2003.04.19 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 4:0

Z Historia Wisły

2003.04.19, I Liga, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:00
Wisła Kraków 4:0 (2:0) Górnik Zabrze
widzów: 8.000
sędzia: Piotr Kotos z Wrocławia
Bramki
Mirosław Szymkowiak 3’
Kamil Kosowski 31’
Maciej Żurawski 63’
Kamil Kosowski 71’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Kamil Kuzera
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Mariusz Jop
Jacek Paszulewicz
Kalu Uche grafika: Zmiana.PNG (67’ Grzegorz Pater)
Mirosław Szymkowiak
Mauro Cantoro
Kamil Kosowski
Maciej Żurawski grafika: Zmiana.PNG (74’ Tomasz Frankowski)
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (76’ Daniel Dubicki)

trener: Henryk Kasperczak
Górnik Zabrze
Piotr Lech
Paweł Pęczak Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (45’ Błażej Radler)
Grzegorz Lekki Grafika:Zk.jpg
Robert Kolasa
Marek Koźmiński
Michał Probierz grafika: Zmiana.PNG (60’ Madrin Piegzik)
Marcin Szulik grafika: Zmiana.PNG (67’ Enkeleid Dobi)
Rafał Kaczmarczyk
Tomasz Prasnal
Adam Kompała
Adrian Sikora

trener: Waldemar Fornalik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed meczem

Na Wielkanoc - Górnik

W Wielką Sobotę zaplanowano mecz 22. kolejki piłkarskiej estraklasy: Wisła - Górnik. Wiślacy grają ostatnio co 3-4 dni, udaje się jednak gospodarować siłami na tyle, by nieznacznie wygrywać w każdym spotkaniu. 3 punkty w trudnym meczu z solidnie w defensywie grającym Górnikiem będą jutro w cenie.

Nasz zespół przystąpi do pojedynku niemal w optymalnym zestawieniu. Wiadomo, że zabraknie Angelo Huguesa, którego zastąpi Adam Piekutowski, wielce prawdopodobna jest też absencja Macieja Stolarczyka. Wyleczyli już swoje urazy Maciej Żurawski i Marcin Baszczyński. Odpoczął też w Łodzi Kamil Kosowski, który jutro powinien być w pełni dyspozycji.

Ciekawe, czy na "żółtą kartkę" nie zagra w Wiśle kilku zawodników, którzy mają na koncie trzy ukarane w ten sposób przewinienia: Głowacki, Paszulewicz i Kuźba. Taka kara w meczu z Górnikiem spowodowałaby ich wymuszoną absencję w meczu Pucharu Polski z Widzewem, jednak na ligę wymienieni piłkarze byliby już dopuszczeni do gry. Symptomatyczne z resztą było zachowanie Arka Głowackiego podczas meczu z Widzewem Łódź gdy Wisła traciła bramkę, kiedy wyraźnie nie chciał interweniować nazbyt zdecydowanie. Widocznie "Głowa" ostrzejsze zagrania przygotował właśnie na Zabrze.

Szósty obecnie w tabeli Górnik nie będzie łatwym rywalem. O jego sile przekonały się m.in. Legia Warszawa i Groclin Grodzisk, które mecze z Górnikiem zremisowały. Dobrze gra zwłaszcza linia defensywy, która na wiosnę straciła zaledwie jedną bramkę, w dodatku samobójczą. W ostatnim meczu z Amicą błysnął młody napastnik Adrian Sikora, zdobywca decydującej bramki, ale trener Fornalik raczej postawi na bardziej doświadczonego Gierczaka.

Żelazna defensywa zabrzan będzie jednak jutro poważnie osłabiona. Z prawej strony nie zagra pauzujący za siódmą żółtą kartkę Jacek Wiśniewski, jednak powinien zastąpić go Paweł Pęczak. Pod znakiem zapytania stoi występ Grzegorza Lekkiego, pamiętającego krótki epizod w Wiśle. Ciekawie natomiast, choćby z prestiżowego punktu widzenia zapowiadają się pojedynki lewego obrońcy Górnika - Marka Koźmińskiego z prawym pomocnikiem Wisły - Kalu Uche.

Gości w sobotnio-świątecznym spotkaniu satysfakcjonować będzie wywiezienie z Krakowa punktu, choćby poprzez osiągnięcie typowo wielkanocnego rezultatu: "jajo do jaja". Wisła na własnym boisku ma jednak szansę zwiększenia dystansu nad przynajmniej dwoma rywalami z czoła tabeli, ponieważ pierwsza czwórka w 22. kolejce rozgrywa swoje spotkania między sobą.

(rav)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wisła - Górnik 4:0

Kibice Wisły radośnie świętować będą Wielkanoc - sprawiła to efektowna wygrana nad Górnikiem Zabrze 4:0. Dwie bramki zdobył najlepszy na boisku Kamil Kosowski. Wisła nie oglądając się więc na rywali zachowuje prowadzenie w tabeli ekstraklasy.

Już w drugiej minucie padła bramka dla Wisły. Po faulu z lewej strony na Kosowskim rzut wolny wykonywał Mirosław Szymkowiak spod linii autowej. Dobrze podkręcona piłka i wyskakujący do główki piłkarze Wisły zmylili Piotra Lecha, piłka wpadła do siatki. Ten gol pozwolił Wiśle na nieco spokojniejsze rozgrywanie akcji, szczególnie aktywny z lewej strony był Kamil Kosowski. W 13 minucie ładny strzał z 16 metrów oddał Szymkowiak, Lech był na posterunku. Chwilę wcześniej niegroźne i lekkie uderzenie Kaczmarczyka minęło bramkę Piekutowskiego o kilka metrów.

Pierwsza akcja prawą stroną Wisły przyniosła jej rzut wolny na 18 metrze - bardzo niecelnie strzelał Kosowski. Kolejna kontra Wisły w 17 minucie zakończona została zbyt lekkim prostopadłym podaniem Żurawskiego do Kuźby, które przeciął Lekki. Trzy minuty później pierwszą znakomitą sytuację mieli Górnicy, po dwójkowej akcji w świetnej sytuacji znalazł się Kompała, który z 15 metrów strzelił obok lewego słupka bramki Piekutowskiego.

Ponownie pod bramką Górnika groźnie było w 23 minucie, gdy bardzo podobnie jak na początku meczu dośrodkowywał Szymkowiak, obrońcy z Zabrze wybili jednak piłkę. Wspaniałego prostopadłego podania Żurawskiego nie potrafił wykorzystać 3 minuty później Marcin Kuźba, po przejęciu piłki nie minął Roberta Kolasy. W 27 minucie drużyna Górnika wykonywała rzut rożny, nieprecyzyjnie wybitą piłkę uderzył od razu Kompała, na szczęście dla Wisły strzał zatrzymał metr przed linią bramkową Mauro Cantoro. Argentyńczyk szybko zagrał na lewą stronę do Kosowskiego, który podał do środka do Żurawskiego, ale powracający Kolasa odebrał napastnikowi Wisły piłkę.

Wisła cały czas miała przewagę optyczną, często jednak brakowało pomysłu na rozegranie piłki na 16 metrze. Najczęściej straty Wisły spowodowałe były brakiem decyzji o strzale w odpowiednim momencie. Ale w 31 minucie Kamil Kosowski przypomniał sobie, że należy uderzać z dystansu. Obrońcy Górnika odbili piłkę na 18 metr, gdzie czekał lewy pomocnik Wisły, uderzył natychmiastowo z woleja tuż przy lewym słupku bramki Piotra Lecha.

Cztery minuty przed końcem pierwszej części gry błyskawiczną kontrę wyprowadził Marcin Kuźba uruchamiając precyzyjnym podaniem Kamila Kuzerę. Kuzi szybko zacentrował do wbiegającego Kosy, któremu ciężko było oddać strzał z pierwszej piłki, zdecydował się więc na odegranie do tyłu do Marcina Kuźby, któremu piłkę zdążył wybić powracający Grzegorz Lekki. W świetnej sytuacji znalazł się Maciej Żurawski w 45 minucie, gdy z autu podał do niego Kosowski, "Żuraw" był w sytuacji sam na sam z Lechem i niepotrzebnie próbował jeszcze odgrywać do Kalu Uche.

Tuż po przerwie zaatakowali goście, akcję lewą stroną przeprowadził Prasnal a szansę pokonania Piekutowskiego miał Sikora. Jednak po minucie zakotłowało się pod bramką Górnika, piłki na siódmym metrze dopadł Paszulewicz i strzelił celnie do siatki. Cóż z tego, skoro piłkę dotknął jeszcze na linii bramkowej Kalu Uche i arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną Nigeryjczyka. W 49 minucie Piekutowski wybronił strzał Kompały, który wyszedł na pozycję "sam na sam" z bramkarzem Wisły. Wymiana ciosów trwała dalej, w 53 minucie Lech instynktownie wybronił potężne uderzenie Kużby z kilkunastu metrów.

Minutę później Kamil Kuzera ośmieszył Koźmińskiego, zacentrował do Kosowskiego, który z sześciu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Piotr Lech był w coraz większych opałach. W 56 minucie Kamil Kosowski przeprowadził piękny rajd, wpadł w pole karne, strzelił potężnie ale wprost w bramkarza Górnika. W odpowiedzi minimalnie niecelny strzał oddał Kaczmarczyk.

Przewaga Wisły udokumentowana została w 65 minucie, kiedy kolejną kontrę przeprowadziła Wisła. Otwierające podanie było dziełem Paszulewicza, Maciej Żurawski popędził na bramkę Górnika i pomimo asysty Marka Koźmińskiego pewnym strzałem pokonał Piotra Lecha (asysta: PASZULEWICZ) Trzy minuty później kolejny raz o swoim pechu przekonał wszystkich Marcin Kuźba, pięknie przyjął piłkę na dwudziestym metrze, widząc wysuniętego bramkarza gości próbował go lobować - przelobował też niestety poprzeczkę.

A w 72 minucie padła czwarta bramka dla Wisły. Jej zdobywcą ponownie Kamil Kosowski, który wykorzystał złe przyjęcie piłki przez Prasnala po zbyt mocnym podaniu Koźmińskiego, dopadł do niej na 18-tym metrze i strzałem po ziemi pokonał Lecha. Wspaniałą szansę na zdobycie bramki miał w 83 minucie Dubicki: dokładnie półgórną piłkę podał do niego Frankowski a Dubi sam przed bramkarzem gości potężnie uderzył z woleja - prosto w niego. Trzy minuty przed końcem z pięciu metrów próbował główkować Pater źle trafiając w piłkę. Pod koniec meczu zapowiedzianą żółtą kartę otrzymał Arkadiusz Głowacki. Eliminuje go ona z gry w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Widzewem.

Wisła wygrała pewnie będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Padła żelazna defensywa Górnika, która w Wielką Sobotę była dziurawa niczym ser szwajcarski. Bardzo dobrze zagrał wypoczęty Kamil Kosowski, pochwalić należy też Jacka Paszulewicza, który również wyróżnił się w dzisiejszym spotkaniu.

(Rav)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

Do małego zgrzytu doszło podczas konferencji prasowej po meczu z Górnikiem. Dziennikarz SuperExpressu koniecznie chciał dowiedzieć się o opinię trenera Kasperczaka na temat nie puszczenia wiślackich kadrowiczów do reprezentacji. - Ten SuperExpress to fantastyczna gazeta. Zamiast mówić o rzeczach ważnych, analizować mecz, zajmują się bzdurami - stwierdził trener.

Waldemar Fornalik (trener Górnika)

- Pracując w Wiśle wygrywaliśmy po 4-0, wiedziałem jakie to wspaniałe uczucie. Dziś przekonałem się jak to jest przegrywać na Wiśle. Nie chcę mówić, że pierwsza bramka ustawiła mecz, ale po bramce na 2-0 obserwowaliśmy teatr jednego aktora. Popełniliśmy mnóstwo błędów, Wisła zagrała dziś wspanałe spotkanie. To kandydat numer jeden do mistrzostwa Polski. Nie zagrał dziś Jacek Wiśniewski, to na pewno ważna postać w defensywie, natomiast problemy zaczęły się po zejściu Pęczaka. Co do postawy Marka Koźmińskiego - za późno zaczął przygotowania, na pewno nie jest w takiej dyspozycji do jakiej przyzwyczaił w reprezentacji czy lidze włoskiej. Poza tym klasa przyciwników nie pozwalała na ofensywną grę obrońców

Henryk Kasperczak:

Odnieśliśmy zasłużone zwyciestwo, nasz zespół pokazał zwyżkę formy, odzyskaliśmy skuteczność oraz kilku kontuzjowanych zawodników. Było widać, że drużyna gra zdecydowanie i pewnie. Niestety muszę poskarżyć się na nasze katastrofalne boisko. Żeby grać futbol trzeba mieć dobrą murawę. Jego jakość nam przeszkadzała, mimo to zespół bardzo się starał i zawodnicy wywiązali się z założeń przedmeczowych. Górnik do tej pory stracił tylko jedną, w dodatku samobójczą bramkę, dziś przydarzył im się słabszy występ. Życzę tej drużynie wszystkiego najlepszego. Kamil Kuzera potwierdza to co o nim wszyscy myślą - to utalentowany zawodnik. Teraz gra w drużynie ze wzgledu na kontuzję Baszczynskiego, potwierdza że można na niego liczyć.

Kalu gra wszystkie mecze od początku sezonu, chciałem mu dać odpocząć w trakcie gry. Myślę, że wariant Szymkowiak - Cantoro jest dobry, mamy ich kilka. Przy tej częstotliwości meczów jest rotacja składem. Jeżeli Listkiewicz myśli, że gramy słabiej to jego sprawa. Dziś analizujemy mecz z Górnikiem.

(Rav)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Maciej Żurawski: "Bramek mogło być więcej"

- Nie spodziewaliśmy się tak łatwej wygranej. Myślę, że wszystkich satysfakcjonuje dzisiejszy wynik. Zwłaszcza, że w górze tabeli jest bardzo ciasno - mówi strzelec 20. bramki w tej sezonie, samodzielny lider klasyfikacji strzelców, Maciej Żurawski.

Waldemar Kordyl: Dosyć łatwo poradziliście sobie z Górnikiem.

Maciej Żurawski: - Nie spodziewaliśmy się tak łatwej wygranej. Górnik to dobra drużyna, która nie traciła wcześniej bramek. Poprzeczka była zawieszona wysoko. Kto się spodziewał, że Wisła stworzy sobie tyle sytuacji do strzelenia goli? Bramek mogło być znacznie więcej. Myślę, że wszystkich satysfakcjonuje dzisiejszy wynik. Zwłaszcza, że w górze tabeli jest bardzo ciasno. Traci dystans do nas Legia, ale wciąż jest Odra i Groclin.

- Przy swojej bramce wygrał Pan pojedynek biegowy z Markiem Koźmińskim. Jest Pan z tego dumny?

- Nawet nie wiem z kim biegłem. To była druga sytuacja jaką miałem w tym meczu. Szkoda tej pierwszej. Bramkarzowi dopisało szczęście. Cieszę się, bo strzeliłem gola po kontrze. Przecież tydzień nie trenowałem. Zacząłem w czwartek, w piątek rozruch i dziś mecz. Byłem gotowy do gry, ale nie byłem w rytmie meczowym. Jak się nie trenuje, to od razu to widać na boisku.

- W pierwszej połowie częściej Pan szukał kolegów niż strzelał. Czy to kompleks po meczu z Lazio?

- Rzeczywiście w pierwszej połowie chwilami chciałem przedobrzyć. Trudno mi powiedzieć dlaczego tak się przestawiłem. Mecz z Lazio nie ma nic do tego. Wszystko jest dobrze, bo Wisła gra skutecznie i ładnie dla oka.

- Czy nie boi się, że ucierpi Pan na konflikcie Wisła - reprezentacja?

- Nie do nas należy ostatnie słowo w tej sprawie. Nie jest powiedziane, że 5-6 piłkarzy Wisły będzie grało w kadrze. Nie wiadomo kto dostanie powołanie.

- Kto zostanie mistrzem Polski?

- Mamy trzy punkty przewagi nad Odrą. Czekamy na wynik meczu GKS - Groclin. Oczywiście przed sezonem nikt tych drużyn nie upatrywał w gronie potentatów ligi.

gazeta.pl (nikol)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Za: wislakrakow.com

Marek Koźmiński: "Po prostu byli lepsi"

Po meczu Marek Koźmiński wydawał się być w pełni pogodzony z wynikiem spotkania, wielokrotnie przyznawał, że Wisła swą grą zasłużyła na zwycięstwo, uznawał wyższość krakowskiej drużyny. - Nie chodzi o to, że Górnik grał słabo, że Górnika nie było. Górnik był, ale to oni byli lepsi.

- Jak ocenia pan przebieg meczu?

- Byli lespi, tu nie ma co analizować, porównywać, po prostu byli lepsi.

- Nie uważa pan, że zabrakło pańskich dokładnych podań?

- Wiele zabrakło. I podań i.. mówię nie ma co rozważać, w każdym momencie okazali się lepsi

- Nie ma pan pretensji do Prasnala?

- Nie, nie mam pretensji, to nie była wina Prasnala, raczej moja. To ja tak ustrzeliłem piłkę. Ale mówię, to jest jedna akcja, a oni byli lepsi w każdej.

- Boisko jest bardzo piaszczyste, jak się na nim grało?

- Boisko, jak to boisko, jednak obie drużyny biegały po tej samej płycie, a oni potrafili dobrze zagrać, byli lepsi.

- Spadek samopoczucia na święta?

- W święta trzeba odpoczywać z rodziną, my dzięki Wiśle pojedziemy parę godzin wcześniej na święta. I nie chodzi o to, że Górnik grał słabo, że Górnika nie było. Górnik był, ale to oni byli lepsi.

(nikol)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Kamil Kosowski: Wesołych świąt!

- O naszym sukcesie przesądziła szybko zdobyta bramka. Taka akcja przeprowadzona w pierwszych minutach gry często w pewnym stopniu ustawia spotkanie, dodaje drużynie skrzydeł. - mówił po meczu kapitan Białej Gwiazdy oraz zdobywca dwóch bramek w dniu dzisiejszym, Kamil Kosowski.

- Mnie szczególnie cieszy, że jest to drugi z rzędu ligowy mecz Wisły, w którym nie straciliśmy bramki. O ile dobrze licze ostatnio trafiliśmy 7-krotnie, dając się zaskoczyć tylko raz. Od początku rundy nasz bilans bramkowy to 16:6, więc nie jest źle - kontynuował swe statystyczne rozważania Kamil. Dzisiejsze wysokie zwycięstwo pozwala wierzyć, że po kiepskich meczach w Grodzisku i Szczecinie, Wisła powraca do formy, którą prezentowała zeszłej jesieni, formy, która pozwoliła nam zabłyszczeć w europejskich pucharach, pokazać się na arenie międzynarodowej. Myślę, że się rozgrywamy, że teraz będzie już tylko lepiej.

- Dzisiejsze trzy punkty są o tyle ważne, że umacniają nas na pozycji lidera. Wiadomo, że różnice punktowe w czołówce tabeli są nieznaczne, że każdy kogoś goni.. Trzeba starać się więc zdobywać komplet punktów w każdym meczu. Znamy już wynik z Wodzisławia, teraz czekamy na wieści z Katowic. Obecie najkorzystniejszy byłby może remis, ale wolałbym, żeby gieksa ucięła punkty Dyskobolii. W górze tabeli jest ciasno, musimy grać dla nas, mobilizować się, abysmy to my odnosili zwycięstwa, nie możemy czekać na wyniki z innych boisk, liczyć, że ktoś zdobędzie dla nas tytuł.

O ile reprezentant kraju trochę się rozgadał na tematy ligowe, o tyle nie chciał wypowiadać się o stanie boiska. Przynał, że zdecydowanie nie ułatwia ono gry, że zatrzymuje większość akcji, a gry na nim toczonej czasem nie można nazwać pięknym futbolem.- Boisko bez komentarza.

Zapytaliśmy także piłkarza, jak to jest, że uważany za zawodnika lewonożnego, strzela dziś dwie bramki prawą nogą: - Gdy zaczynałem grać, byłem raczej prawonożny. Trochę póżniej miałem kontuzję (w wieku 15 lat - przyp. autorka) trenowałem bardziej lewą nogę i tak już zostało. Teraz mówi się, że lewą nogę mam lepszą, ale jak widać, prawa nie służy mi tylko do podpierania.

Na koniec Kamil złożył serdeczne życzenia Wielkanocne czytelnikom naszego serwisu i wszystkim sympatykom Białej Gwiazdy: - Myślę, że wynik oraz sama forma w jakiej wygraliśmy dzisiejsze spotkanie przyczyni się do dobrych humorów wszystkich dobrze nam życzących osób w trakcie nadchodzących dni. Ze swojej strony życzę spokojnych, rodzinnych świąt, a wiosną zwycięstw jeszcze bardziej efektownych od dzisiejszego

(nikol)

Wypowiedzi innych piłkarzy po konfrontacji z Widzewem

Kazimierz Węgrzyn, pamiętany przez kibiców Białej Gwiazdy z czasu występów pod Wawelem, jest obecnie kapitanem łódzkiego Widzewa. Wczorajszą potyczkę swej drużyny oglądał jednakże z trybun, jak twierdzi, była szansa na remis

- Jak pan ocenia grę swoich kolegów?

- Uważam, że Widzew zagrał dobre spotkanie. Wydawało się, że będzie remis, ale chwila nieuwagi sprawiła, że straciliśmy gola. Myślę, że pierwsza bramka była przypadkowa.

- Czy pierwszego gola można było uniknąć?

- Nie ma co teraz gdybać. W pierwszej części meczu Wisła nie miła wielu sytuacji bramkowych. Krakowianie troszeczkę przeważali w środku pola, ale generalnie Widzew był równorzędnym rywalem dla Wisły.

- Była szansa na remis...

- Rzeczywiście. Niestety, nieporozumienie między Damianem Sewerynem i Paulo Perezem sprawiło, że sytuacja nie została wykorzystana. Szkoda, bo remis 2:2 byłby fajnym wynikiem. Chciałbym pochwalić dzielną postawę zespołu.

- Nie odniósł pan wrażenia, że Wisła zawiodła?

- Sądzę, że w Łodzi Wisła grała najlepiej jak potrafi. Ci, którzy nie grali ostatnio w podstawowej jedenastce dostali szansę i starali się ją wykorzystać - zakończył Kazimierz Węgrzyn

Maciej Terlecki - Chłopcy podeszli do spotkania z wielkim sercem. Szkoda, że straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy. Wydaje się, że w pierwszoligowych zespołach powinno być dwudziestu walecznych zawodników. Jestem pewien, że wiślacy grali serio. Nie zawsze im to wychodziło, bo chyba nie są w najwyższej dyspozycji. Nikła wygrana z Pogonią nie była dziełem przypadku

Mirosław Szymkowiak - Chłopaki z Wisły żartują, że na boisku w Łodzi, mimo że jestem zawodnikiem krakowskiej drużyny, mam lepszy doping kibiców niż w Krakowie. Bardzo się cieszę, że choć zmieniłem klubowe barwy, to sympatycy łódzkiej jedenastki nadal mnie bardzo szanują. Widać, że kibice doceniają to, że na stadionie przy al. Piłsudskiego grałem siedem lat. Za to jestem im wdzięczny

Express Ilustrowany (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja ultras: Wisła - Górnik

Zacznę nietypowo, bo od ustalenia liczby kibiców gości. Wprawne oko jednego z naszych wypatrzyło 175 typa z Zabrza. Znajomy Żabol wyliczył 188, a w necie na zajutrz rozmnożyli się już do 198. W związku z tym, że po naszej poprzedniej wizycie na Górniku też nam nie wierzyli przyjmujemy 180.

Pomijając liczebność, zaprezentowali się bardzo przyzwoicie. Wywiesili trzy flagi: Super Torca, wyjazdówkę „Będziemy z Tobą aż do śmierci” oraz nowa A.C.A.B Torcida 1999. Dla niewtajemniczonych dodam, że skrót A.C.A.B jest angielskim odpowiednikiem naszego CHWDP. Oczywiście nie w dokładnym tłumaczeniu, lecz podobnym sensie. Żabole udowodnili, że są bardzo solidną i zgraną ekipą. Wszyscy śpiewali wszyscy podnieśli kartoniki w klubowych barwach, oraz balony. Nie widziałem żeby ktoś się „opalał” ze śpiewaniem ani robieniem oprawy. Raziły może trochę zbyt częste bluzgi, no, ale cóż zgody przecież nie mamy i nigdy nie mieliśmy, że też wspomnę mecze jeszcze przed spadkiem Wisły do II ligi, kiedy nieodzownym elementem oflagowania Górnika w Krakowie była flaga Niemiec.

Na początku celowo opisałem sobotnie zachowanie kibiców gości jako wzór do naśladowania na wyjazdach. Po prostu widać, że zabrzanie mają zgraną bandę, a my niestety musimy do tego na razie dochodzić i to małymi kroczkami.

Do czego zmierzam. Na meczu z Górnikiem uczyniono moim zdaniem spory krok w dobrym kierunku. Na X powrócił, mam nadzieję, że na dłużej, dla mnie legenda tego sektora - Mariusz. Jego miejsce jest tu, z nami. Widać było, że przez te kilka lat, kiedy go zabrakło sektor zmienił się nie do poznania. Młodzież nie zna podstawowych piosenek, z których przecież ten sektor słynął. Wiele pracy przed nami, oj wiele. Ale nie jest tak źle jak myślicie. Właśnie z inicjatywy Mariusza ukaże się niebawem płyta, którą w tej chwili kończymy nagrywać zawierająca ponad 20 kilkuminutowych utworów i sporo „przeszkadzajek” w stylu Ts, TsW, Ts Wisła Kraków. Całość ma kosztować niewiele a w dodatku marzy mi się żeby to wszystko okrasić sporą ilością fotek, zwłaszcza tych już historycznych. Na X powrócił nie tylko Mariusz, widziałem sporo innych starszych gości, którzy ochoczo odpowiedzieli na apel i stawili się tego dnia na sektorze. Wiem, że wielu nawet nie znacie, a niektórzy to naprawdę chodzące legendy. To oni przez lata tworzyli ten mit Wielkiej Wisły, na którym jedziemy do tej pory a który tak naprawdę nie zawsze nam się należy. To ostatnia chwila żeby coś z tym zrobić. W jedności siła. Starzy i młodzi, chuligani i pikniki. Czas zakopać topór wojenny i zjednoczyć się dla chwały Białej Gwiazdy. Moim zdaniem najlepsza szkoła życia to wyjazdy. I właśnie one mają być teraz solidnie organizowane. Pociąg specjalny, w którym samo spędzanie ze sobą czasu wiele daje. Odchodzimy od wyjazdów, w których „każdy sobie rzepkę skrobie”. Jeździmy bandą, i tylko bandą. Limit wpierdolu w tym sezonie mamy wyczerpany. Najbliższy wyjazd to Ostrowiec. Fajny wjazd, nie daleko, będzie sporo ludzi. To kolejny z ważnych meczów zbliżający nas do upragnionego Mistrzostwa Polski. Jedyny feler jeśli chodzi o wyjazdy „po Wrocławiu”, to prikaz sprzedaży biletu na mecz wyjazdowy w klubie za podaniem swoich danych osobowych. Czyli trzeba się pofatygować do tzw. Kimu i podać nazwisko, nr.pesel, nr.dowodu (ew. paszportu) oraz adres zamieszkania. Jeśli jesteś z poza miasta, poproś o zakup biletu kolegę w Krakowie a dane podaj mu przez telefon. Gdyby ktoś się oto rzucał to wytłumacz, że i tak ta lista będzie sprawdzana przy wejściu.

Wracając do meczu to zauważyliście na pewno, brak jakiejkolwiek oprawy. To był swego rodzaju niemy protest, ludzi zajmujących się tym do tej pory. Prawda jest taka, że niejednokrotnie oni sami sporo w to wszystko dokładali lub zakładali. Na tym meczu była planowana choreografia z kartonów, niestety wszystko rozbiło się o pieniądze. A tych niestety brak. Efektem tego mogą być zmiany we władzach Stowarzyszenia oraz masowe wstępowanie w jego szeregi. Na najbliższym walnym może być naprawdę ciekawie, bo chcą się zacząć w to bawić ludzie najbardziej kompetentni. Nie piszę tego tego broń Boże próbując oskarżać kogoś o jakieś malwersacje lub nie gospodarność. W Stowarzyszeniu znajdzie się miejsce dla każdego, będziemy organizacją masową i masą wymusimy na klubie pewne ustępstwa. Członkowie Stowarzyszenia, czyli takiej Wielkiej Wiślackiej Rodziny muszą mieć coś do powiedzenia w klubie, dla którego nie raz poświęcili większość swojego życia i pieniędzy. Dlatego musi nas być wielu, klub musi odczuć, że rozmawia z poważnym partnerem. Rozdział środków musi być jasny i przejrzysty. Sprawą priorytetową jest organizacja meczów wyjazdowych, następnie pomoc kolegom, którzy ucierpieli na zdrowiu, oraz mają kłopoty z prawem, następnie choreografia i dopiero inne.

Powyższy tekst nie jest punktem wyjścia do dyskusji, zwłaszcza dla domorosłych filozofów, których tu naprawdę nie brakuje. Jest odzwierciedleniem rzeczywistości i pokazaniem Wam, że dzieje się właśnie coś dobrego, w czym mamy okazję wszyscy uczestniczyć. Amen.

(Beer Boys '98)