2005.05.06 Cracovia - Wisła Kraków 0:1

Z Historia Wisły


Za: http://wislaportal.pl

Cracovia Kraków - Wisła Kraków 0:1. 169. Wielkie Derby dla "Białej Gwiazdy"!

• W rozegranym na stadionie Cracovii meczu XXI kolejki Idea Ekstraklasy, będącym jednocześnie 169. Wielkimi Derbami Krakowa, "Biała Gwiazda" wygrała 1:0! Zwycięską bramkę zdobył Tomasz Frankowski (22. min.), dla którego był to 111. gol strzelony w ekstraklasie. Od 82. minuty graliśmy w osłabieniu po tym, jak Radosław Sobolewski otrzymał drugą żółtą i - w konsekwencji - czerwoną kartkę.

XXI kolejka ligi polskiej, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Kałuży, Stadion im. Jana Pawła II, 6. maja 2005 r., godz. 20:00]

Widzów: 6500, sędziował: Grzegorz Gilewski (Radom)

Cracovia Kraków - Wisła Kraków 0:1

Bramki:

0:1 Frankowski (22.)


Składy: Cabaj


Radwańsk i


Węgrzyn Skrzyński Baster

Przytuła (73. Nowak) Baran

Giza

(87. Wacek)

Bojarski

Bania

Moskała (73. Szczoczarz)


Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Stolarczyk

Błaszczykowski (81. Mijailović)

Cantoro


Sobolewski Zieńczuk (90. Kuzera)

Żurawski

Frankowski (85. Ekwueme)


Piłkarz meczu:

Radosław Majdan, ale też na słowa uznania zasłużyła cała drużyna Wisły!


Derby Krakowa mają swoją wagę, zwycięstwo w nich jeszcze większą, bez zbędnego więc komentarza trzeba na wstępie napisać:

• WISŁA PANY! • Pierwsza połowa tego widowiska zadowolić mogła nawet najbardziej wybrednych obserwatorów. Akcje z obydwu stron, strzały, parady bramkarskie - było wszystko, co kibice mogliby sobie życzyć! Już w 1. minucie prowadzić mogła Cracovia! Niezdecydowanie naszych środkowych obrońców wykorzystuje Moskała, strzelając w krótki róg. Radosław Majdan nie pozwala jednak na to, aby stadion przy Kałuży oszalał ze szczęścia.

Wisła odpowiada trzy minuty później, ale uderzenie Tomka Kłosa, z rzutu wolnego, kończy się na murze.

Po raz drugi naszą obronę Tomasz Moskała zaniepokoił już w minucie 7. Piłkę w środku stracił Mauro Cantoro, ale powrócił za zawodnikiem gospodarzy pod pole karne i sam naprawił swój błąd. Minuta 8. to prawdziwy majstersztyk Radosława Majdana, który nie miał prawa obronić uderzenia Przytuły, po kombinacyjnie rozegranym rzucie wolnym. W jaki sposób Radek wyciągnął piłkę z okienka swojej bramki, pozostanie już tylko jego "słodką tajemnicą"!

Początek meczu, wyraźnie dla Pasów, ale też w minucie 9. powinno być 1:0 dla "Białej Gwiazdy". Wypad Wisły kończy się dośrodkowaniem Marka Zieńczuka, z piłką mija się Kazimierz Węgrzyn, a nie spodziewający się tego Tomasz Frankowski, z bodajże trzech metrów, przenosi piłkę nad poprzeczką. Ta sytuacja... uspokaja Cracovię, która zaczyna bardziej pilnować... własnej bramki.

Nie na wiele się to jednak zdaje. W 11. minucie znów akcja Wisły lewą stroną, szkoda tylko że Radosław Sobolewski źle trafił w piłkę, bo mogło być o wiele groźniej.

Odpowiedź Cracovii natychmiastowa, ale w naszym polu karnym najszybszy był Radek Majdan. Minuta 15. to kolejna kombinacyjna akcja Wisły, którą nasi piłkarze nieźle zakręcili graczami gospodarzy. Piłkę wywalczył Tomasz Frankowski, pograł ładnie z Kubą Błaszczykowski, a akcję kończy strzałem pod poprzeczkę Marek Zieńczuk. Marcin Cabaj wybija ją na róg.

Jest 21. minuta i znów w roli głównej Radek Majdan, który ładnie złapał strzał z narożnika pola karnego Marcina Bojarskiego.

Odpowiedź Wisły jest - jak się okazuje - decydująca! Niefrasobliwość defensywy Cracovii perfekcyjnie wykorzystują byli gracze Jagiellonii Białystok. Radosław Sobolewski dokładnie podał, a Tomasz Frankowski w iście szatańskim stylu przerzucił futbolówkę nad Cabajem i ta leniwie wpadła do siatki! 1:0 dla "Białej Gwiazdy", która perfekcyjnie wykorzystała w tej akcji swoje największe atuty! Konsternacja na trybunach, zwłaszcza że chwilę później Przytuła trafia z wolnego w mur (24. min.), a Moskała, który był niemal sam przed bramką Radka Majdana (w 29. min.) potyka się i strzela obok bramki! Powinien być remis...

... tak samo jak w minucie 29. powinno być 2:0 dla Wisełki. Wychodzimy z kolejną akcją a błąd defensorów Cracovii wykorzystuje tym razem Maciej Żurawski, który strzela na bramkę, Cabaj paruje na słupek, a Tomasz Frankowski, mimo znakomitej pozycji nie trafia z dobitki w bramkę! Szkoda. W 33. min. znów jęk zawodu kibiców Pasów, gdyż po rogu Arkadiusz Baran strzela z główki nad bramką. W 38. minucie pogubił się sędzia, najpierw nie zagwizdał faulu na Mauro Cantoro, gospodarze wyszli więc z szybkim kontratakiem, który w środku pola faulem powstrzymał Radek Sobolewski, jednak Pasy grały dalej... Sędzia przerwał jednak ich akcje i pokazał żółtą kartkę dla wiślaka.

W 43. min. mogło być po meczu... Baster podawał do tyłu, do Węgrzyna, jednak zrobił to tak fatalnie, że piłka trafiła pod nogi Tomasza Frankowskiego. "Łowca bramek" był sam na sam z Cabajem, jednak trafił wprost w nogę golkipera gospodarzy... Szkoda kolejnej szansy. Jeszcze w 45. min. z wolnego przymierzył Żuraw i sędzia zakończył tą emocjonującą część meczu.

Szkoda, że podobna nie była też II połowa... Wisła zadowolona z prowadzenia postanowiła przyjąć gospodarzy na własnej połowie, ci zaś nie bardzo potrafili sobie poradzić ze szczelną defensywą "Białej Gwiazdy". Tempo gry spadło, więc i akcji było jak na lekarstwo. Początek to jednak akcja Wisły, jednak po podaniu Żurawia szybszy przy piłce, od Franka, był Cabaj...

Potem aż do... 70. minuty gra wyglądała jak piłkarskie szachy. Wisła nie kwapiła się do zdecydowanych ataków, spokojnie i powoli rozgrywając piłkę, co strasznie irytowało fanów Cracovii, zwłaszcza że gospodarze nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie wiślackich zasieków. Nic więc dziwnego, że widownia ożywiła się dopiero w wspomnianej 70. minucie. Wtedy to w naszym polu karnym teatralnie upadł Marcin Bojarski. Widzowie domagali się karnego, ale więcej w tym było taniej gry aktorskiej, niż rzeczywistego faulu Macieja Stolarczyka, który dzielnie asystował w pantomimie Bojarskiego.

W odpowiedzi, jako że po akcji Pasów zrobiło się luźniej, na rajd decyduje się Mauro Cantoro, który wpada w pole karne, ale w ostatniej chwili obrońcy wybijają piłkę na róg. W 77. min. znów większą ilością zawodników atakuje Cracovia, ale kończy się tylko na zamieszaniu pod naszą bramką, a w odpowiedzi od razu kontra Wisły. Po niej Franek podaje na lewo do biegnących obok siebie Cantoro i Żurawia, chwila niezdecydowania obydwu kończy się wyjściem Cabaja, który ściera się już w polu karnym z Argentyńczykiem... Dkoro jednak sędzia nie gwizdnął "jedenastki" przy akcji Bojarskiego, więc i nie miał zamiaru gwiazdać po starciu Cabaja z Cantoro. Końcówka meczu to bardziej zdecydowane ataki Cracovii. W 79. min. ładnie, choć niecelnie, strzelał Paweł Nowak. Po chwili błąd Baszcza kończy się rzutem rożnym dla Pasów, po którym znów zakotłowało się na naszym polu karnym, ale bez konsekwencji.

Na murawie pojawia się Nikola Mijailović, który gromko witany przez wiślakich fanów, odwdzięczył się kilkoma naprawdę udanymi odbiorami. Widać, że Serba rozpierała energia i udzielił mu się nastrój derbów, bo dawno nie widziałem go tak bojowo nastawionego do walki. Nastrój ten udziela się chyba też Radosławowi Sobolewskiemu. Jest 83. min. i kolejne wyjście z akcją Cracovii, faulem przerywa je właśnie Sobol. Sędzia słusznie pokazuje wiślakowi drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Ostatnie minuty gramy więc w osłabieniu, ale i tego nie jest w stanie wykorzystać Cracovia, która nie zagroziła już poważniej bramce Wisły. Wiślacy sami podwyższyć mogli za to wynik, ale w 85. minucie strzał głową Marka Zieńczuka (podanie Żurawia) wyłapał Cabaj.

Przed meczem mówiło się, że Wisła wygać może dzięki indywidualnością. Trochę się to sprawdziło, bo spryt Tomasza Frankowskiego został pokazany w 22. minucie. Gdyby jednak Tomek w pełni wykorzystał swoje umiejętności, sam mógł zdobyć co najmniej trzy gole i zapewić jeszcze wyższe zwycięstwo. Moim zdaniem Wisła wygrała jednak dzisiaj dzięki grze zespołowej, większemu ograniu i umiejętności w grze - nie oszukujmy się, zwłaszcza w II połowie - wybitnie kunktatorskiej. Dzisiaj to zaprocentowało i po meczu cieszyli się tylko wiślacy, którym za wygraną na trudnym terenie należą się brawa!!!

Warto na koniec powiedzieć trzy zdania o kibicach... Jeżeli ktoś marzył, że "pojednanie" przetrwa do derbów, srogo musi się zawieść. Już zresztą w ostatnich meczach frustraci Cracovii pokazywali ile dla nich znaczy to, że ich stadion nosi imię najsłynniejszego Polaka. Już przed meczem bluzgów było co niemiera. Wiślacy odwzajemnili się podobnymi, ale eskalacja nienawiści na Kałuży, przy sporadycznych przyśpiewkach Wisły, sięga zenitu! Jeszcze przed meczem płoną wiślackie szaliki, a tuż po meczu prezes Filipiak był zbulwersowany, że delegat PZPN-u nakazał ich usunięcie z płotów. Na antenie Radia Kraków nazwał kibiców Wisły "bandytami", którzy jesienią palili szaliki Cracovii, bez żadnych reakcji ze strony PZPN. Pytał więc, na antenie radia, jak tłumaczyć ma kibicom, że Wisła "mogła" palić szale, a Cracovia nie... Żenada, podobnie jak zachowanie spikera stadionowego, który w końcówce sam nie wytrzymał chyba ciśnienia i przez megafon nawoływał do wulgarnych przyśpiewek obrażających Wisłę Kraków. Polakom "gratulujemy" Cracovii...

My jednak bądźmy ponad to, wszak to

• WISŁA PANY! • PS. 169. Wielkie Derby Krakowa były dla wiślaków 37. meczem ligowym bez porażki z rzędu - tym samym "Biała Gwiazda" wyrównała rekord wszech czasów, ustanowiony poprzednio przez łódzki Widzew w latach 1995-1996.

• Dodał: Marjot (2005-05-06 19:46:27)

Komentarz pomeczowy

• 169. Wielkie Derby Krakowa, "Święta Wojna" - za nami. Wygrała Wisła, bo była po prostu lepsza! Tomek Frankowski strzelił piękną bramkę, w swoim stylu, znakomicie bronił Radosław Majdan, a taktyka Wernera Lički, zwłaszcza w II połowie, zdała egzamin, więc co najmniej do następnych derbów - Wisła Pany!

Tak w skrócie opisać można to, co w piątkowy wieczór, 6. maja 2005 r., zdarzyło się na murawie stadionu im. Jana Pawła II, przy ulicy Kałuży w Krakowie.

… więcej działo się jednak na trybunach tegoż stadionu. Niestety.

Świętokradztwo!

Od razu i z góry zarzucam to naszej Radzie Miejskiej, która w trybie pilnym i natychmiastowym nadała stadionowi Cracovii imię zmarłego Papieża. Każdy kto był na tymże stadionie, a nie jest niespełna rozumu, przyznać musi, że jest to po prostu świętokradztwo!

Na mecz Cracovia - Wisła, jako że chciałem zobaczyć go na żywo, a nie miałem możliwości udać się ze zorganizowaną grupą kibiców Białej Gwiazdy, poszedłem na tzw. "partyzanta". Trochę kombinacji i zasiadłem na tamtejszej "loży vipowskiej". Miałem więc całkiem niezły widok na to co działo się i na murawie, i na widowni. Zjawiłem się około 40 minut przed rozpoczęciem meczu. Kibice Wisły, którym zarzuca się, że weszli na stadion od razu bluzgając na Cracovię, siedzieli już na swoich miejscach, więc przyznaję, że nie słyszałem "wejścia Wisły". Białogwiaździści kibice wywieszają transparent, w którym pytają czy 325=520 - odwołując się do decyzji Zarządu Cracovii, który ograniczył (mimo wcześniejszych ustaleń) liczbę kibiców Wisły na derby. Wisła ma jeszcze jeden transparent, na którym od tyłu napisane jest: Nie ufaj Żydówce. Zwłaszcza ten ostatni wzbudza emocje i delegat PZPN zapowiada, że nie rozpocznie się mecz, dopóki transparent nie zniknie. Ostatecznie Wisła ściąga go z płotu.

Od razu mówię, że osobiście nie popieram takiej formy manifestacji! Ten drugi transparent można było sobie po prostu darować. Szkoda też, że Wisła odwzajemniła się wulgaryzmami, w stosunku do podobnych stosowanych przez kibiców Cracovii. Można było być ponad to. Cóż... Na mecze chodzę/jeżdżę już jednak za wiele lat i wiem jak to wygląda. Dlatego też trudno kibicowi być "ponad", gdy rywale w najlepsze obrażają ich klub. Od sektorów zajmowanych przez fanatyków Pasów, po… wspomnianą lożę vipowską, leci - co chwilę, przez cały mecz - równo i z nienawiścią: Wisła to stara...

Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie, więc jakiegokolwiek nagannego zachowania kibiców Wisły, nie zamierzam tutaj ukrywać ani chronić.

Ale też przyznać trzeba, że stosunek bluzgów serwowanych przez gospodarzy, w stosunku do tego co prezentowali goście, nie da się nijak porównać, co trzeba (dla nas) optymistycznie dodać.

Cracovia wywiesza na płotach dziesiątki szalików Wisły, a wspomniany delegat PZPN nakazuje je ściągnąć, grożąc ponownie nie rozegraniem meczu. Kibice Pasów przewieszają więc szale… na centralne sektory i jeszcze przed meczem, przy chóralnych antywiślackich śpiewach, podpalają je. Siedzę niedaleko obok jednego starszego jegomościa, który mówi, że chodzi na mecze Pasów już wiele, wiele lat, ale dawno nie czuł się na swoim stadionie tak mało bezpiecznie. Wyzywa pseudokibiców od bandziorów, zwyrodnialców, nazywa ich zakałą klubu. Wymieniam z nim kilka uwag, na co słyszę, że jest mu wstyd, bo to jego pokolenie… wychowało tych ludzi. Przyznam szczerze, że po takim stwierdzeniu jestem w sporym… szoku. Gdy jednak zaczyna się mecz, stwierdzam, że wychowanie tego pana rzeczywiście mogło odcisnąć piętno na miejscowych kibicach. Komentowany przez niego mecz to nieustanne lżenie piłkarzy Wisły, dla niego każdy z "białą gwiazdą" jest ubekiem, a gdy już nazwał takowym Mauro Cantoro (argentyński odłam?), stwierdziłem że szkoda z jegomościem nawet dyskutować. Jego epitety przepełnione były kipiącą nienawiścią. Sam, podczas wcześniejszej z nim rozmowy, zapytałem, skąd tyle nienawiści w tych młodych ludziach? Wszystko zwalał oczywiście na "minioną epokę" i ówczesne władze, które - jego zdaniem - tą nienawiść zakorzeniły. Tłumaczył, że dawniej chodził i na Cracovię, i na Garbarnie, i nawet na Wisłę, ale teraz na tą ostatnią by nie poszedł, bo przecież by go zaje...ali. Nie wyprowadzałem go z błędu. Takich widzów na Wiśle nie potrzeba.

Kibice Cracovii, niemałym kosztem, szyją antyflagę, która jest parodią naszej z napisem Wojownicy Krakowskiej Ulicy, flaga Cracovii brzmi: Prostytutki Krakowskiej Ulicy i pod spodem podpis o podobno "nowej pasji" kibiców Wisły. Na płocie wisi także flaga, o której Zarząd Cracovii zawsze mówił, że nie istnieje. My ją jednak dobrze znamy... Jakże wymyślny tytuł: Łowcy Psów z dodatkami: Niewiernym psom spalimy dom po drugiej stronie Błoń, Święta Wojna niech trwa - aż do śmierci ostatniego psa.

Pasy przesyłają też "pozdrowienia do więzienia", pozdrawiając morderców: Metala i Neo, pisząc - jesteśmy z Wami.

Jeszcze przed meczem pasiaści kibole próbują przedrzeć się do sektora zajmowanego przez Wisłę. Granaty hukowe i salwa w powietrze z broni gładkolufowej odstrasza agresorów. W sektor Wisły latają jednak zapalone race i metalowe kulki łożyskowe.

Nie jestem w stanie powiedzieć w jakich proporcjach śpiewane są podczas tego meczu piosenki popierające Cracovię, w stosunku do tych antywiślakich (na moje "ucho", powiedzmy, że mniej więcej pół na pół, przy czym jest to raczej "ukłon" z mojej strony, w kierunku Cracovii). Jedno jest jednak pewne i przed meczem, i po jego zakończeniu, w śpiewanym przez Cracovię klubowym hymnie, najgłośniej wykrzyczana jest linijka o treści: nigdy nie zajdę na psy… Mamy taką nadzieję!

Przygotowane i celowe działanie!

Tak nazwać trzeba niewątpliwie to, co usłyszeć można było w przerwie meczu i tuż po jego zakończeniu. Różne można puszczać piosenki z głośników, ale włączenie (ku ogólnej radości i "stadionowemu szczekaniu") kawałka pt.: "Who let the dogs out" ("Kto wpuścił psy") - jest ewidentnym działaniem na podjudzanie i tak już wystarczająco nienawidzącej widowni. Niestety to nie był jedyny przejaw celowego podjudzania, przez ludzi, którzy powinni dbać o zachowanie kibiców. Mamy doliczony czas gry, spiker stadionowy, który przez cały mecz próbował, co chwilę, zagłuszać bluzgi kibiców (podając przeróżne komunikaty, a to o nagrodzie dla najlepszego piłkarza meczu, a to o "źle zaparkowanym" samochodzie), nie wytrzymuje ciśnienia? Nie wiem jak to nazwać, ale sam intonuje przez głośniki: "Buda, buda, buda…" co stadion dokańcza, wrzeszcząc z radości: "… łańcuch, pies, oto cała Wisła, GTS"

Wiceprezes Cracovii, Paweł Misior, w tym momencie wstał i patrząc na budkę spikera, popukał się po głowie…

Całość wydarzenia najlepiej pozostawić bez dodatkowego komentarza… gdyż jest chyba zbędny. Czy coś takiego możliwe jest na jakimkolwiek innym obiekcie?

Na komentarz zasługuje jednak jeszcze jeden fakt, który szczegółowo opisał red. Szczepłek, dziennikarz Rzeczpospolitej, dla którego nie znalazło się miejsce na loży, został więc poproszony, aby obejrzał mecz z terenu przylegającego do murawy. Na nim, przez cały mecz, przebywali osobnicy w szalikach Cracovii. Redaktor ustawił się za bramką strzeżoną przez Radosława Majdana, podobnie jak i kilku wspomnianych osobników. Ci ostatni lżyli wiślackiego bramkarza, Szczepek zwrócił im uwagę. Słownictwo, które usłyszał, nie nadaje się do publikacji, wiadomo jednak, że kazano mu "wypierd… na Reymonta" (ostatnio wielu ludzi kibice Pasów wyrzucają na nasz stadion), został spluty i dowiedział się, że sprawcą tych zajść byli przedstawiciele "Jude Gangu", gdyż tak przedstawili się Ci ludzie. Skoro przedstawiciele bojówki klubu znajdują się podczas meczu bezpośrednio w okolicy grających piłkarzy, to… ja nie mam więcej pytań odnośnie bezpieczeństwa na stadionie… o zgrozo, im. Jana Pawła II…

Oto "najciekawsze" sceny, które można było zobaczyć i usłyszeć z trybun, podczas derbów. Po meczu, o czym pisaliśmy także w opisie meczu, prof. Filipiak, prezes Cracovii, krytykował delegata PZPN, kibiców Wisły nazwał per "bandyci" i czuł się wyraźnie rozbity, gdyż kibice Cracovii zarzucili mu, że zdradził swój klub. Szczerze mu współczujemy. Wszystkiego. Dosłownie wszystkiego.

Po tych wszystkich incydentach, których także byłem świadkiem, więcej o samym meczu, jako wydarzeniu sportowym, nie ma za wiele co pisać… Wisła zagrała konsekwentnie, świetnie wykorzystując swoje doświadczenie. Cracovia miała kilka groźnych akcji w I połowie, ale zabrakło jej wykończenia. Gdy już oddawali strzały, rewelacyjnie spisywał się Radosław Majdan, który po raz kolejny zgłosił swoją przydatność reprezentacji. Bohaterem meczu jest oczywiście także Tomasz Frankowski, strzelec jedynej bramki, tyle tylko, że sam mógł zdobyć jeszcze kilka kolejnych.

Na koniec mogę mieć tylko nadzieję, że kolejne derby, zwłaszcza te, które rozegrane będą na Reymonta pokażą całkiem inny standard kibicowskich zachowań, gdyż tych powyższych, nikt powielać nie powinien.