2003.10.04 Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

2003.10.04, I Liga, 8. kolejka, Łódź, Stadion Widzewa, 16:00
Widzew Łódź 1:3 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 6.500
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki


Lélo 87’

0:1
0:2
1:2
1:3
4' Grzegorz Pater
53' Maciej Żurawski

90' Mariusz Jop
Widzew Łódź
Zbigniew Robakiewicz
Marek Walburg grafika: Zmiana.PNG (75’ Andrzej Rybski)
Piotr Mosór
Radosław Becalik
Rafał Pawlak
Michał Stasiak
Grafika:Zk.jpg Zbigniew Wyciszkiewicz grafika: Zmiana.PNG (66’ Lélo)
Grafika:Zk.jpg Juliano
Patryk Rachwał
Adam Cichon
Piotr Włodarczyk

trener: Jerzy Kasalik
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Mariusz Jop
Jacek Paszulewicz
Maciej Stolarczyk Grafika:Cz.jpg 63’
Grzegorz Pater Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (83’ Paweł Brożek)
Paweł Strąk Grafika:Zk.jpg
Mirosław Szymkowiak Grafika:Zk.jpg
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (76’ Brasília)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (67’ Daniel Dubicki Grafika:Zk.jpg)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wstęp do meczu

Widzew Łódź - Wisła Kraków

Po wielce emocjonującym meczu Wisły z Groclinem, który pokazał wszystkim, że wiślacki charakter jest wciąż żywy, przyjdzie się zmierzyć wiślakom z innym charakternym zespołem - łódzkim Widzewem. Łodzianie zawsze słynęli z tego, że potrafili się podnosić z kolan, pokazują to także teraz, bo w klubie tym nie dzieje się najlepiej, a piłkarz radzą sobie przyzwoicie. Widzew z trudem dostał licencję na grę w ekstraklasie, panuje tam - choć nie od dziś - ogromny bałagan, a mimo to trzy ostatnie mecze widzewiacy zakończyli z punktowymi zdobyczami. Remis z Lechem, a później wygrane z Polonią i Polkowicami dały trochę spokoju kibicom i piłkarzom. Teraz czeka ich jednak trudniejsze zadanie, gdyż zagrają z mistrzem Polski, tyle, że jak mówi trener naszego rywala, Jerzy Kasalik: To Wisła musi się wygrać. Dla nas każdy punkt będzie sukcesem.

VIII kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Łódź, al. Piłsudskiego, 4 października 2003 r., godz. 16:00


Widzew Łódź - Wisła Kraków

...

Widzewski charakter... widzewski bałagan

W Łodzi przez chwilę panowało w tym tygodniu bezkrólewie. Odszedł jeden prezes, by za chwilę pojawił się inny. A że ten pierwszy gwarantował - dla PZPN-u - stabilizację (?), więc nasza centrala zagroziła, że cofnie Widzewowi licencję... Zabrzmiało groźnie, ale tak samo niemożliwie, jak i wcześniejsze straszenie panów z ul. Miodowej o tym, że ktoś może licencji nie dostać... Mniejsza z tym, ale jedno jest pewne - w Widzewie źle się dzieje i tym bardziej należy pochwalić piłkarzy tego klubu, którzy walczą o ligowe punkty solidnie i pod wodzą nowego trenera (wszak w Łodzi mieliśmy z początku sezonu już zmianę szkoleniowca), Jerzego Kasalika, jeszcze nie przegrali. Co więcej, w poprzedniej kolejce - podobnie jak i Wisła - gonili wynik. Przegrywał bowiem Widzew w Polkowicach 0:2, by ostatecznie wygrać 3:2.

W Łodzi nastawiają się na mecz z Wisłą solidnie jak zwykle. Stadion wypełni się do ostatniego miejsca, a kibice będą chcieli się pokazać, podobnie jak i futboliści, a zwłaszcza niedoszły wiślak - Piotr Włodarczyk, który w poprzedniej kolejce zdobył dwa gole, obydwa wprawdzie z rzutów karnych, ale na pewno - aktualnie - to najgroźniejszy piłkarz Widzewa. Może zresztą uchodzić za gwiazdę tej drużyny, choć takimi są także perspektywiczni piłkarze: Stasiak i Rachwał. Widzew to już drużyna, która od kilku lat walczy tylko i wyłącznie o utrzymanie i niewiele zmienia się w tym sezonie.

