2002.11.28 Wisła Kraków – Schalke 04 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 05:35, 16 cze 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2002.11.28, Puchar UEFA, III runda, Kraków, Stadion Wisły, 17:30, czwartek, 7°
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Schalke 04
widzów: 10.000
sędzia: Geórgios Kasnaféris (Grecja)
Bramki
Christian Bager Poulsen (sam.) 39’

1:0
1:1

81' Lokonda "Émile" Mpenza
Wisła Kraków
Angelo Hugues
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Kalu Uche
Paweł Strąk
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (70’ Grzegorz Pater)
Grafika:Zk.jpg Kamil Kosowski
Maciej Żurawski
Grafika:Zk.jpg Marcin Kuźba

trener: Henryk Kasperczak
Schalke 04
Frank Rost
Niels Oude Kamphuis
Tomasz Hajto Grafika:Zk.jpg
Marco van Hoogdalem
Octavio Darío Rodríguez Peña
Gerald Asamoah Grafika:Zk.jpg
Christian Bager Poulsen
Sven Kmetsch
Jörg Böhme
Ebbe Sand
Lokonda "Émile" Mpenza grafika: Zmiana.PNG (86’ Mike Hanke)

trener: Frank Neubarth
Kapitan: Kamil Kosowski
Ławka rezerwowych: Adam Piekutowski, Jacek Paszulewicz, Mauro Cantoro, Piotr Brożek, Grzegorz Kaliciak, Daniel Dubicki

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Wisła chce zakończyć rundę jesienną mocnym akordem

Piłkarze krakowskiej Wisły, lidera ekstraklasy, nie myślą jeszcze o meczu Pucharu UEFA z Schalke 04 Gelsenkirchen, lecz koncentrują się na sobotnim spotkaniu ligowym z Lechem Poznań na własnym stadionie. Chcą wygrać i przezimować na pierwszym miejscu w tabeli.

Kibice
Kibice
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości

"Nie jest prawdą, że będziemy w sobotę w meczu z Lechem oszczędzać siły przed spotkaniem z Schalke, które rozegramy w następny czwartek - powiedział PAP pomocnik Wisły Mirosław Szymkowiak. - Do meczu z Niemcami zdążymy odpocząć. Chcemy zakończyć rundę jesienną zwycięsko i na pierwszym miejscu w tabeli. Dlatego w sobotę damy z siebie wszystko. Ostatnio dużo strzelamy goli i również w meczu z Lechem postaramy się uzyskać wysoki wynik".

Chociaż to już finisz ligowej rundy jesiennej, a krakowianie ponadto mają w nogach mecze pucharowe, to pod względem fizycznym prezentują się dobrze. Nie oszczędzają ich jednak kontuzje. Ostatnio nie trenowali Mirosław Szymkowiak i Arkadiusz Głowacki, ale nie jest wykluczone, że zagrają w sobotę.

"Miałem krótką przerwę w treningach, bo wystąpiły u mnie dolegliwości wskutek przemęczenia spowodowanego dwoma godzinami ciężkiej walki z Parmą. Wznowiłem już treningi i czuję się dobrze. Mam nadzieję, że w sobotę wybiegnę na boisko" - zapewnił Mirosław Szymkowiak.

Trener Henryk Kasperczak sam jeszcze nie wie jaki skład wystawi na spotkanie z Lechem. Dopiero w czwartek wieczorem do Krakowa wróci z meczu z Danią pięciu wiślaków: Maciej Żurawski, Kamil Kosowski, Marcin Kuźba, Marcin Baszczyński i Paweł Strąk. W środę nie grał tylko Strąk.

"Nie wiem jeszcze w jakim stanie są kadrowicze, czy nie nabawili się jakiś urazów, czy są bardzo przemęczeni - zastanawiał się Henryk Kasperczak. - Przekonam się o tym dopiero w piątek na treningu. I wtedy będę myślał nad składem na sobotni mecz".

Nie wykluczone, że w zespole Wisły nastąpią zmiany personalne. Henryk Kasperczak musi pamiętać, że cztery dni później czeka jego zespół bardzo ważny mecz pucharowy z Schalke 04. Już w spotkaniu z Widzewem dał wypocząć niektórym piłkarzom. Może również w sobotnim spotkaniu z beniaminkiem ekstraklasy da szansę niektórym dublerom.

"Lech się przebudził, o czym świadczą jego ostatnie dwa zwycięstwa oraz remis z Legią - dodał Henryk Kasperczak. - Ponadto każdy zespół ligowy dodatkowo mobilizuje się na mecze z nami. Lech także będzie chciał uzyskać korzystny wynik w Krakowie. Jak zwykle, czeka nas więc ciężki mecz. Ale chcemy zakończyć rundę jesienną mocnym akordem i wygrać. Równa, wysoka forma Wisły oraz dobra skuteczność pozwala przypuszczać, że swój cel osiągniemy".

(PAP)

Za: wislakrakow.com

Operacja Schalke rozpoczęta!

"Co mnie obchodzi mecz Schalke z Hansą. Mamy narzucić swój styl rywalowi. Niech się przeciwnik martwi, jak zagra Wisła" - stwierdził Kamil Kosowski na dwa dni przed pierwszym meczem trzeciej rundy Pucharu UEFA z Schalke 04 Gelsenkirchen.

Po bardzo pracowitych (szczególnie dla kadrowiczów) ostatnich dwóch tygodniach trener Henryk Kasperczak dał piłkarzom wolną niedzielę. A już wczoraj zespół w pocie czoła pracował, by w czwartkowym meczu z FC Schalke 04 Gelsenkirchen osiągnąć jak najlepszą dyspozycję.

W minorowym nastroju klub opuszczał po treningu Mirosław Szymkowiak. - Jestem wściekły, bo znowu boli mnie ścięgno Achillesa - kręcił głową "Szymek".

- Gdyby ktoś zaoferował mi teraz nawet wyjazd do ciepłych krajów na wakacje, to i tak wolałbym popracować jeszcze przez te dwa tygodnie i zagrać z Schalke. To znacznie bardziej ekscytujące. A jeśli uda się osiągnąć dobry wynik, to na starość będzie o czym wnukom opowiadać - mówił reprezentacyjny obrońca Arkadiusz Głowacki, który jako ostatni wyszedł z szatni po zajęciach.

Z podróży do Gelsenkirchen wrócił drugi trener Wisły Jerzy Kowalik. Henryk Kasperczak zabronił mu opowiadać, jak gra Schalke. Główny szkoleniowiec wiślaków również nie chciał zdradzać swoich opinii o niemieckich piłkarzach. - Nie mamy nic do ukrycia, ale jak wam teraz wszystko opowiemy, to piłkarze po przeczytaniu gazet będą się nudzić na odprawie taktycznej - uzasadniał Henryk Kasperczak. - A odprawę przedmeczową, na której przeanalizujemy grę rywala na podstawie zapisu wideo, mamy we wtorek.

Szkoleniowiec krakowian liczy na to, że do czwartku jego podopieczni osiągną taką dyspozycję motoryczną, jaką zaprezentowali w rewanżowym meczu z AC Parma. - Mecz z Lechem pokazał, że nie mamy problemu z przygotowaniem fizycznym. Tylko od czasu do czasu zawodzi koncentracja - zauważył Kasperczak i zdradził, że ostatnie zajęcia przed meczem z Schalke będą miały charakter techniczno-taktyczny. - Musimy zrobić wszystko, żeby chłopcy osiągnęli dużą skuteczność strzałów. Jesteśmy zadowoleni, że jest dobra pogoda i możemy normalnie pracować. Na śniegu trudno byłoby ćwiczyć technikę - dodaje trener.

Piłkarze Schalke przylatują do Krakowa we wtorek o g. 11.30. Zamieszkają w hotelu Copernicus przy ul. Kanoniczej. Oficjalny trening przeprowadzą o g. 17.30, czyli 24 godziny przed spotkaniem.

Fizjolog Ryszar Szul o przygotowaniu kondycyjnym Wiślaków: W trakcie przygotowań do sezonu nie mogliśmy przypuszczać, że runda jesienna potrwa do połowy grudnia, ale nie ma problemu. Każdy trening, jak ten poniedziałkowy, powoduje, że piłkarze utrzymują się wysoką formę. Także Maćkowi Żurawskiemu i innym kadrowiczom, którzy rozegrali więcej spotkań, nie zabraknie mocy biegu, od której zależy szybkość. Przy takim natłoku meczów musimy dbać, by piłkarze zachowali świeżość.

gazeta.pl (Tequila)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Tylko czy aż remis?

Zaledwie dziewięć minut regulaminowego czasu gry dzieliło piłkarzy Wisły od zwycięstwa nad Schalke 04 Gelsenkirchen. W 81 minucie Emile Mpenza wykorzystał błąd Angelo Huguesa i pokonał francuskiego bramkarza Wisły. Tuż przed przerwą bramkę dla Wisły samobójczym strzałem zdobył Poulsen. 1:1 to jednak sprawiedliwy wynik.

Przed meczem wszyscy zastanawiali się, czy wystąpi w nim Arek Głowacki. Wystąpił i był bez wątpienia jednym z najsilniejszych punktów naszego zespołu. Słabiej w obronie zagrała natomiast cała drużyna Wisły i stąd olbrzymie kłopoty naszych piłkarzy w drugiej części gry. Od pierwszych minut zagrał też Mirek Szymkowiak, zaś w Schalke wystąpił Gerald Asamoah.

Nim 10 tysięcy kibiców zdążyło wygodnie usiąść na krzesełkach po odśpiewaniu hymnu "Białej Gwiazdy" Schalke mogło już prowadzić 1:0. W 25 sekundzie bowiem świetne podanie otrzymał Jorg Bohme i w sytuacji sam na sam z Huguesem strzelił niecelnie obok długiego słupka bramki Wisły. Powoli jednak Wisła odzyskała inicjatywę, choć na boisku obserwowaliśmy wymianę ciosów, Schalke bowiem kontrowało bardzo groźnie. W 3 minucie spotkania nasi piłkarze przeprowadzili pierwszy efektowny atak: na pozycji spalonej znajdował się powracający Żurawski, jednak ze środka pola piłkę zagrano do wychodzącego lewym skrzydłem Kuźby, którego strzał z ostrego kąta wybronił Kamps.

W 7 minucie obudził się silny Gerald Asamoah, który zacentrował wzdłuż linii bramkowej do Sanda, ten przestrzelił. W odpowiedzi nad bramką uderzył głową Mariusz Jop po wykonaniu przez Wisłę rzutu rożnego. Niemcy próbowali szczęścia strzałami z dystansu. W 11 minucie Bohme oddał bardzo nieprzyjemne uderzenie, po którym kozłującą piłkę na róg odbił Hugues. Strzelać próbował też Christian Poulsen 2 minuty później, ale uczynił to niecelnie.

W 15 minucie po raz pierwszy bardzo źle zachował się arbiter Kasnaferis z Grecji: Marcin Kuźba był popychany w polu karnym Schalke, jednak sędzia nie uznał nic niestosownego w tym zagraniu. Nie wiadomo dlaczego Grek nie dał żółtej kartki Bohmemu za umyślne kopnięcie piłki po gwizdku w kierunku Kalu Uche. W 31 minucie po utarczkach słownych Marcina Kuźby ze Svenem Kmetschem arbiter postanowił sprezentować żółtą kartkę tylko Polakowi. Czarę goryczy przechyliła decyzja sędziego z 43 minuty, kiedy podcięty w polu karnym został Kalu Uche, czego Grek nie zauważył a może nie chciał zauważyć?

Schodząc na przerwę arbiter został pożegnany potężną porcją gwizdów. Kibice Wisły nie byli jednak w złych nastrojach, bowiem nasza drużyna prowadziła wtedy 1:0.

Wcześniej jednak mieliśmy kilka naprawde dobrych sytuacji. W 19 minucie po centrze Kosowskiego z prawej(!) strony szczęścia w strzale szczupakiem próbował Kuźba, przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką. Siedem minut później fatalnie z jednego metra spudłował Kalu, po tym jak Kuźba ośmieszył Rodrigueza przy narożniku boiska i jak na tacy wyłożył piłkę Nigeryjczykowi. W tym fragmencie gry jedyną dobrą sytuacją gości była akcja Mpenzy z 37 minuty, kiedy jego strzał obronił Hugues.

W 39 minucie padła wreszcie dość przypadkowa bramka dla Wisły. Mirek Szymkowiak dośrodkował z 35 metrów na pole karne, gdzie pechowo piłkę uderzył głową Christian Poulsen. Duńczyk, który przed meczem wspominał o Macieju Żurawskim jako groźnym zawodniku wyręczył naszego piłkarza w strzeleniu bramki - piłka przekroczyła linię bramkową zanim zdołał ją zagarnąć Kamps.

W czasie ostatnich minut pierwszej połowy piłkarze Schalke bronili się wręcz rozpaczliwie. Minutę po zdobyciu gola piękną solową akcję przeprowadził Maciej Żurawski, ograł Tomasza Hajtę i strzelił tuż obok krótkiego rogu bramki niemieckiej. Później miała miejsce kontrowersyjna sytuacja z Kalu Uche, zaś w 45 minucie z rzutu wolnego strzelał Kosowski, a piłkę złapał Rost.

Zwiastun złej gry Wisły w drugiej połowie mieliśmy już na jej początku: Asamoah, Mpenza, Bohme i Sand chyba do tej pory nie wiedzą jak to się stało, że po ograniu dokładnie wszystkich zawodników Wisły w polu karnym nie zdołali umieścić piłki w siatce. Później na naszą bramkę sunęły kolejne ataki: groźnie strzelali Rodriguez, Sand głową czy Mpenza.

Od 60 minuty wydawało się jednak, że Wisła łapie drugi oddech. Zaczęliśmy więcej szanować piłkę, rozgrywaliśmy akcje na połowie rywala. Kilka z nich było dość groźnych, jak kontratak, który przerwał udaną interwencją Rost czy strzał Baszczyńskiego z 20 metrów w 63 minucie.

Jednak im dalej do końca meczu tym przewaga Schalke była coraz większa. Nieskutecznie grał Mpenza, który w 76 minucie po rozegraniu kontrataku strzelił tuż obok bramki. Jednak w 81 naturalizowany Belg pokazał na co go stać - wykorzystał błąd wybiegającego z bramki Huguesa, minął naszego bramkarza i trafił do pustej bramki. Później trafić do bramki Wisły próbowali jeszcze Bohme i Hajto (obaj z rzutu wolnego), zaś w ostatniej minucie meczu szansę miał jeszcze Żurawski, ale jego strzał doskonale wybronił Rost.

Wynik 1:1 teoretycznie nie jest dla Wisły korzystny. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że nasza drużyna i tak nie za bardzo radzi sobie z obroną rezultatu, co i dzisiaj było widoczne. Może więc przymus zaatakowania i odważnej gry spowoduje, że uda nam się zdobyć dwie bramki na stadionie Arena Auf Schalke? Rewanż odbędzie się 10 grudnia.

(Rafał Oramus)

Źródło: wislakrakow.com

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Kosowski: "Sprawiedliwy remis"

Mecz z Schalke nie wyszedł piłkarzom Wisły tak jak zwycięskie spotkanie z Parmą. Kamil Kosowski zdaje sobie z tego faktu sprawę, lecz liczy, że w rewanżu uda się zagrać lepiej, ale zarazem studzi zapał kibiców. - Dużo nam brakuje do takich zespołów - przypomina.

Michał Białoński: A jednak Schalke was rozpracowało.

Kamil Kosowski: Schalke niczym nas nie zaskoczyło. Zagrali świetnie, zgodnie z tym, co zapowiadali, że na wyjazdach nieźle im idzie. Zablokowali nasze skrzydła. A my nie przebijaliśmy się do przodu, bo brakowało gry bez piłki. Nie wychodziliśmy do piłki. W sytuacjach podbramkowych remisowo, więc wynik jest sprawiedliwy.

Nie zabrakło wam sił w drugiej połowie?

Faktycznie, nasza gra troszkę "siadła". Można powiedzieć, że Schalke odebrało nam nasze atuty. Musimy teraz ostro popracować i lepiej zagrać w Gelsenkirchen. Wiem, że to po mojej stracie piłki straciliśmy gola w tym spotkaniu, ale nie mam o to do siebie pretensji. Przecież mieliśmy dużo strat i nic się nie działo. Poza tym po moim błędzie Poulsen przejął piłkę pod własnym polem karnym, a stamtąd bramek się nie strzela.

Macie pretensje do bramkarza?

Nie. Błędy wszystkim się zdarzają. Angelo wygrał sporo pojedynków z rywalami, więc nie ma z czego robić tragedii. Apetyty były wielkie, kibice myśleli że wygramy 5:0. Ludzie powinni trochę ochłonąć. Dużo nam brakuje do takich zespołów. Zresztą kibice którzy pojadą do Gelsenkirchen będą mieli okazję się o tym przekonać i porównać sobie, gdzie my jesteśmy, a gdzie Schalke. Będziemy walczyć o korzystny rezultat na wyjeździe.

Jakoś radził sobie Pan z Tomkiem Hajtą?

>Niezbyt często wpadaliśmy na siebie, ale raz nasze starcie skończyło się dla Tomka żółtą kartką. Hajto grał na stoperze, wydaje mi się, że rozegrał niezły mecz. Po zdobyciu bramki mieliśmy okres dobrej gry, gdy trochę stłamsiliśmy zespół niemiecki, ale w drugiej połowie to rywal prowadził grę.

Gdybyście nie zmarnowali tych kontr z końca I połowy, czy z 60. minuty, mecz mógł się inaczej potoczyć.

Popełniliśmy wtedy błędy indywidualne. Ja mogłem szybciej rozegrać piłkę, a za drugim razem nie podniosłem głowy, żeby zauważyć wychodzących na pozycję Marcina Kuźbę i "Żurawia". Później już sam mogłem kończyć tę akcję, ale nie strzeliłem jak należy. Na pewno nie był to tak dobry mecz jak ten z Parmą.

Tomek Hajto twierdzi, że na własnym stadionie jego drużyna gra słabiej.

Ale to my będziemy musieli atakować i strzelić bramkę. Jeśli uda się strzelić gola, Schalke będzie miało problemy. Jednak Schalke ma teraz ułatwione zadanie.

Jak wypada teraz Schalke w porównaniu do Parmy?

Parma była mniej doświadczona, miała w składzie wielu młodych graczy i preferowała inny, bardziej techniczny styl gry. Zespoły włoskie grają ofensywnie, nie kalkulują, co udowodnili parmeńczycy w Krakowie. Natomiast Schalke to taka typowa niemiecka maszyna, która przez 90 minut gra "swoje".

Obserwowało was wielu menedżerów.

Nie wiem, czy akurat w tym meczu przekonaliśmy ich do siebie, ale wiedzą na co nas stać po meczach z Parmą i ligowych. Ten mecz po prostu nam nie wyszedł, jednak nic się nie dzieje. W głębi serca wierzę w awans.

gazeta.pl (mat19)

Za: wislakrakow.com

Wściekły Szymek

Mirek Szymkowiak bardzo niezadowolony opuszczał murawę boiska, zmieniany w 70 minucie przez Grzegorza Patera. Szymkowi odnowiła się kontuzja ścięgna Achillesa, przez kilka dni będzie musiał chodzić z nogą w bucie ortopedycznym. Pomocnik Wisły nie był też zadowolony ze swej gry.

Oto wywiad, jakiego Mirek Szymkowiak udzielił Gazecie Wyborczej tuż po meczu:

Michał Białoński: Nie jest Pan zadowolony z meczu z Schalke?

Mirosław Szymkowiak: Zagraliśmy słabiej niż w obydwu spotkaniach z Parmą. Nawet w lidze zdarzało nam się szybciej rozgrywać piłkę, ale w Polsce nie mamy aż tak wymagających rywali. Zawodnicy Schalke zaskoczyli nas bardzo agresywną grą. W meczach z VFL Bochum i z Legią cofali się zawsze na własną połowę, a na nas wściekle się rzucili i wypracowali sobie od razu kilka znakomitych sytuacji. Jednak to my wyszliśmy na prowadzenie, chcieliśmy kontrolować przebieg meczu.

W drugiej połowie straciliście siły?

- Trochę uszło z nas powietrze. Nie wiem dlaczego. Oddaliśmy inicjatywę rywalowi i w końcu straciliśmy gola. Na pewno musimy popracować nad wytrzymałością przed wyjazdem do Niemiec.

Przegraliście batalię o środek boiska.

- Niemcy zaskoczyli nas także ustawieniem drugiej linii. Dotychczas wystawiali jednego typowo ofensywnego zawodnika i cofniętego Poulsena. Tym razem zagrał Kmetch, który świetnie radził sobie w pomocy, a na dodatek cofał się do drugiej linii Ebbe Sand. Duńczyk pełnił rolę "fałszywego" napastnika. Jeśli zauważymy jeszcze dochodzącego do nich Asamoaha, to okaże się, że nieraz mieli na środku trzech napastników, a jako czwarty wchodził jeszcze Böhme. Momentami razem z Pawłem Strąkiem goniliśmy w kółko między czwórką rywali, nie mieliśmy większych szans na odebranie im piłki. Chcieliśmy zagrać w swoim stylu, z oskrzydlającymi Kalu i "Kosą", ale nie wyszło. Najkrócej można powiedzieć, że Schalke dobrze nas "przeczytało".

Co się stało, że nie potrafiliście utrzymać się dłużej przy piłce, zwłaszcza w drugiej połowie? Brakowało płynnego wyjścia z akcją z obrony.

- Rywal grał agresywnie, nie mieliśmy czasu i miejsca na rozgrywanie. Kmetch czaił się ciągle bardzo blisko nas. Rywale nas rozpracowali.

Gdy trener ściągnął Pana z boiska, nie krył Pan niezadowolenia.

- Byłem zdenerwowany, ciągle mam kłopoty ze ścięgnem Achillesa. Razem z Arkiem Głowackim graliśmy na własną odpowiedzialność [wbrew zaleceniom lekarza - przyp. red.]. Bardzo chciałem grać, ale odbiło się to na moim zdrowiu. W tej chwili mam zapalenie ścięgna. Skrzypi tak, że mam wrażenie, jakby za mną wlokły się stare drzwi. Mam przez sześć dni chodzić w bucie ortopedycznym.

Na awans większe szanse ma teraz Schalke.

- Teoretycznie tak. Przecież przed meczem jest 0:0, a nawet taki wynik daje im awans. Jeżeli jednak zagramy tak jak z Parmą, a pokazaliśmy wtedy, że umiemy grać w piłkę, to nie stoimy na straconej pozycji. Po meczu z Ceramiką będziemy mieli dziesięć dni na solidne przygotowanie się. Jeżeli zagramy choćby tak jak w Parmie, to nie będzie źle. Na pewno stworzymy kilka sytuacji. Trzeba je tylko wykorzystać. Wszyscy narzekali, że Legia w rewanżu z Schalke zagrała słabo, asekuracyjnie. Mimo to warszawianie mieli dwie sytuacje stuprocentowe, więc nas również stać na ich wypracowanie.

Gazeta Wyborcza (rav)

Za: wislakrakow.com

Mistrzowska opowieść – część V – Schalke 04

Zapraszamy na piąty już odcinek cyklu „Mistrzowska Opowieść” na naszej stronie. Dziś Kamil Kosowski relacjonuje, jak drużyna Białej Gwiazdy zaskoczyła piłkarską Polskę i wyeliminowała słynny niemiecki klub z Pucharu UEFA w sezonie 2002/03.


20.04.2020r.

Krzysztof Pulak


Jesień 2002 roku była dla zawodników Wisły ekscytującym przeżyciem. „Prawdę mówiąc, po dwumeczu z Parmą po prostu czekałem na kolejne wyzwania. W losowaniu trafiliśmy na Schalke, wielki niemiecki klub. Oczywiście wiedzieliśmy, że w ich składzie są między innymi Tomek Hajto i Tomek Wałdoch. Grali tam naprawdę mocni piłkarze, reprezentanci swoich krajów. Trener Kasperczak przygotowywał nas taktycznie i po odprawie zalecił nam obejrzeć jeden mecz tego zespołu. Pamiętam do dziś, że trafiłem akurat na niezbyt porywające spotkanie w wykonaniu rywali i aż… przymykało się oko” – przyznał z uśmiechem były wiślacki skrzydłowy.

„Jednak oczywiście miałem absolutny respekt do rywali. Dla mnie w tamtym momencie rywalizacja z Schalke to było po prostu wielkie wyzwanie, które, jak widać po końcowym rezultacie, zdaliśmy „na szóstkę”. W pierwszym meczu bardzo mocno mnie potraktował chyba Asamoah. Wejście mogło skończyć się fatalnie” - mówił Kamil Kosowski. Gracze Wisły objęli prowadzenie po samobójczej bramce głową autorstwa Poulsena. Goście doprowadzili do wyrównania w 81. minucie, gdy Mpenza wykorzystał błąd Huguesa na przedpolu. „Spotkanie w Krakowie zakończyło się wynikiem 1:1 i wiedziałem, że jedziemy do Gelsenkirchen po to, aby zagrać tam dobry mecz” - stwierdził „Kosa”.

Wisła Kraków - Schalke 04 Gelsenkirchen 1:1 (1:0) 1:0 Poulsen (sam.) 39’ 1:1 Mpenza 81’

Wisła Kraków: Hugues - Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk, Uche, Strąk, Szymkowiak (70’ Pater), Kosowski, Żurawski, Kuźba


Schalke 04: Rost - Oude Kamphuis, Hajto, van Hoogdalem, Darío Rodríguez Peña, Asamoah, Bager Poulsen, Kmetsch, Böhme, Sand, Mpenza

„Oczywiście nie pomyślałbym, że wygramy aż 4:1 w Niemczech. Jednak podeszliśmy do tego spotkania z odpowiednią koncentracją i szacunkiem do rywala. Wiedziałem, że grający na prawej obronie Tomek Hajto nie jest szybszy ode mnie. Być może silniejszy, ale nie sprytniejszy. Wydaje mi się, że każdy poszczególny piłkarz w naszej ekipie myślał podobnie. Byliśmy szybsi, głodni sukcesu i mieliśmy dużą fantazję w grze” - powiedziała jedna z wiślackich legend.

Jeszcze przed przerwą Wiślacy objęli prowadzenie za sprawą Żurawskiego, który wykończył podanie Kosowskiego. Dwie minuty później po dośrodkowaniu wyrównał Hajto. Jednak druga połowa meczu w Gelsenkirchen należała tylko i wyłącznie do Wiślaków. W 51. minucie Kalu Uche skutecznie zamknął centrę Kosowskiego z rzutu wolnego.

W końcowych minutach gole Żurawskiego i Kosowskiego nie pozostawiły wątpliwości, która drużyna była tego dnia lepsza. „Chcieliśmy pokazać się na arenie międzynarodowej i zapracować na lepsze jutro. I to się właśnie w Gelsenkirchen wydarzyło. Przeciwnik pozwolił nam na chwilę rozwinąć skrzydła i to był ich największy błąd. Pozwolili nam złapać rytm i uwierzyć w to, że umiemy grać w piłkę. Najpierw dwa dośrodkowania, później dwie akcje i było po zawodach” - zakończył piątą część wiślackiej opowieści Kamil Kosowski.

Schalke 04 Gelsenkirchen – Wisła Kraków 1:4 (1:1)

0:1 Żurawski 40’

1:1 Hajto 42’

1:2 Uche 51’

1:3 Żurawski 85’

1:4 Kosowski 89’

Schalke 04: Rost - Hajto, van Hoogdalem, Matellán, Van Kerckhoven (65’ Okechukwu Agali), Asamoah (77’ Wilmots), Bager Poulsen, Möller, Böhme (83’ Hanke), Sand, Mpenza

Wisła Kraków: Hugues - Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk, Uche (90’ Paszulewicz), Strąk, Szymkowiak, Kosowski, Kuźba (78’ Pater), Żurawski


Źródło: wisla.krakow.pl

Galeria i program meczowy: