2004.05.21 Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:1

Z Historia Wisły

2004.05.21, I Liga, 24. kolejka, Łęczna, Stadion Górnika, 20:00
Górnik Łęczna 0:1 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 7.000
sędzia: Piotr Siedlecki ze Szczecina
Bramki
0:1 44' Maciej Stolarczyk
Górnik Łęczna
Robert Mioduszewski
Artur Bożyk
Piotr Soczewka
Grafika:Zk.jpg Mariusz Pawelec
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 84’ Janusz Wolański
Grafika:Zk.jpg Piotr Bronowicki grafika: Zmiana.PNG (80’ Veljko Nikitović)
Grafika:Zk.jpg Tomasz Prasnal
Mirosław Budka
Grzegorz Bronowicki
Sylwester Czereszewski grafika: Zmiana.PNG (66’ Sebastian Szałachowski)
Paweł Bugała

trener: Jacek Zieliński
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki Grafika:Zk.jpg
Tomasz Kłos
Maciej Stolarczyk
Kalu Uche
Mauro Cantoro
Mirosław Szymkowiak
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (70’ Piotr Brożek)
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (80’ Mariusz Kukiełka)
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Przed)ostatni krok?

21. May 2004, 00:03

Wiślacy udali się do Łęcznej, by tam w piątek postawić kolejny krok w drodze do tytułu mistrzowskiego. Krok ten może okazać się ostatecznym przypieczętowaniem całorocznej pracy. To nie zależy jednak tylko od wyniku Wisły. Ta musi w Łęcznej wygrać, a w sobotę Legia nie może zwyciężyć w Grodzisku.

Oczywiście są to rozważania czysto teoretyczne. Nic się przecież nie stanie, jeśli Legia także zdobędzie trzy punkty. Wtedy koronacja zostanie przesunięta na mecz z Polonią, który odbędzie się dopiero... 8 czerwca. Czekać nas będzie więc dwa tygodnie niepewności. Panom z PZPN-u wyraźnie brakuje wyczucia. Gdy dramaturgia i tempo powinny wzrastać, film się urywa, by popsuć nastrój. Reżyserska wtopa.

Scenariusz mogliby także popsuć sami Wiślacy nie wygrywając w Łęcznej, lecz takiego rozwiązania nie przewidujemy. W przypadku zwycięstwa, potrzebne będa jeszcze tylko dwa punkty.

Dziś Wisła zagra w Łęcznej po raz drugi w historii.- Jesteśmy bogatsi o to doświadczenie. Wtedy podeszliśmy do tego spotkania na zbyt dużym luzie - mówi dziś Tomasz Frankowski o tamtym meczu sprzed blisko czterech lat. Wisła przygotowująca się wtedy do pamiętnego rewanżu z Realem Saragossa, już od ósmej minuty meczu w Łęcznej przegrywała 1:0. Wiślacy szybko wyrównali (bramka Kałużnego), lecz na 9 minut przed końcem spotkania drugiego gola dla drugoligowców strzelił Paweł Bugała i dwutysięczna widownia oszalała z radości. - Nie są to miłe wspomnienia - mówi "Franek". - Teraz jednak są zupełnie inni zawodnicy, inny trener - dodaje napastnik Wisły.

Frankowski ma rację. Z tamtego meczu w obecnej kadrze Górnika pozostają tylko Piotr Wójcik i wspomniany Bugała. W Wiśle nie doszło aż do takiej rewolucji kadrowej. Oto skład "Białej Gwiazdy" z tamtego spotkania: Piekutowski - Głowacki, Moskal, Baszczyński - Pater (27 M. Zając), Niciński (87 Frankowski), Kałużny, Czerwiec (67 Kulawik), Kosowski - Żurawski, Iheanacho. Trenerem Wiślaków był wtedy ekscentryczny Orest Lenczyk, który po spotkaniu w swoim stylu wypalił: - Piękna impreza, ale dla tych którzy wygrywają.

Wisła nie przejęła się porażką w Łęcznej i już pięć dni później z kwitkiem odprawiła Saragossę. Jednak szansa na zwojowanie czegoś więcej w rozgrywkach o Puchar Polski przepadła. Trudno spodziewać by w piątek Wiślacy nie byli odpowiednio zmobilizowani. Ba! Na wyniku zależeć będzie im pewnie bardziej niż gospodarzom, którzy już teraz mają zapewnione utrzymanie w lidze, a ambicje nie sięgaja ani trochę wyżej.

I tak Łęczna, która jesienią była prawdziwą rewelacją rozgrywek, na wiosnę zdobyła pięć punktów (Wisła 28), a ostatnie pięć spotkań przegrała. Nic dziwnego, że cierpliwość trenera Jacka Zielińskiego jest na wykończeniu. - Najpierw Paweł Bugała pozwolił szybko rozegrać rzut wolny, a druga bramka to ewenement - mówił po przegranym meczu w Polkowicach. - Bożyk, najwyższy piłkarz na boisku, przegrał pojedynek w powietrzu.

Zostawmy jednak kłopoty gospodarzy, a skupmy się na Wiśle. Trener Henryk Kasperczak może co najwyżej narzekać na problemy bogactwa. Do wyboru ma choćby pięciu środkowych pomocników. Trener zapewnia, że nie będzie cudował, więc w postawi zapewne na świetnie spisujący się duet Mirosław Szymkowiak - Mauro Cantoro, a na ławce posadzi m.in. kadrowicza Mariusza Kukiełkę.

W składzie brakuje tylko Nikoli Mijailovicia, który wyjechał na młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Lewa strona obrony jest jednak mocno obsadzona i Serba zastąpi pewny Maciej Stolarczyk. - Muszę być przygotowany na takie sytuacje, by wypaść jak najlepiej - zapewnia "Stolar", który zawsze imponuje równą formą.

Szkoleniowiec Wisły wie, że w Łęcznej czeka go kolejny mecz z rywalami skupiającymi się głównie na defensywie. Zdążył się już do tego przyzwyczaić. - Będą szukali dobrej organizacji gry defensywnej i czyhali na szanse do kontry. Odra potwierdziła teorię, że wszystkie zespoły chcą z nami osiągnąć jak najlepszy wynik. Czeka nas dużo walki - przewiduje Kasperczak. - Górnik ma trudny okres, szczególnie jeśli chodzi o wyniki. W tej chwili są w lekkim dołku. Jak się nie wygrywa to nie jest dobrze.

Bohater ostatniego meczu Wisły, Tomasz Frankowski zgadza się z trenerem, że mimo słabszej formy Górnika, w Łęcznej nie będzie łatwo. - Wiadomo, że na mecze z nami wszyscy się podwójnie mobilizują, chcą cię wypromować. Mecz może wyglądać podobnie jak ten w Katowicach. Oby z podobnym rezultatem.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe==

Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:1

Nie przemęczyli się nasi piłkarze w Łęcznej, w meczu przeciwko tamtejszemu Górnikowi. 1:0 to skromne zwycięstwo, ale też zwycięstwo, które ani przez moment nie było zagrożone. Tym samym przewaga Białej Gwiazdy nad Legią wzrosła do pożądanych ośmiu punktów!

Jedyną dzisiaj bramkę strzelił w 44. minucie Maciej Stolarczyk!

XXIV kolejka ligi polskiej, sezon 2003/2004

Łęczna, al. Jana Pawła II, 21 maja 2004 r., godz. 20:00

Widzów: 7000, sędziował: Piotr Siedlecki (Szczecin)

Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:1

Bramki:

0-1 Stolarczyk (44.)

Składy:

Mioduszewski

Bożyk

Pawelec

Soczewka

G. Bronowicki

P. Bronowicki (80. Nikitovic)

Budka

Prasnal

Wolański

Bugała

Czereszewski (67. Szałachowski)


Majdan Stolarczyk

Kłos

Głowacki

Baszczyński

Gorawski (70. Brożek)

Cantoro

Szymkowiak

Uche

Żurawski

Frankowski (80. Kukiełka)


Piłkarz meczu:

Maciej Stolarczyk

• Bardzo małym nakładem sił, wręcz minimalistycznie, Wisła pokonała Górnika Łęczna. Może nie zawsze taka gra podoba się kibicom, ale efekt końcowy jest na pewno zadowalający. Po dzisiejszym zwycięstwie już tylko coś chyba więcej niż cud mógłby Wiśle odebrać mistrzowski tytuł!

Mecz w Łęcznej zaczął się obiecująco. Już w 2. minucie niewiele brakowało, aby zastępujący Nikolę Mijailovicia, Maciej Stolarczyk pokonał Mioduszewskiego. Uderzenie Stolara było jednak minimalnie niecelne.

Gospodarze szybko się jednak odgryzają. W 4. minucie strzela z dystansu Prasnal, a piłka uderza w słupek!

Te dwie akcje zapowiadały dobry, widowiskowy mecz. Niestety nic z tych rzeczy. Na kolejne spięcie podbramkowe zmuszeni byliśmy czekać aż do minuty 20. Wtedy znów z dobrej strony pokazuje się Stolarczyk, który dośrodkowuje w pole karne, tam najwyżej skacze Damian Gorawski, uderza odruchowo piłkę głową, ale ta minimalnie mija bramkę Łęcznej. Pięć minut później obrońca Górnika wybija z linii uderzenie Tomka Frankowskiego... i znów wydawać się może, że wiślacy ruszą do bardziej zdecydowanych ataków, ale niestety - nic z tego. Kolejna groźniejsza akcja, to drugie w tym meczu uderzenie z dystansu Stolara, ale i tym razem minimalnie niecelne. Była 41. minuta i wydawało się, że I część spotkania zakończy się bezbramkowym remisem. Na to jednak nie pozwolił... właśnie Stolar. Co dwukrotnie nie udało mu się z dalszej odległości, udało się z bliższej. Z narożnika pola karnego dośrodkował Żuraw, a Stolar z pierwszej piłki strzelił do siatki. Gol do szatni, Wisełka prowadzi 1:0!

W II połowie gospodarze nie mają zamiaru już aż tak kurczowo pilnować swojej bramki, więc i wiślacy mają więcej miejsca i okazji na stworzenie sobie dogodych okazji. Zaczyna się od akcji w 51. min., po której Tomasz Frankowski strzelił, jednak zbyt lekko, aby pokonać Mioduszewskiego.

W 57. min. najgroźniejsza natomiast akcja gospodarzy. Marcin Baszczyński zbiegł do środka, zostawiając wolną prawą stronę, Bugała dostrzegł nadbiegającego Bronowickiego, który znalazł się niespodziewanie sam przed Radkiem Majdanem. Nasz bramkarz popisał się jednak świetną interwencją, gdyż strzał piłkarza z Łęcznej świetnie sparował!

W minucie 60. po raz pierwszy, w swoim stylu, pokazuje się Żuraw. Maciek zbiega wzdłuż lini pola karnego, do środka, lecz jego uderzenie - nie bez trudu - łapie Mioduszewski.

Po tej akcji następuje brzydszy fragment meczu. Mnożą się faule, niedokładne zagrania, a na kolejną groźną sytuację czekamy aż do 72. minuty. Wtedy akcję Wisły przerywa, przypadkowym zresztą, zagraniem ręką, przed polem karnym Soczewka. Rzut wolny egzekwuje Żuraw, ale jego uderzenie ląduje na poprzeczce! Ta akcja ożywia na moment wiślaków, bo już trzy minuty później, ładnie pokazuje się para Żuraw-Franek. Maciek sprytnie zagrywa do Franka, który technicznym uderzeniem próbuje lobować bramkarza, niestety piłka minimalnie przelatuje nad poprzeczką!

W 84. min. za drugą żółtą kartkę wylatuje Wolański, który najpierw kretyńsko odkopnął piłkę po gwizdku sędziego, a później brzydko sfaulował Szymka, i wiadome jest, że Wisła w Łęcznej, punktów już nie straci. Zresztą, już do końca spotkania, niewiele dzieje się na murawie.

Biała Gwiazda wygrywa minimalnym nakładem sił. Teraz czekać trzeba na popisy Legii w Grodzisku, no i wielką fetę, która powinna odbyć się na Reymonta 8 czerwca. Już w tytułem mistrzowskim lub z nim, po kolejnej wygranej.

Teraz czas jednak na przerwę w rozgrywkach, w związku z towarzyskimi meczami kadry.

Dodał: Piotr (2004-05-21 22:07:24)

Źródło:wislaportal.pl

Maciej Stolarczyk zapewnia trzy punkty Wiśle

Skromnie, bo zaledwie 1:0 wygrała Wisła Kraków na boisku Górnika Łęczna. Zwycięstwo zapewnił "Białej Gwieździe" zastępujący Nikolę Mijailović'a Maciej Stolarczyk. Wisła zagrała dziś nieskutecznie, ale jej dominacja w przeciągu pełnych 90 minut nie podlegała dyskusji. Jeżeli w sobotę Legia nie wygra w Grodzisku to Kraków może świętować obronę mistrzowskiego tytułu przez Wisłę.

- Wiśle można już pogratulować mistrzostwa, a nam pozostaje żal, że w poprzednich spotkaniach nie graliśmy tak, jak w tym meczu - mówił trener gospodarzy Jacek Zieliński. Faktem jest, że Górnik Łęczna zagrał ambitnie, starając się zniwelować przepaść w wyszkoleniu technicznym i taktycznym między obydwoma zespołami.

Pierwszy groźny strzał na bramkę rywala oddał Maciej Stolarczyk, zastępujący Nikolę Mijailović'a. Jeszcze efektowniej wyglądała odpowiedź w wykonaniu gospodarzy, kiedy Tomasz Prasnal trafił z 30 metrów w słupek. Wydaje się jednak, że gdyby piłka zmierzała w światło bramki Wisły, to odbiłby ją Radosław Majdan.

Po kwadransie, w którym Górnik Łęczna starał się atakować, gospodarze cofnęli się do obrony. Uwidoczniła się bardzo wyraźna przewaga wiślaków, którzy zdominowali środek pola. Za rozgrywanie zabrał się oczywiście Mirosław Szymkowiak, ciekawie próbował ogrywać rywali Kalu Uche, dynamicznie, choć i nieco chaotycznie wyglądały rajdy Damiana Gorawskiego. Wyjątkowo często wychodził też do przodu Arek Głowacki, tak jak w 35 minucie, gdy zagrał do "Gory" na 20 metr skąd lewoskrzydłowy Wisły oddał niecelny strzał.

Prób zaskoczenia Mioduszewskiego było z resztą sporo, m.in. w 24 minucie Piotr Soczewka wybił piłkę z linii bramkowej po główce "Franka". Przeprowadzona 20 minut później akcja Wisły okazała się skuteczna: rzut rożny wykonywał Mirosław Szymkowiak, piłka trafiła do Macieja Żurawskiego, który zacentrował do swojego imiennika - Stolarczyka, a obrońca Wisły nie miał problemów z trafieniem do siatki z niewielkiej odległości (asysta: ŻURAWSKI).

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Więcej chęci do gry w ataku wykazywali co prawda łęcznianie, ale naprawde groźną sytuację stworzyli tylko raz i to po błędzie arbitra, który nie zauważył ręki Pawła Bugały. Niepotrzebnie na tym zagraniu rywala skupił się Marcin Baszczyński, pozwalając uciec lewym skrzydłem Grzegorzowi Bronowickiemu. Pomocnik Górnika strzelił mocno, ale Radosław Majdan zdołał instynktownie odbić piłkę ponad bramkę Wisły.

Wiślacy mieli sporo szans na pokonanie Mioduszewskiego po raz drugi. Swoich sił próbował zwłaszcza Maciej Żurawski, ale za każdym razem czegoś reprezentacyjnemu napastnikowi brakowało. W 72 minucie "Żuraw" trafił z rzutu wolnego w poprzeczkę. Cztery minuty później idealnie obsłużył podaniem Tomka Frankowskiego, który chyba trochę przekombinował, próbując lobować golkipera gości.

W końcówce drugą żółtą kartkę otrzymał Wolański i Górnik Łęczna nie był już w stanie zagrozić Wiśle. Ta natomiast niepodzielnie królowała w środku pola, wymieniając mnóstwo podań i próbując kolejnych ataków. W 88 minucie najlepszą sytuację z końcówki spotkania zmarnował Kalu Uche, nie trafiając z kilkunastu metrów. - Chcemy wygrać wszystkie mecze do końca rozgrywek, ale dziś górnicy bardzo wysoko podnieśli nam poprzeczkę - stwierdził po meczu trener Kasperczak, nie chcąc uzależniać ewentualnego zdobycia Mistrzostwa Polski od możliwego potknięcia Legii w Grodzisku Wielkopolskim. Na wynik tego spotkania czekać będą jednak kibice Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie:

1 min. Majdan wyłapuje dośrodkowanie z prawej strony.

2 min. Minimalnie niecelne uderzenie Macieja Stolarczyka z 25 metrów.

4 min. Potężny strzał z 25 metrów Prasnala w słupek bramki Wisły!

9 min. Po dośrodkowaniu z prawej strony (rzut wolny) piłkarze Łęcznej ekspediują piłkę na róg.

10 min. Mógł być samobójczy gol Wolańskiego po centrze Kalu Uche. Róg dla Wisły.

12 min. Arek Głowacki przebiegł środkiem boiska 30 metrów, wymienił piłkę z Szymkowiakiem po czym uderzył na bramkę rywala. Zbyt lekko, Mioduszewski bez trudu łapie.

14 min. Wywracanie rywala za pomocą rąk nie jest faulem według arbitra tego meczu... Piłka od bramki Mioduszewskiego po akcji prawą stroną Żurawskiego.

16 min. Czereszewski złapany na pozycji spalonej w pobliżu środka boiska.

17 min. Rzut wolny po faulu na Żurawskim na wysokości 10 metra. Po dośrodkowaniu "Żurawia" obrońcy wybijają piłkę głową.

20 min. Strzał głowa Gorawskiego po centrze Stolarczyka mógł zaskoczyć Mioduszewskiego. Piłkę osiadła na siatce bramki Górnika.

21 min. Górnik Łęczna już nie gra tak odważnie jak na początku. Cała drużyna gospodarzy broni się całą "jedenastką".

22 min. Żółta kartka dla Mariusza Pawelca, brzydko sfaulował Macieja Żurawskiego przy linii końcowej boiska.

23 min. Dośrodkowanie z rzutu wolnego po ziemi, Frankowski strzela z 10 metrów wysoko nad bramką.

24 min. Rzut rożny dla Wisły. Soczewka wybija piłkę z bramki Górnika Łęczna po strzale głową Tomasza Frankowskiego.

27 min. Frankowski na pozycji prawoskrzydłowego podaje do Gorawskiego, który ścina do środka, ale strzela zbyt lekko, by zaskoczyc bramkarza Górnika Łęczna.

27 min. Żółta kartka dla Arkadiusza Głowackiego po faulu na Bugale. Troche zbyt pochopna decyzja arbitra.

28 min. Poszkodowany Bugała strzela 5 metrów nad bramką z rzutu wolnego.

29 min. Tym razem żółtą kartkę otrzymał Piotr Bronowicki. Faulował ofensywnie poczynającego sobie Arka Głowackiego.

29 min. Mioduszewski wyjaśnia sytuację po prostopadłym wrzuceniu piłki na bramkę gości.

31 min. Zbyt głębokie dośrodkowanie Kalu Uche nie trafia do nikogo z partnerów.

35 min. Prostopadła wrzutka Głowackiego na 20 metr do Gorawskiego, nie najlepsze przyjęcie piłki spowodowało, że i strzał "Gory" okazał się bardzo niecelny.

36 min. Zablokowany strzał z 25 metrów Kalu Uche.

37 min. Uderzenie Kłosa z 40 metrów "na wiwat"... A świętować nie ma czego.

38 min. Znów kiks jednego z gospodarzy i róg dla Wisły. Bez historii.

40 min. Wisła rozgrywa piłkę, a Górnik Łęczna wykonuje nieskuteczne wślizgi. W końcu Stolarczyk uderza zza pola karnego. Mocno, ale niecelnie.

42 min. Obrońcy uprzedzają Kalu Uche po centrze Stolarczyka.

43 min. Frankowskiemu nie udaje się przedrzeć przez kilku obrońców gospodarzy.

44 min. 1:0 DLA WISŁY!!! Okres przewagi "Białej Gwiazdy" udokumentowany prowadzeniem. Szymkowiak wycofał do Żurawskiego, ten wrzucił piłkę do ustawionego na 8 metrze Stolarczyka, który nieobstawiony przyłożył nogę, skutecznie wykańczając tą akcję.

Koniec pierwszej połowy.

50 min. Groźna akcja prawą stroną Baszczyńskiego, dośrodkowanie, po którym piłkę wybijają gospodarze na róg.

51 min. Świetna szansa Wisły, centra Gorawskiego z lewej strony, piłkę do "Żurawia" zgrywa Kalu, napastnik Wisły nie najlepiej ją przyjął na 8 metrze co zaważyło na niepowodzeniu akcji.

51 min. Znów atakuje Wisła, Mioduszewski łapie lekkie uderzenie "Franka".

54 min. Dwójkowa akcja Baszcza i Kalu, piłkę na róg ekspediują obrońcy.

57 min. "Baszczu" niepotrzebnie skupił się na sygnalizacji zagrania ręką Bugały, wykorzystał to Grzegorz Bronowicki, który znalazł się w dobrej pozycji. Jego niezwykle groźny strzał obronił Radosław Majdan.

58 min. Wolański kopie piłkę po gwizdku sędziego i otrzymuje żółtą kartkę.

60 min. Wreszcie akcja w stylu Żurawskiego, zejście do środka i strzał z 16 metrów po długim rogu. Broni Mioduszewski.

62 min. Żółta kartka dla Prasnala za faul na "Szymku".

64 min. Maciej Żurawski wywalczył rzut rożny dla Wisły. Po jego wykonaniu bardzo niecelnie strzela głową Kłos. Po chwili uderzenie Mauro Cantoro po którym futbolówka rykoszetem wychodz na róg.

66 min. W środek bramki Wisły strzelił Grzegorz Bronowicki, Majdan łapie piłkę.

67 min. Pierwsza zmiana w meczu: Szałachowski zmienia niewidocznego w tym meczu Czereszewskiego.

70 min. Zmiana w Wiśle: za Gorawskiego wchodzi Piotr Brożek.

72 min. Maciej Żurawski trafia w poprzeczkę po rzucie wolnym z 20 metrów! Dobija Kalu głową, jednak Mioduszewski złapał piłkę.

76 min. Piękna akcja Żurawskiego prawą stroną, wycofanie do Frankowskiego, który podciął piłkę nad wybiegającym Mioduszewskim... niestety również nad bramką.

78 min. Mioduszewski piąstkuje po centrze w jego pole bramkowe.

80 min. Po jednej zmianie w obu drużynach. Kukiełka za Frankowskiego i Nikitović za Piotra Bronowickiego.

82 min. Po rzucie rożnym wykonywanym z prawej strony Kłos strzela głową obok lewego słupka bramki Mioduszewskiego.

83 min. Znów świetna szansa dla Wisły, wyjaśnia sytuację Mioduszewski łapiąc piłkę po strzału głową Uche.

84 min. Druga żółta kartka dla Wolańskiego po faulu na Szymkowiaku.

85 min. "Szymek" strzela zbyt lekko i w środek bramki z rzutu wolnego...

86 min. Majdan na raty broni strzał z 25 metrów Pawelca.

88 min. Ależ nieskutecznie gra Wisła. Tym razem w długi róg z 10 metrów strzelał Kalu - bardzo niecelnie.

90 min. Za lekko i niecelnie strzela Żurawski z 30 metrów, z rzutu wolnego.

90 min. Sędzia dolicza 3 minuty do końca meczu.

90+3 min. Jeszcze jedna szansa Żurawskiego po nieporozumieniu Nikitović'a z Miodzuszewskim. Róg dla Wisły, po którym niecelnie strzela.

KONIEC MECZU!!!

Statystyki:

                    Górnik Łęczna - Wisła Kraków

strzały na bramkę: 5 - 25

strzały celne: 3 (60%) - 10 (40%)

faule: 27 - 13

rzuty rożne: 1 - 10

spalone: 1 - 0

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja po meczu Łęczna - Wisła

Trener Henryk Kasperczak docenił po meczu z Górnikiem Łęczna dyspozycję rywala. Szkoleniowiec Wisły liczy też, że jego zespół wygra pozostałe dwa mecze w sezonie. Prowadzący zespół gości trener Zieliński powiedział natomiast o Wiśle: - To najlepsza drużyna w kraju i nie jest wstydem z nią przegrać."Mieliśmy plan, który legł w gruzach w 44 minucie. Postraszyliśmy zespół gości na tyle, na ile mogliśmy. Nie mam piłkarzom nic do zarzucenia".

Fragmenty wypowiedzi publikowanych w: Gazecie Wyborczej (rav)

Za: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Maciej Stolarczyk: Nie będę ułatwiał zadania trenerowi

Okazuje się, że zdobywca zwycięskiej bramki w piątkowym meczu Maciej Stolarczyk, który nie ma pewnego miejsca w jedenastce Wisły jest trzecim strzelcem naszego zespołu. Gol strzelony Mioduszewskiemu był piątym trafieniem "Stolarza" w obecnych rozgrywkach.

Obrońca Wisły nie zwrócił na ten fakt uwagi: - Nie śledzę tej statystyki, ale cieszę się z 3 punktów, to najistotniejsze że je zdobyliśmy - powiedział po meczu w wywiadzie dla Canal Plus. - Skoro wchodzę do składu to staram sięgrać jak najlepiej. Nie będę ułatwiał zadania trenerowi, kogo ma wystawić, mnie czy Nikolę. Bramkę dedykuję moim najwierniejszym kibicom - rodzinie.

Maciej Stolarczyk dodał, że nie umawiał się z resztą zespołu na oglądanie sobotniego meczu Groclinu z Legią, który może zadecydować o zdobyciu przez Wisłę mistrzowskiego tytułu: - Taki scenariusz, że Legia nie wygra, jest możliwy. Ja jednak powtarzam, że nie będziemy patrzeć na Legię, bo sami musimy wygrywać nasze mecze - tak jak dzisiaj. Nie interesuje nas specjalnie wynik meczu warszawian, liczy się to, że dziś wygraliśmy. Dzisiejsze zwycięstwo w jakiś sposób przybliża nas do mistrzostwa. Bardzo się z tego cieszymy. W następnym meczu z Polonią będziemy starali się zwyciężyć - stwierdził.

- Większość zespołów stara się być zmobilizowanym na mecz z nami. Górnik przeciwstawił nam ciężką walkę. W większości naszych zawodników drzemią większe umiejętności niż u rywali i dzięki temu dziś wygraliśmy. Szkoda, że wygraliśmy tylko 1:0, ale to nie jest takie ważne. Najważniejsze są trzy punkty. - ocenił postawę gospodarzy defensor "Białej Gwiazdy".

Dodać należy, że nie wszyscy (w tym i TWSD) przyznali Stolarczykowi bramkę w jesiennym meczu z Górnikiem Łęczna. Trzeci gol dla "Białej Gwiazdy" padł bowiem po celnym strzale Pawła Brożka, który z linii bramkowej do siatki dobił właśnie Stolarczyk.

C+, własne

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Mistrzem Polski!

Wisła Kraków na dwie kolejki przed końcem zapewniła sobie tytuł Mistrza Polski! Dzisiaj Legia Warszawa tylko zremisowała w meczu z Groclinem 2:2 i straciła szanse na dogonienie krakowian. Wiślacy obronili więc tytuł mistrzowski i po raz dziewiąty w historii okazali się najlepszą drużyną klubową w Polsce!

Już teraz w okolicy klubu pojawiają się pierwsi swiętujący kibice. Na oficjalną fetę przyjdzie czas po meczu następnej kolejki z Polonią Warszawa.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Łęczna - Wisła: Relacja ultras

Dwustuosobowa grupa wiślackich sympatyków, która pojawiła się w piątek w Łęcznej, była świadkiem ostatniego kroku do obrony mistrzowskiego tytułu w wykonaniu krakowskiej Wisły. Kibice gospodarzy zaprezentowali standardową, aczkolwiek mogącą się podobać oprawę spotkania.

Wyjazd nie był odgórnie zorganizowany, więc kibice Białej Gwiazdy podróżowali na Lubelszczyznę samochodami i mikrobusami, dojechał także jeden autobus.

Stadion Górnika Łęczna sprawił najlepsze wrażenie z wszystkich obiektów prezentowanych przez tegorocznych baniaminków pierwszej ligi. Jest także ładniejszy od tych zlokalizowanych we Wronkach, czy Grodzisku. Obiekt w pełni był wypełniony. Wykupiono wszystkie wejściówki na spotkanie z drużyną Mistrza Polski. Biletów nie sprzedawano już w dniu meczu, zaś osoby, które wierzyły w dodatkową możliwość wejścia na stadion odchodziły z kwitkiem w 15 minucie.

Sektor fanów Wisły wypełniał się z kolejnymi minutami gry. Sympatyków z Krakowa wspomogło kilka osób z okolicznych miejscowości oraz kibice gdańskiej Lechii. Mimo wyjazdu "każdy na własną rękę" Wiślacy zdołali oflagować ogrodzenie sektora, najwyraźniejsza była flaga sympatyków z Bochni. Pieśnią przewodnią wyjazdu była "Wisło Ty ma...", wykonywana także przy akompaniamencie gitary ;-).

Kibice drużyny miejscowej zaprezentowali się o wiele lepiej niż można było się spodziewać. Choć oprawy nie można nazwać czołową polską prezentacją, to na pewno nie można jej nie dostrzec. Jak sami pisali o sobie, kibice Łęcznej chcieli się Wiśle pokazać.

Cały doping skupiał się na sektorze za bramką. Na początek spotkania łęczanie odpalili pirotechnikę na górze swego sektora, ale nie przyniosło to dobrego efektu ze względu na to, że jeszcze było jasno. Użyli także zielone oraz czarne chorągiewki i balony. Jeszcze w pierwszej połowie odpalili czerwone świece dymne oraz wyrzucili na murawę różową zapalniczkę po niepodobającej się im decyzji sędziego ;-).

W drugiej odsłonie spotkania na dole sektora odpalono race. Dosyć równe rozstawienie odpalających oraz odpowienie przerwy między nimi sprawiły, że racowisko prezentowało się dosyć ładnie. Najlepiej wyszły ognie bengalskie rozmieszczone po całym sektorze za bramką. Ogólne dobre wrażenie zmąciły wyzwiska miejscowych adresowane do bramkarza Wisły, których cały repertuar można było usłyszeć w drugiej połowie.

Na zakończenie spotkania, które przyniosło Białej Gwieździe najważniejsze trzy punkty w drodze o mistrzowstwo, cieszący się kibice wskoczyli na ogrodzenie, zaś jeden z większych fanatyków wbił się na murawę po koszulkę. Bardzo ładnie zachował się Piotrek Brożek, który bez najmniejszych problemów oddał trykot w lepsze ręce. Koszulka została przekazana młodemu sympatykowi, który siedział na sektorze Górnika.

Tym razem piątki z kibicami przybijali tylko Arek Głowacki i Marcin Baszczyński, reszta drużyny wykonała standardowe gesty zwycięstwa oraz po raz kolejny odśpiewała z wyjazdowiczami "Jazda! Jazda! Jazda!". Okrzyki znów rozpoczął Szymek i Baszczu.

Bohatera spotkania, Maćka Stolarczyka długo przetrzymywały różnego rodzaju media chcące przeprowadzić wywiad z rezerwowym, który zaliczył świetny występ. Piłkarza schodzącego wreszcie z boiska pożegnano głośną owacją.

Po meczu odbyło się bez zbędnie długiego przetrzymywania wiślaków na sektorze. Kibice wylegli na pobliski parking, gdzie w tańcu radości znowu odśpiewano "Wisło Ty ma.." oraz pozowano do pamiątkowych zdjęć. Wyjątkowo sprawnie odbył się także wyjazd z parkingu.

Warte odnotowania jest zachowanie policji, która bez żadnych zachowań prowokacyjnych eskortowała wybrane pojazdy przez miejscowości po drodze do Łęcznej i wszystkie samochody w kolumnie aż do granic powiatu w drodze powrotnej.

Zadowoleni kibice wrócili do Krakowa we wczesnych godzinach porannych i położyli się spać na ogół nie świadomi tego, że kilka godzin wcześniej byli świadkami gwoździa do mistrzostwa w wykonaniu swej ukochanej drużyny.

(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Dwudziestu czterech meczów potrzebowali nasi piłkarze, aby zapewnić sobie tytuł mistrza kraju. Właśnie spotkanie w Łęcznej zadecydowało ostatecznie o zdobyciu IX trofeum przez Białą Gwiazdę. Wprawdzie zaraz potem mogliśmy przeczytać w prasie, że tytuł zawdzięczamy (sic!) remisowi w Grodzisku, ale czym byłby on bez kolejnej Victorii naszych pupili? Dominacja Wisełki - na krajowych boiskach - jest bowiem w tym sezonie niepodważalna!

Na luzie

Na wielkim luzie zagrali wiślacy w Łęcznej. Był to kolejny występ podopiecznych Henryka Kasperczaka, który można określić mianem: minimalistyczny. Nasi piłkarze od pierwszych minut nie podkręcali szaleńczo tempa, tak więc bramkowych akcji było jak na lekarstwo. Goście zaś, nie postawili nam aż tak trudnych warunków, jak walcząca przed tygodniem - chyba nie tylko o ligowe punkty - Odra.

Wprawdzie już na początku meczu Prasnal trafił w słupek, ale ta, jak i po przerwie jeszcze jedna akcja - po której Radek Majdan zarobił na meczową premię, świetnie parując uderzenie Bronowickiego - to było wszystko, co pokazali gospodarze z Łęcznej. Przez cały mecz na boisku dominowała Wisła, a dokładniejszym określeniem będzie kontrolowała poczynania. Niczym lider w klasycznym wyścigu kolarskim, który nikomu nie pozwoli odskoczyć od peletonu.

Wiślacy stanęli murem w obronie, wcześniejsze zapędy gospodarzy doskonale kasował Mauro Cantoro, więc gospodarze z rzadka przemieszczali się na 30 metr przed naszą bramką. Tym bardziej, że sami ustawili się wybitnie defensywnie, piątką w pomocy chcieli zagęścić środek pola, a tak naprawdę zagęszczali obszar boiska, tuż przed własnym polem karnym. Oglądaliśmy więc próby wzajemnej destrukcji, na której lepiej wyszła Wisła. Wszystko to za sprawą Macieja Stolarczyka, który od początku meczu zapędzał się pod bramkę gospodarzy, próbując pokonać Mioduszewskiego. Zanim jednak, nasz lewonożny obrońca, go pokonał, oddał dwa minimalnie niecelne strzały z dystansu. Do trzech razy sztuka, było tutaj idealnym określeniem. W 44. minucie, gdy gospodarze z utęsknieniem patrzyli w stronę szatni, Mirek Szymkowiak egzekwował rzut rożny, podał do Żurawia, a ten szybko wrzucił w pole karne. Stolar tylko dostawił stopę, ładnie umieszczając futbolówkę w siatce. Jak się okazało, był to gol pieczętujący mistrzostwo dla Wisły...

Po przerwie bowiem żadnej z drużyn nie udało się zmienić wyniku, choć najbliżej tego byli... wiślacy. Dwa razy próbował Żuraw (poprzeczka z wolnego i obrona na raty bramkarza), a raz Franek (minimalnie niecelny lob).

Można i tak...

... powiedzą kibice Białej Gwiazdy, bo choć Wisła znów nie zagrała pięknego meczu, to jednak cel uświęca środki! Zresztą nie ma chyba nikogo wśród nas, kto mógłby... narzekać!

Zwłaszcza, że:

Po meczu w Łęczenj, podkreślić należy niesamowitą konsolidację bloku defensywnego! Jeszcze jesienią Wisła zmuszona była, przy ultraofensywnym usposobieniu całej drużyny, strzelić i mieć zawsze co najmniej dwie bramki więcej, aby wygraną dowieźć. Teraz, obrona jest na tyle silna, że choć rywale próbują atakować, to nie mają okazji do pokonania, coraz pewniej broniącego, Radka Majdana! Nowa jakość Wisły, widoczna jest gołym okiem! Marcin Baszczyński po ławie w Płocku, odzyskał dawne zalety. Głowa z Kłosem rozumieją się na środku coraz lepiej, a Nikola z Stolarem, to para która ma tyle zalet razem i z osobna, że nawet brak transferów na lewej stronie boiska latem, nie musi spędzać snu z powiek trenera Kasperczaka. Kto wie, czy w obecnej sytuacji, nie byłoby najlepszym rozwiązaniem, aby Nikola zaczynał mecz, właśnie jako skrzydłowy?

Niesamowity krok naprzód zrobił Mauro Cantoro! Ten chłopak zawsze miał ogromną ochotę do gry, ale wiosna w wykonaniu El Toro była rewelacyjna! Argentyńczyk gra ostro, ale z rzadka przekracza przepisy, choć kopnąć potrafi. Waleczność, ambicja, a do tego nienaganna technika, czynią z niego piłkarza, z którym spokojnie można wskakiwać do LM. Przy tak grającym Maurycym o wiele więcej swobody i możliwości gry do przodu, ma Szymek. Tym samym nie zawsze dobrze działające wiosną skrzydła, nie są już aż tak newralgicznymi punktami w naszym dream teamie! Swoje, jak zawsze, robi Żuraw, więcej niż się od niego wymagało zrobił Franek - oto nasza Wisła, Mistrz Polski A.D. 2004, który w Łęcznej zamknął rozdział - walka o pozostawienie mistrzowskiej patery pod Wawelem! Brawo!

Canal Odjąć

Inną sprawą piątkowego meczu, jest na pewno... komentowanie go w telewizji Canal Dodać. Za jego omawianie wziął się niejaki pan Marcin Rosłoń, wraz ze specjalistą (tylko od czego?), byłym trenerem pierwszoligowym, Mirosławem Draganem. I chyba wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że red. Rosłoń jest piłkarzem rezerw Legii, a pan Dragan dostosował się do niego poziomem... stronniczości. Zresztą były trener Polkowic, to trzeba przyznać szczerze, wybitnie nie zna się na piłce! Własnym uszom nie wierzyłem gdy dowiedziałem się, że Mauro Cantoro rozgrywa słaby mecz, no i dobrze, bo da szanse gry Mariuszowi Kukiełce! O tym, na szczęście, decydować będzie Henryk Kasperczak... Pan Rosłoń - po zdobyciu gola przez Wisłę - określił bramkę, jako przypadkową, do tego strzeloną... udem (sic!). Piłkarz Legii, miał też cały mecz niesamowitą nadzieję, że Łęczna jednak ruszy do przodu i zdobędzie gola... Przykro nam. Nie udało się.

Tym optymistycznym akcentem, dziękuję za uwagę :-)

Mistrzem Polski jest WISŁA...

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2003/2004

Galeria kibicowska: