2004.09.16 Wisła Kraków – Dinamo Tbilisi 4:3

Z Historia Wisły

2004.09.16, Puchar UEFA, I runda, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 4:3 (0:2) Dinamo Tbilisi
widzów: 7.500
sędzia: Darko Čeferin (Słowenia)
Bramki


Damian Gorawski 60’
Maciej Żurawski 62’
Tomasz Frankowski 64’
Tomasz Frankowski 76’

0:1
0:2
1:2
2:2
3:2
4:2
4:3
18' (sam.) Arkadiusz Głowacki
26' Kachaber Aladaszwili




83' (sam.) Tomasz Kłos 83’
Wisła Kraków
Grafika:Zk.jpg Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Arkadiusz Głowacki
Nikola Mijailović
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (80’ Maciej Stolarczyk)
Mariusz Kukiełka grafika: Zmiana.PNG (46’ Mauro Cantoro)
Mirosław Szymkowiak
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (46’ Marcin Kuźba)
Tomasz Frankowski
Maciej Żurawski

trener: Henryk Kasperczak
Dinamo Tbilisi
Irakli Zoidze grafika: Zmiana.PNG (46’ Zurab Mamaladze Grafika:Zk.jpg)
Giorgi Szasziaszwili
Lasza Salukwadze
Ilia Kandelaki
Dawit Cziczweiszwili Grafika:Zk.jpg
Dżaba Kankawa
Giorgi Nemsadze Grafika:Zk.jpg
Dato Kwirkwelia
Lewan Melkadze grafika: Zmiana.PNG (59’ Szota Grigalaszwili)
Kachaber Aladaszwili grafika: Zmiana.PNG (70’ Micheil Kakaladze)
Boris Ganczarow Grafika:Zk.jpg

trener: Gia Geguchadze

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wstęp do meczu z Dinamem Tbilisi

O ile na arenie krajowej celem jest Mistrzostwo Polski, o tyle planem minimum na występy w europejskich pucharach jest awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Dlatego piłkarze Wisły przed dzisiejszym meczem z Dinamem Tbilisi powtarzają: - Wiemy o co walczymy. Mariusz Kukiełka dodaje: - Trzeba uważać, żeby nie przydarzył nam się głupi błąd.

Wiślacy nie poprzestają komplementować rywala. Wszyscy powtarzają zgodnie, że Dinamo to drużyna znacznie mocniejsza od WIT-a, z którym Wiślacy mierzyli się w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. - Dinamo to przeciwieństwo WIT-a - przekonuje Mirosław Szymkowiak. - Grają piłkę techniczną, a nie wybijają piłkę na oślep. Trener Dinama Gia Geguchadze również nie chciał wracać do meczu WIT-a z Wisłą, który zakończył się zwycięstwem krakowian 8:2. - Przyjechaliśmy tutaj grać w piłkę. Zagramy w swoim stylu - zapewnia.

O pogromie doskonale pamiętają natomiast gruzińscy dziennikarze, którzy zjawili się wczoraj przy Reymonta. - Wchodzę na stadion chwilę po rozpoczęciu spotkania, patrze a tu już 0:2 - mówił ze zrezygnowaniem jeden z nich. Zwracał uwagę, że Wisła wygrała bardzo wysoko, choć miała raptem dwukrotnie więcej sytuacji do zdobycia bramki. Stąd wniosek, że Wisła ma bardzo dobrych napastników. Gruzini doskonale znają Macieja Żurawskiego, a także Tomasza Frankowskiego. - Powiedz mi, czemu Frankowski nie gra w waszej reprezentacji? - pytał mnie jeden z nich. Nie potrafiłem odpowiedzieć...

Gruzińscy dziennikarze do Krakowa przylecieli wraz z drużyną i dziwili się, że Wisła przy podobnych okazjach nie zaprasza na pokład swojego samolotu krakowskich dziennikarzy. Gościom podobał się stadion Wisły. Co prawda mniejszy od stadionu Dinama, jednak typowo piłkarski i zadbany. W gruzińskiej piłce problemem jest brak pieniędzy. Dinamo jest jednak jednym z wyjątków - z budżetem 3 mln euro mogą pozwolić sobie na zatrzymywanie najlepszych zawodników w klubie.

Do takich z pewnością należy raptem 18-letni Jaba Kankava. To ten młokos wraz z kapitanem Georgim Nemsadze stanowi centrum pomocy Dinama. Środek pola ma być przez gruzinów wyjątkowo mocno zagęszczony. Wszystko wskazuje na to, że nasi goście zagrają dziś nietypowym ustawieniem 3-6-1. Na szpicy zagra najprawdopodobniej 19-letni Jaba Dwali. Dinamo dysponuje bardzo młodą kadrą - średni wiek drużyny wynosi 22 lata.

Wczoraj w godzinie dzisiejszego meczu piłkarze Dinamo przeprowadzili trening na głównej płycie Wisły. Po grze w dziada (udane zagrania były kwitowane głośnymi brawami pozostałych uczestników gry) rozegrali krótką gierkę na połowie boiska. Gra nie wyglądała tak efektownie jak wtorkowy trening Wisły, jednak Gruzini potrafią kopać piłkę. Szwankowała nieco współpraca - młodzi piłkarze chcieli indywidualnie rozwiązywać akcje ofensywne. Kilku piłkarzy dysponuje potężnym uderzeniem. Poza tym Dinamo gra typowo... krakowską piłkę.

