2003.04.19 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 4:0

Z Historia Wisły

=== Źródło: The White Star Division

=

Wisła - Górnik 4:0 19. April 2003, 16:57 skomentuj komentarze (25) drukuj wyślij


Kibice Wisły radośnie świętować będą Wielkanoc - sprawiła to efektowna wygrana nad Górnikiem Zabrze 4:0. Dwie bramki zdobył najlepszy na boisku Kamil Kosowski. Wisła nie oglądając się więc na rywali zachowuje prowadzenie w tabeli ekstraklasy.

Już w drugiej minucie padła bramka dla Wisły. Po faulu z lewej strony na Kosowskim rzut wolny wykonywał Mirosław Szymkowiak spod linii autowej. Dobrze podkręcona piłka i wyskakujący do główki piłkarze Wisły zmylili Piotra Lecha, piłka wpadła do siatki. Ten gol pozwolił Wiśle na nieco spokojniejsze rozgrywanie akcji, szczególnie aktywny z lewej strony był Kamil Kosowski. W 13 minucie ładny strzał z 16 metrów oddał Szymkowiak, Lech był na posterunku. Chwilę wcześniej niegroźne i lekkie uderzenie Kaczmarczyka minęło bramkę Piekutowskiego o kilka metrów.

Pierwsza akcja prawą stroną Wisły przyniosła jej rzut wolny na 18 metrze - bardzo niecelnie strzelał Kosowski. Kolejna kontra Wisły w 17 minucie zakończona została zbyt lekkim prostopadłym podaniem Żurawskiego do Kuźby, które przeciął Lekki. Trzy minuty później pierwszą znakomitą sytuację mieli Górnicy, po dwójkowej akcji w świetnej sytuacji znalazł się Kompała, który z 15 metrów strzelił obok lewego słupka bramki Piekutowskiego.

Ponownie pod bramką Górnika groźnie było w 23 minucie, gdy bardzo podobnie jak na początku meczu dośrodkowywał Szymkowiak, obrońcy z Zabrze wybili jednak piłkę. Wspaniałego prostopadłego podania Żurawskiego nie potrafił wykorzystać 3 minuty później Marcin Kuźba, po przejęciu piłki nie minął Roberta Kolasy. W 27 minucie drużyna Górnika wykonywała rzut rożny, nieprecyzyjnie wybitą piłkę uderzył od razu Kompała, na szczęście dla Wisły strzał zatrzymał metr przed linią bramkową Mauro Cantoro. Argentyńczyk szybko zagrał na lewą stronę do Kosowskiego, który podał do środka do Żurawskiego, ale powracający Kolasa odebrał napastnikowi Wisły piłkę.

Wisła cały czas miała przewagę optyczną, często jednak brakowało pomysłu na rozegranie piłki na 16 metrze. Najczęściej straty Wisły spowodowałe były brakiem decyzji o strzale w odpowiednim momencie. Ale w 31 minucie Kamil Kosowski przypomniał sobie, że należy uderzać z dystansu. Obrońcy Górnika odbili piłkę na 18 metr, gdzie czekał lewy pomocnik Wisły, uderzył natychmiastowo z woleja tuż przy lewym słupku bramki Piotra Lecha.

Cztery minuty przed końcem pierwszej części gry błyskawiczną kontrę wyprowadził Marcin Kuźba uruchamiając precyzyjnym podaniem Kamila Kuzerę. Kuzi szybko zacentrował do wbiegającego Kosy, któremu ciężko było oddać strzał z pierwszej piłki, zdecydował się więc na odegranie do tyłu do Marcina Kuźby, któremu piłkę zdążył wybić powracający Grzegorz Lekki. W świetnej sytuacji znalazł się Maciej Żurawski w 45 minucie, gdy z autu podał do niego Kosowski, "Żuraw" był w sytuacji sam na sam z Lechem i niepotrzebnie próbował jeszcze odgrywać do Kalu Uche.

Tuż po przerwie zaatakowali goście, akcję lewą stroną przeprowadził Prasnal a szansę pokonania Piekutowskiego miał Sikora. Jednak po minucie zakotłowało się pod bramką Górnika, piłki na siódmym metrze dopadł Paszulewicz i strzelił celnie do siatki. Cóż z tego, skoro piłkę dotknął jeszcze na linii bramkowej Kalu Uche i arbiter słusznie odgwizdał pozycję spaloną Nigeryjczyka. W 49 minucie Piekutowski wybronił strzał Kompały, który wyszedł na pozycję "sam na sam" z bramkarzem Wisły. Wymiana ciosów trwała dalej, w 53 minucie Lech instynktownie wybronił potężne uderzenie Kużby z kilkunastu metrów.

Minutę później Kamil Kuzera ośmieszył Koźmińskiego, zacentrował do Kosowskiego, który z sześciu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Piotr Lech był w coraz większych opałach. W 56 minucie Kamil Kosowski przeprowadził piękny rajd, wpadł w pole karne, strzelił potężnie ale wprost w bramkarza Górnika. W odpowiedzi minimalnie niecelny strzał oddał Kaczmarczyk.

Przewaga Wisły udokumentowana została w 65 minucie, kiedy kolejną kontrę przeprowadziła Wisła. Otwierające podanie było dziełem Paszulewicza, Maciej Żurawski popędził na bramkę Górnika i pomimo asysty Marka Koźmińskiego pewnym strzałem pokonał Piotra Lecha (asysta: PASZULEWICZ) Trzy minuty później kolejny raz o swoim pechu przekonał wszystkich Marcin Kuźba, pięknie przyjął piłkę na dwudziestym metrze, widząc wysuniętego bramkarza gości próbował go lobować - przelobował też niestety poprzeczkę.

A w 72 minucie padła czwarta bramka dla Wisły. Jej zdobywcą ponownie Kamil Kosowski, który wykorzystał złe przyjęcie piłki przez Prasnala po zbyt mocnym podaniu Koźmińskiego, dopadł do niej na 18-tym metrze i strzałem po ziemi pokonał Lecha. Wspaniałą szansę na zdobycie bramki miał w 83 minucie Dubicki: dokładnie półgórną piłkę podał do niego Frankowski a Dubi sam przed bramkarzem gości potężnie uderzył z woleja - prosto w niego. Trzy minuty przed końcem z pięciu metrów próbował główkować Pater źle trafiając w piłkę. Pod koniec meczu zapowiedzianą żółtą kartę otrzymał Arkadiusz Głowacki. Eliminuje go ona z gry w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Widzewem.

Wisła wygrała pewnie będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Padła żelazna defensywa Górnika, która w Wielką Sobotę była dziurawa niczym ser szwajcarski. Bardzo dobrze zagrał wypoczęty Kamil Kosowski, pochwalić należy też Jacka Paszulewicza, który również wyróżnił się w dzisiejszym spotkaniu.

(Rav)






Konferencja pomeczowa 19. April 2003, 18:37 skomentuj komentarze (2) drukuj wyślij


Do małego zgrzytu doszło podczas konferencji prasowej po meczu z Górnikiem. Dziennikarz SuperExpressu koniecznie chciał dowiedzieć się o opinię trenera Kasperczaka na temat nie puszczenia wiślackich kadrowiczów do reprezentacji. - Ten SuperExpress to fantastyczna gazeta. Zamiast mówić o rzeczach ważnych, analizować mecz, zajmują się bzdurami - stwierdził trener.

Waldemar Fornalik (trener Górnika) - Pracując w Wiśle wygrywaliśmy po 4-0, wiedziałem jakie to wspaniałe uczucie. Dziś przekonałem się jak to jest przegrywać na Wiśle. Nie chcę mówić, że pierwsza bramka ustawiła mecz, ale po bramce na 2-0 obserwowaliśmy teatr jednego aktora. Popełniliśmy mnóstwo błędów, Wisła zagrała dziś wspanałe spotkanie. To kandydat numer jeden do mistrzostwa Polski. Nie zagrał dziś Jacek Wiśniewski, to na pewno ważna postać w defensywie, natomiast problemy zaczęły się po zejściu Pęczaka. Co do postawy Marka Koźmińskiego - za późno zaczął przygotowania, na pewno nie jest w takiej dyspozycji do jakiej przyzwyczaił w reprezentacji czy lidze włoskiej. Poza tym klasa przyciwników nie pozwalała na ofensywną grę obrońców

Henryk Kasperczak: Odnieśliśmy zasłużone zwyciestwo, nasz zespół pokazał zwyżkę formy, odzyskaliśmy skuteczność oraz kilku kontuzjowanych zawodników. Było widać, że drużyna gra zdecydowanie i pewnie. Niestety muszę poskarżyć się na nasze katastrofalne boisko. Żeby grać futbol trzeba mieć dobrą murawę. Jego jakość nam przeszkadzała, mimo to zespół bardzo się starał i zawodnicy wywiązali się z założeń przedmeczowych. Górnik do tej pory stracił tylko jedną, w dodatku samobójczą bramkę, dziś przydarzył im się słabszy występ. Życzę tej drużynie wszystkiego najlepszego. Kamil Kuzera potwierdza to co o nim wszyscy myślą - to utalentowany zawodnik. Teraz gra w drużynie ze wzgledu na kontuzję Baszczynskiego, potwierdza że można na niego liczyć. Kalu gra wszystkie mecze od początku sezonu, chciałem mu dać odpocząć w trakcie gry. Myślę, że wariant Szymkowiak - Cantoro jest dobry, mamy ich kilka. Przy tej częstotliwości meczów jest rotacja składem. Jeżeli Listkiewicz myśli, że gramy słabiej to jego sprawa. Dziś analizujemy mecz z Górnikiem.

(Rav)





Maciej Żurawski: "Bramek mogło być więcej" 19. April 2003, 22:44 skomentuj komentarze (1) drukuj wyślij


- Nie spodziewaliśmy się tak łatwej wygranej. Myślę, że wszystkich satysfakcjonuje dzisiejszy wynik. Zwłaszcza, że w górze tabeli jest bardzo ciasno - mówi strzelec 20. bramki w tej sezonie, samodzielny lider klasyfikacji strzelców, Maciej Żurawski.

Waldemar Kordyl: Dosyć łatwo poradziliście sobie z Górnikiem.

Maciej Żurawski: - Nie spodziewaliśmy się tak łatwej wygranej. Górnik to dobra drużyna, która nie traciła wcześniej bramek. Poprzeczka była zawieszona wysoko. Kto się spodziewał, że Wisła stworzy sobie tyle sytuacji do strzelenia goli? Bramek mogło być znacznie więcej. Myślę, że wszystkich satysfakcjonuje dzisiejszy wynik. Zwłaszcza, że w górze tabeli jest bardzo ciasno. Traci dystans do nas Legia, ale wciąż jest Odra i Groclin.

- Przy swojej bramce wygrał Pan pojedynek biegowy z Markiem Koźmińskim. Jest Pan z tego dumny?

- Nawet nie wiem z kim biegłem. To była druga sytuacja jaką miałem w tym meczu. Szkoda tej pierwszej. Bramkarzowi dopisało szczęście. Cieszę się, bo strzeliłem gola po kontrze. Przecież tydzień nie trenowałem. Zacząłem w czwartek, w piątek rozruch i dziś mecz. Byłem gotowy do gry, ale nie byłem w rytmie meczowym. Jak się nie trenuje, to od razu to widać na boisku.

- W pierwszej połowie częściej Pan szukał kolegów niż strzelał. Czy to kompleks po meczu z Lazio?

- Rzeczywiście w pierwszej połowie chwilami chciałem przedobrzyć. Trudno mi powiedzieć dlaczego tak się przestawiłem. Mecz z Lazio nie ma nic do tego. Wszystko jest dobrze, bo Wisła gra skutecznie i ładnie dla oka.

- Czy nie boi się, że ucierpi Pan na konflikcie Wisła - reprezentacja?

- Nie do nas należy ostatnie słowo w tej sprawie. Nie jest powiedziane, że 5-6 piłkarzy Wisły będzie grało w kadrze. Nie wiadomo kto dostanie powołanie.

- Kto zostanie mistrzem Polski?

- Mamy trzy punkty przewagi nad Odrą. Czekamy na wynik meczu GKS - Groclin. Oczywiście przed sezonem nikt tych drużyn nie upatrywał w gronie potentatów ligi.

gazeta.pl (nikol)