2003.04.16 Widzew Łódź – Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 13:42, 20 cze 2015; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2003.04.16, Puchar Polski, 1/2 finału, Łódź, Stadion Widzewa, 17:00
Widzew Łódź 1:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 3.500
sędzia: Grzegorz Kasperkowicz z Poznania
Bramki

Adam Cichon 75’

0:1
1:1
1:2
45' Tomasz Frankowski

77' Mariusz Jop
Widzew Łódź
Marcin Ludwikowski
Mariusz Gostyński
Michał Stasiak
Grafika:Zk.jpg Przemysław Boldt
Grafika:Zk.jpg Ireneusz Chrzanowski
Damian Seweryn
Przemysław Urbaniak
Maciej Terlecki grafika: Zmiana.PNG (67’ Paulo César Pérez)
Marcin Morawski grafika: Zmiana.PNG (46’ Darci)
Giuliano grafika: Zmiana.PNG (65’ Željko Mrvaljević)
Adam Cichon

trener: Franciszek Smuda
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Kamil Kuzera Grafika:Zk.jpg
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Jacek Paszulewicz
Kalu Uche
Paweł Strąk
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (75’ Kazimierz Moskal)
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (82’ Grzegorz Pater)
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (67’ Daniel Dubicki)
Tomasz Frankowski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem=

Z Widzewem o finał Pucharu Polski

16. April 2003, 00:12

Dzisiaj w Łodzi o godzinie 17:00 rozpocznie się pierwszy mecz półfinału Pucharu Polski pomiędzy Widzewem a Wisłą. Wiślacy broniący trofeum, nie ukrywają, że chcą sprawę awansu do finału rozstrzygnąć już w pierwszym meczu. Tym bardziej, że Widzew zagra dziś bez siedmiu zawodników.

Wisła stoi przed dużą szansą na zdobycie Pucharu Polski po raz czwarty w historii. Dla Widzewa dużo ważniejsze jest utrzymanie w ekstraklasie. W drugiej półfinałowej parze zmierzą się natomiast zespoły potencjalnie dużo słabsze od "Białej Gwiazdy" - Wisła Płock i drugoligowy RKS Radomsko.

W zeszłym sezonie Wisła w meczach finałowych łatwo uporała się z Amicą Wronki - dwukrotnie wygrywając - 4:2 na wyjeździe i 4:0 w Krakowie.

Jak już wspomniałem, łodzianie nie kryją swojego nastawienia do rozgrywek pucharowych. - Dla nas najważniejsze są teraz spotkania ze Szczakowianką Jaworzno, Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin - deklaruje Franciszek Smuda. "Franz" ma na głowie jeszcze inny problem. PZPN stwierdził otóż, że szkoleniowiec ma ważny kontrakt z Piotrcovią i w tej sytuacji nie może trenować Widzewa. Nie wiadomo więc, kto w dzisiejszym meczu usiądzie na ławce łódzkiej drużyny.

W jej barwach zabraknie dziś Kazimierza Węgrzyna, Piotra Mosóra, Macieja Scherfchena, Jerzego Podbrożnego, Patryka Rachwała, Piotra Włodarczyka i Roberta Dymkowskiego. Zawodnicy ci są kontuzjowani bądź oszczędzani na mecze ligowe. W tej sytuacji szanse dostanie kilku zawodników z dalszego planu: Ireneusz Chrzanowski, Przemysław Urbaniak, Damian Seweryn, Paulo Perez, Adam Cichon, Przemysław Boldt czy Marcin Morawski.

Kilku kluczowych zawodników zabraknie także w składzie Wisły. W Krakowie zostali Marcin Baszczyński, Maciej Stolarczyk i Maciej Żurawski, którzy powoli dochodzą do siebie. Wszyscy trzej powinni być gotowi na sobotni mecz 22. kolejki ekstraklasy z Górnikiem Zabrze. Niepewny jest występ byłego widzewiaka, Mirosława Szymkowiaka, który jednak deklaruje chęć gry. - Skoro pojechałem do Łodzi, to znaczy, że jestem gotowy do gry - zapowiada. - Stać nas, by praktycznie zagwarantować sobie awans już w pierwszym meczu. Grunt to nie stracić bramki - dodaje.

W Widzewie swego czasu grali Mariusz Jop, Adam Piekutowski i wspomniany "SzymeK", lecz tylko dla tego ostatniego będzie to prawdziwy powrót na stare śmieci. Pozostali dwaj zaliczyli w łódzkiej drużynie zaledwie epizody. Jop rozegrał w Widzewie 26, a Piekutowski 23 spotkania w ekstraklasie.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Widzew - Wisła 1:2

Wisła wygrała w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski 2:1 z Widzewem w Łodzi. Bramki dla "Białej Gwiazdy" zdobyli Tomasz Frankowski (45) i Mariusz Jop (77). Trafienie dla rywali było dziełem Adama Cichonia (76).

Do ostatniej chwili przed meczem trwały przepychanki na linii Widzew - Piotrcovia. Działaczom łódzkiej drużyny zależało, by Franciszek Smuda poprowadził ich zespół w meczu z Wisłą. Odnieśli sukces - na dwie godziny przed meczem z Wisłą zarząd Piotrcovii oznajmił, że w trybie natychmiastowym rozwiązuje wszystkie umowy z Franciszkiem Smudą. Teraz "Franz" mógł skupić się tylko na meczu z Wisłą.

Ta ostatnia, do Łodzi przyjechała bez trzech kontuzjowanych zawodników z podstawowego składu. W Krakowie zostali Marcin Baszczyński, Maciej Stolarczyk i Maciej Żurawski. Dość niespodziewanie na ławce rezerwowych zasiedli Mauro Cantoro i Kamil Kosowski, którym trener chciał dać nieco oddechu. Na lewym skrzydle "Kosę" zastąpił Piotr Brożek - bardzo aktywny przez cały mecz. A ten w pierwszej połowie nie rozpieszczał blisko 4 tys. kibiców, którzy przybyli na stadion przy al. Piłsudskiego.

Przez pierwsze 20 minut na murawie nie działo się praktycznie nic ciekawego. Dopiero po tym okresie do nieco żywszych ataków ruszyli krakowianie. W 21 minucie Szymkowiak ładnie prostopadle zagrał do Frankowskiego, lecz tego ubiegł wybiegący Ludwikowski. Trzy minuty później po rogu wykonanym przez Piotra Brożka minimalnie niecelnie główkował wyróżniający się wzrostem Jacek Paszulewicz.

Po 30 minucie, dla odmiany do głosu doszli piłkarze Widzewa, którzy napędzili nieco stracha Adamowi Piekutowskiemu, który bronił w łódzkiej drużynie przez dwie rundy. Najgroźniej było w 37 minucie, gdy mocnym aczkolwiek niecelnym strzałem popisał się Brazylijczyk Giuliano, który swego czasu w barwach Legii strzelił Wiśle dwie bramki.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się zasłużonym remisem - Wisła w doliczonym czasie gry strzeliła bramkę. Z prawej strony dośrodkował Kalu Uche, a Frankowski przy biernej postawie Ludwikowskiego, skierował piłkę do siatki (asysta: Uche).

W drugiej połowie, Wisła zagrała nieco lepiej, lecz skutecznością nie mógł pochwalić się Tomasz Frankowski, który zmarnował dwie bardzo dobre sytuacje. W 55 minucie meczu Szymkowiak ponownie zagrał prostopadle do "Franka", który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Widzewa, lecz przegrał ten pojedynek. 10 minut później znów idealna sytuacja została zmarnowana. Tym razem zagrywał uche - strzał Frankowskiego został jednak zablokowany, podobnie jak dobitka Kuźby. W 70. minucie Ludwikowski w dobrym stylu obronił strzał głową Uche.

Wisła grała spokojnie, raz po raz atakując bramkę gospodarzy i kontrolując grę. Tak przynajmniej się wydawało. Jednak w 76 minucie po rzucie rożnym Wisły, Widzewiacy wyszli z błyskawiczną kontrą, piłka trafiła do Cichonia, który pewnie pokonał płaskim strzałem wybiegającego Piekutowskiego. Na szczęście odpowiedź Wiślaków była błyskawiczna. Świeżo wprowadzony Dubicki jak na patelni wyłożył piłkę Jopowi, który skierował ją do praktycznie pustej bramki (asysta: Dubicki). Jop rok 2001 spędził na wypożyczeniu do Widzewa i w meczu z Wisłą strzelił dwie bramki...

Pod koniec meczu, Widzewiacy zachęcani do ataków przez Franciszka Smudę, jeszcze raz zaatakowali Wisłę. Najbliższy szczęścia był rezerwowy Argentyńczyk Perez, lecz jego mocny strzał w świetnym stylu obronił Piekutowski.

Wisła, ponownie jak w Szczecinie, odniosła zwycięstwo minimalnym nakładem sił, lecz nie koniecznie w stylu, który zachwyciłby jej kibiców. Jednak cel uświęca środki. Teraz czołowi piłkarze, którzy mogli odpocząć w dwóćh ostatnich meczach, powinni znów cieszyć się wysoką formą. - Nie był to może piękny mecz, ale dla nas liczy się zwycięstwo - powiedział po spotkaniu trener Kasperczak

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Mariusz Jop: "Miałem trochę szczęścia"

Mariusz Jop strzelił trzy bramki na stadionie przy Al. Piłsudskiego i jak sam podsumowuje: - wszystkie na tę samą bramkę. Dwa dla Widzewa w pamiętnym meczu ligowym z Wisłą, a teraz dla Wisły w spotkaniu pucharowym z Widzewem. To miłe. W pucharach dwie bramki zdobyte na wyjeździe to bardzo dużo

- Stadion w Łodzi jest dla Pana wyjątkowo szczęśliwy. Jeśli sobie dobrze przypominam, to strzelił Pan tu trzy gole

- I to wszystkie na tę samą bramkę. Dwa dla Widzewa w pamiętnym meczu ligowym z Wisłą, a teraz dla Wisły w spotkaniu pucharowym z Widzewem. To miłe. Po zwycięstwie 2-1 mamy - można powiedzieć - dużą przewagę przed rewanżem u siebie. W pucharach dwie bramki zdobyte na wyjeździe to bardzo dużo.

- Zdecydował się Pan włączyć do akcji ofensywnej...

- To była kontra i wyszliśmy czterech na czterech. Raz w meczu przebiegłem przez całe boisko i opłaciło się. Z intuicją doszedłem do piłki i wpadła do siatki.

- Strzał był na tyle mocny, że choć piłka odbiła się od nóg bramkarza, nie był w stanie jej zatrzymać.

- Miałem trochę szczęścia, że przeszła między nogami Ludwikowskiego.

- Dlaczego wcześniej pozwoliliście Adamowi Cichoniowi wyrównać stan meczu?

- To było po wykonywanym przez nas rogu. Widzewiacy poszli z kontrą i praktycznie mieli jedyną okazję do zdobycia bramki, nie licząc niecelnego strzału Giuliano w pierwszej połowie. Na szczęście, wygraliśmy i jesteśmy zadowoleni z wyniku.

- Jak grało się Wam przeciwko zupełnie innej, niż w lidze, drużynie Widzewa?

- Trener Smuda postawił na innych zawodników, ale nieraz przeciwko takiemu właśnie zespołowi gra się trudniej. Ci piłkarze nie występują na co dzień w lidze, dlatego są świeżsi, mają więcej sił. Pokazali zresztą charakter, walczyli.

Rozmawiał: JERZY SASORSKI, Łódź

Dziennik Polski (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

- Ten mecz nie stał na wysokim poziomie, ale był zacięty. Dla nas ważniejsze od jakości gry jest to, że odnieśliśmy zwycięstwo. Piłkarze solidnie jednak na nie zapracowali. Zbliżyliśmy się do finału Pucharu Polski - mówił trener Kasperczak w trakcie konferencji pomeczowej

- Ten mecz nie stał na wysokim poziomie, ale był zacięty. Dla nas ważniejsze od jakości gry jest to, że odnieśliśmy zwycięstwo - mówił po meczu Henryk Kasperczak. - Piłkarze solidnie jednak na nie zapracowali. Zbliżyliśmy się do finału Pucharu Polski, a co również istotne, zawodnicy uniknęli żółtych kartek, które eliminowałyby ich z ligowego meczu z Górnikiem Zabrze (groziło to Głowackiemu, Kuźbie i Paszulewiczowi). Drużynie Widzewa życzę powodzenia w spotkaniu ze Szczakowianką. Takiemu miastu, jak Łódź, pierwsza liga jest potrzebna.

Trener Widzewa, Franciszek Smuda także zadowolony: - Przed meczem wszyscy, jak tu jesteśmy, a także kibice na trybunach, spodziewaliśmy się porażki pięcioma, sześcioma bramkami. Było inaczej. Piłkarze Widzewa walczyli, jak mogli. Przegraliśmy 1-2, ale ten zespół dopiero się zgrywa i jestem przekonany, że w rewanżu w Krakowie spisze się jeszcze lepiej i osiągnie korzystniejszy wynik.

Dziennik Polski (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2002/2003