2002.10.31 AC Parma - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 08:08, 30 lis 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

== Źródło: The White Star Division

==

Piłkarze Wisły o Parmie

Piłkarze Wisły wylosowanie Parmy przyjęli z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, żałują zapewne że trafili na zespół najwyżej rozstawiony, z drugiej jednak podkreślają, że nie jest to już tak silny zespół jak w 1998. Oto opinie Macieja Żurawskiego, Kazimierza Moskala i Tomasza Frankowskiego.

Maciej Żurawski: - Na tym etapie rozgrywek nie mieliśmy szans trafić na zespół teoretycznie słabszy od nas. Można się było spodziewać, że "wpadniemy" na klasowy zespół. Sądzę jednak, że nie jest najgorzej. Parma reprezentuje wysoki poziom, jest ekipą utytułowaną, ale obecnie wydaje się nieco słabsza niż w ostatnich latach. Postaramy się, aby polskiemu klubowi udało się w końcu wyeliminować z pucharów ekipę włoską. Dobrze, że pierwszy mecz gramy na wyjeździe. Sądzę, że zaprocentuje też doświadczenie, które zdobyliśmy w ostatnich latach w rozgrywkach pucharowych.

Kazimierz Moskal: - Z całą pewnością chcielibyśmy wylosować trochę lepiej. Mecze z włoskimi zespołami, czy to klubowymi, czy reprezentacyjnymi zawsze są bardzo trudne, bardzo ciężko się przeciwko nim gra. Ale po spotkaniach z Interem Mediolan myślę, że wcale nie jesteśmy na straconej pozycji. Zresztą, gdybyśmy wylosowali którąkolwiek z pozostałych drużyn, też byłoby trudno.

Tomasz Frankowski: - Myślę, że to ciężki przeciwnik, jak każdy z ligi włoskiej. Teraz nasza drużyna ma większe szanse niż w poprzednich meczach. W Parmie nie grają tacy piłkarze jak: Veron, Buffom czy Crespo, a nasz zespół ewoluuje. Lepsze perspektywy wynikają także z tego, że pierwszy mecz odbędzie się w Parmie.


Dziennik Polski (mat19)

Parma równa się szczęście

Do wtorkowego losowania Pucharu Uefa można podejść w sposób dwojaki. Albo narzekać, że znów trafiliśmy na drużynę z nazwą, lub wręcz przeciwnie – cieszyć się z atrakcyjnego rywala. Po chwili zastanowienia wniosek jest prosty - lepiej wybrać tę drugą postawę. Dlaczego – o tym w dalszej części artykułu.

Normalne podejście

Szczęście, czego by nie powiedzieć, sprzyjało Wiśle. Wśród sześciu możliwych do wylosowania zespołów znajdowały się ekipy z brzydkimi nazwami a dobrymi piłkarzami walczącymi o każdy metr boiska. Nie muszę mówić, co z Wisłą trenera Kasperczaka czyniły dotychczas drużyny stosujące w środku pola choćby nieco ostrzejszy pressing. Zarówno Amica, jak i Legia – jedne z nielicznych polskich zespołów wytrzymujące na pierwszym biegu chociaż 70 minut rywalizacji – przysporzyły krakowianom ogrom problemów i jedynie cud sprawił, że w konfrontacji z wymienioną dwójką zachowaliśmy jakąkolwiek twarz. Zarówno Dynamo Zagrzeb, Hertha, Slavia Praga, tudzież Anderlecht nie raczyłyby nas wyłącznie pokazem subtelnej techniki, ale również pokazałyby lwi pazur. Parmie może nie starczyć chęci by wyciągnąć ową broń, a jak już zdecyduje się na uruchomienie swoich „ostrzy”, może być za późno. Szczególnie na Reymonta ludzie Claudio Cesare Prandelliego mogą cofnąć się głęboko do tyłu, a ostatnie spotkania „Białej Gwiazdy” sprawiały wrażenie, że team z Krakowa już nauczył się grać z ekipami preferującymi obronny ten styl gry. Do meczu z „Mleczarzami” Wiślacy powinni podejść normalnie. Pojęcie „szczególnej mobilizacji” zapewne będzie istnieć w prasowych wypowiedziach, ale na boisku niech Kosowski, Żurawski i spółka grają swoje. I jeszcze coś, dyspozycja jaką prezentują wymienieni kadrowicze na dziś dzień nie zachwyca, i z racji tego też powinniśmy się cieszyć, bo wcale niewykluczone, że „wystrzelą” oni powiedzmy... na przełomie października i listopada.

Pamiętać o Adriano

Trochę denerwujące, że powolutku synonimem Parmy staje się epitet „słaba”. Słaby zespół nie zdobywa bowiem Pucharu Włoch, nie remisuje w Serie A 2:2 z Juventusem (i to w pechowych okolicznościach), wreszcie nie ma w swoich szeregach wschodzących gwiazd, jakimi niewątpliwie są Matteo Brighi czy rewelacyjny Adriano. Mało odkrywcze co powiem, ale dwumecz z Włochami można przegrać tylko w pomocy. W tym jedyny bodajże pech całego naszego losu, że właśnie w środku pola team z Półwyspu Apenińskiego ma najlepszych i najbardziej perspektywicznych piłkarzy, podczas gdy u nas ze świecą szukać więcej niż jednego klasowego pomocnika. Cóż więc począć? Na pewno szczególną opieką obdarzyć wyżej wymienioną dwójkę. Szczególnie Adriano może napsuć sporo krwi spółce z pod Wawelu. Rok temu, to Brazylijczyk niemal w pojedynkę zdecydował o losach wyjazdowej potyczki z Interem. Drugi raz tego samego błędu popełnić po prostu nie można i ofensywny pomocnik Parmy albo dostanie klasycznego „plastra”, albo w każdym sektorze boiska, gdzie on przebywa, znajdzie się dwóch, trzech zawodników w czerwonych koszulkach. Brighi jest po fantastycznym sezonie w barwach drużyny z Bolonii i wcale niewiele brakowało, by w bieżącym sezonie walczył jak równy z równym o miejsce w składzie Juventusu Turyn. Nie ma chyba lepszej rekomendacji. Jedno jest pewne, jeśli powstrzymamy owych dwóch pomocników i nie zaliczą oni żadnej asysty, albo co gorsza, trafienia, awans mamy w kieszeni.

Tropem CSKA

Wcale niewiele brakowało, by popularni Gialloblu w ogóle nie znaleźli się w 2 rundzie Pucharu Uefa. Na starcie rozgrywek w bardzo szczęśliwy sposób ograli oni rosyjski CSKA Moskwa pokonując naszych wschodnich sąsiadów zaledwie jednym golem. Wielu kibiców, czy nawet ekspertów chętnie i otwarcie mówi, że podopieczni trenera Kasperczaka są o klasę, nawet dwie klasy lepsi od CSKA. Przykro powiedzieć, ale niestety tak nie jest, a pochodną takowych opinii jest chyba ciągły brak przekonania do zespołów zza wschodniej granicy. Zaufanie owo w przeciwieństwie do Polaków wykazują jednak chociażby... Włosi, którzy o wiele chętniej wysyłają swoich szperaczy do Ukrainy, Gruzji, czy Białorusi, niż na mecz naszej rodzimej ligi. Realistycznie patrząc, życzyć sobie można, żeby Wiślacy walczyli podobnie jak ich rosyjscy koledzy po fachu, ale do zaangażowania dołożyli jeszcze odpowiednią taktykę i nastawienie. Połączenia tych trzech elementów w wykonaniu naszych pupili nie widziałem od dobrych paru dziesięciu miesięcy. Ale cóż, może moja cierpliwość zostanie zaspokojona właśnie 31 października?


(Micgaw)