Po wygraną

Można było powiedzieć, że zapowiadał się pierwszy mecz w tym sezonie, w którym Wisła praktycznie nie ma kłopotów kadrowych. Do składu wrócić mieli bowiem - choć na pewno nie od pierwszych minut meczu, o ile w ogóle - Arek Głowacki i Mauro Cantoro. Obaj ostatecznie zostali jeszcze w Krakowie i trener Kasperczak szykować ich będzie dopiero na rewanżową potyczkę w Pucharze UEFA z NEC Nijmegen. Z szerokiej kadry - z powodu kontuzji - do Łodzi nie pojechali ponadto Damian Gorawski i Lantame Ouadja.

Na szczęście kłopoty zdrowotne trójki: Żuraw, Szymek, Franek, są poza nami i nasz szkoleniowiec może liczyć na nich w podboju Łodzi.

Najważniejsze jest jednak to, że Wisła, właśnie nawet bez wspomnianych wyżej piłkarzy, w meczu z Groclinem przełamała pewnego rodzaju niemoc, pokazała że w obecnym składzie także potrafi grać i stworzyć porywające widowisko, a bracia Brożkowie mogą być nie tylko talentami na przyszłość, ale też potrafią wnieść coś nowego do drużyny. I miejmy nadzieję, że po tym przełomowym meczu, Wisła styl ten podtrzyma w Łodzi, bo przyznać trzeba, że potrzebne nam jest także... przekonywujące zwycięstwo na wyjeździe. W meczach poza Krakowem nie było bowiem z Wisłą najlepiej. Porażka z Arką w PP, tylko remis z Omonią, później jedyna (!) wyjazdowa wygrana w Polkowicach i aż trzy kolejne porażki: Anderlecht, Amica i Legia... Na pewno czas na wygraną, bo w ostatnich sezonach Wiśle o wiele łatwiej grało się właśnie na wyjazdach, gdzie rywale nie murowali bramki za wszelką cenę. Zresztą z Widzewem trudne to nie będzie, bo to jedna z tych drużyn, które przynajmniej próbują atakować.

Zapowiada się więc ciekawy mecz, jak zresztą zawsze w pojedynku obydwu drużyn (jak choćby przed rokiem, kiedy to Wisła przegrywała po... 12. minutach 0:2... by wygrać 4:2)! Przy okazji będzie to próba generalna przed wyjazdem do Nijmegen za półtorej tygodnia, gdyż po tej kolejce nastąpi przerwa w związku z meczem reprezentacji.

Dodał: Piotr (2003-10-03 12:08:59)

Źródło:wislaportal.pl

Relacje meczowe

Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:3

Wisła pokonała w Łodzi tamtejszy Widzew, w meczu 8. kolejki ekstraklasy, po golach Grzegorza Patera, Macieja Żurawskiego i Mariusza Jopa. Zaczęło się bardzo dobrze, gdyż tym razem to Wisła szybko zdobywa gola. W 4. minucie Piotr Brożek zagrał w pole karne, a Grzela dobił piłkę do pustej już bramki. Prowadzeniem Wisły, 1:0 zakończyła się I połowa, a na początku II, bo w 53. minucie po akcji Franek - Żuraw, ten drugi zdobył gola. Było 2:0 i spokojnie można było grać do końca. Widowisko zepsuł jednak sędzia, który w 63. min. wyrzucił z boiska Maćka Stolarczyka, po czym mecz przerodził się w obopólną kopaninę. Widzew ambitnie starał się odrabiać straty i w 87. min. kontaktową bramkę strzelił Lelo. Na szczęście w doliczonym czasie gry Wisła wyprowadza kontrę, Szymek zagrywa do Mariusza Jopa, a ten atomowym uderzeniem zapewnia Wiśle pewne 3 punkty!

VIII kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Łódź, al. Piłsudskiego, 4 października 2003 r., godz. 16:00

Widzów: 7000, sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:3

Bramki:

0:1 Pater (4.)

0:2 Żurawski (53.)

1:2 Lelo (87.)

1:3 Jop (90.)


Składy:

Robakiewicz

Walburg (74. Rybski)

Mosór

Becalik

Stasiak

Pawlak

Rachwał

Wyciszkiewicz (65. Lelo)

Cichoń

Włodarczyk

Juliano


Piekutowski Baszczyński

Jop

Paszulewicz

Stolarczyk

Piotr Brożek (76. Brasilia)

Strąk

Szymkowiak

Pater (83. Paweł Brożek)

Żurawski

Frankowski (67. Dubicki )


Piłkarz meczu:

Adam Piekutowski


Dzisiejszy mecz w Łodzi to nie było porywające widowisko, Wisła szybko ustawiła mecz i specjalnie nie forsowała tempa. Zaczęło się znakomicie, bo choć łodzianie - wiedząc o słabych ostatnio początkach w wykonaniu wiślaków - ruszyli ostro, to szybko zostali skarceni! W 4. min. Piotr Brożek wrzucił piłkę z lewego skrzydła w pole karne, przepuścił ją nabiegający na środku Franek, a zamykającemu akcję Grzegorzowi Paterowi wystarczyło dołożyć nogę i było 1:0.

W 7. minucie mogło być 2:0, ale Maciej Stolarczyk z dobrej pozycji nie trafił w bramkę. Wisła, prowadząc grę spokojnie, starała się często łapać gospodarzy na spalone i wyprowadzała groźne kontry, jednak w 15. minucie z taką wychodzi Widzew, a sam na sam z Adamem Piekutowskim jest Cichoń, jego pierwszy strzał nogą odbija Adam, drugi z ostrego kąta, nasz golkiper wyciąga na róg! Te pierwsze dwie udane interwencje Piekuta były oznaką tego, że mecz dzisiejszy musi należeć do niego, a kilka kolejnych znakomitych interwencji zaowocowały tytułem gracza tego spotkania! Zdarzało się tak - jak np. w minucie 24. że Piekut rozgrywał swój indywidualny mecz z widzewiakami. Wtedy bowiem właśnie w sobie tylko wiadomy sposób obronił uderzenie głową Rachwała z pięciu metrów!

W 30. minucie - jak się później okazuje - kontrowersyjna sytuacja. Wyciszkiewicz, brutalnie, od tyłu fauluje Frankowskiego, za co ogląda żółtą kartkę. Niby słusznie, ale... gdyby sędzia był konsekwentny, powinien zobaczyć czerwoną.

Widzew w tym okresie gry ma sporą przewagę, ale gdy tylko gospodarze dochodzą do pozycji strzeleckich, na ich drodze staje świetnie dzisiaj dysponowany Piekutowski! W 40. minucie, swoją dobrą grę mógł natomiast przypieczętować Piotr Brożek, wszedł bowiem ładnie z lewego skrzydła w pole karne, ograł jednym zwodem obrońcę, ale już strzał na takiego wyjadacza, jakim jest Robakiewicz był zbyt słaby. Szkoda. Po kolejnej minucie ładnie pokazał się Żuraw, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne.

W 43. min., niedoszły wiślak, Piotr Włodarczyk, popisuje się niezłą akcją i mimo asysty Stolara, oddaje trudny strzał, który świetnie paruje Adam!

W samej końcówce I połowy, to Wisła rusza do ataku, ale ani Franek, ani Pater nie pokonali z dobrych okazji Robakiewicza. Tak kończy się I połowa.

II połowa - podobnie jak I - zaczęła się od ataku Widzewa, po którym Włodarczyk huknął w słupek, a po chwili Szymek, chcący wytłumaczyć coś sędziemu, ogląda kolejną w tym sezonie żółtą kartkę, za pyskówkę!

W 52. minucie świetna akcja Wisły, Pater pograł z wychodzącym z głębi pola Baszczem, ten rzucił na długi słupek, gdzie do piłki doszedł Żuraw, ale uderzenie Maćka przypadkowo odbiło się od Robakiewicza i bramki nie ma. Co się odwlecze... Po kolejnej minucie gol bowiem jednak padł! Franek odnalazł prostopadłym podaniem Żurawia, ten uderzył z 14. metrów, piłka odbiła się od słupka, nie potrafił jej wybić jak należy obrońca Widzewa, więc dopadł do niej ponownie Żuraw i z bardzo ostrego kąta walnął do siatki - 2:0 i był to setny gol Żurawia w barwach Białej Gwiazdy!!! Kiedy wydawało się, że mecz już do końca, to będzie spokojne, wręcz senne widowisko, na negatywnych jego bohaterów wyrośli: Maciej Stolarczyk i sędzia Borski... W 63. min. w niegroźnej sytuacji Stolar próbował wybić piłkę Juliano, nie udało mu się to i Brazylijczyka sfaulował... Ku zdumieniu wszystkich, sędzia pokazuje wiślakowi czerwoną kartkę! Skoro tak, to dlaczego, za podobne przewinienie nie wyleciał z boiska w 30. minucie Wyciszkiewicz? Pozostanie to już słodką i niekonsekwentną tajemnicą sędziego. Od tego momentu mecz staje się po prostu brzydki! Sędzia zaś nie panuje nad tym, co dzieje się na boisku. W 68. min. nerwowa atmosfera udziela się Paterowi, który fauluje tegoż Juliano, a Brazylijczyk, przewracając się sam wymierza Grzeli sprawiedliwość, kopiąc go w klatkę piersiową... żółta kartka dla wiślaka, żadna dla Juliano! W 70. minucie znów w roli głównej Juliano, tym razem sędzia skrzywdził łodzian, gdyż Marcin Baszczyński sfaulował w polu karnym Brazylijczyka... powinna być jedenastka!

Choć Widzew atakuje, to nie stwarza - poza niepodyktowanym karnym - czystych pozycji, a grę gospodarzom - nadal - świetnymi interwencjami, wybija z głowy Piekut. Wisła zaś powinna wynik podwyższyć! W 85. minucie z ładną i szybką akcją wychodzi Żuraw i wprowadzony przed chwilą Brasilia, niestety Brazylijczyk będąc w idealnej sytuacji nie trafia w bramkę!

W 87. min. ta sytuacja mści się na Wiśle, gdyż kontaktowego gola, ładnym strzałem głową zdobywa Lelo! Gdzie byli nasi stoperzy? Jest 2:1 i zapowiada się, zupełnie niepotrzebna, nerwowa końcówka! Wprawdzie w 88. min. znów to Wisła powinna się cieszyć, ale kolejny rezerwowy, Paweł Brożek zamiast mocno kropnąć na bramkę Widzewa - po naszej kolejnej kontrze - można powiedzieć, że... podał do bramkarza! W 90. min. Paszul ładnie powstrzymuje wrzutkę niestrudzonego Juliano, a Wisła wychodzi z kolejną kontrą, Żuraw podaje do Szymka, który podciąga kilka dobrych metrów, oddaje na prawo do rozpędzonego Mariusza Jopa, a ten wypala jak z armaty, trafiając w samo okienko bramki Widzewa! Piękny gol i Wisła wygrywa w Łodzi 3:1!

Mimo nie najlepszej gry, zwycięzców osądzać nie można! Ważna wygrana, na trudnym terenie musi cieszyć, a osądy zostawmy trenerowi Kasperczakowi! My cieszmy się ze zwycięstwa! Widzew-Wisła 1:3!

Dodał: Piotr (2003-10-04 18:11:58)

Źródło:wislaportal.pl

Widzew - Wisła 1:3

Zwycięstwem 3:1 zakończył się wyjazd Wisły do Łodzi. Bramki zdobyli dziś dla "Białej Gwiazdy" Grzegorz Pater, Maciej Żurawski i Mariusz Jop. Negatywnym bohaterem meczu był arbiter Marcin Borski z Warszawy, który rozdawał kartki na lewo i prawo, przy czym nie koniecznie tym zawodnikom, którzy na nie zasłużyli. Dzięki tej wygranej Wisła zrównała się punktami z Amiką.

Wisła zagrała dziś tradycyjnie bez Mauro Cantoro i Arka Głowackiego, z powodu kontuzji nie pojechali też do Łodzi Gorawski i Ouadja. W Widzewie brakło Bruno, Golińskiego, Matysa, Nazaruka i Urbaniaka. Osłabienie bardziej zmobilizowało zespół Kasperczaka, bowiem już w 4. minucie padła bramka, która miała olbrzymi wpływ na dalszy przebieg gry. Odchodzące poza pole karne podanie na lewą strone trafiło do Piotra Brożka, który na wysokości piątego metra zacentrował po ziemi. Tomasz Frankowski jeszcze nie trafił piłkę, ale sam znalazł się z nią Grzegorz Pater i bez problemów pokonał po raz pierwszy Robakiewicza (asysta: PIOTR BROŻEK)

Widzewiacy szybko rzucili się do odrabiania strat, a że defensywa Wisły tradycyjnie lubi dopuszczać do groźnych sytuacji, toteż w 14 minucie dwukrotnie nasz zespół musiał ratować Adam Piekutowski po strzale a następnie dobitce Cichonia. Zawodnik ten był w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem Wisły, a doskonałym podaniem obsłużył go Włodarczyk.

"Piekut" w całym meczu wybronił kilka groźnych uderzeń. W 24 minucie golkiper Wisły ekwilibrystycznie i dość szczęśliwie odbił piłkę po strzale z 4 metrów Rachwała, po wyegzekwowaniu przez Widzew rzutu z autu. Piekutowski przypłacił interwencję uderzeniem w nos. Udało mu się też uratować swój zespół przed bardzo mocnym i precyzyjnym strzałem Włodarczyka w długi róg, w 43 minucie spotkania. Widzewiacy sporo też pudłowali. W 21 minucie Walburg strzelił głową nad bramką, jeszcze wyżej kopnął piłkę Juliano sprzed pola karnego osiem minut później. Groźnie było w 34 minucie gdy Strąk zagrał na 16-tkę do... Pawlaka, który przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, a po kornerze Walburg główkował w Piekutowskiego.

Wisła przebudziła się sześć minut przed końcem pierwszej połowy. Frankowski zagrał na lewo do Piotra Brożka, ten "zwinął" Mosóra i mając piłkę na prawej nodze strzelił bardzo lekko - Robakiewicz nie miał problemu z interwencją. Szkoda, bo akcja młodego pomocnika wyglądała efektownie.

Dwie minuty później przypomniał o sobie Żurawski, który przyjął piłkę po długim przerzucie i natychmiastowo huknął z narożnika pola karnego niewiele centymetrów obok spojenia słupka z poprzeczką. Obuty na pomarańczowo "Żuraw" ładnie podawał też do Frankowskiego w 45 minucie, ale lob "Franka" był zbyt lekki i Robakiewicz nie miał problemu z jego wyłapaniem.

Nim Wisła zdobyła drugą bramkę w dobrej sytuacji znalazł się minutę po przerwie Włodarczyk. Będąc na wysokości czwartego metra z ostrego kąta strzelił bardzo mocno w krótki róg bramki Wisły - trafił w zewnętrzną część słupka.

W 53 minucie wreszcie padła druga bramka dla Wisły, która wydawało się, że uspokoi grę. Podanie z głębi pola otrzymał Żurawski, strzelił w długi róg, piłka odbiła się od słupka, ale już poprawka z bardzo ostrego kąta była bezbłędna (asysta: Frankowski). Warto wspomnieć, że minutę wcześniej Żurawski miał świetną sytuację po wrzutce z prawej strony Baszczyńskiego. Napastnik Wisły dopadł do piłki na czwartym metrze będąc tuż przed Robakiewiczem i nie zdołał już zmieścić futbolówki pod ramieniem bramkarza Widzewa.

Po strzeleniu drugiej bramki przez Wisłę mecz zaostrzył się. W większości akcji zapalnych brał udział Brazylijczyk Juliano, choć niechlubnym bohaterem był przede wszystkim sędzia Marcin Borski. Warszawiak najpierw pokazał czerwoną kartkę Maciejowi Stolarczykowi za muśnięcie Juliano zewnętrzną częścią stopy! - Niezasłużenie dostałem czerwoną kartkę - mówił jeszcze w trakcie spotkania "Stolarz", słusznie tłumacząc, iż nie trafił w piłkę, jednak atak był na tyle delikatny, że nie kwalifikował się na czerwoną kartkę, najwyżej żółtą.

Po chwili Pater sfaulował Juliano, a padający Brazylijczyk padając celowo kopnął pomocnika Wisły w okolice splotu słonecznego. Werdykt arbitra? Żółta kartka dla Patera!!!

Na rozjemcę ze stolicy mogli też narzekać widzewiacy w 71 minucie. W polu karnym upadał Juliano - Brazylijczyk został bezmyślnie chwycony za koszulkę przez Baszczyńskiego i "jedenastka" gospodarzom należała się.

Z perspektywy całego meczu należała się też widzewiakom bramka, którą zdobyli w 87 minucie. Dośrodkowanie z prawej strony i zagapienie się Jopa z Paszulewiczem wykorzystał rezerwista - Lelo. A jeszcze 120 sekund wcześniej losy meczu mógł (powinien!) przesądzić inny rezerwowy zawodnik z kraju kawy - Brasilia, który po dwójkowej akcji z Żurawskim minął Stasiaka i mając przed sobą tylko bramkarza z ośmiu metrów strzelił obok bramki!

Końcówka zapowiadała się nerwowo, gdyż sędzia Borski doliczył cztery minuty do regulaminowego czasu gry. Tyle, że czas ten wykorzystała lepiej Wisła! Najpierw sytuacji "sam na sam" nie wykorzystał Paweł Brożek. Ale w 90 minucie po wzorowym kontrataku wyprowadzonym przez Szymkowiaka piłkę z prawej strony pola karnego otrzymał Jop, pokazując Brasilii i Brożkowi jak należy strzelać. Pan Mariusz umieścił piłkę pod spojeniem bramki Widzewa potężnym kopnięciem, nie dając szans Robakiewiczowi (asysta: SZYMKOWIAK)!

Przebieg meczu słusznie opisał Patryk Rachwał, jeden z lepszych piłkarzy Widzewa: - W pierwszej połowie mieliśmy dwie dogodne sytuacje, w końcówce też była okazja, żeby wyrównać. Niestety, skontrowali nas i było po meczu. Wisła pokazała, że jest klasowym zespołem. Do ostatniego zdania Rachwała dodamy jednak łyżkę dziegciu: klasowy zespół nie powinien pozwalać na tak wiele przeciętnej drużynie Widzewa oraz łapać tak dużo głupich kartek. Mimo to - gratulujemy i bardzo cieszymy się z wygranej, która pozwoliła na zrównanie się punktami z Amiką Wronki.

(rav) Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

Trener Wisły Henryk Kasperczak był zadowolony z postawy swojej drużyny w dzisiejszym wygranym 3:1 spotkaniu z Widzewem. - Uważam, że od początku meczu dyktowaliśmy warunki gry i wygraliśmy zdecydowanie zasłużenie - powiedział Kasperczak.

Mimo porażki zadowolony był również trener Widzewa Jerzy Kasalik. - Drużyna zagrała najlepszy mecz z tych, w których ją prowadziłem. Niestety o wyniku zdecydowały błędy w defensywie, ale naprawdę graliśmy dobrze - mówił Kasalik.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Grzegorz Pater: Długo czekałem

- Długo czekałem na bramkę, udało mi się ją zdobyć w meczu z Widzewem. Cieszę się ogromnie. Wywozimy z Łodzi trzy punkty i kontynuujemy passę meczów bez porażki - powiedział po zwycięstwie nad Widzewm Grzegorz Pater.

- Widzew nas niczym nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam stoczyć ciężki bój, bo Widzew nie podda się łatwo. Wszystko się potwierdziło. Łodzianie mieli także swoje sytuacje bramkowe. Wygrywa jednak ten, kto sytuacje potrafi wykorzystać - dodał Grzela.

- Sędzia chyba strasznie pogubił się i stracił kontrole nad tym co się działo na boisku. Próbował się ratować rozdzielając kolorowe kartoniki na prawo i lewo. Na pewno ten mecz mu nie wyszedł - mówił poirytowany Pater.

W drugiej połowie doszło do starcia Patera z Juliano - Ja chciałem atakować piłkę, a nie zawodnika. Przyznaję się jednak do faulu, bo trafiłem go w nogi. On jednak zachował się nie fair, bo padając próbował mi oddać. Nie było to dla mnie przyjemne. A sędzia powinien coś z tym zrobić!

widzew.pl (teq)

Źródło: wislakrakow.com

Stolarczyk: Nie zasłużyłem

Obrońca Wisły Maciej Stolarczyk nie zgadza się z decyzją arbitra wczorajszego spotkania z Widzewem, który w 63. minucie pokazał mu czerwoną kartkę za faul na Juliano. - Według mnie kartkę otrzymałem niesłusznie - wyjaśnił obrońca.

- Może był faul, ale nie zasługujący na tak surową karę. Chciałem odzyskać piłkę. Zaatakowałem, gdy znajdowałem się za przeciwnikiem. Lekko się pośliznąłem i być może trąciłem przeciwnika w udo, ale nie był to atak z tyłu i na pewno nie był celowy. - powiedział Stolarczyk.

Dziennik Polski (maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowy komentarz

Widzew Łódź - Wisła Kraków

Drugie wyjazdowe zwycięstwo odniosła Biała Gwiazda w sobotnie popołudnie, grając przeciwko Widzewowi Łódź. Mecz pomiędzy obydwoma drużynami - w przeciwieństwie do wielu poprzednich - był wyjątkowo nudny i mało atrakcyjny. Na szczęście nie zabrakło w nim piłkarskiej soli, którą były zwłaszcza dwie bramki wiślaków, w wykonaniu Maćka Żurawskiego i Mariusza Jopa.

Szybko mecz ustawiła jednak bramka, wracającego do - miejmy nadzieję - wybornej formy, Grzegorza Patera, który znakomicie zamknął akcję, po dośrodkowaniu Piotra Brożka. Była 4. minuta meczu i wiślacy mogli spokojnie wyczekiwać na to co zrobią gospodarze. Ci jednak grali chaotycznie, a gdy już doszli do dobrych sytuacji strzeleckich, na ich drodze stawał, świetnie dysponowany w sobotę, Adam Piekutowski. Po kilku jego interwencjach o wynik można było być spokojnym. Zresztą zachowywał czyste konto aż do 87. minuty, a i stracona bramka bynajmniej go nie obciąża.

Wisła mecz w Łodzi zagrała - co podkreślało wiele osób - jak klasowa drużyna. Szybko zadany cios na początku meczu, później wyczekiwanie na to, co zrobi szamocący się w bezładzie rywal, który nijak nie potrafił poradzić sobie najpierw z samym sobą, a na końcu z naszym golkiperem, który w sobotę popisywał się nie tylko umiejętnościami, ale i szczęściem!

Tak jak to powinna zrobić klasowa drużyna, Wisła dowiozła wynik do końca I połowy, a po przerwie zdobywamy szybką bramkę podwyższającą wynik i teoretycznie powinniśmy spokojne dograć mecz do końca...

Niestety nie pozwolił tego dokonać sędzia, który w pewnym momencie stał się główną postacią widowiska. Usunięcie z boiska Stolarczyka było zdecydowanie zbyt pochopne, choć przyznać trzeba, że Maciek złapał kartkę za koszmarnie głupi i niepotrzebny faul, osłabił tym samym drużynę po raz drugi w tym sezonie, powodując niepotrzebną nerwowość (wcześniej mieliśmy ciężkie chwile w Nikozji).

Od momentu zejścia z boiska Stolarczyka, Widzew przycisnął, jego trener wpuszczał do gry kolejnych ofensywnych piłkarzy, ale mimo przewagi w polu, łodzianie wcale nie mieli więcej klarownych sytuacji. Może byłoby nie najlepiej gdyby sędzia podyktował jedenastkę za faul Baszcza w polu karnym na Juliano, ale też zganić należy Brasilię, który śmiało mógł podwyższyć wynik na 3:0 i tym samym dałby... odpocząć niepotrzebnie nacierającym łodzianom. A, że Brasilia nie trafił, więc sytuacja się zemściła i widzewiacy kontaktową bramkę zdobyli.

Mimo to, to właśnie Wisła powinna zdobyć kolejnego gola, ale tym razem nie popisał się Paweł Brożek i dopiero akcja Szymek-Jop zakończyła... cierpienia Widzewa.

Można powiedzieć, że tym razem Wisła spokojnie i z dużym zapasem wypunktowała słabego rywala, choć sama nie zagrała jakiegoś wielkiego spotkania. Co jednak najważniejsze, to właśnie Widzew zagrał przeciwko Wiśle - co podkreślali obserwatorzy - swój najlepszy tej jesieni mecz... I bądź tutaj mądry?!

Nie zmienia to faktu, że trzy punkty zasłużenie pojechały do Krakowa i - co ciekawe - widać było w sobotę, że duża część wiślaków, którzy mają za sobą widzewską przeszłość, czują się na stadionie przy al. Piłsudskiego, jak w domu. Potwierdził to zwłaszcza, tak chwalony, Mariusz Jop, bo jego bieg przez całą długość boiska i wykończenie akcji Szymka było ozdobą meczu!

Teraz wiślacy (poza Szymkiem i Żurawiem, którzy pojechali na zgrupowanie kadry) mają czas na spokojne przygotowanie się do meczu z Nijmegen, do którego po ostatnich dwóch meczach ligowych podejść można z większym optymizmem.

Idzie w Wiśle lepsze!

Dodał: Piotr (2003-10-06 13:18:22)

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria kibicowska: