2004.05.02 Wisła Kraków - Widzew Łódź 3:1

Z Historia Wisły

2004.05.02, I Liga, 21. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:15
Wisła Kraków 3:1 (0:0) Widzew Łódź
widzów: 10.000
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki
Kalu Uche 47’
Marcin Baszczyński 67’

Piotr Brożek 90’
1:0
2:1
2:1
3:1


81' Lélo

Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Nikola Mijailović grafika: Zmiana.PNG (90’ Maciej Stolarczyk)
Kalu Uche
Mauro Cantoro
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 69’ Martins Ekwueme
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (65’ Piotr Brożek)
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (74’ Paweł Strąk)

trener: Henryk Kasperczak
Widzew Łódź
Norbert Tyrajski
Rafał Pawlak
Arkadiusz Kaliszan
Marek Walburg
Marcin Drajer
Patryk Rachwał
Jakub Rzeźniczak grafika: Zmiana.PNG (71’ Łukasz Masłowski)
Juliano Grafika:Zk.jpg
Luiz Carlos grafika: Zmiana.PNG (89’ Damian Seweryn)
Adam Cichon grafika: Zmiana.PNG (80’ Andrzej Rybski)
Lélo

trener: Franciszek Smuda
200. mecz Macieja Żurawskiego w Ekstraklasie

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wstęp do meczu z Widzewem

W ostatnich kolejkach ekstraklasy Wiślacy zmierzyli się z najtrudniejszymi rywalami i wydaje się, że już nikt nie może stanąć im na drodze po mistrzowski tytuł. Tymczasem drużyna Widzewa na pewno nie ułatwi Wiśle drogi po trofeum. Celem łodzian jest utrzymanie w lidze, potrzebny jest więc każdy punkt, choćby wyrwany Mistrzowi Polski..

Na sześć kolejek przed końcem sezonu drużyna Białej Gwiazdy ma pięć punktów przewagi nad Legią, dziewięć nad trzecią w tabeli Amiką oraz spotkania z tymi zespołami za sobą. Przed nią grono słabszych, ale zapewne równie mocno umotywowanych przeciwników. - Nie mamy nic do stracenia. Mamy nadzieję, że Wisła nas zlekceważy - przekonywał Mastalerz. Wiślacy już kilkakrtonie "przejechali się" na teoretycznie słabszych rywalach (remisy ze Szczakowianką i Valerengą, czy przegrane z Odrą), więc wierzymy, że wyciągnęli z tego odpowiednie wnioski i już w sobotę, traktując rywala poważnie od początku do końca, zaprezentują dalszy ciąg swej dominacji.

Wynik poniedziałkowej konfrontacji pomiędzy Amiką i Legią może wzmocnić Wisłę na pozycji lidera lub przybliżyć do niej którąś z bezpośrednich rywalek. Jednakże spotkania pierwszej kolejki piłkarskiej ekstraklasy w Unii Europejskiej nie zmienią ustawienia na szczycie tabeli. Bez względu na to, jakim wynikiem zakończy się mecz inauguracyjny, choć wiemy, że wynik może być tylko jeden..

Niedzielne spotkanie będzie 48. pomiędzy obiema drużynami. 20-krotnie zwyciężała Wisła (także w ostatnim, jesiennym pojedynku), 14 razy górą był Widzew, w 13 grach padł remis. Na chwilę obecną, różnica punktowa między jedenastkami wynosi 33 punkty. Wisła na boisku, na którym wygrała wszystkie dotychczasowe mecze ligowe tego sezonu, podejmie Widzew, który tylko raz wygrał na wyjeździe (jesienią w Polkowicach). Spotkanie rozpocznie się 43 godziny i kwadrans po wstąpieniu Polski do UE, będzie transmitowane przez Canal+ Niebieski.

Łodzianom nie układa się w tym sezonie zbyt dobrze, o czym świadczy chociażby lokata w tabeli. W rundzie wiosennej zdobyli tylko sześć punktów i znaleźli się niebezpiecznie blisko bezpośredniej strefy spadkowej. Zawodnicy drużyny walczącej o ligowy byt zapowiadają jednak, że zrobią wszystko, by zdobyć punkty oddalające ją od groźby spadku. Ciężko jednak będzie pokonać Wisłę, dużymi krokami zmierzającą w stronę mistrzowskiej patery. - Nie przegraliśmy trzech spotkań i z Wisłą Kraków chcemy podtrzymać tą passę - zapowiada Adam Cichoń.

Atutem Widzewa w podjęciu walki może okazać się jego szkoleniowiec, dobrze znany, choć gorzej wspominany, pod Wawelem Franciszek Smuda. Wsparcie zapowiadają także kibice RTS-u, którzy mają przyjechać do Krakowa specjalnym pociągiem.

Drużyna Białej Gwiazdy nie ma takich kłopotów kadrowych, jak jesienią. Prawie w komplecie przygotowuje się do jutrzejszego pojedynku. Na boisku na pewno nie zobaczymy bardzo związanego z Widzewem Mirka Szymkowiaka, który pauzuje za żółte kartki. Jego absencja wyjątkowo ma także zabarwienie pozytywne. Przede wszystkim będzie mógł odpocząć, co patrząc na ilość jego pokładania się na murawie np. w Grodzisku, może okazać się zbawienne. Nadarzy się także okazja wyleczenia problemu z mięsniami grzbietu, które co jakiś czas dają "Szymkowi" znać o sobie. W miejsce Mirka trener Kasperczak będzie mógł wypróbować Pawła Strąka, Martinsa Ekwueme lub wracającego po kontuzji Mariusza Kukiełkę.

Zespół gości jest bardziej osłabiony. Wiadomo już, że nie zagrają: odpoczywający za kartki Nazaruk oraz kontuzjowani Szymczyk i Ława. Absencja tego ostatniego może być dla widzewiaków najpoważniejszym osłabieniem - dobrze się prezentował i nawet strzelił jedną z pięciu wiosennych bramek Widzewa. Z kadry wypadł już wcześniej Brazylijczyk Bruno. Do Krakowa nie przyjadą także Pieprzyk i Partyka, którzy wystąpią w meczu rezerw.

Choć Wisła przystąpi do tego spotkania w roli niekwestionowanego faworyta i raczej nie powinna zostawić złudzeń swemu rywalowi, należy pamiętać, że ewentualne sprawienie niespodzianki byłoby dla łódzkiej drużyny niesamowitym zastrzykiem wiary w odrobienie strat i utrzymanie się w lidze. A o tym, kto zostanie mistrzem, a kto spadnie, jak zwykle zadecyduje boisko..

(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Mistrzowska atmosfera

Na Reymonta coraz wyraźniej czuć powiew mistrzowskiej atmosfery. Wisła potrafiła wygrać kolejny mecz, w którym z początku szło jej jak po grudzie. Po bramkach Kalu Uche, Marcina Baszczyńskiego i Piotra Brożka "Biała Gwiazda" wygrała z Widzewem 3:1. Świetne zawody rozegrał Mauro Cantoro, a Maciej Żurawski asystował przy wszystkich trzech bramkach. - To ważny krok w kierunku naszego celu - Mistrzostwa Polski - cieszył się po meczu Henryk Kasperczak.

Taktyka drużyny gości nie różniła się od początku spotkania zbyt wiele od innych drużyn, które do Krakowa przyjeżdżały po jak najmniejszy wymiar kary. Kibice szybko mogli się jednak zorientować, że drużyna zlepiona przez Franciszka Smuda funkcjonuje całkiem sprawnie. Linia pomocy bardzo szybko przemiesczała się to pod swoją bramkę, to wspierała osamotnionego Lelo, który nie był typowym napastnikiem, gdyż także był obarczony zadaniami defensywnymi.

Do takiej taktyki rywali zdążyliśmy się już przyzwyczaić, lecz w niedzielę goście napsuli Wiślakom wyjątkowo dużo krwi. Na boisku wyraźnie widać było brak pauzującego za kartki Mirosława Szymkowiaka, którego nie był w stanie zastąpić stremowany Martins Ekwueme. Dlatego z boiska przez pierwsze 45 minut bardzo często wiało nudą. - Powiedzmy sobie szczerze, pierwsza połowa była do bani - nie "czarował" po meczu Maciej Żurawski. - Ech... a w Unii Europejskiej miało być tak pięknie - żartowali kibice.

Powodów do narzekań mogło być znacznie mniej, gdyby większą spostrzegawczością popisali się sędziowie dzisiejszego spotkania. W 22. minucie z rzutu wolnego w pole karne zagrał Żurawski, obrońcy wybili piłkę poza "16", tam dopadł do niej Mauro Cantoro, uderzył, lot piłki głową zmienił jeszcze Tomasz Frankowski i ta wpadła do siatki. Sedziowie dopatrzyli się pozycji spalonej, co było ewidentnym błędem.

Pierwszą groźną akcję spotkania w szóstej minucie przeprowadził Damian Gorawski, który ściął z lewej strony, lecz uderzył dużo za wysoko. Za chwilę celniej uderzył Frankowski, ale piłkę łatwo złapał Norbert Tyrajski. W 9. minucie po raz pierwszy do głosu doszli goście. Aktywny Das Santos wpadł w pole karne, zagrał do Lelo, a ten otoczony przez obrońców uderzył z woleja ponad poprzeczką bramki Majdana.

Goście przed przerwą jeszcze kilkakrotnie groźnie kontrowali. W 25. minucie wyszli z akcją trzech na trzech i mogło być bardzo groźnie, lecz Das Santos uwikłał się w pojedynek z Tomaszem Kłosem i stracił piłkę. Chwilę później w podobnej sytuacji, piłkę na rzecz Marcina Baszczyńskiego stracił Juliano. Pod koniec połowy wreszcie groźniejsze stały się akcje Wisły. W 32. minucie do centry z rzutu wolnego nie doszedł Żurawski, a dobitka Uche została zablokowana. 5 minut później kontrę gospodarzy udanym wślizgiem powstrzymał Marek Walburg. W 42. minucie natomiast pod bramką Tyrajskiego powstał prawdziwy kocioł, lecz ani Frankowski, ani Gorawski nie zdołali skierować piłki do siatki. Kibiców za moment rozbawił... zając, który ni stad ni zowąd pojawił się na murawie, obiegł boisko i zniknął za bandami reklamowymi.

Jak się okazało druga odsłona meczu była znacznie ciekawsza. Już dwie minuty po wznowieniu gry kibice "Białej Gwiazdy" mieli powód do radości. Po dośrodkowaniu Żurawskiego z rzutu rożnego, celnym uderzeniem z woleja z bliskiej odległości popisał się Kalu Uche (asysta: Żurawski). Uradowany Nigeryjczyk wykonał swoje salta i zerwał trykot meczowy, pod którym ukrywał koszulkę z napisem "Kocham was wszystkich". Wisła wreszcie zaczęła grać z polotem. W 53. minucie Frankowski zagrał do Gorawskiego, ten uderzył mocno w stronę bramki, piłka odbiła się od jednego z obrońców, zmieniła kierunek lotu i... minimalnie minęła bramkę gości.

W 58. minucie bliski zdobycia drugiego gola był Tomasz Frankowski, który po podaniu Żurawskiego znalazł się sam na sam z bramkarzem Widzewa. Bohater ostatnich spotkań technicznie "pyknął" piłkę nad interweniującym Tyrajskim, jednak znakomitą interwencją popisał się Walburg, który ofiarnym wślizgiem uratował swój zespół. - Uderzyłem piłkę za lekko - żałował po meczu wiślacki snajper.

Na bramkę Widzewa znów sunęły ataki za atakami, lecz wciąż brakowało skuteczności. W 62. minucie lewym skrzydłem popędził "Franek", świetnie minął Walburga, dośrodkował w pole karne, lecz tam w dogodnej sytuacji przeszkodzili sobie Żurawski z Baszczyńskim. - Nie wiem skąd wziął się ten brak dokładności - dziwił się po meczu "Baszczu". Pięć minut później Wiślackiemu obrońcy precyzji nie brakło z pewnością. Do rzutu wolnego podyktowanego za faul na Ekwueme podszedł Żurawski. Napastnik Wisły bardzo mocno uderzył, Tyrajski zdołał sparować piłkę na poprzeczkę, jednak nadbiegający Baszczyński zdołał skierować ją do siatki (asysta: Żurawski). Warto wspomnieć tu o zachowaniu Tomasza Frankowskiego, który mógł piłkę wbić do siatki z odległości kilku centymetrów, jednak najwyraźniej nie chciał pozbawiać radości ze strzelonego gola prawego obrońcy zespołu Wisły. - Dobrze, że się powstrzymałem, bo sędzia znów mógł dopatrzeć się spalonego - komentował "Franek" po meczu.

Chwilę później Wisła doznała osłabienia, które znacznie wpłynęło na styl jej gry. Drugą żółtą kartką za próbę wymuszenia rzutu karnego ukarany został Martins Ekwueme. Trener Henryk Kasperczak od razu dokonał zmiany. W miejsce Frankowskiego na boisku pojawił się Paweł Strąk, a poczynania ofensywne zostały ograniczone do minimum. Obrona Wisły przeżywała trudne chwile, a kibice przecierali oczy ze zdziwienia - już dawno nie widzieli swoich pupili grających tak defensywnie. - Widzew zaczął grać ofensywnie i troszeczkę się kotłowało - komentował po meczu Baszczyński. W 81. minucie zrobiło się na prawdę gorąco. Pawlak zacentrował w pole karne do nieobstawionego Lelo, który z pięciu metrów spokojnie głową skierował piłkę do siatki. - Jeden z naszych obrońców trzymał Lelo, a później zostawił go w polu karnym. Nie wiem kto, z pewnością jeszcze przeanalizujemy tą sytuację - komentował Radosław Majdan. Piotr Brożek natomiast przychylił się do wersji, że tuż przed stratą bramki Walburg odbierając piłkę sfaulował Mijailovicia. - Obrońca Widzewa zaatakował Nikolę wyprostowaną nogą. Sędzia powinien przerwać grę.

Wisła wciąż grała defensywnie, lecz kontry były coraz groźniejsze. Szansę na uzyskanie korzystnego wyniku zwietrzyli goście, którzy jeszcze bardziej odpuścili grę obronną. W 82. minucie obrońcom uciekł "Żuraw", lecz z 16 metrów uderzył niecelnie. Za chwilę w pole karne wpadł rozgrywający świetne zawody Mauro Cantoro, jednak po minięciu dwóch obrońców, został zablokowany. Wreszcie w doliczonym czasie gry padła ostatnia bramka spotkania. Świetnym prostopadłym podaniem popisał się Cantoro, z piłką po prawej stronie zabrał się Żurawski, który najpierw minął jednego z obrońców, a następnie wystawił futbolówkę nadbiegającemu środkiem Piotrowi Brożkowi, który strzałem do opuszczonej bramki pokonał golkipera gości po raz trzeci (asysta: Żurawski).

(mat19 & maaarcin)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Widzew Łódź 3:1

Wisła uczyniła kolejny krok na drodze do mistrzostwa, pokonując łódzki Widzew 3:1. Nie było to łatwe spotkanie, tym bardziej, że w 69. minucie drugą żółtą kartkę otrzymał Martins Ekwueme.

Nawet jednak słabiej grająca Wisła, lepsza była od dobrze grającego Widzewa, zasłużenie zdobywając kolejne trzy punkty w drodze do mistrzostwa!

XXI kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Kraków, ul. Reymonta, 2 maja 2004 r., godz. 19:15

Widzów: 10000, sędziował: Robert Małek (Katowice)

Wisła Kraków - Widzew Łódź 3:1

Bramki:

1:0 Uche (47.)

2:0 Baszczyński (67.)

2:1 Lelo (81.)

3:1 Brożek (90.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Mijailović (89. Stolarczyk)

Uche

Cantoro

Ekwueme

Gorawski (65. Brożek)

Żurawski

Frankowski (73. Strąk)


Tyrajski Pawlak

Kaliszan

Walburg

Drajer

Rachwał

Juliano

Rzeźniczak (70. Masłowski)

Carlos (88. Seweryn)

Lelo

Cichoń (73. Rylski)


Piłkarz meczu:

Kalu Uche

• Po triumfie w Grodzisku zdaniem wielu obserwatorów, nawet neutralnych, Wisła wyszła na ostatnią prostą wiodącą do Mistrzostwa Polski. Do końca rozgrywek pozostały nam do rozegrania mecze jedynie z zespołami z dolnych rejonów tabeli. W każdym z nich Wisła jest zdecydowanym faworytem, nikt jednak łatwo nam już punktów raczej nie odda, o czym przekonaliśmy się w spotkaniu z Widzewem.

Pierwsza połowa meczu rozczarowała, i poziomem gry, i wynikiem. Wisła atakował schematycznie i za wolno. Widzew koncentrował się na grze obronnej, prezentując się zresztą pod tym względem całkiem przyzwoicie. W tym konkretnym przypadku oznaczało to konsekwencję w wypełnianiu zadań powierzonych przez Franciszka Smudę i unikanie prostych błędów, które ułatwiłyby zadanie wiślakom. W poczynaniach naszego zespołu dał się odczuć brak pauzującego za kartki Mirosława Szymkowiaka. Henryk Kasperczak dał szansę Martinsowi Ekwueme. Pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce w lidze pokazał, że Nigeryjczyk ma talent, ale za mało doświadczenia, aby pokierować grą zespołu. Słabo spisywała się także lewa flanka, gdzie znacznie poniżej oczekiwań wypadli Nikola Mijailović i Damian Gorawski. Pasywnie grał Maciej Żurawski. Dlatego też sytuacji w pierwszej połowie Wisła stworzyła sobie niewiele. Jedna z nich zakończyła się jednak zdobyciem gola. Z około trzydziestego metra w stronę bramki łodzian wypalił Mauro Cantoro. Piłkę przejął Tomasz Frankowski, który sprytnym strzałem umieścił ją w siatce. Radość kibiców i piłkarzy z Krakowa trwała jednak raptem parę chwil, gdyż sędzia boczny zasygnalizował pozycję spaloną naszego snajpera. Działo się to wszystko w 22. minucie spotkania... gdyby gol został uznany przebieg pierwszej połowy byłby z pewnością inny. Przez parę minut wydawało się, że decyzja sędziego wywołała u wiślaków tzw. sportową złość, gdyż nieco żwawiej biegali po boisku. Brakowało jednak klarownych sytuacji do oddania strzału, tym bardziej, że piłkarze Wisły chwilami dokonywali najgorszych wyborów, jak kontynuować nieźle zapowiadające się akcje. Celowali w tym lewoskrzydłowi, którzy wiele razy gubili piłkę, także w sytuacjach, w których chwilę wcześniej popisywali się udanym dryblingiem. I tak do rangi wydarzenia urosło bezceremonialne wtargnięcie na boisko w 43. minucie... zająca. Nawiasem mówiąc, dzielny zwierzak (lub jego bardzo podobny kuzyn) urządził sobie podobną wycieczkę już przed meczem...

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego akcentu. W 47. minucie rzut różny wykonał Żurawski, piłka minęła graczy Widzewa, a dobrze ustawiony Kalu Uche przypieczętował swój do tej pory dobry wystąp celnym strzałem z kilku metrów. Kibice mieli nadzieję, że pierwszy gol będzie dopiero wstępem do festiwalu strzeleckiego i rzeczywiście Wisła ruszyła do zdecydowanych ataków. Co prawda od 48. do 51. minuty w roli głównej wystąpił sędzia, dając w tym okresie 3 żółte kartki (dla Juliano, Ekwueme, Mijailovica), ale już w 53. minucie bardzo dobrą akcję Frankowskiego kończył groźnym strzałem Gorawski. Trafił co prawda w... Żurawskiego, ale ten zmienił lot piłki i ta tylko o centymetry minęła prawy słupek bramki Norberta Tyrajskiego. W 56. groźną kontrę Widzewa zakończył niecelny strzał Juliano. W dwie minuty później przed szansą kontynuowania znakomitej passy stanął Frankowski, który po świetnym dograniu Żurawia wyszedł sam na sam. Lekko podcięta piłka zmierzała wydawało się nieuchronnie do siatki, ale obrońca Widzewa zdołał wybić ją z linii bramkowej... Szkoda, Franek na gola zasłużył. Przewaga Wisły rosła, ale zamknięty na własnej połowie Widzew przez 10 minut bronił się dzielnie przed stratą drugiej bramki. Wreszcie w 66. minucie niezłą akcję przeprowadził Ekwueme, który został powstrzymany faulem niedaleko linii pola karnego. Rzut wolny wykonał Żurawski, Tyrajski sparował piłkę na poprzeczkę, ale instynkt godny łowcy bramek zaprezentował Marcin Baszczyński, który strzałem z bliskiej odległości podwyższył wynik spotkania. Warto zauważyć, że piłkę mógł jeszcze dotknąć Frankowski, ale nad własne dokonania przedłożył zasługi kolegi. Brawo dla strzelca gola, brawa też dla Franka!

Przy wyniku 2:0 wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na łatwą końcówkę meczu, tym bardziej, że obrona Wisły pewnie rozbijała nieliczne ataki Łodzian. Niestety, w 69. za rzekome wymuszanie karnego drugą żółtą kartkę dostał Ekwueme. Widzew zwietrzył swoją szansę, tym bardziej, że tym razem w przeciwieństwie do spotkania w Zabrzu Wisła „nie zareagowała pozytywnie”, niespecjalnie przeszkadzając drużynie Smudy w grze na aferę. A nią tak bywa, że choć 95% akcji likwiduje się bez kłopotów, to pozostałe 5 może sprawić nie lada problem. Doświadczyliśmy tego w 81. minucie, gdy po błędzie Mijailovicia widzewiacy przejęli piłkę w pobliżu naszego pola karnego. Centra Pawlaka trafiła na głowę Lelo, który celnym strzałem umieścił ją w prawym rogu bramki Majdana. Niejednemu kibicowi czarne myśli poczęły kłębić się w głowie, zwłaszcza, że Widzew niezmiennie wkopywał piłkę w okolice pola karnego Wisły, a chwilami nasi obrońcy mieli sporo kłopotów z opanowaniem chaosu, który te zagrania rodziły. Wisła miała co prawda parę sytuacji do przeprowadzenia szybkiej kontry, ale zostały one zmarnowane. Na szczęście gra na aferę nie przyniosła łodzianom powodzenia, a ostatnia minuta meczu przyniosła jeszcze trzecią bramkę dla Wisły. W 92. minucie Cantoro znakomicie rozprowadził Żurawia, który pognał w stronę bramki Widzewa i gdy spodziewano się, że wypali z prawej nogi, celnym poddaniem obsłużył Piotra Brożka. Wprowadzonemu za Gorawskiego reprezentantowi polskiej młodzieżówki nie wypadało nie strzelić gola w tej sytuacji.

Mecz zakończył się więc zasłużonym zwycięstwem Wisły. Gra nie może wszakże zadowalać. Z jednej strony Wisła do 70. minuty kontrolowała wypadki na boisku, miała przewagę, mogła strzelić więcej bramek. Z drugiej wszak, zafundowała sobie nerwową końcówkę (który to już raz w tej rundzie!). Zbyt wielu zawodników zagrało znacznie poniżej możliwości. Mijailovicia, Gorawskiego i mimo asyst także Żurawskiego stać na znacznie więcej. Martwi tendencja Arkadiusza Głowackiego gry faul - kolejna kompletnie niepotrzebna żółta kartka nie przystoi klasowemu obrońcy. Na szczęście coraz lepiej gra nasze prawo skrzydło: Uche i Baszczyński prezentowali się bardzo dobrze i im bramki się należały. W grze Wisły dał się we znaki brak Szymkowiaka, choć Ekwueme nie rozegrał wcale tragicznego spotkania. Mimo wszystko jednak, co Szymek to Szymek. Inna sprawa, że przy dość mało zdecydowanej grze kolegów, także i nasz rozgrywający miałby chwilami nie lada problem, komu podać piłkę.

Trzeba zachować jednak miarę. Wisła zagrała przeciętnie, ale i przeciętnie grająca Wisła to zespół poza zasięgiem większości ligowców. Prawdopodobnie taki a nie inny obraz gry nie wynikał z braku formy, a raczej ze zlekceważenia rywala. Miejmy nadzieję, że do kolejnych spotkań Wiślacy podejdą bardziej skoncentrowani.

Dodał: J75 (2004-05-02 21:35:34)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Trener Widzewa, Franciszek Smuda pojawił się w Krakowie w nietypowym stroju - w garniturze. - Gdybym nie był w krawacie, może udałoby się zremisować - żartował szkoleniowiec, który wyraźnie źle czuje się pod krawatem. Henryk Kasperczak coraz odważniej mówi o Mistrzostwie.

Franciszek Smuda (trener Widzewa):

- Człowiek musi chodzić po ziemi. Wisła to zespół klasowy, ale mimo wszystko, gdzies tam w duchu liczyłem, że jakiś remisik uda się zabrać do Łodzi. Powiem szczerze, że muszę pochwalić cały zespół, bo długo realizowali ten plan. Mecz przegraliśmy po dwóch stałych fragmentach gry, bo tak Wisła strzeliła dwie bramki. Myślę, że ten zespół nie musi się wstydzić tego, co pokazał tutaj na boisku. Nie jest to jeszcze drużyna tak zgrana jak Wisła, która przez wiele lat gra w dość stabilnym składzie. Byliśmy dość blisko tego remisu, gdyby nie ten błąd Drajera. Przy stanie 2:1 wiele się mogło jeszcze zdarzyć. Niestety, popełniliśmy błędy indywidualne, które przeciwnik wykorzystał. Wygrała drużyna dojrzalsza, lepsza... Mistrz Polski.

Henryk Kasperczak:

- Na pewno nie widzieliście takiego samego meczu Wisły, jak w Groclinie. Myślę, że było to jednak zwycięstwo zasłużone. Widzew jednak stworzył nam wiele problemów, szczególnie w konstrukcji i wykańczaniu akcji. Dziś wygrał zespół dojrzalszy, który ma więcej zaufania do tego co robi. Były momenty trudne, szczególnie wtedy, gdy graliśmy w dziesiątkę. Graliśmy bez ważnego zawodnika, jakim dla nas jest Szymkowiak. Nie można powiedzieć, że nasza druga linia słabo grała, ale brakowało, być może długich, dokładnych podań do napastników. Ciesze się ze zwycięstwa, bo był to ważny krok w kierunku naszego celu, jakim jest Mistrzostwo Polski.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Żuraw" po raz dwusetny

- Powiedzmy sobie szczerze, że pierwsza połowa była do bani. Ale teraz czekają nas same takie ciężkie mecze. To będą o wiele trudniejsze spotkania, niż te z Groclinem, Legią czy Amicą - mówił po meczu z Widzewem Maciej Żurawski, dla którego był to 200 mecz w ekstraklasie.

- Naprawde ciężko będzie strzelać bramki. Z pewnością brakowało Mirka Szymkowiaka, co było widoczne - w środku pola za wolno rozgrywaliśmy piłkę. Widzew wyraźnie grał piłkę defensywną. Po takim meczu cieszy zwycięstwo, cieszą trzy punkty. Kolejek do końca jest coraz mniej, a my coraz bardziej zbliżamy się do tego Mistrzostwa Polski nie tracąc punktów.

W pierwszej połowie wasza gra nie wyglądała zbyt dobrze.

- W pierwszej połowie nie było za dużo czystych sytuacji, nie było dużo prostopadłych piłek do napastników. Widzew z tyłu grał bardzo dobrze, dobrze się ustawiał i ciężko było zagrać taką piłkę. Brakowało też uderzeń z drugiej linii. Myślę, że w pierwszej połowie dwójka środkowych pomocników grała za bardzo defensywnie i za mało pomagała nam z przodu. W drugiej połowie było nieco lepiej, lecz później graliśmy w dziesiątkę i znów trzeba było wszystko poukładać od nowa.

Przy bramce na 3:1 nie strzelałeś, lecz podawałeś do lepiej ustawionego Brożka.

- Jeżeli widzę partnera to mu podaje, jeśli nie, to strzelam. Widziałem Piotra na czystej pozycji, więc nie było problemów z obsłużeniem go.

Nie denerowałeś się pod koniec spotkania?

- Widzew pod koniec już całkowicie się otworzył - liczyli, że uda im się jakimś cudem zremisować ten mecz. Ja natomiast po cichu liczyłem, że nadarzy się jakaś okazja, by wbić ten przysłowiowy gwóźdź do trumny i się udało.

Dziś rozegrałeś swój 200 mecz w ekstraklasie. Czy pamiętasz ten pierwszy?

- Pamiętam. W barwach Warty graliśmy wtedy z Widzewem. Przegraliśmy 4:0, grałem na lewej pomocy, na Ryśka Czerwca. Ogólnie z debiutu byłem zadowolony, choć z wyniku niekoniecznie.

A dziś jesteś zadowolony ze swojej postawy? Wiadomo, że zawsze polujesz na bramki...

- Teraz poluję na asysty (szelmowski uśmiech)

Jak uczciliście ten 200 mecz?

- Zwycięstwem i tortem, który dostałem od starszyzny.

Czy czułeś zmęczenie po meczu reprezentacji?

- Mimo, że było parę dni odpoczynku, to odczuwam. Teraz na szczęścię mogę już o tym meczu zapomnieć. Następny dopiero za tydzień, więc jest mnóstwo czasu na odpoczynek, na spokojne przygotowanie się.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Nikola Mijailović: Tutaj nie ma kultury

- Zawsze w ten sposób będę żegnał się z sędziami schodząc z boiska - mówił po dzisiejszym meczu z Widzewem Nikola Mijailović, który tylko cudem uniknął drugiej żółtej kartki za grę na czas. - Tak żegnałem się z sędziami w Serbii i oni podawali mi rękę - zapewnia Nikola.

Gdy sędzia główny zarządził w samej końcówce meczu zmianę, Nikola był właśnie opatrywany za linią boczną. Szybko jednak, bez zgody sędziego, wrócił na murawę i przebiegł 50 metrów, podczas których Wisła zyskała kilka cennych sekund. Wynik meczu brzmiał wtedy 2:1, a zwycięstwo wisiało na włosku. Nikola chciał jeszcze pożegnać się z panem Robertem Małkiem uściskiem dłoni, lecz ten ponaglał zawodnika, więc ostatecznie do ceremonii nie doszło. Obrońca Wisły nie otrzymał także drugiej żółtej kartki, która wisiała na włosku.

Mijailović dziwi się, że sędziowie w Polsce nie chcą podawać mu ręki. - Tu nie ma kultury - komentuje z zawadiackim uśmiechem.

Mijailović zdaje sobię sprawę z tego, że najbliższe mecze Wisły będą bardzo ciężkie. - Oni skupiają się na obronie. Jak gramy z Legią, czy Groclinem, to oni grają normalnie. W Katowicach będzie podobnie jak dziś, ale my musimy wygrać. Serbski obrońca, który coraz lepiej radzi sobie z językiem polskim, zapewnia przy okazji, że nie obawia się konkurencji ze strony Macieja Stolarczyka. - To normalna rywalizacja - raz gra on, raz ja.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

W niedzielnym meczu z Widzewem, Wisła zdobyła kolejne trzy punkty i jest coraz bliżej obronienia tytułu Mistrza Polski. O pierwszej połowie tego meczu można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła. Wiślacy grając na stojąco przekonani o swojej wyższości byli pewni, że prędzej czy później coś do siatki wpaść musi. Widzew z kolei schowany za podwójną gardą bronił się i z rzadka atakował.

Poza strzałem Mauro Cantoro, którego lot zmienił Franek, tak że piłka wpadła do siatki (nie wiedzieć czemu sędzia gola nie uznał), na boisku nie działo się nic, może poza padającym deszczem i … zającem, który w 43. minucie wykonał ostry sprint przez pole gry.

Piłkarze chyba zostali zmotywowani w ten sposób do gry, bo w II połowie działo się już znacznie więcej: były 4 bramki, czerwona kartka i kilka niezłych sytuacji do zdobycia kolejnych.

Wisła nie wspięła się na wyżyny swoich umiejętności, ale to co pokazała wystarczyło na słaby Widzew. Jeśli można mieć o coś pretensje do Wislaków, to o statyczną grę w I połowie i o ostatnie 20 minut meczu, kiedy Widzew zamknął drużynę Białej Gwiazdy na połowie, a zdenerwowani piłkarze Wisły wybijali piłkę na oślep w trybuny lub na połowę rywala. Niestety, jeszcze raz okazało się, że Paweł Strąk jest cieniem samego siebie sprzed roku i dobry zamysł trenera Kasperczaka wzmocnienia opustoszałego środka pomocy, po zejściu Ekwueme spalił na panewce. Strąk był a jakoby go nie było. Dalsze siedzenie na ławie w drużynie Wisły, nie sprzyja rozwojowi Jego talentu: Strąk musi być wypożyczony, bo jako 5 środkowy pomocnik raczej nie ma szans na regularną grę. Wracając do Nigeryjczyka, to trzeba stwierdzić, że czerwona kartka niestety, ale była jak najbardziej zasłużona: z trybun nie było widać, ale w tv i fotografie pokazują, że Ekwueme najzwyczajniej w świecie usiłował wymusić rzut karny.

Ekwueme zagrał niezły mecz: kilkakrotnie przytomnie podał do przodu (może nie były to podania tak spektakularne jak Szymka, ale bardzo pożyteczne, a przede wszystkim celne), parokrotnie też odebrał czysto piłkę rywalowi. Nie ustrzegł się też błędów, ale był to jego pierwszy występ w podstawowym składzie Wisły! W dodatku ten niewątpliwie utalentowany chłopak ma dopiero 19 lat! Warto na niego stawiać.

Maciej Żurawski nie strzelił wprawdzie gola, ale zaliczył aż trzy asysty przy golach Wisły. W dodatku popisał się czystym wślizgiem a'la Nikola w obronie. Martwić może jedynie lekka kontuzja kolana Żurawia, miejmy nadzieję, że wykuruje się na niedzielny mecz z GKS.

W fantastycznej formie utrzymuje się Mauro Cantoro, dobry w ofensywie (świetne podanie do Żurawia, przy 3. bramce), nieoceniony w zadaniach defensywnych. Boiskowy pracuś. Do dziś nie mogę wyjść ze zdziwienia że ktokolwiek z Zarządu klubu chciał puścić Maurycego do II ligowej FC Genoa.... Po raz kolejny okazało się, że zejście z boiska Gory powoduje dziurę i bicie na alarm po lewej stronie naszej pomocy. Gora swoją walecznością, szybkością i zadziornością powoduje duży ból głowy u przeciwnika. Czasem niestety Damian to typowy jeździec bez głowy, ale zaagażowania i woli walki nikt mu nie może odmówić. Piotr Brożek niestety to nie ta sama para kaloszy. Schowany za plecy kolegów, zagubiony, nie wspomaga Nikoli Mijailovicia w obronie i nie asekuruje jego pozycji, gdy Serb zapędzi się pod bramkę przeciwnika. Opinii o Brożku nie zmienia nawet to, że umiał znaleźć się tam gdzie powinien być w ostatniej minucie meczu z Widzewem... Brożek niestety to nie jest w tym momencie zawodnik na miarę Wisły. A że wygrywa rywalizację z Edno o miano zmiennika dla napastniko-prawo-lub lewo pomocnika Gorawskiego? Tym gorzej to świadczy o tym co prezentuje aktualnie Edno... Kończąc ten krótki komentarz trzeba zauważyć jeszcze słabszą formę Niko. Pokazał się wprawdzie kilka razy z niezłej strony w ofensywie, ale w obronie już nie było tak dobrze. I jeszcze ta bramka dla Widzewa...

Moim zdaniem błąd popełnił nie tyle Serb ile sędzia: otóż przy wyprowadzeniu piłki z własnej połowy Mijailović został zaatakowany wyślizgiem przez piłkarza Widzewa, tyle tylko że był to wślizg wykonany wyprostowanymi nogami! Obowiązkiem sędziego było przerwać grę, podyktować rzut wolny dla Wisły i ukarać zawodnika Widzewa żółtą kartką za niebezpieczną grę! Tak się jednak nie stało, piłka trafiła do Pawlaka, który zacentrował, Głowa i Kłos odpuścili krycie środka (nota bene: trzech Wiślaków - jeszcze Baszczu starało się powstrzymać bodajże 5 widzewiaków...) i padł gol... (kto chce to sprawdzić... zapraszam do obejrzenia bramek z meczu).

W efekcie zasłużone, choć nieco wymęczone zwycięstwo. Do końca ligi jeszcze tylko 5 spotkań, a nasza przewaga nad Legią nadal wynosi 5 pkt. Oby tak dalej!

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria kibicowska