2004.12.01 Wisła Kraków - Koszarawa Żywiec 4:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 21:00, 25 lis 2013; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2004.12.01, Puchar Polski, Grupa 1, 6. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 4:0 (1:0) Koszarawa Żywiec
widzów: 6.000
sędzia: Marcin Borski z Warszawy
Bramki
Maciej Żurawski 45’
Marek Zieńczuk 52’
Marek Zieńczuk 66’
Maciej Żurawski 70’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński grafika: Zmiana.PNG (67’ Maciej Stolarczyk)
Arkadiusz Głowacki
Tomasz Kłos
Nikola Mijailović grafika: Zmiana.PNG (78’ Maciej Mysiak)
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 31’ Aleksander Kwiek
Mauro Cantoro
Grafika:Zk.jpg Mirosław Szymkowiak
Marek Zieńczuk
Grafika:Zk.jpg Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (67’ Damian Gorawski)

trener: Henryk Kasperczak
Koszarawa Żywiec
Dariusz Chmiel
Piotr Pindel
Łukasz Matras
Damian Augustyniak
Maciej Żak grafika: Zmiana.PNG (61’ Maciej Porębski)
Grzegorz Kolisz
Marcin Gadomski grafika: Zmiana.PNG (86’ Damian Stolarczyk)
Przemysław Pluta
Bartosz Woźniak Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (61’ Rafał Jarosz Grafika:Zk.jpg)
Rafał Kamionka
Bartłomiej Socha

trener: Marek Piotrowicz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wisła przed ostatnim meczem w tym roku

Meczem z Koszarawą Żywiec piłkarze Wisły zakończą rok 2004. - Chodzi nam o to, by znowu wygrać - zapowiada trener wiślaków Henryk Kasperczak.

W trakcie ostatniego treningu Wisły w tym roku piłkarzom dopisywały humory. Sporo śmiechu wśród zawodników wywołała jedna z fanek, która z okna nowej hali wołała histerycznie w kierunku piłkarzy. Skupiła się na Tomaszu Frankowskim, co wywołało żartobliwe docinki ze strony kolegów. Jerzy Kowalik w tym czasie testował umiejętności bramkarskie... jednego z ochroniarzy.

W zajęciach nie wzięli udziału Adam Piekutowski (dolegliwość pachwiny), Jacek Kowalczyk i Martins Ekwueme. Kelechi Temple Omeonu tylko biegał, do pełnych treningów wrócili natomiast Mariusz Kukiełka i Damian Gorawski. Decyzja o występie tej trójki w środowym meczu zapadnie w ostatniej chwili. "Gora" cieszy się, że nie będzie musiał przechodzić operacji wycięcia polipów nosa. - Nieco obawiałem się tej operacji. Teraz przyjmuję tylko szczepienia, po których mocno puchnie mi ramię. Damian ostatnio zmagał się z lekkim urazem śródstopia i raczej nie liczy na występ w spotkaniu z Koszarawą. W jego miejsce zagra Aleksander Kwiek, który dobrze spisał się w meczu przeciwko Szczakowiance.

Wisła ma już zapewnione pierwsze miejsce w grupie i awans do 1/8 finału. O awans wciąż walczą piłkarze Koszarawy, którzy chcąc być pewni drugiego miejsca w grupie, muszą w Krakowie conajmniej zremisować. - Na pewno będą chcieli urwać nam jakiś punkt, choć teoretycznie wydaje się to niemożliwe - zastanawia się trener Kasperczak, który jednak nie lekceważy czwartoligowców. - To niezła drużyna i z pewnością będą chcieli zrobić jak najlepsze wrażenie. Dla nich awans do dalszej fazy byłby sporym sukcesem.

W pierwszym meczu obu drużyn, Wisła wygrała w Żywcu 2:0, ale nie była to łatwa przeprawa. Pierwsza bramka padła tuż przed przerwą i to fatalnym błędzie bramkarza gospodarzy. Zwycięstwo podopiecznych Henryka Kasperczak przypieczętował gol Tomasza Frankowskiego. Można się spodziewać, że podobnie jak w przypadku Szczakowianki, wiślacy znacznie lepiej poradzą sobie z rywalem, gdy ten zostanie im podany jak na tacy, na równej krakowskiej murawie.

Dzień po meczu piłkarze Wisły rozpoczną urlopy. Do treningów wrocą 10 stycznia 2005 roku.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Czwórka na deser

Wiślacy, grając w "dziesiątkę" potraktowali Koszarawę Żywiec równie surowo jak Szczakowiankę, zwyciężając 4:0. "Biała Gwiazda" z kompletem wygranych w swojej grupie awansowała do dalszych gier Pucharu Polski.

Mimo dość nerwowej sytuacji wokół klubu i wśród kibiców ostatni mecz Wisły w tym roku rozegrany został w miłej atmosferze. Niewiele jednak brakowało, by zepsuł ją sędzia Borski z Warszawy wraz ze swą asystentką Katarzyną Nowaczyk. Wszystko przez niezrozumiałe żółte kartki dla Macieja Żurawskiego, Mirosława Szymkowiaka a przede wszystkim Aleksandra Kwieka, który już w 32 minucie musiał opuścić boisko.

Na uwagę zasługuje niezły doping przez większość środowego spotkania. Werbalne akcenty z trybun skupiały się niemal wyłącznie na dopingowaniu swojej drużyny; okrzyków nazwijmy to "politycznych" nie słyszeliśmy. W drugiej połowie fani podziękowali swoim ulubieńcom za wysiłek w tej rundzie skandując ich nazwiska, na sam deser zostawiając sobie Henryka Kasperczaka, Tadeusza Czerwińskiego i Bogusława Cupiała. Tuż przed końcem spotkania odśpiewano gromko hymn Wisły i "Wisła to jest potęga".

O wydarzeniach boiskowych trudno napisać coś odkrywczego: Wisła dominowała dziś od pierwszej do ostatniej minuty, udowadniając różnicę dzielącą lidera ekstraklasy od czołowego zespołu IV ligi. Dość długo natomiast utrzymywał się bezbramkowy wynik, gdyż swojego dnia nie miał Tomasz Frankowski (- - Do godziny 16 miałem na głowie wiele ważnych spraw - tłumaczył po meczu "Franek"), a i bramkarz Koszarawy Dariusz Chmiel bronił bardzo dobrze. Rezultat otworzył dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy Maciej Żurawski, skutecznie przykładając nogę do piłki zagranej z prawej strony przez Marcina Baszczyńskiego (asysta: BASZCZYŃSKI).

Na 2:0 podwyższył Marek Zieńczuk, korzystając ze znakomitego podania swojego kolegi na lewym skrzydle - Nikoli Mijailovicia. "Zieniek" przegonił obrońców i technicznym strzałem uprzedził wybiegającego z bramki golkipera Koszarawy (asysta: MIJAILOVIĆ). Trzeciego gola zdobył ten sam zawodnik korzystając z błędu obrońcy Koszarawy, który zbyt krótko wybił piłkę po centrze z prawej strony Żurawskiego. Gola w tej sytuacji sekundę wcześniej mógł zdobyć Frankowski, ale nie trafił dobrze w piłkę, mało zaś brakowało by dobijana przez Zieńczuka futbolówka nie trafiła w "Franka".

Marek Zieńczuk miał szansę zaliczyc klasyczny hattrick, ponieważ w 68 minucie znalazł się na dobrej pozycji, oddając mocny strzał z okolic lewego narożnika pola karnego. Piłka sunąc po ziemi minęła prawy słupek bramki Koszarawy. 120 sekund później kibice mogli znów oklaskiwać Maćka Żurawskiego, któremu tak precyzyjne strzały głową rzadko się zdażają. "Żurawiowi" zagrywał Marek Zieńczuk, napastnik Wisły wyskakując na 12 metrze idealnie trafił piłkę głową, więc ofiarna interwencja Chmiela na nic się nie zdała (asysta: ZIEŃCZUK).

Wisła zwycięsko i w dobrych humorach kończy obecny rok. Zwycięska passa w ostatnich meczach ligowych i Pucharu Polski poprawiła nastroje w zespole. Trener Kasperczak i jego piłkarze zrealizowali swój cel postawiony po derbach: wygrali wszystkie spotkania do końca roku. Malkontenci mogą tylko ponarzekać, że w trzech ostatnich meczach Pucharu Polski dość oszczędnie korzystano z niektórych dublerów. Gdy weźmiemy jednak pod uwagę problemy zdrowotne w ostatnich kilkunastu dniach Ekwueme, Gorawskiego, Kowalczyka, Kukiełki, Kuźby, Kwieka, Piekutowskiego (o Tomku Dawidowskim nie wspominając) to chyba nie ma się co czepiać.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com'

Wisła Kraków - Koszarawa Żywiec 4:0

Bezproblemowym zwycięstwem 4:0 zakończyliśmy rok 2004. Wiślacy, choć myślami już na wakacjach, spokojnie odprawili IV-ligową Koszarawę. Łupem bramkowym podzielili się dzisiaj: Marek Zieńczuk i Maciej Żurawski, którzy zdobyli po dwa gole.

Tylko dwie drużyny - Wisła i Amica Wronki - mają na swoim koncie komplet zwycięstw w grupowej rundzie rozgrywek o Puchar Polski.

VI kolejka rundy grupowej Pucharu Polski, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 1 grudnia 2004 r., godz. 17:00

Widzów: 6000, sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Wisła Kraków - Koszarawa Żywiec 4:0

Bramki:

1:0 Żurawski (45.)

2:0 Zieńczuk (52.)

3:0 Zieńczuk (66.)

4:0 Żurawski (70.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

(67. M. Stolarczyk) Głowacki

Kłos

Mijailović (77. Mysiak)

Kwiek

Cantoro

Szymkowiak

Zieńczuk

Frankowski (67. Gorawski)

Żurawski


Chmiel Pindel

Matras

Augustyniak

Żak (61. Porębski)

Kolisz

Gadomski (86. D. Stolarczyk)

Pluta

Woźniak (61. Jarosz)

Kamionka

Socha


Piłkarze meczu:

Marek Zieńczuk i Maciej Żurawski

• Pierwszoplanową postacią I części meczu Wisły z Koszarawą był... sędzia, który - nie wiedzieć czemu - chciał pokazać kto jest na boisku najważniejszy. W meczu, który ani nie obfitował specjalnie w faule, czy złośliwości, pokazał... wiślakom, już w I połowie, aż cztery żółte kartki. Aż dwie z nich zobaczył Olek Kwiek i od 32. minuty meczu graliśmy w dziesiątkę. Można się oczywiście spierać, że Kwiek po części na kartki sam zapracował, ale zachowanie młodego piłkarza można było utemperować inaczej. Cóż... szkoda, że od opisywania niemiłych incydentów rozpoczynam ten opis. Tak naprawdę do momentu, gdy z boiska wyleciał Kwiek działo się na nim niewiele. Wiślacy osiągnęli sporą przewagę, zaś Koszarawa próbowała kontratakować. Czyli znany nam schemat meczów przy Reymonta.

Co oczywiste, z przewagi Wisły musiało wyniknąć kilka okazji bramkowych, ale główny ich udziałowiec - Tomasz Frankowski miał dzisiaj wyjątkowo... rozregulowany celownik. Swoje okazje miał także Maciej Żurawski, ale uważnie grająca defensywa i bramkarz gości nie pozwolili się zaskoczyć. Mijały więc minuty, a wynik nie ulegał zmianie. Przyznać trzeba w tym miejscu, że ambitni piłkarze z Żywca grali bardzo konsekwentnie i zasłużyli na spore słowa uznania.

Można jednak śmiało powiedzieć, że dopiero zejście Aleksandra Kwieka wywołało dodatkową, sportową złość u wiślaków, którzy zaczęli poczynać sobie śmielej, grali też o wiele szybciej. Gola zdobyliśmy jednak dopiero w 45. minucie. Z prawej strony idealnie, w pole karne, dośrodkował Marcin Baszczyński, po raz pierwszy poważnie przysnęli, myślący już chyba o przerwie, piłkarze Koszarawy, a że futbolówka trafiła wprost pod nogi Macieja Żurawskiego, więc ten nie miał żadnych kłopotów, aby strzelić w samo okienko bramki! 1:0 i chwilę później koniec I części meczu.

II rozpoczęła się od dwóch bardzo nieudanych prób podwyższenia wyniku przez Franka, a że najlepszemu strzelcowi, nie tylko Polski, ale i... Europy (Franek - przypomnijmy - prowadzi w rankingu Złotego Buta), nie szło, więc za strzelanie goli wziął się Marek Zieńczuk. W 52. minucie prostopadłe podanie Nikoli Mijailovicia było tak dokładne, że Zieniu musiał tylko delikatnie musnąć piłkę, by ta wtoczyła się do bramki. Było 2:0.

W 66. minucie kolejną okazję nie wykorzystał Franek, ale piłka odbita od obrońców padła łupem Zienia, który dopełnił formalności.

Nie minęły kolejne cztery minuty i było 4:0. Świetną asystą popisał się Marek Zieńczuk, a gola głową (!) zdobył Żuraw.

Do końca meczu niewiele się już działo, bo 4:0 w pełni satysfakcjonowało wiślaków, a gości nie było stać na honorową bramkę, choć na pewno Radek Majdan miał dzisiaj więcej pracy niż w niedzielę w meczu ze Szczakowianką.

Teraz wiślaków czeka zimowa przerwa, a kibiców wyczekiwanie na informacje o ewentualnych zmianach... Oby były one tylko... pozytywne!

Dodał: Piotr (2004-12-01 19:43:25)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Trener Henryk Kasperczak złożył wszystkim obecnym na konferencji prasowej po meczu z Koszarawą Żywiec życznia świąteczne i noworoczne. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" spekulacje na temat swojej przyszłości skwitował krótko: - Mnie czekają jeszcze mecze do 2008 roku.

Marek Piotrowicz (trener Koszarawy Żywiec):

- Chciałbym podziękować Wiśle Kraków za lekcję udzieloną mojemu zespołowi. Mam nadzieję, że wyciągnie on wnioski z tego pojedynku, że będą one procentowały na przyszłość. Nie było dziś dla nas taryfy ulgowej. Miejsce jakie zajmuje w tej chwili Koszarawa Żywiec było widoczne. Po stracie bramki mój zespół przestał wierzyć w możliwość osiągnięcia korzystnego rezultatu. Skończyło się wynikiem 4:0. Korzystając z okazji dziękuję w imieniu TS Koszarawa władzom Wisły za umożliwienie naszym najzdolniejszym juniorom zobaczenia tego spotkania i przyjęcie. Dla takiego klubu jak Koszarawa Żywiec jest to przeżycie. Sportowo było dziś widać kto w tym kraju rządzi.

Henryk Kasperczak:

- Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego celu. Podtrzymuję to co powiedziałem na ostatniej konferencji: szkoda, że ten sezon się kończy. Drużyna złapała dużą formę, co się potwierdza. Cieszę się, że wygraliśmy tyle meczów jesienią zarówno w mistrzostwach Polski jak i Pucharu Polski. Zespół potwierdził klasę, nawet w sytuacji trudniej, graliśmy w dziesiątkę większość meczu. Zawodnicy pokazali dziś duże doświadczenie, dobrą grę i skuteczność. Mogliśmy strzelić więcej bramek. Koszarawie życzę wszystkiego najlepszego i wejścia do III ligi.

Mnie czekają jeszcze mecze do 2008 roku. Będzie ich jeszcze bardzo dużo. Jeżeli dojdzie do mojego spotkania z Bogusławem Cupiałem, to będzie ono dotyczyło spraw sportowych i spraw klubowych. Na dzień dzisiejszy nie ma tematu. Tyle się o tym pisało i nadal pisze, że nie chcę się szerzej wypowiadać. Będzie dyskusja - jak zawsze, była i będzie.

Nie wypowiadam się na temat zmian w klubie. Po obserwacjach, wypowiedziach, zapiskach i dobrej analizie zabiorę głos. Oczywiście, że rozmawiałem z nowym prezesem. Sztuka prowadzenia klubu polega na tym, że trzeba cały czas rozmawiać z ludźmi.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Marcin Baszczyński: Stać mnie na więcej

- W pierwszej połowie pomimo, że graliśmy w 10 zdołaliśmy zdobyć gola. Po przerwie było pewne, że gościom braknie sił, bo w pierwszych czterdziestu pięciu minutach zostawili na boisku sporo zdrowia - powiedział po meczu Marcin Baszczyński

Była to dla Ciebie bardzo udana runda. Grałeś we wszystkich meczach, wróciłeś do kadry...

- Z pewnością jestem bardzo zadowolony. Cieszę się przede wszystkim, że nie miałem żadnych kontuzji. Wielką radość sprawił mi powrót do reprezentacji. Ostatnie spotkania kadry pokazały, że warto na mnie stawiać. Dobrym podsumowaniem rundy był mecz z Francją na Saint-Denis. Z niezłym skutkiem radziliśmy sobie także w lidze, wypracowaliśmy sporą przewagę punktową.

Jest jednak łyżka dziegciu w beczce miodu...

- Na pewno. Mieliśmy nadzieję, że jeszcze do tej pory będziemy się emocjonować rozgrywkami w europejskich pucharach. Jedyna dobra rzecz, jaka wynikła z porażki w Tbilisi jest to, że potrafiliśmy się podnieść. W klubie były spore zawirowania, ale zaczęliśmy grać lepiej i składniej. W lidze mamy dużą przewagę i zimę przepracujemy spokojnie.

Jak patrzysz na przyszłość tego zespołu? Wiele mówi się o zmianie trenera, transferach...

- Fakt, spekulacji pojawia się sporo. Osobiście uważam, że być może dojdzie do zmian, ale nie chcę tego komentować. Wszyscy czekamy na powrót prezesa Cupiała. Każdy z nas podporządkuje się jego woli. Udało się nam zbudować ciekawy zespół, tworzymy razem kolektyw, wygrywamy w dobrym stylu. Szkoda byłoby to zaprzepaścić.

Jak sam powiedziałeś, jesień była dla Ciebie udana. Co jednak wspominasz najmilej z tego okresu?

- Powrót do reprezentacji, aczkolwiek sporo szczęścia przyniosły mi mecze ligowe. Czekam na spotkania eliminacyjne na wiosnę, bo wiem, że stać mnie na więcej, jeśli chodzi o grę ofensywną.

(wally)

Źródło: wislakrakow.com


Galeria kibicowska: