2003.11.06 Vålerengens IF - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

2003.11.06, Puchar UEFA, II runda, Oslo, Ullevaal Stadion, 18:30, czwartek
Vålerengens IF 0:0 Wisła Kraków
widzów: 3.716
sędzia: Serhij Szebek z Kijowa (Ukraina)
Bramki
Vålerengens IF
Øyvind André Bolthof
Raio Piiroja
Erik Hagen
Tom Henning Hovi
Grafika:Zk.jpg Trond Inge Haugland grafika: Zmiana.PNG (75’ Kjetil Rekdal)
Ardian Gashi
Jørgen Jalland
Karel Snoeckx
Tommy Edvardsen
Freddy dos Santos
Grafika:Zk.jpg Morten Berre

trener: Kjetil Rekdal
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Mariusz Jop
Maciej Stolarczyk
Damian Gorawski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 82’
Paweł Strąk grafika: Zmiana.PNG (46’ Mauro Cantoro)
Mirosław Szymkowiak
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (61’ Grzegorz Pater)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (77’ Paweł Brożek)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Vålerenga: Wisła to drużyna traktorzystów!

Nieciekawa drużyna, zespół traktorzystów - takie opinie o Wiśle Kraków przeważają w Norwegii po dzisiejszym losowaniu drugiej rundy piłkarskiego Pucharu UEFA. Norweskie media, opisując wyniki losowania, oceniają że Vålerenga Oslo powinna... wygrać z Wisłą Kraków, lecz żałują, iż jest to mało atrakcyjny przeciwnik, który nie przyciągnie publiczności na mecz w stolicy Norwegii.

- Przeżywająca kłopoty finansowe Vålerenga mogła wylosować przyciągający publiczność Liverpool, ale wylosowała szary polski zespół, Wisłę Kraków - pisze dziennik "Dagbladet". Gazeta podkreśla jednak, że dzięki temu zespół z Oslo ma... wielkie szanse na awans i zarobek finansowy w następnej rundzie.

- Vålerenga ze sportowego punktu widzenia wylosowała dobrze i ma duże szanse na pokonanie polskiego rywala. Wisła jest drużyną, z którą można wygrać - pisze agencja ANB.

Dziennik "Adresseavisen" z Trondheim dodaje: - Vålerenga liczyła na atrakcyjnego przeciwnika lecz niestety wylosowała nieciekawą polską Wisłę.

Trener zespołu z Oslo Kjetil Rekdal tuż przed losowaniem powiedział gazecie: - Kluby ze Wschodniej Europy to drużyny traktorzystów i nie są specjalnie atrakcyjne i widowiskowe.

Po losowaniu skomentował: - Ekonomicznie nie było to dla nas złote losowanie, lecz sportowo mamy ogromną możliwość awansu.

Norweski szkoleniowiec przyznał jednak, że właściwie nic nie wie o przeciwniku. - Wiem tylko że polskie drużyny grają nieczysto i brzydko. My ich jednak załatwimy naszymi możliwościami fizycznymi. Wschodnioeuropejskie drużyny znane są z szybkości, są dobre technicznie i grają z kontry. Te mecze będą dla nas wyzwaniem.

Rekdal zwrócił jednak uwagę: - Z drugiej strony jeżeli jakiś nieznany polski zespół pokonuje taką drużynę jak Hertha Berlin, to znaczy że Polacy nie są wcale tacy źli. Dlatego będziemy musieli uważać. (...)

Źródło: PAP
Źródło: wislaportal.pl

Oświadczenie Vålerengi IF

W związku z losowaniem meczu Vålerenga IF - Wisła Kraków norweska prasa przeprowadziła wywiad z naszym dyrektorem Kjetilem Siem. Jedna z gazet następnego dnia nazwała w swoim artykule naszego przeciwnika `zespołem traktorzystów` z Polski. Klub Vålerenga Fotball zdecydowanie odcina się od tego określenia. Wiemy, że Wisła Kraków jest zespołem dużego, europejskiego formatu i cieszymy się z możliwości rozegrania z nią meczu.

Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców do Oslo, gdzie zostaną przyjęci z norweską gościnnością. Jesteśmy pewni, że równie gościnnie przyjęci zostaną nasi kibice w pięknym Krakowie.

VÅLERENGA FOTBALL OSLO

Jak po swoje

Godziny pozostały do pierwszego meczu drugiej rundy Pucharu UEFA pomiędzy Vaalerengą Oslo a Wisłą Kraków. Nasz zespół uchodzi za zdecydowanego faworyta do awansu, kibice nie tylko w Krakowie ale niemal całej Polsce liczą, że "Biała Gwiazda" wygra oba spotkania.

Praktycznie wszystko przemawia za naszym zespołem: umiejętności piłkarskie, techniczne, doświadczenie i obycie w europejskich pucharach. Może tylko przygotowanie fizyczne nasi dzisiejsi rywale mają na podobnym poziomie co Wisła: - Wprawdzie więcej biegają oni niż piłka między nimi, ale Vaalerenga to ostra, walcząca ekipa - ocenia trener Kasperczak. Nasz zespół jest z resztą znacznie wyżej notowany niż rywal z Oslo, na co z resztą zapracował przez kilka ostatnich lat.

Wiele mówi się o motywacji Norwegów do dzisiejszego spotkania. Ponoć znacznie ważniejsze są dla nich rozgrywki ligowe, w których już w poniedziałek czeka ich baraż o utrzymanie z drużyną Sandefjord. Grający trener Vaalerengi, Kjetil Rekdal, mający za sobą grę w Hercie Berlin zapowiada wystawienie drugiego składu: - Nie puszczę do gry piłkarza, który ze względu na stan zdrowia będzie mógł zagrać tylko jedno z tych spotkań - stwierdził. Czy to prawda - zobaczymy dziś o godzinie 18:30.

Nasz zespół wreszcie przystąpi w niemal najmocniejszym zestawieniu. Z drużyną są Mauro Cantoro i Arkadiusz Głowacki, pojechał też Mirosław Szymkowiak. W kraju pozostał tylko Brasilia, ale ten "dorobił się" ostatnio wartościowego rywala na lewym skrzydle - Piotra Brożka. Swego rodzaju kłopot bogactwa ma trener Kasperczak w środku pola, bowiem do dwóch miejsc kandyduje czterech zawodników: Cantoro, Ouadja, Strąk i Szymkowiak. Przewidujemy, że zagra jednak duet Szymkowiak - Cantoro, ten sam, który rozbił w puch zespół Parmy mniej więcej rok temu.

Źródło: wislakrakow.com
(rav)

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Vaalerenga - Wisła 0:0

Jeżeli szefostwo Wisły zasugerowało zawodnikom Wisły by nie przesądzili w pierwszym meczu wyniku rywalizacji z Vaalerengą, to podopieczni Kasperczaka spisali się doskonale. Bezbramkowy remis powoduje, że "Biała Gwiazda" musi się sprężyć na rewanż, a co za tym idzie - warto obejrzeć drugi mecz z trybun krakowskiego stadionu, wcześniej oczywiście kupując bilet.

Początek meczu należał do Wisły, która dość szybko opanowała piłkę w środku, Vaalerenga zaś z nadmiernym respektem podeszła do naszego zespołu. Pierwsza akcja zakończona strzałem przeprowadzona została w 6. minucie. Prostopadle do Żurawskiego podał Szymkowiak, napastnik Wisły minął jednego z rywali, jego strzał lewą nogą z 17 metrów łatwo złapał Bolthof. Po 10 minutach Wisła wykonała już trzy rzuty rożne. Trzeci przyniósł znakomitą sytuację - Damian Gorawski strzelał drukrotnie z 7 metrów, zarówno uderzenie głową jak i dobitka nogą zostały zablokowane.

Po kwadransie lustrzane zagranie Brasilii z meczu z Górnikiem Łęczna próbował wykonać Maciej Żurawski, ale po jego strzale z rzutu wolnego piłka minęła lewy słupek bramki. Jedenaście minut później Frankowski oddał bardzo groźny strzał głową, również obok lewego słupka bramki Vaalerengi.

Widać było jednak, że po 20 minutach bardzo dobrej gry Wisła zaczęła oszczędzać siły. Zaowocowało to częstszymi akcjami gospodarzy, jak ta z 32 minuty, gdy zaimponował piłkarz gospodarzy Morten Berre, który utrzymał się przy piłce przez kilkanaście sekund mimo ataków wiślaków i dopiero Głowacki wyjaśnił sytuację. Minutę później pierwszy strzał Vaalerengi oddał Dos Santos prosto w Piekutowskiego. Po chwili identyczna sytuacja miała miejsce pod polem karnym Vaalerengi, tym razem uderzał Frankowski.

Dobrą szansę mieli gospodarze w 37 minucie, gdy lewym skrzydłem uciekł Snoeckx, minął Głowackiego a uprzedził go dopiero Piekutowski tuż przy linii kończącej boisko.

Wisła popełniała sporo niewymuszonych i irytujących błędów, jak ten z 43 minuty, gdy po złym wybiciu przez Piekutowskiego piłkę na czterdziestym metrze przechwycił Gashi, który spróbował natychmiast przelobować "Piekuta" - na szczęście golkiper Wisły zrehabilitował się skuteczną paradą. Na przerwę obie strony zeszły bez bramek na koncie - kontrataku z 44 minuty Wisła również nie wykorzystała, bowiem strzał Żurawskiego zablokował jeden z defensorów.

W drugiej części gry za niezbyt widocznego Pawła Strąka wszedł Mauro Cantoro. Ale to drugi środkowy pomocnik Wisły przeprowadził pierwszą akcję, gdy po kilkunastometrowym rajdzie podał do Żurawskiego, którego strzał znów został zablokowany. W odpowiedzi ładną indywidualną akcję przeprowadził Snoeckx, który minął Głowackiego, i oddał niecelny strzał.

Efektownie wyglądało też uderzenie głową z 16(!) metrów Dos Santosa w 58 minucie, gdy piłka o kilkanaście centymetrów minęła bramkę Piekutowskiego.

Wisła obudziła się wreszcie w 63 minucie. Najpierw Mauro Cantoro wypalił z kilkunastu metrów prosto w poprzeczkę, po chwili w znakomitej sytuacji był Maciej Żurawski, który przeniósł piłkę bardzo wysoko nad poprzeczką. W 66 minucie bardzo ładny strzał Stolarczyka z 25 metrów wybronił bramkarz. Po chwili dwa mocne uderzenia oddali Żurawski i Szymkowiak - pierwszy został zablokowany, po drugim piłka znalazła się w sektorze kibiców Wisły... Pecha miał w 71 minucie Damian Gorawski, którego strzał głową zatrzymał się na poprzeczce; wcześniej ładnie prawą stroną urwał się Pater i to on dośrodkowywał z prawej strony przy tej akcji.

Ostatni kwadrans zespół gospodarzy zagrał wzmoniony przez swojego grającego trenera - Kjetila Rekdala, który w dniu meczu obchodził 35. urodziny. Pięć minut po jego wejściu na boisko na piątym metrze zamykał dośrodkowanie z prawej strony Gashi, jednak uderzenie Norwega pochodzenia albańskiego okazało się niecelne. Z kolei Wisła zagrała przez ostatnie osiem minut meczu bez jednego zawodnika, bowiem nieodpowiedzialnie zachował się Damian Gorawski, odrzucając piłkę po gwizdku sędziego, za co otrzymał drugi żółty kartonik.

Mimo osłabienia to Wisła stworzyła dwie groźne sytuacje. Najpierw Grzegorz Pater strzelił z kilkunastu metrów w krótki róg, jednak Bolthof uratował swój zespół - nie wiadomo tylko czemu arbiter nie wskazał na rzut rożny po tej acji. Świetnie zaprezentował się w ostatnich kilku minutach Paweł Brożek, który przeprowadził trzy efektowne akcje. Ostatnią z nich zakończył strzałem z bardzo ostrego kąta, obronionym przez golkipera.

Reasumując: Wisła miała momenty przestoju, w trakcie których grała słabo. Gdy zaś opanowała środek boiska brakowało skuteczności. Dwie poprzeczki, kilka naprawdę groźnych strzałów - z tego powinna paść przynajmniej jedna bramka. A że nie padła, stąd też emocje czekać nas będą w krakowskim rewanżu.

Źródło: wislakrakow.com
(rav)

WISLAPORTAL.PL: Vålerenga Oslo - Wisła Kraków 0:0

Po słabym meczu Wisła bezbramkowo zremisowała w Oslo z Vålerengą. Kilka niewykorzystanych sytuacji, trochę pecha spowodowało, że wszystko rozstrzygnie się w rewanżu.

Wiślacy kończyli mecz w "10", gdyż za czerwoną kartkę boisko musiał opuścić Damian Gorawski.

To nie był dobry mecz w wykonaniu wiślaków. Wprawdzie zaczęliśmy mecz całkiem przyzwoicie, ale prawdziwego animuszu wystarczyło tylko na dwa kwadranse meczu. W 7. minucie pierwszy strzał Wisły, ale uderzenie - słabego dzisiaj - Maćka Żurawskiego nie sprawiło kłopotów bramkarzowi Vålerengi. W minucie 12. ogromnego pecha ma Damian Gorawski, gdyż po rzucie rożnym najpierw główkował wprost w stojącego na linii bramkowej obrońcę, a dobitka trafia w bramkarza... Powinno być 1:0.

Na kolejną akcję czekamy aż do minuty 27. Wtedy po dośrodkowaniu Żurawia w pole karne, najwyżej wyskakuje (!) Tomasz Frankowski, strzela głową, a piłka o centymetry mija bramkę gospodarzy! Na tym praktycznie kończą się dobre akcje Wisły w I połowie! Zaczynają natomiast grać - do tej pory strasznie wystraszeni - gospodarze. W 33. min. pewnie broni strzał Hauglanda, Piekutowski, a po chwili jeszcze odpowiada, jednak za lekkim strzałem Franek.

W 37. min. tylko dobrej interwencji Adama zawdzięczamy, że Snoeckx nie dał Vålerendze prowadzenia. Co naprawił nasz bramkarz teraz, zepsuł w min. 42. Wtedy to podał piłkę na 25. metrze wprost pod nogi Gashiego, który nie zastanawiając się uderzył na bramkę i Adam musiał się solidnie wysilić aby piłkę wybić na róg!

Na tym kończą się emocje I połowy, a na II Wisła wychodzi bez słabego Pawła Strąka, którego zastąpił o niebo lepszy Mauro Cantoro. Nie zmienia to jednak na tyle oblicza Wisły, aby dzisiaj na Ullevaal Stadion odnieść zwycięstwo, jednak to właśnie Maurycy był tym, który mógł zostać bohaterem meczu! W 62. minucie, Mauro oddał kapitalny strzał z dwudziestego metra, ale piłka trafiła z ogromnym impetem w poprzeczkę. Chwilę później świetnym podaniem popisuje się Szymek, ale fatalnie strzela Żuraw.

Poza tymi akcjami, to Vålerenga przeważała, zwłaszcza w środku pola, ale na nasze szczęście dy już doszła pod nasze pole karne grała nieskutecznie!

W 67. min. nieporadność kolegów z ataku tak denerwuje Maćka Stolarczyka, że uderza z dystansu, a Bolthof z trudem wybija na róg. Bardzo ładne uderzenie Stolara!

W 71. minucie groźnie pod naszą bramką, ale Dos Santosowi zabrakło zimnej krwi, a w odpowiedzi znów koszmarnego pecha ma Gora, który po dośrodkowaniu - wprowadzonego kilka minut wcześniej - Patera główkuje w poprzeczkę! Jak się później okazuje, Damian rzeczywiście miał dzisiaj pecha, a przy okazji sam się nie popisał. W I połowie obejrzał żółtą kartkę za faul, a w 82. minucie nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego przy podyktowaniu... autu i uderzył piłką o ziemię, za co zobaczył drugą żółtą, i w konsekwencji, czerwoną kartkę!

O dziwo, grając w osłabieniu, Wisła zaczyna grać szybciej i dokładniej, ale czasu na zdobycie gola było już za mało. W 88. minucie świetnie uderzył Grzegorz Pater, ale bramkarz z najwyższym trudem piłkę wybił, a już w doliczonym czasie gry z ostrego kąta uderzył Paweł Brożek, ale Bolthof nie dał się pokonać...

Wisła nie wygrała w Oslo, a zrobić to po prostu powinna. Norwegowie grali tak jak umieli, kilka razy zagrozili naszej bramce, ale nie na tyle, aby z Wisłą wygrać. Niestety, na tyle umiejętnie przeszkadzali słabym dzisiaj wiślakom, że Ci zwycięskiego gola nie zdobyli. W rewanżu to Wisła jest faworytem, ale zagrać trzeba będzie o niebo lepiej, skuteczniej i z większym zaangażowaniem, przynajmniej takim, jaki prezentowali dzisiaj nasi rywale...

Źródło:wislaportal.pl
Dodał: Piotr

Konferencja prasowa po meczu z Vaalerengą

- Byliśmy jednak lepszym zespołem od Vaalerengi. Tylko że to trzeba potwierdzić w rewanżu i to na boisku, bo językiem to można co innego robić - mówił po meczu trener Henryk Kasperczak. Zadowolony z powstrzymania wiślackich skrzydeł był natomiast Kjetil Rekdal.

Henryk Kasperczak:

- Wynik jest pozytywny. Mecz rewanżowy gramy u siebie i szkoda byłoby zaprzepaścić dużą szansę awansu. Nie wolno jednak lekceważyć przeciwnika i w tej sprawie mam duże pretensje do mediów. Szukały one łatwizny w tym przeciwniku - że nie umie grać w piłkę, jest bardzo słaby. Trzeba w przyszłości być ostrożniejszym! Powiedziałem wam (zwrot do polskich dziennikarzy) w przeddzień meczu, że wcale łatwo nie będzie, że Vaalerenga ma interesujący styl i jest ruchliwym zespołem. Więc panowie będziecie się lepiej przygotowywać do rewanżu, ale my, w sztabie szkoleniowym, również. Musimy być mocni na sto procent. Skuteczność nam nie dopisała. Żałuję tej niecelnej "główki" Frankowskiego w pierwszej połowie, bo to była chyba najlepsza okazja. Szkoda, bo Norwegowie byli groźni, ale nie mieli tak dobrych szans jak my. Szukałem możliwości zwiększenia potencjału ofensywnego, bo chciałem wygrać w Oslo. I te zmiany, uważam, były korzystne. Grzesiu Pater wniósł ożywienie, Mauro Cantoro też, Paweł Brożek miał sytuację, którą źle rozwiązał, ale również się przydał. Daj Boże, żeby było jeszcze lepiej. Zapytany o czerwoną kartkę Damiana Gorawskiego trener Kasperczak odparł: - Głupio, on nie ma obycia na arenie międzynarodowej. Grał w Ruchu Chorzów, który miał mało spotkań z zagranicznymi rywalami. A tu "nie ma przeproś". Wszystkie takie nerwowe gesty mogą zaszkodzić drużynie. Dobrze, że Damian dostał czerwoną kartkę w końcówce, bo gdyby to stało się wcześniej, mielibyśmy większy problem grając w dziesiątkę.

Kjetil Rekdal (trener Vaalerengi):

- Wisła była lepsza, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy strzelić jedną bramkę i zwyciężyć. Czy graliśmy lepiej niż zwykle? Nie da się porównać meczów ligowych z pucharowymi. Jak się spotykasz z drużyną, która jest przynajmniej teoretycznie lepsza, a taką opinię ma Wisła, to takiego meczu w pierwszej kolejności musisz się starać nie przegrać. Udało nam się praktycznie zneutralizować groźnych skrzydłowych Wisły. To był jeden z głównych elementów naszej taktyki. Nie ma potrzeby wybrzydzać. Wynik bezbramkowy jest niezły, a forma nastraja optymistycznie przed poniedziałkowym ligowym meczem barażowym z Sandefjordem.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowy komentarz

Gdy przed transmisją telewizyjną redaktor Szaranowicz zapowiedział, że tak, teraz będzie grała Wisła, ale wydarzeniem wieczoru będzie pojedynek Groclinu z Manchesterem City, pomyślałem sobie, ale pieprzy. To Wisła pokaże, że jeszcze polska piłka coś znaczy, a Groclin... Cóż ładnie zagrali z Herthą, ale w Anglii popłyną. Rzeczą ludzką jest się mylić, no i ja się pomyliłem, zwracam więc redaktorowi honor.

Każdy z nas może mówić o norweskim meczu, co chce. Na przykład, że Wisła zagrała dobrze, ale miała pecha, bo nic nie chciało wpaść... Ale wszystko to będzie zwykłym zapatrzeniem i uwielbieniem dla naszej drużyny. Ja także świata nie widzę poza Wisłą, ale wczoraj autentycznie żal było patrzeć na popisy naszych piłkarzy... Vålerenga to totalna przeciętność. Z takimi drużynami, ciut może lepszymi od ekip pokroju znanego nam Glentoranu Belfast (jako przykład podobnego stylu gry), Wisła, która ma aspirację gry w Lidze Mistrzów, wygrywać powinna bez zająknięcia! Powiecie, że remis na wyjeździe jest dobry? Zły nie jest, ale... przez ten remis ze słabym rywalem straciliśmy jakieś dziesiętne części punktów w klasyfikacji UEFA i nie chcę być złym prorokiem. Kiedyś może tego - przy kolejnym rozstawieniu - zabraknąć. Radio Kraków grzmiało wczoraj przed meczem, że możliwy jest... remis, bo wtedy na krakowski rewanż i bilety mogą być droższe (!), a i kibiców przyjdzie więcej... Bardzo dziękujemy. W Krakowie musimy wygrać, Norwegom wystarczy bramkowy remis, do którego dążyć będą ze zdwojoną siłą. Sami zaczęli mecz solidnie wystraszeni, teraz zobaczyli, że nie taka Wisła straszna. W Krakowie powalczą o awans...

Trener Kasperczak przed meczem ostrzegał przed Norwegami... ale nie zmieni to mojego zdania, że nasi piłkarze zlekceważyli rywala i normalnie przeszli obok meczu. A sami Norwegowie byli tak do ogrania, jak mało kto w tym roku! Trener Kasperczak swoimi zaś wypowiedziami, pokazał że niezły z niego... dyplomata!

W naszej drużynie na słowa uznania zasłużyli... zmiennicy. Bardzo pracowity i waleczny był Mauro Cantoro, a gdyby strzelił do siatki zamiast w poprzeczkę, to tytuł gracza meczu (choć zagrał tylko 45 minut) byłby jego! Sporo ożywienia wniósł Grzegorz Pater, kilka ładnych dryblingów zanotował Paweł Brożek. Skoro jednak Ci lepiej się prezentujący piłkarze weszli w II połowie, to może i wyjściowy skład nie był taki jak powinien? A z tego, który wczoraj o 18:30 wybiegł na grząską murawę Ullevaal Stadion, pochwalić należy chyba tylko Mariusza Jopa, który spisywał się bardzo przyzwoicie i przez pełne 90 minut nie zanotował ani jednego... faulu! Do tego asekuracja przy jednej z akcji, po której nie zdążył wrócić Maciej Stolarczyk, a Mariusz powstrzymał udanym wślizgiem rozpędzonego Norwega, była naprawdę godna uznania. Nieźle poczynał sobie także Arek Głowacki, ale raz szpetnie dał się ograć i Adam Piekutowski musiał się natrudzić, aby nie doszło do nieszczęścia. Zaczyna jednak wracać do swojej normalnej dyspozycji i widać, że obaj rekonwalescenci: Maurycy i Głowa, wnoszą nową jakość do gry Wisły! Pierwszy jest na boisku pracowity jak mrówka, a wchodząc wczoraj na boisko minę miał tak zadowoloną i szczęśliwą, że był to chyba... najbardziej pozytywny akcent, pozasportowy tego meczu, zwłaszcza że schodząc mało kto chciał się chyba z nim wymienić potwornie zbrudzoną koszulką... Głowa wprowadził trochę spokoju do gry defensywnej, do której w meczu w Oslo wielkich pretensji można mieć najmniej.

Te natomiast rościć można do Damiana Gorawskiego, za nieodpowiedzialne zachowanie, które kosztowało go pierwszą w karierze czerwoną kartkę. Niewiele do gry wniósł także ten, na którego mocno liczą krakowscy kibice, a mianowicie Piotr Brożek, który jak na razie dobre mecze w lidze (ale tylko przez 60 minut, potem braki kondycyjne dają znać o sobie), przeplata z kiepskimi w pucharach. Z wczorajszego meczu zadziwiła mnie natomiast łatwość z jaką nasi piłkarze wygrywali główkowe pojedynki. W polu karnym rywala, nawet niski Tomek Frankowski skakał wyżej od - wydawałoby się - rosłych Norwegów. Ich gra na wrzutki, ani razu nie przyniosła powodzenia, bo nasi stoperzy łatwo ekspediowali piłki daleko od naszej bramki. To bez wątpienia pozytyw przed rewanżem, który wygrać będziemy musieli. Odpadnięcie z takim rywalem jakim jest Vålerenga - to byłby ogromny wstyd!

Na koniec jeszcze słowo o Groclinie... Dla piłkarzy z Grodziska wielkie brawa się należą. Zremisowali z czołowym, obecnie, klubem Premiership. Mieli przez dużą część meczu przewagę i to Anglicy prowadząc 1:0, grali na... czas! Groclin dzięki pięknej bramce Mili wywiózł z Wysp Brytyjskich bramkowy remis, który w rewanżu znaczyć może wiele. Tak, to Groclin był wczoraj królem polowania i to oni pokazali, że jeszcze polska piłka nie zginęła. Szkoda, że nie można tego powiedzieć o Wiśle...

PS. Miał rację?

W Oslo chcieli wylosować Liverpool, a nie drużynę traktorzystów z Europy Wschodniej - jak mówił prezes norweskiego klubu. Pech - dla nich - chciał, że wylosowali Wisłę. Gdybym wczorajszy mecz obserwował oczyma kibica Vålerengi, to wiślaków nijak inaczej bym nie określił...

Źródło:wislaportal.pl



Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria kibicowska:


Wspomnienia po latach

Przeżyłem z drużyną wiele pięknych chwil – m.in. w Krakowie, gdzie wygraliśmy z waszymi piłkarzami dzięki rzutom karnym. Radość była olbrzymia, bo w pierwszym meczu Wisła zaprezentowała się o wiele lepiej. Nie spodziewaliśmy się wyeliminowania jej i to na jej boisku – wspominał Haugland.
lipiec 2023 Bjoern Ole Haugland - wieloletni pracownik stołecznego klubu, przegladsportowy.onet.pl