2004.03.21 Wisła II Kraków - Sandecja Nowy Sącz 4:2
Z Historia Wisły
Wisła II Kraków | 4:2 (4:0) | Sandecja Nowy Sącz | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: 700 (w tym 80 przyjezdnych) | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Zwycięstwo Wisły II w pierwszej wiosennej kolejce 21. marca 2004, 13:58 (aktual. 21. marca 2004, 16:05)
Po ciekawym meczu toczonym w słoneczno-deszczowej pogodzie podopieczni trenera Szymanowskiego wygrali z Sandecją Nowy Sącz 4:2 (4:0). Bramki dla Wisły w znacznie lepszej pierwszej połowie zdobyli: Tomasz Frankowski (7', 10') oraz Iheanacho Kelechi (27', 39').
W jednej z pierwszych akcji spotkania goście omal nie zdobyli bramki. Wyprowadzili szybką akcję, nie zdążył za swoim zawodnikiem Kowalczyk i na szczęście sądeczanin trafił w wybiegającego dobrze Piekutowskiego. Szybko jednak zostali sprowadzeni na ziemię.
W 7 minucie w polu bramkowym Sandecji powstał duży kocioł, piłka trafiła do stojącego na linii 16-tki Strąka, który mając czas uderzył w światło bramki trafiając w nogi stojącego na 4-tym metrze Frankowskiego. Tomek potwierdził, że takie sytuacje to jego żywioł: błyskawicznie podniesiona prawa stopa, lekki ruch piętą i piłka po zmianie kierunku lotu ląduje w siatce. Trzy minuty później Frankowski urządził prawdziwy popis. W okolicach lewego narożnika pola karnego serią świetnych dryblingów zwiódł obrońców i precyzyjnym półgórnym uderzeniem w długi róg nie dał szansy wychodzącemu bramkarzowi.
Na następną bramkę czekaliśmy do 27 minuty, na skrzydle dobre podanie otrzymał Iheanacho, mając dużo miejsca rozpędził się w kierunku bramki, minął zwodem spóźnionego obrońcę i pewnie trafił do siatki. W 39 minucie lewym skrzydłem ładnie w pole karne przedarł się Piotr Brożek i wyłożył na 4 metr piłkę Iheanacho, ten zaś dobrze złożył się do uderzenia z powietrza i gościom przyszło kolejny raz wyciągać piłkę z bramki.
Goście swoją drugą szansę w tej połowie mieli dwie minuty przed przerwą, błyskawicznie rozegranym wolnym omal nie zaskoczyli Aktywny Piotr Brożek mija rywali obrony gospodarzy. W pierwszej połowie agresywnie i zabójczo skutecznie grająca Wisła zdecydowanie panowała na boisku. Po przerwie obraz gry zmienił się znacząco bo gra rezerw z minuty na minutę stawała się coraz bardziej zachowawcza. Nie mający już nic do stracenia goście wykorzystywali to, dużo częściej pojawiając się pod bramką Piekutowskiego.
W 57 minucie przy nieco biernej postawie obrony Wisły niegroźnie dośrodkowali na 5-ty metr. Niespodziewanie "Piekut" wypuścił piłkę, co błyskawicznie wykorzystał Wojtas. Po jego lobie piłkę usiłował wybić wślizgiem Kowalczyk, ale zdaniem liniowego zrobił to już zza linii końcowej. W 74 minucie spodziewający się odgwizdania spalonego Kowalczyk nie interweniował. Stojący na 16-tym metrze Świerad natychmiast uderzył ją z powietrza i ta wpadła przy słupku obok biernie przyglądającego się temu Piekutowskiego. Na więcej gościom nie pozwolił jednak przede wszystkim świetnie spisujący się w obronie Jop.
Wisła II - Sandecja 4-2 (4-0) 1-0 Frankowski 6 min 2-0 Frankowski 9 min 3-0 Iheanacho 26 min 4-0 Iheanacho 39 min 4-1 Wojtas 57 min 4-2 Świerad 73 min
Wisła II: Piekutowski - Jop, Mysiak, Kowalczyk, Stolarczyk - Husejko (61 Ławecki), Strąk (70 Zawadzki), Ekwueme, Brożek - Frankowski (89 Kmiecik), Iheanacho (83 Szałęga)
Widzów ok. 700 (w tym ok. 80 gości)
(adasss)
Źródło: The White Star Division