2003.11.27 Wisła Kraków - Vålerengens IF 0:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Pomeczowy komentarz)
Aktualna wersja (17:49, 3 cze 2020) (edytuj) (anuluj zmianę)
(Komentarze prasowe)
 
(Nie pokazano 2 wersji pośrednich.)
Linia 3: Linia 3:
| nazwa rozgrywek = Puchar UEFA, II runda - rewanż
| nazwa rozgrywek = Puchar UEFA, II runda - rewanż
| stadion(miasto) = Kraków, [[Stadion Wisły]]
| stadion(miasto) = Kraków, [[Stadion Wisły]]
-
| godzina = 20:00
+
| godzina = 20:00, czwartek
| herb gospodarzy = Wisła Kraków herb11.jpg
| herb gospodarzy = Wisła Kraków herb11.jpg
| herb gości = Vålerengens IF herb.jpg
| herb gości = Vålerengens IF herb.jpg
Linia 14: Linia 14:
| wyniki po kolei =
| wyniki po kolei =
| strzelcy bramek goście =
| strzelcy bramek goście =
-
| skład gospodarzy = [[Adam Piekutowski]]<br>[[Marcin Baszczyński]]<br>[[Arkadiusz Głowacki]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Jacek Paszulewicz]]<br>[[Maciej Stolarczyk]]<br>[[Grzegorz Pater]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (62’ [[Grafika:Zk.jpg]] [[Daniel Dubicki]])<br>[[Mirosław Szymkowiak]]<br>[[Mauro Cantoro]]<br>[[Brasília]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ [[Piotr Brożek|P. Brożek]]) [[grafika: Zmiana.PNG]] (111’ [[Martins Ekwueme|Ekwueme]])<br>[[Tomasz Frankowski]]<br>[[Maciej Żurawski]]<br><br>trener: [[Henryk Kasperczak]]
+
| skład gospodarzy = [[Adam Piekutowski]]<br>[[Marcin Baszczyński]]<br>[[Arkadiusz Głowacki]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Jacek Paszulewicz]]<br>[[Maciej Stolarczyk]]<br>[[Grzegorz Pater]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (62’ [[Grafika:Zk.jpg]] [[Daniel Dubicki]])<br>[[Mirosław Szymkowiak]]<br>[[Mauro Cantoro]]<br>[[Brasília]] [[grafika: Zmiana.PNG]] (46’ [[Piotr Brożek|Piotr Brożek]]) [[grafika: Zmiana.PNG]] (111’ [[Martins Ekwueme|M.Ekwueme]])<br>[[Tomasz Frankowski]]<br>[[Maciej Żurawski]]<br><br>trener: [[Henryk Kasperczak]]
-
| skład gości = Øyvind André Bolthof [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Kjetil Wæhler [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Erik Hagen<br>Raio Piiroja<br>Tom Henning Hovi<br>Ardian Gashi [[grafika: Zmiana.PNG]] (7’ Tommy Edvardsen)<br>Kjetil Rekdal<br>Karel Snoeckx [[grafika: Zmiana.PNG]] (65’ Lars Roar Bohinen)<br>David Hanssen<br>Freddy dos Santos [[grafika: Zmiana.PNG]] (30’ Jørgen Jalland [[Grafika:Zk.jpg]] [[Grafika:Zk.jpg]] [[Grafika:Cz.jpg]] 120’)<br>Morten Berre<br><Br>trener: Kjetil Rekdal
+
| skład gości = Øyvind André Bolthof [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Kjetil Wæhler [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Erik Hagen<br>Raio Piiroja<br>Tom Henning Hovi<br>Ardian Gashi [[grafika: Zmiana.PNG]] (7’ Tommy Edvardsen)<br>Kjetil Rekdal<br>Karel Snoeckx [[grafika: Zmiana.PNG]] (65’ Lars Roar Bohinen)<br>David Hanssen<br>Freddy dos Santos [[grafika: Zmiana.PNG]] (30’ Jørgen Jalland [[Grafika:Zk.jpg]] [[Grafika:Zk.jpg]] [[Grafika:Cz.jpg]] 120’)<br>Morten Berre<br><Br>grający trener: Kjetil Rekdal
-
| statystyki =
+
| statystyki = Kapitan: [[Maciej Żurawski]]<br>
 +
'''Rzuty karne'''
 +
<br>'''1:0''' Arkadiusz Głowacki
 +
<br>'''1:1''' Kjetil Rekdal
 +
<br>'''2:1''' Jacek Paszulewicz
 +
<br>'''2:2''' David Hanssen
 +
<br> Tomasz Frankowski ''nietrafiony''
 +
<br>'''2:3''' Tommy Edvardsen
 +
<br>Mirosław Szymkowiak ''nietrafiony''
 +
<br>Øyvind André Bolthof ''nietrafiony''
 +
<br>'''3:3''' Maciej Żurawski
 +
<br>'''3:4''' Lars RoarBohinen
}}
}}
[[Grafika:2003-11-27 Wisła-Valerenga Oslo bilet PU2.jpg|150px|right|thumb|Bilet meczowy]]
[[Grafika:2003-11-27 Wisła-Valerenga Oslo bilet PU2.jpg|150px|right|thumb|Bilet meczowy]]
Linia 276: Linia 287:
'''Za:'''[http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
'''Za:'''[http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
[[Grafika:2003.11.27 Wisła Kraków - Vålerengens IF 56.jpg|300px|right|thumb]]
 +
[[Grafika:2003.11.27 Wisła Kraków - Vålerengens IF 55.jpg|300px|right|thumb]]
 +
==Pomeczowy komentarz==
==Pomeczowy komentarz==
Nie ma co ukrywać, niełatwo pisać komentarz do czegoś "takiego", co wydarzyło się w czwartek 27.11.2003 r. na stadionie Wisły przy ul. Reymonta. Jak w kategoriach racjonalnych skomentować i wytłumaczyć fakt odpadnięcia naszej drużyny z Pucharu UEFA z kimś takim jak drużyna Vålerengi? Z toporną, pozbawioną polotu i inwencji drużyną potrafiącą się tylko bronić. Wprawdzie była to obrona perfekcyjnie zorganizowana, pewna, spokojna i skuteczna, ale...
Nie ma co ukrywać, niełatwo pisać komentarz do czegoś "takiego", co wydarzyło się w czwartek 27.11.2003 r. na stadionie Wisły przy ul. Reymonta. Jak w kategoriach racjonalnych skomentować i wytłumaczyć fakt odpadnięcia naszej drużyny z Pucharu UEFA z kimś takim jak drużyna Vålerengi? Z toporną, pozbawioną polotu i inwencji drużyną potrafiącą się tylko bronić. Wprawdzie była to obrona perfekcyjnie zorganizowana, pewna, spokojna i skuteczna, ale...

Aktualna wersja

2003.11.27, Puchar UEFA, II runda - rewanż, Kraków, Stadion Wisły, 20:00, czwartek
Wisła Kraków 0:0 k. 3:4 Vålerengens IF
widzów: 8.000
sędzia: António Manuel de Almeida Costa z Setúbal (Portugalia)
Bramki
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Jacek Paszulewicz
Maciej Stolarczyk
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (62’ Grafika:Zk.jpg Daniel Dubicki)
Mirosław Szymkowiak
Mauro Cantoro
Brasília grafika: Zmiana.PNG (46’ Piotr Brożek) grafika: Zmiana.PNG (111’ M.Ekwueme)
Tomasz Frankowski
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Vålerengens IF
Øyvind André Bolthof Grafika:Zk.jpg
Kjetil Wæhler Grafika:Zk.jpg
Erik Hagen
Raio Piiroja
Tom Henning Hovi
Ardian Gashi grafika: Zmiana.PNG (7’ Tommy Edvardsen)
Kjetil Rekdal
Karel Snoeckx grafika: Zmiana.PNG (65’ Lars Roar Bohinen)
David Hanssen
Freddy dos Santos grafika: Zmiana.PNG (30’ Jørgen Jalland Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 120’)
Morten Berre

grający trener: Kjetil Rekdal
Kapitan: Maciej Żurawski

Rzuty karne
1:0 Arkadiusz Głowacki
1:1 Kjetil Rekdal
2:1 Jacek Paszulewicz
2:2 David Hanssen
Tomasz Frankowski nietrafiony
2:3 Tommy Edvardsen
Mirosław Szymkowiak nietrafiony
Øyvind André Bolthof nietrafiony
3:3 Maciej Żurawski
3:4 Lars RoarBohinen

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Valerenga na koniec jesieni

Dzisiejszy mecz z Valerengą kończy rundę jesienną w wykonaniu Wisły Kraków. Wiślacy będą chcieli wygrać koniecznie, by nie zatrzeć dobrego wrażenia na które pracowali przez cztery miesiące. Poza tym, a może przede wszystkim zwycięstwo da awans do trzeciej rundy Pucharu UEFA.

Mimo, że nikt nie mówi o tym głośno, wyeliminowanie przez Norwegów byłoby niespodzianką sporego kalibru. Valerenga dopiero w barażach zapewniła sobie utrzymanie w lidze, która do najmocniejszych przecież nie należy. Podopieczni Kjetila Rekdala w pierwszym meczu z Wisłą pokazali, że grać potrafią, lecz wciąż jest to zespół, który klasą ustępuje chociażby wyeliminowanemu przez "Białą Gwiazdę" w poprzedniej rundzie NEC Nijmegen. Innego zdania jest Henryk Kasperczak, który o rywalach wypowiada się z dużym uznaniem. - nie jest wcale słaba drużyna, jak się ją w mediach przedstawia, lecz ambitny, waleczny, grający agresywnie zespół - ocenia szkoleniowiec Wisły.

W ostatnim meczu w roku 2003 trener Henryk Kasperczak nie będzie mógł skorzystać z wszystkich zawodników. Sporym osłabieniem będzie brak Mariusza Jopa - dzisiejszy mecz będzie pierwszym w tym sezonie (!), w którym "Dżopik" nie pojawi się w wyjściowym składzie Wisły. Pan Mariusz podczas meczu z Lechem tak niefortunnie zderzył się z Adamem Piekutowskim, że złamał szczękę i jeszcze do końca tygodnia będzie przebywał w szpitalu. Dla niego runda jesienna skończyła się tydzień wcześniej... W ostatniej chwili z kadry na Valerengę wypadł Paweł Strąk, który się rozchorował i dostał wolne. Na boisko nie wybiegnie także Lantame Ouadja, którego w piątek czeka operacja palca u nogi.

Te wszystkie nieobecności mocno ograniczają Kasperczakowi pole manewru, lecz i tak nie może narzekać na sytuację kadrową. Przez sporą część sezonu musiał sobie przecież radzić bez takich filarów jak Arkadiusz Głowacki i Mauro Cantoro - teraz obaj są zdrowi i szybko wracają do wysokiej formy. Podczas meczu z Lechem nieźle spisywał się także Jacek Paszulewicz, który dziś w wyjściowym składzie zastąpi Jopa.

Norwegowie do Krakowa przyjechali zrelaksowani, gdyż w meczach barażowych okazali się lepsi od Sandefjord i utrzymali miejsce w ekstraklasie. Awans do trzeciej rundy Pucharu UEFA byłby miłym prezentem na zakończenie sezonu (w Norwegii gra się systemem wiosna-jesień), lecz kibice zapewne szybko wybaczą porażkę z wyżej notowanym rywalem. Teraz w Norwegii nikt już nie mówi o "traktorzystach" - po pierwszym meczu, mimo, że nie najlepszym w wykonaniu Wisły, nabrano do krakowskiego klubu sporo szacunku.

Rekdal zapowiada, że jeśli jego drużyna odpadnie z rozgrywek o Puchar UEFA - powiesi buty na kołku i skupi się na trenowaniu. Zapewne cieszy się, że bogatą karierę zakończy na tak znakomitej murawie. - Fantastyczna. Wiedziałem, że mogę zastać znakomicie przygotowane boisko, ale to, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania - oceniał wczoraj stan Wiślackiej murawy po przedmeczowym treningu.

Rekdal, podobnie jak Kasperczak, nie stawia swojej drużyny w roli faworyta. - Spotykamy klub lepszy od nas, klub na dobrym, europejskim poziomie, ale przyjechaliśmy zagrać tutaj mecz. Wisła bardzo chce wygrać, ale nasza siła to świadomość, że nie mamy nic do stracenia - twierdzi.

Czy wygra więc drużyna, która wygrać "powinna", czy ta, która "może, bo czemu nie" - okaże się dziś kilka minut przed godziną 22. No chyba, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem - wtedy dojdzie do dogrywki, a być może nawet do rzutów karnych.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wisła Kraków - Vålerenga Oslo (0:0), karne 3:4

Wisła musiała uznać wyższość (sic!) Vålerengi Oslo i odpadła z tegorocznej edycji rozgrywek Pucharu UEFA. Mecz zakończył się dogrywką i rzutami karnymi. Frankowski i Szymkowiak niedokładnie strzelają i mordercy futbolu jadą swoim traktorem do III rundy.

II runda Pucharu UEFA, sezon 2003/2004

Kraków, ul. Reymonta, 27 listopada 2003 r., godz. 20:00

Widzów: 8000, sędziował: Antonio Manuel Almeida Costa (Portugalia)


Wisła Kraków - Vålerenga Oslo 3:4

Karne wykorzystali:

1:0 Głowacki

1:1 Rekdal

2:1 Paszulewicz

2:2 Hanssen

2:3 Edvardsen

3:3 Żurawski

3:4 Bohinen


Składy:

Piekutowski

Baszczyński

Paszulewicz

Głowacki

Stolarczyk

Pater (62. Dubicki)

Szymkowiak

Cantoro

Brasilia (46. Piotr Brożek, 110. Ekwueme)

Żurawski

Frankowski


Bolthof Waehler

Piiroja

Hagen

Hovi

Hanssen

Snoeckx (65. Bohinen)

Rekdal

Gasji (7. Edvardsen)

Dos Santos (30. Jalland) Berre


Piłkarz meczu:

nikt

Pierwszy atak przeprowadzili w tym słabym meczu piłkarze Vålerengi. W 2. minucie, po dośrodkowaniu Hoviego, piłka trafiła Hagena, którego strzał z 8 metrów był niecelny. Minutę po tym Szymkowiak również spudłował. W 12. minucie Szymek próbował przelobować stojącego przed bramką Bolthofa, jednak norweski bramkarz zdołał złapać piłkę. Następnie okazję do interwencji miał Piekutowski, który został przetestowany przez obronił Belga Snoeckxa. Wisła w tym okresie gry próbowała szczęścia w strzałach z dystansu, ale albo były one blokowane, albo tai jak strzał Szymkowiaka w 22. minucie niemiłosiernie niecelne. Zawodnicy Białej Gwiazdy opanowali środek pola, ale wciąż nie potrafili znaleźć recepty na bardzo uważnie grających w defensywie Norwegów. W 38. minucie, po akcji Patera, Żurawski nie uderzył czysto w piłkę, która trafiła do Hagena. Obrońca Vålerengi strzelił tuż obok słupka... własnej bramki. Była to najdogodniejsza sytuacja do zdobycia bramki, przez zespół Wisły, w całym spotkaniu.

Drużyna prowadzona przez trenera Kasperczaka miała, w tym okresie gry, przewagę, ale nie potrafiła zamienić jej na bramkę. Natomiast taktyka Norwegów sprowadzała się wyłącznie do jak najdłuższego utrzymania wyniku 0:0. Praktycznie z każdą minutą coraz jaśniejszy stawał się fakt, że dojdzie w tym meczu do dogrywki.

Po przerwie trener Kasperczak dokonał zmiany. Słabo grającego Brasilię zmienił Piotr Brożek, który zagrał... jeszcze gorzej.

W 48. minucie piłkarze Wisły domagali się karnego, sygnalizując, że Cantoro był faulowany. Arbiter jednak miał odmienne zdanie. W 60. minucie Biała Gwiazda przeprowadziła w miarę składną akcję po której Frankowski mógł zdobyć bramkę, gdyby tak długo nie zwlekał z oddaniem strzału.

Niespodziewanie od 65. minuty inicjatywę przejęli goście, którzy odważniej zaatakowali bramkę Piekutowskiego. Dopiero w 74. minucie Wiślacy znów przeprowadzili składniejszą akcję. Frankowski doskonale zakręcił obrońcami Vålerengi po czym oddał piłkę, będącemu wyraźnie bez formy, Żurawskiemu. Żuraw co prawda strzelił, ale został zablokowany, a futbolówka wyszła jedynie na rzut rożny. W 79. minucie szczęścia próbował Cantoro - najlepszy zawodnik w szeregach słabo grającej Wisły. Argentyńczyk minął dwóch obrońców zatrzymując się dopiero na trzecim. W 80. minucie Żurawski strzelił z 20 metrów, ale Bolthof, efektowną paradą, wybił piłkę na róg. 3 minuty później to goście powinni prowadzić w tym spotkaniu 1:0. Po dobrej akcji Vålerengi Hanssen zdecydował się na strzał, który w ostatniej chwili zablokował Paszulewicz. W samej końcówce przyspieszyli zawodnicy Wisły. Niestety było już za późno, aby znaleźć sposób na doskonale grającą defensywę gości. Po 90 minutach wynik nadal brzmiał 0:0!

W pierwszych piętnastu minutach dogrywki obraz gry nie uległ zmianie. Niestety zawodnicy Kasperczaka nie zareagowali pozytywnie, jak zwykł mawiać nasz trener. Wisła nadal grała wolno i schematycznie co ułatwiało obronę Vålerendze. W 102. minucie piłka znalazła się na... siatce, po dośrodkowaniu Szymkowiaka z rzutu wolnego i "główce" Dubickiego. W 113. minucie na oddanie strzału zdecydował się Marcin Baszczyński. Jednak jego uderzenie zdołał obronić Bolthof. Po 120. minutach męczarni, żadnej z drużyn nie udało się rozstrzygnąć meczu na swoją korzyść. Sędzia spotkania zarządził serię rzutów karnych. W tych lepsi okazali się zawodnicy Vålerengi, którzy wygrali 4:3, sprawiając tym samym sporą niespodziankę.

