2004.07.31 Wisła Kraków – Górnik Łęczna 5:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:02, 26 sty 2014; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2004.07.31, Idea Ekstraklasa, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 20:00
Wisła Kraków 5:1 (2:1) Górnik Łęczna
widzów: 10.500
sędzia: Robert Werder z Warszawy
Bramki

Tomasz Frankowski 31’
Tomasz Frankowski 43’
Maciej Żurawski 68’
Tomasz Kłos 80’
Maciej Żurawski (k) 84’
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1
22' Grzegorz Wędzyński





Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Nikola Mijailović grafika: Zmiana.PNG (74’ Maciej Stolarczyk
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (80’ Mariusz Kukiełka
Mirosław Szymkowiak grafika: Zmiana.PNG (83’ Marcin Kuźba
Mauro Cantoro
Marek Zieńczuk
Tomasz Frankowski
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Górnik Łęczna
Robert Mioduszewski
Ireneusz Kościelniak
Bartosz Jurkowski
Artur Kościuk Grafika:Zk.jpg
Mariusz Pawelec grafika: Zmiana.PNG (71’ Sławomir Nazaruk
Sebastian Szałachowski grafika: Zmiana.PNG (56’ Janusz Wolański
Grzegorz Wędzyński Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 46’
Mirosław Budka Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Bronowicki grafika: Zmiana.PNG (53’ Tomasz Prasnal
Remigiusz Jezierski
Sylwester Czereszewski

trener: Bogusław Kaczmarek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 5:1

Bardzo dobrze udała się inauguracja sezonu na stadionie przy ulicy Reymonta. Wisła rozgromiła Górnika Łęczna 5:1 i od samego początku zasiadła na fotelu lidera ekstraklasy. Dwa gole rewelacyjnego Franka, dwa Żurawia i jedna Tomka Kłosa dały nam pewne i zasłużone zwycięstwo! Wisła to jest potęga!

I kolejka ligi polskiej, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 30 lipca 2004 r., godz. 20:00

Widzów: 10000, sędziował: Robert Werder (Warszawa)

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 5:1

Bramki:

0:1 Wędzyński (22.)

1:1 Frankowski (31.)

2:1 Frankowski (43.)

3:1 Żurawski (68.)

4:1 Kłos (80.)

5:1 Żurawski (84.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Mijailović

(74. Stolarczyk)

Gorawski (80. Kukiełka)

Szymkowiak (83. Kuźba)

Cantoro

Zieńczuk

Żurawski

Frankowski


Mioduszewski Pawelec (71. Nazaruk)

Kościuk

Jurkowski

Kościelniak

Szałachowski (56. Wolański)

Budka

Wędzyński

Bronowicki (53. Prasnal)

Czerszewski

Jezierski


Piłkarz meczu:

Tomasz Frankowski


Po rozgromieniu Gruzinów w kLM, kibice Białej Gwiazdy oczekiwali, że choć kolejny nasz rywal - Górnik Łęczna wzmocnił się latem i pozyskał uznanego i szanowanego trenera, to i tym razem dojdzie do pogromu. Tak też się stało, jednak największym zaskoczeniem tego meczu był fakt, że Wisła wygrała tak wysoko, choć wcale nie zagrała w porywającym stylu. Opuszczający stadion kibice, mogli wręcz narzekać na zbyt duże momenty chaosu, jaki panował, w grze naszych pupili. Skoro grając tak sobie wiślacy - w taki sposób - gromią rywala, to co będzie, gdy złapią właściwy rytm i będzie im się chciało chcieć?!

Zaczęło się obiecująco, Marek Zieńczuk lewą stroną, Damian Gorawski prawą, co rusz szarpali naszą grę. Od początku wszędzie było pełno Tomka Frankowskiego i choć goście starali się jak mogli, zagęszczając środek pola, to przewaga wiślaków była niepodważalna. Już w 3. i 4. minucie pachniało bramką, ale najpierw Franek nie opanował piłki, a po chwili Żuraw nie zdąrzył złożyć się do strzału. Nie minęło kilkanaście sekund, a mocno, w krótki róg, uderzył Gora, jednak Mioduszewski wybił na korner.

Pierwszy kwadrans minął pod znakiem Białej Gwiazdy, drugi rozpoczął rzut wolny dla Łęcznej, egzekwowany przez Sylwestra Czereszewskiego. Ten jednak uderzył nad poprzeczką. W 18. minucie kolejna szansa gości, którzy starali się - w tej fazie gry - oddalić piłkę jak najdalej od własnej bramki. Mieliśmy szczęście, bo po strzale Jezierskiego piłka odbiła się od któregoś z wiślaków i wyszła obok bramki.

Z kolei w minucie 20. najładniejsza - jak dotychczas - akcja Wisły. Świetnie popędził Marek Zieńczuk, dośrodkował w pole karne, gdzie do główki wyskoczył Tomasz Frankowski, jednak ten strzał odbił sie jeszcze od obrońcy i tym razem to goście mieli ogromne szczęście. W 22. minucie było już jednak sensacyjnie 0:1... Rzut wolny z narożnika pola karnego egzekwował Wędzyński, piłka odbiła się od stojącego w murze Szymka, zmieniając kierunek lotu, wpadając do bramki obok zmylonego Majdana... Ogromna radość łęcznian i mała konsternacja na trybunach! Wiślacy odpowiadają, dobrą akcją, już 2. minuty później. Gora ograł wszystkich na prawym skrzydle, podał do Franka, który mimo asysty obrońcy, z trudnej piłki, strzela świetnie, jednak minimalnie obok słupka. W 25. min. możemy podziękować Czereszewskiemu. Nasi środkowi obrońcy wyraźnie zaspali, były legionista dostaje piłkę na 16. metrze i tak się tym chyba zdziwił, że... podał ją prosto do rąk Majdana! Gdyby kropnął mocno i precyzyjnie, mogło być 0:2!

W 28. min. minimalnie niecelnie strzela Żuraw, a akcje wiślaków zaczynają się mnożyć, a to musi przynieść gola. I tak się staje. 31. minuta - Nikola Mijailović zapędził się na połowę gości, minął - w swoim stylu - dwóch rywali, podał na lewo do Zienia, ten natychmiast zacentrował w pola karne, piłkę głową do Franka zgrał Gora, a łowca bramek genialnym strzałem z woleja umieszcza piłkę w siatcę Mioduszewskiego. Jest 1:1!!!

Dwie minuty później Zieniu do Żurawia, a ten mocno, niestety w boczną siatkę. Gdyby wpadło mielibyśmy dwa piękne gole, jeden po drugim.

Do 41. minucty przy piłce głównie wiślacy, jednak wtedy akcję przeprowadzają goście. Znów pogubili się nasi obrońcy i Budka znajduje się sam przed Majdanem, strzela z 12. metrów, jednak świetną paradą popisuje się Radek Majdan, naprawiając błędy kolegów! Było groźnie. Niewykorzystane okazje się mszczą, to stara piłkarska prawda. W 43. minucie kompletnie zaspali obrońcy gości. Prostopadła piłka Szymka do Franka, ten mija rozpaczliwie interweniującego Mioduszewskiego i strzela do pustej już bramki - 2:1!

Druga połowa rozpoczyna się od bezsensownego faulu Wędzyńskiego, który był wyróżniającym się graczem gości. Były piłkarz warszawskiej Polonii, ostatnio grający w Izraelu, ogląda drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i już do końca meczu goście grają w dziesiątkę. To nie był jednak główny powód tak wysokiego zwycięstwa Wisły, choć na pewno... pomógł. W 50. min. szczęście Łęcznej, bo obrońcom gości w ostatniej chwili udaje się zablokować Żurawia. Cztery minuty później minimalnie nad poprzeczką strzela Franek, a po chwili piłkarz z numerem 21. mógł ustrzelić hat-tricka, ale znów minimalnie, tym razem obok słupka. Przewaga Wisły jest niepodwarzalna, choć wiślacy - jak już wspominałem na początku - wcale nie grają w porywający sposób.

W 61. minucie goście znów wracają z dalekiej podróży. Najpierw strzelał Żuraw, Mioduszewski odbił, a dobitkę Gorawskiego z linii bramkowej wybija obrońca.

Co się odwlecze... 68. minuta - Baszczyński do Żurawia, ten strzela, znów odbija bramkarz gości, jednak dobitka Maćka musi już wpaść, jest więc 3:1.

W 79. min. znów Mioduszewski ratuje swój zespół, dobrze broniąc strzał Zieńczuka. Minutę później był już bezradny, gdy dośrodkowanie Szymka, na bramkę, uderzeniem głową, zamienia Tomasz Kłos. Jest 4:1.

Nie mijają kolejne dwie minuty i jest rzut karny dla Białej Gwiazdy - Kuściuk sfaulował Żurawia, a ten jedenastkę zamienia na bramkę.

Na tym kończą się emocję w tym jednostronnym meczu. Trzy punkty dla Wisły zasłużone, no i co ważne - Wisełka od początku sezonu na fotelu lidera!

Dodał: Piotr (2004-07-31 22:30:56)

Źródło:wislaportal.pl

"Piątka" na dobry początek

Wisła Kraków w dobrym stylu rozpoczęła rozgrywki ligowe sezonu 2004/05 pokonując Górnika Łęczna 5:1. Bramki dla naszego zespołu strzelali: Tomasz Frankowski (dwie), Maciej Żurawski (dwie) i Tomasz Kłos. Po tym spotkaniu Wisła przewodzi tabeli pierwszej ligi.

Pierwszy skład Wisły nie stanowił niespodzianki. Jedyną niewiadomą była obsada dwóch miejsc w środku pola. Kandydatów było trzech: Cantoro, Szymkowiak i Kukiełka. Ostateczne od pierwszych minut zagrali dwaj pierwsi. Wisła wystąpili w nowych czerwonych koszulkach i białych spodenkach, zaś piłkarze z Łęcznej w zielonych strojach.

Optymistyczne nastroje zmąciły pierwsze dwa kwadranse meczu. Wisła przeważała, stwarzała przyzwoite sytuacje, jednak bramki nie udało się zdobyć, zaś nasi zawodnicy wyglądali na nieco rozkojarzonych... czyżby myśleli o piątkowym losowaniu Ligi Mistrzów? Na domiar złego Górnik Łęczna potrafił kilka razy skontrować, w 22 minucie uczynił to skutecznie. Wędzyński szczęśliwie wykonał rzut wolny, po którym piłka odbiła się od Szymkowiaka i wpadła do bramki Wisły.

"Biała Gwiazda" chyba potrzebowała takiego ciosu, gdyż natarła na rywala z większym animuszem. Gol z 31 minuty padł po filmowej akcji wykończonej przez Tomasza Frankowskiego. Jeszcze przed przerwą "Franek - łowca bramek" wpisał się na listę strzelców po raz drugi, finalizując doskonałe "Szymka". To pozwoliło ze spokojem oczekiwać na drugie 45 minut.

Tu zaś zadanie ułatwili nam rywale, a konkretnie strzelec pierwszej i jedynej bramki dla gości - Wędzyński. Były polonista, mający za sobą wojaże w Izraelu sfaulował Baszczyńskiego i otrzymał drugą żółtą kartkę.

Grający w "dziesiątkę" górnicy nie potrafili znaleźć lekarstwa na atakujących z rozmachem wiślaków. Kwestią czasu były więc kolejne bramki autorstwa Żurawskiego i Kłosa. Kibice wyczekiwali na piątą bramkę, która pozwoliłaby wyprzedzić w tabeli ligowej Cracovię i objąć fotel lidera przynajmniej na jeden dzień. Zdobył ją z rzutu karnego Maciej Żurawski.

Minuta po minucie:

1. min: Wisła rozpoczęła mecz.

4. min: Pierwsza bardzo dobra sytuacja Wisły. Zieńczuk zagrywa na lewo do Mijailovicia, ten do Frankowskiego. "Franek" podaje do "Żurawia", który wykazuje za mało zdecydowania na 8 metrze i obrońcy Górnika wybijają piłkę na róg.

5. min: Pierwsze uderzenie na bramkę Górnika Łęczna, z ostrego kąta próbuje Gorawski. Mioduszewski odbił piłkę.

9. min: Rzut wolny dla Wisły, faulowany na 20 metrze Mirosław Szymkowiak.

10. min: Strzela Marek Zieńczuk - za lekko i nad bramką.

12. min: Dwójkową akcję Żurawskiego i Zieńczuka na lewej stronie blokuje Jurkowski.

15. min: Szarżujący środkiem boiska Mirosław Budka pada 17 metrów od bramki Radosława Majdana. Rzut wolny dla gości z niebezpiecznej odległości.

17. min: Bardzo niebezpieczny strzał Czereszewskiego kilka centymetrów nad poprzeczką. Majdan ustawiony w drugim rogu bramki nie miałby szans, gdyby piłka zmierzała nieco niżej.

18. min: Znów szansa dla gości po niepewnej grze obrony Wisły. Jezierski strzelał z 15 metrów, piłka odbiła się od twarzy Arka Głowackiego i na szczęście wyszła na róg.

19. min: Kontra Wisły, dośrodkowanie Zieńczuka wprost na głowę Frankowskiego, którego strzał zablokował szczęśliwie powracający Grzegorz Bronowicki. Trybuny znów odżyły!

21. min: Mauro Cantoro fauluje Grzegorz Bronowickiego tuż przy prawym narożniku pola karnego Wisły.

22. min: 0:1! Strzelał Grzegorz Wędzyński, piłka odbiła się jeszcze od jednego z gości i myląc Majdana wpada do siatki.

24. min: Piękna kontra Wisły. Gorawski pędzi z piłką na prawym skrzydle, lekko centruje do Frankowskiego, który z dość ostrego kąta strzela w krótki róg bramki, Mioduszewski popisuje się efektowną i skuteczną paradą.

25. min: Czereszewski strzela z bliskiej odległości - lekko i w ręce Majdana.

26. min: Z rzutu wolnego przy linii bocznej (lewa strona boiska) centruje Szymkowiak. Strzał Zieńczuka głową zbyt lekki.

27. min: Żółta kartka dla Mirosława Budki po faulu na Gorawskim.

27. min: Z dystansu próbuje strzału Żurawski - obok lewego słupka bramki.

29. min: Pawelec fauluje rozpędzonego Baszczyńskiego. Dlaczego nie ujrzał żółtej kartki...?

31. min: 1:1 Piękna akcja Wisły!!! Rozpoczął ją tańcem z piłką na lewym skrzydle Mijailović, Serb zagrał do Zieńczuka, który pięknie zacentrował. Piłkę do środka z prawej strony zgrał głową Gorawski a kompletnie pozostawiony Frankowski lekkim wolejem wpakował ją do siatki. Franek, Franek, łowca bramek - grzmią trybuny!!! (asysta: GORAWSKI)

32. min: Jurkowski wybija piłkę po centrze "Zieńka".

33. min: Faulowany w środku boiska Zieńczuk zdołał zagrać na pole karne do "Żurawia", ten odwrócił się w kierunku bramki i potężnie strzelił... w boczną siatkę niestety... Za wcześniejszy faul na Zieńczuku kartkę dostał Wędzyński.

37. min: "Żuraw" źle rozegrał piłkę, a kontra Wisły zapowiadała się obiecująco...

38. min: Zbyt koronkowe rozegranie w polu karnym Górnika Łęczna. Wisła nadal ma piłkę, centra na Żurawskiego, który strzela głową - wprost w Mioduszewskiego.

39. min: Faul Mijailovicia na Szałachowskim i żółta kartka dla Serba.

42. min: Czereszewski strzela głową z ostrego kąta po centrze z rzutu rożnego. Bardzo niecelnie, choć mocno.

43. min: 2:1!! Wisła już prowadzi!!! Goście chcieli założyć pupałkę ofsajdową, tymczasem piękne prostopadłe podanie Szymkowiaka trafiło do Frankowskiego, który spokojnie minął Mioduszewskiego i trafił do pustej bramki z lewej strony (asysta: SZYMKOWIAK).

45. min: Sędzia dolicza minutę.

45+1: Kościelniak ratuje Łęczną przed utratą bramki wybijając piłkę spod nóg Frankowskiego. Centrował do niego z prawej strony "Żuraw". Dwa rogi dla Wisły bez konsekwencji.

Koniec pierwszej połowy.

46. min: Rozpoczęcie 2. połowy.

46. min: Wędzyński sfaulował Baszczyńskiego i ujrzał drugą żółtą kartkę. Wisła gra w przewadze.

50. min: "Żuraw" nie ma farta. Jego strzał z 8 metrów blokuje Jurkowski.

52. min: Kolejny atak Wisły, sytuację wyjaśniają Bronowicki z Mioduszewskim.

52. min: Zmiana w Górniku. Prasnal za Bronowickiego.

53. min: Mogła (powinna!) być trzecia bramka Tomka Frankowskiego. Szymkowiak odważnie wpadł w pole karne Górnika Łęczna, zagrał do środka do "Franka", który strzelił z pierwszej piłki nad bramką.

56. min: Druga zmiana w Górniku. Wolański za Szałachowskiego.

59. min: Tomek Frankowski przed kolejną szansą. Miał przed sobą Jurkowskiego, ograł go pierwszym zwodem i chyba niepotrzebnie zdecydował się na strzał z 16 metrów. Źle i zbyt lekko trafiona piłka nie mogła zaskoczyć Mioduszewskiego.

61. min: "Żuraw" pięknie przyjął piłkę gubiąc dwóch defensorów. Niestety Mioduszewski zdążył skrócić kąt i zablokował strzał wiślackiego napastnika. Próbował dobijać "Gora", ale Jurkowski wybił piłkę głową sprzed linii bramkowej.

61. min: Gorawski źle trafił w piłkę przy próbie woleja, ta po koźle przelatuje nad bramką.

63. min: Mocny strzał Mauro Cantoro, obok bramki Górnika Łęczna.

64. min: Jeszcze mocniej ale też bardziej niecelnie strzela Arek Głowacki z ponad 30 metrów.

65. min: Groźnie wyglądał wyskok Janusza Wolańskiego po rzucie rożnym Górnika Łęczna, piłka przeleciała jednak przez całe pole karne Wisły.

66. min: Gorawski próbował zagrać do wychodzącego na czystą pozycję Frankowskiego, jednak jeden z obrońców gości powstrzymał tę kontrę Wisły.

68. min: 3:1!!! Wreszcie "Żuraw" pakuje piłkę do bramki z 5 metrów. Wcześniej dwa razy jego strzał blokowali obrońcy i bramkarz Górnika Łęczna.

69. min: "Raz, dwa, trzy - mało!" - odliczają fani Wisły, chwilę później dodając: "Jeszcze dwie, jeszcze dwie!"

71. min: Zieńczuk strzela z daleka ale nad bramką. Trzecia zmiana w zespole trenera Kaczmarka: Nazaruk za Pawelca.

74. min: Maciej Stolarczyk czeka na zmianę, a Wisła długo rozgrywa piłkę na połowie Łęcznej. Wreszcie jest zmiana. Schodzi Nikola Mijailović.

75. min: Gorawski uspokaja trenera Kaczmarka, który bardzo się wzburzył, gdy Kłos wybił futbolówkę spod nóg jednego z zawodników gości.

75. min: Cały stadion robi falę!! Debiutuje sektor D. Tymczasem Kościelniak wybija piłkę po dośrodkowaniu Żurawskiego.

77 min: Wisła cały czas przy piłce, próbuje to z lewej to z prawej strony. Fala na trybunach trwa.

80 min: 4:1!!! TOMASZ KŁOS zdobywa bramkę z podania Mirka Szymkowiaka!!!

82 min: Znów szansa dla Wisły, w ostatniej chwili sytuację ratuje Mioduszewski. "CHCEMY LIDERA, WISEŁKO CHCEMY LIDERA!" - wołają trybuny.

82 min: Strzał Stolarczyka obok bramki ze sporej odległości.

83 min: Rzut karny po faulu Kościuka na Żurawskim. Żółta kartka dla zawodnika Górnika Łęczna! Zmiana: schodzi Szymkowiak, wchodzi Marcin Kuźba.

84 min: 5:1! Mioduszewski rzuca się w prawy róg, Żurawski strzela z jedenastu metrów bliżej lewego słupka. Lidera mamy!?!?

86 min: Strzelał Zieńczuk, poprawiał Stolarczyk - bardzo wysoko nad bramką.

89. min: Piękny przerzut na prawą stronę do Żurawskiego. Ten dogonił piłkę przy linii końcowej, zacetrował do Kuźby, jednak podanie to zdołał jeszcze przeciąć Kościelniak.

90+2 min: Koniec meczu. Wisła liderem.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja pomeczowa

- Dziś grał w środku pola Szymkowiak, a później wszedł Kukiełka. Dla mnie obydwaj są wspaniali - stwierdził po meczu z Górnikiem Henryk Kasperczak. - Cracovia grała w pierwszej połowie wczorajszego meczu z niewidomymi - niespodziewanie stwierdził Bogusław Kaczmarek.

Henryk Kasperczak:

- Każdy zespół, który tu przyjeżdża do Krakowa szuka organizacji w odbiorze piłki i skutecznego kontrataku. Popełniony został błąd, bramka zdobyta przez Łęczną stworzyły nam kłopotliwą sytuację. Tak jest do momentu, gdy my nie strzelamy bramek. Myślę, że w pierwszej połowie za wolno rozgrywaliśmy piłkę, gdy przeciwnik szybko wracał. Dlatego mieliśmy dużo problemów. Trzeba podkreślić dobrą postawę i reakcje naszego zespołu. Wynik nam się nie układał, rywale mieli sytuacje. To jest piłka nożna, my wykorzystaliśmy swoje szanse, mogliśmy wykorzystać ich więcej... Zespół odzyskuje rytm meczowy i skuteczność. Czekają nas teraz mecze co 3-4 dni, zobaczymy jak będzie spisywał się zespół.

Dziś grał w środku pola Szymkowiak, a później wszedł Kukiełka. Dla mnie obydwaj są wspaniali. Każdy odgrywa swoją rolę, chwała obu. Chwała też Frankowskiemu, Żurawskiemu i innym. Czy "Szymek" jest teraz podstaawowym graczem? A skąd ja tot mam wiedzieć? Mam do zarządzania grupę zawodników i trzy rozgrywki w których gramy. Wszyscy będą grali. Ronaldo i Figo też siedzą na ławce... kto tam jeszcze u nich siedzi? - zapytał trener, wzbudzając salwę śmiechu. - W obecnej piłce nożnej nie ma już podstawowych zawodników.

Bogusław Kaczmarek:

- Przyjechaliśmy tu się bronić i strzelić bramkę, może dwie. To gwarantowało zremisowanie meczu. Byliśmy blisko strzelenia drugiej bramki. Po sytuacji Budki z Majdanem Wisła strzeliła na 2:1. Wcześniej Sylwek i Remek Jezierski mieli świetne okazje.

Wisła to drużyna, która ma swoją klasę, walczy o Champions League. Mecz zkończył się, gdy Wędzyński dostał drugą żółtą kartkę. Potem próbowaliśmy "kąsać"... Gratuluję Wiśle i trzymam kciuki w meczu z Realem Madryt. Nie ma niepokonanych zespołów. Przede mną dużo pracy. Widać, że niektórzy zawodnicy mają lekką "padaczkę", trzeba ich wzbogacić fizycznie. Niektórzy schudli 5-6 kilo po mikrocyklach treningowych. Przegraliśmy, bo byliśmy słabsi. Tworzymy zespół na miarę sponsora i tego pięknego stadionu w Łęcznej.

Odnośnie czerwonej kartki Wędzyńskiego - był błąd Bronowickiego, stąd faul. Frajerów pięć lat w Izraelu nie trzymają, inni wyjeżdżali stamtad znacznie wcześniej. Pozyskaliśmy go, bo mamy zdolnych juniorow, a ci doświadczeni bedą ich wprowadzać do składu. Wędzyński to fachowiec.

Trener Kaczmarek został zapytany o grę najbliższego rywala - Cracovii we wczorajszym meczu z Zagłębiem stwierdził: - Cracovia grała w pierwszej połowie z niewidomymi.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Mirosław Szymkowiak: Strzeliliśmy dziś sześć bramek

Mirosław Szymkowiak zaliczył wczoraj dwie asysty. Żartował jednak po meczu, że Wisła zdobyła sześć bramek, gdyż przy golu dla Górnika Łęczna piłka odbiła się od niego i zmyliła całkowicie Radosława Majdana. Oto wywiad z rozgrywającym "Białej Gwiazdy".

Czy występ w wyjściowym składzie oznacza, że wróciłeś na stałe do pierwszej "jedenastki" Wisły?

- Nie wiem, czy wróciłem do składu na stałe, decyduje o tym trener. Dziś podjął taką decyzję, że ja zagrałem. U nas każdy, kto wychodzi, chce dać z siebie sto procent, mamy bardzo szeroką ławkę, więc wydaje mi się, że jeżeli są zmiany to na pewno nie jest to osłabienie drużyny.

Dziś zagrał pan już na sto procent po tej dłuższej przerwie?

- Powiem szczerze, że jeszcze nie mam takiego zdrowia, nawet poprosiłem o zmianę, bo brakowało trochę tchu. Dostałem też w "achillesa", mam go spuchniętego. Trzeba będzie poczekać parę dni i zobaczymy, co się okaże, czy będe mógł grać za trzy dni.

Zaczęliście piorunująco sezon, tylko na poczatku wydawało się, że Górnik coś może namieszać.

- Zawsze drużyny, które do nas przyjeżdżają, bronią się i to jest normalne, niczego nowego tu nie odkryję. Grają z kontry. Tak też było z Górnikiem, poszła jedna kontra, był faul i rzut wolny, ode mnie się odbiła piłk, wpadła do bramki. Także strzeliliśmy dzisiaj sześć bramek :-)

Więc zaliczył pan trzy asysty :-)

- Mogło być sześć, bo gdyby Franek, Gora i Żuraw strzelili z sytuacji "sam na sam", to by było jeszcze lepiej. Jestem jednak zadowolony z tych dwóch. No, z tych trzech, niech będzie :-)

Ta druga szczególnie powinna być chyba powodem do satysfakcji, bo to takie wyćwiczone zagranie.

- Tak, na pewno. Ćwiczymy to do upadłego na treningach, trener cały czas nam to wpaja już praktycznie dwa i pół roku. Staramy się non stop to ulepszać. Przychodzą nowi zawodnicy. Marek bardzo dobrze się wkomponował, podniósł drużynę dzisiaj, bo przegrywaliśmy 0:1, nie szło nam za bardzo w tej pierwszej połowie. Graliśmy przede wszystkim za wolno, statycznie. Ja z Mauro zbyt wolno rozgrywaliśmy piłkę. Trener udzielił nam rad w przerwie i już było lepiej. Marek też zrobił swoje, dorzucił piękna piłkę, Gora zgrał, Franek strzelił, bardzo ładna bramka.

Ten niefortunny początek wynikał z tego, że myślami już jesteście przy Realu Madryt?

- Nie, nie. Chociaż teraz rozmawialiśmy o tym w szatni, że ta strata bramki nas fajnie bodbudowała. Zdenerwowaliśmy się i zapomnieliśmy o tym Realu. Wiemy, że liga też jest bardzo ważna, jak również mecz z WIT za trzy dni. Ważne, żeby grać i strzelać bramki.

Czy wczorajszy wynik z Lubina 2:5 was dodatkowo zdopingował?

- Ja nie myślę o tym. Bardzo się cieszę, że Cracovia wygrała, chcę, żeby była jak najwyżej. Miałem tą satysfakcję grać przez pięć lat derby w Łodzi, to bardzo fajna rzecz. Na pewno wielu pamięta jak Wisła grała z Cracovią, ja tego jeszcze nie przeżyłem. Przeżywałem to w Łodzi i pamietam jak po 6-7 tysięcy kibiców szło na mecz ulicą, a my autobusem jechaliśmy za nimi. To fajna rzecz, bardzo duże przeżycie. Czekałem na te derby i mam nadzieję, że w październiku będzie tak samo fajnie.

Z tą ligą to pan nie kokietuje? Przecież jesteście poza zasięgiem rywali.

- Uważam, że nie jesteśmy i dziś udowodnił to Górnik Łęczna, że piłką potrafi grać. Jeżeli strzeliliby drugą bramkę, trzecią, a mieli okazję na 2-1, bo Mirek Budka miał dogodną sytuację, to byłoby bardzo ciężko. Później minuty by uciekały. Zobaczymy jeszcze na wyjazdach, to jest pierwsza kolejka, więc nie podniecajmy się na razie. Mamy teraz teoretycznie słabych przeciwników, patrząc na tamten sezon. Można sie rozkręcić, tak jak w ubiegłym sezonie.

Skromnie oczekiwał pan 1-0, skończyło się na 5-1.

- Tak, mówiłem, że chciałbym wygrać chociaż 1-0. Ale my już taki charakter mamy, że chcemy strzelać wiele bramek. Wcześniej, jeszcze jak był trener Smuda w Wiśle Kraków, to chłopakom że jeśli strzeli się jedną bramkę, to chce się drugą i trzecią. Dużo zawodników z tej drużyny jeszcze jest. My to dalej we krwi mamy i tak strzelamy.

(Fanka)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Gdy Mistrz Polski nie traci po sezonie żadnego kluczowego zawodnika, a jego skład wzmacnia paru bardzo dobrych piłkarzy, należących do ścisłej krajowej czołówki, kibice mają prawo oczekiwać jeszcze lepszej gry i dominacji w kolejnych rozgrywkach.

Biała Gwiazda w inaugurującym spotkaniu udowodniła, że może sprostać tym wymaganiom, choć przecież bynajmniej nie zachwyciła. Zwłaszcza przed golem zdobytym przez Tomasza Frankowskiego gra Wiślaków pozostawała wiele do życzenia, jakby chcieli podtrzymać niezbyt chlubną serię przeciętnych inauguracji sezonu, nie pod względem wyniku, lecz jakości gry. Akcje nie kleiły się, sporo było niedokładności, a niewiele przemyślanych zagrań, które zbliżałyby nas do bramki Górników z Łęcznej. Wisła poczynała sobie dość apatycznie, a niezdecydowanie jej piłkarzy w niektórych sytuacjach boiskowych wręcz nieco irytowało. W tym okresie gry wiele zastrzeżeń budziła gra pary środkowych pomocników Cantoro i Szymkowiaka, stanowczo zbyt mało ruchliwych i za wolnych. Boczni obrońcy nie włączali się zbyt często do akcji oskrzydlających i mimo starań Gorawskiego i Zieńczuka, ataki bocznymi sektorami boiska nie niosły ze sobą zbyt poważnego zagrożenia. Obrona grała chwilami niepewnie, niespierana właściwie przez pomocników. Gol dla Łęcznej był, co prawda przypadkowy, niemniej nie zmienia to opinii o bardzo przeciętnej jakości gry Wiślaków w pierwszej fazie meczu.

Wystarczyło jednak, że Wisła straciła bramkę, by krakowski zespół przełamał się i począł rozgrywać znacznie lepsze zawody. Hasło do ataku dali skrzydłowi, zwłaszcza Marek Zieńczuk. Piłkarz ten dobitnie wykazał, że warto było płacić Amice kilkaset tysięcy euro. Jego dośrodkowania, ciąg na bramkę, inteligencja w rozwiązywaniu sytuacji boiskowych znamionuje wielką klasę. Można już zaryzykować twierdzenie, że pod okiem Henryka Kasperczaka może stać się wielką gwiazdą naszego zespołu. Jako że po drugiej stronie boiska coraz lepiej grał Gorawski, i aktywniej poczynali sobie Baszczyński i Mijailović, przewaga Wisły rosła z każdą minutą i w końcu padły upragnione gole. Strzelił je niezawodny w 2004 roku Tomasz Frankowski. Doceniając klasę Macieja Żurawskiego i pamiętając o odbudowującym formę Marcinie Kuźbie, to jednak Franka należy obecnie uznawać za wiślackiego napastnika nr 1. Strzela bowiem nie tylko najwięcej bramek, ale także dokładnie wtedy, kiedy są one najbardziej potrzebne.

Druga połowa meczu to już bezwzględna dominacja Wisły, która grając z przewagą jednego zawodnika, nie miała większych problemów ze strzeleniem kolejnych trzech goli i stworzeniem sytuacji na kolejnych parę. Nie był to porywający futbol, ale ofensywa Wiślaków mogła się jednak podobać, podobnie jak ich chęć strzelania kolejnych bramek. Biorąc poprawkę, iż to dopiero początek sezonu, że wszystkie ogniwa dopiero się zazębiają, że odpowiedni rytm zwykle przychodzi nie od razu, trudno nie być optymistą i nie powtórzyć wyrażonej na wstępie nadziei, że Wisła powinna zdominować polska ligę jeszcze bardziej niż w poprzednim sezonie. Oczywiście, oczekiwania zweryfikuje boisko, ale ich zasadność jest bezsprzeczna. Fałszywa skromność w ocenie naszych możliwości ocierałaby się o absurd. Dla ukazania siły kadrowej Wisły warto przywołać obrazek z drugiej połowy, gdy z ławki rezerwowych powstało trzech piłkarzy, skierowanych przez trenera na rozgrzewkę: Marcin Kuźba, Mariusz Kukiełka i Maciej Stolarczyk to zawodnicy, których każdy inny polski klub desygnowałby do gry w pierwszym składzie (gdyby miała decydować ocena potencjału, a nie inne względy). U nas muszą walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce, martwiąc się zarazem, czy w tym wyścigu nie wyprzedzą ich kolejni gracze, których tym razem nie zobaczyliśmy na boisku: Tomasz Dawidowski, Aleksander Kwiek i przede wszystkim Kalu Uche. To robi wrażenie!

Niestety, co robi wrażenie w polskim warunkach, nie jest wciąż gwarancją powodzenia na arenie międzynarodowej, tym bardziej, że los postawił nam na drodze do LM wyjątkowo trudnego rywala. Mecz z Łęczną nie dał żadnej odpowiedzi na to, czy jesteśmy w stanie powalczyć skutecznie z Realem, gdyż to zupełnie nieadekwatny punkt odniesienia. Oczywiście, gdy widzimy, że nasi obrońcy popełniają błędy w kryciu Jezierskiego czy Czereszewskiego (przy całym szacunku dla graczy z Łęcznej), łatwo sobie możemy wyobrazić, jak mogą pogubić się przy harcach Ronaldo czy Raula. Niemniej, możemy także przyjąć optymistyczne założenie, że w meczu z królewskimi Wisła zagra znacznie bardziej skoncentrowana. Problemem nr 1. będzie psychika naszych piłkarzy. My, kibice, możemy głośno powiedzieć: chcemy skalp Realu! W kontekście domowego podwórka, zawołanie niech przyjmie bardziej stanowczy wyraz: żądamy mistrzostwa i efektownej gry! Spotkanie z Łęczną to pierwszy krok, jeszcze chwilami niepewny, ale bardzo obiecujący.

Źródło:wislaportal.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2004/2005

Galeria kibicowska: