2005.05.25 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:17, 9 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:1

• Dzisiejszym zwycięstwem nad Górnikiem Zabrze, 2:1, Wisła zapewniła sobie X tytuł mistrza Polski w historii klubu. Jednak gra i styl jaki zaprezentowali nasi pupile, pozostawia tak wiele do życzenia, że w końcówce meczu kibice dali wyraźnie odczuć prezesowi Basałajowi i trenerowi Ličce, że ich obecności w naszym klubie po prostu sobie nie życzą! Zamiast więc mistrzowskiej fety i ogólnej radości, kibice dobitnie dali odczuć kogo w naszym klubie nie życzą sobie widzieć!

XXIV kolejka ligi polskiej, sezon 2004/2005

Kraków, ul. Reymonta, 25. maja 2005 r., godz. 18:00

Widzów: 8000, sędziował: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)

Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:1

Bramki:

1:0 Baszczyński (26.)

1:1 Lička (85.)

2:1 Żurawski (89.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Mijailović (81. Stolarczyk)

Błaszczykowski (90. Kuzera)

Cantoro

Sobolewski

Zieńczuk

Żurawski

Frankowski (77. Brożek)


Lech

Felipe

Hernani

Karwan

Wojciechowski

Rambo

Bukalski

Juszkiewicz

Drąg (73. Heidemann)

Liczka

Aleksander (81. Okińczyc)


Piłkarz meczu:

Jakub Błaszczykowski

• Była 85. minuta meczu, Wisła prowadziła 1:0 - gola, dobijając strzał Macieja Żurawskiego, zdobył Marcin Baszczyński (w 26. min.) - a gra była senna i nudna. Monotonnię przerwała jednak akcja zabrzan. Do prostopadłej piłki wyszedł... Marcel Lička i w sytuacji sam na sam z Radosławem Majdanem, nie dał mu szans na skuteczną interwencję. Było więc 1:1 i... zaczęło się. Henryk Kasperczak - śpiewał już głośno i wyraźnie cały stadion przy ulicy Reymonta. Po chwili suchej nitki nie zostawiono na prezesie Basałaju... Basałaj spier... - niosło się szerokim echem z wiślackiego obiektu... Ale gdy 8-tysięczna widownia zaintonowała: Każdy to powie, nie chcemy Lički w Krakowie - co rozbrzmiewało najgłośniej i najdonośniej ze wszystkich okrzyków na stadionie w tym meczu... można było tylko pokiwać głową ze... zrozumieniem.

Zamiast fety, były więc bluzgi i nikt i nic nie było w stanie powstrzymać kibiców. Nawet Maciej Żurawski, który w 89. minucie zdobył zwycięską bramkę dla Wisły...

Po takiej akceptacji kibiców, jeżeli prezes i trener sami nie złożą dymisji... ich honor zostanie wystawiony na naprawdę ciężką próbę. Tym bardziej, że cały mecz, w towarzystwie mecenasa Praskiego, z loży VIPów, obserwował Bogusław Cupiał...

To Ci feta...

Ta jednak przesunięta została na mecz z Groclinem, więc kibice - w dużej większości - szybko opuścili stadion.

Zaczęliśmy od wydarzeń końca meczu, ale wtedy też działo się najwięcej. Wcześniej, jak już wspomniałem, działo się niewiele. Wisła znów grała słabo. No i przyznać tutaj trzeba dobitnie, że Górnik niewiele nam dzisiaj "namieszał". Zabrzanie grali do linii środkowej, ale też nie ma się im było co dziwić. Bez Piotra Brożka i Michała Chałubińskiego ich ofensywa ograniczała się do rozgrywania przez Marcela Ličke oraz najczęściej wielu strat Arkadiusza Aleksandra. Jako, że Wisła grała, jak grała, a Górnik jakoś nie specjalnie kwapił się do ataków, pierwsza okazja do zmiany bezbramkowego wyniku miała miejsce dopiero w 14. minucie meczu. Radosław Sobolewski uderzył z dystansu, ale piłka po rykoszecie trafiła w rękawice bardzo słabo dzisiaj dysponowanego Piotra Lecha (któryż to już raz przy Reymonta bronił On po prostu słabo?). Największe zagrożenie i spustoszenie w defensywie gości nie czynili dzisiaj Maciej Żurawski z Tomaszem Frankowski, we "wspołpracy" z Markiem Zieńczukiem. Jedynym piłkarzem Wisły, któremu od początku do końca chciało się grać, był Jakub Błaszczykowski! To właśnie On pociągnął skrzydłem w 20. minucie, ograł obrońcę i dograł do środka, gdzie stał osamotniony Maciej Żurawski. Żuraw strzelił nieuchronnie na bramkę, jednak piłka trafiła w… stojącego przed nią Tomasza Frankowskiego. Jako że Maciek trafił Tomka w "czułe miejsce", ten sam wpadł do bramki i potrzebował pomocy masażysty. Nie minęły dwie minuty, a znów największym pechowcem na murawie był Franek. Tym razem dostał piłką w twarz. Sprawcą tego cierpnia Franka był Hernani.

Wisła przeważała, ale jedyny efekt z jej gry, to stałe fragmenty gry. W 23. min. Tomek Kłos uderzył z wolnego nad poprzeczką. Trzy minuty później mamy kolejny rzut wolny, tym razem jednak egzekwuje go Maciej Żurawski. Strzela silnie obok muru, Piotr Lech odbija piłkę przed siebie, najszybciej przy niej - niczym rasowy napastnik - znajduje się Marcin Baszczyński i nie daje golkiperowi Górnika żadnych szans (szkoda tylko, że ściaga koszulkę - patrz foto - za co ogląda czwartą w tym sezonie żółtą kartkę, nie zagra więc w Poznaniu z Lechem, podobnie jak i Mauro Cantoro, który także zobaczył dzisiaj 4. żółtą kartkę)!

Wisła prowadzi 1-0 i od tego momentu można świętować mistrzostwo Polski, widać bowiem wyraźnie, że Górnik nie jest w stanie nam dzisiaj zagrozić! Kibice zaś, pamiętając przedmeczowe zapowiedzi naszych piłkarzy, którzy mieli zamiar zrehabilitować się za klęskę w Warszawie, liczyli na kolejne gole i lepszą grę. Nic z tego. Gra jak zaczęła się kiepsko, tak kiepska była nadal. W 31. min. znakomicie zachowuje się w defensywie Nikola Mijailović, który wielokrotnie popisywał się dzisiaj bardzo udanymi wślizgami. Zaliczył zresztą bardzo przyzwoity występ.

Końcówka I połowy to znów popis Błaszcza, który dwukrotnie urywa się obrońcom Górnika. Jest od nich zresztą dwa razy szybszy i tylko szkoda że jego akcji nie ma kto wykończyć. Cóż Kuba szybszy był dzisiaj na murawie od wszystkich! Może obecność na meczu Jeana Paulisty (siedział na loży VIP-ów), z którym rywalizować ma jesienią o miejsce w składzie, tak właśnie na niego podziałała? Jeszcze w doliczonym czasie gry mamy rzut rożny (wywalczony przez Kubę), po którym groźnie uderzył Arek Głowacki (41. min.), ale wynik nie uległ zmianie.

II połowa niewiele wnosi. Wisła jest częściej przy piłce, ale nadal pasywność piłkarzy przeraża. Wprawdzie w 57. min. z ostrego kąta groźnie strzela Baszczu (drugi obok Błaszczykowskiego walczak Wisły w tym meczu), a trzy minuty później wyczyn starszego kolegi powtarza nie kto inny jak Błaszczu, ale Lech nie daje się pokonać. Dokładnie tak samo było w min. 65. kiedy Hernaniego zwodem minął Żuraw i ładnie strzelił w krótki róg. Lech - choć z trudem - piłkę wybił na róg. Kopia sytuacji po kolejnych dwóch minutach, znów uderzył Żuraw, a Lech złapał. 73. min. tak jak słabo grał dzisiaj Marek Zieńczuk, tak i słabo strzelił, więc Lech spokojnie mógł piłkę złapać. Odnotowujemy ten strzał tylko i wyłącznie z powodu braku innych. 82. min. to błąd Lecha, ale strzał Błaszczykowskiego zablokował Felipe. Szkoda, że Kuba swojego dobrego występu nie zakończył golem.

Teraz następują wydarzenia, które opisałem po krótce na początku. Marcel Lička pokonuje Majdana, a stadion przemienia się w jeden wielki "kocioł". Ludzie wstają z miejsc i wyrażają swoje emocje w sposób aż nadto dobitny...

W 89. minucie Wisła zdobywa gola na wagę wygranej, ale najwięcej miał przy tym zasługi... Łukasz Juszkiewicz.

Mauro Cantoro podał w stronę Maćka Żurawskiego, ale zrobił to niedokładnie. Futbolówka odbiła się jednak od nogi Juszkiewicza i trafiła pod nogi Maćka, a ten nie dał Lechowi żadnych szans. Gdybyśmy "potrzebowali" ten mecz "wygrać" można by mieć złudzenia co do czystości gry zabrzanina… Remis był jednak "wystarczający", więc zagranie Juszkiewicza pokazało przede wszystkim obraz nędzy i rozpaczy tego spotkania.

Po zdobyciu gola sędzia nie przedłużał zbytnio spotkania i szybko zakończył ten nędzny mecz

Czy można dziwić się zachowaniu kibiców, którzy w ostentacyjny sposób wyrazili swoją dezaprobatę dla obecnego stanu rzeczy w Wiśle? Nasi pupile słabo grają całą rundę. Mistrzostwo wprawdzie zdobyliśmy, ale całe nasze szczęście w tym, że mieliśmy naprawdę solidną zaliczkę z jesieni. Słaba gra, klęska z Legią, brak reakcji i poprawy w kolejnym meczu - kibice mogli poczuć się sfrustrowani.

Dla trenera Lički nie ma jednak tematu. On cieszy się z tytułu, wszak to jego pierwsze trofeum w Polsce, w karierze trenerskiej. Cieszyć się może, ale też najwyższy czas na męskie rozmowy i takież decyzje!

Wisła i jej gra jest dla kibiców, a Ci wyraźnie dali dzisiaj wyraz tego, co sądzą o sytuacji w klubie. Jakie będą decyzje, co będzie dalej?

… cieszmy się jednak dzisiaj z tego mistrzostwa, bo nie wiemy kiedy będziemy się cieszyć z… kolejnego.

• Dodał: Piotr