2004.03.13 Wisła Kraków - Górnik Polkowice 2:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 2:1 (1:1) | Górnik Polkowice | ||||||||
widzów: 10.000 | ||||||||||
sędzia: Antoni Fijarczyk ze Stalowej Woli | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Przed meczem z Górnikem Polkowice
Grą drużyny „Białej Gwiazdy” po raz ostatni mogliśmy się emocjonować 27 listopada ubiegłego roku. Wtedy piłkarze Wisły sprawili nam niemiłą niespodziankę, odpadając z Pucharu UEFA z norweską Vaalerengą. Dziś ponownie będziemy mogli zobaczyć naszą drużynę w akcji. Jej przeciwnikiem będzie Górnik Polkowice z którym jesienią, na inaugurację ligi zespół Henryka Kasperczaka wygrał 2:0. Również w dzisiejszym spotkaniu mało kto przewiduje niespodziankę.
Jak wszyscy wiemy w przerwie zimowej w naszej drużynie zaszły wielkie zmiany. Warto powiedzieć, że z jedenastki, która zagrała jesienią przeciwko Górnikowi dziś w pierwszym składzie na boisku pojawi się prawdopodobnie zaledwie trzech piłkarzy (Baszczyński, Szymkowiak, Żurawski). Czterech zawodników z tamtej jedenastki w przerwie zimowej zmieniło nawet kluby. W przerwie zimowej do Wisły dołączyło sześciu nowych zawodników oraz do zespołu wrócił Kalu Uche. Jak wynika z przedmeczowych zapowiedzi, cała siódemka wybiegnie dziś w podstawowym składzie.
Między słupkami stanie sprowadzony z izraelskiego FC Ashdod Radosław Majdan, który dobrze spisywał się w spotkaniach sparingowych. W obronie z jesiennej czwórki zagra tylko Marcin Baszczyński. Środek defensywy tworzyć mają doświadczony Tomasz Kłos z młodym Jackiem Kowalczykiem, który zastąpi powracającego do zdrowia Arkadiusza Głowackiego. Rywalizację o miejsce na lewej strony z Maciejem Stolarczykiem wygrał Serb Nikola Mijailović, który jak zgodnie twierdzą Wiślacy gra bardzo ostro. - Jedno jest pewne: jeśli któryś z rywali na prawym skrzydle przebiegnie z piłką linię środkową, do naszego pola karnego na pewno nie dobiegnie. – powiedział rezerwowy bramkarz Adam Piekutowski.
Podobnie wygląda sytuacja w linii pomocy. Na prawej flance od pierwszej minuty zagra Nigeryjczyk Kalu Uche. W środku grę prowadzić będą Mariusz Kukiełka oraz Mirosław Szymkowiak. Szansę występu na lewej stronie dostanie prawdopodobnie Brazylijczyk Edno, który jest największą zagadką spośród zawodników, którzy zimą dołączyli do zespołu. W linii ataku jedynym pewniakiem jest Maciej Żurawski. O drugie miejsce w składzie rywalizują natomiast Damian Gorawski oraz Tomasz Frankowski.
Przed rundą wiosenną zespół prowadzony przez Mirosława Dragana z dziewięcioma punktami na koncie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Piłkarze beniaminka wszystkie punkty, które zgromadzili w rundzie jesiennej zdobyli na własnym stadionie. Zespół Górnika w przerwie zimowej wzmocniło trzech piłkarzy... Wisły: Łukasz Nawotczyński, Grzegorz Pater oraz Daniel Dubicki, ale żaden z nich nie będzie mógł wystąpić dziś przeciwko swojemu byłemu zespołowi. - Kluby nie mają pieniędzy, a my mamy do dyspozycji wielu zawodników. Jeśli oddajemy kogoś za darmo, to nie po to, żeby jeszcze nam strzelali bramki. – powiedział szkoleniowiec Wisły Henryk Kasperczak.
To nie jest jednak jedyne zmartwienie trenera Górnika. Z powodu kartek zagrać nie mogą Bartłomiej Majewski oraz Pilch, natomiast z powodu kontuzji w składzie Górnika zabraknie Marcina Wojtarowicza, Dominika Szostaka, Ireneusza Adamskiego, Arkadiusza Żyluka oraz Marcina Jeziornego.
Teoretycznie pierwszy mecz rundy wiosennej powinien być dla Wiślaków bardzo łatwa przeprawą. Jednak problem może pojawić się w momencie, gdy piłkarze Górnika zaczną murować swoją bramkę, nie kwapiąc się zbytnio do gry ofensywnej. Dobrze o tym wie trener Henryk Kasperczak, który ma nadzieję, że jego podopieczni zaprezentują dziś dobrą skuteczność. - Przewidujemy, że Polkowice nastawią się na grę obronną i będą szukali okazji do kontr. Trzeba popracować dobrze w konstrukcji i mieć dobrą skuteczność. - powiedział Kasperczak. W związku z tym, że w podstawowej jedenastce pojawi się kilku nowych zawodników, problemem może być także zgranie zespołu, co jak potwierdza trener i sami zawodnicy nie jest jeszcze najlepsze. Napastnik Maciej Żurawski twierdzi jednak, że obecna dyspozycja zespołu powinna w zupełności wystarczyć do wywalczenia mistrzowskiego tytułu. - Jasne, że jeszcze zgranie zespołu nie jest takie, jak sobie wszyscy wymarzyliśmy, ale nasza obecna dyspozycja powinna w zupełności wystarczyć do wywalczenia mistrzostwa. - powiedział Żurawski.
Dzisiejsze spotkanie zostanie poprzedzone minutą ciszy dla uczczenia ofiar czwartkowego zamachu terrorystycznego w Madrycie oraz śmierci wieloletniego Wisły Bronisława Michaliszyna i rajdowca Janusz Kuliga.
(maaarcin)
Źródło: wislakrakow.com
Relacje meczowe
Trzy punkty do przodu
Ci, którzy spodziewali sie pogromu rywala w meczu Wisły z Polkowicami na pewno czują się zawiedzeni. Widać jednak wyraźnie, że nowa Wisła jest jeszcze niezbyt zgrana i musi potrwać nieco czasu, nim będzie grać jak z nut. Skuteczność potwierdził za to Maciej Żurawski, zdobywca obu bramek dla "Białej Gwiazdy".
Już przed meczem zaskoczył brak w meczowej osiemnastce Damiana Gorawskiego. "Gora" jest jednak w pełni sił.
W 3. minucie meczu obserwowaliśmy pierwsze uderzenie na bramkę Polkowic w wykonaniu Macieja Żurawskiego, które łatwo wyłapał Banaszyński. Ale w rewanżu trdniejsze zadanie czekało Radosława Majdana, który najpierw wybronił strzał głową z bliska Tomasza Moskala, a po chwili musiał radzić sobie w sytuacji sam na sam z tym zawodnikiem. Padający teatralnie napastnik Polkowic otrzymał żółtą kartkę.
Gra Wisły wyraźnie się nie kleiła, goście odważnie skracali pole gry i nie dali rozwinąć skrzydeł "Białej Gwieździe". Wystarczył jednak moment nieuwagi i po akcji środkiem boiska Kukiełka zagrał do Żurawskiego, który pieczołowicie przyjął piłkę i uderzył z 18 metrów w prawy róg nie do obrony (asysta: KUKIEŁKA). 1-0 dla Wisły w 10 minucie.
Wisła poszła za ciosem i po rajdzie Żurawskiego Adamski musiał ekspediować piłkę na róg. Po chwili Szymkowiak ładnie zagrywał do Frankowskiego, który wychodził sam przed Banaszyńskiego, ale tylko musnął piłkę czubkiem buta i nie opanował jej. W 15 minucie po zamieszaniu podbramkowym Maciej Żurawski potężnie huknął nad poprzeczką z 10 metrów.
Nieoczekiwanie dwie minuty później skontrowali goście. Po rzucie rożnym i piąstkowaniu Majdana wydawało się że wiślacy opanowali sytuację. Jednak środkiem postanowił się przedrzeć Bosanac, Kłos nie wybił mu piłki i pomocnik Polkowic trafił do bramki Wisły wyrównując stan meczu. Szybko wyprowadzić Wisłę na prowadzenie próbował Żurawski strzałem z rzutu wolnego w 17 minucie, ale piłka minęła lewy słupek bramki Banaszyńskiego w odległości dwóch metrów.
Aż czternaście minut minęło by Wisła stworzyła kolejną dobrą akcję. Kalu Uche przebiegł wszerz boiska z piłką na lewą stronę, rozegrał piłkę z Edno, który wpadł w pole karne i mocno zacentrował do Marcina Baszczyńskiego. Niestety obrońca Wisły strzelił głową nad bramką. Z drugiej strony z rzutu wolnego bardzo niecelnie uderzył Bosanac.
Trzeba przyznać, że całkiem nieźle prezentował się w pierwszej połowie Brazylijczyk Edno Cunha. Po kolejnej jego akcji i wywalczeniu rzutu rożnego Tomasz Kłos strzelał głowa, a jeden z obrońców wybił piłkę z linii bramkowej tuż przy słupku bramki Polkowic. W 39 minucie świetnie wypatrzył Edno Szymkowiak, ale Brazylijczykowi brakło kilku centymetrów w stopie by przyjąć piłkę.
Satysfakcjonujący gości rezultat powodował, że uciekali się oni czasem do gry na czas. W 40 minucie Malawski wyłożył się na boisku i dość długo czekał z powstaniem, co trybuny skwitowały głośnym: "Pajace, pajace". Po chwili z prawej strony strzelał Maciej Żurawski a na raty piłkę chwytał Banaszyński. Tuż przed końcem pierwszej połowy, której arbiter nie przedłużył nawet o minutę, Żurawski wpadł z lewej strony w pole karne, ale podał za plecy Uche i z akcji nic nie wyszło.
Sygnał do ataku w drugiej połowie dał Żurawski strzelając tuż przy lewym słupku bramki, jednak Banaszyński wybił piłkę na róg. W 56 minucie Uche zagrał do środka do Kukiełki, który uderzył z pierwszej piłki ale jeden z obrońców zablokował to uderzenie. Trybuny krzyknęły "ręka", jednak nieprzepisowego zagrania raczej nie było. Banaszyński dwukrotnie miał szczęście po minucie, gdy najpierw Adamski wybił sprzed bramki strzał Frankowskiego a po chwili bramkarz Polkowic wyłapał strzał głową jednego z wiślaków.
Wreszcie w 62 minucie uśmiechnęło się do Wiślaków szczęście. Maciej Żurawski przeprowadził kilkunastometrowy rajd środkiem boiska, strzelił z 25 metrów, piłkę podbił jeszcze jeden z defensorów i ta wpadła do siatki tuż przy lewym słupku bramki
Ogólną radość na trybunach spotęgowało jeszcze wejście na boisko Mauro Cantoro, który zmienił utykającego Mariusza Kukiełkę. W 69 minucie zaś mało brakowało, by swą pierwszą bramkę w debiucie zdobył Edno, gdy z 20 metrów strzelał "Szymek", a Brazylijczyk zmienił kierunek lotu piłki całkowicie myląc Banaszyńskiego, jednak futbolówka minęła prawy słupek bramki rywala o kilkanaście centymetrów.
Dalsza gra Wisły nie mogła się podobać. Przez ponad kwadrans trudno było dojrzeć zagrożenie pod bramką Polkowic mimo sporych starań. W 86 minucie Wisła zapomniała o Malawskim, który pobiegł prawym skrzydłem, na szczęście w ostatniej minucie zdążył go zablokować jeden z najlepszych na boisku - Nikola Mijailović. W końcówce dwie niezłe sytuacje miał wprowadzony za Frankowskiego Iheanacho. Najpierw strzał Nigeryjczyka wybronił jednak Banaszyński a po chwili bramkarz Polkowic uprzedził go w sytuacji sam na sam.
Zakończyło się zatem na skromnej wygranej, która gwarantuje Wiśle pierwsze miejsce w tabeli. Mamy nadzieję, że im dłużej trwał będzie sezon, tym nasz zespół grał będzie lepiej.
(rav)
Źródło: wislakrakow.com
Wisła Kraków - Górnik Polkowice 2:1
Ciężką przeprawę mieli piłkarze Białej Gwiazdy na wiosenną inaugurację. Każdy kto spodziewał się wysokiego i efektownego zwycięstwa, srodze się zawiódł. Wisła wymęczyła wygraną 2:1 nad słabymi górnikami z Polkowic i dziękować trzeba Panu za to, że w naszym składzie gra Maciej Żurawski, który zdobył obydwie bramki...
XIV kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004
Kraków, ul. Reymonta, 13 marca 2004 r., godz. 18:15
Widzów: 10000, sędziował: Antoni Fijarczyk (Stalowa Wola)
Wisła Kraków - Górnik Polkowice 2:1
Bramki:
1:0 Żurawski (10.)
1:1 Bosanac (16.)
2:1 Żurawski (62.)
Składy:
Majdan
Baszczyński
Kłos
Kowalczyk
Mijailović
Uche
Kukiełka (66. Cantoro)
Szymkowiak
Edno
Żurawski
Frankowski (75. Iheanacho)
Banaszyński
Szymański
Adamski
Jamróz
Żelasko
Malawski
Bosanac
Krzyżanowski
Gorząd (88. Urbaniak)
Moskal
Narwojsz (46. Wojtarowicz)
Piłkarz meczu:
Maciej Żurawski, Nikola Mijailović
• To nie tak miało być, zupełnie nie tak - śpiewała wszystkim dobrze znana grupa rockowa... To samo można powiedzieć o dzisiejszym meczu Białej Gwiazdy. Niby zwycięski, ale jednak... No właśnie. Sześciu nowych piłkarzy, którzy zadebiutowali w Wiśle miało wnieść nową siłę w tą drużynę... Dzisiaj jeszcze nie wniosło. Debiut Kłosa i Kukiełki uznać można za nieudany, Kowalczyka i Edno za przeciętny, Majdana za obiecujący i tylko grą młodziutkiego Mijailovicia można się rzeczywiście zachwycać... stąd też zasłużone miejsce - obok Żurawia - w roli piłkarza meczu!
Zaczęło się obiecująco, bo wiślacy sprawiali wrażenie, że szybko rozmontują obronę gości... którzy to jednak pierwsi zagrozili bramce Wisły! Rzut wolny z lewej strony boiska spowodował zamieszanie w polu karnym i tylko refleksowi Majdana zawdzięczamy, że nadal było 0:0.
To wyraźnie podenerwało wiślaków i przyniosło efekt, bo od 10. minuty było 1:0. Mariusz Kukiełka podał przed pole karne, na 17. metr, do Maćka Żurawskiego, a ten technicznym uderzeniem w swoim stylu otworzył wynik!
Wydawało się, że kolejne gole to tylko kwestia czasu... ale niespodziewanie goście wyrównali. W 16. minucie w piłkę nie trafił Tomasz Kłos, dopadł do niej Bosanac, który miał przed sobą już tylko Radka Majdana i bez problemu umieścił futbolówkę w siatce. 1:1, ale nie zanosiło się na to, że ten gol może Wiśle wyrządzić jakąkolwiek krzywdę. Wszyscy spodziewali się, że jeszcze przed przerwą Wisła zdobędzie kolejnego gola. Nic jednak z tego. Wisła zaczęła grać zdecydowanie zbyt niemrawo, niedokładnie, akcje zupełnie się nie zazębiały, znów zabrakło... skrzydeł! Na lewej stronie Brazylijczyk Edno przypominał swojego rodaka, który biegał na tej pozycji jesienią, zaś na prawej Kalu Uche grał jakby z powiązanymi nogami, a już na pewno z ręką zaciśniętą na koszulce przez pilnującego go gracza z Polkowic. Niestety tych fauli na Kalu sędzia przez cały mecz... nie widział!
W I połowie Wisła miała jeszcze jedną groźną akcję, ale uderzenie Żurawia obronił Banaszyński. Tuż zaś przed jej końcem cały stadion skandował już nazwisko Mauro Cantoro, co było na pewno solidnie wymowne...
II część meczu zaczęła się od dwóch uderzeń, najpierw Tomka Frankowskiego, a chwilę później Maćka Żurawskiego, ale obydwa te strzały dały tylko rzut rożny i brawa dla bramkarza gości.
W 55. minucie znów groźnie uderzył - z linii pola karnego - Franek, ale piłka odbita od obrońcy wylądowała obok bramki.
W 62. minucie bramka jedak padła. Za boiskiem przebywał kontuzjowany Kukiełka, który na chwilę zwolnił miejsce w środku pola... Tam po piłkę zapędził się Żuraw, podciągnął kilkanaście metrów, a gdy był już 25 metrów od bramki Górnika strzelił, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i było 2:1! Chwilę później Kukiełkę zastąpił Cantoro, który rzeczywiście wywoływany był nie na darmo. Argentyńczyk wniósł sporo spokoju w środkowej strefie boiska, był na pewno lepszy od swojego poprzednika zarówno w destrukcji, jak i w ofensywie!
W 68. min. sprawiający nieco lepsze wrażenie - niż w I połowie - Edno (dobrze egzekwował rogi i rzuty wolne), mógł podwyższyć na 3:1, po tym jak odbił piłkę po strzale Szymka, ta jednak o centymetry minęła słupek.
Nie mający nic do stracenia goście przeprowadzili natomiast w końcówce kilka kontrataków, po których można było się obawiać o wynik, zwłaszcza że kilka razy pogubili się nasi środkowi obrońcy. Groźnie było po dwóch akcjach, kiedy najpierw Kłos poszedł na prawo do piłki razem z Baszczem, a po chwili gdy znów minął się z piłką, a asekurujący go Kowalczyk, po prostu się przewrócił - na szczęście błąd kolegów naprawił wtedy Mijailović. Serbski obrońca uratował nas też w samej końcówce, gdy zablokował Malawskiego, który był już sam na sam z Majdanem...
Wygrana Wisły na pewno zasłużona, choć wymęczona... O zasługach Żurawia pisać nie trzeba, bo swoimi uderzeniami dał nam 3 pkt. Podobnie jak Mijailovicia, który biegał często po całym lewym skrzydle, było go tam pełno i udowodnił, że wydane na niego pieniądze, nie tylko się opłaciły, ale i mogą kiedyś przynieść wybitny zysk...
Pierwsze śliwki... robaczywki - czas na zgranie zespołu, tak aby jego tryby funkcjonowały normalnie jest po prostu niezbędny!
Dodał: Piotr
Źródło:wislaportal.pl
Konferencja pomeczowa
Po zakończeniu spotkania obaj trenerzy byli zgodni, że zespół Górnika Polkowice napsuł sporo krwi drużynie Wisły. - Potrzeba nam zgrania - stwierdził trener Kasperczak, zwracając też uwagę, że zawodnicy popełniali sporo błędów indywidualnych.
Mirosław Dragan (trener Górnika Polkowice):
- Gratulacje faworytowi, Wisła nim dziś była, jest też faworytem w całych rozgrywkach. My jednak nie musimy się wstydzić swojej gry. Wisła była zespołem lepszym, ale my też mieliśmy kilka dobrych sytuacji. Postawa mojej drużyny napawa mnie optymizmem przed dalszymi meczami. Nie liczyłem tu na punkty, chociaż nie mówiliśmy o tym drużynie przed meczem. Bedziemy jednak szukać punktów głównie z bezpośrednimi rywalami z sąsiedztwa tabeli. Dubicki i Pater będą bardzo przydatni w naszym zespole, oni podnoszą jakość funkcjonowaniu tego klubu. Widać, że to zawodowcy w pełnym tego słowa znaczeniu, że trenowali w zespole profesjonalnym i dla mnie przyjście takich piłkarzy jest też psychologicznie ważne. W Wiśle przegrali rywalizację, bo Wisła ma wiele gwiazd w drużynie, u nas będą pierwszoplanowymi zawodnikami. Nawotczyński jest dla mnie niewiadomą, popełnia zbyt dużo błędów, dobre zagrania przeplata zagraniami stwarzającymi zagrożenie pod naszą bramką. To materiał na piłkarza. Czy już piłkarz? Dopiero się przekonam.
Henryk Kasperczak:
- Początki są trudne, nie był to dla nas łatwy mecz. Chwała dla zespołu w Polkowic, ktory nie chciał się tu bronić. Myślę, że mój zespół nie zagrał na najwyższym poziomie, szczególnie jesli chodzi o grę ofensywną. Potrzeba nam zgrania, niektórzy zawodnicy nie mają tego automatyzmu, ktory jest potrzebny. Chciałbym życzyć zespołowi z Polkowic by grał tak przez całą wiosnę, wówczas na pewno pozostanie w lidze. Nie mogę powiedzieć ile czasu potrzeba by zgrać drużynę. Problemy były rownież indywidualne nie tylko kolektywne. Co do Głowackiego, czas pokaże kiedy będzie mógł wrócić. Było dużo błędów w obronie. Mamy przed sobą tydzień czasu, zobaczymy co uda nam się poprawić i jaki skład wystawimy. Jest konkurencja, wszyscy zawodnicy są do mojej dyspozycji. Gorawski jest zdrowy. Trudno wyróżniać któregoś z nowych zawodników, ja patrzę na całość zespołu. Nie graliśmy tego, co powinniśmy. Zespół z Polkowic skutecznie przeszkadzał nam w grze.
Źródło: wislakrakow.com
Piłkarze po meczu
Maciej Żurawski: Taka jest moja praca
- Panowie, taka jest moja praca - tak na pochwały dziennikarzy reagował bohater meczu z Górnikiem Polkowice, Maciej Żurawski. - Znów wygrałem Wiśle mecz? Trudno, co zrobić - dobry humor dopisywał skutecznemu snajperowi "Białej Gwiazdy".
- Początki zawsze są ciężkie. Nie wszystko jeszcze wychodziło tak jak powinno, brakowało zrozumienia między formacjami - podsumował mecz Żurawski. - Cieszymy się z trzech punktów - to jest najważniejsze. Czemu przy drugiej bramce zdecydowałem się na strzał z tak daleka? Wybrałem po prostu takie rozwiązanie, które będzie skuteczne.
Jak wyliczyli statystycy, Maciej 10-krotnie uderzał dziś na bramkę rywali. - Faktycznie trochę tych strzałów było. Cieszę się z tych bramek, ale... mogłem się pokusić o jeszcze jedną - relacjonuje "Żuraw" z szelmowskim uśmiechem. - Czy po tych dwóch golach, jestem pewny zdobycia 12 goli na wiosnę? Nie zapeszajmy. Dziś strzeliłem dwie bramki, lecz w następnych pięciu kolejkach mogę nie trafić ani razu.
"Żuraw" nie podziela opnii, że Górnik zagrał w Krakowie nadspodziewanie ofensywnie. - To, że mieli w składzie dwóch napastników, nic nie oznacza. Stali na szesnastym metrze. Ja uważam, że zagrali defensywnie.
Źródło: wislakrakow.com
200. mecz Marcina Baszczyńskiego
14. March 2004, 10:11
Mecz z Górnikiem był dwusetnym meczem Marcina Baszczyńskiego w ekstraklasie. - Miło, że jest tych meczów aż tyle. Myślę, że były niezłe jakościowo. Czy z okazji 200. meczu otrzymałem jakieś upominki? Jeszcze nie, ale może w tygodniu ktoś to nadrobi - śmiał się po meczu.
- Pierwsze koty za płoty. Udało się wygrać ciężkie ligowe spotkanie i z tego trzeba się cieszyć. Było kilka momentów lepszych, kilka słabszych, lecz te wszystkie niedociągnięcia można wyeliminować przez trening. Do następnego meczu mamy tydzień czasu i powinno być coraz lepiej.
Czy wasza dzisiejsza niezbyt dobra gra była efektem braku zgrania?
Ciągle mówimy o tym naszym zgraniu. Myślę, że każdy z nas wie co ma robić na boisku. Dzisiaj szwankowała nieco gra indywidualna, co wpłynęło na ogólny obraz naszej gry. Myślę, że już za tydzień będzie to wyglądało znacznie lepiej.
Dziś obrona Wisły nie grała zbyt pewnie.
Zdarzyło się kilka głupich strat w środku, co powodowało spore niebezpieczeństwo. Wraca do gry Arek i bardzo się z tego powodu cieszymy, bo wiadomo jaki to zawodnik. Jego powrót wzmocni nasze tyły i obrona stanie się pewniejsza i jeszcze trudniejsza do sforsowania.
(mat19)
Źródło: wislakrakow.com
Komentarz pomeczowy
Mecz z Górnikiem Polkowice mógł zadowolić i zatwardziałych pesymistów i niepoprawnych optymistów. Każdy mógł bowiem dostrzec coś dla siebie.
Wnioski pesymisty
Od kilkunastu dni trener Kasperczak, piłkarze Białej Gwiazdy, dziennikarze i większość kibiców podkreślało zgodnie, że największym problemem jest zgranie zespołu. Potwierdziło się to w całej rozciągłości. Brakowało automatyzów w grze, drużyna chwilami zupełnie nie potrafiła złapać rytmu gry, brakowało odpowiedniej wymienności pozycji i asekuracji. Przesuwanie strefy w grze obronnej wyglądało momentami źle. Piłkarze drugiej linii i środkowi obrońcy patrzyli na siebie, czekając, kto pierwszy ruszy do piłki, z czego potrafili od czasu do czasu skorzystać goście. Gdy zawodziła komunikacja, zbyt często nasi ulubieńcy uciekali się do gry indywidualnej (w tym celowali Uche i Edno) i nieprzemyślanych, trochę nawet rozpoczliwych prostopadłych podań, które padały łupem zagęszczonej obrony Polkowiczan (duży mankament gry Szymkowiaka). Do tego doszły indywidualne błędy, z których najbardziej spektakularnym był kiks Kłosa. Nawet Żurawski, choć strzelił dwa gole, był czasem zbyt pazerny na strzały a i jemu zdarzały się niepotrzebne straty.
Wnioski z tego, jeśliby przyjąć skrajnie pesymistyczną interpretację, mogłyby więc okazać się bardzo ponure. Niezgrana Wisła, jeśli ma kłopoty z Polkowicami, może stanowić łatwy łup dla grających od dawna w tych samych składach, opartych na wielu wyćwiczonych zagraniach i konsekwencji w grze, ekip z Wronek i z Warszawy. Szczególnie niepokoi nieporadność w obronie, gdyż bardziej klasowy przeciwnik jest w stanie wykorzystać ją znacznie lepiej niż beniaminek.
Martwi też, że strzelanie bramek zdaje się spoczywać wyłącznie na barkach Żurawskiego, co znacznie ułatwia robotę obrońcom rywali, a i nie zawsze Żuraw musi mieć swój dzień. Frankowski wydaje się zagubiony. Kelechi i Gorawski mają niewątpliwie talent do udanych dryblingów i dochodzenia do sytuacji strzeleckich, lecz brakuje im zimnej krwi. Pesymista powie już więc, że błędem było oddanie do GKS-u Pawła Brożka. Pesymista wspomni także błąd Kłosa, podkreślając, że trudno budować przyszłość zespołu na emerycie (takie określenie słychać było czasem na trybunach), zauważy także mankamenty w grze innych nowych nabytków, zapytując, czy o taki Dream Team rzeczywiście chodziło...
Wnioski optymisty
Optymista przyjmie rozsądne w sumie założenie, że pierwsze mecze w rundzie z reguły Wiśle niezbyt wychodziły, a mankamenty wynikające z braku zgrania będą z czasem, i to krótkim, coraz mniej znaczące, skoro każdy trening i mecz przynosi poprawę pod tym względem. Czasu do kluczowych spotkań jest jeszcze sporo, a najbliższych występach ze Świtem i z Górnikiem Zabrze powinna wystarczyć rutyna i umiejętności poszczególnych piłkarzy.
Właśnie owe umiejętności to kolejny przyczynek do tego, by patrzeć na przyszłość Wisły w tym sezonie z optymizmem. Widać, iż kilku Wiślaków ma potencjał o skali daleko wykraczającej poza standardy ligi polskiej. Mijailovica już teraz można obwołać jednym z największych talentów, jaki pojawił się w Polsce od kilku lat. Edno, mimo braków kondycyjnych i szybkościowych, pokazał parę razy, że nie przypadkiem znalazł uznanie w oczach skautów PSV. Przeciętny debiut Kowalczyka można tłumaczyć tremą i przysłowiowym już brakiem zgrania. Ten ostatni element decyduje także o obecnej postawie Kukiełki. Kłos będzie mylić się rzadko, a potrafi wiele, zaś o formę Majdana już teraz nie musimy się zbytnio martwić. Nowi piłkarze nie wypadli zresztą gorzej niż przeciętna debiutów w Wiśle w ostatnich paru latach, ba, nawet spisali się lepiej, niż w swych pierwszych meczach wypadali Żurawski, Kosowski czy Głowacki.
"Starzy" Wiślacy także potrafią grać znacznie lepiej, co odnosi się zwłaszcza do Uche i Szymkowiaka. Każdy tydzień winien przynosić więc poprawę, tym bardziej, że zespół jest dobrze przygotowany szybkościowo, a do dyspozycji trenera wracają niebawem Gorawski i przede wszystkim Głowacki. Słowem, musi być dobrze.
Trzecia droga
Wydaje się, że bliższy prawdy jest ogląd rzeczywistości optymisty. Jest więcej przesłanek przemawiających za tym, że już za dwa, trzy tygodnie Wisła osiągnie bardzo dobrą formę, niż za ponurą wizją męczącego się, liczącego głownie na błysk geniuszu Żurawia zespołu. Niemniej pewności, że ziści się scenariusz pozytywny nie mamy, a to powoduje, że z tym większym zaciekawieniem i niepokojem oczekiwać będziemy na kolejny mecz. Trzecią drogą jest więc podszyty niepewnością optymizm, daleki w tej chwili od euforii i ślepej wiary w łatwą rundę dla Wisły, ale znajdujący wiele argumentów na rzecz tezy, że jej zwieńczenie powinno być dla nas pomyślne.
Źródło:wislaportal.pl
Relacja kibicowska z meczu:
Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004