Mimo, że Dinamo po wyeliminowaniu Slavii Praga jawi się jako trudny przeciwnik, Wisła powinna w Krakowie zapewnić sobie wysoką zaliczkę. Tym bardziej, że w rewanżu przy obecności 30 tysięcy kibiców o dobry wynik może być znacznie trudniej. Receptę na sukces w dzisiejszym meczu zdradza Mirosław Szymkowiak. - Dobrze byłoby strzelić im szybko bramkę. Po stracie gola załamują się i grają znacznie słabiej.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.I
Program meczowy cz.II
Program meczowy cz.II

Wisła Kraków - Dinamo Tbilisi 4:3

O takich meczach, jak ten dzisiejszy, każdy kibic chciałby jak najszybciej zapomnieć. Bardzo przeciętną drużynę z Gruzji piłkarze Wisły absolutnie zlekceważyli. Przegrywaliśmy więc 0:2 do przerwy, co było prawdziwą sensacją. W II połowie wiślacy wzięli się wprawdzie do pracy i zdobyli cztery gole, ale w końcówce to Gruzini strzelili kontaktową bramkę, a wynik ten, przed rewanżem, nie daje nikomu z nas satysfakcji! Wisła wygrała, ale zagrała po prostu koszmarnie źle! I runda Pucharu UEFA, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 16 września 2004 r., godz. 17:00

Widzów: 6000, sędziował: Darko Čeferin (Słowenia)

Wisła Kraków - Dinamo Tbilisi 4:3

Bramki:

0:1 Kankava (18.)

0:2 Aładaszwili (26.)

1:2 Gorawski (60.)

2:2 Żurawski (62.)

3:2 Frankowski (64.)

4:2 Frankowski (76.)

4:3 Kłos (84. - samob.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Mijailović

Gorawski (80. Stolarczyk)

Kukiełka (46. Cantoro)

Szymkowiak

Zieńczuk (46. Kuźba)

Frankowski

Żurawski


Zaidze (46. Mamaładze)

Szasziaszwili

Kandelaki

Cziczweiszwili

Aładaszwili (70. Kakaładze)

Nemsadze

Kwirkwelia

Kakaładze

Melkadze (59. Grigałaszwili)

Gonczarow

Kankawa


Piłkarz meczu:

Mauro Cantoro

• Rozpoczęło się... niespodziewanie. Przede wszystkim kibiców zdziwić mógł brak na boisku Mauro Cantoro, który został na ławce rezerwowych. W podstawowym natomiast składzie wybiegł Mariusz Kukiełka. Nie wiadomo co chciał przez taki manewr osiągnąć trener Kasperczak, ale nie wyszło z tego nic!

Także i sam początek meczu zaskoczył, bo to Gruzini przejęli inicjatywę, wiślacy zaś grali niemrawo i niedokładnie.

Już w 5. minucie niecelnie strzela Kandelaki. Pierwsze ostrzeżenie. Wisła przedostaje się (!) pod bramkę gości dopiero w minucie 12., ale dośrodkowanie Żurawia kończy się jedynie rzutem rożnym. Po nim Głowacki uderza nad poprzeczką. Odpowiedź Dinama natychmiastowa. Melkadze strzela z ok. 20 metrów, a Majdan bardzo niepewnie wybija piłkę na róg. Dośrodkowanie i mijają się z piłką nasi defensorzy. Gdyby tylko wystarczyło zimnej krwi Gonczarowowi, byłoby prowadzenie dla Gruzinów! Strzelił on bowiem, z sześciu metrów, minimalnie nad poprzeczką. Niestety, nie podziałało to na Wisłę, jak zimny prysznic. A powinno.

W 18. minucie, na pozór, niegroźna akcja Dinama. Dośrodkowanie z lewej strony, piłkę więcej niż fatalnie, przed pole karne, wybija Mijailović. Dobiega do niej Kankava i z ponad 20 metrów strzela na naszą bramkę. Piłka po drodze odbija się od Arka Głowackiego, myli Majdana, i sensacyjnie to Dinamo prowadzi 1:0! Konsternacja na trybunach.

Podrażniona Wisła przeprowadza akcję w 20. minucie, ale kończy się ona jedynie niecelnym uderzeniem Franka, który nie dostrzegł, że za jego plecami lepiej ustawieni byli Żuraw i Zieńczuk. To było jednak w tym okresie gry wszystko, co zrobiła Wisła. Dalej gramy bez ładu i składu. Jakby tego było mało, w 26. minucie pada drugi gol dla gości! Prostopadła piłka, do której idealnie w tempo wyszedł Aladaszwili pozwala mu znaleźć się sam na sam z Majdanem. Gruzin kiwa naszego bramkarza, obiega, i do pustej bramki nie ma kłopotu trafić piłką.

Kibice w Polsce mogą zadawać sobie tylko pytanie, co się dzieje z Wisłą?! A działo się bardzo źle!

Wprawdzie już minutę po stracie drugiej bramki dobrze strzela Żuraw, ale bramkarz, choć na raty, piłkę łapie. Była 27. minuta meczu i był to pierwszy celny strzał Wisły, na bramkę gości!!!

W 32. minucie zamieszanie pod bramką Dinama, ale kończy się tylko rzutem rożnym. Minutę później sam na sam z Zaidze wybiega Żuraw, ale gubi piłkę, odchodzi w bok i z ostrego kąta nie trafia w bramkę. W 37. i 39. minucie rozpaczliwe dośrodkowania wiślaków kończą się tylko rzutami rożnymi. Jeszcze w 40. minucie groźnie, kiedy Szymek dośrodkowuje z rzutu wolnego, piłka spadła bowiem wprost pod nogi Gory, ale ten nie spodziewał się tego i futbolówka odbiwszy się od niego wychodzi poza pole karne. Na tym (na szczęście) koniec I części meczu, o której - chyba nie tylko ja - chcę jak najszybciej zapomnieć!

Na II połowę wychodzi odmieniona Wisła. Także kadrowo. Za bezproduktywnego Kukiełkę wchodzi Cantoro, zaś za Zieńczuka pojawia się Kuźba. Jak wiele znaczy, dla Wisły, Cantoro mógł przekonać się każdy, kto porównał grę środka pola Białej Gwiazdy przed, i po przerwie! Czy naszemu trenerowi właśnie o to chodziło?! Lepiej nie pytać. Podrażniona Wisła zaczęła grać lepiej, bardziej ofensywnie, zwłaszcza że na placu gry pojawił się trzeci napastnik. Co jednak najważniejsze, nasi piłkarze żwawiej poruszali się po murawie!

Zmiana także w Dinamie, kontuzjowanego bramkarza Zaidze zmienia Mamaładze i choć pierwszy bramkarz Dinama nie miał okazji aby potwierdzić swoje umiejętności, to rezerwowy na pewno... pomógł Wiśle, grając o wiele bardziej niepewnie.

