2004.11.28 Wisła Kraków - Szczakowianka Jaworzno 4:0

Z Historia Wisły

2004.11.28, Puchar Polski 2004/2005. 5. kolejka, Stadion Wisły, 15:00
Wisła Kraków 4:0 (3:0) Szczakowianka Jaworzno
widzów: 6.000
sędzia: Adam Konarski (Poznań)
Bramki
Mirosław Szymkowiak 5’
Mauro Cantoro 13’
Arkadiusz Głowacki 41’
Mauro Cantoro 54’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków

Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Maciej Stolarczyk grafika: Zmiana.PNG (78’ Sebastian Fechner)
Nikola Mijailović Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (64’ Tomasz Kłos)
Aleksander Kwiek
Mauro Cantoro
Mirosław Szymkowiak
Marek Zieńczuk
Maciej Żurawski
Temple Omeonu grafika: Zmiana.PNG (63’ Tomasz Frankowski)

trener: Henryk Kasperczak
Szczakowianka Jaworzno

Andrzej Bledzewski
Rafał Naskręt
Tomasz Księżyc
Dženan Hošić Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Kaliciak
Damian Seweryn
Tomasz Copik Grafika:Zk.jpg
Tomasz Radziwon grafika: Zmiana.PNG (84’ Robert Chudy)
Madrin Piegzik
Maciej Iwański
Dariusz Solnica grafika: Zmiana.PNG (80’ Przemysław Węgier)

trener: Janusz Białek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

Wisła 4:0 Szczakowianka

Wisła wygrała piąty mecz fazy grupowej Pucharu Polski ze Szczakowianką Jaworzno, potwierdzając swą dominującą pozycję. 4:0 to najniższy wymiar kary dla drugoligowca. Dwa gole zdobył dziś Mauro Cantoro, po jednym ustrzelili Mirosław Szymkowiak i Arkadiusz Głowacki.

Trener Kasperczak dał dziś odpocząć na ławce rezerwowych Tomaszom Frankowskiemu i Kłosowi, za których wstawił do pierwszego składu odpowiednio: Nigeryjczyka Omeonu i Macieja Stolarczyka. Poza tym od pierwszych minut wystąpił też Aleksander Kwiek, zastępując kontuzjowanego Damiana Gorawskiego.

Już pierwsza groźna akcja gospodarzy zakończyła się bramką. Nie często zdażają się takie solowe rajdy Arkadiuszowi Głowackiemu. Środkowy obrońca Wisły został sfaulowany 5 metrów przed polem karnym. Do rzutu wolnego podszedł Mirosław Szymkowiak, uderzył niezbyt mocno, ale idealnie w lewy górny róg, nie dając szans Bledzewskiemu, który tylko odprowadził piłkę wzrokiem (bez asysty). Ten gol całkowicie ustawił mecz, co przyznał trener gości Janusz Białek stwierdzając: - Z mojego zespołu szybko uszło powietrze.

Gospodarze potrzebowali mało czasu na podwyższenie prowadzenia. W 11 minucie Księżyc zablokował jeszcze strzał zewnętrzną częścią stopy atakującego w polu karnym Mauro Cantoro. Jednak dwie minuty później "El Toro" pokazał klasę, przyjmując bezpańską piłkę przed polem karnym i pakując ją do siatki mocnym strzałem lewą nogą, tuż przy słupku z 17 metrów (bez asysty). 2:0 dla Wisły po 13 minutach gry!

Drużyna Janusza Białka próbowała nieśmiałych ataków, jednak z rzadka kończyły się one strzałami. Raz próbował Majdana zaskoczyć Iwański, jednak bramkarz Wisły nie miał problemów z wyłapaniem lekko uderzonej piłki. Gorzej było gdy z ostrego kąta z rzutu wolnego mocno przymierzył Kaliciak - w tym przypadku Radek Majdan popisał się efektowną paradą.

Jednak piłka znacznie częściej znajdowała się pod polem karny Szczakowianki. Szkoda tylko, że nieporadnością raził Kelechi Temple Omeonu... W 9 minucie po centrze Zieńczuka Nigeryjczyk oddał "strzał" klatką piersiową w zupełnie niezrozumiałym kierunku. Po dziesięciu minutach Omeonu przeprowadził akcję lewym skrzydłem, mierzył w długi róg, ale piłka zeszła mu z nogi i przeleciała wiele metrów od bramki. W 31 minucie natomiast czarnoskóry napastnik Wisły nie wykorzystał 100-procentowej sytuacji po podaniu Mauro Cantoro.

W ostatnim kwadransie obudził się Maciej Żurawski, oddając trzy niecelne strzały. W 39 minucie Żurawskiemu w skutecznej finalizacji swej solowej akcji przeszkodził zaś... Omeonu, który wywalczył piłkę od swojego partnera i strzelił wprost w Bledzewskiego. Nigeryjczyk najwyraźniej uwierzył w możliwości nowego obuwia, które zmienił kilkadziesiąt sekund wcześniej...

W 40 minucie ładny strzał z około 20 metrów oddał Nikola Mijailović, po którym Wisła wykonywała trzy rzuty rożne. Właśnie trzeci z nich zakończył się golem. Piłkę na prawej stronie krótko rozegrali Zieńczuk z Żurawskim, po chwili "Zieniek" zacentrował w miejsce, gdzie tyłem do miejsca strzału stał Arek Głowacki, który ekwilibrystyczną główką trafił do bramki Szczakowianki (asysta: ZIEŃCZUK). Piłka zanim wpadła do celu zdążyła się jeszcze odbić od poprzeczki.

Tuż przed przerwą na 4:0 mógł jeszcze podwyższyć z dość ostrego kąta Baszczyński. Tym razem Bledzewski spisał się bez zarzutu.

Wynik meczu ustalony został w 55 minucie. Wreszcie dobrą piłkę zagrał Omeonu, adresatem podania był Mauro Cantoro, który wyszedł na pozycję "sam na sam" z bramkarzem Szczakowianki, minął go z prawej strony i mocnym strzałem zaakcentował zdobycie drugiego swojego gola (asysta: OMEONU).

Później Wisła nie była już tak skuteczna, choć szans bramkowych miała chyba więcej niż w pierwszej połowie. M.in. Kelechi Omeonu nie trafił do pustej bramki głową w 57 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony... Na ostatnie pół godziny Nigeryjczyka zmienił Tomasz Frankowski zaś Tomasz Kłos "zluzował" utykającego Nikolę Mijailovicia.

Szczakowianka dużemu szczęściu zawdzięcza, że nie wyjechała z Krakowa z większym bagażem goli. Poprzeczka uratowała gości po uderzeniu Baszczyńskiego w 68 minucie, słupek zaś gdy strzelał z rzutu wolnego Żurawski dwie minuty później. Swoje strzały oddali też Zieńczuk czy Frankowski, którego uderzenie z około 20 metrów miało wykończyć piękną akcję przy akompaniamencie kibicowskiego "OLE". Euforię trybun w tej sytuacji wstrzymał świetnie interweniujący Bledzewski.

- Ja się tylko martwię, że sezon się kończy, bo forma chłopaków jest dobra - mówił po końcowym gwizdku trener Kasperczak. Faktem jest, że Wiślacy nie dali w niedzielę żadnych szans rywalowi, rezultat spotkania mógł być dwa razy bardziej okazały.

Przy okazji niedzielnego meczu pucharowego czuć było nutkę nerwowości spowodowaną ostatnimi zmianami w klubie. Kibice solidaryzując się z właścicielem piłkarskiej Wisły wywiesili na płocie transparent o treści "1906% POPARCIA DLA DECYZJI BOGUSŁAWA CUPIAŁA", skandowali też jego nazwisko. Wielokrotnie chór z "Dziesiątki" wymieniał też głośno nazwiska Tadeusza Czerwińskiego i Henryka Kasperczaka wraz z podziękowaniami za to co obaj panowie zrobili dla Wisełki.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Szczakowianka Jaworzno 4:0

Wisła Kraków pewnie i jak najbardziej zasłużenie pokonała Szczakowiankę Jaworzno 4:0 i był to chyba najniższy z możliwych wymiarów kary, gdyż gdyby skończyło się dzisiaj wynikiem 8:0, byłby on chyba bardziej... sprawiedliwy. Bramkowym łupem podzielili się dzisiaj Mauro Cantoro, który strzelił dwa gole oraz Mirosław Szymkowiak i Arkadiusz Głowacki.

V kolejka rundy grupowej Pucharu Polski, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 28 listopada 2004 r., godz. 15:00

Widzów: 5500, sędziował: Adam Konarski (Poznań)

Wisła Kraków - Szczakowianka Jaworzno 4:0

Bramki:

1:0 Szymkowiak (5.)

2:0 Cantoro (13.)

3:0 Głowacki (41.)

4:0 Cantoro (54.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Głowacki

Stolarczyk (78. Fechner)

Mijailović (64. Kłos)

Kwiek

Cantoro

Szymkowiak

Zieńczuk

Omeonu (63. Frankowski)

Żurawski


Bledzewski

Naskręt

Księżyc

Hošić

Kaliciak

Seweryn

Copik

Radziwon (84. Chudy)

Piegzik

Iwański

Solnica (80. Węgier)


Piłkarz meczu:

Mauro Cantoro


Z dużym rozmachem rozpoczęli wiślacy mecz ze Szczakowianką Jaworzno. Szybkie akcje siały spustoszenie w szeregach gości. Szybko też padł gol dla Białej Gwiazdy. Środkiem boiska na rajd zdecydował się Arkadiusz Głowacki, mijając kolejnych rywali. W końcu na 24. metrze został sfaulowany. Do piłki podeszli: Mirek Szymkowiak i Marek Zieńczuk, na bramkę uderzył ten pierwszy i zrobił to na tyle precyzyjnie, że Bledzewski musiał wyciągnąć ją z siatki! Była 5. minuta meczu i piękny gol Mirka.

W 12. minucie indywidualna akcja Mauro Cantoro, który wpadł w pole karne, jednak jego uderzenie zablokował, na róg, Księżyc.

Po nim Mauro przejął bezpańską futbolówkę przed polem karnym i precyzyjnym strzałem w krótki róg pokonał Bledzewskiego. 13 minut i 2:0 dla Wisły!

Kolejny kwadrans gry, to bardziej wyrównana gra, zaś goście mieli dwie swoje akcje, ale nie na tyle groźne, aby choćby rozgrzać Radosława Majdana.

Tak jak przez pierwsze 15 minut meczu przewaga Wisły była bezdyskusyjna, tak też i było w ostatnim kwadransie I połowy. W 30. min. sygnał do ataku dał Mauro Cantoro, który świetnie wymanewrował obrońców, wystawił piłkę na środek pola karnego do Omeonu, który nie trafił w ogóle w piłkę! Powinno być 3:0. W 31. min. świetnie zza pola karnego uderzył Żuraw, ale Bledzewski wybił piłkę na rzut rożny. Minutę później, ładnie, choć niecelnie strzelił Szymek. W 38. min. Żuraw decyduje się na drybling, mija kolejnych rywali, wpada w pole karne, a tam w jego akcje wmieszał się Omeonu i nie tylko wybił go z rytmu, co sam próbował pokonać Bledzewskiego i szansa przepadła. W końcu mamy 41. minutę. Po rzucie rożnym Zieńczuk dograł do Głowackiego, a ten stojąc tyłem od bramki gości uderzył piłkę głową, futbolówka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki! 3:0!

Jeszcze w 43. min. Bledzewski świetnie broni uderzenie Baszczyńskiego i po chwili obydwie drużyny mogą zejść do szatni.

Do przerwy ładna gra Wisły i zasłużone prowadzenie!

II połowa rozpoczęła się od spokojnej gry wiślaków, którzy pewnie prowadząc nie forsowali specjalnie tempa gry. Dlatego też na pierwszą groźną akcję czekaliśmy do 54. minuty, kiedy to dośrodkowanie Kwieka odbiło się od poprzeczki. To tak zdekoncentrowało gości, że jeszcze w tej samej minucie zrobiło się 4:0. Sam na sam z Bledzewskim wyszedł Mauro Cantoro, wyminął go i strzelając już do pustej bramki podwyższył wynik meczu!

W 57. min. świetnie lewą stroną wyszedł Mijailović, który dostał kapitalne podanie od Szymka, Nikola bardzo dobrze dośrodkował w pole karne, ale strzał głową Omeonu był niecelny. Po chwili Nigeryjczyk miał kolejną szansę, ale nie trafił w bramkę.

W 68. min. sporo szczęścia miał Bledzewski, gdyż po uderzeniu Marcina Baszczyńskiego piłka odbiła się od poprzeczki. 70. minuta to kolejny rzut wolny dla Wisły, po faulu na Szymku. Było ok. 30 minut od bramki gości, a strzał Żurawia trafia w słupek!

76. min. - wiślacy wymieniają między sobą kilkanaście podań, w końcu Żuraw zgrywa do Franka, ten strzela na bramkę i tylko klasie Bledzewskiego Szczakowianka zawdzięcza, że nie było 5:0. Dwie minuty później dośrodkowywał Zieńczuk, Franek próbował głową, ale niecelnie. W 81. minucie chyba tylko dobra znajomość z Bledzewskim nie pozwoliła Baszczowi zdobyć gola. Szymek prostopadle, za plecy obrońców, podał do Żurawia, ten wyszedł sam na sam z bramkarzem, który strzał Maćka odbił, jednak dokładnie pod nogi nadbiegającego z prawej strony Marcina Baszczyńskiego. Nasz prawy obrońca źle jednak przyjął piłkę i szansa przepadła.

84. min. to kolejny strzał z dystansu Żurawia, jednak i tym razem obok słupka. W 89. minucie najlepsza szansa gości, po dośrodkowaniu z prawej strony Piegzik znalazł się sam przed pustą bramką Wisły, ale w nią nie trafił.

Tak kończy się to spotkanie, w którym niespodzianki nie było, a Wisła nie pierwszy raz w tym sezonie udowodniła, że potrafi grać ładnie dla oka i efektownie, ale także efektywnie. Ma swój styl, w którym widać rękę... Henryka Kasperczaka!

Dodał: Piotr (2004-11-28 15:57:27)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Na pomeczowej konferencji trener Kasperczak wyraził zadowolenie z postawy swojej drużyny, która była dziś zdecydowanie lepsza od Szczakowianki. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" żałuje tylko, że sezon już się kończy, gdyż jego zawodnicy prezentują nadal wysoką formę.

Henryk Kasperczak:

- Cieszę się ze zwycięstwa, determinacji zawodników i skuteczności całego zespołu. Przed tym meczem zapewniliśmy sobie awans zaś Szczakowianka chciała za wszelką cenę zrobić dobry wynik. Nasz zespół nadal bardzo dobrze się czuje, wszyscy zawodnicy kończą sezon. Ja się tylko martwię, że sezon się kończy, bo forma chłopaków jest dobra. Życzę Szczakowiance dalszych sukcesów.

W sprawie ewentualnego odejścia Damiana Gorawskiego do FK Moskwa trener powiedział: - Dowiaduję się, że są rozmowy, ja nic o tym nie wiem, nie uczestniczę w nich. Dowiem się kto rozmawia w tej sprawie.

Omeonu dopiero zagrał drugi mecz w pierwszym zespole. Grał, starał się, można powiedzieć, ze nie zachwycił. Może zachwyci następnym razem.

Janusz Białek (trener Szczakowianki):

- Taki wynik, jaka różnica między naszymi drużynami. Z mojego zespołu szybko uszło powietrze. Stało się to gdy Szymkowiak otworzył ten mecz bramką. Wtedy moim zawodnicy podeszli do tego tak, że jest po meczu, że już przegrali. Nie wierzyli we własne umiejętności. W dwumeczu zdecydowanie lepsza była nasza postawa u siebie. Tutaj niewiele mieliśmy do powiedzenia..

Źródło: wislakrakow.com