2003.04.05 Dyskobolia Grodzisk - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 01:18, 19 lis 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

=== Źródło: The White Star Division

=

Zdziesiątkowani... 5. April 2003, 18:32 skomentuj komentarze (18) drukuj wyślij


Wisła bez pięciu podstawowych zawodników, przy agresywnej i zdecydowanej postawie przeciwnika, fatalnych warunkach pogodowych, swojej słabej grze i "dziwnej" postawie arbitra przegrała dziś na boisku w Grodzisku Wielkopolskim z Dyskobolią 0:2. Bramki dla zwycięzców zdobyli Prusek i Moskała.

Już od tygodnia można było przypuszczać, że nie zagrają dziś Głowacki i Baszczyński, absencja Kuźby była pewna na 100%. Tym czasem czwartkowa kontuzja wyeliminowała z gry również Macieja Żurawskiego, zaś Angelo Huguesowi odnowił się uraz pachwiny. Wobec tych faktów w wyjściowym składzie pojawił się Adam Piekutowski, Kamil Kuzera i Tomasz Frankowski. Mirosław Szymkowiak zagrał na prawej pomocy, natomiast partnerem Frankowskiego w ataku miał być Kalu Uche.

Porywisty wiatr na stadioniku w Grodzisku uniemożliwiał skuteczne kontruowanie akcji. O pierwszej połowie meczu można zatem spokojnie zapomnieć. Wisła, która grała pod wiatr ani razu nie zagroziła bramce Dyskobolii. Taktykę naszej drużyny można było zrozumieć: Wisła długo przetrzymywała piłkę, czasami atakowała na połowie rywala, choć nie udawało się dojść do pozycji strzeleckich. Wydawało się, że "Biała Gwiazda" czeka na drugą część meczu by zaatakować z wiatrem. Taki sposób gry spowodował, że i gospodarze niewiele mogli zdziałać. Stworzyli jednak jedną bardzo groźną sytuację, gdy dośrodkowanie z lewej strony przeciął Piekutowski, wybijąc piłkę pod nogi nadbiegającego Mili, który posłał piłkę obok pustej bramki.

Po przerwie Wiślacy ruszyli ze sporym animuszem. Już w 47 minucie do główki na 5 metrze nie doszedł Kalu. W 54 minucie dość przypadkowo strzelił Cantoro - obok bramki. Od tego momentu trwało oblężenie bramki Dyskobolii, strzelać bezpośrednio z rzutu rożnego próbował Kosowski, Frankowski przestrzelił z 5 metrów!

Ostrzeżeniem dla wiślaków powinna być kontra z 59 minuty, gdy Niedzielan popędził sam na bramkę Piekutowskiego, lecz będąć na ósmym metrze odegrał jeszcze do Moskały, zaś piłkę na róg wybił powracający Stolarczyk. To ostrzeżenie jednak nie podziałało. 120 sekund później po podaniu Moskały za plecy naszych obrońców Prusek wyszedł na pozycję sam na sam z Piekutowskim, minął naszego bramkarza i strzelił do pustej bramki.

Nie minęło 5 minut, a było 2:0 i znów zadecydowała o tym niemal identyczna akcja lewą stroną. Po stracie piłki przez Kuzerę (nakładka Moskały...) napastnik Dyskobolii pobiegł na bramkę Wisły, ograł Paszulewicza i spotkojnie zmieścił piłkę pomiędzy nogami Piekutowskiego...

Trener Kasperczak próbował wnieść coś do gry, wstawiając Dubickiego i Patera, zmieniając zupełnie niewidocznego Frankowskiego i Pawła Strąka. Zaowocowało to jedną sytuacją w 79 minucie, która powinna zakończyć się bramką, gdy po zamieszaniu na polu bramkowym i przypadkowym wycofaniu piłki przez Paszulewicza Grzegorz Pater miał sporo miejsca i czasu by przymierzyć z 8 metrów. Niestety, trafił Panu Bogu w okno...

Próbowali też z dystansu Mirosław Szymkowiak, Mauro Cantoro, Paweł Brożek i Jacek Paszulewicz. Cóż z tego, skoro tylko strzał "Paszula" był skierowany w światło bramki...

Mecz ten pokazał, jak szkodliwe dla naszej drużyny są zmiany podstawowego składu. Nie posiadamy nadal równorzędnych dublerów na każdą pozycję. Inna sprawa, że osłabienie Wisły w dzisiejszym meczu było naprawdę olbrzymie. Poza wymienioną piątką piłkarzy, którzy nie zagrali widać było że obowiązki reprezentacyjne bardzo zmęczyły Kamila Kosowskiego, również Mirosław Szymkowiak, który rozegrał przyzwoite zawody nie w każdej sytuacji miał siły by podążyć za akcją. Na swoim wysokim poziomie zagrał praktycznie tylko Kalu Uche, większych zastrzeżeń nie można też mieć do Macieja Stolarczyka czy Mauro Cantoro.

Jeszcze słów kilka o arbitrze tego spotkania - Antonim Fijarczyku. Niestety, kilka jego decyzji było wyraźnie krzywdzących nasz zespół co w obliczu słabszej formy fizycznej nie pozwoliło na wykazanie się sprytem i umiejętnościami piłkarskimi. Tomasz Wieszczycki nie jeden raz zasłużył na żółtą kartkę, m.in. w 70 minucie gdy sfaulował Kamila Kuzerę. W 30 minucie meczu po artystycznym padzie tego samego zawodnika w pobliżu Jacka Paszulewicza arbiter postanowił ukarać Wisłę rzutem wolnym z nieco ponad 20 metrów. W 53 minucie pracujący łokieć Kriżanaca "przypadkowo" trafił Kalu Uche - dlaczego nie było kartki? 4 minuty później Wieszczycki spowodował upadek Mariusza Jopa pociągając go za koszulkę w obrębie pola karnego - wg pana Fijarczyka faulu oczywiście nie było... I wreszcie 66 minuta: gol dla Dyskobolii po wcześniejszym odebraniu piłki Kamilowi Kuzerze poprzez zagranie nakładką. To troche za dużo jak na mecz dwóch wyrównanych drużyn, na tak wysokim szczeblu...

(rav)