Zastanawiające jest jednak to, że trener Kasperczak delegował do wykoniania jednego z rzutów karnych Mirosława Szymkowiaka, który przez całą drugą połowę wyglądał na mocno zmęczonego oraz obolałego.

Na podkreślenie zasługuje fantastyczny doping w końcówce drugiej połowy i przez całą dogrywkę. Natomiast po meczu kibice Białej Gwiazdy oklaskami nagrodzili piłkarzy Vålerengi, gratulując im tym samym awansu do III rundy Pucharu UEFA.

Karne: 1:0 - Głowacki, 1:1 - Rekdal, 2:1 - Paszulewicz, 2:2 - Hanssen, 2:2 - Frankowski (bramkarz obronił), 2:3 - Edvardsen, 2:3 - Szymkowiak (strzelił nad poprzeczką), 2:3 - Bolthof (bramkarz obronił), 3:3 - Żurawski, 3:4 - Bohinen.

Dodał: Matys (2003-11-27 23:14:14)

Źródło:wislaportal.pl

Smutne zakończenie jesieni

Kompromitacja i wstyd. Najlepsza drużyna w Polsce przegrała z jednym z najsłabszych zespołów Norwegii. Przez 210 minut rywalizacji w Oslo i Krakowie żadna z drużyn nie zdobyła bramki, o awansie Valerengi zadecydowały rzuty karne. Największymi pechowcami okazali się Tomasz Frankowski i Mirek Szymkowiak.

Zaskoczenie w pierwszych minutach - goście odważnie zaatakowali i mieli świetną sytuację. Erik Hagen otrzymał piłkę na 12 metrze ale mocnym strzałem przeniósł ją nad bramką. Cztery minuty przewagi Valerengi przerwało wreszcie dośrodkowanie Stolarczyka z lewej strony, zakończone rzutem rożnym dla Wisły. Po kornerze piłkę wybili obrońcy przed pole karne a strzału z 25 spróbował Szymek - obok prawego spojenia słupka z poprzeczką.

Komiczna sytuacja miała miejsce w 11 minucie gdy Mirek Szymkowiak za mocno dośrodkował a z lekko bitą piłką niespodziewane kłopoty miał bramkarz Bolthof. Groźnie wyglądał z kolei strzał Snoeckxa zza 16-tki, po którym rykoszet utrudnił interwencję Adamowi Piekutowskiemu. Trzeba przyznać, że pierwszy kwadrans nie należał do udanych w wykonaniu Wisły - rywale umiejętnie skracali pole gry w środku boiska próbując od czasu do czasu zagrozić golkiperowi Wisły.

Bardzo niecelne strzały z dużej odległości Mauro i Szymka z 19 i 22 minuty nie mogły przynieść powodzenia, podobnie jak coraz częstrze zamieszania pod bramką Valerengi. W 24 minucie groźny strzał z 20 metrów oddał Żurawski a muśnięta przez jednego z rywali piłka wyszła na róg. Klasę natomiast zaprezentował w 30 minucie Kjetil Rekdal przecinając zgraną przez Żurawskiego do Frankowskiego piłkę. W 36 minucie nad poprzeczką strzelił z rzutu wolnego Mirosław Szymkowiak.

Mało brakowało by rajd Grzegorza Patera, po którym piłkę otrzymał Maciej Żurawski zakończył się golem samobójczym, gdyż interweniujący Waehler wybił futbolówkę na róg tuż obok prawego słupka bramki Valerengi. - Szybciej panowie - wołał z ławki trenerskiej Henryk Kasperczak do piłkarzy, wymieniających podania w strefie obronnej naszego zespołu. Tym czasem na zakończenie pierwszej części gry dobrą okazję miał rezerwista Edvardsen, który dopadł piłkę na 14 metrze, ale strzelił obok bramki.

Na drugą połowę Wisła wyszła z jedną zmianą w składzie - za bezproduktywnego Brasilię pojawił się na lewym skrzydle Piotr Brożek. I znów pierwszą groźną sytuację stworzyli goście, gdy w 51 minucie Nanssen znalazł się z piłką na lewej stronie pola karnego, 7 metrów od bramki, na szczęście uderzenie Norwega zablokował Paszulewicz. Wcześniej w "jedenastce" gości padł Mauro Cantoro, ale sędzia nie znalazł podstaw by dyktować rzut karny.

W 60 minucie niezdecydowaniem wykazał się Tomasz Frankowski bo powinien strzelać gdy dostał piłkę po rajdzie prawą stroną Żurawskiego. Napastnik Wisły został przewrócony w polu karnym - również bez decyzji przyznającej rzut karny. W odpowiedzi bardzo wysoko nad bramką uderzali z dystansu Hovi i wprowadzony w drugiej połowie Bohinen... W 69 minucie szarżującego na bramkę Valerengi Frankowskiego uprzedził Bolthof. Cztery minuty później napastnik Wisły zdecydował się na wymianę piłek z Dubickim, zakończoną strzałem "Franka" - daleko obok bramki.

W 74 minucie znów napastnik Wisły z numerem 21 wyprowadził szybką kontrę, tyle, że za długo zwlekał z podaniem do Żurawskiego. Gdy piłka trafiła do "Żurawia" kąt był już bardzo ostry i ostatecznie jego strzał zakończył się rzutem rożnym dla "Białej Gwiazdy".

Zupełnie niepotrzebnie Daniel Dubicki zdecydował się na pad w polu karnym w 78 minucie Valerengi, a przecież miał dziesięć metrów do bramki i mógł spokojnie strzelać! Skończyło się na żółtej karce dla "Dubiego".

Im bliżej końca regulaminowego czasu gry tym ataki Wisły stawały się bardziej desperackie i nerwowe. Widmo dogrywki stawało się coraz bliższe. Rozwiać wątpliwości chciał "Żuraw" w 81 minucie strzelając z 20 metrów, ale równie piękną paradą popisał się golkiper ekspediując piłkę na róg. "Jazda, jazda, jazda" - zagrzewał wiślaków cały stadion! Tyle że bramkę mógł zdobył Hanssen, gdyby miał lepiej ustawiony celownik strzelając z 14 metrów.

Nie było też bramki dla Wisły po strzale z rzutu wolnego Macieja Żurawskiego. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Rekdal zablokował strzał w długi róg "Żurawia" i... mieliśmy dogrywkę.

W niej obraz gry nie uległ zmianie. Nadal Wisła biła głową w norweski mur, jak choćby w 6 minucie, gdy Żurawski wykonywał rzut wolny, po którym piłka odbiła sie od jednego z obrońców. Żal było też patrzeć na Mirosława Szymkowiaka, który z minuty na minutę słabł, a w dogrywce nie miał już praktycznie sił by biegać. Ból mięśni brzucha przeszkadzał mu w grze niemiłosiernie, aż dziw, ze nie został zmieniony. Widać trener Kasperczak liczył na jakieś jedno genialne zagranie.

Bramka Bolthofa nadal była zaczarowana. Pecha miał Żurawski, któremu uciekła piłka w polu karnym, nad poprzeczką strzelił głową Daniel Dubicki, a Tomkowi Frankowskiemu brakło paru centymetrów w prawej nodze by z 7 metrów trzelić do bramki! - Chcemy awansu, Wisełko chcemy awansu - śpiewały trybuny.

Na ostatnich dziesięć minut na boisku pojawił się Martins Ekwueme, który zmienił... Piotra Brożka. Faktem jest, że Nigeryjczyk lepiej wykonywał "jedenastki" dzień wcześniej na treningu, ale czy Henryk Kasperczak chciał rozstrzygać losy meczu w rzutach karnych? Od tej ewentualności mógł wybawić Wisłę Marcin Baszczyński, którego strzał z 14 metrów obronił Bolthof. Więcej szans bramkowych nie było, pozostały więc jedenastki.

Te egzekwowano następująco:

1-0 Głowacki (strzelony w lewy górny róg)

1-1 Rekdal (strzelony w prawy róg po ziemi)

2-1 Paszulewicz (strzelony w prawy górny róg)

2-2 Hanssen (strzelony w prawy róg, Piekut bliski sięgnięcia piłki)

2-2 Frankowski (strzał obroniony przez Bolthofa)

2-3 Edvaardsen (strzelony w prawy róg)

2-3 Szymkowiak (przestrzelił nad bramką)

2-3 Bolthof (Piekutowski broni strzał bramkarza)

3-3 Żurawski (strzelony w prawy dolny róg)

3-4 Bohinen (strzelił)

Valerenga wygrywa 4-3 w karnych i awansuje do dalszych gier.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Rekdal: Z pokorą i radością

- Wisła to lepsza drużyna - pomimo wygranej w dwumeczu stwierdził po spotkaniu trener gości Kjetil Rekdal. Norweski szkoleniowiec ma nadzieję, że w trzeciej rundzie rozgrywek jego zespół trafi na klasowego rywala, który zapewni Valerendze spory zastrzyk finansowy.

Kjetil Rekdal:

- Spotkaliśmy się z zespołem bardzo dobrym, który zepchnął nas do obrony. Szybko w tym meczu straciliśmy dwóch napastników. Próbowaliśmy atakować, ale piłkarze Wisły byli dużo lepsi technicznie. Chcemy spotkać się z dobrym zespołem jak Rangers czy Liverpool. To wielkie zwycięstwo dla nas, jesteśmy zadowoleni. Podziwiam Wisłę Kraków, bo to dobry zespół. Gdyby Wisła strzeliła bramkę, mecz ten zakończyłby się inaczej. Jesteśmy bardzo zmęczeni, nie mamy nawet sił świętować po ostatnim meczu barażowym w Norwegii. Dziękuję za przyjęcie, bardzo dobrze się tu czuliśmy. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy w przyszłości. Chcieliśmy więcej atakować, ale Wisła jest lepszym zespołem i nie udawało nam się to. Graliśmy jednak dobrze w obronie i to zadecydowało o naszym sukcesie.

Kasperczak: "Żałujemy..."

Henryk Kasperczak dość obszernie skomentował porażkę z Valerengą. Jedynego wytłumaczenia trener Wisły szukał w kłopotach zdrowotnych poszczególnych zawodników.

Spotkał nas ogólny zawód. Wisła jako faworyt odpadła, tak czasami bywa. Trafiliśmy na zespół, który robił wszystko by nas nie dopuścić do bramki. Niestety wielu moich zawodników nie realizowało swoich zadań, ułatwiliśmy tym zadania obronne przeciwnikowi. Brakowało dziś głównie gry skrzydłami, dużo strat mieli napastnicy. Widać, że zespół norweski nie był taki słaby. Nie zdobyliśmy żadnej bramki i doszło do karnych.

Kilku moich zawodników miało mnóstwo problemów zdrowotnych. Niektórzy nawet w nocy mieli kłopoty. Ale nie ma co narzekać. Żałujemy, że nie zakwalifikowaliśmy się. Żałujemy też pierwszego meczu - można było i należało go wygrać. Niestety, nie znaleźliśmy sposobu by dojść do lepszych sytuacji bramkowych. Szymek to chłopak bardzo ambitny, chciał wszystko zrobić dla drużyny, dobrze to o nim świadczy, że wytrzymał 120 minut. Zdecydował, że będzie strzelał karnego, niestety nie wyszło. Ale chwała mu za ambicję. Maradona i Platini też nie strzelali karnych. Trzeba teraz skupić się na lidze i zapomnieć o tej porażce.

Źródło: wislakrakow.com

Dramat karnych - norweska prasa o wczorajszym meczu

Czwartkowy mecz Wisła Kraków - Vålerenga Oslo w Pucharze UEFA wywołał w Norwegii rekordowe zainteresowanie. Jego transmisję telewizyjną oglądało 675 tys. widzów. W Polsce spotkanie obejrzało 4,3 mln widzów, czyli tyle ile ludności liczy cała Norwegia.

Norweskie media piszą o meczu jako o "dramacie w mieście Papieża" i "zwycięstwie nad przeciwnikiem, który na swoim "strasznym" boisku strzela zawsze po kilka bramek, lecz tym razem nie pokazał nic ciekawego".

"Największym bohaterem w mieście Papieża był Lars Bohinen, który przez cały rok męczony kontuzjami rozegrał przed meczem w Krakowie zaledwie 90 minut. To on pokazując rutynę i opanowanie wygrał z mistrzem Polski i w decydującym momencie wysłał do trzeciej rundy Pucharu UEFA Vålerengę" - pisze dziennik "Aftenposten".

Gazeta podkreśla, że "fakt, iż Bohinen strzelał karnego jako ostatni, był dobrze przemyślanym posunięciem Kjetila Rekdala, który strzelał jako pierwszy, aby pokazać swoim piłkarzom, że Wiśle można strzelić bramkę".

Agencja ANB ocenia mecz jako "dramat karnych". "Po trudnej jesieni i kłopotach finansowych, a także ciężkiej walce o pozostanie w pierwszej lidze zespół z Oslo chyba sam czuje, że jest na fali. To był ciężki mecz, ale nagrodą jest awans do trzeciej rundy Pucharu UEFA i chyba koniec kłopotów finansowych. Teraz otrzymanie licencji na grę w pierwszej lidze jest już raczej formalnością".

"Wisła okazała się zaskakująco mało kreatywnym przeciwnikiem - pisze z kolei agencja NTB. - Wisła częściej posiadała piłkę, lecz z podań nic nie wynikało. Ten zespół, który na swoim boisku średnio strzela po trzy bramki, w tym meczu poza jednym strzałem Macieja Żurawskiego nie pokazał właściwie nic specjalnego".

"Zwycięstwo w Krakowie jest warte dla Vålerengi bardzo dużo. Akurat tyle ile klub potrzebuje na spłacenie długów i uzyskanie licencji na grę w pierwszej lidze - ocenia dziennik "Verdens Gang". - Lars Bohinen był bohaterem wieczoru, ale ten piłkarz grał w tym roku w Vålerendze właściwie za darmo, bo zarobił zaledwie 20 tysięcy koron (10 tysięcy złotych). Jego bramka jest warta 4-6 milionów koron, ponieważ tyle co najmniej wyniosą przychody z meczu w trzeciej rundzie Pucharu UEFA".

Gazeta podkreśla jak ciężka była do czwartku wieczorem sytuacja Vålerengi. "Po sobotnim meczu z Sandefjord i uratowaniu się przed spadkiem z pierwszej ligi klub nie miał pieniędzy nawet na kolację dla piłkarzy. Zapłacił za nią Bohinen z własnej kieszeni".

"Dagsavisen" wyróżnia grającego trenera Kjetila Rekdala. "Był dyrygentem świetnie działającej obrony, a jego założeniem było wytrzymać jak najdłużej bez utraty bramki. Udało się i to jak. U 9 tys. Polaków na trybunach w Krakowie w miarę upływu czasu narastała frustracja, gdy patrzyli jak ich mistrz Polski i obecny lider tabeli nie potrafi stworzyć żadnej konkretnej okazji strzeleckiej. Stać ich było tylko na koncert gwizdów, kiedy do egzekucji karnych podchodzili Norwegowie".

Na łamach gazety internetowej "Nettavisen" wypowiedział się były selekcjoner Norwegii, a także w sezonie 1998/1999 trener Vålerengi Egil Olsen.

- Potwornie się zdenerwowałem, gdy zobaczyłem Rekdala podchodzącego do piłki przy pierwszym karnym. Mimo że był w reprezentacji najlepszy w karnych i strzelił podczas mistrzostw świata w 1998 roku karnego Brazylii, nie mogłem się opanować. Dlatego, że strzelanie karnych jest grą samą w sobie i potrzebna jest i tutaj strategia. Karne w Krakowie, które wyreżyserował Rekdal, są dla Vålerengi na wagę złota - powiedział Olsen.

PAP (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarze prasowe

Po wspaniałym sukcesie Groclinu, który wyeliminowała Manchester City kibice w Polsce czekali także na awans Wisły Kraków. Niestety zawiedli się. Mistrzowie Polski przegrali w karnych z Vålerengą. W polskiej prasie dominuje opinia, że Wisła zagrała najsłabszy mecz w tym sezonie i skompromitowała się na oczach własnych kibiców.

Dziennik Polski - Wisła odpadła w karnych!: Przez 210 minut piłkarze krakowskiej Wisły nie potrafili strzelić gola Vålerendze Oslo, która obierając defensywną taktykę, w obu spotkaniach drugiej rundy Pucharu UEFA osiągnęła największy sukces w swojej historii. Po dwóch bezbramkowych remisach o awansie Norwegów rozstrzygnęły karne. "Jedenastek" nie wykorzystali Tomasz Frankowski i Mirosław Szymkowiak, a ponieważ Adam Piekutowski obronił tylko strzał Oyvinda Bolthofa, goście zwyciężyli 4-3 i awansowali.

Gazeta Wyborcza - Wisła Kraków - Vålerenga 0:0, Norwegowie lepsi w rzutach karnych: Imponująca skutecznością w lidze Wisła nie była w stanie rozgryźć obrony Vålerengi i przez 210 minut dwumeczu nie strzeliła gola! Co gorsza, Mirosław Szymkowiak i Tomasz Frankowski nie wykorzystali rzutów karnych i w III rundzie Pucharu UEFA zagrają Norwegowie.

Rzeczpospolita - Kompromitująca gra Wisły w Krakowie: Mistrz Polski ciągu 210 minut nie zdołał strzelić gola jednej z najsłabszych drużyn ligi norweskiej i przegrał z nią w rzutach karnych. Krakowianie rozegrali najsłabszy mecz, odkąd ich trenerem jest Henryk Kasperczak.

Sport - Skandynawski kac: Norwegowie mieli być bułką z masłem dla mistrza Polski, tymczasem okazało się, że to twardy orzech do zgryzienia.

Życie Warszawy - Co za kompromitacja: Przez 210 minut Wisła Kraków i Vålerenga nie potrafiły strzelić gola. W rzutach karnych lepsi byli goście, którzy wygrali 4:3.

Tempo - Kompromitacja.

Źródło: onet.pl

Za:wislaportal.pl

Pomeczowy komentarz

Nie ma co ukrywać, niełatwo pisać komentarz do czegoś "takiego", co wydarzyło się w czwartek 27.11.2003 r. na stadionie Wisły przy ul. Reymonta. Jak w kategoriach racjonalnych skomentować i wytłumaczyć fakt odpadnięcia naszej drużyny z Pucharu UEFA z kimś takim jak drużyna Vålerengi? Z toporną, pozbawioną polotu i inwencji drużyną potrafiącą się tylko bronić. Wprawdzie była to obrona perfekcyjnie zorganizowana, pewna, spokojna i skuteczna, ale...

Zostawmy jednak, Vålerengę i jej "styl" gry, skupmy się na tym co interesuje nas, czyli na Wiśle. Nie będzie to komentarz tylko i wyłącznie do ostatniego meczu Wisły w tym roku, będą to tez uwagi dotyczące tego co się zdarzyło w ostatnich miesiącach z drużyną Białej Gwiazdy.

Pogrzeb

To czwartkowe spotkanie stanowiło niewątpliwie ostatni gwóźdź do trumny drużyny, którą mieliśmy w ubiegłym roku, opromienioną awansem do IV rundy PUEFA, MP, Pucharem Polski, tytułem drużyny tygodnia wg oficjalnej strony UEFA. Dopiero po uświadomieniu sobie przeszłych przewag, możemy zobaczyć jak bardzo ta eksportowa Wisła obniżyła loty w Europie. Powie ktoś, że dramatyzuję, że przecież w lidze nadal liderujemy, wygrywamy jak chcemy, czasem zdarza się nam słabszy dzień, ale generalnie, źle z tą Wisłą nie jest. Otóż jest źle.

Jest źle, bo prawdę mówiąc, nie interesuje mnie kolejne 5:0 z GKS Katowice, czy 4:2 z Lechem Poznań. Nie bardzo bawią mnie kolejne rekordy pobijane w polskiej lidze, a to 32. spotkanie bez porażki w lidze na swoim stadionie, a to rekordy strzeleckie Żurawia.

Mnie, i myślę, nie tylko mnie interesuje dobra gra w Europie, zwycięstwa, lub porażki z naprawdę uznanymi firmami, a nie odpadanie w II rundzie ze słabeuszami z Norwegii. Jest źle bo ta dzisiejsza Wisła nie rozegrała w tej edycji pucharu choćby JEDNEGO dobrego meczu. Bo nawet w zwycięskim meczu 5:2 z Omonią Nikozja był tylko fragment dobrej gry.

Jest źle, jeżeli zawodnicy pokroju Żurawia, Franka, Stolarza, Mauro, nie potrafią w ciągu 120 minut gry w Krakowie rozegrać jednej dobrej akcji, która przesądziłaby o losach meczu. Jest źle, gdy widzi się, że cała drużyna gra na stojąco, przekonana o swojej wielkości i tym, że magią nazwisk pokona Vålerengę, a rozgrywanie akcji to schemat w rodzaju: ja do ciebie ty do mnie, a ja jeszcze w tył... Jeśli jedyna forma ataku i jedyny pomysł na akcję ofensywną to akcja na aferę i wrzutka na pole karne, gdzie świetnie grający głową Norwegowie, wygrywali pewnie z 85% pojedynków o górne piłki. Jest źle, jeśli trener przez prawie 60 minut widząc niedomagania zdrowotne głównego rozgrywającego, nie zwraca uwagi na jego gwałtowne gesty domagające się zmiany, licząc na... cud chyba. Bo Szymek statystujący na boisku, nie biegający, nie rzucający długich prostopadłych podań do napastników, to męczarnia dla samego piłkarza i kibiców. Kompletnie już pogubił się sam trener przy rzutach karnych, kiedy to zdecydował, że do wykonywania jednego z nich wysłał... Szymkowiaka właśnie.

Pewność siebie to dobra cecha, ale gdy przeradza się w zadufanie i lekceważenie przeciwnika to już dobrze nie jest. A nasi gracze wyszli na mecz z Norwegami zbyt pewni siebie. W efekcie dostaliśmy do przełknięcia bardzo gorzką pigułkę. Nie ma wątpliwości, że nasi piłkarze zagrali źle, niektórzy gorzej niż źle. Ale o tym, że przeciętny napastnik nigdy nie będzie doskonałym lewym pomocnikiem, a wiecznie zdolny lewy pomocnik, może się okazać zdolny do gry tylko w lidze, na jakim takim poziomie, zdawali sobie sprawę już po kilku meczach tej jesieni kibice, dziennikarze i ludzie związani z piłką nożną w Krakowie i nie tylko. Wszyscy to wiedzieli, oprócz tych, którzy decydowali o ruchach transferowych w klubie czyli prezes Basałaj, viceprezes Kapka i trener - menager Kasperczak.

Dlatego to właśnie do nich można mieć największe pretensje o to co się stało w czwartek.

Faryzeusze

Oglądałem w piątek w telewizji wypowiedź prezesa Basałaja, który grobowym głosem, mówił jak to źle Wisła zagrała w ostatnim meczu, że winę ponoszą tu piłkarze, że nie realizowali założeń trenera itp. itd. Nie proszę pana! To nie jest tylko i wyłącznie wina piłkarzy. To wina pana panie Basałaj i wina menagera Kasperczaka, że zatrudniliście latem takich, a nie innych piłkarzy, w miejsce Kosowskiego, Kuźby, Uche. To przecież pan Basałaj w wywiadach prasowych wielokrotnie dowodził że wzmocnienia jakie poczyniła latem Wisła nie tylko zrekompensują ubytki, ale nawet pokażą nową jakość w naszej grze. Zaprawdę trzeba czasem uważać na to co się mówi, bo czasem trzeba połknąć żabę, którą nieopatrznie się wypowiedziało, jak pan Panie prezesie musi to teraz zrobić. Bo przypomnę Panu to co powiedział Pan dla "Gazety Wyborczej": bez zysków, ale i bez strat - odnośnie sytuacji personalnej drużyny. Niestety Panie prezesie, zysków faktycznie nie ma i nie będzie, bo następny mecz w europejskich pucharach rozegramy za prawie rok, straty niestety są i to poważne. Po pierwsze: reklamodawcy i sponsorzy jak np. Era, którą interesowała przede wszystkim gra Wisły w Pucharach, zgodnie z kontraktem znacznie przykręcą kurek finansowy, wypłacając tylko pakiet podstawowy.

Po drugie: W związku z tym, że pieniędzy będzie mniej, jak dojdzie do zapowiadanych szumnie wzmocnień, skoro kasa będzie mniejsza? Czy znowu będziemy mieli do czynienia z, jak to określa złośliwie a celnie Menel, z testowaniem no name'ów, którzy nie dość że wykoszą nam pozostałe przy zdrowiu i nadające się do gry pół drużyny, to jeszcze nie załapią się do składu?

Faryzeuszostwo przemawia przez pana Panie Prezesie, a może obawa o... stołek?

Trener i menager w jednej osobie Henryk Kasperczak to wielce zasłużony dla naszego klubu człowiek, nie będę tu wymieniał wszystkich jego sukcesów, skupię się raczej na dniu dzisiejszym. A ten dzień dobry dla pana Henryka dobry zdecydowanie nie jest. Moim zdaniem jest on winny porażki z Vålerengą tak samo jak i nasi piłkarze. Nie wiem czy taka była taktyka, czy też taktyka nie wypaliła, bo Norwegowie stanęli w 10 przed własnym polem karnym i nie mieli zamiaru zaatakować licząc tylko i wyłącznie na karne. Ale to chyba Pan panie trenerze oglądał Vålerengę w akcji i to pan miał wymyśleć taką taktykę, która przyniesie sukces. O Szymkowiaku mowa była wyżej. Gdy widać było, że gra Wiśle nie idzie, trzeba było szukać nowej jakości w grze, przez wprowadzenie nowych graczy. Niestety w tym momencie odbiły nam się czkawką letnie ruchy kadrowe. Bo zmiany jakie wprowadził trener, nie zmieniły niczego w grze drużyny, ba zmiana Brasili na Brożka pogorszyła grę lewej strony Białej Gwiazdy. O ile w pierwszej połowie, współpraca Stolarczyk - Brasilia wyglądała jeszcze w miarę i lewa strona Wisły, grała jako tako, to po przerwie, była katastrofa... Stolarz, Brożek sobie... Z kolei zamiast zmienić Szymka i zaryzykować grę Ekwueme jako rozgrywającego, zmienia pan... Brożka. Fakt słabego jak jasna cholera, ale kontuzjowany Szymkowiak nie był wiele lepszy... Wpuszczenie na prawą pomoc Dubickiego, było decyzją w rodzaju zamienił stryjek siekierkę na kijek. Tylko nie wiadomo co lepsze: kijek czy siekierka... czy notorycznie obniżający loty Pater jest lepszy czy słabszy od napastnika, lewego obrońcy, czy w końcu prawego pomocnika - bo takie właśnie role grał w tym roku - Daniela Dubickiego? Ja wiem... tak krawiec kraje jak mu materiału staje, ale to pan Panie Henryku zaakceptował do drużyny takich piłkarzy jak Brasilia, Ouadja, Belotte, Ekwueme, słabych lub... jeszcze słabszych, nawet takich, którzy jeszcze nie nauczyli się biegać. Czy to farsa? Czy raczej pora się pytać kto tu zwariował...

Powie ktoś krytykanctwo, a ja powiem "kto sieje wiatr, zbiera burzę". Nie kto inny jak władze naszego klubu podkręciły atmosferę, wszem i wobec ogłaszając, że Biała Gwiazda ma grać tak samo jak w ubiegłym sezonie, a w Pucharach Europejskich osiągnie taki sam wynik. Otóż nie osiągnie. Nie osiągnie, a to ze względu na grzech zaniechania i typowo centusiowaty stosunek władz klubowych do kwestii wzmocnienia kadry. Teraz pozostaje tylko pytanie: czy publikowane w prasie (m.in. Gazeta Wyborcza) zobowiązania władz klubu i Nadprezesa do wzmocnienia składu nie okażą się tylko zamkami na piasku, czyli kolejnymi wynalazkami w stylu Belotte'a...

Nie byłoby rozczarowania, kaca po czwartkowym meczu, gdyby władze klubu nie głosiły mocarstwowych planów, gdyby jasno i uczciwie postawiły sprawę, że na dobre wyniki występów Wisły w Europie nie mamy co liczyć. Tak tyle tylko, że wtedy nie byłoby też kontraktu z Erą i Browarami Wielkopolskimi...

Nie ma co ukrywać, ostatni mecz w tym roku przejdzie do historii klubu jako jeden z jego czarniejszych dni. Poza tym zima nie będzie miła, ani dla kibiców, piłkarzy, ani dla włodarzy Białej Gwiazdy. Z niecierpliwością i niepokojem będziemy oczekiwać na piłkarską wiosnę...

PS. W sobotniej Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z Prezesem Basałajem, oto krótki wyjątek z niego: Chcielibyśmy, aby zimą przyszło do nas kilku nowych graczy (...). Szukamy w Polsce i za granicą, oczywiście przede wszystkim graczy bez kontraktów, bo nie mamy milionów, by płacić za transfery.

Jak powiedział trener Kasperczak we wczorajszej audycji w Radio Eska Wisła mierzy w tytuł Mistrza Polski, by wystartować po raz kolejny w eliminacjach do LM. Potwierdział zarazem, że klub nie stać na milionowe transfery. Wnioskuję z tego, że czeka nas kolejne wzmacnianie składu zawodnikami pokroju Brasilii.

Pozwolę sobie w związku z tym nie skomentować tych mocarstwowych planów...

Źródło:wislaportal.pl

Program meczowy: