2003.04.09 Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:1

Z Historia Wisły

=== Źródło: The White Star Division

=

Wisła - Legia 2:1 !!! 9. April 2003, 22:01 skomentuj komentarze (21) drukuj wyślij


Piłkarze Białej Gwiazdy pokonali dzisiaj 2:1 zespół mistrza Polski Legię Warszawa. Prowadzenie w 9. minucie po strzale Svitlicy objęli goście, ale dzięki bramkom Uche (29 min.) i Żurawskiego (60 min.) trzy punkty przypadły naszej drużynie.

Mecz nie mógł rozpocząć się gorzej. Już w 6 minucie nastąpiła zmiana bramkarza. Angelo Hugues uprzedzając szarżującego Vukovica oniósł kontuzję barku. Natychmiast pojawił się na jego miejsce Adam Piekutowski. Rezerwowy bramkarz Wisły mógł wykazać się już w 9 minucie, kiedy obronił strzał z 18 metrów Łukasza Surmy. Niestety po rzucie rożnym obrońcy Wisły nie upilnowali Svitlicy, który z najbliższej odległości pokonał naszego bramkarza.

Wisła obudziła się po tym uderzeniu w 13 minucie. Marcin Kuźba otrzymał mocne podanie z autu, mając na plecach Jóźwiaka oddał strzał z ostrego kąta, któy obronił bramkarz gości. Po rogu trzech centymetrów zabrakło Stolarczykowi by uderzyć piłkę głową z kilku metrów. Akcje Wisły zaczęły się zazębiać. W 15 minucie błyskawiczny rajd Kosowskiego zakończyło wybite na róg dośrodkowanie. Podobnie było 120 sekund później. Wreszcie jednak to Wisła przejęła inicjatywę co było widać po ilości wykonywanych rzutów rożnych.

Po jednym z nich legioniści wybili piłkę na 18 metr, skąd mocny strzał nad bramką oddał Mauro Cantoro. Legia odpowiedziała kontratakiem w 22 minucie, który zakończył niecelny strzał Surmy. Dobrą szansę miał też Svitlica po dośrodkowaniu z głębi pola, kiedy Baszczyński i Cantoro źle przekazali sobie krycie i Serb mógł oddać strzał z 10 metrów głową. Minutę później doskonałą szansę miała Wisła! Po centrze z lewej strony najwyżej na 5 metrze wyskoczył Marcin Kuźba i... nie trafił do bramki! W 29 minucie jednak Kalu poprawił błąd kolegi. Po dośrodkowaniu Kamila Kosowskiego spod linii końcowej boiska nigeryjski pomocnik wykończył akcję na piątym metrze strzałem zewnętrzną częścią stopy! 1:1 i euforia na trybunach (asysta: KOSOWSKI)!

Bojowy nastrój podgrzał Dariusz Dudek uderzając Mirka Szymkowiaka łokciem w okolicę szyi. Pomocnik gospodarzy powinien za to zagranie otrzymać czerwoną kartę, jednak słowaccy sędziowie nie widzieli zdarzenia.

Od tego momentu rozpoczął się koncert gry Wisły: efektownej, dynamicznej, tyle że nieskutecznej. Trzy minuty po bramce solową akcję przeprowadził Kalu, zacentrował do czekającego Kuźby, ale lot piłki przeciął Mijanovic, próbował dobijać Kosowski, później Żurawski, strzał tego ostatniego złapał bramkarz Legii. 60 sekund później kontratak Wisły zamknął z prawej strony Żurawski, jego uderzenie z woleja, zablokował Jóźwiak. W 36 minucie bramkarz Legii minął się z piłką po centrze z prawej stronie, skierować do bramki próbował ją Kalu, ale nie trafił. Kolejne groźne dośrodkowanie Kosowskiego z lewej strony nie znalazło swojego adresata 3 minuty później.

Kamil Kosowski wystąpił w roli głównej w 41 minucie, kiedy dwukrotnie ograł Nuhiego i będąc już 4 metry od bramki strzelił z ostrego kąta wprost w golkipera Legii. Po minucie znów Legia była w opałach po ograniu Jóźwiaka przez Kalu i centrze po ziemi, której nie zamknął niestety wślizgiem Marcin Kuźba. Tylko sobie niestety znanym sposobem spudłował Marcin Kuźba w doliczonym czasie gry gdy Kosowski zacentrował do niego na siódmy metr. Widząc to Jacek Paszulewicz ze złości rozwalił budkę nad ławką rezerwowych krakowskiego zespołu.

Legia nie tylko ograniczała się do przeszkadzania Wisły, jednak akcji gości było znacznie mniej. W 35 minucie w dobrej sytuacji znalazł się Kucharski, strzelając niecelnie z ostrego kąta. W doliczonym czasie gry kibice Wisły truchnęli, gdy akcję przy linii końcowej znów przeprowadził Kucharski a uprzedzający go Piekutowski nie podnosił się przez kilkanaście sekund.

Początek drugiej połowy rozpoczęła dwójkowa akcja Cantoro z Szymkowiakiem zakończona strzałem Argentyńczyka wyłapanym przez Mijanovica. Wisła rzuciła się na rywali z podobnym animuszem jak pod koniec pierwsze części gry. Tym czasem dwa bardzo poważne błędy popełniła nasza obrona: najpierw po bardzo niepewnym wybiegu Piekutowskiego Baszczyński główką zażegnał niebezpieczeństwa. Po chwili Svitlica otrzymał dobre podanie za plecy linii wiślackiej defensywy (czy nie było spalonego?) i było bardzo groźnie, gdyż środkiem wbiegał nieobstawiony Kucharski, na szczęście podanie Svitlicy zablokował Stolarczyk.

W 56 minucie niepewnie piątkował Mijanovic a Marcin Kuźba wypalił centymetry nad poprzeczką. Ta niespożytkowana aktywność pana Marcina spowodowała chyba, że obrońcy Legii zapomnieli o Marcinie Żurawskim, który do tej pory nie miał ani jednej sytuacji. Ale "Żuraw" obudził się, i to jak! W 60 minucie Kalu odzyskał piłkę przy linii końcowej boiska, podał do Żurawskiego, który obrócił się z piłką na 10. metrze i mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi gości (asysta: UCHE)!

Mimo prowadzenia Wisła nie spuszczała z tonu, choć nie stwarzała grożnych sytuacji strzeleckich. Gra przeniosła się bardziej na środek boiska. W 75 minucie znów było gorąco, niekoniecznie z powodów piłkarskich: po faulu Baszczyńskiego obie strny postanowiły wyjaśnić sobie kilka nieporozumień. Arbiter ukarał żółtym kartonikiem tylko Baszczyńskiego, dalsze zajścia puszczając w niepamięć.

W 78 minucie na 3:1 mógł podwyższyć Kalu Uche po sprytnym zagraniu Stolarczyka. Nigeryjczyk strzelił wolejem, piłka skozłowała przed Mijanovicem, ten ekwilibrystycznie wybił ją na róg. Legia odpowiedziała trzema rzutami rożnymi niepewnie około 80-ej minuty. Po chwili w znakomitej sytuacji znalazł się Svitlica, obrońcy Wisły dzięki sporemu szczęściu zażegnali utracie bramki. Ponownie Svitlica mógł zdobobyć bramkę w 83 minucie, ale na siódmym metrze nie sięgnął futbolówki.

Wisła zaczęła grać coraz spokojniej, na boisko za Żurawskiego wszedł Moskal. Dragomir Okuka wcześniej wprowadził świeższych zawodników: Sokołowskiego, Saganowskiego i Majewskiego. Arbiter przedłużył mecz o 3 minuty, na które wstawiony został Tomasz Frankowski. W ostataniej minucie Wisła wykonywała jeszcze rzut wolny z 19 metrów. Strzelał właśnie "Franek", ale za blisko środka bramki i Mijanovic złapał piłkę. Napastnik Wisły miał szansę kilkanaście sekund później z podania Kosowskiego z lewej strony. A po chwili gremialne "JEEEEEEST" oznajmiło całej Polsce kto pokonał aktualnych mistrzów Polski!

(Rav)