2003.05.21 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 3:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 23:51, 19 lis 2008; ROBSQN (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

=== Źródło: The White Star Division

=

Franek powraca. Wisła 3:0 Polonia 21. May 2003, 19:04 (aktual. 22. May 2003, 10:30) skomentuj komentarze (8) drukuj wyślij


- Franek, Franek, łowca bramek - mogli wreszcie skandować kibice Wisełki po wygranym meczu z Polonią Warszawa. Napastnik "Białej Gwiazdy" pojawił się na boisku w 76 minucie za strzelca jedynej bramki, Marcina Kuźbę i w ciągu kwadransa "dorzucił" jeszcze dwa gole, mając też szansę na dwa kolejne. Tomek Frankowski pokazał więc, że na rozmokłym, błotnistym boisku czuje się jak... ryba w wodzie.

Mecz rozegrano podczas padającego deszczu i na bardzo rozmokłym, błotnistym boisku. Kałuże wody uniemożliwiały przeprowadzane skutecznej ofensywy obydwu drużynom.

Wiślacy od pierwszych minut zepchnęli rywala do obrony. Nie potrafili jednak na rozmokłej murawie przeprowadzić składnej akcji zakończonej celnym strzałem. Piłka raz po raz grzęzła w wodzie, co ułatwiało polonistom obronę własnej bramki.

W 12 min gospodarze mogli prowadzić. Maciej Żurawski jednak zamiast strzelać z 12 metrów w sytuacji sam na sam z bramkarzem, podawał piłkę do stojącego obok Marcina Kuźby, ale nie doszła ona do celu.

Polonia nie ograniczała się do obrony własnej bramki. Próbowała wyprowadzać kontry, ale były one dość łatwo powstrzymywane przez obronę gospodarzy. W pierwszej połowie goście tylko raz zagrozili bramce Wisły. Dariusz Dźwigała wykonywał rzut wolny w 24 min z 30 metrów. Jego silny strzał pewnie wybił na róg Adam Piekutowski.

W 32 min gospodarze zdobyli prowadzenie. Rzut wolny z 16 m wykonywał Kamil Kosowski. Silnie strzelił, a piłka odbiła się od muru. Przejął ją Marcin Kuźba i z 8 m posłał do siatki (bez asysty).

Po przerwie nadal trwał napór krakowian, którzy jednak dość długo nie mogli zdobyć drugiego gola. Grą rządził przypadek. Trudno było na błotnistym boisku konstruować składne akcje. Natomiast największe szanse na zdobycie gola stwarzały stałe fragmenty gry i krakowianie to wykorzystali. W 54 min Kamil Kosowski strzelał z rzutu wolnego z 18 m, ale tym razem Robert Mioduszewski nie dał się zaskoczyć i wybił piłkę.

W 85 min bramkarz Polonii, który był mocnym punktem zespołu, uratował drużynę przed utratą gola, wybijając instynktownie nogą strzał Kalu Uche. Mioduszewski był jednak bezradny minutę później. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Kamila Kosowskiego, piłkę w stronę bramki skierował głową Paszulewicz, a wprowadzony 10 minut wcześniej Tomasz Frankowski "główką" z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki (asysta: Paszulewicz).

W ostatnich sekundach spotkania trwający napór wiślaków zakończył się zdobyciem trzeciego gola. Kalu Uche został sfaulowany przez Wojciecha Szymanka i sędzia podyktował rzut karny. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał technicznym strzałem Tomasz Frankowski (asysta: Uche). Wisła w pełni zasłużenie wygrała 3:0 będąc zespołem zdecydowanie lepszym od Polonii.

W ostatnich 8 minutach goście grali w 10, bo Tomasz Ciesielski otrzymał drugą żółtą kartkę, a następnie czerwoną i musiał zejść z boiska.

PAP (rav)




Konferencja prasowa 21. May 2003, 21:35 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Po kąpieli błotnej w meczu Wisła - Polonia obaj trenerzy pogratulowali zawodnikom "Białej Gwiazdy" zwycięstwa. Zgodnie z przypuszczeniami trener Kasperczak zwrócił uwagę na dobrą reakcję zespołu po meczu z Katowicami, wyrażając nadzieję, że drużyna z podobnym rezultatem zagra w najbliższych meczach.

Krzysztof Chrobak (trener Polonii) Pozwolę sobie pogratulować trenerowi i całej drużynie Wisły wygranej. Było to zasłużone zwycięstwo, choć do 80 minuty łudziliśmy się, że uda się coś strzelić, ewentualnie będzie to minimalna porażka. Czerwona kartka Ciesielskiego i błędy w końcówce spowodowały, że wynik jest tak wysoki. Wisła ma zdecydowanie lepszy skład, wygrała zasłużenie. Chcę podkreślić, że dużą część meczu moi zawodnicy gral bardzo dobrze, jak na te warunki. Z dużym sercem i zaangażowanie, za to im dziękuję i tego im gratuluję.


Henryk Kasperczak Było to zasłużone zwyciestwo, warunki nie sprzyjały aby mecz ten był na wysokim poziomie. Dobra reakcja po przegranym meczu przeciko Dospelowi. Idziemy w dobrym kierunku, zawodnicy zagrali z dużym zaangażowaniem. Teren nie sprzyjał ani nam ani Polonii. Polonia zagrała z kontry, głęboko w odbiorze piłki. Przeciwstawiliśmy się tym założeniom. Wygrana cieszy, trzeba pogratulować zawodnikom. Wiadomo, że rywale też pozwyciężali, więc walka będzie trwać do końca. Jestem zadowolony z gry Pawła Strąka, który pod nieobecność Szymkowiaka dobrze sprawował się na ciężkiej murawie.

(Rav)




Marcin Kuźba: Dużo przypadku 22. May 2003, 10:18 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Marcin Kuźba bardzo dawno nie grał w takich warunkach, jak wczoraj, podczas meczu z Polonią. Fatalna pogoda i stan murawy sprawiły, że gra przypominała zabawę w błocie a nie pierwszoligowe zawody. Dominował przypadek, również wtedy, gdy Kuźba zdobywał pierwszą bramkę dla Wisły.

Nasz napastnik, w wywiadzie dla Dziennika Polskiego, tak oto opisuje całą sytuację: - Było w tym dużo przypadku. Po strzale Kamila Kosowskiego z rzutu wolnego piłka odbiła się chyba od dwóch obrońców Polonii, a ja akurat miałem trochę szczęścia, bo stałem w odpowiednim miejscu i pozostało mi tylko strzelić po ziemi

- Ale samo strzelenie po ziemi w tych wyjątkowych okolicznościach nie należało do zadań najłatwiejszych. Przecież piłka mogła zatrzymać się w błocie przed linią bramkową!

- Rzeczywiście, wziąłem na to poprawkę i uderzyłem odpowiednio mocniej.

- W Szwajcarii i we Francji chyba nigdy nie grał Pan w takich warunkach...

- To prawda, czasem lało równie mocno jak dzisiaj, a na boisku nie było tego widać, poza tym, że było trochę ślisko. Ale w Polsce zdarzało mi się grać w tak ciężkich warunkach. Za każdym razem piłka stawała w wodzie, kilka razy byłem rozpędzony i trzeba się było po nią wracać. To samo spotkało Maćka Żurawskiego, gdy wychodził sam na sam z bramkarzem. To kosztowało wiele sił.

- Czy więc decyzja trenera Kasperczaka o wcześniejszym ściągnięciu Pana z boiska była słuszna?

- Nie mnie to oceniać. Skoro jednak wszedł za mnie Tomek Frankowski i zdobył dwa gole, to znaczy, że była to dobra zmiana.

Dziennik Polski (rav)





Wisła znów na dobrej drodze 22. May 2003, 12:41 skomentuj komentarze (0) drukuj wyślij


Jak wielka determinacja panowała w obozie Wisły przed meczem z Polonią, świadczy fakt, że udało jej się wygrać na boisku, które nie przeszkadzało w grze w piłkę, ale praktycznie całkowicie ją uniemożliwiało. A jednak okazało się, że wygrywać można nie tylko na dywanie Arena Auf Schalke.

Nie pomogła folia, którą przykryto murawę. Ostatnie obfite opady zamieniły murawę wiślackiego stadionu w grzęzawisko. Już teraz wiceprezes Zdzisław Kapka zapowiedział, że wrocławska firma, która w lecie zeszłego roku pracowała nad murawą na stadionie przy ulicy Reymonta, zostanie pozwana do sądu. 2 czerwca ruszą kolejne prace, które mają na celu wyeliminowanie przykrych porażek tłumaczonych fatanym stanem murawy.

Na szczęście w środę nikt nie kalkulował, nikt się nie oszczędzał. W głębokiej wodzie nurkowali wszyscy. I właśnie ogromna determinacja w swoich poczynaniach, czyli broń, którą częściej posługują sie ligowi rywale "Białej Gwiazdy", została w środowy wieczór pokonana Polonia. Oczywiście były narzekania na murawę: - Mecz prowadzony w takich warunkach trudno nazwać piłką nożną - komentował choćby Kamil Kosowski. Lecz jakże inaczej takich wypowiedzi słucha się po meczu wygranym 3:0...

Kibiców z pewnością ucieszyło imponujące wejście Tomka Frankowskiego. - Nie pamiętam kiedy ostatnio strzeliłem dwie bramki - mówił bohater ostatnich akcji. Przypominamy więc - po raz ostatni "Franek" dwie bramki strzelił nieco ponad rok temu - 10 maja 2002 roku w pucharowym meczu z Amicą. - Po rzucie rożnym, gdy Jacek Paszulewicz przedłużył piłkę, nie pozostało mi nic innego, jak tylko zagłówkować do bramki. A z karnego zdecydowałem się na strzał w górny róg. Na mokrym boisku to najbezpieczniejsze rozwiązanie - opisywał sytuacje po których strzelił bramki. Teraz można już chyba z całą pewnością stwierdzić, że jest pełnoprawnym konkurentem dla Macieja Żurawskiego i Marcina Kuźby o dwa miejsca w ataku.

A dla tych, którzy są zaskoczeni, że Wiśle przyznano rzut karny, warto przypomnieć sytuację z 84 minuty, gdy Szymanek w polu karnym ewidetnie faulował Jacka Paszulewicza. - Spytałem sędziego, dlaczego nie odgwizdał karnego, a on mi na to, że się boi, bo już kiedyś zawieszono go za niesłusznego karnego - opowiadał po meczu "Paszul". - Odpowiedziałem mu: "To teraz zawieszą pana za nie podyktowanie karnego". Na karnego wiślacy musieli czekać do ostatniej minuty meczu - wtedy pan sędzia wreszcie zdecydował się gwzidnąć Wiśle karnego. Jeśli nie rzuci się teraz na niego "Przegląd Sportowy", można liczyć, że wreszcie faule Wiślaków w polu karnym kończyć się będą gwizdkiem i wskazaniem na wapno.

Teraz Wiślaków czeka wcale niełatwy mecz w Płocku. Wydaje się jednak, że z nieco ostudzonymi głowami, krakowianie poradzą sobie z naftową imienniczką tak jak zrobili to w rewanżu finału Pucharu Polski. Wtedy mistrzostwo znów będzie na wyciągnięcie ręki.

(mat19)