Najpierw jednak gola mogli zdobyć, już w 47. min., goście! Po faulu, przed naszym polem karnym, piłkę wybijał Mijailović, trafił w stojącego od niego o 2 metry Gruzina, sędzia nie zareagował, a Dinamo przeprowadziło akcję, po której tylko niecelny strzał Gonczarowa uchronił nas od straty gola! Zdenerwowany tym błędem sędziego Majdan wdaje się w pyskówkę, za co ogląda żółtą kartkę!

Od tego momentu zaczyna się jednak popis Wisły. W 50. min. dośrodkowuje Cantoro, w ostatniej chwili Gorę blokują obrońcy. Dwie minuty później ładnie głową próbował oddać do Franka - Żuraw. Zabrakło niewiele. W 54. minucie lobem w pole karne zagrywa Szymek, do piłki dochodzi Kuźba, ale trafia w słupek! Po kolejnej minucie popisowa akcja Żurawia, ale jego uderzenie broni bramkarz.

W końcu 60. minuta spotkania, Żuraw dośrodkowuje z prawego skrzydła, wprost do nadbiegającego Damiana Gorawskiego, a ten strzałem z pierwszej piłki zdobywa wreszcie gola dla Wisły! 1:2.

62. minuta. W polu karnym Franek podaje do Żurawia, ten przyjmuje świetnie piłkę na klatkę, strzela pod poprzeczkę i mamy remis!

Kanonada Wisły trwa nadal. 64. minuta, Żuraw wchodzi w pole karne, dostrzega jednak Franka, podając mu piłkę na długi słupek, a Tomek wpycha futbolówkę do siatki! Jest 3:2! Wisła potrzebowała niewiele czasu, aby odrobić straty i wyjść na prowadzenie!

Podrażnieni Gruzini odpowiadają dwoma akcjami, ale dwukrotnie powstrzymuje ich Marcin Baszczyński. W 71. minucie w dziecinny sposób ograć daje się natomiast Nikola, na nasze szczęście, kończy się tylko na rogu. Po chwili znów goście, ale Nensadze fatalnie przestrzelił.

74. minuta róg dla Wisły, ale niecelnie głową strzela Kłos. Po kolejnych jednak dwóch minutach, czwarta bramka dla Wisły! Piłkę z głębi pola zagrał Żuraw, Kuźba na spółkę z obrońcą podbił piłkę na środek pola karnego, a tam był już Franek, który - jak przystało na sępa pola karnego - dopada do niej, mija bramkarza i strzela nieuchronnie do bramki! Prowadzimy 4:2!

Kibice oczekują kolejnych akcji i goli. Niestety, to było wszystko co zrobiła dzisiaj Wisła!

Do głosu próbują dojść natomiast goście i... udaje im się to. W 80. minucie Gora podał wprost pod nogi jednego z Gruzinów, Ci od razu przeprowadzają kontratak, piłka trafia do Kakaładze, ale ten strzelił niecelnie. W 83. minucie ogromny pech Wisły. Rzut wolny z ok. 30 metrów egzekwują Gruzini. Strzał był silny, ale Majdan nie miałby z nim problemu. Niestety do piłki wyskoczył Kłos, niewiele ale jednak, zmienił lot piłki, a ta wpadła do naszej bramki. 4:3.

Wisła odpowiada kolejną próbą Maćka Żurawskiego, który szukał w polu karnym Franka, ale kończy się to tylko rzutem rożnym. Groźniej jest jednak pod naszą bramką, w zamieszaniu Kwirkwelia strzela - na szczęście - niedokładnie.

W 90. min. kontrowersyjna sytuacja. Rzut wolny z ok. 20 metrów egzekwują wiślacy. Strzela Szymek, z muru wybiegł piłkarz gości i ewidentnie wyciągniętą ręką zablokował ten strzał. Wszystko to w polu karnym, jednak sędzia nie zareagował.

Jeszcze w doliczonym czasie gry Kłos i Kuźba próbowali, na raty, pokonać bramkarza gości, ale wynik nie uległ już zmianie.

Emocji nie brakowało. Szkoda, że głównie negatywnych. Można wręcz nazwać ten mecz horrorem. Horrorem, który sami sobie zgotowaliśmy! Niestety nasi piłkarze zagrali dzisiaj, bardzo długimi momentami, koszmarnie słabo. Można nawet powiedzieć, że katastrofalnie. Wszyscy zlekceważyliśmy Gruzinów i to się zemściło. Nie są jednak oni, w żadnej mierze, rywalem z którym przegrywa się wysoko do przerwy i w meczu pucharowym traci, na własnym boisku, aż trzy gole.

Z drugiej strony... Po tym meczu nie powinno być już niepotrzebnych kombinacji z zostawianiem na ławce Mauro Cantoro, który pokazał na czym polega gra w środku pola. Kiedy trzeba było - przyśpieszył. Kiedy nie, piłkę przytrzymał, zastawił. Trochę może na wyrost, a trochę z przekory, to właśnie on zasłużył na miano piłkarza tego meczu!

Można powiedzieć, że Wisła pokazała charakter. Mało która drużyna wyciąga wynik z 0:2 na 4:2 i to w niewiele ponad kwadrans. To jednak jedyny pozytyw z tego meczu. Negatywów jest o wiele, wiele więcej.

Przed nami ciężki rewanż, bo Gruzini nie będą mieli nic do stracenia. W Tbilisi nie będzie już mowy o odpuszczaniu. Nasi piłkarze będą zmuszeni zagrać na 100% swoich możliwości, albo z pucharami po prostu się pożegnamy!

Dodał: Piotr

Źródło:wislaportal.pl

Dinamo obudziło Wisłę

Dinamo Tbilisi musiało strzelić dwie bramki, by Wisła zaczęła traktować rywala poważnie. Po przerwie wiślacy zdobyli cztery trafienia dające zwycięstwo w meczu, jednak samobójcza bramka Tomasza Kłosa stawia pod znakiem zapytania losy całej rywalizacji. Wisła pokonała Dinamo 4:3. Negatywnym bohaterem był arbiter meczu, który popełnił kilka kompromitujących pomyłek.

Wyjściowa jedenastka "Białej Gwiazdy" zawierała jedną niespodziankę: od pierwszych minut zagrał Mariusz Kukiełka, zaś Mauro Cantoro usiadł na ławce rezerwowych. Decyzja o tyle niezrozumiała, że panu Mariuszowi pewnemu miejsca w składzie na niedzielny mecz z Amiką należał się odpoczynek. Niespodziankę przygotowali też Gruzini, w bramce Dinama stanał bowiem Irakli Zoidze, o którym wcześniej twierdzono, że... wogóle nie przyjechał do Krakowa.

O pierwszych 30 minutach w wykonaniu Wisły należy prędko zapomnieć. Wiślacy najwyraźniej wyszli z założenia, że skoro wysoko pokonali WIT Tbilisi czy ostatnio Pogoń Szczecin, to mogą sobie pozwolić na odrobinę luzu. Nic z tych rzeczy: Dinamo grało bardzo odważnie i szybko, przedostając się pod bramkę Radosława Majdana prostymi podaniami. Bramka padła już w 18 minucie, gdy niedobrze przed pole karne wybił piłkę Mijailović. Z drugiej linii wbiegał Kankawa, uderzył z pierwszej piłki a ta po rykoszecie wpadła przy prawym słupku.

Wiślacy mogli szybko wyrównać, ale arbiter był wolniejszy od Żurawskiego i nie pozwolił napastnikowi Wisły na pokonanie Zoidze, stwierdzając pozycję spaloną Wiślaka. Nie było zaś spalonego przy ładnym prostopadłym podaniu do Aładaszwilego, który spokojnie minął rozpaczliwie wybiegającego z bramki Majdana i po raz drugi trafił pokonał krakowskiego bramkarza.

Dopiero wtedy Wisła zabrała się do roboty, ale jej akcje były nerwowe i nie przynosiły groźnych sytuacji. Gruzini po początkowym szturmie nieco uspokoili grę, przyjmując wiślaków 35-40 metrów od swojej bramki. Najlepszą sytuację miał w 33 minucie Żurawski, który po minięciu Zoidze zdecydował się na mocny, w konsekwencji niecelny, strzał.

W przerwie w Dinamo zaszła jedna zmiana. Kontuzja na tyle doskwierała Zoidzie, że musiał go zastąpić Mamaładze. Wisła również wyszła na drugą połowę w nieco zmienionym składzie. Bezproduktywnego w ofensywie Kukiełkę zmienił Cantoro, zaś do ataku wszedł Marcin Kuźba zmieniając Marka Zieńczuka. W tej sytuacji na lewe skrzydło przeszedł Gorawski, zaś "Żuraw" wycofał się na prawą pomoc.

Właśnie Żurawski będąc na pozycji prawoskrzydłowego wyprowadził akcję, która zakończyła się pierwszym, kontaktowym golem gospodarzy. "Żuraw" idealnie zacentrował na lewą stronę do wbiegającego Gorawskiego, ten zaś przytomnie uderzył opadającą piłkę (asysta: ŻURAWSKI).

Trzy minuty później Wisła już prowadziła. Wyrównanie padło w momencie, gdy pozycjami zamienili się Żurawski z Frankowskim. Ten drugi zacentrował z prawej strony, a stojący bokiem do bramki napastnik Wisły przyjął piłkę na pierś i z półwoleja nie dał szans bramkarzowi (asysta: FRANKOWSKI).

Po chwili strzelec drugiego gola ładnie przyjął piłkę po pięknym podaniu na prawe skrzydło, podciągnął parę metrów i po ziemi zagrał do wbiegającego "Franka", który mimo asysty obrońcy wpakował piłkę do siatki (asysta: ŻURAWSKI).

Czwarta bramka dla Wisły padła po dwunastu minutach. Akcja była nieco mniej dynamiczna niż poprzednia. Marcin Kuźba trącił piłkę w kierunku Tomasza Frankowskiego, ten minął lewą stroną bramkarza i trafił do pustej bramki (asysta: KUŹBA). Wynik 4:2 to gorszy rezultat w kontekście dwumeczu niż osiągnęła na własnym boisku wyeliminowana przez Dinamo w rundzie wstępnej Pucharu UEFA Slavia Praga. Co gorsze Wisła straciła jeszcze jednego gola i to po samobójczym zagraniu głową Tomasza Kłosa, który zmylił Radosława Majdana. Ten wynik to kara za niefrasobliwość i minimalizm w grze. Oby tych negatywnych nawyków zabrakło w rewanżu.

Jeszcze słów kilka o pracy arbitra: może mylił się on nie często, ale nadwyraz wyraźnie. Już w 8 minucie z boiska powinien wylecieć Aładaszwili za uderzenie łokciem w brzuch Nikola Mijailovicia. Trudno nie dopatrzyć się tu wyrachowania ze strony Gruzinów, którzy musieli widzieć, że serbski obrońca Wisły jest dość porywczym graczem. Na szczęście tym razem Niko utrzymał nerwy na wodzy. W sytuacji, w której pierwszą bramkę zdobyło Dinamo pan Darko Ceferin ze Słowenii był łaskaw nie zauważyć ordynarnego ciosu łokciem w twarz Gorawskiego w wykonaniu Mełkadze.

Kolejne dwie pomyłki świadczyły o nieznajomości przepisów przez sędziego Ceferina. Wykroczeniem nie jest dla Słoweńca blokowanie rzutu wolnego stojąc trzy metry od wznawianej gry. Wybieganie przed mur i zagrywanie ręką (w polu karnym!) przy rzucie wolnym Mirosława Szymkowiaka - także. Oby UEFA wyznaczała na dalsze mecze "Białej Gwiazdy" bardziej kompetentnych rozjemców...

Źródło: wislakrakow.com

Minuta po minucie:

5 min: Oglądamy dość wyrównany mecz. Pierwszy strzał oddał Kandelaki, bardzo niecelny.

6 min: Centruje Kankawa - w boczną siatkę.

8 min: "Pięknie" sędziują nam panowie ze Słowenii. Aładaszwili uderzył Mijailovicia łokciem w brzuch, co kwalifikowało się na czerwoną kartkę. Zero reakcji arbitra.

10 min: Mija 10 minut gry, a Wisła nie zbliżyła się z piłką do pola karnego Gruzinów. Gra naszego zespołu przypomina postawę ze Szczecina...

12 min: Wreszcie "Biała Gwiazda" przyspiesza, dośrodkowanie Żurawskiego do Franka wybili na róg obrońcy. Po kornerze strzelał głową Arek Głowacki - nad bramką.

13 min: Mełkadze uderza na bramkę Majdana będąc 5 metrów przed narożnikiem pola karnego, Majdan spokojnie wybija piłkę na róg. Po rzucie rożnym i zamieszaniu na polu karnym Wisły strzelał leżąc już Gonczarow - nad bramką.

17 min: Rzut wolny dla Dinamo Tbilisi dość ciekawie rozegrany, sytuację wyjaśnia Radosław Majdan.

18 min: 0:1. Wisła gra fatalnie i traci bramkę. Lewoskrzydłowy gruziński mija Gorawskiego (uderzając przy okazji pomocnika Wisły łokciem w twarz) zacentrował na środek pola karnego, gdzie stał Mijailović. Serb wybił przed pole karne, gdzie wbiegający Kankawa strzelił z 25 metrów. Lot piłki zmienił jeszcze rykoszet od Głowackiego i zmylony Majdan nie miał szans.

23 min: Arbiter nie pozwala Żurawskiemu wyjść na sytuację "sam na sam", bo odgwizduje urojonego spalonego po podaniu Szymkowiaka.

25 min: Wisła gra nieco szybciej, atakuje z większym animuszem, tyle że jej akcje zatrzymują się przed polem karnym Dinamo.

26 min: Piękne prostopadłe podanie Kwirkwelii(?) do Aładaszwilego, które mija pułapkę ofsajdową. Aładaszwili mija zaś spokojnie Majdana i dobija piłkę z metra do pustej bramki.

27 min: Pierwszy celny strzał na bramkę gruzińską oddał Żurawski. Reprezentacyjny bramkarz broni.

28 min: Żółta kartka dla Nemsadze.

32 min: Wreszcie groźnie pod bramką Dinamo, w pole karne wpadł Maciej Żurawski, podał do środka gdzie szarużujący Gorawski wywalczył rzut rożny.

33 min: Świetna sytuacja "Żurawia", który minął bramkarza Dinamo. Nie najlepsze przyjęcie piłki w pierwszej fazie akcji spowodowało jednak, że obrońcy zdążyli wrócić do bramki, Żurawski zdecydował się więc na ryzykowne uderzenie w okienko - niestety chybił.

41 min: Kilka ataków Wisły bez większego zagrożenia. Ważne jest, że gospodarze odzyskali wreszcie inicjatywę. Dośrodkowanie spod linii bocznej zakończyło się wybiciem piłki do tyłu przez zaskoczonego Gorawskiego... To najlepsza szansa ostatnich minut.

44 min: Nie zdążył do centry Zieńczuka na czwarty metr z lewej strony Gorawski.

Koniec pierwszej połowy.

Wchodzą Cantoro i Kuźba za Kukiełkę i Zieńczuka. W Dinamo zmiana bramkarzy: Mamaładze za Zoidze.

46 min: Arbiter sprezentował kolejną sytuację Gruzinom. Wisła wykonywała rzut wolny w pobliżu swojego pola karnego, tymczasem jeden z zawodników gości stał 3 metry obok egzekwowanego stałego fragmentu gry. Gdy piłka została odbita od jego nóg i trafiła do Kankawy arbiter NIE ZAREAGOWAŁ! Strzał napastnika Dinamo minał bramkę Wisły... sędzia został ochrzaniony przez Majdana za co wręczono bramkarzowi żółtą kartkę.

50 min: Szansa dla Wisły po centrze z prawej strony, Gruzini wybijają piłkę do przodu.

52 min: Przewaga Wisły i jej nerwowe ataki, na razie bez rezultatu.

54 min: Mocne dośrodkowanie z prawej strony spod linii bocznej, piłkę bez trudu łapie Mamaładze (zmienił w przerwie Zoidze)

55 min: Kuźba 9 metrów przed bramką uderza piłkę po dość wysokim koźle - słupek ratuje Dinamo!!! W tej samej minucie strzał sprzed pola karnego w wykonaniu Żurawskiego. Po ziemi. Bramkarz broni.

60 min: 1:2!!!!!!!!!! Wreszcie gol dla Wisły!!!!! Kuźba wywalczył piłkę w środku pola, zagrał na prawo do Żurawskiego, ten zacentrował do Gorawskiego, który wbiegając z lewego skrzydła był zupełnie nieobstawiony. Ładny wolej "Gory"!

62 min: 2:2!!!!!!!!!!!!!! Mamy remis!!! Jeszcze ładniejsza bramka Żurawskiego. Wolej ze środka pola karnego po podaniu Frankowskiego!!!

63 min: Gruzini próbują się odgryźć, ale wstrzelenie bramki przed pole bramkowe nie dało rezultatu.

64 min: Wisła już prowadzi!!! 3:2!!!! Cztery minuty wstrząsnęły Dinamem! Piękne podanie ze środka pola w wykonaniu Cantoro sięga Żurawskiego na prawym skrzydle, ten doskonale przyjął piłkę ścinając do środka, zagrał jeszcze do Frankowskiego, który z bliska wpakował piłkę do gruzińskiego bramki.

69 min: Kontra Dinamo, którą zatrzymał Baszczyński, wybierając piłkę Kwirkwelii.

70 min: Zmiana w Dinamo, Kakaładze za Aładaszwilego.

73 min: Wisła osiadła na laurach? Dobra sytuacja Nemsadze po wycofaniu piłki przez partnera. Gruzin strzelił wysoko nad bramką.

73 min: Tomasz Kłos strzela głową nad bramką.

76 min: 4:2!!!!!!!!!!!!!!!!! Tomasz Frankowski ucieka obrońcom Dinama, mija bramkarza i trafia do pustej bramki w swoim stylu. Franek, Franek, łowca bramek!!!

80 min: Strata Gorawskiego w środku pola, piłkę przejął Kakaładze, podciągnął z nią kilkanaście metrów i strzelił obok prawego słupka.

81 min: Zmiana: Stolarczyk za Gorawskiego.

83 min: Niestety 4:3. Samobójcza "główka" Tomasza Kłosa.

84 min: Szansa dla Wisły, podanie Żurawskiego do Kuźby zablokowane...

86 min: Dinamo gra na czas, żółta kartka dla bramkarza Mamaładze.

90 min: 20 metrów przed bramką sfaulowany Frankowski. Z rzutu wolnego uderzał Szymkowiak, ale trafił w jednego z zawodników muru... Kolejna kompromitacja arbitra, gdyż futbolówka odbiła się od ręki Gruzina, który wybiegł 2 metry przed mur. Rzutu wolnego oczywiście nie powtórzono.

90+2 min: Przed szansą Tomasz Kłos! Trafił w nogi Marcina Kuźby, który jeszcze spróbował strzelać - obok bramki.

Koniec meczu. 4:3 to zbyt niska zaliczka, by być pewnym awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Konferencja po meczu z Dinamem

Na konferencji prasowej gruzińscy dziennikarze interesowali się, co trener Kasperczak zrobił, że Wisła w drugiej połowie zagra znacznie lepiej. Polscy pytać nie musieli, gdyż to było widać wyraźnie. - Mauro nie zagrał i był to mój wybór - bronił się trener Wiślaków.

Gia Geguchadze:

- Chciałbym pogratulować drużynie zwycięskiej. To był dopiero pierwszy mecz, wiadomo, że za dwa tygodnie odbędzie się rewanż. Na pewno będzie to tak samo interesujący mecz, jak dzisiejszy, ponieważ sprawa awansu jest ciągle otwarta. Do przerwy mój zespół grał lepiej, natomiast w drugiej połowie zabrakło nam lidera, który potrzymałby trochę piłkę, stąd popełniliśmy trochę błędów.

- Pierwszy bramkarz zszedł z powodu kontuzji biodra, która dolega mu od dwóch tygodni. Trochę udało się ją zaleczyć, ale kontuzja się odnowiła i w drugiej połowie konieczna była zmiana.

- Napewno jest jakiś powód, że znów tracimy bramki w tym samym momencie spotkania co ze Slavią na wyjeździe. Nie chcę tego teraz oceniać, czas na analizę przyjdzie później. Teraz mogę tylko przypuszczać, że są to problemy natury psychologicznej, a nie kondycyjnej. Tracimy po prostu koncentrację.

- Im więcej będziemy grać spotkań z tach doświadczonymi drużynami jak Wisła, tym mniej będziemy popełniać takich błędów.

Henryk Kasperczak:

- Potwierdziło się, że Dinamo to bardzo dobry zespół. Do przerwy prowadzili 2:0, gdyż w pierwszej połowie zagrali bardzo dobrze, a my słabiej. Po prostu pierwszą połowę przespaliśmy. Jeżeli chodzi o mój zespół to w drugiej połowie bardzo dobrze zareagował i dzięki temu odniósł zwycięstwo. W pierwszej połowie mieliśmy wiele problemów, szczególnie przy wyprowadzaniu piłki. Przeciwnik grał wysoko, dużo przeszkadzał. Było dużo niedokładności. Wszyscy zawodnicy zagrali poniżej swojego poziomu - szczególnie w pierwszej połowie. Po dwóch zmianach dokonanych w przerwie to nie była ta sama drużyna. Mogliśmy wcześniej zdobyć kontaktową bramkę, niestety zabrakło trochę minut, by wygrać wyżej.

- Trzeba cieszyć się z tej dobrej reakcji i ze zwycięstwa, bo to jest ważne. Z tym wynikiem w rewanżu można powalczyć o awans, który rozstrzyga się w dwumeczu. Przed drugim meczem jesteśmy w lepszej sytacji niż Dinamo.

- Nie można do tego meczu podchodzić zbyt krytycznie. W rozgrywkach międzynarodowych zdarzają się różne wpadki - wczoraj w meczach Ligi Mistrzów też widzieliśmy takie niespodzianki.

- Mauro nie zagrał bo podjąłem taką decyzję. Po pierwsze dlatego, że nie chciałem zmieniać zwycięskiego składu, po drugie dlatego, że w niedzielę Cantoro znów nie będzie mógł zagrać i dlatego nie wystawiłem go od początku. Nie ma co szukać winnych. Błędy zdarzają się zawsze. Kto wie jak by było, gdyby Cantoro zagrał od początku.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Mauro Cantoro: Jestem w wysokiej formie

- Daleki jestem od stwierdzenia, że wygraliśmy dzięki temu, że pojawiłem się na boisku. Przede wszystkim drużyna zmieniła styl gry i zaatakowała z większą determinacją. - powiedział po wczorajszym spotkaniu argentyński pomocnik Wisły Mauro Cantoro.

- Pojawił się Pan na boisku w II połowie i Wisła zaczęła wreszcie poprawnie grać, a przede wszystkim strzelać gole...

- Ale daleki jestem od stwierdzenia, że wygraliśmy dzięki temu, że pojawiłem się na boisku. Przede wszystkim drużyna zmieniła styl gry i zaatakowała z większą determinacją. Z drugiej strony, nie mogę zaprzeczyć, że czuję się znakomicie i wydaje mi się, że jestem w wysokiej formie.

- Docenili to też kibice, uznając że po raz kolejny spisał się Pan bardzo dobrze.

- Nie było mi dane zagrać od pierwszej minuty, ale przez cały czas byłem spokojny, że jeszcze zdążę pokazać swoje umiejętności.

- Jeszcze zanim wszedł Pan na boisko, ale już po drugiej bramce dla Dynama, publiczność zaczęła głośno skandować Pańskie nazwisko. Co wtedy czuje zawodnik?

- To zdecydowanie najprzyjemniejsza rzecz, którą odczułem, grając w Wiśle. Nie wiem nawet, jak to wyrazić. Jedno jest dla mnie niezmienne, dopinguje mnie to do jeszcze większego wysiłku i zagrania z jeszcze większym sercem.

- Szkoda trochę tego trzeciego gola, wyjazd do Gruzji będzie teraz bardziej niespokojny.

- Pewnie, że lepiej byłoby wygrać 4-2, ale trudno - stało się. Musimy w rewanżu powalczyć. W dzisiejszym futbolu praktycznie nie ma już słabych drużyn. Jestem jednak przekonany, że jeśli Wisła zagra na swoim normalnym poziomie, to nie będziemy mieli problemu z awansem.

- Co mówił trener Kasperczak w przerwie i po meczu?

- W przerwie mnie nie było, bo się rozgrzewałem. Mogę się tylko domyślać, że atmosfera była napięta. Po spotkaniu trener podziękował wszystkim za grę.

- Pańscy synowie często oglądają ojca w akcji, ale dzisiaj ich nie było. Dużo stracili?

- Nie do końca, bo nagrywaliśmy mecz, więc jak będą trochę starsi, to pewnie go zobaczą (śmiech). A mówiąc bardziej poważnie, na każdym meczu noszę koszulkę z ich zdjęciem i to dodaje mi jeszcze sił do grania.


Dziennik Polski (maaarcin)

Za: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

„Wyłącznie dla widzów o mocnych nerwach” – taką adnotacją powinien zostać oznaczony, w programie telewizyjnym stacji TVN, mecz Wisły z Dinamo. Ale któż mógł się spodziewać, że w przeciągu 90 minut przeżyjemy wszystko to, co w futbolu najlepsze i najgorsze? Za sprawą naszych ulubieńców zobaczyliśmy stary, dobry hitchcockowski schemat filmów grozy. Tylko czy na pewno z happy endem?

Odpowiedź na to pytanie poznamy za dwa tygodnie, chociaż w bardzo korzystnej sytuacji – mimo porażki w Krakowie – są piłkarze Dinama Tbilisi. Czy piłkarze Wisły, a przede wszystkim kibice Białej Gwiazdy powinni obawiać się rewanżu? Jeśli wiślacy zagrają tak jak w drugiej połowie czwartkowego spotkania, szczególnie w bramkowych dwudziestu minutach, to awans do fazy grupowej jest jedynie formalnością, którą należy załatwić w dalekim Tbilisi. Jeśli natomiast zagrają chodzonego jak podczas pierwszych 45 minut, to ich przygoda z europejskimi pucharami w sezonie 2004/05 zatoczy koło i skończy się tam, gdzie się zaczęła. Przypomnijmy, że zaczęła się od spektakularnego, druzgocącego zwycięstwa 8:2 nad mistrzami Gruzji, zespołem WIT Georgia. Porażka z Dinamem byłaby równie spektakularna i druzgocąca, a do tego mogłaby być brzemienna w skutki. Nie od dziś wiadomo, że Wisła ostrzy sobie pazurki na grę w elitarnej Lidze Mistrzów. Gra w pucharze UEFA to absolutne minimum dla... właściciela klubu, Bogusława Cupiała oraz innych sponsorów. Po okresie siewu można oczekiwać okresu zbioru plonów. Porażka w Gruzji mogłaby przesunąć ten okres na kolejny sezon, co niekoniecznie mogłoby spodobać się wspomnianym dobrodziejom naszego klubu. Jest to co prawda wizja skrajnie pesymistyczna, ale należy i taką przyjąć, by później uniknąć niepotrzebnych rozczarowań. Z drugiej strony, wiara w zespół, jego możliwości, oraz potencjał jaki niewątpliwie posiada, pozwalają z optymizmem oczekiwać na rewanżowe spotkanie.

Trzęsienie ziemi

Zgodnie ze schematem filmów grozy autorstwa Alfreda Hitchcocka, mecz na Reymonta zaczął się od trzęsienia ziemi. Grających statycznie wiślaków kompletnie zaskoczyli ruchliwi Gruzini, którzy raz po raz dawali wyraźne sygnały, że nie przyjechali do Krakowa po naukę, ale po korzystny wynik. Po pierwszych KATASTROFALNYCH 45 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 2:0, ale dla gości. W zespole Wisły zawiodło wszystko i wszyscy, począwszy od Radka Majdana a skończywszy na naszych sztandarowych asach - Żurawskim i Frankowskim. W grze Białej Gwiazdy dominował bezruch, niedokładność i absolutna chęć wygrania tego meczu jak najmniejszym nakładem sił - minimalizm (gdzieś to już widziałem :) ) w czystej, encyklopedycznej postaci. Najwięcej błędów popełniali nasi obrońcy. Nie po raz pierwszy kompletnie nieodpowiedzialnie zachowywał się Mijailović, który interweniował nieczysto, nie w tempo i niepewnie. Podobnie zachowywał się Arek Głowacki oraz doświadczony Kłos, który przy drugim golu wyraźnie zaspał w momencie zastawiania pułapki „offside’owej”. Również w tej sytuacji nie popisał się Majdan, który zbyt późno wybiegł z bramki. Na słowa krytyki zasługuje postawa drugiej linii. W dobie, gdy od defensywnego pomocnika wymaga się nie tylko perfekcyjnej destrukcji, ale również gry do przodu, wydaje się, że Mariusz Kukiełka nie ma szans na nawiązanie skutecznej rywalizacji z Mauro Cantoro, co dodatkowo jaskrawo pokazała druga połowa, gdy Argentyńczyk kapitalnie uspokoił grę w środku pola. Oczywiście mówienie o tym, że druga linia grała słabo za sprawą Kukiełki byłoby zbyt dużym uproszczeniem, niemniej jednak nie był to pierwszy mecz, gdy pomoc prezentuje się znacznie korzystniej, gdy dzieli i rządzi El Toro. Słabo spisali się również boczni pomocnicy. Marek Zieńczuk rozegrał najsłabszy mecz od momentu przyjścia na Reymonta. Niewiele dobrego można powiedzieć o grze w I połowie Damiana Gorawskiego. Zupełnie niezrozumiałe było również dreptanie w miejscu obydwu napastników, a Mirek Szymkowiak zapisał się w mojej pamięci nieustannym rozkładaniem rąk. Tak fatalnie dysponowana Wisła zasłużenie schodziła na przerwę z zerowym dorobkiem goli.

Dr Jekyll and Mr. Hyde

Nie wiem co wydarzyło się w przerwie meczu w wiślackiej szatni. Nie wiem jakich słów użył trener Kasperczak, ale gra Wisły w drugiej połowie wyglądała tak, jakby obydwie części meczu dzieliła nie piętnastominutowa przerwa, ale co najmniej jeden pełny mikrocykl. W związku z tym można śmiało postawić tezę, że rzecz nie w motoryce i ewentualnym kryzysie formy, ale w psychice naszych zawodników. Niestety to co wystarcza na ligowych średniaków, nie wystarcza już nawet na drużynę z „trzystaktóregoś” miejsca w rankingu UEFA.

W drugiej połowie zobaczyliśmy Wisłę jaką pamiętamy ze spotkań - tak chętnie przeze mnie przywoływanych - z Parmą, Schalke, czy Lazio. Grająca kombinacyjną, szybką piłkę na jeden kontakt Biała Gwiazda nie miała absolutnie żadnych problemów aby w 5 minut (!) strzelić 3 gole, a później dołożyć jeszcze jedno trafienie. Pomogły oczywiście zmiany, których dokonał trener Kasperczak. Na boisku pojawił się wspomniany już Cantoro, który wprowadził tak potrzebny spokój w poczynaniach drugiej linii. Nieźle zaprezentował się Marcin Kuźba, który trafieniem w słupek dał sygnał, że w tym meczu jeszcze nie wszystko stracone. Oczywiście szkoda straconej 3 bramki. Można mieć pretensje do Kłosa, który tak niefortunnie interweniował, że w efekcie pokonał Majdana. Prawdę mówiąc była to bardzo ładna główka, w jego stylu, tylko... tylko nie w tą stronę co trzeba. No, ale nie myli się tylko ten, co nic nie robi.

Ze stanu 0:2 wiślacy potrafili wyciągnąć na 4:3. Zwycięstwo cieszy, a poza tym Wisła udowodniła, że jest drużyną walczącą przez 90 minut i nigdy nie składa przedwcześnie broni. Ale ile jeszcze razy nasi ulubieńcy będą nam to udowadniali? To nie pierwszy mecz, w którym drużyna musi stracić bramki, by efektywnie wziąć się do ostrej pracy. Miejmy nadzieję, że w Gruzji, od pierwszej minuty Wisła zagra na swoim normalnym poziomie i już po pierwszej połowie wszystko będzie jasne, a my kibice będziemy zastanawiać się kogo wylosujemy w fazie grupowej nowego Pucharu UEFA.

Źródło:wislaportal.pl

Pobudka przed 30. września

Przedmeczowe zapowiedzi o potraktowaniu gruzińskiego rywala serio rozwiały się już po kilkunastu minutach. Zawiedli nie tylko piłkarze i przede wszystkim trener Kasperczak, ale i kibice, którzy nie stawili się tłumnie mimo niezbyt wysokich cen biletów.

Tłumaczyć może frekwencję tylko fatalna pora - ta z kolei narzucona została przez TVN mimo iż mecz spokojnie mógłby odbywać się o godzinie np. 18:30 jako że Legia grała dopiero o 20:45.

Rozpoczęliśmy więc w atmosferze pikniku i lekkiej konsternacji. Fatalny doping, gra w chodzonego, w składzie będący w słabej ostatnio dyspozycji Kukiełka i fatalny niestety Mijailović, któremu o ile ośmieszanie przez Figo można wybaczyć to już przez graczy ze Szczecina i Tbilisi nie bardzo. Przebiegu meczu nie będę relacjonował, znacie go zapewne wszyscy dobrze.

Chciałbym jednak poruszyć bardzo bolesną kwestię jaka nasuwa się po tym spotkaniu. Otóż dzień 30 września 2004 roku, dzień rewanżu z lekceważonym, a nawet wyśmiewanym przez „znawców” na naszym forum Dinamem, może okazać się najważniejszym meczem Wisły od momentu przyjścia do zespołu Tele-Foniki. 30 września zadecydują się losy tego zespołu. Nie oszukujmy się - brak awansu do fazy grupowej może mieć dramatyczne konsekwencje. Odejście podstawowych piłkarzy, strata szans na rozstawienie w ewentualnych eliminacjach Ligi Mistrzów. Ba, rewanż z Dynamem miał być formalnością i szansą dla dublerów, bowiem 3 dni później czeka nas krakowski mecz roku, a więc derby. Nic z tych rzeczy. Szykuje się walka na śmierć i życie, potem mecząca podróż, a potem spotkanie z Cracovią. Przez nonszalancję, minimalizm, lekceważenie i błędne decyzje trenerskie może lec w gruzach cały skomplikowany plan nie tylko na ten rok, ale i na następne lata.

Wiem, ze dla niektórych dotykam tematu tabu jakim stał się już Henryk Kasperczak, ale coraz bardziej widać, że brak mu duszy pokerzysty. Czy duet Kukiełka - Szymkowiak nie nadawał się do zmiany po 30 minutach? Czy co chwilę padający na murawę „Szymek” nie mógł zostać zastąpiony przez Kwieka bądź Ekwueme? Co wnosiła zmiana Maćka Stolarczyka za Gorawskiego, gdzie najsłabsze ogniwo meczu czyli Nikola miał przejąć funkcję motoru napędowego? Oczywiście możecie stwierdzić, że teraz to czcze „gdybanie” i akademickie rozważania, ale miejmy nadzieję, że ten mecz, bądź co bądź wygrany, wstrząśnie wszystkimi. Od nas poczynając, bo ostatnia plaga braku jakiegokolwiek szacunku dla dużo bardziej utytułowanego rywala jakim jest Dinamo (np. Puchar Zdobywców Pucharów w 1981 roku) rozpleniła się w sposób straszny pokazując, że Anderlecht, Valerenga, Real nie uwolniły nas od starej i nieświeżej „sodówki” po Parmie i Schalke, na trenerach i piłkarzach kończąc.

Piszę więc ku przestrodze. Żebyśmy 30 września nie musieli ze łzami w oczach zastanawiać się jak tragicznymi miesiącami dla Wisły będą grudzień, styczeń czy luty...

(Shell)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2004/2005

Galeria kibicowska: