2003.09.13 Wisła Kraków - Wisła Płock 3:1

Z Historia Wisły

2003.09.13, I Liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:00
Wisła Kraków 3:1 (0:1) Wisła Płock
widzów: 6.500
sędzia: Tomasz Cwalina (Gdańsk)
Bramki

Mirosław Szymkowiak 51’
Maciej Żurawski 73’
Maciej Żurawski (k) 85’
0:1
1:1
2:1
3:1
28' Ireneusz Jeleń



Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Grafika:Zk.jpg Łukasz Nawotczyński
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (77’ Tomasz Frankowski)
Paweł Strąk grafika: Zmiana.PNG (46’ Lantame Ouadja
Mirosław Szymkowiak
Brasília grafika: Zmiana.PNG (46’ Daniel Dubicki)
Maciej Żurawski
Grafika:Zk.jpg Damian Gorawski

trener: Henryk Kasperczak
Wisła Płock
Jakub Wierzchowski
Marcin Wasilewski Grafika:Zk.jpg
Bartosz Jurkowski Grafika:Zk.jpg
Nikołaj Branfiłow
Marcin Janus
Sławomir Peszko grafika: Zmiana.PNG (57’ Vahan Gevorgyan)
Dariusz Romuzga
Maciej Terlecki Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (79’ Klaudiusz Ząbecki)
Dariusz Gęsior
Raimondas Vileniškis grafika: Zmiana.PNG (89’ Ariel Jakubowski)
Ireneusz Jeleń

trener: Mirosław Jabłoński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Wstęp do meczu z Wisłą Płock

Mirosław Jabłoński od tygodnia przypomina swoim podopiecznym pierwszy mecz finału zeszłorocznego Pucharu Polski, w którym Wisła Płock pokonała w Krakowie swoją immieniczkę 1:0. - Chce w ten sposób przypomnieć nam, że Wisłę też można ograć - mówi obrońca drużyny z Płocka, Marcin Janus. Dziś o godzinie 19:00 mecz piątej kolejki ekstraklasy: Wisła Kraków - Wisła Płock.

W Krakowie wciąż największą uwagę skupia się na walce z kontuzjami. Do gry nadal nie nadają się: Arkadiusz Głowacki, Jacek Paszulewicz, Mauro Cantoro. Jest źle, ale nie fatalnie gdyż w piątek trenowali Tomasz Frankowski i Łukasz Nawotczyński - obaj są brani pod uwagę przy ustalaniu składu. "Biały" wraz z Mariuszem Jopem utworzy parę stoperów, a "Franek" walczy z Danielem Dubickim o miejsce u boku Macieja Żurawskiego. Frankowski sprawia wrażenie nieco zmęczonego ostatnimi kłopotami...

Nie ma żadnych kłopotów ze zdrowiem Mirosław Szymkowiak, który rozegrał dwa pełne spotkania w reprezentacji. W pełni sił jest także Maciej Żurawski, lecz dwa kolejne mecze w kadrze bez bramki, mogły wpłynąć na jego samopoczucie.

Wisła Płock nie jest rywalem, który matematycznie rzecz biorąc może zagrozić Wiśle. W ostatnim sezonie w dwumeczu ligowym krakowianie odprawili płocczan z bilansem bramkowym 7:0. Nieco nerwowo było w finale Pucharu Polski - w Krakowie niespodziewanie 1:0 wygrali goście, lecz w Płocku "Biała Gwiazda" znów była górą - wygrała 3:0 i trofeum powędrowało do Krakowa.

W Płocku jest specyficzny klimat do gry w piłkę. Mimo wpakowanych pieniędzy, drużyna wciąż gra poniżej oczekiwań. Za sukces nie można uznać zwycięstwa 3:0 nad słabiutkim Górnikiem Polkowice, lecz być może jest to zapowiedź lepszego. Porażki z łotewskim FK Ventspils we wstępnej rundzie Pucharu UEFA nie można bowiem nijak wytłumaczyć.

W bramce gości wystąpi Jakub Wierzchowski, który rozegrał jeden mecz w barwach Wisły z Krakowa. Do naszej drużyny swego czasu byli także przymierzani Jurkowski i Jakubowski - obecnie gwiazdy drużyny z Płocka.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Wstęp do meczu: Wisła Kraków - Wisła Płock

Jest takie powiedzenie, serwowane ostatnio przez byłego reprezentanta Polski, Sylwestra Czereszewskiego, który mówi: - Chcesz zapomnieć jak się gra w piłkę? Idź do Płocka... i patrząc na ostatnie lata poczynań, naszej piłkarskiej imienniczki z petrochemicznego miasta, nie trudno się z tym powiedzeniem nie zgodzić!

Nasza Wisła jest oczywiście zdecydowanym faworytem w konfrontacji z ekipą z Płocka, ale nie nazywalibyśmy się Wisłą Kraków, żeby nie mieć w tym sezonie kłopotów.

V kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Kraków, ul. Reymonta, 13 września 2003 r., godz. 19:00

...

Żyły wodne?

Już kilka razy śmiałem się (?) z płockiej ekipy, że ich stadion to musi być największe natężenie żył wodnych w futbolowej Polsce. Możny klub (choć ostatnio jakby trochę mniej) zawsze miał mocarne plany i zawsze kończyło się jedną wielką klapą! Tak jak choćby kilkanaście dni temu, kiedy Wisła Płock zadebiutowała w europejskich pucharach. Za rywala los wyznaczył naszej imienniczce słabego rywala z Łotwy... Po remisie w meczu wyjazdowym 1:1, u siebie Wisła miała wygrać w cuglach. I wygrywała w rewanżu, już do przerwy 2:0. Tyle tylko, że po przerwie to Łotysze zdobywali gole. Skończyło się 2:2 i skandalicznym pożegnaniem z pucharami! Po tym meczu można było powiedzieć - i tylko trenera żal! Bo w Płocku postawiono naprawdę na trenerską jakość. Mirosław Jabłoński, to fachowiec jakich mało w polskiej lidze, a i on - jak na razie - łamie sobie zęby na płockiej drużynie.

Jak zawsze - także i tym razem - okres transferowy to nie był sen zimowy płockich działaczy. Kuba Wierzchowski i Andrzej Kobylański powrócili do kraju po wojażach w Bundeslidze. Dariusza Gęsiora w swoim składzie chciałby niejeden polski klub, a ten wybrał właśnie Płock. Do tego ostry atak w postaci: Jelenia i Mikulenasa, a także ciekawie rozwijający się reprezentant młodzieżówki - Gevorgian. Ponadto trener Jabłoński ma w składzie: ocierającego się niedawno o kadrę Wasilewskiego, solidnego stopera, kiedyś przymierzanego do ściągnięcia pod Wawel - Jurkowskiego, a także Terleckiego i Romuzgę. Wydawać by się mogło, że z takim składem można powalczyć o jak najwyższe cele... okazuje się jednak, że niekoniecznie w Płocku... Ahh te żyły wodne...

Kontuzje, kontuzje, kontuzje...

To problem Białej Gwiazdy od samego początku sezonu. W sobotnim meczu trener Kasperczak znów nie będzie mógł skorzystać z całej plejady wiślackich gwiazd: Paszulewicza, Głowackiego, Cantoro, a pod znakiem zapytania stały występy Nawotczyńskiego i Frankowskiego, na szczęście obaj zagrają! Mimo to trener Kasperczak najwięcej obaw może mieć o linię obrony! Marcin Baszczyński i Mariusz Jop ostatni tydzień spędzili na... wakacjach z kadrą. Obydwaj nie powąchali meczu, zwiedzili za to Łotwę oraz Stadion Śląski. Sam Jop mówi, że jego forma to... jedna wielka niewiadoma. Nawot z meczu kadry młodzieżowej wrócił z kontuzją, ale dzisiaj zagra - można powiedzieć, z konieczności. Na szczęście linia wiślackiej pomocy ma się całkiem nieźle, choć Mirek Szymkowiak po walce z rosłymi Szwedami, wrócił poobijany.

Atak utworzą zapewne Maciej Żurawski z Danielem Dubickim, a ten pierwszy będzie pewnie musiał... wytłumaczyć się z wywiadu, którego udzielił dla Przeglądu Sportowego, w którym zapowiedział chęć odejścia z naszej drużyny. Na razie - na łamach prasy - nie chce komentować swojej wypowiedzi... Początkowo trener Kasperczak - w związku z takim, a nie innym stanem kadrowym - do składu pierwszej drużyny dołączył: Martinsa Ekwueme oraz rezerwistę: Sebastiana Fechnera. Ten pierwszy nie doczeka się jednak bratobójczego boju... gdyż po pierwsze, drugi z braci Ekwueme, Emmanuel leczy kontuzję, a po drugie, po powrocie Białego i Franka może myśleć tylko o meczu rezerw Wisły z Hutnikiem.

Mecz zapowiada się ciekawie i kibice piłkarscy w Krakowie, stęsknieni piłki po przerwie ligowej spowodowanej meczami kadry, powinni dość licznie stawić się na Reymonta! Do zobaczenia na meczu.

Dodał: Piotr (2003-09-12 09:58:53)

Źródło:wislaportal.pl

Relacje meczowe

Wisła Kraków - Wisła Płock 3:1

Biała Gwiazda pokonała dzisiaj swoją imienniczkę z Płocka 3:1, ale nie był to aż tak łatwy mecz, jak wskazywałby to wyniki. Co gorsza, to nie rywale postawili naszym piłkarzom tak trudne warunki, ale to właśnie nasi futboliści zgotowali sobie sami ciężki mecz.

Początek spotkania, to dobra gra wiślaków, którym brakowało skuteczności... Wykorzystał to Ireneusz Jeleń, który w 27. minucie, po błędzie Macieja Stolarczyka i Adama Piekutowskiego, sensacyjnie wyprowadził gości na prowadzenie... co gorsze wynik ten utrzymywał się aż do minuty 50. kiedy wyrównał Mirek Szymkowiak. Kropkę nad i, postawił wczorajszy jubilat, Maciej Żurawski, który w 72. i 85. minucie zdobył gole, dające nam zwycięstwo.

V kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Kraków, ul. Reymonta, 13 września 2003 r., godz. 19:00

Widzów: 7000, sędziował: Tomasz Cwalina (Gdańsk)


Wisła Kraków - Wisła Płock3:1

Bramki:

0:1 Jeleń (27.)

1:1 Szymkowiak (50.)

2:1 Żurawski (72.)

3:1 Żurawski (85. - k.)

Składy:

Piekutowski

Baszczyński

Nawotczyński

Jop

Stolarczyk

Pater (76. Frankowski)

Szymkowiak

Strąk (46. Ouadja)

Brasilia (46. Dubicki)

Żurawski

Gorawski


Wierzchowski

Wasilewski

Jurkowski

Janus

Branfiłow

Peszko (56. Geworgjan)

Gęsior

Romuzga

Terlecki (78. Ząbecki)

Vileniskis

Jeleń

Piłkarz meczu:

Maciej Żurawski

• Rozpoczęło się zgodnie z planem. Nasi piłkarze ostro natarli na gości, a ci cofnięci byli, jak mało która z drużyn, które gościliśmy ostatnio pod Wawelem! To musiało się skończyć groźnymi akcjami dla Białej Gwiazdy, zwłaszcza że obrona płocczan trzeszczała w szwach. Ustawiony dzisiaj - wyjątkowo - w ataku Gorawski już na początku meczu miał dwie okazje, ale najpierw nie udało mu się oddać strzału, a po chwili, w sytuacji sam na sam z Wierzchowskim trafił w jego nogi. W 9. min. prezenty gościom wręczył sędzia, gdyż dośrodkowanie Szymka w pole karne ręką zatrzymał obrońca. Powinna być jedenastka, ale arbiter uznał inaczej i na nic zdały się protesty wiślaków!

Ciśniemy niemiłosiernie i co raz dochodzi do ostrych spięć pod bramką gości. W końcu w 16. minucie powinno być 1:0, Szymek dograł do Żurawia, a ten znalazł się sam na sam z bramkarzem, próbował go lobować, ale Kuba, który odchodził z Wisły obrażony, dzisiaj miał za dużo ambicji, chciał coś udowodnić i Żurawiowi oszukać - jeszcze wtedy - się nie dał.

Niewykorzystane okazje się mszczą, to stare porzekadło piłkarskie stało się faktem w min. 27. Piłkę stracił Brasilia, Terlecki (posturą przypominającą futbolistów Orłów Górskiego) podał prostopadle do Ireneusza Jelenia, a ten przy biernej asyście Maćka Stolarczyka, widząc, że Adam Piekutowski wyszedł za daleko od bramki, w mistrzowskim stylu go przelobował... Brawo dla strzelca... Zrobiło sie sensacyjnie 0:1, a nasi piłkarze po stracie gola... zaczęli grać bardzo źle! Godne odnotowania są tylko uderzenia: Strąka z min. 36. oraz Gorawskiego z 41.

Przegrywamy więc do przerwy 0:1, a kibice zastanawiają się po pierwsze, czy nie powtórzy się mecz z finału PP z zeszłego sezonu, kiedy to Wisła Płock wygrała w Krakowie, właśnie 1:0, po golu tegoż Jelenia; po drugie, jak dużą czkawką odbija się kadrowiczom ostatnie zgrupowanie; i po trzecie, jakich zmian dokona Henryk Kasperczak, żeby było lepiej i jak tego dokonan, skoro może zrobić tylko trzy... Trener Kasperczak decyduje się ostatecznie na dwie zmiany. Brasilie, słusznie zastępuje Daniel Dubicki i trochę niespodziewanie, Pawła Strąka, Lantame Ouadja. Jak się później okazały, zmiany były trafione, a i wynik z meczu w PP się nie powtórzył.

Wisła zaczyna jednak II połowę... sennie, aż za sennie. Szybko daje to uśpienie czujności gości, którzy na II połowę zostają ustawieni przez trenera Jabłońskiego o wiele wyżej. Już w 50. minucie pada bowiem wyrównanie. Stolarz oddał do Szymka, ten przez nikogo nieatakowany podciągnął kilka metrów, a będąc na 25. metrze huknął koło słupka, i zasłonięty Wierzchowski był bezradny! Zrobiło się więc 1:1. Minutę później znów sytuacja sam na sam z bramkarzem... Żuraw nie strzelił jednak na tyle precyzyjnie, aby pokonać wkurzonego Kubę.

W 60. min. druga i trzecia groźna akcja gości i mogła być druga/trzecia dla nich bramka. Na nasze szczęście, najpierw Jeleń fatalnie zachował się w polu karnym, a po chwili Terlecki źle wyskoczył do piłki (sic!), źle też się do niej złożył i na koniec źle ją głową uderzył, bo z pięciu metrów, mając idealną okazję, Piekuta nie pokonał!

W 65. min. z przewrotki próbował Żuraw, a 6. minut później lewym skrzydłem za mało zdecydowanie pognał Gora, który znów był... sam przed Wierzchowskim, a ten zły strzał wiślaka, spokojnie złapał. Po tej akcji chce się powiedzieć - nam strzelać nie kazano... Indolencja strzelecka wiślaków powoduje, że kibice sami na boisko wzywają Tomasza Frankowskiego... To tak wkurza (?) Żurawia, że już minutę później jest 2:1! Podawał Baszcz, a Żuraw pognał w stronę bramki i wypalił niczym z armaty, prosto w okienko! Piękny gol, a po chwili na boisku widzimy wywołanego Franka! Własnie on ma kolejną sytuacje sam na sam... w minucie 79., ale nie udaje mu się oddać strzału, bo piłkę wybija obrońca.

Minutę później czwarta szansa gości. Jop podał do... Ząbeckiego, ale ten spartaczył strasznie. W 84. min. w polu karnym faulowany jest Damian Gorawski, a po chwili jedenastkę na bramkę, pewnym strzałem zamienia Żuraw, ustalając wynik meczu na 3:1 dla Białej Gwiazdy.

Niepotrzebnie stworzyliśmy sobie dzisiaj tyle napiętych sytuacji i gonienie wyniku. Goście - mimo przedsezonowych wzmocnień - to było prawdziwe tło dla naszych futbolistów i momentami pokaz antyfutbolu. Tak naprawdę jedynymi jasnymi punktami gości byli: Wierzchowski i Jeleń. Wiślacy wygrali, ale mogli to zrobić w stylu o wiele lepszym... no chyba, że... była to zasłona przed obserwatorami z Holandii?

Dodał: Piotr (2003-09-13 21:36:01

Źródło:wislaportal.pl

Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.II
Program meczowy cz.II

Kraków - Płock 3:1

Gdyby Wisła wykazała się lepszą skutecznością, goście wyjechaliby z Krakowa z pokaźnym bagażem straconych goli. Było jednak inaczej i do przerwy zapowiadało się na przykrą sensację. W drugich 45 minutach sytuacja wróciła do normy. Wreszczie przełamał się "Żuraw", który potężnym strzałem w okienko wyprowadził Wisłę na prowadzenie.

Przed meczem zastanawiano się kto zagra w ataku u boku Macieja Żurawskiego. Wszystkich zaskoczył trener Henryk Kasperczak, który niespodziewanie postawił na Damiana Gorawskiego. "Gora" został sprowadzony z Ruchu by grać w ataku, a tym czasem był to dopiero jego pierwszy mecz, gdy pojawił się w tej formacji w wyjściowym składzie. - Ucieszyłem się, że zagram w ataku, lecz to jeszcze nie było to, na co mnie stać - mówił po meczu Gorawski. W ataku nie pograł z resztą zbyt długo, gdyż drugą połowę spędził w roli lewoskrzydłowego i wypadł z pewnością lepiej niż Brasilia, mimo, że praktycznie nie mógł mocniej kopać piłki lewą nogą.

Mecz rozpoczął się od ataków Wisły z Krakowa, która od początku nadawała tempo i sposób gry. Pierwsi strzał co prawda oddali gospodarze - w 4 minucie niecelnie uderzył dobrze dysponowany Marcin Wasilewski, lecz już za chwilę dwie dogodne sytuacje miał Gorawski. Najpierw jednak zmarnował dobre podanie Brasilii, a za chwilę po dokładnym prostopadłym podaniu Żurawskiego nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Bardzo dobrze w tej akcji zachował sie Jakub Wierzchowski, który bronił dziś w nieprawdopodobnych sytuacjach. - Troszeczkę szczęścia, troszeczkę wyczucia - zdradzał po meczu receptę na dobre bronienie.

Wisła (tak będę pisał w dalszej części relacji o drużynie z Krakowa) nie zwalniała. W 10 minucie w polu karnym piłka po strzale głową Stolarczyka trafiła w rękę Marcina Janusa - sędzia zawodów nie dopatrzył się jednak przewinienia. W 17 minucie spotkania Wisła miała najlepszą sytuację w tej części gry. Mirosław Szymkowiak zagrał półgórną piłkę nad obrońcami, dopadł do niej Żurawski, który znalazł się w sytuacji sam na sam. Wpadł w pole karne i uderzył z bliskiej odległości, lecz Wierzchowski w ostatniej chwili podniósł instynktownie rękę i wybił piłkę na róg. Po tej sytuacji Wisła mocno zwolniła, a do głosu coraz częściej dochodzili goście.

Taki stan rzeczy szybko przyniósł efekt bramkowy. Piłkę stracił Brasilia, przejął ją Terlecki, natychmiast uruchomił jedynego napastnika - Ireneusza Jelenia, a ten wykorzystał fakt, że Piekutowski wyszedł daleko z bramki i spokojnie przelobował krakowskiego bramkarza. Pan Adam wychodząc z bramki zapomniał chyba, że nie może powiedzieć "1-2-3 nogi Gadżeta".

Strata bramki nie podziałała na wiślaków mobilizująco - kolejne akcje nie przynosiły dużego zagrożenia. Dopiero w 42 minucie dobrze uwolnił się Gorawski, uciekł obrońcom i uderzył z około 20 metrów - Wierzchowski znów popisał się efektowną interwencją i sparował piłkę na róg. Goście w tym okresie gry momentami bronili się dziewiątką zawodników w obrębie pola karnego - na szpicy pozostawał tylko Jeleń.

Do przerwy byliśmy więc świadkami sensacji i wiele zależało od postawy Wisły w drugiej połowie. - Pierwszy raz w życiu mam takiego trenera. W szatni spokojnie powiedział jak mamy grać i konsekwentnie to wykonywaliśmy. Efekty państwo sami widzieli - mówił po meczu zadowolony Mirosław Szymkowiak. "Szymek" nie czuje się ojcem zwycięstwa, lecz to on już 6 minut po przerwie doprowadził do remisu. Z lewej strony podał Stolarczyk, Szymkowiak zdecydował się na natychmiastowy ostry strzał z 25 metrów i piłka obok słupka wpadła do siatki (asysta: Stolarczyk). Błąd w tym momencie popełnił doświadczony Dariusz Romuzga, który pozostawił Mirkowi zbyt wiele swobody.

Wisła mogła wyjść na prowadzenie niemal natychmiast. Żurawski znalazł się w świetnej sytuacji, lecz praktycznie za darmo oddał piłkę Wierzchowskiemu. Zachowanie "Żurawia" spowodowało prawdziwą wściekłość Henryka Kasperczaka. Za chwilę po rzucie rożnym uderzył z lewej strony Gorawski, lecz piłka przeszła wzdłuż bramki i wyszła na aut. Obraz dobrej gry gospodarzy popsuła nieco akcja gości z 61 minuty. Jeleń na lewej flance ośmieszył Nawotczyńskiego, wrzucił piłkę w pole karne, a tam głową nie sięgnął jej niekryty Maciej Terlecki. Gdyby Terlecki junior był nieco wyższy - goście znów mogliby prowadzić.

W 72 minucie po raz trzeci podczas dzisiejszego meczu w świetnej sytuacji znalazł się Gorawski. Dobrym podaniem obłużył go Szymkowiak, "Gora" ograł Wasilewskiego i strzelił mocno, lecz nie na tyle by pokonać bramkarza gości. Kolejna zmarnowana okazja i pokaz egoistycznej gry - były zawodnik Ruchu mógł podawać zarówno do Dubickiego, jak i Żurawskiego. Na szczęście minutę później obudził się "Żuraw", choć wydawało się, że już powoli traci ochotę do gry. Wiślacy wykorzystali rozluźnienie w szykach obronnych gości, do przodu popędził Baszczyński, zagrał prostopadle do pana Macieja, który efektownym i potężnym strzałem w okienko wyprowadził Wisłę na prowadzenie (asysta: Baszczyński).

Obie drużyny mogły strzelić jeszcze kolejne bramki. Zaraz po wejściu na boisko po podaniu Żurawskiego w dobrej sytuacji znalazł się Frankowski, lecz niepotrzebnie wdał się w drybling i stracił piłkę na rzecz Janusa. Goście dwukrotnie nie potrafili natomiast sfinalizować sporych zamieszań pod bramką Piekutowskiego. Wynik ustalił Maciej Żurawski, który półgórnym strzałem z rzutu karnego pokonał Wierzchowskiego (asysta: Gorawski). Sędzia podyktował "11" po falu na Damianie Gorawskim. - Poczułem z tyłu, że ktoś mnie łapie - ewidentny faul - komentował "Gora" po meczu.

Mecz zakończył przebudzony "Żuraw", który ponownie do ogromnego wysiłku zmusił Jakuba Wierzchowskiego. Wisła więc po sporych kłopotach, ale jednak pewnie ograła rywali z Płocka. Kibice byli natomiast świadkami dobrego, szybkiego i emocjonującego meczu.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

Na konferencji pomeczowej trenerzy byli zgodni, że gospodarze okazali się zespołem lepszym. Mirosław Jabłoński uważał jednak, że od remisu dzieliło jego podopiecznych niewiele, Henryk Kasperczak natomiast twierdził, że remis byłby dla gości bardzo bardzo szczęśliwy.

Mirosław Jabłoński:

- Na pewno Wisła była zespołem lepszym i wygrała ten mecz zasłużenie, natomiast my przy odrobinie szczęścia, a przede wszystkim przy bardziej konsekwentej grze mogliśmy stąd wywieść jeden punkt. Jednak błędy, które popełniliśmy - nie wymuszone podanie do tyłu - spowodowały, że rywale wyprowadzili kontrę i straciliśmy pierwszą bramkę. Takiej gry miało nie być i udało nam się to konsekwentnie realizować, lecz raz jeden zawodnik się zapomniał i stało to co się stało.

- Ząbecki miał idealną sytuację na strzelenie bramki na 2:2. Szkoda, ale nie mam do niego pretensji, bo to zawodnik młody, potrafił się znaleźć w tej sytuacji, zabrakło trochę zimnej krwi, ale on się dopiero uczy.

Henryk Kasperczak:

- Myślę, że żeby Wisła Płock wywiozła stąd jeden punkt, musiałaby mieć dużo, dużo szczęścia. My natomiast, jeśli popatrzeć na przebieg meczu, mieliśmy dużo nieszczęścia. Myślę o pięciu niewykorzystanych sytuacjach, myślę także, że na początku meczu należał się nam rzut karny.

- Ważne że kadrowicze, szczególnie myślę o Szymkowiaku i Żurawskim, ale także o pozostałych, odzyskali dzisiaj świeżość i rozegrali pełne 90 minut.

- Były przebłyski dobrej gry, szczególnie dobrych kombinacji ofensywnych, także jest nadzieja, że powinno być lepiej.

- Przeciwnik zastosował taktykę, którą my wszyscy znamy, czyli obrona całą drużyną na 30-40 metrze i próby wyjść z kontrą. Raz im się udało i strzelili ładną bramkę z kontry.

- Szkoda, że przed ważnym meczem z Legią straciliśmy Gorawskiego, dla którego jest to czwarta żółta kartka.

W dzisiejszym meczu na lewej stronie pomocy grało dwóch zawodników - Brasilia i Gorawski. Z którego z nich jest pan bardziej zadowolony?

- Z obydwóch.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowy komentarz. Wisła Kraków - Wisła Płock

Po dwóch tygodniach przerwy, spowodowanej występami kadry narodowej, ruszyła piłka ligowa. Nas najbardziej interesował występ Białej Gwiazdy, a w szczególności wiślaków/kadrowiczów, którzy często po powrocie od Wujka Pawła, wykazują oznaki zatrucia i to bynajmniej nie pokarmowego, a fizyczno-psychicznego. Ot tłucze ich reprezentacyjna chandra i myśl o kolejnym meczu ostatniej szansy.

Na całe szczęście trener Kasperczak umiejętnie poskładał zawodników wypożyczonych Janasowi i Klajdinstowi, dzięki czemu znów mogli błyszczeć blaskiem gwiazd (Szymkowiak, Żurawski), lub co najmniej zagrać poprawnie i konsekwentnie (Baszczyński, Jop, Nawotczyński, Strąk). Ciekawe i znamienne jest to, że zarówno Szymkowiak jak i Żurawski pod ręką Pawła J. nie są w stanie zaprezentować pełni swoich umiejętności (pomijam wyjątkowy występ Szymkowiaka w meczu z Łotwą), czym dziennikarze sportowi - z uporem maniaka oraz swoistą ignorancją - obciążają winą samych zainteresowanych, zarzucając im wyłącznie ligową potęgę. Okazuje się jednak, że zarówno Szymek jak i Żuraw potrafili skutecznie rywalizować, prezentując pełnię swoich nieprzeciętnych możliwości, z drużynami Parmy, Schalke i Lazio, będąc pierwszoplanowymi postaciami nie tylko swoich zespołów, ale również całego widowiska. Może zatem należy inaczej popatrzeć na potencjał szkoleniowo-warsztatowy Janosika, który zbójować potrafi tylko ksywką.

Wracając do ligowych pląsów wypada zauważyć, że główne role w drużynie Białej Gwiazdy odegrali wspomniani zawodnicy. Szymek jak zwykle dyrygował poczynaniami drugiej linii oraz zaliczył przepięknego gola. Maciej Żurawski strzelił natomiast dwa gole, czym miejmy nadzieję odblokował się po okresie strzeleckiej posuchy. Po strzeleniu bramki cieszył się intensywniej niż zazwyczaj, co dowodzi, że spadł mu ogromny kamień z serca. Radość była tak wielka, że można przypuszczać, że oprócz jego osobistego kamienia, spadł również kamień, który na sercu Żurawia położyła presja kibiców krakowskiej drużyny. Tak czy inaczej w sobotni wieczór znów widzieliśmy starego/dobrego Żurawia. Jednak do momentu strzelenia pierwszej bramki, nic nie wskazywało na to, że to właśnie Maciek zostanie graczem meczu, gdyż zmarnował dwie znakomite okazje, a zwykł strzelać gole ze znacznie trudniejszych pozycji strzeleckich.

Reszta zespołu zaprezentowała się mocno tak sobie. Na treningu, trener Kasperczak ćwiczy z naszymi piłkarzami do upadłego grę na jeden kontakt, z aktywnym i kreatywnym uczestnictwem bocznych obrońców, środkowych pomocników i skrajnych pomocników. Niestety powtórzę to po raz setny - Brasilia to nie Kosowski, a Grzela to - z całą sympatią dla naszego wychowanka - nie Kalu Uche. Zbyt często, jak na skrzydłowego, schodzi do środka, co przy jego umiejętnościach nie przynosi drużynie żadnych korzyści. Kalu potrafił zarówno szybko i efektywnie biegać po skrzydle, jak i umiejętnie rozgrywać piłę w środku pola. Pater to gracz zupełnie innego formatu i już chyba swoich przyzwyczajeń, a tym bardziej umiejętności, nie zmieni.

Wypada w tym miejscu zauważyć, że Gorawski, który został ustawiony wreszcie w ataku, prezentuje się znacznie lepiej na tej pozycji niż na prawej stronie pomocy. Nic dziwnego, gdyż jest to typowy napastnik, czego nie omieszkał na słynnej już konferencji prasowej (obszerną relację umieściliśmy na naszej stronie) podkreślić trener Kasperczak. Choć Gora bramki jeszcze nie strzelił - chyba odwykł od tej roli - to widać, że ma jednak możliwości, a do sytuacji strzeleckich dochodzi z dużą swobodą. Być może to również zasługa obrońców z Płocka, niemniej jednak wydaje się, że pod okiem Kasperczaka - przy założeniu, że wywołany zawodnik wykona mrówczą pracę u podstaw - z Gorawskiego Wisła będzie miała jeszcze pożytek, pod warunkiem, że będzie grał w ataku.

Choć zwycięzców się nie sądzi, to jednak kilka cierpkich słów należy się dwóm graczom defensywy Białej Gwiazdy. Przy stracie pierwszej bramki winę ponoszą po połowie - Stolarczyk i Piekutowski. Stolarz - w drugiej połowie ładnie podłączał się do akcji ofensywnych - popełnił kardynalny błąd w ustawieniu, przez co dał się ograć niczym junior, a Piektu nonszalancko wyszedł z bramki w nadziei, że zdoła zatrzymać szarżującego Jelenia. Nie przewidział jednak, że napastnik Płocka nie zechce, w równie nonszalancki sposób, wdać się z wielkim bramkarzem Wisły w pojedynek co mogłoby skończyć się małym ziaziu dla Jelenia. Jedynym oczywistym rozwiązaniem w tym wypadku była próba przelobowania Piekutowskiego, co też napastnik Wisły Płock uczynił nadzwyczaj skutecznie, udowadniając przy okazji, że posiada patent na wiślacką defensywę. Reszta defensywy grała, jak to określił sam trener Kasperczak konsekwentnie. Na Wisłę Płock wystarczyło to w zupełności. Czy wystarczy na Legię?

Dodał: Matys (2003-09-15 15:01:38)

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004