2003.08.30 Amica Wronki - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 13:18, 27 sty 2014; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2003.08.30, I Liga, 4. kolejka, Wronki, Stadion Amiki, 18:15
Amica Wronki 2:0 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 4.000
sędzia: Grzegorz Gilewski z Radomia
Bramki
Paweł Kryszałowicz 9’
Paweł Kryszałowicz 15’
1:0
2:0
Amica Wronki
Grzegorz Szamotulski
Dariusz Dudka
Veselin Đoković
Paweł Skrzypek
Remigiusz Sobociński grafika: Zmiana.PNG (74’ Mateusz Bartczak)
Grafika:Zk.jpg Jarosław Bieniuk
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Bąk grafika: Zmiana.PNG (46’ Tomasz Dawidowski)
Krzysztof Kowalczyk
Grafika:Zk.jpg Marek Zieńczuk
Jacek Dembiński
Paweł Kryszałowicz grafika: Zmiana.PNG (89’ Mamia Dżikia)

trener: Stefan Majewski
Wisła Kraków
Adam Piekutowski Grafika:Zk.jpg
Marcin Baszczyński
Łukasz Nawotczyński
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Damian Gorawski Grafika:Zk.jpg
Paweł Strąk grafika: Zmiana.PNG (62’ Tomasz Frankowski)
Mirosław Szymkowiak
Lantame Sakibou Ouadja
Brasília grafika: Zmiana.PNG (62’ Daniel Dubicki)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
W 2. minucie Marek Zieńczuk nie wykorzystał rzutu karnego (Adam Piekutowski obronił).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

O potwierdzenie ligowego prymatu

Za nami rozgrywki europejskie, wracamy na nasze murawy. Dziś mecz z Amiką, o którym trener Kasperczak mówi, że jest ważny również z psychologicznego punktu widzenia: zawodnicy Wisły muszą na nowo uwierzyć w swoje możliwości i pokonać niewygodnego ligowego rywala, potwierdzając że w kraju nie mają sobie równych.

Amica to niezwykle niewygodny rywal dla Wisły, co pamiętamy m.in. z poprzedniego sezonu. W pierwszym meczu, rozgrywanym we Wronkach gospodarze mieli olbrzymią przewagę, którą udokumentowali tylko jedną bramkę. W ostatniej minucie po błędzie Burkhardta gola na wagę remisu zdobył Żurawski Rewanż był znowu bardziej szczęśliwy dla Amiki, która grała słabiej od Wisły. Zemsty dokonał Burkhardt, strzelając gola w ostatniej minucie.

Dziś Burkhardt nie zagra, ponieważ leczy kontuzję kostki, jakiej nabawił się na zgrupowaniu reprezentacji przed meczem z Estonią. Oprócz niego problemy zdrowotne mają Dżikija, Ława i Dziewicki. W Wiśle tradycyjnie już nie zagrają Głowacki i Cantoro, dołączył do nich Jacek Paszulewicz, który w meczu przeciwko Anderlechtowi uszkodził staw skokowy i będzie pauzował przynajmniej tydzień. Do składu Amiki po dłuższej nieobecności spowodowanej kontuzją powraca natomiast Tomasz Dawidowski, który może być partnerem w ataku Pawła Kryszałowicza.

Skład Wisły, poza absencją Paszulewicza, powinien być taki sam jak w meczu z Anderlechtem. Nie wiadomo jeszcze czy obok Maćka Żurawskiego zagra Tomasz Frankowski czy Daniel Dubicki. "Dubi" znakomicie rozpoczął sezon ligowy i nie wykluczone, że tym razem rozpocznie od pierwszej minuty.

W poprzedniej kolejce Amica niespodziewanie przegrała na wyjeździe z Górnikiem Polkowice, z którym Wisła łatwo poradziła sobie w 1. rundzie spotkań. Gospodarze jednak zawsze sprężali się dodatkowo na mecze z wiślakami. Nie mniej trzy punkty są w zasięgu "Białej Gwiazdy". A może nawet Adam Piekutowski po raz czwarty w tym sezonie zakończy spotkanie z zerowym kontem?

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Kryszałowicz pozamiatał...

- Wisła Kraków to najlepsza drużyna w Polsce - mówił przed dzisiejszym spotkaniem rezerwowy napastnik Amiki - Tomasz Dawidowski. Niestety, nie było tego dziś widać w żadnym aspekcie gry. Amica szybko zdobyła dwie bramki, by do końca meczu kontrolować sytuację i pewnie wygrać 2:0. Katem okazał się Paweł Kryszałowicz, który "jak za starych dobrych czasów" pokazał, że ma na Wisłę sposób.

Zaskakujące było wyjściowe zestawienie wiślaków. Wystąpili oni dziś praktycznie z jednym napastnikiem - Maciejem Żurawskim, w pomocy zaś Mirosławowi Szymkowiakowi pomagali defensywni pomocnicy - Lantame Ouadja i Paweł Strąk. Zaskakiwał brak w podstawowej jedenastce Daniela Dubickiego i Tomasza Frankowskiego.

Wisła przed meczem przystępowała z zerowym kontem po stronie bramek straconych. Goście bramkę mogli stracić już w 2. minucie, bowiem Mariusz Jop przewrócił w polu karnym Kryszałowicza. "Jedenastki" nie wykorzystał Marek Zieńczuk. Adam Piekutowski wyczuł intenencje strzelca, nie sięgnął piłki, która trafiła w lewy słupek bramki.

Jednak Amica szybko objęła prowadzenie. Już w 9 minucie po podaniu z lewej strony Kryszałowicz łatwo uwolnił się spod opieki Mariusza Jopa i pewnym strzałem w długi róg nie dał szans Piekutowskiemu. Nie minęło sześć kolejnych minut i Amica przeprowadziła składną akcję zakończoną strzałem z kilkunastu metrów Zieńczuka. Futbolówka odbiła się od słupka, a bezbłędnie dobił do pustej bramki Kryszałowicz. Napastnik Amiki mógł, a nawet powinien pokusić się o hattrick w 20 minucie, gdy po dośrodkowaniu z prawej strony znalazł się sam przed Piekutowskim, który zdołał nogami obronić strzał Kryszałowicza.

Wisła w pierwszych 30 minutach tylko raz oddała strzał - w 8 minucie po krótkim biegu uderzył z 20 metrów Brasilia, ale spokojna interwencja Szmotulskiego zapobiegła utracie gola. Dopiero po dwóch kwadransach goście postanowili zaatakować. Bardzo dalekie podanie otrzymał Maciej Żurawski, w pełnym biegu zdecydował się na uderzenie lewą nogą, które wyłapał Szamotulski. Cztery minuty później golkiper Amiki nieco zapędził się do przodu, ale obronił uderzenie Gorawskiego, zaś dośrodkowanie tego piłkarza wyjaśnili obrońcy gospodarzy.

Ładnie wyglądał strzał Mirosława Szymkowiaka w 36 minucie z rzutu wolnego, ale pomocnikowi "Białej Gwiazdy" zabrakło kilkudziesięciu centymetrów dokładności by ulokować piłkę pod spojeniem słupka z poprzeczką. W tej samej minucie bardzo ładne uderzenie z woleja oddał Maciej Żurawski, lecz "Szamo" znów wyłapał piłkę. W odpowiedzi indywidualną akcją w polu karnym Wisły popisał się Kryszałowicz, wykorzystując fatalne zagranie Nawotczyńskiego. Obrońca Wisły mając piłkę przy nodze zagrał niedokładnie do stojącego 2 metry(!) obok Jopa. Najlepszy napastnik Amiki w tym meczu strzelił obok bramki. Przedostatnią sytuacją pierwszej połowy był niecelny strzał Stolarczyka głową w 42 minucie. Chwilę później Żurawski z Szymkowiakiem "rozklepali" obronę Amiki i w świetnej sytuacji znalazł się Brasilia, który trafił z ośmiu metrów w poprzeczkę.

Po przerwie w środku pola dominowała Wisła, tyle, że ataki mistrzów Polski nie przynosiły nic. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał na bramkę Szamotulskiego goście oddali w 78 minucie (Mariusz Jop z ponad 30 metrów wprost w Szamotulskiego). Gospodarze również stworzyli mało szans, m.in. serię zwodów przeciwko Jopowi zaprezentował Dawidowski, by trafić w boczną siatkę bramki Wisły. Na uwagę zasługuje dynamiczne wejście Tomka Frankowskiego z 71 minucie, który w pełnym biegu minął jednego z obrońców, lecz trafił obok bramki. Ciekawie też było w 87 minucie pod bramką Amiki - gdy najpierw dogrywać a później strzelać próbował Stolarczyk. Oba zagrania zablokowali obrońcy gospodarzy.

Reasumując: Wisła zagrała niezwykle nieporadnie, szczególnie w formacji defensywnej pozostawiając zbyt wiele swobody rywalom. W środku boiska było jako tako, choć trudno powiedzieć, jak wyglądałaby gra, gdyby Amica nie prowadziła po kwadransie dwiema bramkami.

Wracając do bohatera spotkania - Pawła Kryszałowicza. Napastnik Amiki powrócił do wielkopolskiego klubu po nieudanych wojażach w Bundeslidze, jako zawodnik darmowy. Dlaczego Wisła nie zainteresowała się nim przed sezonem 2003/04? Może wyjaśnią nam to szefowie naszego klubu i trener/menedżer Henryk Kasperczak?

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Amica Wronki - Wisła Kraków 2:0

Po beznadziejnym występie, piłkarze Białej Gwiazdy zasłużenie polegli we Wronkach z tamtejszą Amiką 0:2.

Losy meczu rozstrzygnęły się w jego pierwszym... kwadransie. Już w 40. sekundzie meczu, Mariusz Jop sfaulował Pawła Kryszałowicza w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę. Tą spartaczył Marek Zieńczuk, trafiając w słupek. W 9. minucie było jednak 0:1. Kryszałowicz w stylu Kuźby oszukał Mariusza Jopa i uderzeniem w długi róg pokonał Adama Piekutowskiego.

IV kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Wronki, ul. Leśna, 30 sierpnia 2003 r., godz. 18:15

Widzów: 4000, sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom)


Amica Wronki - Wisła Kraków 2:0

Bramki:

1:0 Kryszałowicz (9.)

2:0 Kryszałowicz (15.)

Składy:

Szamotulski

Dudka

Djoković

Bieniuk

Skrzypek

Sobociński(74. Bartczak)

Bąk (46. Dawidowski)

Kowalczyk

Zieńczuk

Dembiński

Kryszałowicz (89. Dżikija)


Piekutowski

Baszczyński

Jop

Nawotczyński

Stolarczyk

Gorawski

Strąk (62. Frankowski)

Szymkowiak

Ouadja

Brasilia (62. Dubicki)

Żurawski

Piłkarz meczu: nikt


Pierwsza stracona bramka w bieżącym sezonie stała się faktem. W 15. minucie meczu kolejna akcja gospodarzy - strzał Zieńczuka ląduje na... słupku, piłki nie utrzymuje w rękach Piekut, któremu wybiera ją Kryszał i z ostrego kąta ustala wynik meczu!

Wisła nie potrafiła odpowiedzieć choćby honorowym golem, w sumie stworzyła cztery sytuacje bramkowe przed przerwą i może dwie po niej...

Czkawką odbiła się więc porażka we wtorek z Anderlechtem, a lepiej byłoby dzisiaj, aby nasi piłkarze więcej zajęli się grą w piłkę, zaś mniej kłótniami z arbitrem i samymi sobą...

Po takim rozpoczęciu meczu gra wiślakom nie układała się zupełnie, choć to oni od piętnastej minuty przeważali na murawie już do końca. Cóż z tego, skoro z przewagi zupełnie nic nie wyszło. Amica skoncentrowała się na grze z kontry i spokojnie mogła zdobyć kolejne gole. Najbliżej tego był w 20. minucie nie kto inny, jak Paweł Kryszałowicz, który mógł walnąć klasycznego hat-tricka. Na nasze szczęście przeszkodził mu w tym Piekut, który wybił jego strzał nogami. Na nasze też szczęście Kryszał miał siłę do walki i szybkiego biegania na jakieś 40 minut! Do tego czasu robił z Mariuszem Jopem dokładnie to, co chciał, później wyraźnie osłabł, ale i tak został bohaterem Wronek!

Pomyśleć tylko, że ten gość był latem do wzięcia - tak, jak to nasi prezesi biorą - za darmo! Szukaliśmy zastępcy dla Kuźby, a był na wyciągnięcie ręki!

Powróćmy jednak do meczu. Piłkarze Białej Gwiazdy pierwszą groźną akcję przeprowadzają dopiero w 30. minucie, ale uderzenie Maćka Żurawskiego trafia prosto w ręce Szamotulskiego. Po kolejnych pięciu minutach rzut wolny dla Wisły, którego egzekutorem jest Mirek Szymkowiak. Strzela, w swoim stylu, ale minimalnie nad poprzeczką. Szansa numer dwa - za nami. Okazja numer trzy miała miejsce już minutę później. Brasilia dośrodkowuje w pole karne, wprost pod nogi Żurawia, ale ten - tak jak za pierwszym razem - prosto w ręce Szamo. W odpowiedzi znów Kryszał Show. Napastnik Amiki ograł trójkę wiślaków i na nasze szczęście trafił w boczną siatkę...

W doliczonym czasie I połowy mogło, i powinno być 2:1, piłkę na trzynastym metrze dostał Brasilia, nie był przez nikogo atakowany, ale huknął w poprzeczkę i szansę diabli wzięli.

Po przerwie obraz gry z końcówki I połowy nie ulega zmianie. Amica mądrze się broni, umiejętnie wybijając wiślaków z uderzenia, próbując także kontr. Wisła zaś bije głową w mur, tak jak to miało miejsce we wtorek...

Zamiast grać, wiślacy dyskutują z sędzią (kartka dla Piekuta), a sam siebie w pretensjach do wszystkich dookoła przechodził, bardzo dzisiaj słaby, Mirek Szymkowiak. Pierwsza akcja, która mogła poderwać kibiców po przerwie miała miejsce dopiero... w 68. minucie, kiedy Jopa ograł Dawidowski, ale uderzył w boczną siatkę.

W 71. minucie najgroźniejsza akcja Wisły w tej części meczu. Żuraw podaje do Frankowskiego, a ten nie trafia z dobrej pozycji w bramkę... Rozpacz, zwłaszcza że pierwszy celny strzał Białej Gwiazdy, po przerwie, ma miejsce w... 78. minucie, kiedy to z 30 metrów w środek bramki uderzył Jop... Z kronikarskiego obowiązku dodać trzeba jeszcze jeden ładny strzał Szymka z wolnego... Tyle!

Z taką grą we Wronkach wygrać, ba! - zdobyć punkt, nie było szans. Teraz liga odpocznie w związku z meczami kadry i miejmy nadzieję, że Henryk Kasperczak poukłada swoich piłkarzy od nowa, bo na tą chwilę gra naszych pupili daleka jest od jakichkolwiek oczekiwań...

Dodał: Piotr (2003-08-31 00:50:09)

Źródło:wislaportal.pl

Po meczu Amica Wronki - Wisła Kraków, mówią trenerzy

Henryk Kasperczak: - We Wronkach zawsze gra się trudno. Przyjechaliśmy wygrać, nie udało się. Przez dwie trzecie meczu graliśmy nieskutecznie, a początek należał do Amiki. Wisła popełniła zbyt wiele błędów w obronie, szwankowało krycie.

Stefan Majewski (trener Amiki): - Już w drugiej minucie mogliśmy prowadzić, ale nie zdołaliśmy wykorzystać rzutu karnego. Amica grała jednak dalej ofensywnie. Paweł Kryszałowicz odzyskał formę, ale chciałbym pochwalić całą drużynę, zwłaszcza za mądrą grę w drugiej połowie.

Źródło: PAP Dodał: Piotr (2003-08-31 01:20:52)

Źródło:wislaportal.pl

Pomeczowy komentarz. Amica Wronki - Wisła Kraków

Długo zwlekaliśmy z napisaniem komentarza do sobotniego meczu Wisły we Wronkach. Ot od kilku dni zachodzimy w głowę, o co chodziło trenerowi i piłkarzom w meczu przeciwko Pawłowi Kryszałowiczowi i jeszcze kilku graczom, którzy oprócz wielkiej ambicji i chęci wygrania, przeciwstawili Wiślakom ligową przeciętność. Szkoda, że w akcji nie mogliśmy zobaczyć Marcina Burkhardta, który jako najbardziej kreatywny piłkarz w Polsce, po Mirosławie Szymkowiaku, mógłby wnieść sporo kolorytu we wspomnianym meczu.

Sobotni wieczór mógłbym z czystym sumieniem uznać za stracony, gdyby nie zacne towarzystwo, z którym miałem przyjemność oglądnąć poczynania, wątpliwej zresztą jakości, piłkarzy Białej Gwiazdy. Mecz rozpoczął się fatalnie. Od razu było widać, że Mariusz Jop nie trafił na „swój” dzień. Każda jego interwencja była spóźniona, tak jakby miał w nogach już 90 minut gry na pełnych obrotach, a przed nim byłaby w perspektywie dogrywka. W następstwie niefortunnych interwencji, w 40. sekundzie meczu (!) sfaulował Kryszałowicza za co sędzia podyktował rzut karny. Na szczęście Zieńczuk, nie będąc jeszcze w pełnym meczowym „gazie”, bo strzelił niecelnie. Odetchnęliśmy z wielką ulgą, ale gdy zegar wskazywał minutę 9., stało się oczywiste, że Wisła tego meczu nie wygra. Dlaczego oczywiste? Dlatego, że Mariusz Jop popełnił „trampkarski” błąd. Przy kryciu Kryszałowicza i podaniu piłki zza pola karnego, powinien albo wyprzedzić podanie, stojąc przed napastnikiem, albo „skleić” napastnika na sobie i nie dać mu w tak dziecinny sposób obrócić się z piłką. Fatalny błąd, który doświadczony napastnik wykorzystał z zimną krwią. Niestety należy również mieć pretensje do Marcina Baszczyńskiego, który najzwyczajniej w świecie zapomniał o asekuracji stopera w takiej sytuacji. W 15. minucie było już 2:0. Znów nie upilnowano Kryszałowicza, który doskoczył do piłki, i choć ta była już na rękawicach Piekutowskiego, potrafił ją bez faulu na bramkarzu skierować do bramki. Oprócz obrony błąd popełnił bramkarz Białej Gwiazdy, który nie przykrył piłki ciałem uniemożliwiając napastnikowi Amiki wyłuskanie futbolówki. Cóż... akurat do Piekutowskiego można mieć najmniej pretensji, gdyż błąd popełniono już przy podaniu Zieńczuka do Kryszałowicza, zostawiając pomocnikowi Amiki tyle swobody, że mógł z powodzeniem zatańczyć „obertasa” i „krakowiaka” nie obijając się o żadnego zawodnika Wisły. Sposób, w jaki Wisła straciła obydwie bramki nie wystawia nawet miernej oceny naszej defensywie. Prawdą jest, że Kryszałowicz to na polskie warunki piłkarz nieprzeciętny, ale defensywa grająca już drugi sezon w takim składzie - z wyjątkiem Nawotczyńskiego - powinna rozumieć się bez słów i wzajemnie asekurować. Niestety zabrakło i zrozumienia i asekuracji, przez co napastnik Amiki miał ułatwione zadanie.

Dużo gorzkich słów należ się również drugiej linii. Może nawet więcej niż defensywie. Trener Kasperczak wystawił w środku pola aż pięciu zawodników, co zdarza mu się niezwykle rzadko. Liczył, że przy słabej postawie skrajnych pomocników, zagęszczenie środka spowoduje odciążenie Szymkowiaka, który miałby tym samym więcej swobody i miejsca na improwizację oraz czas na poświęcenie się wyłącznie konstrukcji, a nie destrukcji. Coś mi to zaczęło dziwnie przypominać. Dziś nie mam wątpliwości. Trener Kasperczak postanowił wypróbować system francuski, polegający na tym, że w drugiej linii gra dwóch defensywnych pomocników, którzy z ofensywnym pomocnikiem tworzą „zabójczy” trójkąt. Skrajni pomocnicy w tym systemie to bardziej napastnicy niż nominalni zawodnicy drugiej linii. Zarówno Gorawski jaki i Brasilia są w rzeczy samej napastnikami i trener Kasperczak sądził, że łatwiej im się będzie grało, gdy odciąży się ich z pewnych obowiązków defensywnych, zostawiając więcej miejsca na ofensywne „fajerwerki”. Tak grała reprezentacja Francji, olśniewając kibiców na całym świecie i zdobywając zasłużenie Mistrzostwo Świata. Niestety piłkarze Wisły nie bardzo wiedzą na czym owy styl ma polegać. W stylu francuskim kładzie się duży nacisk na bardzo ofensywną grą bocznych obrońców. Tymczasem ani Baszczyński, ani Stolarczyk ofensywnie nie zagrali, a szkoda, bo obaj potrafią iść do przodu stwarzając zagrożenie pod bramkę rywala. Tak podczas pamiętnego Mundialu 98 grał Thuram, który ukoronował swoją ofensywną grę, strzeleniem dwóch goli Chorwatom, wprowadzając Francję do finału Mistrzostw. Idąc dalej we wspomnianym systemie dużo, bardzo dużo wymaga się od dwóch defensywnych pomocników. To oni mają na siebie przejąć całkowity ciężar obowiązków destrukcyjnych, odciążając od nich ofensywnego pomocnika, który skupiony wyłącznie na konstruowaniu, improwizacji i „ciągu” na bramkę rywala, ma siać blady strach na przeciwniku. Tymczasem Mirek Szymkowiak często musiał naprawiać błędy zarówno Strąka jak i Ouadji, zaniedbując podstawowe obowiązki ofensywnego pomocnika w stylu wymyślonym przez Aime Jaqueta, a udoskonalonego przez Rogera Lemerra. I tak najgorzej wypadli skrajni pomocnicy/napastnicy, których zadaniem jest nie tylko „holowanie” piłki wzdłuż linii i dokładne centry, ale również agresywne i szybkie schodzenie ze skrzydła do środka, stwarzając w ten sposób liczebną przewagę w ataku, gdzie z kolei miejsce dla wbiegających z drugiej linii robi środkowy napastnik ściągając na siebie uwagę stoperów przeciwnika. Tego zabrakło i w efekcie Żuraw pozostawał osamotniony i odcięty od podań, a jak wiadomo napastnik „żyje” z podań partnerów. Tak ustawionych Wiślaków, którzy dodatkowo słabo zrozumieli ideę przyświecającą w tym meczu trenerowi, bez większego wysiłku powstrzymali ligowi średniacy z Wronek, którzy umiejętnie wykorzystali niezdecydowanie defensywnych pomocników Strąka i Ouadji, bezradność Szymkowiaka, bierność Baszczyńskiego i Stolarczyka, niefrasobliwość Jopa i Nawotczyńskiego, brak zgrania i umiejętności (?) skrajnych pomocników/napastników Brasilii i Gorawskiego oraz osamotnienie Żurawskiego.

I w tym miejscu należy zadać pytanie. Dokąd zmierzasz Wisło? Dokąd?

Dodał: Matys (2003-09-02 15:21:07)

Źródło:wislaportal.pl

Liderem - Górnik Łęczna!!!

Porażkę Wisły skrzętnie wykorzystują rywale. Amica, dzięki lepszemu póki co bilansowi bezpośrednich meczów wyprzedza nas zespół i jest na drugim miejscu w tabeli. Najbardzie póki co cieszą się kibice w Łęcznej. Tamtejszy Górnik wygrał dziś w Łodzi z Widzewem i objął przodownictwo w ekstraklasie.

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria kibicowska: