2003.05.31 Wisła Kraków - Widzew Łódź 1:0

Z Historia Wisły

2003.05.31, I Liga, 29. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:00
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Widzew Łódź
widzów: 9.500
sędzia: Jacek Granat z Warszawy
Bramki
Maciej Żurawski 50’ 1:0
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Grafika:Zk.jpg Kalu Uche
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (74’ Grzegorz Pater)
Mauro Cantoro
Kamil Kosowski grafika: Zmiana.PNG (74’ Kazimierz Moskal)
Maciej Żurawski
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (86’ Paweł Strąk)

trener: Henryk Kasperczak
Widzew Łódź
Zbigniew Robakiewicz
Giuliano
Michał Stasiak
Kazimierz Węgrzyn Grafika:Zk.jpg
Piotr Mosór Grafika:Zk.jpg
Patryk Rachwał
Przemysław Urbaniak grafika: Zmiana.PNG (69’ Damian Seweryn)
Maciej Terlecki
Jerzy Podbrożny Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (76’ Robert Dymkowski)
Darci
Piotr Włodarczyk grafika: Zmiana.PNG (80’ Miodrag Anđelković)

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Święto już dziś?

Przed dzisiejszym meczem z Widzewem jest tylko jedno pytanie - czy Wisła wygra i już dziś zapewni sobie ósmy w historii tytuł mistrzowski. Kibice nie mają wątpliwości, nieco bardziej stonowani są piłkarze, którzy dla dobra sprawy nie chcą dać porwać się mistrzowskiej euforii jeszcze przed meczem.

Wisła - Mistrz Polski 2003
Wisła - Mistrz Polski 2003
Kapitanowie przed pierwszym gwizdkiem
Kapitanowie przed pierwszym gwizdkiem
Oprawa kibiców Wisły
Oprawa kibiców Wisły

Piłkarska Polska czeka na wynnik dzisiejszego meczu. Zwycięstwo Białej Gwiazdy pozbawi szans na tytuł wszystkich jej ligowych konkurentów. Wiemy, że piłkarze spod Wawelu potrafią się mobilizować, gdy nadchodzi taka potrzeba. Tym razem mamy z nią do czynienia, bo każdy przyzna, że milej jest świętować Mistrzostwo na własnym boisku, we własnym mieście z tysiącami własnych sympatyków. Zdobycie trzech punktów wydaje się więc możliwe do zrealizowania. Przeciwnika, mimo jego 11. lokaty w lidze i problemów finansowych nie należy jednak lekceważyć, bo widzewiacy będą, słowami trenera Kasperczaka, walczyć jak lwy. Wypowiedzi łodzian utrzymane w tonie "chcemy wywieźć choć jeden punkt", potwierdzają ich mobilizację, której świadomi są piłkarze Kasperczaka: - Przecież mecze z Widzewem, po spotkaniach z Legią, są zawsze najtrudniejsze. Na pewno trudno będzie o strzelenie pierwszej bramki, bo przecież będziemy mieli do przejścia dwie strefy, zadania nie ułatwi nam nasze nierówne boisko, ale przynajmniej kibice będą nam sprzyjać. - mówi Mirosław Szymkowiak.

Dzisiejsze będzie 46. spotkaniem w ekstraklasie pomiędzy obiema drużynami. Wiślacy triumfowali 18-krotnie, 14 razy udało się to łodzianom, w 13-tu przypadkach mieliśmy do czynienia z podziałem punktów. Na przestrzeni kończącego się sezonu, jest to już czwarty pojedynek. Jesienią, w 14. kolejce ligowej Wisła wypunktowała gospodarzy po trzech bramkach Żurawskiego i jednej Stolarczyka. Mecz zakończył się wynikiem 2:4. Widzew był przeciwnikiem wiślaków w półfinale Pucharu Polski, w pierwszym meczu ostateczny zdobywca Pucharu pokonał łodzian 2:1, w rewanżowym spotkaniu w Krakowie padł remis 1:1.

By nie doszło do niespodzianki, do dyspozycji trenera Henryka Kasperczaka jest już Mirosław Szymkowiak, który borykał się z naciągnietym mięśniem dwugłowym. I choć w meczu nie wystąpi Kamil Kuzera, możemy mówić o najsilniejszym składzie drużyny. Wracający do gry Szymkowiak w Widzewie grał przez siedem lat, w łódzkim klubie występowali także Adam Piekutowski, Mariusz Jop, Maciej Stolarczyk i Daniel Dubicki. Przed obecnym sezonem do gry w Widzewie był także przymierzany Marcin Kuźba, lecz ostatecznie wylądował w Wiśle, choć w Łodzi mieli pretensje do zawodnika, który niby ich oszukał.

Większych osłabień nie doznała także drużyna Widzewa, która mimo wcześniejszych spekulacji, że może nie dojechać do Krakowa, stawiła się wczoraj w naszym mieście w niemal optymalnym składzie. Kontuzja wyeliminowała jedynie Macieja Scherfchena.

Wiślacy już zaraz po meczu w Płocku obiecywali, że zrobią wszystko, by tytuł można było świętować w Krakowie, po meczu z Widzewem. - Do końca sezonu zostało tak niewiele, że trzeba wykrzesać z siebie wszystkie siły i wygrać z Widzewem, aby kwestie mistrzostwa wyjaśnić przed ostatnią kolejką - mówi Maciej Żurawski, który jak twierdzi, nie przejmuje się brakiem powołania do kadry reprezentacji Polski. W podobnym wyważonym, lecz pełnym optymizmu tonie są wypowiedzi pozostałych zawodników Henryka Kasperczaka.

Klub nie chcąc zapeszać nie organizuje żadnej uroczystości, na zwycięstwo liczą oczywiście kibice, którzy przygotowali na mecz specjalną oprawę. Do Krakowa zjeżdżają także oficjele PZPN na czele z Michałem Listkiewiczem, który raczej nie może liczyć na ciepłe przyjęcie. Przywiozą ze sobą medale i paterę za Mistrzostwo Polski. Tak więc, w razie zwycięstwa Wisły, do fety dojdzie tak czy inaczej.

Jeśli Wisła wygra sezon już dziś, nie będzie wiele powodów do narzekania. Wadą jednakże będzie pusta trybuna dla kibiców gości na stadionie przy Reymonta. Jest to decyzja PZPN na prośbę krakowskiej policji. Takie zachowanie na pewno nie przynosi chluby związkowi, ukazując tylko brak szacunku organizacji w stosunku do kibiców.

Jeśli dziś Rynek Główny opanują Wiślackie barwy i śpiewy - będzie wiadomo, że oto Wisła po raz ósmy wywalczyła tytuł mistrzowski.

(mat19 & nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Kasperczak: Postawić kropkę nad 'i'

- Trzeba nam kropki nad 'i'- powiedział Henryk Kasperczak. - Do mistrzostwa brakuje nam 3 pkt. i będziemy ich szukali już w meczu z Widzewem. Mnie nie interesuje czy łodzianie mają jakieś problemy czy nie, my lepiej myślmy o sobie. Bo to my mamy mistrzostwo wywalczyć.

Kibice Wisły
Kibice Wisły

- Przeciwko Widzewowi możemy już zagrć w pełnym składzie, do kadry meczowej wrócił po kontuzji Mirek Szymkowiak. Brał udział w dwóch treningach, bardzo chce grać, biorę to pod uwagę. - dodał szkoleniowiec Wisły.

Relacje meczowe

Wisła Mistrzem Polski!!!

W wielostopniowym upale, przy obecności ponad 10 tysięcy widzów piłkarze Wisły sięgnęli po mistrzostwo Polski! To nie był efektowny występ "Białej Gwiazdy", ale co ważne - zwycięski. Bramkę dającą 3 punkty i zapewniającą tytuł zdobył Maciej Żurawski.

