2003.04.23 Wisła Kraków - Widzew Łódź 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 15:02, 19 lis 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

=== Źródło: The White Star Division

=

Wisła w finale Pucharu Polski 23. April 2003, 20:19 skomentuj komentarze (13) drukuj wyślij


Wisła w meczu rewanżowym 1/2 finału Pucharu Polski zremisowała z Widzewem Łódź 1:1. Taki wynik, przy zwycięstwie 2:1 w Łodzi dał krakowianom awans do finału rozgrywek. Kibice jednak wychodzili ze stadionu z mieszanymi uczuciami, gdyż byli świadkiem słabego widowiska.

W czwartej minucie - pierwszy strzał Wisły - Paweł Strąk źle jednak trafił w piłkę, która nabrała złej rotacji i odeszła od bramki. W ósmej minucie Wisła zaatakowała dużo groźniej. Strąk zagrał do Brożka, który dynamicznie wpadł w pole karne, lecz tam w ostatniej chwili piłkę wybił mu Stasiak. Po kwadransie gry wreszcie wykazać się musiał Ludwikowski. Piłkę w polu karnym otrzymał Żurawski, obrócił się i strzelił lekko, lecz precyzyjnie - bramkarz Widzewa z trudem sparował piłke.

Dwie minuty później groźnie po raz pierwszy było pod bramką Wisły. Tuż przed polem karny sfaulowany został Cichon - rzut wolny wykonał Boldt, lecz trafił w pięcioosobowy mur Wiślaków. W 26 minucie powinno być 1:0. Lewym skrzydłem rozpędził się Baszczyński, który minął dwóch rywali, zagrał do Żurawskiego, a ten do Patera. Jednak "Grzela" zamiast strzelać z 11 metrów, niepotrzebnie przekładał piłkę i jego strzał został zablokowany.

Mecz z biegnącymi minutami stawał się niejaki, a kibice na trybunach nie mogli uwierzyć, że oglądają mecz półfinału Pucharu Polski. Dopiero w 35 minucie Wiślacy wyszli z ładną kontrą. Żurawski zagrał długą piłkę do Patera, ten z pierwszej piłki zgrał ją do wbiegającego w pole karne Frankowskiego. "Franek" z trudem doszedł do piłki i jego strzał głową złapał Ludwikowski. W 40 minucie bramkarza gości ponownie nastraszył Żurawski, lecz ten złapał płaski strzał.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem - w 41 minucie po składnej akcji Widzewa, Andjelkovic wpadł w pole karne, gdzie upadł w starciu z wybiegającym Piekutowskim. Mimo, że z poziomu trybun wydawało się, że "Piekut" nie dotknął Serba, sędzia podytkował rzut karny. Piłkę z "wapna" do siatki pewnie skierował mocnym strzałem Stasiak. Jeszcze przed przerwą Widzewiacy dwukrotnie groźnie zaatakowali. Jednak strzał Mrvaljevica z wolnego przeszedł obok lewego słupka bramki Piekutowskiego, a chwilę późnie bramkarz Wisły ratował się dalekim wybiegiem i piąstkowaniem.

Tak więc, mimo, że pierwsza połowa, była toczona pod dyktando Wisły, to Widzew na przerwę schodził w lepszych nastrojach. Dlatego też, trener Henryk Kasperczak już w przerwie wytoczył działa największego kalibru i na boisko posłał skrzydłowych - Kamila Kosowskiego i Kalu Uche, a później także Mirosława Szymkowiaka. I tak zamiast poligonu do ogrywania młodzieży, mecz zamienił się w walkę o korzystny wynik. Jednak, to Widzew był drużyną lepszą w pierwszych minutach drugiej połowy. Wisła niemrawa, przez pierwsze pięć minut w 50 minucie odrobiła jednak straty z pierwszej połowy. Frankowski zagrał z lewej strony do Mauro Cantoro, który spokojnie w sytuacji sam na sam położył Ludwikowskiego i po ziemi posłał piłkę do siatki (asysta: Frankowski).

Wisła zaczęła grać z polotem w ataku, lecz beztrosko w obronie, dzięki czemu obie drużyny miały sytuacje podbramkowe. I to bardzo groźne. Takie jak w 62 minucie, gdy Pinkowski znalazł się w idealnej sytuacji na szóstym metrze przed bramką, jednak Piekutowski świetnie obronił uderzenie z woleja. Za chwilę odgryzła się Wisła - Ludwikowski musiał piąstkować atomowe uderzenie Żurawskiego. Im bliżej końca meczu, ataki Wisły były coraz bardziej chaotyczne i stanu tego nie zmienił nawet wprowadzony Mirosław Szymkowiak, który zaraz po wejściu miast strzelać próbował odgrywać i akcja straciła na tempie.

Cały czas czujny na swoim posterunku musiał być Adam Piekutowski, który co rusz ratował się szybkimi wybiegami. Rodzynkiem wśród słabych ataków Wisły była koronkowa akcja z 85 minuty, którą niecelnym strzałem z 16 metrów zakończył Uche. Jeszcze w ostatniej minucie pojedynek sam na sam z Ludwikowskim przegrał Żurawski. W doliczonym czasie gry "Żuraw" ponownie znalazł się w świetnej sytuacji, lecz Chrzanowski ofiarną interwencją wybił mu piłkę, która trafiła w poprzeczkę pustej bramki Widzewa.

Wisła po dwóch słabiutkich meczach półfinałowych wymęczyła z grającym w rezerwowym składzie Widzewem awans do finału Pucharu Polski.

(mat)