2004.05.16 Wisła Kraków - Odra Wodzisław 2:1

Z Historia Wisły

2004.05.16, I Liga, 23. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:45
Wisła Kraków 2:1 (0:0) Odra Wodzisław
widzów: 10.000
sędzia: Anton Stredák z Nitry (Słowacja)
Bramki
Tomasz Frankowski 74’
Tomasz Frankowski 77’

1:0
2:0
2:1


87' Marek Kubisz
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Grafika:Zk.jpg Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Tomasz Kłos
Nikola Mijailović
Kalu Uche
Mirosław Szymkowiak
Mauro Cantoro
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (56’ Piotr Brożek)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (89’ Mariusz Kukiełka)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Odra Wodzisław
Marcin Bęben
Wojciech Myszor
Piotr Szymiczek
Roman Madej
Sławomir Szary
Rafał Jarosz Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (79’ Mieczysław Sikora Grafika:Zk.jpg)
Błażej Jankowski Grafika:Zk.jpg
Wojciech Górski Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (66’ Marek Kubisz)
Marek Sokołowski
Marcin Radzewicz
Krzysztof Bizacki grafika: Zmiana.PNG (79’ Mariusz Nosal)

trener: Ryszard Wieczorek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Trzy kroki do mistrzostwa

- Co pan? Żartuje? Odra na luzie? - nie może uwierzyć trener Wisły Henryk Kasperczak, gdy sugerujemy, że wodzisławianie nie mają o co walczyć i nie chce im się grać. - Przecież walczą o premie i jak najlepszą pozycję! - próbuje nas przekonać szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". My już czekamy na tytuł mistrzowski - trzeba postawić jeszcze trzy kroki! Najbliższym będzie mecz z Odrą Wodzisław.

Wiadomo nie od dziś, że jeśli piłkarze nie czują noża na gardle, grać im się nie chce. Gdy Odra w poprzedniej kolejce na stojąco przegrywała z Górnikiem Polkowice, garstka kibiców gospodarzy zdzierała gardło: "Złodzieje! Złodzieje!". Pech kibiców z Wodzisławia polega na tym, że ich piłkarze już zapewnili sobie utrzymanie i teraz skupiają się na wakacyjnych ofertach biur podróży. Zawodnicy są oczywiście innego zdania. - Nie mam nic do powiedzenia. Spytajcie tych s... - wypalił po meczu bramkarz Odry Marcin Bęben wskazując na trybnuny, czym wysłał sam siebie na dywanik prezesa. W małych miastach, co potwierdza przykład Wronek i Grodziska, trudno o szacunek kopaczy wobec kibiców...

W Wodzisławiu zawrzało. Prezes Ireneusz Serwotka w odezwie do kibiców nazywa swoich piłarzy "profi" nie zapominając o cudzysłowiu. Działacz głośno zastanawia się, czy mecz z Polkowicami został sprzedany. Przypomina, że piłkarze Odry pełne premie za kończący się sezon otrzymają tylko w przypadku zajęcia minimum piątego miejsca w tabeli. - To są naprawdę bardzo duże pieniądze i nie chce mi się wierzyć, że oni z nich dobrowolnie zrezygnowali! - krzyczy Serwotka.

W Krakowie przeważa opinia, że Odra przyjedzie do Krakowa mocno zmobilizowana. Z drugiej strony, gdyby goście faktycznie zagrali na luzie, mogłoby na tym zyskać widowisko. Kibice w Krakowie dość już mają oglądania kolejnych drużyn murujących swoją bramkę. Gdyby Odra podjęła otwartą walkę, szanse na zwycięstwo miałaby pewnie nie mniejsze, a kibice mogliby być świadkami ciekawego widowiska.

- Odra lepiej grała w zeszłym roku, w tym trochę gorzej. Nie znaczy to jednak, że będzie łatwo - mruczał dziś po treningu Henryk Kasperczak, który absolutnie nie chciał przedstawić swojej opinii na temat Aleksandra Kwieka. 21-letni pomocnik Odry od czerwca ma być, według prasy, piłkarzem Wisły. Co do tego zawodnika, można być pewnym, że będzie odpowiednio zmobilizowany. Pytanie tylko, czy starczy umiejętności, bo Kwiek nie błyszczy formą - w meczu z Polkowicami był najsłabszym zawodnikiem na boisku i szybko został odesłany na ławkę rezerwowych.

Trener Henryk Kasperczak nie martwi się, że w ostatnich dwóch meczach ani Tomasz Frankowski, ani Maciej Żurawski nie trafili do siatki. - Tylko się cieszyć - wreszcie się uśmiecha. - Kiedyś się dużo mówiło, że w Wiśle bramki strzela tylko Żurawski. Teraz potwierdziła się opinia, że inni też strzelają - dodaje.

Jednym z tych, który zastępuje ostatnio dwójkę napastników, jest Damian Gorawski, który zadomowił się na lewej pomocy. - W Katowicach zrobił to samo, co w Grodzisku - zszedł do środka i uderzył - komentuje Kasperczak. Sam "Gora" po meczu z GieKSą stwierdził nawet, że lepiej grało mu się z lewej niż prawej strony. Kasperczak nie jest do końca przekonany. - Jakby strzelił bramkę grając na prawej, to by powiedział, że lepiej grało mu się z prawej strony.

Kasperczak w niedzielę będzie miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy. O powrót do pierwszego składu mocno walczy Mariusz Kukiełka, lecz siła Wisły polega na tym, że nawet reprezentant Polski nie ma pewnego miejsca w składzie. Taka drużyna w pełni zasługuje na tytuł mistrzowski. Jeśli w niedzielę w Krakowie zostaną trzy punkty, sukces końcowy będzie na wyciągnięcie ręki! Tytuł może zostać zaklepany już za dwa tygodnie w Łęcznej. W tej samej kolejce Legia gra trudny mecz z Groclinem w Grodzisku Wielkopolskim. Jeśli przyjąć, że w 23. kolejce punktów nie straci ani Wisła (gra z Odrą), ani Legia (gra ze Świtem), właśnie 24. kolejka może być rozstrzygająca.

Jeśli w piątek Wisła wygra w Łęcznej, kibice "Białej Gwiazdy" w sobotę swoją uwagę skupią na meczu Groclin - Legia. Jeśli warszawianie nie wygrają - tytuł mistrzowski trafi do Krakowa!

Jeśli Legia punktów nie straci, tytuł dla Wisły powinien zostać przklepany za trzy tygodnie - po meczu z Polonią Warszawa.

Źródło: wislakrakow.com

Wstęp do meczu z Odrą

- Nic dwa razy się nie zdarza - zapewniał przed jesiennym meczem Wisły w Wodzisławiu Henryk Kasperczak. Szkoleniowiec nie miał racji, gdyż "Biała Gwiazda" po identycznym scenariuszu, jak w poprzednim sezonie, przegrała 3:2. Na wiosnę odegrała się gromiąc Odrę 4:0. Liczymy więc na ponowną powtórkę z historii.

Przed meczem z Odrą Kasperczak jest w komfortowej sytuacji, gdyż ma do dyspozycji wszystkich zawodników znajdujących się w kadrze. Piątkowy trening przed końcem opuścił Nikola Mijailović, lecz nie jest to nic poważnego. - Coś go kłuło - poinformował drugi trener Wisły, Jerzy Kowalik. Serb będzie gotowy do gry w niedzielnym meczu, a dzień później wyjedzie do ojczyzny, gdzie rozpocznie zgrupowanie przed zbliżającymi się młodzieżowymi Mistrzostwami Europy.

Wcześniej wraz z kolegami z Wisły postara się o piąte zwycięstwo z rzędu. Maciej Żurawski, który w przyszłym tygodniu uruchamia swoją stronę internetową, liczy, że właśnie w meczu z Odrą znów trafi do siatki. - Nie przejmuję się, że w dwóch ostatnich meczach nic nie strzeliłem - zapewnia "Żuraw". - Wiem przecież, iż w końcu przyjdzie moment, że znowu zacznę strzelać. Może już w niedzielę.

Na przełamanie "Żurawia" liczą kibice Wisły, lecz nie ma powodów do tragedii. Gdy nie strzelają napastnicy, skutecznie zastępują ich zawodnicy z innych formacji - tak było w dwóch ostatnich meczach. - Jak widać nie sprawdza się teoria, że w Wiśle strzela tylko Żurawski. Nic tylko się cieszyć - komentuje Kasperczak.

Nie da się ukryć, że w dwóch ostatnich meczach Wisła męczyła się niemiłosiernie. - Myślę, że w Katowicach nasza gra nie była taka zła, jak się mówi - uważa szkoleniowiec Wiślaków. - Graliśmy już gorsze mecze. Zgadzam się jednak, że są rzeczy, które trzeba poprawić.

Gdy Wiślacy będą przystępowali do meczu, będą już wiedzieć, że Legia wygrała swój mecz w 23. kolejce. Krakowianie zastrzegają się jednak, iż nie ma to dla nich większego znaczenia. - I tak wyjdziemy z nastawieniem na zwycięstwo - zastrzega Arkadiusz Głowacki.

Odra przyjedzie do Krakowa bez kontuzjowanego Jana Wosia i Pawła Sibika, który pauzuje za żółte kartki. Zagrają natomiast Marcin Radzewicz i Aleksander Kwiek, którzy są obiektem zainteresowań innych klubów ekstraklasy. Ten drugi w przyszłym sezonie może występować w Wiśle, więc na niedzielny mecz z pewnością nie trzeba go mobilizować.

(mat19) Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śl. 2:1

Po zaciętym meczu krakowska Wisła pokonała Odrę Wodzisław 2:1. Obydwie bramki dla Białej Gwiazdy zdobył niezawodny Tomasz Frankowski, do tego w przeciągu 4. minut (w 74. i 77. minucie)! Niestety nasi pupile znów zgotowali nam nerwówkę w końcówce meczu, gdyż w 87. min. kontaktowego gola zdobył Kubisz. Wiślacy zasłużenie jednak dowieźli trzy punkty do końca spotkania!

XXIII kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Kraków, ul. Reymonta, 16 maja 2004 r., godz. 19:45

Widzów: 9000, sędziował: Anton Stredák (Nitra, Słowacja)

Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śl. 2:1

Bramki:

1:0 Frankowski (74.)

2:0 Frankowski (77.)

2:1 Kubisz (87.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Mijailović

Uche

Cantoro

Szymkowiak

Gorawski (56. Brożek)

Żurawski

Frankowski (89. Kukiełka)


Bęben Myszor

Szymiczek

Madej

Szary

Jarosz (79. Sikora)

Jankowski

Górski (66. Kubisz)

Sokołowski

Radzewicz

Bizacki


Piłkarz meczu:

Tomasz Frankowski i Nikola Mijailović

• Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków piłkarzy Białej Gwiazdy. Już w 1. minucie spotkania Szymkowiak znakomicie prostopadle zagrywa do Frankowskiego, który był niestety na pozycji spalonej. Akcją tą Wiślacy dali wyraźny sygnał, że chcą jak najszybciej strzelić pierwszą bramkę. Znajduje to swoje potwierdzenie w 2. minucie spotkania, gdy tym razem Franek, zagrywa szybką piłkę do Żurawia, ten strzela mocno, ale Bęben znakomicie broni strzał. Do piłki doskakuje Gorawski, ale jego dobitkę znów znakomicie paruje nad poprzeczkę bramkarz Odry. W 8. minucie, znów Frankowski zagrywa na prawą stronę do wychodzącego Żurawskiego. Ten oddaje piłkę Gorawskiemu, któremu w oddaniu strzału na bramkę Odry przeszkadza obrońca gości Szymiczek. Minutę później mogło być już 1:0 dla Wisły. Cantoro z prawego skrzydła idealnie zagrał do stojącego na 12. metrze Gorawskiego. Gdyby wiślak lepiej przyjął piłkę mógłby wpisać się na listę strzelców i tym samym otworzyć wynik spotkania. W 10. minucie, po strzale Szymkowiaka z rzutu wolnego, znakomicie dysponowany w tym meczu Marcin Bęben wybija futbolówkę w pole. W 12. minucie, wszyscy oglądający to spotkanie, byli świadkami sztuczki technicznej, jakiej nie widuje się zbyt często na polskich stadionach. Kalu Uche podbił piętą piłkę, która przeleciała nad nim. W tym czasie zawodnik Białej Gwiazdy obiegł Radzewicza. Po opanowaniu opadającej piłki dogrywa ją do Żurawskiego, który traci ją w dość prosty sposób. Nadal 0:0 na stadionie przy ulicy Reymonta. W tym okresie gry, rysuje się wyraźna dominacja piłkarzy Białej Gwiazdy, którzy co rusz stwarzali groźne sytuacje pod bramką Bębna. 13. minuta. Żurawski płasko zagrywa przed bramkę Bębna z prawej strony. Madej mija się z piłka, do której dochodzi Gorawski fatalnie kiksując. Minutę później w dobrej sytuacji znalazł się Frankowski, któremu piłkę spod nóg wybija Szymiczek. W 17. minucie próba kontry gości. Na szczęście dla wiślaków, Bizacki był na spalonym. W 22. minucie Kalu Uche oddaje bardzo groźny strzał z 14. metrów, który o centymetry mija bramkę wodzisławian. Dwie minuty później Frankowski próbuje zaskoczyć Bębna strzałem z 18. metrów. Znów jednak bramkarz gości wychodzi z opresji obronną ręką. W 25. minucie, po centrze Żurawia z rzutu rożnego, Uche z Głowackim stanęli sobie na drodze. W efekcie żaden nie skierował piłki głową w stronę bramki. W odpowiedzi na tą sytuację Jarosz bardzo dobrze uwolnił się spod opieki Miajlovica, wycofał piłkę do nadbiegającego Radzewicza, który przestrzelił z 14. metrów. Ciągle przy ulicy Reymonta, na tablicy świetlnej, widniał bezbramkowy rezultat.

28. minuta spotkania. Bęben znów w roli głównej! Frankowski przedarł się przez dwóch obrońców gości w pole karne, podał do Żurawskiego, który strzela z 10. metrów prosto w golkipera widzisławian! Dwie minuty później groźną akcję przeprowadzają goście. Na szczęście dla wiślaków, Głowacki, ślizgiem, wybija piłkę Jaroszowi. W 34. minucie Uche przeprowadza rajd prawym skrzydłem, centruje w pole karne, do piłki dochodzi Gorawski, który od razu odgrywa do Żurawskiego na 14. metr. Napastnik Wisły zbyt długo zwleka ze strzałem i powracający Górski odbiera mu piłkę. W 39. minucie Bęben po raz kolejny występuje w roli głównej! Żurawski centruje z narożnika boiska. Gorawski uderza piłkę głową z 8. metrów, a piłka zmierza tuż pod poprzeczkę. Niestety dla Białej Gwiazdy, w tym dniu Bęben rozgrywał jeden z najlepszych meczów w karierze. Znów, kocim sprytem, przenosi piłkę nad poprzeczkę. W 42. minucie Majdan wybija piłkę po centrze Jarosza z prawej strony. Robi to na tyle niedokładnie, że piłka trafia pod nogi Radzewicza, który strzela z 20. metrów. Na nasze szczęście bardzo niecelnie. 44. minuta. Zmora wiślaków w tym meczu, czyli Marcin Bęben znów kapitalnie broni strzał z woleja Żurawskiego. Na zakończenie pierwszej połowy szczęścia z rzutu wolnego próbował szukać Tomasz Kłos. Niestety znów nieskutecznie. Pierwsza, dość interesująca połowa meczu, kończy się wynikiem bezbramkowym. Na pewno wiślacy byli stroną przeważającą, ale nie potrafili udokumentować tego strzeleniem choćby jednej bramki. Było to zasługą zarówno nieporadności gospodarzy, jak i fenomenalnej postawy bramkarza gości.

Druga połowa zaczyna się od ataku gości. Piłkę przejmuje jednak Cantoro, zagrywa ją szybko do Gorawskiego, który nie opanowuje futbolówki. W 54. minucie Gora znów nie potrafił zapanować nad piłką, tym razem po podaniu Mijailovica. W 56. minucie, słabiej spisującego się Damiana Gorawskiego zastępuje Piotr Brożek. W 58. minucie groźnie zaatakowali goście. Jankowski zagrywa na lewą stronę do pędzącego Radzewicza. W ostatniej chwili piłkę na aut wybija Baszczu. W 59. minucie Frankowski podaje do Żurawskiego, ten odgrywa błyskawicznie na lewą stronę do Brożka, który niedokładnie zagrywa do nadbiegającego Mijailovicia. Piłkę przejmują obrońcy gości. W 63. minucie Uche zagrywa do Frankowskiego pomiędzy dwóch obrońców. Interweniujący zawodnik Odry - Madej - o mały włos nie strzela samobójczej bramki. Pomimo przewagi gospodarzy, wynik nadal nie ulegał zmianie. Coraz śmielej zaczynali poczynać sobie goście. Do 74. minuty obydwie drużyny stworzyły po dwie groźne sytuacje pod bramką rywala. We wspomnianej 74. minucie Mijailović z lewej strony podaje na środek do Szymkowiaka, ten z pierwszej piłki kapitalnie zagrywa do wbiegającego z lewej strony pola karnego Żurawskiego, który idealnie zagrywa na piąty metr do Frankowskiego. Tym razem napastnik Wisły bez kłopotów pokonuje Bębna! Biała Gwiazda prowadzi 1:0! Trzy minuty później, bardzo dobrym prostopadłym podaniem popisuje się Uche. Piłkę bez problemu przejmuje Frankowski, który kładzie Bębna i ze stoickim spokojem umieszcza, z ostrego kąta, piłkę w siatce! 2:0 dla Wisły! Wisła dąży do zdobycia trzeciej bramki. W 83. minucie strzał Żurawskiego z ostrego kąta broni nogami Bęben. Dwie minuty później Cantoro decyduje się na indywidualną akcję. W polu karnym gości, Argentyńczyk mija trzech piłkarzy Odry, zagrywa wzdłuż końcowej linii boiska, ale przed bramką Bębna nie ma żadnego z wiślaków. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się takim wynikiem, Brożek źle odgrywa piłkę do Mijailovicia w pobliżu własnego pola karnego. Piłkę przejmuje Radzewicz, który podaje na 20. metr do Kubisza. Ten strzela z pierwszej piłki, której lot zmienia przypadkowo Głowacki, czym zupełnie myli Majdana. Biała Gwiazda prowadzi już tylko 2:1. Na szczęście dla wiślaków, w doliczonych 4. minutach spotkania nic groźnego pod ich bramką się nie wydarzyło. Wisła zasłużenie, aczkolwiek nie bez trudu, pokonuje Odrę Wodzisław, czym przybliża się do obrony tytułu mistrzów Polski.

Dodał: Matys (2004-05-16 22:23:09)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

- Pierwsza bramka dla Wisły to majstersztyk - komentował po meczu "Białej Gwiazdy" z Odrą trener gości Ryszard Wieczorek. Henryk Kasperczak zapewnia, że jego zespół zrobi wszystko by w trzech ostatnich kolejkach nie zmarnować wypracowanej przewagi.

Ryszard Wieczorek (trener Odry)

- Muszę powiedzieć, że kibice zgromadzeni na stadionie obejrzeli dobry i emocjonujacy mecz, otwartą grę z obu stron. Po 20-25 minutach z moich młodych chłopaków zeszło obciążenie i zespoł zaczął zaskakiwać. Trzeba docenić klasę zespołu Wisły, stworzyli wiele sytuacji. W drugiej połowie mieliśmy pierwsi sytuację, bodajże Majdan wybronił i mogliśmy się pokusić o niespodziankę. Wisła ma klasowych zawodników. Bramka na 1:0 to był majstersztyk w wykonaniu Szymkowiaka, Żurawskiego i Frankowskiego. Takie bramki chce się oglądać w każdym meczu. Cieszę się, że po nieudanym meczu z Polkowicami nasz zespół pokazał charakter. Za walkę, determinację, poświęcenie i fragmenty dobrej gry należą się moim chłopakom podziekowania. Olek (Aleksander Kwiek, nie było go w kadrze meczowej - przyp rav) uległ kontuzji. Silne stłuczenie mięśnia czworogłowego na czwartkowym treningu po zderzeniu z partnerem z zespołu. Potrzebowalismy dziś zdrowych zawodników, on nie był w pełni sił.

Henryk Kasperczak

- Było to dobre widowisko, obie drużyny grały o zwycięstwo. Ważnym dla nas było, że nie wykorzystaliśmy tych okazji w 1. połowie. Wisła potwierdziła, że dąży do celu, grała z determinacją. Wodzisław też zagrał z determinacją, walczą o 5 miejsce i byli bardzo zmotywowani, było to widać, dali z siebie wszystko. Spodziewaliśmy się, że rywal zagra dobry mecz. Cieszę się ze zwycięstwa, oczywiście mogło być wyższe, ale 3 punkty są. Zostały jeszcze trzy kolejki i zrobimy wszystko by nie zmarnować przewagi, którą mamy.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Frankowski: Graliśmy nieskutecznie

Postacią numer jeden niedzielnego meczu z Odrą był niewątpliwie Tomasz Frankowski. Dwoma bramkami zapewnił Wiśle zwycięstwo i bardzo ważne trzy punkty. Niestety występ przypłacił urazem ręki, która ucierpiała w starciu z jednym z rywali.

Po meczu dłoń napastnika została unieruchomiona w opatrunku gipsowym. Wstępne badania wykazały stłuczenie grzbietu prawej dłoni. Nie wiadomo jeszcze, czy z powodu urazu "Franek" będzie musiał pauzować.

Oto co "Franek" powiedział po meczu z Odrą.

- Po raz kolejny Twoje gole chronią Wisłę przed niepowodzeniem...

- Nie zgodzę się, jestem napastnikiem i moim zadaniem jest strzelać gole. W pierwszej połowie trochę z Maćkiem zawiedliśmy, mieliśmy trochę dobrych sytuacji, ale brakowało wykończenia. W drugiej części meczu Maciek świetnie mi dograł i trzy punkty zostały w Krakowie.

- Długo nie udawało się wam strzelić gola. W takich sytuacjach chyba ważna jest odporność psychiczna. Czy to było w was?

- Wierzyliśmy w to, że w końcu uda się nam strzelić bramkę. Nie z takich sytuacji wychodziliśmy obronną ręką, więc sądziliśmy, że na pewno to spotkanie wygramy. Odra zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Zagrali o niebo lepiej niż w spotkaniu z Polkowicami. Mam dla nich wielki szacunek, że tak dzielnie bronili się przez ponad 70 minut.

- Czy przy drugiej bramce decyzję podjąłeś instynktownie, czy planowałeś sobie, że będziesz mijał Marcina Bębna?

- Najpierw myślałem, że będzie spalony. Zazwyczaj sędziowie w takich sytuacjach podnoszą chorągiewkę, bardzo dobrze zachował się arbiter nie odgwizdując spalonego. Decyzję podjąłem instynktownie. Jak to można inaczej nazwać? O wszystkim decyduje ułamek sekundy. Raz się strzela, raz się kiwa. Tym razem zdecydowałem się kiwać i opłaciło się.

- Był to dziwny mecz. Wisła po 45 minutach miała wynik taki sam jak w meczu z Widzewem, a grała o dwie klasy lepiej.

- Tak, mieliśmy wiele znakomitych sytuacji w pierwszej połowie i graliśmy nieskutecznie. Dlatego w przerwie za bardzo się nie denerwowaliśmy, wiedzieliśmy, że po przerwie coś musi wpaść. Doskonale bronił Bęben, gdyby tak grał w każdym ligowym meczu zapewne występowałby w reprezentacji Polski.

- Po przerwie Odra też zaczęła atakować. Parę razy było groźnie pod bramką Wisły.

- Jestem przekonany, że gdyby Odra grała tak w każdym spotkaniu to walczyłaby o awans do europejskich pucharów. Uważam, że gdyby wszystkie drużyny grały na co dzień tak, jak z Wisłą to nasza liga byłaby zbliżona poziomem do czołowych lig europejskich. Widzew zaprezentował tutaj bardzo solidną formę, pojechał do Wronek i przegrał 0:6. Odra tydzień temu przegrała w fatalnym stylu z Polkowicami. W meczach z nami wszyscy prezentują się bardzo solidnie i musimy się szalenie namęczyć, żeby te spotkania powygrywać.

- Odetchnęliście po końcowym gwizdku...

- Zgadzam się, odetchnęliśmy z ulgą. Odra w końcówce strzeliła bramkę, było pięć minut niepokoju, ale udało się nam to spotkanie wygrać.

- Czy Legia jest jeszcze w stanie się podnieść? Każde wasze zwycięstwo jest prawdziwym ciosem dla warszawiaków.

- Mam wielki szacunek dla Legii. Też mają imponującą serię zwycięstw i przy naszym jednym czy drugim potknięciu by nas przeskoczyła w tabeli. Obie drużyny zasługują na mistrzostwo Polski, ale niestety my je zdobędziemy.

(wally)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła - Odra: Relacja ultras

17. May 2004, 15:47

Mecz na trybunach z łatwiejszym przeciwnikem niż ostatnio, ale mimo to i tym razem na naszych sektorach działo sie dużo. Na początek meczu ułożyliśmy na dziesiątce skomplikowany wzor z chorągiewek (biała gwiazda, a w tle symbol "dziesiątki" X).

W tym samym czasie na dwóch bocznych sektorach pojawiły się litery TS stylizowane na logo Supermana. Na dalszych sektorach balony w barwach z ukośnym... pasem oraz szarfy w przejściach. Wszystko wyszło bardzo dobrze, cieszą szczególnie balony, które nawet na tych mniej zaangażowanych kibicowsko sektorach prezentowały się bardzo ładnie.

Od początku niezły doping, który trwał ciągle przez cały mecz. Nagrody przyszły dopiero pod koniec meczu, ale tym bardziej widać jak ważne jest nieustanne wspieranie naszych pilkarzy.

Żeby nie popadać w samozachwyt wystarczyło poczekać do 40 minuty, kiedy miała być łączona choreografia: race (tworzące literę W) wraz z zimnymi ogniami i szarfami. Te dwa ostatnie elementy nie wyszły niestety tak jak sobie zaplanowaliśmy.

Początek drugiej połowy to pojawienie sie grupy kibiców przyjezdnych (ok. 55 osób), a u nas tradycyjnie, transparenty, flagi, chorągiewki, spora ilość konfetti i race.

Kolejny raz (i pewnie ostatni w tej rundzie) pojawia sie Wielka Flaga, tym razem w towarzystwie wulkaników odpalonych u dołu.

Udany mecz i na boisku i na trybunach, tym bardziej zachęcamy wszystkich do wybrania sie do Łęcznej.

(tslawek)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Kolejne trzy punkty zaksięgowała "Biała Gwiazda", kolejny jednak raz zafundowała swoim kibicom prawdziwy dreszczowiec. Trzeba powiedzieć, że był to chyba najlepszy występ Wisły na swoim boisku w tej rundzie rozgrywek. Wiślacy byli szybcy, zdecydowani, widać było u nich dużą ochotę do gry. Wydawało się że w pierwszych minutach Odra zostanie rozbita i - popłynie z bagażem co najmniej pięciu bramek.

To, że tak się nie stało, to w równej mierze "zasługa" skuteczności naszych piłkarzy jak i dobrej gry Bębna (odpowiednio zresztą rozgrzanego przez naszych): już w drugiej minucie po akcji Frankowski - Żurawski powinno być 1-0, a potem... w 8 minucie blokuje Gorawskiego obrońca, w 9. min. Gora nie potrafi przyjąć dobrze piłki na 12 metrze, w 13. minucie po zagraniu Żurawia, Gorawski fatalnie kiksuje. W końcu w 14. minucie piłkę spod nóg Frankowskiego wybija Szymiczek. Odra poza kurczową obroną początkowo nic nie pokazywała. Pierwszą groźną akcję piłkarze gości przeprowadzili dopiero w 22. minucie... Napór Wisły jednak nie słabł, ale ze skutecznością było... cieniutko. A jak już wszystko było ok... to na drodze stawał Bęben: ot choćby tak jak w 39. minucie, kiedy strzał głową Gory po centrze Żurawia w ekwilibrystyczny sposób wybija bramkarz Odry.

W drugiej połowie, paradoksalnie z grą było już nieco gorzej, ale... właśnie wtedy Wiślacy strzelili dwie bramki. I to naprawdę przedniej klasy: przy pierwszej bramce bilardowe zagrania w czworokącie - Niko, Szymek, Żuraw, Franek (bramkę, dzięki Rafe, oglądałem chyba z 10 razy... przytomne podania Niko i Szymka, piękna centra Żurawia ... i Franek, który mógł się pytać Bębna co ma zrobić z piłką!!!) kończy ten ostatni. Przy drugiej bramce kapitalne zagrania: Żurawia do Uche i ten ostatni, wypuszcza w klasyczną czeską uliczkę Franka, to było to co kibice lubią najbardziej! Oczywiście Wiślacy nie byliby sobą gdyby nie odpuścili krycia w końcówce meczu, i najpierw Brożek zagłówkował piłkę do przeciwnika, a potem Głowacki zmieniając lot piłki nie dał szans Majdanowi na skuteczną interwencję.

Odra zagrała w Krakowie dobry mecz: wysoko ustawiając strefę, grając ostro, z dużym zaangażowaniem. Wprawdzie w I połowie jedynie się broniła, grając piątką w II linii, jednak po stracie goli trener Wieczorek natychmiast wprowadził ofensywnych graczy: M. Sikorę i Nosala, a jako, że na boisku był już Kubisz, Odra grała trójką [sic!] napastników. Olbrzymie zaangażowanie wodzisławian, tym bardziej może dziwić i śmieszyć co nieco zorientowanych w "podtekstach" ligowej piłki, gdy przypomni się wyczyny tych samych piłkarzy w meczu z Górnikiem Polkowice w poprzedniej kolejce! Zawodnicy z Wodzisławia, którzy do stanu 0-0 grali z gracją żółwia, celebrujący w nieskończoność każde wybicie piłki, czy każdy rzut wolny po faulu naszej drużyny, przeszli niesamowitą metamorfozę z chwilą utraty bramek. Z niesamowitą wręcz pasją piłkarze Wieczorka rzucili się do ataku: niestraszna im była żadna piłka, nawet ta, która uciekała poza boisko. Pusty śmiech ogarniał mnie w tym momencie, wszak Odra grała tak jakby, co najmniej broniła się przed spadkiem, lub uciekał jej tytuł mistrzowski... Owszem uciekał, tylko... komu innemu.

Na tle tak zmotywowanej Odry Wisła wypadła więcej niż... dobrze. Kolejny doskonały mecz rozegrał Mauro: bezwzględnie najlepszy w destrukcji, a i w ofensywie poczyniał sobie więcej niż dobrze (akcja przy stanie 2-0 dla nas, gdy Maurycy urządził sobie slalom w polu karnym, objeżdżając zawodników gości jak tyczki slalomowe, w końcu ostro bita piłka - strzelona?, podana? - przeszła między nogami Bębna i wzdłuż linii bramkowej, niestety nie było komu jej dobić), świetny był Uche (to przerzucenie piłki piętą nad Radzewiczem...), jeszcze lepszy Nikola, od którego ambicji, woli walki i zaangażowania mogą się uczyć niektórzy piłkarze. No i oczywiście Franek, który znalazł się tam gdzie powinien być...

Martwi nieco strzelecka niemoc Żurawia, który wprawdzie ponownie asystował przy pierwszej bramce dla Wisły, ale zmarnował co najmniej dwie setki. Słabszy mecz zagrał też Gora, nieskuteczny do kwadratu i chaotyczny jak jeszcze nigdy. Po raz kolejny okazało się też, że niestety Piotr Brożek nie nadaje się w tym momencie do I składu. Jeśli Gora grający słaby mecz jest znacznie większym zagrożeniem dla bramki gości niż Brożek, który w dodatku ma na sumieniu "piękną" asystę przy bramce Kubisza to... ja nie mam więcej pytań. Razem z bratem i Strąkiem powinni się ogrywać w słabszych klubach... i jeśli osiągną dobrą formę, a przede wszystkim doświadczenie, to dopiero wtedy mogą zacząć na poważnie rywalizować z konkurentami do składu. Jak na razie miejsce w składzie Wisły to dla nich za wysokie progi.

Reasumując kolejne trzy punkty dla Wisły, jakże potrzebne i zbliżające nas do tytułu. Jeszcze tylko trzy kolejki...

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004