2003.08.13 Anderlecht Bruksela - Wisła Kraków 3:1

Z Historia Wisły

2003.08.13, Liga Mistrzów, III runda eliminacyjna, Bruksela, Stadion Constanta Vanden Stocka, 20:30
Anderlecht Bruksela 3:1 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 20.000
sędzia: Arturo Daudén Ibáñez (Hiszpania)
Bramki
Nenad Jestrović 13’
Goran Lovre 38’
Aruna Dindané 59’

1:0
2:0
3:0
3:1



77' (k) Maciej Żurawski
Anderlecht Bruksela
Daniel Zítka
Olivier Doll
Hannu Tihinen
Vincent Kompany
Olivier Deschacht
Goran Lovre grafika: Zmiana.PNG (86’ Pär Zetterberg)
Besnik Hasi Grafika:Zk.jpg 14'
Walter Baseggio
Ki-hyeon Seol
Aruna Dindané Grafika:Zk.jpg 88'
Nenad Jestrović grafika:kontuzja.png grafika: Zmiana.PNG (40’ Christian Wilhelmsson)

trener: Hugo Broos
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Łukasz Nawotczyński
Mariusz Jop
Jacek Paszulewicz
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (46’ Lantame Sakibou Ouadja)
Paweł Strąk
Mirosław Szymkowiak Grafika:Zk.jpg 32'
Brasília
od 46' Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (46’ Daniel Dubicki)

trener: Henryk Kasperczak

Mecz na antenie TVP2 komentowali : Janusz Basałaj i Marcin Żewłakow.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Paszulewicz: Mecz prawdy

Obrońca Wisły Jacek Paszulewicz, który na lewej strony defensywy najprawdopodbniej zastąpi zawieszonego za kartki Macieja Stolarczyka twierdzi, że jutrzejsze spotkanie w Brukseli będzie dla piłkarzy Białej Gwiazdy spotkaniem prawdy.

- Zespół jest w trakcie przebudowy i wydaje się, że jeszcze nie wszystkie tryby zaskoczyły. Daniel Dubicki występuje na prawym skrzydle, a jest napastnikiem, z kolei Brasilia jeszcze nie do końca wkomponował się do naszego zespołu. Wie, że jest zupełnie innym zawodnikiem niż Kosowski, którego zastępuje na lewym skrzydle. Kosowski potrafił szarpnąć wzdłuż linii, do tego często zbiegał do środka i razem z Szymkowiakiem próbowali gry kombinacyjnej.

Brasilii ciężko wyplenić skłonności rasowego napastnika. Teoretycznie w naszym pomyśle na odbiór piłki napastnik powinien stanowić pierwszą instancję obrony. Jeżeli jednak rywale przejdą Żurawskiego i Frankowskiego, to przechwycić piłkę muszą pomocnicy i napastnicy. Problem z Brasilią polega na tym, że jeśli on oceni, że nie zdąży za uciekającym rywalem, to nie zawsze walczy o piłkę do końca. To na pewno nie pomaga nam w obronie. Jeżeli tylko Brasilia wypracuje jakąś bramkę, to nikt nie będzie narzekał na jego braki w obronie.

Spotkanie w Brukseli będzie dla nas meczem prawdy. Ten mecz ewentualnie obnaży nasze braki, zwłaszcza że w Bukareszcie Anderlecht pokazał charakter - przegrywał 2:0, wygrał 2:3. Nie możemy popełnić błędu dekoncentracji w końcówce.

W Brukseli postaramy się grać piłką, zdominować rywala. Jeżeli będziemy przeważać, to ja również będę ciągnął za każdą akcją tuż za Brasilią. Jeżeli przez większość meczu będziemy w posiadaniu piłki, to będzie nam łatwiej kontrolować wynik. Do takiej gry jesteśmy przyzwyczajeni. Jednak jeśli zacznie przeważać Anderlecht, to będę musiał się ograniczać z ofensywnymi wyjściami, żeby pilnować "tyłów".

Gazeta Wyborcza (maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Kraków czeka, my czekamy...

...na Ligi Mistrzów bramy. W środowy wieczór dowiemy się jak blisko jest Wisła Kraków celu, który wyznaczyła sobie 5 lat temu, wraz z przyjściem do klubu możnego właściciela. Ostatnią przeszkodą, która stoi u bram piłkarskiego raju jest wicemistrz Belgii - Anderlecht Bruksela, z którym wiślacy zmierzą się dziś o godzinie 20:30.

Po raz pierwszy od 1998 roku można stwierdzić, że Wiśle dopisało szczęście w losowaniu. Lepszego przeciwnika niż Anderlecht w tej fazie eliminacji nie można było sobie wymarzyć. Paradoksalnie w momencie największego szczęścia okazuje się, że sama Wisła dysponuje słabszą drużyną, niż dysponowała przez ostatnie kilka lat. Ale może jest to stwierdzenie na wyrost, które zweryfikują potyczki: dzisiejsza i ta 26 sierpnia.

Pod względem stylu gry obie drużyny prezentują się podobnie. Preferowane ustawienie to 1-4-4-2, gra nastawiona jest przede wszystkim na ofensywę i zdobywanie bramek. Oba zespoły mają natomiast problemy w defensywie. Zapowiada się więc ciekawy pojedynek strzelecki pomiędzy Jestrovicem i Dindane a Żurawskim i Frankowskim. Bramkarze Zitka i Piekutowski będą mieli pełne ręce roboty. Wygląda więc na to, że najwięcej zależeć będzie od środkowej formacji obu jedenastek. Bez dobrych podań Mirosława Szymkowiaka nawet Ronaldo nie byłby w stanie pokonać bramkarza Anderlechtu...

Obrona Wisły tradycyjnie została zdekompletowana brakiem kontuzjowanego Arka Głowackiego. Na domiar złego za dwie żółte kartki wręczone w Nikozji musi pauzować Maciej Stolarczyk. Zawodników tych zastąpią odpowiednio Łukasz Nawotczyński, na którego Kasperczak stawia od początku nowego sezonu i Jacek Paszulewicz.

Piłkarze "Białej Gwiazdy" pojawili się w Brukseli już w poniedziałek wieczór, wczoraj zaś odbyli trening na ponad 26-tysięcznym obiekcie Constant Vanden Stock. Znakomite, typowo piłkarskie, zadaszone trybuny, równa murawa zrobiły dobre wrażenie na wiślakach: - W Polsce jeszcze przez wiele lat nie będzie takiego stadionu - powiedział dla Interia.PL Mirek Szymkowiak. "Szymek" niestety rację, my możemy się pocieszać tym, że to nie stadion będzie grał w piłkę. Naszych zawodników na pewno wspomoże około 1200 kibiców, którzy wybrali się na ten mecz do Brukseli.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Solidny Anderlecht ogrywa Wisłę

Wynikiem 3:1 zakończył się mecz 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Anderlechtem Bruksela a Wisłą Kraków. Jedyną bramkę dla Wisły zdobył z rzutu karnego Maciej Żurawski. Gol ten daje naszym piłkarzom teoretyczne nadzieje na sukces w dwumeczu, choć gra mistrzów Polski nastraja pesymistycznie.

Od początkowych minut meczu było widać, że Belgowie przystąpili do gry bardzo umotywowani i pewni wiary w swoje umiejętności. Gospodarze grali dość szybko, prostymi środkami przedostając się pod bramkę "Białej Gwiazdy".

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwszym ostrzeżeniem dla Wisły była okazja Bassegio i Aruny, którą jakimś cudem powstrzymał Adam Piekutowski, instynktownie broniąc strzał napastnika z Wybrzerza Kości Słoniowej. Ale już w 12 minucie Seol pięknie ograł na lewym skrzydle Patera, natychmiast dośrodkował na pole karne, gdzie w dwóch kierunkach rozbiegli się napastnicy Anderlechtu. Za Aruną pobiegł Paszulewicz, tyle że Jestrovica nie upilnował Jop i po przytomnym strzale Serba z 7 metrów Anderlecht prowadził 1:0.

Podłamani mistrzowie Polski cofnęli się jeszcze bardziej, na domiar złego coraz więcej błędów popełniała defensywa. Dobre sytuacje marnowali więc dwukrotnie Aruna, Seol, Jestrovic i kapitan Belgów - Baseggio. Wisła potrafiła odpowiedzieć tylko raz - w 15 minucie uderzenie Żurawskiego z 30 metrów, po rykoszecie wyłapał Zitka. Nie pomagało gromkie Jesteśmy z Wami wyrywające się z licznego wiślackiego sektora...

Anderlecht doznał sporego osłabienia w 35 minucie, gdy błąd popełnił Nawotczyński, co tak zaskoczyło Jestrowica, że ten źle stanął na lewą nogę i doznał uszkodzenia kolana. Zmienił go "szwedzki Beckham" - Wilhelmsson, który akurat w całym meczu niewiele pokazał.

W 38 minucie konsekwentna gra gospodarzy dała podwyższenie rezultatu. Składna akcja Anderlechtu doprowadziła do wymanewrowania obrony Wisły, zaspał nieco Paszulewicz i na pozycję "sam na sam" wyszedł Lovre. Jego pierwszy strzał zablokował powracający Brasilia, ale wobec dobitki wiślacy byli bezradni. W ostatniej minucie pierwszej połowy szansę miała Wisła, gdy Brasilia odebrał piłkę Deschachtowi, szybko podał do nadbiegającego Żurawskiego, ale zagranie to przeciął skutecznym wślizgiem Kompany. Wcześniej pojedynek "sam na sam" z Aruną dzięki zdecydowanemu wybiegowi wygrał Piekutowski.

Po przerwie trener Kasperczak przeprowadził dwie zmiany: za Patera i Frankowskiego weszli Ouadja i Dubicki. Drugą połowę Wisła rozegrała nieco lepiej, choć gospodarze nie forsowali tak tempa. Piłkarze Kasperczaka, nie mając tyle atutów w szybkości, zdecydowaniu i technice użytkowej, grali atak pozycyjny znacznie bardziej skomplikowany niż gospodarze. Pozwalało to na sporadyczne przedostawanie się na karne bramki Zitki. Tak było m.in. w 62 minucie, kiedy Żurawski dostał dobre podanie od Szymkowiaka, ograł ostatniego obrońcę Anderlechtu i strzelił tuż obok słupka bramki gospodarzy - niestety, od zewnętrznej strony...

Wcześniej jednak, bo w 59 minucie niezwykle nieskuteczny w tym meczu Aruna zdobył swojego gola, wykorzystując znakomite podanie ze środka pola, mijając Piekutowskiego i trafiając do pustej bramki Wisły. W 73 minucie znów jedno podanie wystarczyło, by z przewagi optycznej gości na sytuację "sam na sam" wyszedł Aruna, tym razem nie zakańczając jej bramką.

Kilkanaście minut przed końcem meczu jedynego gola zdobyli Wiślacy: po podaniu z prawej strony piłkę dostał Żurawski, nie opanował jej, ale z tyłu nadbiegał Dubicki, który składając się do strzału został zahaczony przez Tihinena. Rzut karny na bramkę pewnie zamienił "Żuraw", zwiększając odrobinę szanse na awans po meczu rewanżowym i dając możliwość prezesom Wisły podyktowania cen biletów o około 10 zł wyżej, niż planowano w 60 minucie spotkania.

W końcówce dobrą szansę miał ponownie Żurawski, gdy po szybkiej wymianie piłek z Szymkowiakiem znalazł się na 18 metrze ale strzelił niecelnie. Chyba w tej sytuacji lepiej było podawać do biegnącego po prawej stronie Dubickiego. Swoje szanse miał też Anderlecht, już w doliczonym czasie gry, gdy dwukrotnie niecelnie strzelał Aruna.

W 89 minucie zaimponował arbiter z Hiszpanii, który wychwycił, że czarnoskóry napastnik Anderlechtu próbował wymusić rzut karny i wręczył Arunie żółtą kartkę. Gdyby nie to, nie moglibyśmy myśleć o iluzorycznych szansach w rewanżu, które jeszcze pozostały. Drugie spotkanie odbędzie się 26 sierpnia w Krakowie.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Opinie trenerów

- Nie musimy się bać rewanżu w Krakowie, kwalifikacja do Ligi Mistrzów nie powinna wymknąć się nam z rąk - zapewnił zadowolony trener gospodarzy Hugo Broos. Henrykowi Kasperczakowi nie pozostało wiele więcej jak skomplementować rywala.

Henryk Kasperczak:

Trafiliśmy na bardzo dobry zespół, potwierdziło się, że Anderlecht jest w dobrej formie. Ale Anderlecht mnie niczym nie zaskoczył, zagrał tak jak myślałem. Trzeba przyznać, że ta ich ruchliwość na boisku była godna uznania i miała ogromny wpływ na wynik. Pierwsza bramka oskrzydliła rywala, my natomiast graliśmy coraz gorzej. Mieliśmy trudności z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, prowokowaliśmy niebezpieczne sytuacje pod własną bramką. Zdecydowanie ten mecz nam nie wyszedł, Bramka Żurawskiego z karnego daje nam nadzieję. Na szczegółową analizę tego meczu przyjdzie jeszcze czas, mamy dwa tygodnie do rewanżu. Trzeba teraz liczyć na to, że poprzez mecze w polskiej lidze odzyskamy dawną pewność siebie. No i koniecznie trzeba ustabilizować skład. Taką szansę dałby powrót do gry naszych kontuzjowanych piłkarzy.

Hugo Broos:

- Zagraliśmy świetny mecz na wysokim poziomie, zaprezentowaliśmy się prawie perfekcyjnie. Podkreślam - prawie, bo stworzyliśmy wiele okazji strzeleckich lecz szwankowała skuteczność. Dwa razy daliśmy też szanse rywalom po sporych błędach w obronie. Nie będę rozdrapywał ran, bo przecież – przykładowo – taki Aruna zmarnował kilka sytuacji, ale grał doskonale. Dominowaliśmy w tym meczu do tego stopnia, że nie musimy się bać rewanżu w Krakowie. Kwalifikacja do Ligi Mistrzów nie powinna wymknąć się nam z rąk Nie wiem czy na ten mecz zdąży wrócić do składu Jestrović. Według pierwszej diagnozy lekarza jego kontuzja wyklucza go z gry na 2-3 tygodnie. Więcej będzie można o tym powiedzieć po specjalistycznych badaniach..

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi piłkarzy

Pesymistyczne nastroje zawodników "Białej Gwiazdy" nie mogły być inne po słabym występie na Astrid Park. Najbardziej rozgoryczeni postawą całego zespołu wydają się być Marcin Baszczyński i Maciej Żurawski, którzy nie tak wyobrażali sobie kwalifikacje do LM pół roku temu...

Marcin Baszczyński: - Wisła w niczym nie przypomina tego zespołu z ubiegłego sezonu. Ten mecz z Anderlechtem zupełnie nam nie wyszedł. Ale nadzieje ciągle są, tym bardziej, że w Krakowie zawsze coś pozytywnego dzieje się z drużyną. Liczę na to w rewanżu...

Maciej Żurawski:

- Nie ma się co oszukiwać - gdybyśmy byli w składzie z ubiegłego sezonu, to bez problemu poradzilibyśmy sobie tutaj. A tak musimy liczyć na szczęście w rewanżu. Ale Wisła wychodziła już z nie takich opresji.

Lantame Ouadja: - Trener Kasperczak powiedział mi, żebym starał się przechwytywać jak najwięcej piłek i próbował rozgrywać. Ciężko było wejść w takim momencie. Gra się nam kompletnie nie kleiła, sporadycznie zagrażaliśmy bramce rywala. W rewanżu zaatakujemy, nie mamy nic do stracenia.

Paweł Strąk:

- Jestem zły na siebie. Mogło być 2:3, wtedy mielibyśmy realne szanse przed rewanżem. Jestem o to spokojny, że możemy strzelić Belgom dwa gole w Krakowie. Ale czy zagramy na "zero" w tyłach? Tego nie wiem. Niemniej piłka lubi płatać różne figle, może będą to figle na naszą korzyść.

Łukasz Nawotczyński:

- Wielka szkoda, mieliśmy sporo szczęścia, ale też bliscy byliśmy zdobycia drugiego gola. Ciężko było nam rozgrywać piłkę, bo Belgowie stosowali pressing. Za dośrodkowania z boku nie mogą odpowiadać stoperzy, a Jestrovicia nie ja miałem wtedy pilnować.

Gazeta Wyborcza, Gazeta Krakowska (rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria sportowa:


Galeria kibicowska: