2005.05.14 Wisła Kraków - Odra Wodzisław 3:1

Z Historia Wisły

2005.05.14, Idea Ekstraklasa, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:30
Wisła Kraków 3:1 (1:1) Odra Wodzisław
widzów: 9.000
sędzia: Mirosław Ryszka z Warszawy
Bramki

Maciej Żurawski 20’
Marek Zieńczuk 57’
Maciej Żurawski 75’
0:1
1:1
2:1
3:1
16' Wojciech Myszor



Wisła Kraków
Grafika:Zk.jpg Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Arkadiusz Głowacki
Maciej Stolarczyk
Jakub Błaszczykowski
Mauro Cantoro
Martins Ekwueme grafika: Zmiana.PNG (55’ Nikola Mijailović)
Grafika:Zk.jpg Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (83’ Kamil Kuzera)
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (89’ Paweł Brożek)

trener: Werner Lička
Odra Wodzisław
Mariusz Pawełek
Wojciech Grzyb Grafika:Zk.jpg
Marcin Drzymont
Marcin Dymkowski
Wojciech Myszor
Piotr Rocki grafika: Zmiana.PNG (76’ Łukasz Masłowski)
Marcin Malinowski grafika: Zmiana.PNG (66’ Mariusz Muszalik)
Jan Woś
Mariusz Zganiacz
Goran Popov
Tomasz Szewczuk

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wisła nie patrzy na rywali

Kiedy spotyka się lider z przedostatnią drużyną ligowej tabeli ciężko mieć problemy ze wskazaniem faworyta. Jeśli dodać do tego, że Wisła nie przegrała ligowego meczu od października 2003 roku, a na własnym terenie jest niepokonana od blisko czterech lat to każdy inny wynik niż zwycięstwo gospodarzy będzie przyjęty za sporą niespodziankę. - Mecz sam się jednak nie wygra - przestrzega Arkadiusz Głowacki.

Sobotni wieczór może być wyjątkowy dla sympatyków „Białej Gwiazdy”. Krakowska Wisła staje przed szansą zapewnienia sobie dziesiątego w historii tytułu mistrza Polski. - Nie przewidzieliśmy żadnych dużych obchodów, ale w razie potrzeby szampan będzie zmrożony - mówi Janusz Basałaj.

Wiślacy starają się nie myśleć za wiele o nadarzającej się okazji sięgnięcia po tytuł. - Na pewno nie będziemy nasłuchiwać relacji z Grodziska - zaznacza 26-letni obrońca. Przypominamy, że „Biała Gwiazda” zapewni sobie mistrzostwo jeśli Dyskobolia osiągnie gorszy rezultat od drużyny z Reymonta.

W obozie mistrzów Polski panują dobre nastroje. - Wreszcie wszyscy są zdrowi - nie kryje zadowolenia Werner Liczka. Czeski szkoleniowiec w sobotnim meczu nie będzie mógł skorzystać tylko z Radosława Sobolewskiego, który pauzuje za kartki. - Jego miejsce zajmie w środku pola Martins Ekwueme - zadecydował trener.

Nigeryjczyk nie zachwycił w środowym spotkaniu w ramach Pucharu Polski, aczkolwiek występował na nietypowej dla siebie pozycji lewego pomocnika. Wciąż nie do końca sprawny jest potencjalny kandydat do gry w środku pomocy, Aleksander Kwiek, który jeszcze odczuwa bóle pleców po starciu z jednym z rywali w meczu z rezerw z Hutnikiem. Dlatego obecność w podstawowym składzie Ekwueme bardziej wynika z konieczności niż prezentowanej przez Nigeryjczyka formy.

Na ostatnim przedmeczowym treningu wiślacy ćwiczyli przez niespełna godzinę. Zajęcia kładły nacisk na rozgrywanie piłki pod pressingiem. Pewnym jest, że wiślakom przyjdzie rozmontowywać mur, który postawi na swojej połowie wodzisławska Odra. Wiele zależeć będzie od powracającego już do pełnej dyspozycji Marka Zieńczuka. - Cieszę się, że ze zdrowiem wszystko jest w porządku - mówi zadowolony lewoskrzydłowy.

Miejsce obok Macieja Żurawskiego w ataku „Białej Gwiazdy” zajmie Tomasz Frankowski. Popularny „Franek” ma już za sobą problemy z bolącym przywodzicielem i jest gotowy do stanięcia w szranki z defensorami Odry. Na ławce mecz rozpocznie Paweł Brożek, który przeciętnie zaprezentował się w Szczecinie. - Paweł nieźle grał w defensywie, natomiast kiepsko radził sobie pod bramką rywala - ocenił Werner Liczka.

Dodatkowym smaczkiem sobotniej konfrontacji będzie obecność Franciszka Smudy. Trener gości przed kilkoma laty święcił mistrzostwo Polski z ekipą Wisły Kraków, ale rozstał się z drużyną w niemiłych okolicznościach. Kibice nie mogli mu wybaczyć, że podjął pracę w Legii Warszawa. - Dobrze gra się przeciwko drużynom, które prowadzi Smuda - wspomina Głowacki. - Zawsze prezentują one ciekawą piłkę i nie stosują antyfutbolu - uważa środkowy obrońca.

Największe zagrożenie dla wiślackiej bramki stanowić będzie Piotr Rocki. Niewysoki pomysłodawca kontrowersyjnych „cieszynek” od kilku kolejek znajduje się w niezłej formie. Krakowscy obrońcy powinni także zwrócić baczną uwagę na Mariusza Zganiacza, który uchodzi za jeden z największych talentów w polskiej piłce.

(wally)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Odra pokonana, rekordy pobite

Wisła zwyciężyła Odrę 3:1 ustanawiając nowe rekordy ligowe: 49 meczów bez porażki na własnym stadionie i 38 nieprzegranych spotkań w ogóle. Dwa gole dla Wisły zdobył Maciej Żurawski.

Wiślacy przystąpili do meczu z Odrą osłabieni brakiem Sobolewskiego, którego zastąpił Ekwueme. Niestety, pierwszy kwadrans został przez "Białą Gwiazdę" przespany. Ze snu obudził ich dopiero strzał głową Wojciecha Myszora, który znalazł drogę do siatki w 16 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Zaspał w tej sytuacji Maciej Stolarczyk i Wisła przegrywała 0:1.

Na szczęście dla Wisły pierwsza groźna akcja po utracie bramki zakończyła się... wyrównaniem. Odważnie zachował się Marek Zieńczuk atakując głową piłkę mimo wysoko uniesionej nogi rywala. Po przejęciu futbolówki szybko posłane zostało podanie do środka, gdzie wbiegający Maciej Żurawski mocnym strzałem z bliskiej odległości wyrównał stan meczu (asysta: Zieńczuk) Szczęście odwróciło się pięć minut później. Wiślacy wyprowadzili wzorową akcję po której Mauro Cantoro i Tomasz Frankowski znaleźli się sami przed bramkarzem Odry. Argentyńczyk podał do "Franka" a ten... w odległości trzech metrów od pustej bramki przeniósł piłkę nad poprzeczką. 99 na 100 takich akcji kończy się golem!!!

Minutę później piękny rajd przeprowadził rozgrywający kolejne dobre spotkanie Jakub Błaszczykowski. Młody pomocnik zagrał do Zurawskiego, którego uderzenie Pawełek sparował na boczną siatkę bramki Odry. Do przerwy Wiśle nie udało się wyjść na prowadzenie, mimo kilku ciekawych ataków. Strzałów próbowali m.in. Błaszczykowski, Zieńczuk czy Frankowski.

Początku drugiej połowy Wisła nie przespała tak jak w przypadku pierwszej części gry. Ładnie wyglądała szybka kontra Wisły z 52 minuty, gdy piłka po podaniach Ekwueme i Zieńczuka trafiła do Błaszczykowskiego. Szkoda, że młodemu zawodnikowi brakło zimnej krwi by dokładniej przerzucić do Frankowskiego. W 56 minucie Wisła wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca meczu. Bramka ta była lustrzaną kopią sytuacji, po której gola zdobyła Odra. Maciej Żurawski zacentrował z rogu (bliżej trybuny C), a błyskawiczny i skuteczny strzał głową oddał Marek Zieńczuk, wbiegający na krótki słupek (asysta: Żurawski). Radujący się lewoskrzydłowy Wisły zdjął klubowy trykot pod którym zademonstrował koszulkę z napisami: "Wisła Kraków" i "Lechia Gdańsk".

Przy stanie 2:1 Wiślakom grało się znacznie łatwiej. Odra czasami podchodziła pod pole karne Wisły, sporadyczne dośrodkowania nie przekładały się na sytuacje bramkowe. Groźnie mogło być w 56 minucie, gdyby Kłos nie przedłużył lotu piłki po centrze do zamykającego akcję Rockiego. Ten sam zawodnik 9 minut później oddał minimalnie niecelny strzał na bramkę Majdana. Wcześniej natomiast uderzeń sprzed pola karnego próbowali Cantoro i Frankowski. W 76 minucie zaś padł trzeci, ostatni gol dla Wisły. Akcję rozpoczął dalekim wykopem Majdan, znajdujący się bliżej prawego skrzydła Zieńczuk główkował do środka, do Frankowskiego, który z pierwszej piłki wypuścił w bój Żurawskiego. Wiślackiemu goleadorowi nie wypadało nic innego, jak uderzyć nad wybiegającym bramkarzem Odry i zapisać swoje 20. trafienie w sezonie (asysta: Frankowski).

Ten gol dodał Wiśle pewności i spokoju w osiągnięcie korzystnego rezultatu. Fety mistrzowskiej mimo zwycięstwa dziś być nie mogło, jednak pobicie dwóch ligowych rekordów również ma swoją wymowę.

(rav)

Źródło: [http://www.wislakrakow.com wislakrakow.com

Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śląski 3:1

Wisła pokonała dziś na własnym boisku wodzisławską Odrę 3:1. Zaczęło się fatalnie, bo od 16. minuty meczu to goście prowadzili 1:0 po golu Wojciecha Myszora. Dość szybka (20. min.) była jednak odpowiedź Macieja Żurawskiego w postaci bramki wyrównującej, zaś pewne zwycięstwo dały "Białej Gwieździe" trafienia z II połowy spotkania: Marka Zieńczuka (57. min.) i kolejne Żurawia (75. min.).

XXII kolejka ligi polskiej, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 14. maja 2005 r., godz. 19:30

Widzów: 9000, sędziował: Mirosław Ryszka (Warszawa)

Wisła Kraków - Odra Wodzisław Śl. 3:1

Bramki:

0:1 Myszor (16.)

1:1 Żurawski (20.)

2:1 Zieńczuk (57.)

3:1 Żurawski (75.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Stolarczyk

Błaszczykowski

Cantoro

Ekwueme (55. Mijailović)

Zieńczuk (83. Kuzera)

Żurawski

Frankowski (89. Brożek)


Pawełek

Grzyb

Drzymont

Dymkowski

Myszor

Rocki (76. Masłowski)

Malinowski (66. Muszalik)

Woś

Zganiacz

Popov

Szewczuk


Piłkarze meczu:

Maciej Żurawski, Marek Zieńczuk i Jakub Błaszczykowski

• Tym samym, o czym już wcześniej wielokrotnie pisaliśmy, Wisła ustanowiła dwa nowe rekordy polskiej ekstraklasy - 49. kolejnych meczów ligowych na własnym stadionie bez porażki i 38. ligowych meczów bez porażki z rzędu. Posiadaczami tych rekordów były do tej pory: warszawska Legia i łódzki Widzew.

Gdy obydwie drużyny wybiegły na plac gry, można było przeżyć małe "deja vu". Z jednej strony Wisła, z drugiej Odra, a na środku sędzia Ryszka.

Niby nic takiego, ale... ostatnia porażka ligowa Wisły, jesienią 2003 roku (24.10.2003 r.), miała miejsce w meczu Wisły z Odrą, który sędziował pan Ryszka. Przy czym sędziował, to było zbyt wielkie słowo.

Zaczęło się nerwowo. Odra stanęła wysoko, agresywnie, do tego starała się szybko przechodzić do ataku. Taka gra gości przyczyniła się do dwóch kontrowersyjnych sytuacji. Najpierw sędzia uznał, że to Marek Zieńczuk faulował w ataku i bardzo energicznie (chyba nawet za bardzo) wyrzucał Zienia z miejsca zdarzenia, co nie spodobało się to wiślackiej publiczności, by po chwili ukarać Radosława Majdana żółtą kartką, za dyskusję (sędzia nie odgwizdał faulu na nim - bodajże Rockiego - po rzucie rożnym Odry, a nasz bramkarz zbyt ostro protestował). Można było mieć - po tych dwóch sytuacjach - obawy o to, czy znów nie będziemy narzekać na sędziowanie pana Mirosława. Na szczęście późniejsze "gwizdanie" było bez zastrzeżeń, jednakże ekspresja z jaką sędzia pokazywał przewinienia, niejeden raz rozbawiła publiczność.

Początek meczu należał niespodziewanie do Odry, która zdecydowanie lepiej "weszła" w mecz. Goście wyprowadzili zresztą szybko dwie groźne kontry, obydwie po stracie piłki w środku przez Mauro Cantoro. Choć po nich naszej bramce specjalnie nie zagrożono, to były to pierwsze ostrzeżenia dla Wisły. Kolejne miało miejsce dokładnie w kwadrans od rozpoczęcia meczu. Z dystansu, bardzo groźnie, uderzył Woś, a Radek Majdan czubkami palców wybił piłkęna róg. Po nim goście zagrywają na bliższy słupek, a tam najlepiej do piłki doszedł Myszor i ku zdumieniu wszystkich umieścił celną główką piłkę w siatce i Odra, całkiem zresztą zasłużenie, objęła prowadzenie!

Strata gola podziałała na Wisłę bardzo... dobrze. Już w 20. minucie piłkę sprytnie wywalczył Marek Zieńczuk i tak podał Maciejowi Żurawskiemu, że ten nie mógł nie pokonać Pawełka. Szybko więc zrobiło się 1:1, a bramkowa akcja Wisły była pierwszą naszą akcją w tym spotkaniu. Skuteczność stuprocentowa.

Szkoda, że takiej nie miał Tomek Frankowski, zwłaszcza w 25. minucie, kiedy to "patelnię" wystawił mu Mauro Cantoro. Franek miał przed sobą pustą bramkę, a do niej może ze trzy metry. Niestety koszmarnie przestrzelił. Już minutę później rewelacyjnie piłkę wywalczył Jakub Błaszczykowski (świetny mecz), pociągnął kilka metrów, podał do Żurawia, ale ten w ostatniej chwili został zablokowany i skończyło się tylko na rzucie rożnym.

Wisła, od momentu straty bramki, wyraźnie przeważa. Efektem tego (w 29. min.) rzut wolny dla wiślaków. Z niego piłkę uderzoną przez Żurawia piąstkuje golkiper Odry. W 32. min. wypad gości, po którym niecelnie strzelał Zganiacz. Wisła odpowiada za to groźnym dośrodkowaniem Błaszczykowskiego.

W końcówce I połowy godne odnotowania są jeszcze strzały z rzutów wolnych. Wyróżniającego się w Odrze Popova oraz Marka Zieńczuka - obydwa jednak niecelne.

W doliczonym czasie gry dwójkową akcję przeprowadzają Tomek Frankowski z Markiem Zieńczukiem, ale ten drugi strzela... ponad trybuną za bramką od strony Reymonta. Przyznać jednak trzeba, na obronę, że ostro naciskali go obrońcy. Jeszcze jedną akcję inicjuje Cantoro, który przebojem mija kilku rywali, odgrywa do stojącego przed polem karnym Franka, jednak "łowca bramek", mimo że przez nikogo nie atakowany nie trafia w bramkę.

I część meczu kończy się remisem, i choć Wisła miała więcej sytuacji "bramkowych", to remis można uznać za sprawiedliwy. Odra na pewno niezasłużenie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Na Reymonta gościliśmy co najmniej kilka drużyn, które grały o wiele, wiele gorzej od wodzisławian, których za postawę należy pochwalić. Nawet wbrew temu, że w II połowie nie byli już tak groźni, a Wisła nadawała o wiele wyraźniej ton wydarzeniom.

Prowadzić mogliśmy już w 53. minucie, szkoda tylko, że Maciej Stolarczyk z ostrego kąta strzelał, zamiast podawać. Po chwili kolejne kąśliwe dośrodkowanie Błaszczykowskiego, tym razem wybite przez obrońców. Przewaga i ofensywna gra Wisły zostaje nagrodzona. W 57. minucie Maciej Żurawski egzekwuje rzut rożny, a Marek Zieńczuk kopiuje wyczyn Myszora z I połowy i celną główką strzela drugiego gola dla Białej Gwiazdy!

