2003.11.06 Vålerengens IF - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:14, 8 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://www.wislaportal.pl


Vålerenga Oslo - Wisła Kraków 0:0

• Po słabym meczu Wisła bezbramkowo zremisowała w Oslo z Vålerengą. Kilka niewykorzystanych sytuacji, trochę pecha spowodowało, że wszystko rozstrzygnie się w rewanżu.

Wiślacy kończyli mecz w "10", gdyż za czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Damian Gorawski.

II runda Pucharu UEFA, sezon 2003/2004

Oslo, Ullevaal, 6 listopada 2003 r., godz. 18:30

Widzów: 3761 (200 z Krakowa), sędziował: Serhij Szebek (Ukraina)


Vålerenga Oslo - Wisła Kraków 0:0


Składy:

Bolthof

Hagen

Piiroja

Haugland (75. Rekdal)

Edvardsen

Gashi

Snoeckx

Hovi

Hanssen

Dos Santos

Berre


Piekutowski Stolarczyk

Jop

Głowacki

Baszczyński

Piotr Brożek (62. Pater)

Szymkowiak

Strąk (46. Cantoro)

Gorawski

Żurawski

Frankowski (77. Paweł Brożek)

Piłkarz meczu:

nikt

• To nie był dobry mecz w wykonaniu wiślaków. Wprawdzie zaczęliśmy mecz całkiem przyzwoicie, ale prawdziwego animuszu wystarczyło tylko na dwa kwadranse meczu. W 7. minucie pierwszy strzał Wisły, ale uderzenie - słabego dzisiaj - Maćka Żurawskiego nie sprawiło kłopotów bramkarzowi Vålerengi. W minucie 12. ogromnego pecha ma Damian Gorawski, gdyż po rzucie rożnym najpierw główkował wprost w stojącego na linii bramkowej obrońcę, a dobitka trafia w bramkarza... Powinno być 1:0.

Na kolejną akcję czekamy aż do minuty 27. Wtedy po dośrodkowaniu Żurawia w pole karne, najwyżej wyskakuje (!) Tomasz Frankowski, strzela głową, a piłka o centymetry mija bramkę gospodarzy! Na tym praktycznie kończą się dobre akcje Wisły w I połowie! Zaczynają natomiast grać - do tej pory strasznie wystraszeni - gospodarze. W 33. min. pewnie broni strzał Hauglanda, Piekutowski, a po chwili jeszcze odpowiada, jednak za lekkim strzałem Franek.

W 37. min. tylko dobrej interwencji Adama zawdzięczamy, że Snoeckx nie dał Vålerendze prowadzenia. Co naprawił nasz bramkarz teraz, zepsuł w min. 42. Wtedy to podał piłkę na 25. metrze wprost pod nogi Gashiego, który nie zastanawiając się uderzył na bramkę i Adam musiał się solidnie wysilić aby piłkę wybić na róg!

Na tym kończą się emocje I połowy, a na II Wisła wychodzi bez słabego Pawła Strąka, którego zastąpił o niebo lepszy Mauro Cantoro. Nie zmienia to jednak na tyle oblicza Wisły, aby dzisiaj na Ullevaal Stadion odnieść zwycięstwo, jednak to właśnie Maurycy był tym, który mógł zostać bohaterem meczu! W 62. minucie, Mauro oddał kapitalny strzał z dwudziestego metra, ale piłka trafiła z ogromnym impetem w poprzeczkę. Chwilę później świetnym podaniem popisuje się Szymek, ale fatalnie strzela Żuraw.

Poza tymi akcjami, to Vålerenga przeważała, zwłaszcza w środku pola, ale na nasze szczęście dy już doszła pod nasze pole karne grała nieskutecznie!

W 67. min. nieporadność kolegów z ataku tak denerwuje Maćka Stolarczyka, że uderza z dystansu, a Bolthof z trudem wybija na róg. Bardzo ładne uderzenie Stolara!

W 71. minucie groźnie pod naszą bramką, ale Dos Santosowi zabrakło zimnej krwi, a w odpowiedzi znów koszmarnego pecha ma Gora, który po dośrodkowaniu - wprowadzonego kilka minut wcześniej - Patera główkuje w poprzeczkę! Jak się później okazuje, Damian rzeczywiście miał dzisiaj pecha, a przy okazji sam się nie popisał. W I połowie obejrzał żółtą kartkę za faul, a w 82. minucie nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego przy podyktowaniu... autu i uderzył piłką o ziemię, za co zobaczył drugą żółtą, i w konsekwencji, czerwoną kartkę!

O dziwo, grając w osłabieniu, Wisła zaczyna grać szybciej i dokładniej, ale czasu na zdobycie gola było już za mało. W 88. minucie świetnie uderzył Grzegorz Pater, ale bramkarz z najwyższym trudem piłkę wybił, a już w doliczonym czasie gry z ostrego kąta uderzył Paweł Brożek, ale Bolthof nie dał się pokonać...

Wisła nie wygrała w Oslo, a zrobić to po prostu powinna. Norwegowie grali tak jak umieli, kilka razy zagrozili naszej bramce, ale nie na tyle, aby z Wisłą wygrać. Niestety, na tyle umiejętnie przeszkadzali słabym dzisiaj wiślakom, że Ci zwycięskiego gola nie zdobyli. W rewanżu to Wisła jest faworytem, ale zagrać trzeba będzie o niebo lepiej, skuteczniej i z większym zaangażowaniem, przynajmniej takim, jaki prezentowali dzisiaj nasi rywale...

• Dodał: Piotr (2003-11-06 20:20:20)


Pomeczowy komentarz

• Gdy przed transmisją telewizyjną redaktor Szaranowicz zapowiedział, że tak, teraz będzie grała Wisła, ale wydarzeniem wieczoru będzie pojedynek Groclinu z Manchesterem City, pomyślałem sobie, ale pieprzy. To Wisła pokaże, że jeszcze polska piłka coś znaczy, a Groclin... Cóż ładnie zagrali z Herthą, ale w Anglii popłyną. Rzeczą ludzką jest się mylić, no i ja się pomyliłem, zwracam więc redaktorowi honor.

Każdy z nas może mówić o norweskim meczu, co chce. Na przykład, że Wisła zagrała dobrze, ale miała pecha, bo nic nie chciało wpaść... Ale wszystko to będzie zwykłym zapatrzeniem i uwielbieniem dla naszej drużyny. Ja także świata nie widzę poza Wisłą, ale wczoraj autentycznie żal było patrzeć na popisy naszych piłkarzy... Vålerenga to totalna przeciętność. Z takimi drużynami, ciut może lepszymi od ekip pokroju znanego nam Glentoranu Belfast (jako przykład podobnego stylu gry), Wisła, która ma aspirację gry w Lidze Mistrzów, wygrywać powinna bez zająknięcia! Powiecie, że remis na wyjeździe jest dobry? Zły nie jest, ale... przez ten remis ze słabym rywalem straciliśmy jakieś dziesiętne części punktów w klasyfikacji UEFA i nie chcę być złym prorokiem. Kiedyś może tego - przy kolejnym rozstawieniu - zabraknąć. Radio Kraków grzmiało wczoraj przed meczem, że możliwy jest... remis, bo wtedy na krakowski rewanż i bilety mogą być droższe (!), a i kibiców przyjdzie więcej... Bardzo dziękujemy. W Krakowie musimy wygrać, Norwegom wystarczy bramkowy remis, do którego dążyć będą ze zdwojoną siłą. Sami zaczęli mecz solidnie wystraszeni, teraz zobaczyli, że nie taka Wisła straszna. W Krakowie powalczą o awans...

Trener Kasperczak przed meczem ostrzegał przed Norwegami... ale nie zmieni to mojego zdania, że nasi piłkarze zlekceważyli rywala i normalnie przeszli obok meczu. A sami Norwegowie byli tak do ogrania, jak mało kto w tym roku! Trener Kasperczak swoimi zaś wypowiedziami, pokazał że niezły z niego... dyplomata!

W naszej drużynie na słowa uznania zasłużyli... zmiennicy. Bardzo pracowity i waleczny był Mauro Cantoro, a gdyby strzelił do siatki zamiast w poprzeczkę, to tytuł gracza meczu (choć zagrał tylko 45 minut) byłby jego! Sporo ożywienia wniósł Grzegorz Pater, kilka ładnych dryblingów zanotował Paweł Brożek. Skoro jednak Ci lepiej się prezentujący piłkarze weszli w II połowie, to może i wyjściowy skład nie był taki jak powinien? A z tego, który wczoraj o 18:30 wybiegł na grząską murawę Ullevaal Stadion, pochwalić należy chyba tylko Mariusza Jopa, który spisywał się bardzo przyzwoicie i przez pełne 90 minut nie zanotował ani jednego... faulu! Do tego asekuracja przy jednej z akcji, po której nie zdążył wrócić Maciej Stolarczyk, a Mariusz powstrzymał udanym wślizgiem rozpędzonego Norwega, była naprawdę godna uznania. Nieźle poczynał sobie także Arek Głowacki, ale raz szpetnie dał się ograć i Adam Piekutowski musiał się natrudzić, aby nie doszło do nieszczęścia. Zaczyna jednak wracać do swojej normalnej dyspozycji i widać, że obaj rekonwalescenci: Maurycy i Głowa, wnoszą nową jakość do gry Wisły! Pierwszy jest na boisku pracowity jak mrówka, a wchodząc wczoraj na boisko minę miał tak zadowoloną i szczęśliwą, że był to chyba... najbardziej pozytywny akcent, pozasportowy tego meczu, zwłaszcza że schodząc mało kto chciał się chyba z nim wymienić potwornie zbrudzoną koszulką... Głowa wprowadził trochę spokoju do gry defensywnej, do której w meczu w Oslo wielkich pretensji można mieć najmniej.

Te natomiast rościć można do Damiana Gorawskiego, za nieodpowiedzialne zachowanie, które kosztowało go pierwszą w karierze czerwoną kartkę. Niewiele do gry wniósł także ten, na którego mocno liczą krakowscy kibice, a mianowicie Piotr Brożek, który jak na razie dobre mecze w lidze (ale tylko przez 60 minut, potem braki kondycyjne dają znać o sobie), przeplata z kiepskimi w pucharach. Z wczorajszego meczu zadziwiła mnie natomiast łatwość z jaką nasi piłkarze wygrywali główkowe pojedynki. W polu karnym rywala, nawet niski Tomek Frankowski skakał wyżej od - wydawałoby się - rosłych Norwegów. Ich gra na wrzutki, ani razu nie przyniosła powodzenia, bo nasi stoperzy łatwo ekspediowali piłki daleko od naszej bramki. To bez wątpienia pozytyw przed rewanżem, który wygrać będziemy musieli. Odpadnięcie z takim rywalem jakim jest Vålerenga - to byłby ogromny wstyd!

Na koniec jeszcze słowo o Groclinie... Dla piłkarzy z Grodziska wielkie brawa się należą. Zremisowali z czołowym, obecnie, klubem Premiership. Mieli przez dużą część meczu przewagę i to Anglicy prowadząc 1:0, grali na... czas! Groclin dzięki pięknej bramce Mili wywiózł z Wysp Brytyjskich bramkowy remis, który w rewanżu znaczyć może wiele. Tak, to Groclin był wczoraj królem polowania i to oni pokazali, że jeszcze polska piłka nie zginęła. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o Wiśle...

PS. Miał rację?

W Oslo chcieli wylosować Liverpool, a nie drużynę traktorzystów z Europy Wschodniej - jak mówił prezes norweskiego klubu. Pech - dla nich - chciał, że wylosowali Wisłę. Gdybym wczorajszy mecz obserwował oczyma kibica Vålerengi, to wiślaków nijak inaczej bym nie określił...