2003.04.19 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 4:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 13:46, 19 lis 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

=== Źródło: The White Star Division

=

Wisła - Górnik 4:0 19. April 2003, 16:57 skomentuj komentarze (25) drukuj wyślij


Kibice Wisły radośnie świętować będą Wielkanoc - sprawiła to efektowna wygrana nad Górnikiem Zabrze 4:0. Dwie bramki zdobył najlepszy na boisku Kamil Kosowski. Wisła nie oglądając się więc na rywali zachowuje prowadzenie w tabeli ekstraklasy.

Już w drugiej minucie padła bramka dla Wisły. Po faulu z lewej strony na Kosowskim rzut wolny wykonywał Mirosław Szymkowiak spod linii autowej. Dobrze podkręcona piłka i wyskakujący do główki piłkarze Wisły zmylili Piotra Lecha, piłka wpadła do siatki. Ten gol pozwolił Wiśle na nieco spokojniejsze rozgrywanie akcji, szczególnie aktywny z lewej strony był Kamil Kosowski. W 13 minucie ładny strzał z 16 metrów oddał Szymkowiak, Lech był na posterunku. Chwilę wcześniej niegroźne i lekkie uderzenie Kaczmarczyka minęło bramkę Piekutowskiego o kilka metrów.

Pierwsza akcja prawą stroną Wisły przyniosła jej rzut wolny na 18 metrze - bardzo niecelnie strzelał Kosowski. Kolejna kontra Wisły w 17 minucie zakończona została zbyt lekkim prostopadłym podaniem Żurawskiego do Kuźby, które przeciął Lekki. Trzy minuty później pierwszą znakomitą sytuację mieli Górnicy, po dwójkowej akcji w świetnej sytuacji znalazł się Kompała, który z 15 metrów strzelił obok lewego słupka bramki Piekutowskiego.

Ponownie pod bramką Górnika groźnie było w 23 minucie, gdy bardzo podobnie jak na początku meczu dośrodkowywał Szymkowiak, obrońcy z Zabrze wybili jednak piłkę. Wspaniałego prostopadłego podania Żurawskiego nie potrafił wykorzystać 3 minuty później Marcin Kuźba, po przejęciu piłki nie minął Roberta Kolasy. W 27 minucie drużyna Górnika wykonywała rzut rożny, nieprecyzyjnie wybitą piłkę uderzył od razu Kompała, na szczęście dla Wisły strzał zatrzymał metr przed linią bramkową Mauro Cantoro. Argentyńczyk szybko zagrał na lewą stronę do Kosowskiego, który podał do środka do Żurawskiego, ale powracający Kolasa odebrał napastnikowi Wisły piłkę.

Wisła cały czas miała przewagę optyczną, często jednak brakowało pomysłu na rozegranie piłki na 16 metrze. Najczęściej straty Wisły spowodowałe były brakiem decyzji o strzale w odpowiednim momencie. Ale w 31 minucie Kamil Kosowski przypomniał sobie, że należy uderzać z dystansu. Obrońcy Górnika odbili piłkę na 18 metr, gdzie czekał lewy pomocnik Wisły, uderzył natychmiastowo z woleja tuż przy lewym słupku bramki Piotra Lecha.

Cztery minuty przed końcem pierwszej części gry błyskawiczną kontrę wyprowadził Marcin Kuźba uruchamiając precyzyjnym podaniem Kamila Kuzerę. Kuzi szybko zacentrował do wbiegającego Kosy, któremu ciężko było oddać strzał z pierwszej piłki, zdecydował się więc na odegranie do tyłu do Marcina Kuźby, któremu piłkę zdążył wybić powracający Grzegorz Lekki. W świetnej sytuacji znalazł się Maciej Żurawski w 45 minucie, gdy z autu podał do niego Kosowski, "Żuraw" był w sytuacji sam na sam z Lechem i niepotrzebnie próbował jeszcze odgrywać do Kalu Uche.

Tuż po przerwie zaatakowali goście, akcję lewą stroną przeprowadził Prasnal a szansę pokonania Piekutowskiego miał Sikora. Jednak po minucie zakotłowało się pod bramką Górnika, piłki na siódmym metrze dopadł Paszulewicz i strzelił celnie do siatki. Cóż z tego, skoro piłkę dotknął jeszcze na linii bramkowej Kalu Uche i arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną Nigeryjczyka. W 49 minucie Piekutowski wybronił strzał Kompały, który wyszedł na pozycję "sam na sam" z bramkarzem Wisły. Wymiana ciosów trwała dalej, w 53 minucie Lech instynktownie wybronił potężne uderzenie Kużby z kilkunastu metrów.

Minutę później Kamil Kuzera ośmieszył Koźmińskiego, zacentrował do Kosowskiego, który z sześciu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Piotr Lech był w coraz większych opałach. W 56 minucie Kamil Kosowski przeprowadził piękny rajd, wpadł w pole karne, strzelił potężnie ale wprost w bramkarza Górnika. W odpowiedzi minimalnie niecelny strzał oddał Kaczmarczyk.

Przewaga Wisły udokumentowana została w 65 minucie, kiedy kolejną kontrę przeprowadziła Wisła. Otwierające podanie było dziełem Paszulewicza, Maciej Żurawski popędził na bramkę Górnika i pomimo asysty Marka Koźmińskiego pewnym strzałem pokonał Piotra Lecha (asysta: PASZULEWICZ) Trzy minuty później kolejny raz o swoim pechu przekonał wszystkich Marcin Kuźba, pięknie przyjął piłkę na dwudziestym metrze, widząc wysuniętego bramkarza gości próbował go lobować - przelobował też niestety poprzeczkę.

A w 72 minucie padła czwarta bramka dla Wisły. Jej zdobywcą ponownie Kamil Kosowski, który wykorzystał złe przyjęcie piłki przez Prasnala po zbyt mocnym podaniu Koźmińskiego, dopadł do niej na 18-tym metrze i strzałem po ziemi pokonał Lecha. Wspaniałą szansę na zdobycie bramki miał w 83 minucie Dubicki: dokładnie półgórną piłkę podał do niego Frankowski a Dubi sam przed bramkarzem gości potężnie uderzył z woleja - prosto w niego. Trzy minuty przed końcem z pięciu metrów próbował główkować Pater źle trafiając w piłkę. Pod koniec meczu zapowiedzianą żółtą kartę otrzymał Arkadiusz Głowacki. Eliminuje go ona z gry w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Widzewem.

Wisła wygrała pewnie będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Padła żelazna defensywa Górnika, która w Wielką Sobotę była dziurawa niczym ser szwajcarski. Bardzo dobrze zagrał wypoczęty Kamil Kosowski, pochwalić należy też Jacka Paszulewicza, który również wyróżnił się w dzisiejszym spotkaniu.

(Rav)