Wisła nie poprzestaje w atakach. Między 61. a 65. minutą mamy trzy kolejne akcje, które mogą nam dać trzeciego gola. Najpierw jednak obrońcy blokują szarżującego w polu karnym Franka, chwilę później - po podaniu Nikoli Mijailovicia - Pawełek ładnie łapie uderzenie Żurawia, i na koniec chwyta, choć na raty, groźnie dośrodkowanie Zieńczuka, tym razem z prawej strony.

W 56. minucie Werner Lička miał dość fatalnej gry Martinsa Ekwueme, wprowadzając za niego Niko Mijailovicia, i tutaj zaskoczenie. Na środek pomocy przeszedł Kuba Błaszczykowski, na prawą Marek Zieńczuk, Niko zaś zagrał na lewym skrzydle. Co ciekawe, Błaszczu radził sobie na środku pomocy równie dobrze, co na skrzydle, gdzie naprawdę także błyszczał!

W dalszej części gry warto dodać o groźnej akcji Odry, którą udanym wślizgiem kończy Tomasz Kłos. Była to na pewno najgroźniejsza akcja gości w tej części meczu, jak także minimalnie niecelny strzał Rockiego.

Wisła nie poprzestaje więc na wyniku 2:1, aby nie wprowadzać nerwowej końcówki i słusznie dąży do jego podwyższenia.

Z dystansu strzela więc Mauro Cantoro, po chwili znów próbuje Franek, ale dzisiaj miał niestety rozregulowany celownik. Nie przeszkodziło mu to jednak zaliczyć asystę, w 75. minucie. Akcję, która była chyba najszybszą jaką widziałem w swoim życiu, trwała bowiem mniej niż 9 sekund (!), zaczął od wybicia piłki z piątki Radosław Majdan. Futbolówkę głową przedłużył Marek Zieńczuk, dopadł do niej wspomniany Franek, który z pierwszej piłki oddał do Żurawia, a ten znalazł się sam przed bramkarzem! Takich okazji Maciek nie lubi marnować. Wisła prowadzi więc 3:1 i już nic nie może odebrać nam wygranej! Tym bardziej, że w końcówce meczu celnie na bramkę potrafiła strzelić tylko Wisła. Dokonał tego Żuraw (79. min.), jednak tym razem Pawełka nie pokonał. Odra starała się zmniejszyć rozmiary porażki, ale kilka strzałów, które oddali, były niecelne.

Biała Gwiazda zasłużenie pokonała więc Odrę, którą za dzisiejszy występ zdecydowanie należy pochwalić i życzyć utrzymania w lidze. Szkoda byłoby aby drużyna, która ciekawie potrafi zagrać "na Wiśle" znalazła się w II lidze. To ostatnie zdarza się bowiem... rzadko. Widząc co prezentowali podopieczni Franciszka Smudy, nie można się dziwić, że wywieźli w tym sezonie punkty z Łazienkowskiej, lub remis z Wronek.

W Wiśle na wyróżnienie zasłużyli na pewno strzelcy bramek. Zasłużył na nie także Kuba Błaszczykowski! Młodzian prezentuje się z meczu na mecz lepiej i dojrzalej. Wiele "widzi" na boisku, a jego dośrodkowania siały popłoch w szeregach gości. Nie bał się pojedynków "jeden na jeden", które wygrywał, nie było też dla niego "straconej piłki. Co ciekawe, o czym już wspominałem, bardzo fajnie zaprezentował się także na środku pomocy, czyżby alternatywa - na przyszłość - po Szymkowiaku?

Teraz czeka nas "wyjazd sezonu" na Łazienkowską i życzylibyśmy sobie na pewno, aby rekord ligi, który dzisiaj pobiliśmy, jeszcze bardziej wyśrubować!

Dodał: Marjot (2005-05-14 19:21:21)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Trener Wisły Werner Liczka przyznał, że drużyna miała problem z wejściem w mecz co pokazały pierwsze 15 minut. Szkoleniowiec stwierdził jednak, że Wisła w pełni zasłużyła na zdobycia trzech puntków.

Franciszek Smuda (trener Odry):

- Uważam, że było to dobre spotkanie, prowadzone w dobrym tempie. Wisła strzeliła dwie bramki więcej i wygrała. Szkoda, bo rozegraliśmy dobre spotkanie. Liczą się jednak "piłeczki w siateczce". Na pewno cieszy mnie, że Wisła pobiła rekord i oby wyśrubowała go jeszcze wyżej, życzę Wiśle tego z całego serca. Jestem mieszkańcem Krakowa, czemu miałby pobić ten rekord ktoś inny jak nie Wisła? Nie spekuluję, czy w barażach będzie Lech, Zagłębie, Polonia czy my. Trzeba wygrać ostatnie cztery mecze. Jeżeli nie wygramy z Polonią, to trzeba myśleć o barażach.

Werner Liczka:

- Miał to być ciężki mecz i był. W pierwszych piętnastu miutach mieliśmy problem z wejściem w mecz. Jeszcze ciężej zrobiło sie po bramce dla Odry. Graliśmy czwarty mecz w przeciągu dwunastu dni, były podróże pociągami - miało to wpływ na brak optymalnej gry. Trzeba było dużo ruchliwości, aby rozbić defesywny blok Odry. Brakowało nam szybkości i świeżości. Dwóch-trzech zawodników nie było przygotowanych na 100 procent. Myślę, że trzy punkty są zasłużone, po przerwie były piękne akcje. Zagraliśmy solidny mecz. Mauro odczuwa zderzenie z ostatniego meczu. Wytrzymał jednak, dostał zastrzyk. Zobaczymy czy zagra w pucharze. W przerwie czułem zdenerwowanie, zawodnicy czuli, że im nie wychodzi. Sytuacja Frankowskiego rzeczywiście była ważna, mogło już nie być remisu. Ale on nam to jeszcze wróci kilka razy.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Bohater meczu - Marek Zieńczuk

Miał udział przy każdej bramce dla Wisły, dlatego uznaliśmy go bohaterem spotkania z Odrą Wodzisław. Sam Marek Zieńczuk nie chciał oczywiście weryfikować, kto zasłużył na to miano. - Myślę, że to nie jest takie ważne, piłka nożna to gra zespołowa. Liczą się trzy punkty. Dzisiaj zagraliśmy jako cały zespół.

Przy pierwszej bramce dla Wisły ryzykowałeś kopniaka w głowę.

- Nie kalkulowałem, tylko starałem się wyprzedzić zawodnika Odry i udało mi się. Maciek dobrze się pokazał, zagrałem mu piłkę. Cieszę się, że dołożyłem kolejną asystę do tych dwunastu, które wcześniej zanotowałem.

O tytuł króla asyst rywalizujesz z Maciejem Żurawskim.

- W szatni śmiejemy się z tej rywalizacji. Przez chwilę Maciek był sam na okładce z asystami w "Piłce Nożnej", później ja. Myślę, że jest to sympatyczna rywalizacja i potwierdza, że gramy kolektywnie, dla dobra drużyny. Wcale się nie pogniewam, jeśli sezon skończymy z Maćkiem z równą liczbą asyst.

Kiedy poczyłeś, że masz szansę zagrać w meczu z Odrą?

- W czwartek były już symptomy, że będę mógł zagrać. Biegałem po parku, a w piątek wyszedłem na trening i nic mnie nie bolało. Jest jeszcze blizna, ale trzeba zaciskać zęby. Wiadomo, że są to dla nas ważne mecze. Chciałem grać, akurat dzisiaj wyszło z dobrym skutkiem.

Po bramce ściągnąłeś koszulkę...

- To było trochę zamierzone. Chciałem zademonstrować sympatię do kibiców krakowskiej Wisły. Z drugiej strony koszulki miałem napis "Lechia Gdańsk" (na froncie był napis "Wisła Kraków" - przyp. red.), bo z tego klubu pochodzę. Wiadomo, że kibice tych drużyn bardzo się lubią i są to dwa kluby, które darzę dużym szacunkiem i sympatią.

Policzyłeś wcześniej żółte kartki?

- Wiedziałem, że na Legii zagram. Mam już trzy żółte kartki, z tego dwie za ściąganie koszulki po bramce. Myślę, że ten przepis nie sprzyja widowisku piłkarskiemu. Wydaje mi się, że przepisy powinny zezwalać na dowolny sposób okazywania radości.

Wiedziałes gdzie masz być przy bramce na 2:1?

- Najważniejsze to znależć sobie dobrą pozycję. Może to nie było do końca zamierzone, ale widziałem, że nikt mnie nie pilnuje. Strzeliłem juz kilka bramek w ten sposób - idąc na krótki róg. Wyskakując widziałem, że może to się opłacić i akurat wyszło. Tak się złożyło, że w tym sezonie strzeliłem Odrze dwie bramki i obie głową. Także nie jest najgorzej z tą głową.

Mrozicie już szampana?

- Była szansa, żeby tutaj otworzyć tego szampana, nikt się nie pogiewa jeśli zdobędziemy tytuł w Warszawie. Chciałbym zadać kłam temu, że punkt nam wystarczy - Wisła zawsze walczy o zwycięstwo i będziemy chcieli wygrać z Legią.

Śledziliście przed meczem przebieg spotkania Groclinu z Legią?

- Jak wyjeżdżaliśmy z hotelu było jeszcze 2:0 dla Legii. Cieszyliśmy się, ale później wiadomo jak się skończyło. Myślę, że Groclin wyciągnął dobrą lekcję z meczu, który odbył się dwa sezony temu w Krakowie. Widać, że nie tylko Wisła może odrobić dwubramkową stratę.

Czy po takim występie liczysz na powołanie do reprezentacji?

- Myślałem, że zostanę powołany już na mecz z Meksykiem. Nie wiem co zadecydowało o braku powołania, bo myślę, że byłem w niezłej formie. Może brak wizy to Stanów Zjednoczonych... Na nikogo się nie obrażam, mam nadzieję, że trener ogląda nasze mecze i zauważy moją dobrą postawę. Wiadomo, że jest ciężko, bo jest Kamil i Jacek Krzynówek, ale można zaryzykować i wysłać dla mnie powołanie.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu z Odrą Wodzisław

Końcowe odliczanie trwa. Kolejna przeszkoda na drodze do tytułu została pokonana, w blasku dwóch rekordów: meczów bez porażki w lidze i na własnym boisku. Dlatego sobotni mecz z Odrą, choć nie zachwycił poziomem, z pewnością zapisze się bardzo pozytywnie w historii klubu i naszej pamięci.

Rywal tym razem nie postawił Wiślakom wielkich wymagań – Odra, mimo dramatycznej sytuacji w tabeli nie zaimponowała ani ambicją, ani determinacją. Grała na miarę pozycji w tabeli – słabo, bezbarwnie, chaotycznie. Atakowała czytelnie i schematycznie, broniła nieskładnie, zostawiając naszym piłkarzom mnóstwo miejsca. Obrońcy gości panikowali pod presją jak małe dzieci. Natomiast najlepszy wyszkoleniem piłkarz Wodzisławian, Rocki, przy Żurawskim, Frankowskim, Cantoro i innych gwiazdach naszego zespołu wyglądał jak człowiek z innej epoki, który mógł zaistnieć tylko złośliwościami pod adresem Majdana.

Dlatego Wisła nawet grając dość wolno i statycznie zdecydowanie dominowała na murawie, a jedyną szansa Odry było jej lekceważenie i kardynalne błędy. I raz goście się doczekali. Na szczęście później lepsza koncentracja Wisły wróciła, a nasze gwiazdy aż trzykrotnie ukąsiły rywali błyskiem swoich możliwości. Cieszy, ze w postawie „Białej Gwiazdy” znów zaistniały takie elementy jak gra kombinacyjna, lepsze akcje oskrzydlające, podania na 1-2 kontakty, a smuci, ze wciąż występują stanowczo za rzadko. Na razie nie obserwujemy też żadnych postępów w grze bez piłki, oraz kryciu, któremu brakuje agresywności i aktywności. .

Negatywy (numeracja pełni jedynie rolę porządkową)

1. Tempo meczu i operowania piłką. Było bardzo wolne, statyczne, momentami wręcz ślamazarne. Przez większą część meczu brakowało rytmu i dynamiki podaniom, zwodom, podejmowaniu decyzji. Dlatego gra była szarpana, Wiślacy atakowali krótkim zrywami, zmagając się z własną pasywnością.

2. Gra bez piłki i ruchliwość. Druga fundamentalna sprawa dla słabej jakości gry, mocno oddziałująca na punkt 1. Jedynie Błaszczykowski i momentami Żurawski z Zieńczukiem byli należycie aktywni, szukali gry i wolnego pola, prowokowali podania. Wciąż reakcje zespołu są za wolne, nie widzimy żadnych postępów w tworzeniu przez kolegów rozwiązań zawodnikowi z piłką. Żyje tylko jeden sektor boiska, reszta jest wyłączona z gry.

3. Liczne straty i błędy indywidualne. Myślę, że ten punkt nie wymaga szerszego komentarza..

4. Komunikacja. Przekazywanie kulało, podobnie wymienność pozycji i asekuracja. Było to szczególnie groźne przy stałych fragmentach gry dla Odry. Wyjątek stanowił Klos, którego ten punkt nie dotyczy, a który świetnie antycypował rozwój wydarzeń i ustawiał się na murawie..

5. Gra Ekwueme . Raz wtóry mogła przyprawić o palpitację serca, stanowiąc świetną reklamę nieporadności, chaosu, błędów i bezradności. Ani jednego udanego strzału, przerzutu, prostopadłego podania, dynamicznego rozegrania, odbioru, nic. Dopóki przebywał na boisku, Wisła grała praktycznie w 10, bo pożytek z niego był żaden, tak w ofensywie, jak i destrukcji. To piłkarz absolutnie nie nadający się do gry w pierwszej lidze, który tylko osłabia zespół. Dlatego nie ma sensu męczyć jego grą niego samego, kibiców i drużynę.

6. Dalekie i bierne krycie. Nadal jest za pasywne i zbyt odległe, co obniża tempo i efektywność doskoku oraz szanse skutecznego odbioru piłki. Wiślacy znów ustawiali się za daleko od rywali, za wolno do nich doskakiwali i za późno reagowali na ich ruchy. Defensor nie może czekać pasywnie co zrobi rywal, tylko cały czas wywierać nań presję, by wymusić błąd. Modelowym przykładem sytuacja Rockiego w drugiej połowie, czy dopuszczenie do groźnego strzał z dystansu Wosia w pierwszej.

7. Pasywność i ustawianie się Stolarczyka. Kolejny raz trzeba je wymienić, bo „Wiedźmin” był tym piłkarzem, który najhojniej obdarowywał przeciwników miejscem i czasem. Stracony gol obciąża jego konto, gdyż źle przykrył Myszora, pozwalając mu dojść do główki. Obrońca we własnym polu karnym nie może być za plecami rywala, tylko musi kryć go od strony piłki.

8. Brak ofensywnych wyjść skrajnych obrońców Było ich stanowczo za mało. Cierpiała na tym jakość akcji oskrzydlających, która mogła i powinna być jeszcze lepsza.

9. Słabsza jakościowo pierwsza połowa.

10. Brak ponawiania ataku na rywala po stracie piłki. Tą sprawę wciąż trzeba podkreślać, jako niestety jedną z najbardziej charakterystycznych w grze Wiślaków

11. Krycie przy stałych fragmentach gry.Musi być uwypuklone osobnym punktem, bo oprócz błędu Stolarczyka przy bramce, jeszcze w innych sytuacjach dośrodkowania Odry niosły ogromne zagrożenie, gdyż w naszej szesnastce panował mały chaos.

12. Nieskuteczność Frankowskiego. „Łowca” nie był sobą, marnując wszystkie dogodne okazje. Tłumaczy go jednak odrobinę uraz, z którym nadal się zmaga.

13. Duża nonszalancja w grze. Wiele razy Wiślakom ewidentnie brakowało koncentracji, zbyt lekceważąco traktowali rywali i poszczególne zagrania

14. Brak strzałów z dystansu . Tylko raz Żurawski uderzył groźnie sprzed pola karnego. Innych równie niebezpiecznych prób nie było

15. Zbyt wąskie ustawianie się obrońców, odkrywające flanki . Najbardziej dało się we znaki w jednej z akcji pierwszej połowy, kiedy to Popov z Rockim wymieniali między sobą diagonalne podania omijające całą linię obrony.

16. Rozgrywanie Cantoro. Nie odbiegało tempem od wolnego rytmu meczu.

Pozytywy (numeracja pełni jedynie rolę porządkową)

1. Zwycięstwo stanowiące kolejny, już przedostatni krok do obrony tytułu mistrzowskiego.

2. Gra Zieńczuka. Zdobył ważną bramkę i zaliczył asystę, pokazując, że nawet głową potrafi pokonać golkipera rywali.

3. Próby gry kombinacyjnej. Daję je do pozytywów trochę na wyrost, ale trzeba pochwalić Wiślakow, że znów momentami usiłowali „rozklepać” defensywę rywali. Wciąż za rzadko, ale pojawiało się rozegranie na 1-2 kontakty.

4. Gra Zurawskiego. Miał udział przy wszystkich bramkach dla Wisły. Raz wtóry udowodnił, że jest prawdziwym profesjonalistą, który nawet bez „adrenaliny” potrafi dać zespołowi niesamowicie wiele. Starał się, walczył. Ma tak duże wyszkolenie, że nawet grając na kilka procent możliwości, jest pożyteczniejszy niż niemal każdy inny piłkarz ligi grający na 100%. 5. Akcje oskrzydlające. Też trafiają do pozytywów trochę na wyrost, bo nie były ani bardzo częste, ani tak groźne jakościowo jak powinny, ale w porównaniu do ostatnich meczów wyglądały znacznie lepiej..

6. Gra Błaszczykowskiego. Na pewno zasłużył na osobny punkt, bo rozegrał chyba najlepszy mecz w barwach Wisły. Pozytywnie oddziaływał na grę nie tylko w roli prawego pomocnika, ale i środkowego, po zmianie zadań nakreślonych przez trenera Liczkę. Oby tylko nie osiadł na laurach i nie zapomniał, że wciąż musi nad sobą mocno pracować. Zwłaszcza nad dośrodkowaniami

7. Gra Kłosa. Jego postawa staje się już prawie regularnym punktem meczowych pozytywów – również w sobotę był bezbłędny, spokojny i wyrachowany. Prawdziwy as Wiślackiej defensywy.

8. Gra i ofensywne wyjścia Głowackiego. Podobnie jak Kłos nie popełniał błędów, interweniował pewnie w obronie i wprowadzał trochę ruchu w ofensywie indywidualnymi wyjściami do przodu.

9. Przechodzenie z ataku do obrony. Mimo wolnego tempa gry, Wiślacy dość płynnie wracali do wyjściowego defensywnego ustawienia w chwili przejęcia piłki przez Odrę.

10. Zmiana Ekwueme na Mijailovica. Była dobrym posunięciem, które wprowadziło wiele ożywienia w grze zespołu. Nikola udanie zaprezentował się na lewej pomocy, kilka razy ładnie zgubił krycie, zdołał tez stworzyć doskonałą okazję bramkową Zurawskiemu. Szkoda tylko, że ta zmiana nastąpiła tak późno...

11. Groźne dośrodkowania Wiślaków przy rzutach rożnych . Jedno zakończyło się bramką. Trzeba je podkreślić, widać, że nasi zawodnicy nie zaniedbują tego elementu.

(Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Z wiślackiej trybuny: Warszawskie spazmy

Do mistrzostwa brakuje nam już tylko przysłowiowej "kropki nad i" – jednego punktu, który chcielibyśmy wywalczyć już w najbliższy weekend na Łazienkowskiej. Do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze cztery kolejki, więc mistrzowską koronę wcześniej czy później założymy.

I jak się można było spodziewać tzw. "Warszawka" już dostaje spazmów i białej gorączki. Mnie szczególnie wzruszyły (prawie do łez) felietony, które znalazłem na portalu Wyborczej autorstwa Dariusza Wołowskiego ("Nie chcem, ale muszem") oraz Jacka Sarzały ("Moja idea dla ekstraklasy"). Obu dziennikarzy bardzo boli to, że nawet po sprzedaży Mirka Szymkowiaka i Damiana Gorawskiego Wisła jest tak silna, że zostawia Legię i inne zespoły daleko z tyłu.

Zdaniem obu panów nie jest normalny fakt, że jeden klub tak dominuje rozgrywki zdobywając mistrzostwo na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek zapominając o tym, że nie jest to w Europie przypadek odosobniony. Weźmy choćby PremierLeague, gdzie Chelsea wyprzedziła Arsenal o 12, a Manchester United aż o 18 punktów. Jak widać, na poparcie przesądów obu panów dobry jest każdy argument.

Jaki więc wniosek wynika z dominacji Wisły? Otóż zdaniem red. Sarzało konieczne jest wprowadzenie systemu play off. Ciekawe, jak na to zareaguje prezes Michał L., który z w jednej rundzie nie potrafi ustawić 13 meczów ligowych. Dodanie play-off'ów przekraczałoby jego możliwości i wyobraźnię. Pomysł Sarzały jest dobry, bo śmieszny i daje obraz tego, jak mętne pojęcie o rzeczywistości mają niektórzy dziennikarze.

Problem jednak w tym, że swoimi tekstami Sarzało i Wołowski dołączają do chóru malkontentów, którzy chcą uatrakcyjniać polską ligę nie poprzez podnoszenie jakości (sportowej, komercyjnej, marketingowej) innych klubów, ale poprzez osłabianie Wisły. I jak tu nie załamywać rąk?

(rookie)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Mecze z Odrą Wodzisław zwykle kojarzą się albo z fatalnymi pierwszymi połowami w potyczkach wyjazdowych albo z kontrowersyjnym sędziowaniem. Tym razem sędzia Ryszka nie irytował złymi decyzjami a jedynie bawił gestykulacją jakby rodem z niemego kina. Wynik co prawda musieliśmy „gonić”, ale raptem parę minut i ze stanu 0:1, a nie jak dwa razy w Wodzisławiu z 0:3.

Jednak to właśnie sobotnie zwycięstwo przejdzie do historii. Za jednym bowiem zamachem pobiliśmy dwa rekordy: mamy najdłuższe serie meczów bez porażki, na własnym boisku i w ogóle. Zabrakło co prawda mistrzowskiej fety, ale co się odwlecze...

Bohaterami sobotniej potyczki okazali się piłkarze formacji ofensywnych. Co prawda, gdy mistrz Polski i lider tabeli gra z przedostatnim zespołem, w dodatku na własnym stadionie, trudno typować, że pierwszoplanową rolę będą odgrywać defensorzy gospodarzy, jednak zdarzyło się już parę razy wiślakom w tej rundzie zawieść przyzwyczajonych do efektownej gry swych kibiców. Na tyle mocno, że niektórzy fani wieszczyli, iż skuteczna w ofensywie i grająca ładnie dla oka Wisła to już wspomnienie, a potyczka z Zagłębiem wobec późniejszych mało efektownych występów na Kałuży (choć uwaga dotyczy głównie II połowy) i w Szczecinie miała być jedynie wyjątkiem potwierdzającym regułę. Tymczasem wiślacy w meczu z Odrą pokazali, że nie zapomnieli, jak grać, aby zaspokoić nawet wybrednych kibiców. Wisła z soboty nie różniła się wiele od Wisły z jesieni. Znowu wiele akcji rozgrywanych było w bardzo dobrym tempie a ich pomysłowość budziła uznanie. Wielka w tym zasługa zwłaszcza trzech graczy. Maciej Żurawski strzelił dwie bramki i asystował przy jednej – to najlepiej oddaje jego rolę w sobotnim meczu. Grał jak przystało na największą gwiazdę polskiej ligi. Możemy jedynie żałować, że tak dobra postawa przybliża dzień, w którym do siedziby klubu trafi wreszcie taka oferta, którą Bogusław Cupiał uzna za wystarczająco dobrą, żeby puścić swego asa nr 1. Mimo że nie ma ludzi niezastąpionych, tak walecznego i błyskotliwego Żurawia chciałoby się widzieć pod Wawelem jeszcze długo, a przynajmniej w pucharowych bojach jesienią. Świetną partię rozegrał także Marek Zieńczuk. Lewoskrzydłowy już kolejny raz w tej rundzie był motorem napędowym akcji Wisły. Liczba asyst, jaką ma na koncie, mówi sama za siebie (w tym sezonie, w samej tylko lidze 13., a wraz z meczami pucharowymi 19.). Podobnie zresztą jak gole, które Zieńczuk zdobywa w nader efektowny sposób. Setki tysięcy euro zapłacone Amice zdecydowanie się spłacają.

Trzecim bohaterem meczu był Jakub Błaszczykowski. Gdy trafił na testy do Krakowa a potem podpisał kontrakt, przyzwyczajeni do transferów z najwyższej półki niektórzy kibice Wisły powątpiewali co młokos z IV ligi może wnieść do Wisły. Okazało się, że bardzo wiele. I nie chodzi bynajmniej tylko o jego waleczność. Błaszczykowski kilka razy zachwycił efektownymi rajdami, ale dało się po raz kolejny zauważyć jeszcze jedną jego wielką zaletę. Otóż jest on piłkarzem bardzo inteligentnym. Mimo skromnego stażu ligowego, gra momentami niczym stary rutyniarz (w dobrym tego słowa znaczeniu). Najlepiej było to widać, gdy po zejściu Martinsa Ekwueme został przesunięty na środek pola. Niektóre zagrania, sposób poruszania się po boisku, zaawansowanie taktyczne, dobre panowanie nad piłką, same nasuwały wniosek: Kuba ma zadatki także na bardzo dobrego środkowego pomocnika! Nie przesądzajmy jednak niczego. Przed Błaszczykowskim mnóstwo pracy. Oby ten talent nie został zmarnowany… oby też sam się nie zmarnował.

Na przeciwległym biegunie uznania wylądował inny młodzieniec w drużynie Wisły, Martins Ekwueme. Niestety, po raz kolejny zawiódł. Choć właściwie należałoby powiedzieć, że na dobrą sprawę zagrał na miarę oczekiwań większości kibiców: czyli źle. Jak to się dzieje, że wiarę w Nigeryjczyka pokładali i pokładają tak różni trenerzy jak Werner Lička i Henryk Kasperczak? Trudno pojąć, patrząc na występy Ekwueme. Czyżby obaj fachowcy tak bardzo się mylili? A może ten talent dopiero eksploduje? Czas pokaże. Na razie jednak wolelibyśmy, aby w oczekiwaniu na przełamanie Nigeryjczyka, na środku pola Wisły czy po lewej stronie występowali inni gracze. Meczu z Odrą nie zaliczy do bardzo udanych także Maciej Stolarczyk. Oczywiście, jego słabszy występ to i tak występ o wiele lepszy niż gra Ekwueme, niemniej nie tylko błąd w kryciu popełniony w sytuacji, po której Odra strzeliła gola, ale także krycie na tzw. radar w innych sytuacjach, z pewnością nie przystoją tak doświadczonemu obrońcy. Najbardziej zadziwił nas wszystkich w sobotę jednak Tomasz Frankowski. Kto by się spodziewał, że najlepszy strzelec ekstraklasy, niekwestionowany król pola karnego, przestrzeli z 3 czy 4 metrów do pustej bramki? Wydarzenie bezprecedensowe? Niekoniecznie, gdyż Franek już kiedyś zaliczył podobną wpadkę w Katowicach. Cały mecz nie był dla niego zbyt udany, choć asysta przy golu Żurawia to realna zasługa, podobnie jak udział w kilku ładnych kombinacyjnych atakach. Pozostali wiślacy zagrali na dobrym poziomie. Zespół jako całość funkcjonował należycie, choć zdarzyło mu się parę przestojów. Miejmy nadzieję, że przynajmniej równie dobrze będzie grać do końca rundy. Nie chcemy męczarni podobnych do tych ze spotkań z Pogonią czy z GKS-em. Chcemy oglądać Wisłę efektowną. Ciągle stać ją na to.

Źródło:wislaportal.pl

Galeria kibicowska: