych kartek. Warto zwrócić uwagę na Mirosława Widucha, który kieruje poczynaniami katowickiej drużyny. W dobrej formie znów jest Adam Bała, który w odpowiedniej dyspocyzji potrafi być bardzo groźny.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Skuteczni tylko w końcówce

Aż 81 minut musieli czekać dziś kibice Wisły na pierwsze bramki w meczu z katowickim GKS-em. Wcześniej Wiślacy razili nieskutecznością, a do tego w bramce rywali świetnie spisywał się Jarosław Tkocz. Ostatecznie Wisła wygrała 2:0 po bramkach Macieja Żurawskiego i Kalu Uche.

W wyjściowej jedenastce Krakowian po raz drugi z rzędu pojawił się Mauro Cantoro. Argentyńczyk urósł ostatnio w oczach Henryka Kasperczaka i ten, mimo nieco słabszego dziś występu pomocnika Wisły, chyba nabrał do niego zaufania. Do łask wraca powoli Kalu Uche.

Już pierwsze minuty meczu pokazały o co walczą obie drużyny. Wisła ruszyła do ataku, rywale postawili wysoką gardę. Gdy przy piłce była Wisła, formacja defensywna gości składała się z sześciu piłkarzy. W sytuacjach kryzysowych, cała drużyna GieKSy gromadziła się w obrębie własnego pola karnego. - Na więcej nie pozwalała nam sytuacja kadrowa - usprawiedliwiał się po meczu trener Jan Żurek.

A co ciekawsze, taka taktyka mogła przynieść powodzenie. Jednak w 81 minucie z prawej strony dośrodkował Baszczyński, a Maciej Żurawski strzałem z bliskiej odległości pewnie skierował piłkę do siatki (asysta: Baszczyński). Piłkarze GKS-u długo nie podnosili się z murawy, wiedząc już, że 80 minut wysiłku poszło praktycznie na marne. Wszelkich wątpliwości pozbawił ich Kalu Uche, który strzałem głową na bramkę zamienił dokładne dośrodkowanie Mirosława Szymkowiaka z rzutu wolnego. (asysta: Szymkowiak). Wynik meczu wspólnie ustalili więc zawodnicy rezerwowi.

Wcześniej Wiślacy nie potrafili jednak skierować piłki do siatki w najlepszych nawet sytuacjach.

Sygnał do ataku w piątej minucie dał Kamil Kosowski, który z lewej strony ostro dośrodkował, na strzał głową zdecydował się Kuźba, lecz Tkocz zdołał złapać piłkę. Minutę później za sprawą Sierki odgryzł się GKS, lecz piłka po rykoszecie przeszła obok słupka bramki Huguesa. Po około kwadransie gry na dwa strzały z rzędu zdecydował się Kuźba, lecz raz Tkocz nie miał problemów, a za drugim razem piłka trafiła w nogi jednego z obrońców.

Świetną sytuację w 19 minucie stworzył Kosowski, lecz Stolarczyk nie trafił głową w piłkę, a strzał Kuźby Tkocz zdołał przerzucić nad bramką. Jeszcze groźniej było pięć minut później - Żurawski dośrodkował z lewej strony, Kuźba główkował, lecz bramkarz gości znów świetnie interweniował. Na dobitkę Kosowskiemu nie pozwolili obrońcy. Ataki Wisły nabierały rozmachu, lecz bramka wciąż nie padała...

Idealną sytuację miał Strąk w 34 minucie, ale nie potrafił dobić piłki po atomowym strzale Żurawskiego. W 36 minucie nieco przysnęli obrońcy, którzy dopuścili Sierkę do strzału, lecz nieatakowany przez nikogo zbyt długo zwlekał, a ostatecznie nie trafił w bramkę.

Końcówka pierwszej połowy to istne oblężenie bramki Tkocza. Najlepszą sytuację miał Kuźba, który w sytuacji sam na sam posłał już piłkę w kierunku bramki, lecz uczynił to zbyt lekko i Jacek Kowalczyk zdołał ją dogonić tuż przed linią.

Do przerwy nie padła więc ani jedna bramka i kibice zaczęli poważnie obawiać się o zwycięstwo. Do tego, ataki Wiślaków po przerwie były znacznie miej groźne i zdarzały się długie okresy przestoju.

Pięć minut po przerwie w polu karnym upadł Mauro Cantoro, lecz jak udowodniły powtórki telewizyjne, o faulu nie mogło być mowy. Chwilę później decyzja sędziego rozgrzała trybuny do czerwoności. Do sytuacji sam na sam doszedł bowiem Maciej Żurawski, a goniący go Krzysztof Sadzawicki skutecznie zaatakował Wiślaka wślizgiem od tyłu. Sędzia Marek Mikołajewski w tej sytuacji popełnił poważny błąd, gdyż takie zagranie karze się wykluczeniem z gry. Sędzia pokazał tylko żółty kartonik, czym wywołał wzburzenie piłkarzy Wisły. Najmocniej protestującego "Żurawia" ukarał żółtą kartką.

W 61 minucie Żurawski znów stanął przed świetną szansą, lecz Tkocz fantastycznie wybronił płaski strzał reprezentanta Polski. Zanim doszło do sytuacji opisanych na początku relacji, Tkocza próbowali zaskoczyć Kosowski, Pater i Kuźba, lecz za każdym razem bramkarz GKS-u wychodził obronną ręką.

Wisła ostatecznie wygrała więc mecz z przeciwnikiem ustawionym ultra-defensywnie. Czy czołowej drużynie ligi, jaką jest przecież GKS, wypada gra nastawiona tylko i wyłącznie na defensywę? Goście nie oddali dziś ani jednego celnego strzału na bramkę marznącego Huguesa. Jakże inny mecz czeka Wiślaków już w najbliższy czwartek w Parmie.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

Trenerzy Wisły i GKS-u pojawili się na konfrencji prasowej w różnych nastrojach. Jan Żurek narzekał na słabą grę i kłopoty kadrowe. Henryk Kasperczak ze swoich podopiecznych był natomiast zadowolony i cieszył się ze zwycięstwa przed czwartkowym meczem z Parmą.

Jan Żurek (trener GKS):

Dużo nam nie brakowało, by utrzymać remis, bo zaledwie 10 minut. Wisła zagrała dziś dobry mecz i zasłużenie wygrała. Nam zabrakło siły i ognia. Dla mnie najważniejsze jest, że straciłem dziś dwóch zawodników, co przy naszej sytuacji kadrowej jest dla nas bardzo ważne. Muszalik już w pierwszej połowie poprosił o zmianę, a mecz kończyliśmy w "10", gdyż Wysocki doznał urazu stawu kolanowego. Obie kontuzje wyglądają na dość poważne. Moi zawodnicy grali dziś bardzo nerwowo. Szczególnie w drugiej połowie, gdy nie potrafili spokojnie rozegrać piłki, często grali na oślep. Zabrakło nam Gajtkowskiego, by zagrać nieco odważniej.

Henryk Kasperczak:

Potwierdzam słowa trenera Żurka. Faktycznie byliśmy lepszym zespołem. Trzeba podkreślić fantastyczną grę bramkarza Tkocza, który wybronił kilka sytuacji stuprocentowych. Dziś naszą grą potwierdziliśmy, że zespół dobrze gra. Ja zawsze o tym wiedziałem i już zapomnieliśmy o 45-minutowej wpadce w Wodzisławiu. Myślę, że Wisła do końca rundy będzie grała coraz lepiej. Poprawiliśmy grę w odbiorze, lepiej radzimy sobie w defensywnych pojedynkach jeden na jeden, stwarzamy dużo sytuacji podbramkowych. GKS rozegrał dziś dobry mecz. Widać, że ta drużyna gra lepiej niż przed rokiem, potrafi wyjść z dobrą kontrą. Być może drużynie brakuje jeszcze napastników, którzy potrafiliby sfinalizować akcję.

Jest to dla nas ważne zwycięstwo przed meczem z Parmą.

Cantoro dostaje teraz ode mnie szanse. Widać, że się stara, więc w takiej sytuacji trzeba zawodnikowi pomóc. W kadrze nie jest tylko 11 zawodników i każdy ma szanse. Mamy trochę szerszą kadrę niż GKS (ironiczny uśmiech na twarzy Żurka - przyp. mat). Dziś strzeliliśmy tylko dwie bramki, lecz wygraliśmy i to się liczy. Dobrze, że strzelamy. Gdybyśmy wykorzystywali wszystkie sytuacje, mecze kończyłyby się niewiarygodnymi wynikami. Cieszę się, że nie straciliśmy bramki.

Źródło: wislakrakow.com

Wisła - GKS: drugim okiem

Zazwyczaj w swoich komentarzach piłkarzy Wisły krytykuję. Tym razem wydaje mi się, że należy ich pochwalić. Widzieliśmy bowiem ogromne zaangażowanie w grę, walkę do końca o jak najlepszy wynik i autentyczną radość ze zwycięstwa czy zdobywanych bramek. A wiec widzieliśmy to na brak czego wcześniej narzekaliśmy i to mocno.

Dobrze grał Kosowski, który poza kilkoma złymi dośrodkowaniami (musi poprawić wykonywanie rzutów wolnych bo na razie wychodzą mu one fatalnie) z poświęceniem walczył, atakował raz lewą raz prawą stroną boiska, był motorem napędowym zespołu przy nieco bezbarwnym Paterze. W ogóle oprócz kilku niepewnych interwencji Jopa czy niepotrzebnych strat w środku pola Wisła nie miała dziś słabych punktów. Na pewno sprzyjało temu ustawienie GKS-u, które było wręcz samobójcze i gdyby nie słaba precyzja Marcina Kuźby, Macieja Żurawskiego i innych graczy Wisły to zwycięstwo byłoby już do przerwy zapewnione.

GKS w drugiej połowie nie zagroził ANI razu bramce Wisły, Hugues miał piłkę w rękach 2-3 razy, gracze z Katowic liczyli ze murując bramkę „dowiozą” remis. Na szczęście przeliczyli się, na szczęście nie tylko dlatego, że Wisła wygrała, ale dlatego też że dzisiaj goście zaprezentowali antyfutbol. I to w najgorszym wydaniu, szczególnie w drugiej połowie. Miejmy nadzieję, że to będzie dobra nauczka dla zespołów i ich trenerów próbujących myśleć tak samo, a w efekcie zabijających widowiska.

Kolejną ciekawostką jest sędziowanie pana Mikołajewskiego. To już doprawdy ewenement, po panie Marczyku tym razem sędzia z Ciechanowa zrobił z siebie kompletnego głupka. Szczególnie w sytuacji taktycznego faulu na Żurawskim. Może w sumie to i dobrze bo teraz już pan redaktor Godlewski nie będzie miał powodów do kolejnych oszczerstw i zarzutów. Nabierze wody w usta i... zacznie szukać nowych afer. W końcu bez tego prezentujący żenujący poziom merytoryczny „Przegląd Sportowy” nie sprzedawał by się tak dobrze (a może w ogóle). Podsumowując: możemy cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa z doprawdy trudnym rywalem i awansu na pozycję wicelidera licząc jednocześnie, że tak ambitnie i ofiarnie wszyscy nasi piłkarze będą grali już do końca zarówno tej rundy jak i całego sezonu.

(Shell)

Źródło: wislakrakow.com


Galeria kibicowska: