2004.11.10 Wisła Kraków - Tłoki Gorzyce 2:0

Z Historia Wisły

2004.11.10, Puchar Polski, Grupa 1, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Tłoki Gorzyce
widzów: 4.000
sędzia: Marek Mikołajewski z Ciechanowa
Bramki
Damian Gorawski 10’
Marek Zieńczuk 84’
1:0
2:0
Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Jacek Kowalczyk
Nikola Mijailović
Aleksander Kwiek grafika: Zmiana.PNG (46’ Marek Zieńczuk)
Mariusz Kukiełka
Mauro Cantoro
Damian Gorawski grafika: Zmiana.PNG (67’ Grafika:Zk.jpg Mirosław Szymkowiak<)br>Maciej Żurawski
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (60’ Temple Omeonu)

trener: Henryk Kasperczak
Tłoki Gorzyce
Krzysztof Petrykowski
Zbigniew Syguła
Tomasz Szmuc
Marek Kusiak Grafika:Zk.jpg
Krystian Lebioda
Marcin Dziewulski I
Dariusz Zawadzki
Paweł Szafran
Michał Gielarek Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (80’ Karol Korzonek)
Marcin Pacuła grafika: Zmiana.PNG (76’ Bogusław Pacanowski)
Wojciech Fabianowski Grafika:Zk.jpg

trener: Tomasz Tułacz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


W czasie meczu przeprowadzano akcję "Wiślacka Skarbonka"

Spis treści

Wisła przed meczem z Tłokami

Podczas dzisiejszego treningu wiślacy po raz kolejny trenowali stałe fragmenty gry. Trener Henryk Kasperczak co rusz przerywał gierkę, by niespodziewanie zarządzić rzut wolny. W środę wiślacy grają w Pucharze Polski z Tłokami Gorzyce.

W gierce nie wziął udziału Tomasz Frankowski, który po meczu w Zabrzu jest mocno poobijany. - Odpuścił sobie trochę trening - stwierdził po zajęciach Henryk Kasperczak. Trener nie chciał ostatecznie wyrokować, czy "Franek" wystąpi w środowym meczu. - Trudno teraz powiedzieć. Porozmawiam z nim, zobaczymy jak się czuje. Decyzja zostanie podjęta w dniu meczu. Już dziś można jednak przypuszczać, że Frankowski, który ma lekko naciągnięty mięsień dwugłowy, nie zagra od pierwszej minuty. W wyjściowym składzie, podobnie jak w pierwszym meczu w Gorzycach, wybiegnie Marcin Kuźba.

Trener nie ma zamiaru wstawiać do wyjściowej jedenastki więcej zawodników z zaplecza. - Mamy swój cel w Pucharze Polski, więc będę chciał wystawić najmocniejszy skład. Oczywiście będę dokonywał zmian w trakcie spotkania. A może dać odpocząć tym najbardziej eksploatowanym? - Przecież oni nie są zmęczeni! Wszyscy są do dyspozycji - zapewnia wiślacki trener. Niewykluczone, że w bramce w miejsce Radosława Majdana stanie Adam Piekutowski. Do gry wróci najprawdopobniej Arkadiusz Głowacki. - Chyba na niego postawię - zapowiada Kasperczak.

W trakcie ostatniego treningu przed meczem z Tłokami, na murawę upadł Mirosław Szymkowiak. "Szymek" długo nie podnosił się z murawy. Po treningu zagadnęliśmy go, co się stało. - Na szczęście z nikim nie rozmawiam - rzucił tylko z kwaśną miną. Znając organizm pomocnika Wisły, można śmiało wyrokować, że "Szymek" jest gotowy do gry. Jeśli nie, w kolejce po jego miejsce w składzie już stoją Mariusz Kukiełka i Aleksander Kwiek.

Po dotychczasowych wynikach fazy grupowej Pucharu Polski, można wysnuć teorię, że Tłoki to najsłabsza drużyna naszej grupy. - To tylko teoria - zapewnia Kasperczak. - Przyjazd tutaj będzie dla nich wielkim przeżyciem i z pewnością będą chcieli się pokazać. Tłoki to czołowy zespół trzeciej ligi i mają ambicję awansu do drugiej. Liga jest dla nich teraz chyba ważniejsza niż puchar. Trener przypomniał także, że w futbolu zdarzały się większe niespodzianki. Daleko szukać nie musiał - choćby remis Polonii Warszawa z czwartoligową Stalą Mielec.

Drużyna Tłoków zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli III ligi. W ostatniej kolejce przegrała w Zamościu z Hetmanem 1:0.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wisła - Tłoki 2:0

Wisła niewielkim nakładem sił pokonała 2:0 Tłoki Gorzyce. Bramki dla naszego zespołu strzelili pomocnicy: Damian Gorawski i Marek Zieńczuk. Trener Henryk Kasperczak dał pograć rekonwalescentom i graczom pukającym do pierwszej jedenastki.

Szansę występu otrzymali: bramkarz Adam Piekutowski, duet obrońców Głowacki - Kowalczyk, pomocnicy Kukiełka i Kwiek oraz Marcin Kuźba, który zastąpił poturbowanego w meczu z Górnikiem Zabrze Tomka Frankowskiego.

Mecz nie wzbudził wielkiego zainteresowania. Dodatkowo niska temperatura odstraszyła kibiców, którzy w liczbie nieco ponad 4 tys. zasiedli dziś na stadionie. Rozgrzać widzów spróbował już w 6 minucie Maciej Żurawski soczyście uderzając piłkę w pełnym biegu - niestety przeleciała ona tuż nad poprzeczką.

Cztery minuty później było już jednak 1:0. Marcin Baszczyński zagrał prostopadle do "Żurawia", który wbiegł do środka i naciskany przez obrońcę oddał nie najlepszy strzał. Piłkę odbił instynktownie bramkarz Petrykowski, lecz bez problemu umieścił ją w odsłoniętej części bramki Damian Gorawski (asysta: ŻURAWSKI).

Ten gol ustawił mecz. Wisła do końca raczej szukała swej szansy w kontrach, zaś goście próbowali ataków i dużej ilości strzałów z dystansu. Przyznać należy, że obrona i pomoc Wisły dopuszczały do zbyt dużej ilości takich sytuacji. W 11 minucie po rzucie wolnym piłka trafiła w lewy słupek bramki Piekutowskiego. Również słupek uratował Wisłę od utraty gola po główce Pacuły, który w 30 minucie wykańczał centrę z rzutu rożnego dobrze znanego nam Dariusza Zawadzkiego.

Po obu tych akcjach Wisła wyprowadzała błyskawiczne kontrataki. Za pierwszym razem strzał Kuźby zakończył się rykoszetem i odbiciem piłki od poprzeczki, za drugim Petrykowski do spółki z obrońcą poradzili sobie z "Żurawiem". Żurawski miał wcześniej doskonałą sytuację na podwyższenie wyniku, gdy przechwycił źle zagraną piłkę przez jednego z obrońców i oddał strzał obroniony przez bramkarza. Napastnik Wisły nie miał dziś z resztą swojego dnia: zaliczył bardzo wiele strat piłki, niecelnych podań, strzałów zaś oddał niewiele...

Do końca pierwszej połowy z boiska wiało nudą. Dostroili się do poziomu piłkarzy kibice "z Dychy", którzy przez dużą część pierwszej połowy starali się intonować jedną ze starszych wiślackich piosenek... Niestety, wychodziło to dość żałośnie.

Po przerwie trener Kasperczak zdecydował się na wprowadzenie Marka Zieńczuka za Aleksandra Kwieka. Na "swoją" prawą stronę przeszedł Damian Gorawski, który natychmiast przeprowadził dwie akcje, z których druga zakończyła się nawet bramką Marcina Kuźby, nie uznaną (raczej niesłusznie) przez arbitra.

Goście ograniczali swoje akcje do kolejnych strzałów sprzed linii pola karnego. Uderzenia Fabianowskiego były jednak zbyt lekkie (54 minuta) bądź niecelne (74). Także strzały Zieńczuka i Żurawskiego nie grzeszyły celnością. Na boisku pojawili się jeszcze Omeonu (za kontuzjowanego Kuźbę) i Szymkowiak (za Gorawskiego). "Szymek" zarobił niepotrzebną żółtą kartkę, choć trudno zrozumieć sędziego, który najpierw gwiżdże nakazując wykonanie rzutu wolnego by po chwili upomnieć strzelca...

Miało to miejsce w 82 minucie. Do powtórki tego stałego fragmentu gry poirytowany "Szymek" już nie podszedł. Odpowiedzialność wziął natomiast Marek Zieńczuk, który strzelił na tyle precyzyjnie i mocno, że piłka zatrzepotała w siatce. Zdobywca gola nie ukrywał po meczu zadowolenia, to był pierwszy gol "Zieńka" dla Wisły na stadionie w Krakowie.

Lewoskrzydłowy Wisły mógł podwyższyć jeszcze wynik, gdyby w ostatniej minucie meczu wykorzystał dobre podanie Żurawskiego. Mecz zakończył się więc dwubramkowym zwycięstwem Wisły, który jednak z promocją rozgrywek Pucharu Polski nie miał wiele wspólnego.

Już po spotkaniu większość myślami była przy sobotniej konfrontacji z Lechem Poznań.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Tłoki Gorzyce 2:0

Wisła Kraków pokonała Tłoki Gorzyce 2:0, w meczu rundy grupowej Pucharu Polski. Gole dla Wisły zdobyli: Damian Gorawski oraz Marek Zieńczuk i była to pierwsza bramka naszego lewoskrzydłowego na stadionie przy Reymonta. Te dwa zdania - tak naprawdę - mogłyby wystarczyć za opis tego spotkania, bo niewiele ciekawego działo się dzisiaj na naszym stadionie.

IV kolejka rundy grupowej Pucharu Polski, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 10 listopada 2004 r., godz. 18:00

Widzów: 4000, sędziował: Marek Mikołajewski (Ciechanów)

Wisła Kraków - Tłoki Gorzyce 2:0

Bramki:

1:0 Gorawski (10.)

2:0 Zieńczuk (84.)


Składy:

Piekutowski

Baszczyński

Kowalczyk

Głowacki

Mijailović

Kwiek (46. Zieńczuk)

Cantoro

Kukiełka

Gorawski (66. Szymkowiak)

Kuźba (60. Omeonu)

Żurawski


Petrykowski Syguła

Kusiak

Szmuc

Lebioda

Dziewulski

Zawadzki

Szafran

Gielarek (80. Korzonek)

Fabianowski

Pacuła (76. Pacanowski)


Piłkarz meczu:

nikt


Mecz Wisły z III-ligowcem z Gorzyc zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Wisła ruszyła do zdecydowanych ataków, a Tłoki do skomasowanej defensywy. Plan gości, aby jak najdłużej zachować czyste konto, udał się ale tylko do 10. minuty. Wtedy to Baszczu podał do Żurawia, który uciekł w swoim stylu obrońcom, znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale ten odbił uderzenie wiślaka, piłka trafiła jednak pod nogi nadbiegającego z lewej strony Damiana Gorawskiego, który dopełnił formalności. 1:0.

Po stracie bramki ambitnie grający goście wcale nie zamierzali położyć się i czekać, aż Wisła zaaplikuje im kolejne gole, tylko sami próbowali zaatakować. Najgroźniejszą ich akcją było uderzenie w słupek po rzucie wolnym. Choć był to, w pewnym sensie, jednorazowy wyskok gości, to... nie do końca wynikał z ich umiejętności, co raczej ze stójki wiślaków! Ci bowiem - choć mieli przewagę przez cały mecz - grali niedokładnie, wolno, według tych samych i łatwych do przewidzenia schematów. Powodowało to, że III-ligowcy umiejętnie rozbijali wiślackie ataki. Przy okazji do swojego celu dążyli w prosty sposób... najprostszy z możliwych. Gdy tylko nie udało się wywalczyć piłki, od razu cięli równo z murawą, na co po cichu przyzwalał cieniutki dzisiaj, jak źdźbło trawy, sędzia Mikołajewski. Gdyby od razu utemperował zapędy do gry faul gości, skończyłyby się one o wiele szybciej, a tak co druga, trzecia akcja wiślaków kończyła się często brzydkim faulem. Na nic zdały się wyliczania Henryka Kasperczaka, który co chwilę podbiegał do linii bocznej.

Nie zmienia to faktu, że wiślacy grali po prostu źle. Cóż z tego, że strzałów z dystansu próbował Kwiek (obroniony przez bramkarza) lub Żuraw (efekt podobny) skoro zabrakło tego, co w piłce najważniejsze, a więc goli. Cóż nawet z tego, że trochę przypadkowo w poprzeczkę trafił Kuźba, skoro zmarznięci kibice co rusz psioczyli na słabą grę wiślaków.

W 30. minucie natomiast, tylko w spojenie naszej bramki uderzył piłkarz gości, którzy chwilę wcześniej wywalczyli jeden z nielicznych rzutów rożnych.

Kibice poderwali się w I połowie jeszcze raz, gdy chyba jednak nieprzepisowo powstrzymywany był w polu karnym Kuźba, ale sędziemu też było zimno, więc zamiast odgwizdać jedenastkę, wolał chyba trzymać ręce w kieszeni.

Wydawało się, że w II połowie Wisła ruszy do bardziej śmiałych ataków i swą grą rozgrzeje publiczność, niestety nic takiego się nie stało. Rozgrzać chciał za to kibiców - i to kilkakrotnie - Marcin Baszczyński, który oddawał piłkę piłkarzom gości, aby Ci mogli przeprowadzić kontratak. Na szczęście na środku obrony świetnie spisywał się Arkadiusz Głowacki, chyba jedyny wiślak, który mógłby zasłużyć na miano piłkarza meczu.

Kilka razy - również w I połowie - swoimi niepewnymi interwencjami kibiców rozgrzał także Adam Piekutowski, udowadniając, że konkurentem do miejsca w bramce Wisły, dla Radosława Majdana, nie jest żadnym.

Choć zapowiadano wzrost formy Marcina Kuźby, na boisku nie było tego widać, bo Marcin jest cieniem tego piłkarza, który straszył defensorów Schalke, czy Lazio. Miał zresztą kilka sytuacji do zdobycia gola, ale spartaczył je wszystkie. Wprawdzie trafił raz do siatki, ale arbiter dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. Po godzinie gry Kuźba doznał kontuzji, opuścił boisko na noszach, by już na nie nie powrócić. To efekt takiej, a nie innej gry gości z Gorzyc, ale o tym było już powyżej.

Wiślacy próbowali podwyższyć wynik, choć to chyba za duże słowo, a samego siebie przeszedł Damian Gorawski, który najpierw z trudnej piłki próbował strzelić, a później z owiele łatwiejszej... podawać. przy pierwszej okazji ustrzeliłby ptaka w locie, przy drugiej oddał futbolówkę obrońcom.

Swoje okazje miał też Żuraw, ale i on nie potrafił poprawić swojego dorobku bramkowego w Wiśle.

W końcu przyszła 84. minuta i rzut wolny dla Białej Gwiazdy. Najpierw strzelił Szymek, ale że zrobił to przed gwizdkiem (?), więc zobaczył żółtą kartkę. Dlaczego jednak sędzia pozwolił na strzał - w podobnej sytuacji, w I połowie - gościom?! Nie wiadomo. Arbiter pozwolił w końcu dokończyć egzekwowanie wolnego, do piłki podszedł tym razem Marek Zieńczuk, uderzył nad murem, a piłka wpadła do bramki! Ładny gol, na który Zieniu czekał niemal całą rundę jesienną, była to bowiem jego pierwsza bramka zdobyta na naszym stadionie. 2:0.

W końcówce meczu swoje niewykorzystane okazje mieli jeszcze Żuraw i Szymek (ten drugi po prostu... podał piłkę bramkarzowi) więc wynik nie uległ już zmianie.

Wisła wygrała z Tłokami po bardzo słabym meczu. Najbardziej zyskali chyba Ci, którzy na Reymonta się nie zjawili, bo dzisiaj nie było tutaj za wiele do oglądania... Niestety...

Dodał: Piotr (2004-11-10 20:26:22)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

- Zasłużone zwycięstwo. Graliśmy przeciwko zespołowi ambitnemu, który dobrze się zaprezentował. Było dziś sporo pojedynków, agresywności. - mówił podczas dzisiejszej konferencji pomeczowej trener Wisły Henryk Kasperczak.

Tomasz Tułacz (trener Tłoków):

- Chciałem pogratulować trenerowi Kasperczakowi zwycięstwa. Nie powiem nic odkrywczego twierdząc, że Wisła była dziś zespołem lepszym. Jestem zadowolony z postawy swojego zespołu, zagrał ambitnie i mógł strzelić bramkę mistrzowi Polski. Zawodnicy mieli się dziś podbudować i ten mecz spełnił tą rolę. Cieszę się, że po porażce w meczu ligowym zespół pokazał się z niezłej strony. Wisła udzieliła nam w obu meczach lekcji, dla mnie i moichc zawodników wyróżnieniem jest gra z najlepszą drużyną w Polsce. Ostatni mecz ze Szczakowianką (przegrany 1:9 - przyp red.) był dwa tygodnie temu. Graliśmy wówczas bez dziewięciu podstawowych graczy, występowała młodzież i stąd tamten wysoki wynik.

Uważam, że Darek Zawadzki posiada duży potencjał, od jego mentalności zależy czy go wykorzysta. był dobrze szkolony, grał w reprezentacjach młodzieżowych. Wierzę, że się obudzi i pokaże na co go stać. Liczę, że klub z małej miejscowości mu w tym pomoże.

Henryk Kasperczak:

- Zasłużone zwycięstwo. Graliśmy przeciwko zespołowi ambitnemu, który dobrze się zaprezentował. Było dziś sporo pojedynków, agresywności. Mój zespół potraktował tene mecz poważnie, dobrze, że jutro grają rezerwy, bo mogłem wystawić dziś lepszych graczy. Przeciwnik był wymagający.

Frankowskiego oszczędziłem, był dziś gotowy do gry, ale dałem okazję do zagrania Kuźbie i Omeonu. Pozwoliłem też zagrać Głowackiemu i Kowalczykowi, chciałem żeby zagrali za Tomka Kłosa i Maćka Stolarczyka.

Coś zabolało Marcina Kuźbę, musiałem go zmienić, nie mógł kontynuować gry. Jutro trenujemy normalnie.

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2004/2005