2004.03.27 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:4

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:56, 8 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:4

• Po świetnym meczu krakowska Wisła rozgromiła w Zabrzu Górnika aż 4:0! Biała Gwiazda nie była już tylko - jak w pierwszych dwóch spotkaniach tej wiosny - maszynką do robienia punktów. Wisła zagrała dobry, wyrównany mecz, grała z pomysłem i polotem. Co więcej, Wisła przez ponad godzinę grała w Zabrzu w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartkę, po dwóch żółtych zobaczył Mijailović. Dwa kolejne gole do swojej kolekcji dorzucił Maciej Żurawski, po jednym strzelili Damian Gorawski i pechowiec: Nikola Mijailović.

XVI kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Zabrze, ul. Roosevelta, 27 marca 2004 r., godz. 18:15

Widzów: 4000 + ok. 750 z Krakowa, sędziował: Jarosław Żyro (Bydgoszcz)

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 0:4 Bramki:

0:1 Gorawski (7.)

0:2 Mijailović (24.)

0:3 Żurawski (62.)

0:4 Żurawski (86.)


Składy:

Lech

Felipe

Karwan

Wojciechowski (54. Joao Paulo)

Jakosz

Probierz

Moskal

Bukalski (46. Nogawa)

Popiela

Chałbiński

Makriew (80. Buśkiewicz)


Majdan Kłos

Głowacki

Jop

Mijailović

Uche

Szymkowiak

Cantoro

Brożek (33. Stolarczyk)

Żurawski

Gorawski (73. Ekwueme)


Piłkarz meczu:

Maciej Żurawski

• Od pierwszych minut ton grze nadawała Wisła, która prowadzenie objąć mogła już w 4. minucie! Po raz pierwszy obrońcom gospodarzy urwał się Żuraw, ograł już nawet Piotra Lecha, ale zmierzającą do bramki piłkę wybija obrońca! Minutę później defensorom gospodarzy udaje się powstrzymać Kalu Uche, ale zgodnie z przysłowiem: do trzech razy sztuka - za trzecim razem pada gol! W środku pola piłkę rozgrywa Cantoro z Szymkowiakiem, który rzuca prostopadle w pole karne. Do piłki startuje Żuraw, ale szybszy jest od niego Lech, który... w stylu Kahna przepuszcza piłkę! Żuraw szybko wygarnia ją, ale strzela w słupek, tam jednak gdzie potrzeba jest Damian Gorawski, który dobija lewą nogą, do pustej bramki i Wisła szybko obejmuje prowadzenie! Piorunujący początek Wisły i solidne podziękowania dla... bramkarza Górnika!

Prowadzenie uspokaja wiślaków, którzy kontrolują jednak poczynania na boisku. Górnik zaś jedynym efektem - jakim może się poszczycić - jest wywalczenie kolejnych rzutów rożnych (pięć w I połowie). I właśnie po tym stałym fragmencie gry robi się niebezpiecznie pod bramką Wisły w minucie 16. Jakosz z najbliższej odległości nie był jednak w stanie pokonać świetnie interweniującego Majdana. Po kolejnej minucie tylko spalony ratuje Wisłę od straty gola. Probierz ładnie uderzył nożycami w długi róg, ale sędzia słusznie bramki nie uznał. W 21. minucie pierwsze ostre starcie Probierza z Mijailoviciem, po którym nasz obrońca, za odepchnięcie łokciem (?) ogląda pierwszą żółtą kartkę. Po kolejnej minucie Nikola ostro wchodzi w nogi Moakala, lecz sędzia pobłażliwym okiem spoglądnął na młodego Serba, bo już za ten faul, mógł wylecieć z boiska! Mimo to, że Niko osłabił drużynę, to za te 29. minut, które spędził na boisku należą mu się duże brawa. Jego ambitna i waleczna postawa na pewno cieszyć może trenera i kibiców, taki piłkarz był po prostu Wiśle potrzebny. Na szczególne słowa uznania zasługuje także akcja, po której młody Serb zdobył bramkę! Nieczęsto oglądać można w polskiej lidze akcje, po której jeden piłkarz ogrywa w polu karnym trzech (!) rywali i strzela gola. W dodatku, gdy jest... obrońcą!

W 23. minucie daje o sobie znać Piotr Brożek, który ładnie urywa się na lewym skrzydle, schodzi do środka, ale strzela, choć celnie, to jednak o wiele za lekko. W 24. minucie Nikola Mijailović pokazuje prawdziwe show! Wpada z piłką w pole karne gospodarzy, tam ośmiesza trzech rywali, strzela z ostrego kąta, a nasz ulubieniec - Piotr Lech między parkanami wpuszcza piłkę do siatki!!! 2:0 dla Białej Gwiazdy, pierwszy gol Nikoli w barwach Wisły i ogromna jego radość! Nie na długo jednak... Prawy pomocnik Górnika, Michał Probierz, to stary boiskowy wyga, w 29. min. prowokuje - zupełnie niepotrzebny - faul ambitnie walczącego Nikoli w środkowej strefie boiska, za który Serb ogląda drugą żółtą kartkę, a więc po chwili i czerwoną i musi opuścić boisko! Gramy w dziesiątkę i trener Kasperczak zmuszony jest dokonać zmiany taktycznej. Za dobrze grającego Brożka wchodzi Maciej Stolarczyk.

Górnik zaczyna wietrzyć swoją szansę i kilka razy atakuje. Nie stwarza jednak - poza niecelnym uderzeniem Makriewa - żadnych super groźnych akcji. Wynik mógł natomiast podwyższyć Mauro Cantoro, ale jego uderzenie minęło spojenie bramki Górnika.

Do przerwy jest więc 2:0 i choć ostatni kwadrans gramy w osłabieniu, to na boisku tego nie widać. Podobnie jest w II połowie, a nawet... lepiej! Wisła ma cały czas przewagę, a gospodarze niewiele są w stanie zdziałać!

II część meczu zaczyna się od dziwnej sytuacji., W 51. minucie w pole karne gospodarzy piłkę wrzuca Mirek Szymkowiak, tę głową odbija Wojciechowski, by po chwili... opuścić boisko na noszach! Mokra piłka niemalże... znokautowała młodego obrońcę Górnika!

W 60. min. najgroźniejsza akcja gospodarzy w II połowie. Po kolejnym rzucie rożnym, głową uderza Chałbiński, Majdan mija się z piłką, na szczęście stojący przed bramką Szymek wybija ją daleko przed siebie! Po chwili jest już jednak 3:0! Dokładną piłkę w pole karne wrzuca Uche, a tam mimo asysty dwóch obrońców Maciej Żurawski strzela mocno, w krótki róg bramki Lecha, który i tym razem się nie popisał! Nie umniejsza to jednak zasług strzelca! Brawo Żuraw!!!

Mimo trzybramkowego prowadzenia Wisła nie zwalnia tempa. Swoją okazje ma Uche, ale po rzucie rożnym egzekwowanym przez Żurawia, uderzona przez Nigeryjczyka głową piłka mija bramkę minimalnie. Po chwili znów kombinacja Uche - Żuraw, ale najlepszy strzelec ligi myli się minimalnie. W 74. min. kapitalnie wiślacy. Szymek miękko w pole karne do Maćka, a ten przepięknie strzela z woleja w krótki róg. Lech pokazał się jednak tym razem z dobrej strony. Podobnie jak w min. 77. kiedy znów niepokoił go Żuraw i w 78. kiedy wybronił uderzenie głową Tomka Kłosa. Reprezentacyjny obrońca Wisły udowadnia - w min. 81. - że jest groźny nie tylko przy rogach. Po faulu na Szymku, Wisła ma rzut wolny z ok. 20 metrów, a uderzona przez Kłosa piłka trafia w poprzeczkę! W 85. min. Żuraw do Uche ten strzela, piłka w siatce, ale sędzia słusznie dopatrzył się spalonego... Czy to nie Wisła gra w osłabieniu? Można śmiało zapytać!

W 86. min. Żuraw podwyższa wynik! Świetne podaje mu Szymek, a Maciek w pełnym biegu mija Lecha i strzela do pustej bramki - 4:0!

Wisła zagrała w Zabrzu świetny mecz. Nikomu nie przeszkadzała grząska murawa i padający niemal przez całe spotkanie śnieg z deszczem! Rozpędzeni wiślacy nie zostawili złudzeń gospodarzom! Waleczność, składne akcje, to było to co mistrzowie Polski dzisiaj zaprezentowali i przed kolejnymi meczami, taka ich postawa, napawa optymizmem! Gra naszych pupili zaczyna się zazębiać, czego wcześniej brakowało! Za dzisiejszy występ - należą się im wielkie brawa!

• Dodał: Piotr


Komentarz pomeczowy

• Po dwóch pierwszych kolejkach wiosennej rundy rozgrywek ekstraklasy, kibice Białej Gwiazdy mieli jeden powód do zadowolenia na trzy możliwe. Piłkarze Wisły zgromadzili komplet punktów - to jedyny powód do radości. Dwa pozostałe - rozmiary zwycięstwa, oraz styl zaprezentowany podczas wspomnianych meczów - pozostawiały wiele do życzenia.

Oczywiście rozumiemy, że do zespołu weszło kilku nowych zawodników i jedynym czynnikiem, który jest potrzebny nowej drużynie to czas, bo zarówno sami piłkarze, jak i osoba szkoleniowca pozwalają bardzo optymistycznie spoglądać w przyszłość. Mimo tego należało się spodziewać, że drużyna, która miała trochę czasu na sparingach, aby zgrać poszczególne formacje, zaprezentuje coś optymistycznego w swojej grze. Tymczasem przyszło nam oglądnąć dwa piłkarskie gnioty. Całe szczęście, że Wisła to jednak klasowa drużyna i nawet gdy idzie jak po grudzie to i tak są w stanie wygrać z niezwykle umotywowanymi beniaminkami z Polkowic i Nowego Dworu Mazowieckiego. Dlatego z dużą niecierpliwością oczekiwaliśmy na mecz w Zabrzu, z tamtejszym Górnikiem. Spotkanie to miało dać odpowiedź, czy w grze Wisły następuje jakakolwiek progresja, szczególnie, że w najbliższej perspektywie, naszych ulubieńców czekają spotkania, które prawdopodobnie zadecydują o tytule Mistrza Polski (mecze z Amicą, Legią i Groclinem). Z tego powodu mecz w Zabrzu był bardzo ważny, tym bardziej, że to ostatni mecz przed wspomnianym serialem. Nie licząc oczywiście przerywnika w postaci wyprawy do imienniczki z Płocka.

Czekaliśmy z niecierpliwością i dużą obawą. Jak się okazało zupełnie niesłusznie. Po raz pierwszy w tej rundzie piłkarze Wisły zagrali z należytą determinacją, efektownie a co najważniejsze z imponującą skutecznością. Tym bardziej jest to godne podkreślenia, że przez godzinę grali w dziesiątkę. Okazało się, że drużynie prowadzonej przez Henryka Kasperczaka absolutnie nie robi różnicy czy gra w dziesięciu czy w jedenastu. Strata jednego zawodnika, do tego skrajnego obrońcy, który w systemie 4-4-2 jest dość istotnym elementem, może spowodować zmianę taktyki, oraz wymusić zmianę proporcji między atakowaniem, a bronieniem. Tymczasem po zejściu Nikoli Mijailovicia w grze Wisły nie nastąpiła absolutnie żadna jakościowa zmiana. Co więcej, wprowadzony na miejsce serbskiego obrońcy Maciej Stolarczyk udowodnił, że jest równie dobrze dysponowany jak reprezentant młodzieżówki Serbii i Czarnogóry. Taktyka Wisły również nie uległa zmianie. Drużyna nadal atakowała, choć ustawienie zespołu zostało zmienione na 4-4-1.

Kolejną oznaką wiosny w grze Wisły jest fakt, że bramki oprócz napastników mogą strzelać także obrońcy. Tutaj więcej uwagi należy poświęcić Mijailoviciowi, który nie tylko udowodnił, że potrafi grać twardo, nieustępliwie, czasem wręcz brutalnie, ale również potrafi w iście brazylijskim stylu zakręcić trzema obrońcami drużyny przeciwnej, po czym bardzo precyzyjnym strzałem między parkanami bramkarza posłać piłkę wprost do bramki. Obecnie Nikola wydaje się największym zimowym wzmocnieniem Wisły! Pozostaje tylko czekać, aż okrzepnie i nabierze doświadczenia, co pozwoli mu pozostawać obojętnym na prowokację rywali. Zrzucamy to jednak na młody wiek tego zawodnika, co nie zmienia faktu, że tak zadziorny, waleczny i nieustępliwy zawodnik bardzo się drużynie przyda. Zmiana w ustawieniu linii obrony wpłynęła na jakość gry tej formacji. Mecz z Górnikiem to pierwszy mecz wiosną, w którym Wisła nie straciła bramki. Oczywiście spora w tym zasługa Radosława Majdana, ale wydaje się, że wariant z Kłosem na prawej stronie jest znacznie bardziej korzystny dla sposobu gry tej formacji niż wariant z Kłosem w środku bloku. Głowacki z Jopem (choć Mariusz piłkarsko jest słabszy niż Kłos) prezentuje się korzystniej niż Głowa z Kłosem, czy ten ostatni z Kowalczykiem, a wynika to z faktu, że Arek i Mariusz grają ze sobą już od dłuższego czasu i potrafili doskonale ze sobą współpracować nawet w tak trudnych meczach jak te z Parmą, Schalke czy Lazio. Przyszłość tej formacji zależy w tej chwili od trenera Kasperczaka. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy będzie miał spory dylemat, czy postawić na Kłosa sadzając na ławce Baszczyńskiego czy znaleźć miejsce obu, kosztem Jopa. W tym miejscu należy zauważyć, że tego typu problemy chciałby mieć każdy trener prowadzący profesjonalny klub.

Progresja formy zauważalna była również w drugiej linii Wisły. Mirosław Szymkowiak wreszcie posyłał prostopadłe piłki w swoim dobry starym stylu. Znakomicie regulował tempo rozgrywania akcji, co od razu odbiło się na skuteczności całej drużyny. Wielkie słowa uznania należą się Mauro Cantoro, który doskonale radzi sobie w roli defensywnego pomocnika, niezwykle skutecznie czyszczącego przedpole wiślackiej bramki. Do tego robi to z głową, unikając głupich fauli. Skrzydła Wisły też powoli zaczynają rozpościerać swoje piórka. Co prawda Kalu jeszcze nie przypomina tego zawodnika, który wprawił w osłupienie publiczność na Stadionie Olimpijskim w Rzymie, ale po półrocznym rozbracie z piłką nie można wymagać cudów. Z całkiem dobrej strony zaprezentował się Piotr Brożek, który obecnie, wydaje się, że jest bardziej przydatny drużynie niż Brazylijczyk Edno. Jeśli młody wiślak wytrzyma ciężar gatunkowy najbliższych meczów, to Edno może na dobre zaprzyjaźnić się z ławką rezerwowych.

O Macieju Żuławskim nie trzeba nic pisać. Kto widział wszystkie trzy mecze wiosny - bądź tylko ich fragmenty - ten wie, że Żuraw to 50% wartości drużyny. Nawet gdy zespół gra słabiej, to on jest w stanie sam wygrać mecz. Swojej klasy już nikomu nie musi udowadniać, a mimo to w Zabrzu znów był pierwszoplanową postacią (który to już raz), strzelając dwie bramki, a mógł przy odrobinie szczęścia (słupek w I połowie) strzelić i trzecią. Wielka sportowa klasa. Drugi napastnik Białej Gwiazdy Damian Gorawski również wpisał się na listę strzelców. Czegóż więcej wymagać od napastnika? Praktycznie niczego, dlatego pomijamy milczeniem, że optycznie był to najsłabszy występ reprezentacyjnego... pomocnika, bo taką rolę pełni Gora w kadrze Janasa.

Oczywiście malkontenci mogą podkreślić fakt, że zespół Górnika był najsłabszą drużyną z którą wiślacy zmierzyli się na razie w rundzie wiosennej. I będą mieli rację, bo rzeczywiście był. Ale to już akurat nie wina Wisły, że przeciwnik pozwolił im na dość wiele, a poza tym sami zawodnicy Górnika, oraz ich trener Waldemar Fornalik podkreślali klasę Wisły, co najlepiej świadczy o tym, że wygrana w Zabrzu to przede wszystkim zasługa piłkarzy z Krakowa, a nie niefrasobliwości tych z Zabrza.

Cieszmy się zatem, że wreszcie, przed bardzo ważnymi wiosennymi spotkaniami z sąsiadami z tabeli, w grze Białej Gwiazdy widać wyraźny progres jakościowy oraz rosnącą determinację w dążeniu do pierwszego celu w tym roku, czyli obrony tytułu Mistrzów Polski. Tak trzymać Panowie!