2003.04.23 Wisła Kraków - Widzew Łódź 1:1

Z Historia Wisły

2003.04.23, Puchar Polski, 1/2 finału - rewanż, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 1:1 (0:1) Widzew Łódź
widzów: 4.500
sędzia: Robert Werder z Warszawy
Bramki

Mauro Cantoro 50’
0:1
1:1
42' (k) Michał Stasiak

Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Grafika:Zk.jpg Kamil Kuzera
Mariusz Jop
Jacek Paszulewicz
Grafika:Zk.jpg Marcin Baszczyński
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (46’ Kalu Uche)
Paweł Strąk
Mauro Cantoro
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (46’ Kamil Kosowski)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (67’ Grafika:Zk.jpg Mirosław Szymkowiak)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Widzew Łódź
Marcin Ludwikowski
Željko Mrvaljević
Michał Stasiak
Ireneusz Chrzanowski
Przemysław Boldt
Przemysław Urbaniak
Damian Seweryn
Szymon Pińkowski grafika: Zmiana.PNG (73’ Marcin Morawski)
Adam Cichon grafika: Zmiana.PNG (79’ Paulo César Pérez)
Miodrag Anđelković
Robert Dymkowski grafika: Zmiana.PNG (84’ Marcin Rybarczyk)

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.II
Program meczowy cz.II

Spis treści

Przed meczem z Widzewem

Dzisiaj o godzinie 18:00 Wisła zmierzy się w rewanżowym meczu 1/2 finału Pucharu Polski z Widzewem Łódź. W pierwszym meczu Wiślacy po bramkach Mariusza Jopa i Tomasza Frankowskiego wygrali 2:1. Dziś, przy dobrym układzie meczu, mogą wygrać w podobnych rozmiarach jak w sobotę z Górnikiem Zabrze.

Widzew rozgrywki o Puchar Polski traktuje z przymróżeniem oka i wbrew zapowiedziom o chęci awansu do finału, do Krakowa przyjeżdża po jak najniższy wymiar kary. Wyjazdowy mecz z Wisłą nie jest najlepszym momentem na sprawdzanie głębokich rezerw i dlatego trudno przypuszczać by dzisiejszy mecz zakończył się inaczej niż zwycięstwem Wisły. Pewnym zwycięstwem.

Wisła bowiem, mimo, że także nie zagra w optymalnym składzie, rozgrywki o Puchar Polski traktuje znacznie poważniej. Zdobycie tego trofeum było jednym z wyznaczonych celów przed sezonem i nic się w tej kwestii nie zmieniło.

W barwach Wisły zabraknie pauzującego za kartki Arkadiusza Głowackiego. Nie zagrają także lekko kontuzjowani Marcin Kuźba, Maciej Stolarczyk i Kazimierz Moskal. - Zaczęło się źle dziać z mięśniem mojej lewej nogi na rozbieganiu po meczu z Górnikiem - opowiada "Gazecie Wyborczej" pan Kazimierz. - Chciałem jeszcze oddać kilka siarczystych strzałów i przy kolejnym poczułem ból. Na poniedziałkowym treningu bolało jeszcze bardziej. Wciąż do gry nie są także oczywiście zdolni Angelo Hugues i Artur Sarnat. Na ławce rezerwowych zasiądzie zapewne narzekający na ból pleców Mirosław Szymkowiak.

Trener Henryk Kasperczak będzie musiał rozwiązać małą łamigłówkę przy okazji zestawiania składu defensywy. Wszystko wskazuje na to, że po prawej strony defensywy zagra sygnalizujący powrót do wysokiej formy Kamil Kuzera, a z drugiej strony bramkę Piekutowskiego zabezpieczał będzie Marcin Baszczyński.

W kadrze meczowej po raz pierwszy od dłuższego czasu znalazł się Paweł Brożek. Być może 20-letniemu napastnikowi, który dwa dni temu wraz z bratem Piotrem obchodził 20 urodziny, wreszcie uda się przekonać do siebie Henryka Kasperczaka. Czas leci a jeden z najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy w Polsce wciąż gra tylko w IV lidze...

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wisła w finale Pucharu Polski

Wisła w meczu rewanżowym 1/2 finału Pucharu Polski zremisowała z Widzewem Łódź 1:1. Taki wynik, przy zwycięstwie 2:1 w Łodzi dał krakowianom awans do finału rozgrywek. Kibice jednak wychodzili ze stadionu z mieszanymi uczuciami, gdyż byli świadkiem słabego widowiska.

W czwartej minucie - pierwszy strzał Wisły - Paweł Strąk źle jednak trafił w piłkę, która nabrała złej rotacji i odeszła od bramki. W ósmej minucie Wisła zaatakowała dużo groźniej. Strąk zagrał do Brożka, który dynamicznie wpadł w pole karne, lecz tam w ostatniej chwili piłkę wybił mu Stasiak. Po kwadransie gry wreszcie wykazać się musiał Ludwikowski. Piłkę w polu karnym otrzymał Żurawski, obrócił się i strzelił lekko, lecz precyzyjnie - bramkarz Widzewa z trudem sparował piłke.

Dwie minuty później groźnie po raz pierwszy było pod bramką Wisły. Tuż przed polem karny sfaulowany został Cichon - rzut wolny wykonał Boldt, lecz trafił w pięcioosobowy mur Wiślaków. W 26 minucie powinno być 1:0. Lewym skrzydłem rozpędził się Baszczyński, który minął dwóch rywali, zagrał do Żurawskiego, a ten do Patera. Jednak "Grzela" zamiast strzelać z 11 metrów, niepotrzebnie przekładał piłkę i jego strzał został zablokowany.

Mecz z biegnącymi minutami stawał się niejaki, a kibice na trybunach nie mogli uwierzyć, że oglądają mecz półfinału Pucharu Polski. Dopiero w 35 minucie Wiślacy wyszli z ładną kontrą. Żurawski zagrał długą piłkę do Patera, ten z pierwszej piłki zgrał ją do wbiegającego w pole karne Frankowskiego. "Franek" z trudem doszedł do piłki i jego strzał głową złapał Ludwikowski. W 40 minucie bramkarza gości ponownie nastraszył Żurawski, lecz ten złapał płaski strzał.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem - w 41 minucie po składnej akcji Widzewa, Andjelkovic wpadł w pole karne, gdzie upadł w starciu z wybiegającym Piekutowskim. Mimo, że z poziomu trybun wydawało się, że "Piekut" nie dotknął Serba, sędzia podytkował rzut karny. Piłkę z "wapna" do siatki pewnie skierował mocnym strzałem Stasiak. Jeszcze przed przerwą Widzewiacy dwukrotnie groźnie zaatakowali. Jednak strzał Mrvaljevica z wolnego przeszedł obok lewego słupka bramki Piekutowskiego, a chwilę późnie bramkarz Wisły ratował się dalekim wybiegiem i piąstkowaniem.

Tak więc, mimo, że pierwsza połowa, była toczona pod dyktando Wisły, to Widzew na przerwę schodził w lepszych nastrojach. Dlatego też, trener Henryk Kasperczak już w przerwie wytoczył działa największego kalibru i na boisko posłał skrzydłowych - Kamila Kosowskiego i Kalu Uche, a później także Mirosława Szymkowiaka. I tak zamiast poligonu do ogrywania młodzieży, mecz zamienił się w walkę o korzystny wynik. Jednak, to Widzew był drużyną lepszą w pierwszych minutach drugiej połowy. Wisła niemrawa, przez pierwsze pięć minut w 50 minucie odrobiła jednak straty z pierwszej połowy. Frankowski zagrał z lewej strony do Mauro Cantoro, który spokojnie w sytuacji sam na sam położył Ludwikowskiego i po ziemi posłał piłkę do siatki (asysta: Frankowski).

Wisła zaczęła grać z polotem w ataku, lecz beztrosko w obronie, dzięki czemu obie drużyny miały sytuacje podbramkowe. I to bardzo groźne. Takie jak w 62 minucie, gdy Pinkowski znalazł się w idealnej sytuacji na szóstym metrze przed bramką, jednak Piekutowski świetnie obronił uderzenie z woleja. Za chwilę odgryzła się Wisła - Ludwikowski musiał piąstkować atomowe uderzenie Żurawskiego. Im bliżej końca meczu, ataki Wisły były coraz bardziej chaotyczne i stanu tego nie zmienił nawet wprowadzony Mirosław Szymkowiak, który zaraz po wejściu miast strzelać próbował odgrywać i akcja straciła na tempie.

Cały czas czujny na swoim posterunku musiał być Adam Piekutowski, który co rusz ratował się szybkimi wybiegami. Rodzynkiem wśród słabych ataków Wisły była koronkowa akcja z 85 minuty, którą niecelnym strzałem z 16 metrów zakończył Uche. Jeszcze w ostatniej minucie pojedynek sam na sam z Ludwikowskim przegrał Żurawski. W doliczonym czasie gry "Żuraw" ponownie znalazł się w świetnej sytuacji, lecz Chrzanowski ofiarną interwencją wybił mu piłkę, która trafiła w poprzeczkę pustej bramki Widzewa.

Wisła po dwóch słabiutkich meczach półfinałowych wymęczyła z grającym w rezerwowym składzie Widzewem awans do finału Pucharu Polski.

(mat)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

Trener Henryk Kasperczak nie ukrywał zadowolenia z powodu awansu do Pucharu Polski, choć z gry drużyny nie mógł być zadowolony. Franciszek Smuda stwierdził, że taki wynik bierze w ciemno w meczu ligowym.

Franciszek Smuda (trener Widzewa) - Biorę ten wynik w ciemno w meczu ligowym. Widzew walczy o byt w lidze. Uważam, że ten zespół dał z siebie wszystko. Cieszę się, że moi zawodnicy starali się dotrzymać kroku Wiśle

Henryk Kasperczak

- Za bardzo byliśmy zadowoleni wynikiem pierwszego meczu. Po strzeleniu bramki przez Widzew w pierwszej połowie graliśmy słabiej, mało gry oskrzydlającej. Widzew to dobrze zorganizowany zespół. Zrobiliśmy jednak swoje, zakwalifikowaiśmy się do finału Pucharu Polski. Finał jest finałem, różnie w nim może być, nie ma znacznia czy gramy z 1. czy 2-ligowcem. Czekamy na przeciwnika, nie mamy wyboru, choć płocczanie są w lepszej sytuacji. Teoretycznie wszystko wskazuje na to, że finał rozegra się między dwiema Wisłami. Teraz przygotowujemy się do sobotniego meczu z Amiką.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja ultras: Wisła - Widzew (PP)

Mecz się odbył. Tyle w zasadzie można powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu. Na płocie zawisło 20 flag, w tym 2 rodem z Gdańska. Doping jak na taki mecz niezły (na pewno lepszy niż łódzki tydzień temu), w 1. połowie jakby lepszy. Co cieszy, system nagłaśniający działa coraz lepiej. Oprawy nie zanotowano.

Widzewa nie stwierdzono. Mimo wiadomych okoliczności należy to uznać za dużą niespodziankę. Miejmy nadzieję, że to 0 będzie się za nimi długo ciągneło.

(tslawek)

BB`98 To spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie biorąc pod uwagę okoliczności, jakie towarzyszyły spotkaniu w Łodzi. Widzew nie wykupił w Łodzi żadnego biletu, więc bardzo liczyliśmy na przyjazd konkretnej grupy „niezorganizowanej”, ewentualnie jakiś partyzantów. Ani jedni ani drudzy w Krakowie nie pojawili się. Poszła, co prawda po meczu plotka, że ktoś tam zasiadł na trybunach gospodarzy, jednak raczej włożyłbym tą historie między bajki. Do samego końca spotkania ochroniarze obstawiali, więc pusty sektor dla przyjezdnych. Czasami są takie mecze, ale po Widzewie tego się nie spodziewaliśmy. Poza niedojazdem do Szczecina nie przypominam sobie innego zera łodzian. Gdybym był w ich sytuacji chociażby podkopem znalazłbym się na tym sektorze, aby uratować honor klubu. A na pewno aż takich cudów robić nie trzeba było. Ostatnie nasze wyjazdy pokazały jak przestrzegany jest nowy przepis PZPN-u, i za każdym razem osoby bez biletu jakoś były wpuszczane z nami. Moim zdaniem o braku łódzkich ultras zadecydował „siła wyższa”, która co prawda w Łodzi była widziana, ale dlaczego nie dojechała na razie pozostanie zagadką. Już widzę to tłumaczenie reszty o tym, ze Widzew i tak miał odpuścić, ze mecz nieistotny itp. A na lige wynajmą sobie pociąg specjalny, zrobią pokazówkę w 300 osób, bluźniąc zza ogrodzenia. Kilkadziesiąt zawiedzionych osób, więc rozeszło się do domów bądź w kierunku Podgórza gdzie inna wielka ekipa rozgrywała małe derby w niższej edycji Pucharze Polski. Była ich tam istna siła (na meczu widzów 400). Wracając do meczu na Reymonta to odbywał się on w lightowej atmosferze. Trybuny niewypełnione nawet w połowie, leniwie, ale jednak dopingowały jedenastkę Białej Gwiazdy. Podobnie jak na meczu z Górnikiem oprawy nie zanotowano. Po kilkumiesięcznej przerwie powróciła klubowa gazetka – WISŁA, która póki, co w ilości 400 sztuk rozeszła się w dość wąskim gronie. Po meczu, co staje się ładną tradycją sektor X pozostaje na miejscach by odśpiewać hymn z szalami w górze. To specjalnie dla Ciebie Frankie. W zamian oczekuje że wybierzesz się na mecz do Ostrowca! Masz się zameldować w pociągu:)

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2002/2003