Już od południa czuć było w okolicy stadionu przy ul. Reymonta atmosferę piłkarskiego święta. Na stadionie pojawił się nadkomplet widzów, od wczesnych godzin południowych śpiewających "Wisła jest mistrzem Polski". Piłkarzy Wisły powitała efektowna kartoniada przedstawiająca napis "MISTRZ" na tle czerwono-niebieskich barw, sami zawodnicy zaś wybiegli niosąc flagi w klubowych barwach. Minutę po godzinie 17-ej uczczono pamięć zmarłego kilka dni temu kibica Śląska. Atmosferę nieco popsuli zawodnicy Widzewa, którzy protestując przeciwko złej sytuacji finansowej w klubie wyszli z kilkuminutowym opóźnieniem na murawę. Powitał ich zasłużony gwizd widowni.

Kamil Kosowski w meczu z Widzewem
Kamil Kosowski w meczu z Widzewem
Mauro Cantoro w meczu z Widzewem
Mauro Cantoro w meczu z Widzewem
Marcin Kuźba w meczu z Widzewem
Marcin Kuźba w meczu z Widzewem

Spotkanie zgodnie z oczekiwaniami znacznie odważniej rozpoczęli gospodarze. Nie udawało się jednak wiślakom stwarzać sytuacji podbramkowych, cofnięta drużyna Widzewa skutecznie zagęszczała przedpole bramki Robakiewicza. Groźnej akcji nie przyniosł także rzut wolny dla Wisły z około 30 metrów, wykonywany w 13 minucie meczu przez Kamila Kosowskiego - piłkę spod nóg Uche wybili obrońcy Widzewa.

W 16 minucie nieco zirytowany Kosowski wypalił bardzo mocno, ale wysoko nad poprzeczką. Piłkarze Wisły grali dość nerwowo, jakby przytłoczeni stawką spotkania i lejącym się z nieba żarem. Widzew natomiast nie specjalnie kwapił się do ataków, w związku z tym głośno dopingujący kibice nie obserwowali ciekawego widowiska. Marazm próbował przełamać Mauro Cantoro, ale jego uderzenie w 20 minucie było równie niecelne co to Kosowskiego.

Wreszcie gorącej zrobiło się pod bramką Widzewa po dwóch, zablokowanych przez obrońców uderzeniach Marcina Kuźby i Kalu Uche. Groźnie natomiast wyglądało dośrodkowanie na pole karne Wisły w 31 minucie gdy piłki nie sięgnął Podbrożny, a uprzedził go Baszczyński. To Wisła cały czas miała jednak inicjatywę: cóż z tego, skoro nic ciekawego nie działo się pod bramką Robakiewicza. Zniecierpliwienie na trybunach robiło się coraz większe, tylko niezmordowana "X-tka" żwawo zagrzewała Wisełkę do boju.

Konsternacja zwiększyła się, gdy w 37 minucie bramkę zdobył Widzew po serii błędów krakowskich obrońców. Arbiter słusznie nie uznał gola z powodu pozycji spalonej Darci'ego Monteiro. Natomiast kilka nieudanych podań w środku pola wiślaków tylko potwierdziło, że tego dnia nie są w wysokiej dyspozycji, do tego grają coraz bardziej nerwowo. Co innego Widzew, w którego szeregach niecelnie strzelał Włodarczyk. Kibice "Białej Gwiazdy" mogli wreszcie oklaskiwać swoich podopiecznych, gdy minimalnie niecelny strzał z 18 metrów oddał Marcin Kuźba po podaniu Żurawskiego. To była praktycznie jedyna groźna sytuacja pod bramką Widzewa do przerwy. Pierwsze 45 minut wiślacy ewidentnie zmarnowali.

Druga część gry rozpoczęła się od słabego strzału Kamila Kosowskiego z rzutu wolnego, który bez trudu obronił Robakiewicz. Bramkarz Widzewa nie miał jednak wiele do powiedzenia w 51 minucie: Wreszcie przebudził się Maciej Żurawski, który ograł Kazimierza Węgrzyna i uderzeniem z bliska zmieścił piłkę między nogami Robakiewicza (asysta: Stolarczyk). 1-0 dla Wisły i zasłużona euforia na trybunach.

Gospodarze poszli za ciosem i w 54 minucie szansę po rzucie wolnym miał Mirosław Szymkowiak, ale strzelił prosto w mur widzewskich zawodników. W 61 minucie natomiast doskonałe dośrodkowanie z lewej strony zmarnował strzelec bramki, nie trafiając w piłkę na 7 metrze. "Żuraw" miał też doskonałą sytuację w 68 minucie, gdy po długim podaniu z wiślackiej połowy przejął piłkę, obrońcy podbili ją do góry, a napastnik Wisły zdecydował się na strzał z przewrotki - futbolówka o centymentry minęła bramkę Widzewa.

W 70 minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Wisły, jednak podanie z prawej strony do Włodarczyka zablokował Głowacki. W odpowiedzi pięknie zacentrował Kalu, a strzał głową po koźle Kuźby obronił Robakiewicz. Obaj trenerzy postanowili przeprowadzić po dwie zmiany. Za Urbaniaka i Podbrożnego weszli Seweryn i Dymkowski a w Wiśle za Kosowskiego i Szymkowiaka na boisku pojawili się Pater oraz Moskal. Czy to ostatni występ Kamila Kosowskiego pod Wawelem...?

Od 80 minuty na stadionie rozpoczęły się już przygotowania do fety. Kilku kibiców zostało przepuszczonych na murawę by zdjęli flagi, otwarto bramy stadionu dla osób przed nim, ochrona rozłożyła barierki ochronne a operatorzy Canal+ schowali kamery i mikrofony efektowe rozłożone do tej pory na murawie. W powietrzu czuć już było, że za kilka chwil rozpocznie się niezwykle uroczysta chwila.

Arbiter przedłużył spotkanie tylko dwie minuty, w czasie których podwyższyć wynik mógł Paweł Strąk, ale jego strzał odbił Robakiewicz. Po końcowym gwizdku sędziego wszystko stało się jasne: "MISTRZ MISTRZ NASZ TS"!

(Rav)

Źródło: wislakrakow.com

Kasperczak: Konsekwentna praca dała owoce

"Cieszę się bardzo ze zdobytego mistrzostwa, bo to mój pierwszy tytuł w karierze trenera - powiedział Henryk Kasperczak. - W tym sezonie zdobyliśmy tak zwany dublet, bo obok mistrzostwa także Puchar Polski. To pierwszy taki dublet w historii klubu."

"Konsekwentna praca dała owoce. Nigdy nie wątpiłem w sukces, chociać przeżywaliśmy trudne chwile. Zwłaszca na wiosnę. Dziewięciu zawodników Wisły było w kadrach narodowych, przez pewien czas znajdowali się poza klubem. To utrudniało przygotowania do kolejnych spotkań ligowych. Przyszło wiosenne osłabienie, co przecież przeżywają nie tylko piłkarze. Najważniesjze, że wszystko skończyło się dobrze. Teraz czekają nas dwie rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Przygotowania rozpoczniemy już pod koniec czerwca".

Trener Widzewa Franciszek Smuda gratulował wiślakom sukcesu, dodając: "Wisła to najlepszy zespół w Polsce i w pełni zasłużenie zdobył mistrzostwo. Uważam, że krakowianie w tym roku mają duże szanse awansować do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów".

PAP (maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Euforia wśród piłkarzy "Białej Gwiazdy"

Wśród piłkarzy Wisły zapanowała euforia. Przez kilkanaście minut bawili się razem z kibicami na stadionie, a potem pojechali otwartym autokarem fetować sukces na Rynku Głównym.

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kalu Uche w meczu z Widzewem
Kalu Uche w meczu z Widzewem

"W szatni po meczu było sporo szampana - powiedział obrońca Maciej Stolarczyk. - Było się z czego cieszyć. To mój największy sukces." "Nie lubię szampana, ale wypiłem dwie lampki, bo przecież trzeba było oblać mistrzostwo - stwierdził pomocnik Kamil Kosowski. - Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość sportowa. Dużo się pisze o mojej grze w klubach zachodnioeuropejskich. To prawda, rozmawiano ze mną na ten temat, ale jeszcze nie ma żadnych konkretów".

"Teraz czekają nas eliminacje do Ligi Mistrzów i będziemy chcieli zakwalifikować się do rozgrywek grupowych - dodał obrońca Marcin Baszczyński. - Ale o tym będziemy myśleć później. Teraz świętujemy i cieszymy się z mistrzostwa, które zdobyliśmy chyba w pełni zasłużenie".

"W tym sezonie znalazłem się wreszcie w podstawowym składzie Wisły, z którą zdobyłem tytuł mistrzowski - powiedział bramkarz Adam Piekutowski. - I jak tu się nie cieszyć. To mój największy sukces i najlepszy sezon. Chciałbym utrzymać miejsce w podstawowym składzie Wisły i zagrać w Lidze Mistrzów".

W sobotni wieczór Kraków długo fetował i cieszył się z tytułu mistrzowskiego Wisły.

PAP (maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Jerzy Fedorowicz: Teraz Liga Mistrzów!

Bardzo szczęśliwy po dzisiejszym spotkaniu był aktor i dyrektor Teatru Ludowego Jerzy Fedorowicz.- Jestem szczęśliwy tak samo jak 25 lat temu, gdy moi przyjaciele Staś Gonet i inni zdobywali mistrzostwo Polski. Wspaniała atmosfera, wspaniała drużyna, teraz Liga Mistrzów! - powiedział Fedorowicz.

Udany sezon - wypowiedzi wiślaków

- Przede wszystkim cieszymy się z mistrzostwa Polski, później ze zwycięstwa, a to, że nie straciliśmy dziś bramki? Na pewno także daje jakąś satysfakcję - mówią obrońcy Maciej Stolarczyk i Mariusz Jop. Kazek Moskal zaś kończy: - na kolejne mistrzostwo nie chcemy czekać dwóch lat.

Kamil Kosowski w meczu z Widzewem
Kamil Kosowski w meczu z Widzewem

Przeważnie tak jest, że jeśli cel jest blisko to i nerwy są większe. Ważne, że oprócz tego, że zdobyliśmy mistrzostwo to mecz został wygrany. Cieszy na pewno także zwycięstwo, bo podobno wystarczał nam remis. Cieszymy się, że zdobyliśmy tytuł przed własną publicznością. Dla mnie pierwsze mistrzostwo z Wisłą miało większy smak, bo długo na nie czekałem. Wtedy też grałem dużo więcej. Nie mniej jednak zdobycie tytułu to ogromny sukces i bardzo się z niego cieszę. Co będzie dalej z moją grą w Wiśle? - zastanawia się długoletni kapitan Białej Gwiazdy, Kazimierz Moskal. - Naprawdę nie wiem. Zdobyliśmy podwójną koronę i to pierwszy raz w historii. Wypada sobie życzyć na przyszłość, żeby na kolejne mistrzostwo nie czekać dwóch lat.

Oto wrażenia Mariusza Jopa: - Wiedzieliśmy, że wygrana w tym meczu da nam tytuł mistrzowski i każdy chciał to osiągnąć. Okazuje się, że remis też dawał nam mistrzostwo. Ale cieszy fakt, że przed własną publicznością odnieśliśmy zwycięstwo.

Jako obrońcy cieszymy się, że dziś nie straciliśmy bramki. Ale bardzo ważne, żeby cały zespół się bronił. W nowoczesnej piłce na tym to polega, że gra się blokiem. Fetę rozpoczynamy na Rynku, a później czeka nas przyjęcie w jednej z restauracji, ale nie mogę zdradzić gdzie...

I radość Maćka Stolarczyka.. - Myślę, że dziś i w całym sezonie zespół zasłużył na tytuł mistrzowski. Dziś podkreśliliśmy to pokonując Widzew. Na pewno cieszę się z asysty przy bramce Maćka Żurawskiego. To mój pierwszy tytuł w Wiśle i smakuje on baaardzo słodko... Tym bardziej, że wcześniej zdobyliśmy Puchar Polski i dobrze zaprezentowaliśmy się w pucharach. Ten sezon jest bardzo udany.

Dla mnie te trofea są pierwszymi w mojej przygodzie. Dobrze się rozumiemy z kolegami z obrony i pewnie dlatego selekcjoner powołał naszą czwórkę. To na pewno przyjemne. Przede wszystkim cieszymy się z mistrzostwa Polski, później ze zwycięstwa, a to, że nie straciliśmy dziś bramki? Na pewno także daje jakąś satysfakcję.

gazeta.pl (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Po meczu z Widzewem

"Jazda! Jazda! Jazda! Biała Gwiazda!" - ta przyśpiewka robiąca błyskawiczną karierę najlepiej chyba oddaje poczynania Wisły w kończącym się sezonie. Mecz z Widzewem zamknął klamrą sezon, w którym po raz pierwszy w historii sezon udało zdobyć się krajowy dublet i sporo namieszać w Europie.

Po bramce Macieja Żurawskiego
Po bramce Macieja Żurawskiego
Kibice przed meczem z Widzewem nie mieli wątpliwości, że już w sobotę Wisła zasiądzie na tronie. Przekonywał o tym napis "MISTRZ" ułożony z kartoników na całej długości sektora C. To pierwszy układ z kartonów tej wielkości na stadionie Wisły. Podziękowania dla wszystkich, którzy podnosząc kartonik przyczynili się do powodzenia akcji.

Mecz poprzedziła minuta ciszy, którą uczczono kibica Śląska - Rolika. Takie momenty sprzyjają zadumie nad kibicowskim życiem... Jeśli już jesteśmy przy sprawach kibicowskich, podziękowania należą się Starej Gwardii, która po zakończeniu meczu sama przypilnowała porządku na trybunach.

Na boisku działo się chyba niewiele. Pozytywem z pewnością jest fakt, że do bramki wreszcie trafił Maciej Żurawski. Gdy w piątek zobaczyłem, że "Żurawia" brak jest na liście wybranców Pawła Janasa, pomyślałem, że selekcjoner szybko tej decyzji pożałuje. I chyba się nie pomyliłem. Szkoda, że piłka nie wpadła do siatki w 67 minucie, gdy pan Maciej wspaniale uderzył z przewrotki. Mielibyśmy bramkę sezonu.

Wisła kontrolowała sytuację i zmagający się z kłopotami finansowymi Widzew nie mógł zrobić jej krzywdy, więc o 17:58 oficjalnie poznaliśmy nowego Mistrza Polski. Wiślacy zeszli do szatni gdzie, co pokazały kamery C+, od razu rozpoczęli świętowanie sukcesu. Szkoda, że kazali na siebie długo czekać kibicom, którzy już od dobrych kilkunastu minut przebywali na murawie. W celebracji sukcesu kibice zostali nieco odsunięci na bok. Wizyta piłkarzy na Rynku była króciutka i zgodnie z zapowiedziami nie zorganizowano żadnych atrakcji (nie udało się uzyskać pozwolenia na wejście na Sukiennice). Pozostaje liczyć, że klub zorganizuje okolicznościową imprezę po meczu z Lechem.

Sukces swoich piłkarzy obserwował z loży Bogusław Cupiał. Właściciel klubu jak zwykle przy okazji dużego sukcesu wyłonił się z ciemności i pozdrowił kibiców. Na małą wizytę z paterą wpadł do niego Kamil Kosowski, który długo przebywał w obecności nadprezesa. Wszystko wskazuje na to, że batalię o Ligę Mistrzów Wisła podejmie z Kosowskim na lewym skrzydle.

Marcin Baszczyński z mistrzowską paterą
Marcin Baszczyński z mistrzowską paterą

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Ostatni mecz Kazimierza Moskala w barwach Wisły

Równo 17 lat temu, 31 maja 2003 roku, Wisła Kraków podejmowała na własnym obiekcie zespół Widzewa Łódź. To spotkanie było wyjątkowe z kilku powodów. Po pierwsze krakowianie po jego zakończeniu po raz ósmy w historii Klubu mogli świętować zdobycie mistrzostwa kraju, po drugie mecz z łódzką drużyną był ostatnim występem Kazimierza Moskala z białą gwiazdą na piersi.


31.05.2020r.

Arek Warchał


Kazimierz Moskal, który tego dnia żegnał się z Wisłą, rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Na murawie zameldował się w 74. minucie, zmieniając Kamila Kosowskiego. „Kazik” pojawił się na boisku w momencie, gdy gospodarze prowadzili jedną bramką, która dzieliła Białą Gwiazdę krok od mistrzostwa. Ale zacznijmy od początku…

Od wyniku tej potyczki zależało, czy już po zakończeniu tego meczu Wiślacy będą mogli cieszyć się ze zdobycia kolejnego tytułu mistrza Polski. Zwycięstwo w starciu z Widzewem sprawiało, że krakowianie nie musieli już patrzeć na żaden inny rezultat w pozostałych starciach w lidze. A warto zaznaczyć, że pojedynek z łódzkim Klubem wcale nie rozgrywał się w ostatniej kolejce ówczesnego sezonu. Przed drużyną spod Wawelu był jeszcze mecz z Lechem Poznań, który piłkarze z Krakowa również wygrali.

Wiślaków wychodzących na murawę przed meczem z Widzewem przywitała efetkowna kartoniada. Przedstawiała ona ogromnych rozmiarów napis „Mistrz”. Kibice zgromadzeni tamtego dnia na stadionie byli przekonani o tym, że ich ulubieńcom uda się zwyciężyć i zapewnić sobie tytuł jeszcze przed rozegraniem ostatniej kolejki. Piłkarze z Krakowa wychodząc na murawę nieśli z kolei flagi w klubowych barwach.

Od początku meczu to Wiślacy byli stroną przeważającą i to Klub z Krakowa stwarzał sobie więcej sytuacji do tego, by zagrozić bramce rywala, jednak przez większość czasu żadna z prób nie znajdowała drogi do bramki strzeżonej przez Zbigniewa Robakiewicza. Najgroźniejszą sytuację podczas pierwszej części gry miał Marcin Kuźba po podaniu Żurawskiego, ale i jego strzał okazał się niecelny. W 37. minucie meczu bramkę zdobył natomiast łódzki Widzew, ale sędzia słusznie nie uznał tego gola, gdyż jeden z graczy przyjezdnych znajdował się na pozycji spalonej.

Druga część gry również rozpoczęła się od śmiałych ataków krakowskiego Klubu. Widzew skupiony był w tym meczu głównie na tym, by nie dopuścić Białą Gwiazdę pod swoje pole karne, jednak ta sztuka mimo tego, że udawała im się przez więszkość czasu, nie udała się w 51. minucie, kiedy to Maciej Żurawski po ograniu Kazimierza Węgrzyna wpakował piłkę do siatki rywala i Wiślacy mogli cieszyć się z prowadzenia. Z prowadzenia, którego nie oddali już do końca meczu. Krakowianie mieli jeszcze kilka szans na podwyższenie wyniku, jednak brakowało skuteczności pod bramką łódzkiego Klubu, co sprawiło, że Biała Gwiazda zwyciężyła zaledwie 1:0, jednak wystarczyło to do tego, by cieszyć się z kolejnego w historii mistrzostwa Polski.

Kazimierz Moskal przez wiele sezonów był kluczową postacią dla krakowskiej Wisły. Jaka jest recepta na sukces “Kazika”? „Praca i samokrytyka. Jeśli zawodnik dojdzie do przekonania, że jest niezastąpiony i nie musi walczyć o miejsce w zespole - jest na najlepszej drodze, by skończyć na ławce" - mówił.

Moskal, który zadebiutował w krakowskim Klubie 8 czerwca 1985 roku w wyjazdowym, przegranym meczu z Górnikiem Zabrze. Rozegrał dla Wisły 289 meczów w tym 236 od 1 do 90 minuty. Strzelił łącznie 55 goli. Po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem, prowadząc także m.in. Białą Gwiazdę.


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2002/2003

Pozostałe zdjęcia z tego meczu

Feta