2003.07.30 Wisła Kraków - Omonia Nikozja 5:2

Z Historia Wisły

2003.07.30, Liga Mistrzów, II runda eliminacyjna, Kraków, Stadion Wisły, 19:00
Wisła Kraków 5:2 (3:0) Omonia Nikozja
widzów: 9.000
sędzia: Ceri Richards z Llanelli (Walia)
Bramki
Maciej Żurawski 12’
Tomasz Frankowski 19’
Marcin Baszczyński 45’
Maciej Żurawski 49’
Daniel Dubicki 70’


1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
5:1
5:2





75' (k) Rainer Márkos Rauffmann
86' (k) Rainer Márkos Rauffmann 86’
Wisła Kraków
Grafika:Zk.jpg Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Łukasz Nawotczyński
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Grzegorz Pater
Paweł Strąk
Mirosław Szymkowiak
Brasília
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (64’ Daniel Dubicki)
Maciej Żurawski grafika: Zmiana.PNG (71’ Damian Gorawski)

trener: Henryk Kasperczak
Omonia Nikozja
Nikólaos Michópoulos
Geórgios Theodótou grafika: Zmiana.PNG (71’ Elías Charalámbous)
Ákis Ioakím
Gábor Korolovszky
Panayiótis Panayiótou grafika: Zmiana.PNG (81’ Mários Panayiótis Nikoláou)
Mários Cháris Nikoláou
Zoran Stjepanović grafika: Zmiana.PNG (46’ Efstáthios Alonéftis)
Kóstas Kaiáfas
Nikólas Georgíou
Jozef Kožlej
Rainer Márkos Rauffmann

trener: Toni Savevski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

Strach ma wielkie oczy. Wisła - Omonia 5:2

Przedmeczowe przewidywania były znacznie bardziej pesymistyczne niż rzeczywistość: Wisła łatwo wygrała 5:2 z Omonią Nikozja i znacznie zbliżyła się do pojedynku z Rapidem Bukareszt lub Anderlechtem Bruksela w 3. rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Wystarczyło nieco przycisnąć Cypryjczyków by ujawnić ich największą słabość - grę w obronie. Dwie bramki zdobył najlepszy na boisku Maciej Żurawski.

Radość Marcina Baszczyńskiego
Radość Marcina Baszczyńskiego
Padający dwie godziny przed spotkaniem ulewny deszcz i potężne gromy z nieba nie odstraszyły kibiców Wisły, którzy w ilości 9 tysięcy przybyli na krakowski stadion. Było oczywiste, że taka pogoda będzie znakomitym testem dla drenażu nowej murawy - spisał się on bez zarzutu.

Pierwsza zagroziła bramce rywali Wisła: w 3 minucie z rzutu wolnego strzelał Brasilia a Michopoulos pewnie złapał piłkę. Nie minęło 60 sekund jak stało się jasne, dlaczego Wisła traciła tak wiele bramek podczas zgrupowań we Francji - serii nieporozumień Stolarczyka, Jopa i Nawotczyńskiego nie wykorzystali goście. W 6 minucie po rzucie rożnym bardzo niecelnie głową strzelił Panagiotou.

Tomasz Frankowski po zdobytej bramce
Tomasz Frankowski po zdobytej bramce
Damian Gorawski przed cypryjskim bramkarzem
Damian Gorawski przed cypryjskim bramkarzem
Strzela Maciej Żurawski.
Strzela Maciej Żurawski.

Pewną nieporadność w grze krakowian przełamać mógł tylko on - Maciej Żurawski! W 12 minucie "Żuraw" wpadł w pole karne gości i mimo asysty obrońcy huknął bez zastanowienia w długi róg - bramkarz Omonii nie miał żadnych szans przy tym uderzeniu! 1:0 dla Wisły!!! Nie minęła minuta a szarżę Żurawskiego skutecznie przerwał Panagiotou.

W 19 minucie sporą nieporadnością wykazala się obrona Omonii, Ioakim miał dużą szansę pokonać własnego bramkarza, piłka wyszła na róg metr od bramki Michopoulosa. Po tym stałym fragmencie gry piłka trafiła do Szymkowiaka, który zacentrował do Żurawskiego, ten zaś natychmiastowo zgrał głową to Tomasza Frankowskiego. "Franek" zaś pięknymi nożycami po raz drugi dziś pokonał cypryjskiego bramkarza! Maciej Żurawski miał swoją drugą szansę w 22 minucie, kiedy dopadł bezpańskiej piłki i strzelił natychmiast, ale tym razem bramkarz Omonii wyczuł jego intencje.

Wisła nie spuszczała z tonu, mimo spokojnego prowadzenia nadal dyktowała warunki gry. Ofensywne zapędy gospodarzy dość skutecznie powtrzymywał sędzia liniowy sygnalizując wątpliwe spalone. W 35 minucie natomiast niezłą kontrę wyprowadziła Omonia, po centrze spod linii końcowej boiska szansę miał Rauffman, który błyskawicznym uderzeniem posłał piłkę obok długiego rogu bramki Piekutowskiego. Z drugiej strony boiska mogło być ciekawie, ale znów dwukrotnie arbiter zapobiegł niebezpieczeństwu bramki cypryjskiej dyktując dwa ofsajdy "z kapelusza". Minutę przed końcem pierwszej połowy szansę miał Grzegorz Pater po pierwszej akcji ofensywnej Brasilii zakończonej celnym dośrodkowaniem. Kapitan Wisły nie trafił czysto piłkę po strzale głową.

Gdy wszyscy odliczali już końcowe sekundy pierszej połowy powód do wielkiej radości dał fanom "Białej Gwiazdy" Marcin Baszczyński. Zdecydowanie wszedł prawą stroną boiska i pięknie uderzył w długi róg bramki Omonii. Zaliczka do przerwy była więc pokaźna: 3-0! Zwiększyła się ona w 49 minucie. Maciej Żurawski otrzymał piłkę na 20 metrze i w swoim stylu uderzył błyskawicznie prawą nogą tuż przy słupku bramki Michopoulosa.

Następny kwadrans gry nie był specjalnie interesujący, do momentu, aż Kozlej wyprzedził Mariusza Jopa i znalazł się w sytuacji sam na sam z Piekutowskim, nasi zawodnicy ostatecznie poradzili sobie. Po chwili z drugiej strony boiska bardzo ładnie centrował Baszczyński ale bramkarz Omonii poradził sobie na raty z Szymkowiakiem. W 67 minucie Mariusz Jop strzelił głową tuż obok bramki Cypryjczyków. Goście coraz częściej popełniali błędy z tyłu, a przy tym wiślacy starali się grać ładnie dla oka, jak choćby lobujący Michopoulosa Szymkowiak. W 70 minucie było już 5:0! Maciej Żurawski wyszedł "sam na sa" z bramkarzem Omonii i mimo że miał szansę zaliczyć hattrick, postanowił podać do jeszcze lepiej ustawionego Dubickiego, który zmieścił futbolówkę w pustej bramce.

W 75 minucie sfaulowany w polu karnym Wisły został Rauffman i pokonał z 11 metrów Piekutowskiego. Podwyższyć wynik dla Wisły próbował po trzech minutach Dubicki, dobijając niecelnie strzał z ostrego kąta Brasilii. W ostatnich minutach niefrasobliwość w obronie zaprezentowali wiślacy, których dwukrotnie ratowała przed utratą bramki poprzeczka. Dwa razy szansę miał Kozlej, pokazał jednak, że jest piłkarzem równie szybkim co nieskutecznym. Za trzecim razem Słowak wyprzedził obrońców, sfaulował go w obrębie 16-tki Piekutowski i znów Rauffman dostał szansę pokonania bramkarza Wisły, której nie zmarnował. Po chwili fatalny błąd popełnił Piekutowski - tym razem bez konsekwencji.

Wisła pewnie wygrała ten mecz udowodniając, że jest drużyną solidniejszą, mocniejszą fizycznie i bardziej dojrzałą piłkarsko. Niestety, by zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów należy popełniać mniej błędów w obronie. Rewanż z Omonią powinien być formalnością, podczas którego dobrze by było poprawić wszystkie mankamenty.

(rav, gandalf)

Źródło: wislakrakow.com

Konferecja pomeczowa

Łatwo odgadnąć nastroje obu trenerów po takim meczu jak dzisiejszy. Trener Omonii zwracał uwagę na doświadczenie drużyny Wisły w europejskich pucharach, Henryk Kasperczak natomiast zganił nieco zespół za błędy w defensywie popełnione na koniec meczu. Nie podejmowano tematu Kalu Uche.

Toni Savevski (trener Omonii):

- Po porażce pięcioma bramkami, jeśli ktoś powie, że mieliśmy pecha, to jest szalony. Wisła strzelała bramki po poważnych błędach w grze obronnej Omonii. Będzie nam trudno awansować do następnej rundy. Mogliśmy strzelić jeden gol więcej niż Wisła, ale popełniliśmy zbyt wiele poważnych błędów by myśleć o awansie. Nasi gracze nie mają wystarczającego doświadczenia w meczach europejskich, w przeciwieństwie do Wisły. Przepraszam naszych kibiców, którzy przylecieli z tak daleka, chciałem, żeby mogli się cieszyć z naszego występu, ale nie mieli okazji ku temu. Henryk Kasperczak

- Jestem zadowolony ze skuteczności w ofensywie, mniej z gry defensywnej, zwłaszcza w końcówce. Mieliśmy więcej okazji, mogliśmy strzelić więcej bramek, ale to dobra zaliczka przed meczem rewanżowym. Niektórzy piłkarze zagrali na swoim poziomie, drużyna starała się wygrać jak najwcześniej. Szkoda tych błędów indywidualnych, widać, że czeka nas wiele pracy. Trzeba być jednak zadowolonym z gry zawodników.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz po meczu z Omonią

Gdy na dwie godziny przed meczem nad Krakowem rozętała się ulewa, wydawało się, że mecz odbędzie się w arcytrudnych warunkach. Pogoda jednak okazała się wyjątkowo łaskawa - deszcz ustał na pół godziny przed rozpoczęciem spotkania, a lunął ponownie sekundy po ostatnim gwizdku.

Kibice przed meczem mieli spore obawy co do przebiegu rywalizacji z Omonią. Szybko jednak okazało się, że drużyna z Cypru ustępuje krakowianom conajmniej o klasę. O dobre samopoczucie kibiców szczególnie postarał się Maciej Żurawski, który już na początku rozgrywek znajduje się w świetnej formie. Pierwszy mecz - dwie bramki, dwie asysty - wynik marzenie. "Żuraw" to sportowiec pełną gębą. Chociaż w 69 minucie miał szansę na hattrick, oddał piłkę nieco tylko lepiej ustawionemu Dubickiemu, który przyłożył nogę. - Na starej murawie nie byłoby to takie proste - mówił z uśmiechem "Dubi" po meczu. - Teraz aż chce się grać - wtórował mu "Żuraw".

Jeśli już o tym co na murawie, to dziś słabiutko zaprezentował się najmocniejszy atut Wisły w poprzednim sezonie - gra skrzydłami. Brasilia chciał, lecz ponowny debiut w drużynie "Białej Gwiazdy" nie wypadł okazale. Jeszcze słabiej zagrał Grzegorz Pater, który Kalu Uche szybko na boisku nie zastąpi. Bo Nigeryjczyk to piłkarz świetny, lecz zachowanie pozaboiskowe pozostawia dużo do życzenia. Na płocie zawisnęły dwie flagi, które dawały do zrozumienia jakie jest stanowisko kibiców wobec całej afery. Nie wszyscy jednak zgadzają się z hasłem "Kalu go away". Można powiedzieć, że kalugate podzieliła stadion na pół. Pozostaje liczyć, że zdecydowana akcja klubu poustawia Uche w głowie, choćby dla dobra jego samego...

Drugim debiutującym dziś po Brasilii był Damian Gorawski pozyskany z Ruchu. "Gora" nie jest w pełni sił i z pewnością daleko mu do pełni formy. W chwili obecnej swoją grą przypomina Dubickiego - szybki i przebojowy, lecz chaotyczny i nieskuteczny. Trzeci debiut zanotowała Era - widoczna zarówno na koszulkach piłkarzy, reklamach dookoła stadionu, a także napisach na kolejnym debiutancie - zegarze stadionowym. Nie jest to cud techniki, lecz spełnia wszelkie wymagania i z pewnością zadowoli każdego kibica. A przede wszystkim - odmierza czas!!!

Nie można w podsumowaniu tego meczu pominąć postawy kibiców gości. Tych do Krakowa przybyło około 400, a doping jaki zaprezentowali był na najwyższym światowym poziomie. Melodie śpiewane przez długie minuty, gesty wykonywane równocześnie przez cały sektor i to ciągłe podskakiwanie, do którego nie zniechęcił ich nawet spiker, który uprzejmie poinformował gości, że sektor może się... zawalić. Mógł dodać jeszcze "Witajcie w Polsce!".

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Marcin Baszczyński: Ładnie wpadła

- Wbiegłem w pole karne, chciałem uderzać i uderzyłem po długim rogu. Nieskromnie powiem, że ładnie wpadła. Bardzo się cieszę. Nie strzelam wiele bramek, ta rzeczywiście była ładna - tak skomentował strzelenie swej bramki Marcin Baszczyński.

- Trochę obawiałem się tego meczu, bo jak wiadomo nasze ostatnie sprawdziany we Francji nie wyszły najlepiej - mówił "Baszczu". - Tutaj pokazaliśmy dobry futbol, może troche zepsuła dobre wrażenie słaba końcówka meczu - nie wiem skąd takie rozluźnienie. Nerwówka zaczęła się od głupiego rzutu karnego. Nie powinniśmy popełniać takich błędów w Lidze Mistrzów.

Nic dziwnego, że obrońca Wisły jest optymistą przed rewanżem: - Trzeba się cieszyć, przed meczem każdy wziąłby ten wynik w ciemno. Ten mecz jest dobrym prognostykiem na cały sezon. Możemy spokojnie lecieć na Cypr, dalej grać swoją grę, ale nie szarpać się na całego.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.II
Program meczowy cz.II

Frankowski: To się zdarza

"To się zdarza, gdy drużyna prowadzi tak wysoko, następuje rozluźnienie i dekoncentracja. I tak było w tym meczu z naszą drużyną. Straciliśmy w ostatnich minutach dwie bramki, ale mimo to jesteśmy pewni awansu" - powiedział po meczu napastnik Wisły Tomasz Frankowski.

(maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Listkiewicz: Wisła mi zaimponowała

"Wisła mi zaimponowała. Mimo trudności personalnych, które wystąpiły nawet w ostatniej chwili w związku z rezygnacją z gry Kalu Uche, krakowianie są zespołem nadal groźnym i powinni się liczyć w europejskich pucharach." - przyznał prezes PZPN Michał Listkiewicz.

"W pierwszej połowie gospodarze zagrali wręcz koncertowo. Tak dobrze grającej polskiej drużyny w europejskich pucharach już dawno nie widziałem. Pod koniec meczu w zespole mistrza Polski nastąpiło rozluźnienie. Ta niefrasobliwość kosztowała krakowian utratę dwóch bramek, ale mimo to uważam, że wiślacy mają nadal dużą szansę na awans do trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów".

PAP (maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria sportowa i kibicowska