2005.07.30 Wisła Kraków – GKS Bełchatów 3:0

Z Historia Wisły

2005.07.30, Orange Ekstraklasa, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:00
Wisła Kraków 3:0 (2:0) GKS Bełchatów
widzów: 9.500
sędzia: Jacek Granat z Warszawy
Bramki
Paweł Brożek 31’
Tomasz Frankowski 40’
Paweł Brożek 74’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Arkadiusz Głowacki
Dariusz Dudka
Kalu Uche grafika: Zmiana.PNG (77’ Konrad Gołoś)
Radosław Sobolewski
Mauro Cantoro grafika: Zmiana.PNG (78’ Jakub Błaszczykowski)
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (66’ Jean Paulista)
Paweł Brożek
Tomasz Frankowski

trener: Jerzy Engel
GKS Bełchatów
Jacek Banaszyński
Rafał Berliński
Milan Radulović
Edward Cecot
Robert Górski
Ferdinand Chi Fon
Goran Janković
Dariusz Pietrasiak grafika: Zmiana.PNG (46’ Jacek Popek)
Tomasz Łuczywek Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (46’ Jacek Kuranty)
Janusz Dziedzic Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (63’ Radosław Matusiak)
Mariusz Ujek Grafika:Zk.jpg

trener: Mariusz Kuras

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Oprawa
Oprawa

Spis treści

O trzy punkty

Po emocjach związanych z losowaniem III rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów czas na walkę o ligowe punkty. - Z GKS-em Bełchatów będziemy się spodziewać trudnego meczu. Goście cofną się głęboko na swoją połowę, czekając na kontrę - przewiduje Jerzy Engel.

Wiślacy po raz ostatni trenowali w piątkowy poranek. W zajęciach wzięło udział 20 zawodników. W sobotnim meczu z GKS-em Bełchatów nie zagra Marcin Kuźba, który narzeka na uraz pleców.

W sobotę rano na przedmeczowe zgrupowanie wyjedzie 19 zawodników, z których Jerzy Engel wybierze meczową osiemnastkę. W tej grupie jest Marek Penksa, którego certyfikat wciąż nie dotarł do PZPN.

Kibice Wisły mogą spodziewać się debiutu Dariusza Dudki. 22-letni obrońca w piątek podpisał pięcioletnią umowę z krakowskim klubem. - Jeśli trener mnie wystawi to zagram - mówi dyplomatycznie nowy piłkarz „Białej Gwiazdy”. Trudno jednak spodziewać się, aby w sytuacji, gdy kontuzjowany jest Maciej Stolarczyk Dudka rozpoczął mecz na ławce.

Być może szansę od pierwszych minut otrzyma Arkadiusz Głowacki, który powoli wraca do pełnej dyspozycji. - Żeby przekonać się, czy Arek wytrzyma cały mecz trzeba dać mu szansę zaprezentowania się - uważa szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”.

W podstawowej jedenastce powinien wybiegnąć także Paweł Brożek, który dałbardzo dobrą zmianę w ostatnim kolejce.

W drużynie goście nie zagrają kontuzjowany Bartosz Hinc i pauzujący za czerwoną kartkę Krzysztof Pilarz. Pod znakiem zapytania stoi również występ Mariusza Ujka.

(wally)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Trzy gole w bramce beniaminka

Udanie zainaugurowali sezon na własnym stadionie piłkarze Wisły. Zwycięstwo 3:0 nad beniaminkiem z Bełchatowa zapewnili Paweł Brożek (2 gole) i Tomasz Frankowski. W meczu tym zadebiutowali Dariusz Dudka i wchodzący z ławki efektowny Jean Paulista.

W podstawowym składzie zabrakło tym razem miejsca dla Konrada Gołosia, kontuzjowany Marcin Kuźba przesiedział zaś mecz na trybunie prasowej. Mógł zagrać Radosław Sobolewski, który choć został wyrzucony z boiska w meczu z Łęczną, to był to efekt dwóch żółtych kartek, które zostały teraz na koncie wiślackiego pomocnika zamiast jednej czerwonej. Warto wspomnieć też, że od pierwszej do ostatniej minuty zagrał Arkadiusz Głowacki.

Po 30 minutach gry znakomite podanie otrzymał Tomasz Frankowski, który razem z Pawłem Brożkiem wyprzedził defensywę bełchatowian. Podanie "Franka" wykończył jego partner z ataku, choć bramkarz gości - Banaszyński miał przez chwilę piłkę na rękawicy (asysta: Franowski).

Bramka ta udokumentowała okres przewagi Wisły, która mimo olbrzymiego upału i duchoty próbowała forsować tempo. Szczególnie aktywny był Kalu Uche, który oddał zarówno strzał z dystansu, próbował dwukrotnie uderzać głową, jak również zagrywał do partnerów. Gola mógł przynieść Wiśle jeden z dwóch rzutów wolnych, które wykonywał Marek Zieńczuk w 23 i 28 minucie. Zwłaszcza to drugie uderzenie wyglądało groźnie, bramkarza Bełchatowa uratowało chyba to, że piłka leciała na dobrej dla niego wysokości, mimo iż tuż przy słupku.

Dziesięć minut po zdobyciu bramki Wisła podwyższyła prowadzenie. Tym razem w rolę rozgrywającego wcielił się Tomasz Kłos, który posłał fantastyczną prostopadłą piłkę za głowy obrońców. Dopadł do niej oczywiście Tomasz Frankowski, spokojnie minął z prawej strony Banaszyńskiego i mocno strzelił tuż przy słupku by powracający defensorzy nie zdołali zablokować tego uderzenia (asysta: Kłos).

Onieśmieleni goście praktycznie nie sprawiali zagrożenia w pierwszych 45 minutach. Uległo to niestety zmianie w drugiej połowie. Trudno powiedzieć co tak uśpiło wiślaków: zmęczenie duchotą (choć akurat po przerwie zaczęło padać), lepsza gra bełchatowian czy też taktyka polegająca na wciągnięciu rywala na własną połowę, by było więcej miejsca na kontrataki. Faktem jest, że po przerwie goście stworzyli sobie kilka sytuacji.

Już w 51 minucie niewiele brakowało, by Dziedzic wpakował piłkę do bramki Wisły po dośrodkowaniu z prawej strony Chifona. Napastnik gości musnął piłkę, gdyby uczynił to bardziej zdecydowanie - ta zapewne nie minęłaby długiego słupka bramki Majdana. W 64 minucie Dziedzica zmienił Matusiak, który stworzył sobie niezłe dwie sytuacje. W 72 minucie centymetrów brakło by piłka wpadła do siatki po sytuacji sam na sam z Majdanem, zaś w 86 minucie gracz gości oszukał Kłosa i Baszczyńskiego, strzelił, ale Majdan wyszedł z tej sytuacji obronną ręką.

W Wiśle bardzo wiele ożywienia wniósł Jean Paulista, który w 66 minucie zmienił Marka Zieńczuka, niejako w podzięce za piękny, ale minimalnie niecelny strzał lewoskrzydłowego Wisły. Brazylijczyk zaprezentował bardzo żywiołową grę. Prezentowany przez Jeana brak konsekwencji taktycznej i dużo strat irytuje trenera Engela, ale też efektowna gra rekompensuje te wady. Dość powiedzieć, że Paulista przeprowadził w przeciągu 25 minut cztery akcje: dwukrotnie dograł prostopadle, dwukrotnie centrował i za każdym razem po tych podaniach "pachniało" bramką.

Tak choćby jak w 80 minucie, gdy Jean ograł rywala na prawym skrzydle, idealnie zacentrował do Frankowskiego, którego wolej znalazł niestety finał w rękach bramkarza. Przy czym sześć minut wcześniej Paulista zszedł do środka i idealnym prostopadłym podaniem za plecy obrońców obsłużył Pawła Brożka (wybiegał do tej piłki również Frankowski) tak, że młodemu napastnikowi nie pozostało nic innego jak celnie strzelić blisko prawego słupka.

- Rywal Wisły nie był bardzo mocny - przyznał grecki obserwator tego spotkania Kostas Goulis. Na pewno ma rację, ale przyznać należy że sporo akcji naszego zespołu mogło się podobać. Na tym etapie rozgrywek forma zespołu jest zadowalająca. - Nie wpadamy w euforię, jest wiele wniosków, wiele rzeczy do poprawienia, ale o tym co trzeba poprawić pomyślimy od poniedziałku - stwierdza trener Jerzy Engel. Sukcesywna poprawa szwankujących od czasu do czasu elementów powinna przynieść sukces nad następnym rywalem - Groclinem Dyskobolią. O Panathinaikosie na razie nie mówmy.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:0

Inauguracja sezonu 2005/06, przy Reymonta, była udana. Wisła pewnie pokonała beniaminka ligi, GKS Bełchatów, 3:0. Tym razem nasza gra wyglądała bardziej optymistycznie, niż w pierwszym meczu w Łęcznej. Dwa gole zdobył dzisiaj Paweł Brożek, jednego Tomasz Frankowski. Po tym zwycięstwie już jesteśmy liderem ekstraklasy! Warto dodać, że w barwach "Białej Gwiazdy" zadebiutowali dzisiaj Dariusz Dudka i Jean Paulista, a przed wiślacką publicznością Konrad Gołoś.

II kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 30. lipca 2005 r., godz. 19:00

Widzów: 10 000, sędziował: Jacek Granat (Warszawa)

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:0

Bramki:

1:0 Paweł Brożek (30.)

2:0 Frankowski (39.)

3:0 Paweł Brożek (74.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Dudka

Uche (77. Gołoś)

Sobolewski

Cantoro (78. Błaszczykowski)

Zieńczuk (66. Paulista)

Paweł Brożek

Frankowski


Banaszyński

Berliński

Radulović

Cecot


Górski

Chi-Fon

Janković

Pietrasiak (46. Popek)

Łuczywek (46. Kuranty)

Dziedzic (63. Matusiak)

Ujek

Piłkarz meczu:

Paweł Brożek


Bardzo przyzwoity mecz rozegrali dzisiaj podopieczni Jerzego Engela. Tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę upał, jaki panował dzisiaj w Krakowie. Temperatury są bowiem… iście ateńskie. Dobra to przeprawa przed czekającym nas meczem na Stadionie Olimpijskim w stolicy Grecji.

Wisła rozpoczęła to spotkanie w składzie, który był zgodny z wcześniejszymi zapowiedziami. Szybko więc debiut w Wiśle zaliczył Dariusz Dudka i można powiedzieć, że był on przyzwoity. Ze swoich czynności defensywnych wywiązał się (raczej) należycie, kilka razy wyszedł do przodu, a gdyby nie zabrakło mu zimnej krwi, mógł nawet pokusić się o bramkę. Czasem zabrakło zrozumienia z partnerami, ale to przyjść powinno z czasem.

Biała Gwiazda przeważała od początku, a goście, zwłaszcza w I połowie, gdy udało im się dojść do ok. 30 metra, próbowali strzałów z dystansu. Jaki mógł być tego efekt, każdy kto nie widział, domyśleć się może sam. Widać było dzisiaj wyraźnie, że beniaminka, który gra praktycznie II-ligowym składem, w stosunku do potencjału Wisły, dzieli przepaść.

Pierwszy raz obrona gości zadrżała już w 3. minucie. Wtedy to „urwał się” Franek, tyle że sędzia odgwizdał spalonego. W 10. minucie Wisła egzekwuje dwa rzuty wolne z rzędu (przy pierwszym Łuczywek zbyt szybko wybiegł z muru, za co zobaczył żółtą kartkę), jednak wynik nie zmienił się. Po kwadransie z dystansu, po ziemi, przymierzył aktywny dzisiaj Uche, ale piłka przeleciała obok bramki.

Wiślacy przeważali, tyle że brakowało przyspieszenia akcji oraz większego ruchu przed bramką Bełchatowa. W 22. minucie świetnym prostopadłym podaniem popisał się Mauro Cantoro, było ono jednak minimalnie zbyt silne dla Tomka Frankowskiego. Pięć minut później ładnie z wolnego przymierzył Marek Zieńczuk, ale trochę zbyt lekko, aby piłka ugrzęzła w siatce. Dlatego też Banaszyński zdążył sparować ją na rzut rożny.

W 30. minucie nikt już jednak wiślaków nie powstrzymał. Największa w tym zasługa Kalu Uche, który idealnie podał w tempo do Tomka Frankowskiego. Łowca bramek uciekł obrońcom i podał na środek do nadbiegającego Pawła Brożka. Brożinho strzela z pierwszej piłki, Banaszyński próbuje jeszcze interweniować, podobnie jak i jeden z obrońców gości, ale futbolówka wpada do siatki. Jest 1:0 dla Białej Gwiazdy!

Dwie minuty później ładnie uderza Uche, ale piłka leci nad bramką. W minucie 39. jest już jednak 2:0. Tomasz Kłos prostopadle podał do Tomasza Frankowskiego, ten ograł bramkarza i mimo, że bramki próbowali jeszcze bronić dwaj obrońcy gości, Franuś zmieścił futbolówkę między nimi, strzelając tym samym swojego pierwszego gola w tym sezonie, a 113. w ekstraklasie w ogóle!

Na tym skończyły się emocje pierwszej połowy, w której Bełchatów nie przeprowadził żadnej groźnej akcji, a Wisła wykazała się niemal 100% skutecznością. Wszystko co było do wykorzystania, zostało wykorzystane.

II połowa zaczyna się od zamieszania w polu karnym gości, ale Frankowi zabrakło tym razem szczęścia, aby pokonać Banaszyńskiego.

W 51. minucie pierwsza bramkowa okazja gości. Chi-Fon ograł Dudkę, podał do Dziedzica, a ten strzelił minimalnie obok słupka!

Wisła odpowiada natychmiast. Ładnie prostopadłą piłkę rzuca Sobol, ale Banaszyński dobiegł do niej minimalnie szybciej niż Franek. W 55. min. powinno być 3:0. Po ładnej akcji Pawła Brożka przed szansą na gola stanął Darek Dudka, tyle że gola w ekstraklasie jeszcze nigdy nie zdobył, więc zwlekał ze strzałem na tyle długo, aż powstrzymali go obrońcy i nadal jego stan w rubryce bramki wynosi "0". Niewiele brakowało też do strzelenia kolejnej bramki Brożkowi, którego w 56. min. w ostatniej chwili ubiegł obrońca, wybijając futbolówkę na róg. Dziesięć minut później ładnie z ok. 20 metrów uderzył Marek Zieńczuk, jednak piłka przeleciała nad bramką. Była to ostatnia akcja naszego pomocnika, którego kilka sekund później zastąpił Jean Paulista. Brazylijczyk niemal od razu stał się ulubieńcem wiślackiej publiczności, gdyż zaprezentował kilka typowo „brazylijskich zagrań”, a jego parę dośrodkowań siało spustoszenie w defensywie gości.

Wcześniej jednak, w 67. min., Radek Majdan ładnie złapał uderzenie głową piłkarza gości, a w min. 72. znów groźnie pod naszą bramką, tyle że Matusiak z dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę. Niewykorzystane okazje lubią się mścić… Tak też było w minucie 74. Jean Paulista przerzucił piłkę nad obrońcami gości, wyszli do niej zarówno Brożek jak i Franek, ten pierwszy był jednak przy niej szybciej i nie miał kłopotów z pokonaniem Banaszyńskiego, ustalający tym samym wynik spotkania na 3:0. Końcówka meczu nie przyniosła bowiem już większych emocji. Wprawdzie w 79. min. Majdana próbował pokonać Popek, a Janek Paulista – jak ochrzcili go wiślaccy kibice – świetnie zacentrował do Franka (strzał „łowcy” złapał Banaszyński), ale było to wszystko, co pokazali piłkarze obydwu drużyn, a co byłoby godne odnotowania. W końcówce kilka razy „szarpnął” jeszcze, wprowadzony za Cantoro, Kuba Błaszczykowski, starał się też pokazać inny dzisiaj rezerwowy, Konrad Gołoś, ale wynik nie uległ już zmianie.

Wisła zasłużenie pokonała bojaźliwego beniaminka, który zupełnie nie posiadał atutów. Nonszalancja wiślaków, w II połowie, dała gościom kilka akcji, ale ogólnie zaprezentowali oni poziom II-ligowy. Na wyróżnienie zasłużył dzisiaj Paweł Brożek, który dostał od nas tytuł gracza meczu, bo czego można oczekiwać więcej od napastnika, który strzela dwa gole? Może jednak mniejszej nonszalancji i mniej przestojów, bo tego u Brozia było jednak dzisiaj za dużo.

Kibice w zadowoleniu opuszczali stadion, na którym już za półtorej tygodnia Wisła zmierzy się z Panathinaikosem o Ligę Mistrzów. Obyśmy i wtedy kończyli mecz z podobnymi nastrojami!

Dodał: Piotr (2005-07-30 21:26:32)

Źródło:wislaportal.pl

Trenerzy po meczu

Jerzy Engel: Zagraliśmy bez wielkiego ryzyka

Trener Jerzy Engel nie ukrywał zadowolenia po meczu z GKS Bełchatów. Szkoleniowiec mistrzów Polski pochwalił za dobrą grę duet napastników Tomasz Frankowski - Paweł Brożek, który zdobył wszystkie gole w dzisiejszym spotkaniu.

Jerzy Engel:

- Zawsze dobrze jest rozpocząć od zwycięstwa przed własną publiczością. Ten pierwszy mecz jest zawsze niewiadomą, chcieliśmy wygrać wysoko, by stworzyć dobrą atmosferę przed najważniejszymi meczami w eliminacjach Ligi Mistrzów. Nie wpadamy w euforię, jest wiele wniosków, wiele rzeczy do poprawienia, ale o tym co trzeba poprawić pomyślimy od poniedziałku. Teraz trzeba umieć cieszyć się z wygranej. Zagraliśmy bez wielkiego ryzyka, odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo.

Cieszę się, że Paweł Brożek przestaje być wiecznym talentem, a staje się zawodnikiem tej klasy, na jaką liczymy. Te dwie bramki do dodadzą mu pewności siebie, której potrzebował. Tomasz Frankowski wreszcie był bardzo swobodny. Jestem zadowolony z gry ich obu.

Ocenę Jeana Paulisty mam podobną do Państwa. Wielkie umiejętności i możliwości, ale potrzebuje czasu, aby poznać jak wygląda futbol w Polsce. Ma wiele strat, a to denerwuje partnerów. Podobnie Gołoś.

Transfery? To pytanie do panów Grzegorza Mielcarskiego i Zdzisława Kapki. Pracujemy nad dwoma transferami, chciałbym by doszły one do skutku. Na wszystko trzeba czasu, ten jeden mecz, który nam został i czas przeznaczymy na poprawę gry.

Mariusz Kuras:

Mariusz Kuras
Mariusz Kuras

- Gratuluję trenerowi pierwszego zwycięstwa na własnym boisku. Było widać, że przestraszyliśmy się rywala, brakowało dobrego podania w pierwszych 20 minutach. Wisła wygrała spokojnie i zasłużenie 3:0. Musimy bardziej wierzyć w siebie, dziś tego brakowało.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Dariusz Dudka: Dziękuję kibicom

Dariusz Dudka zadebiutował w barwach mistrza Polski. - Tak się składa, że grając w Amice, debiutowałem właśnie na stadionie Wisły - przypomina. Nowy nabytek „Białej Gwiazdy” dziękuje kibicom za przyjęcie. - Czegoś takiego we Wronkach nie miałem.

Jak oceniasz swój debiut w barwach Wisły?

- To pytanie bardziej do trenera niż do mnie. Mówiąc krótko, jestem zadowolony.

Wejście było chyba ułatwione, bo z lewej strony grał Marek Zieńczuk.

- Tak, z Markiem grałem przez dwa lata we Wronkach, choć momentami brakowało nieco zgrania. Widać było, że się nie rozumiemy do końca.

Wystarczy czasu, aby do meczu z Panathinaikosem wszystko dopracować?

- Wcześniej przed nami mecz z Groclinem. Jestem przekonany, że do tego czasu uda się wszystko dopracować.

Kilka razy widzieliśmy Cię w polu karnym rywala...

- Takie zadania miałem od trenera Engela. Boczni obrońcy muszą wspomagać pomocników, takie są wymogi współczesnego futbolu. W Amice było podobnie.

Jak porównasz Wisłę z Amiką?

- Zdecydowanie szybciej gra się piłką.

Za tydzień gracie w Grodzisku. Ty miałeś okazję występować tam trzy dni temu.

- Z tego, co wiem, to Groclin jest strasznie „zakręcony” po wyjeździe do Stanów. Myślę, że do piątku się nie „odkręcą”.

Nie chcesz zasłużyć na miano egoisty. Zamiast strzelać, podawałeś do Tomka Frankowskiego.

- Tomek mi machał, więc mu zagrałem. Szkoda, że wmieszał się obrońca. Jak poczuję się pewniej w drużynie to będę strzelał (śmiech).

Kibice przyjęli Cię dziś bardzo ciepło.

- Serdecznie im za to dziękuje. We Wronkach nie miałem takiego przyjęcia, dlatego jestem podwójnie szczęśliwy.

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Krakowski debiut Jerzego Engela, jako trenera Białej Gwiazdy, nie oczarował, ale i tak kibice obejrzeli przyzwoity mecz i łatwe zwycięstwo swoich ulubieńców. Słaby rywal nie pozwala co prawda wyciągać z tego sukcesu zbyt daleko idących wniosków, niemniej można znaleźć kilka pozytywów, których wartości nie obniża relatywna łatwość zadania, przed którym stanęli w sobotę wiślacy.

Nim o "plusach", kilka uwag o "minusach". Przede wszystkim zbyt długie były w grze Wisły okresy przestojów, z wolno rozgrywanymi, pozbawionymi inwencji akcjami, licznymi stratami, niecelnymi podaniami i wpadkami w obronie. Można oczywiście wskazywać na tradycyjnie usprawiedliwiające powody słabszej dyspozycji w niektórych fragmentach meczu: niesprzyjającą pogodę czy demobilizującą słabą postawę rywala, ale pierwszorzędny powód nierównej gry wiślaków jest znacznie bardziej poważny - ten zespół nie jest jeszcze w najlepszej formie. Już tydzień temu, przypominaliśmy prawidłowość, od paru sezonów typową dla występów Wisły w rundzie jesiennej: zawsze potrzebuje ona kilkunastu spotkań, aby dojść do optymalnej dyspozycji. Tym razem, z uwagi na mecze eliminacyjne do LM, w dodatku z rywalem, którego trudno uznać za przeszkodę nie do pokonania, forma powinna przyjść wcześniej. Mówi o tym trener, mówią o tym zawodnicy. Wypada mieć nadzieję, że ich rachuby sprawdzą się. Podobne bowiem zapewnienia słyszeliśmy także przed bojem z Realem Madryt, a niestety - niezależnie od wielkiej klasy zeszłorocznego rywala - ze szczytem formy wtedy nie trafiliśmy. Engel musi sobie też radzić z zgrywaniem na nowo zespołu. Ekspresowe tempo tego procesu nie ułatwia mu zadania, choć są pierwsze optymistyczne przesłanki. Może jednak nieco dziwić, że na razie nie jest testowany wariant gry z nowym obrońcą na prawej stronie bloku. Wszak w pierwszym meczu z Grekami nie wystąpi Marcin Baszczyński.

Po stronie plusów sobotniego spotkania należy zapisać występ Jeana Paulisty. W ostatnich dniach dość często czytaliśmy krytyczne wypowiedzi pod jego adresem trenera Engela. Niektórzy kibice zaczęli wątpić w jakość tego transferu. Ale Paulista potwierdził, że potencjał ma duży. Drybling, umiejętność prostopadłego podania, dobre centry (chwalił je parę dni temu w C+ Tomasz Frankowski, i miał rację), szybkość - to zalety Brazylijczyka, który może stanowić znaczące wzmocnienie, jeżeli tylko zgra się z kolegami. Tu i ówdzie przebąkuje się, że Engel krytykuje Paulistę w ramach rywalizacji "menadżerskiej" z Grzegorzem Mielcarskim. Miejmy nadzieje, że to jedynie spiskowe teorie. Dariusz Dudka miał znacznie krótszą drogę do składu. Spisał się poprawnie, zważywszy na ledwie dwudniowy staż w zespole. To ważny transfer, który powinien się szybko spłacić.

Na osobną pochwałę zasługuje po meczu z Bełchatowem Paweł Brożek. Wreszcie nie zawiódł w decydujących momentach i wykazał się należytą skutecznością. Czy to było przełamanie, na które wszyscy czekaliśmy, jedni już z coraz mniejszą wiarą, że kiedykolwiek nastąpi? Oby. Jego partner z ataku przełamał się już dawno temu (choć miał w swej karierze równie złe momenty jak Brożek - nawet w Wiśle) i od tego czasu króluje na polach karnych rywali. Tomasz Frankowski strzelił gola i zaliczył asystę: i tego od niego oczekujemy. Co raz lepszą formę prezentuje Kalu Uche. A że umiejętnościami i talentem przerasta 99% piłkarzy polskiej ligi, jest na najlepszej drodze, żeby znowu stać się jej postrachem. Jeśli tylko nie zabraknie mu chęci... Cieszy pojawienie się na boisku Jakuba Błaszczykowskiego. Szkoda, że na ledwie kilkanaście minut. Ten talent nie może zostać zmarnowany! Wystąpił także Konrad Gołoś, który gra równie ambitnie co chaotycznie. Ale i z niego będzie dużo pożytku. Generalnie rzecz biorąc, cieszy, że trener ma tak wielkie pole manewru w drugiej linii. Są w niej tym większe rezerwy, że Mauro Cantoro, Radosław Sobolewski i Marek Zieńczuk nie są w optymalnej formie. Zdarza im się za dużo przestojów i niecelnych podań. Na ligę taka dyspozycja zwykle wystarczy. Na Greków z pewnością już nie. To samo dotyczy obrony. W sobotę przytrafiły się jej poważne wpadki. Nawet biorąc pod uwagę rozluźnienie spowodowane całkowitym brakiem zagrożenia ze strony Bełchatowian w pierwszej połowie, od reprezentantów Polski można wymagać więcej skupienia.

Za parę dni ważny sprawdzian formy w Grodzisku, krótko potem jeszcze ważniejszy w eliminacjach LM. Jej progresja musi być ekspresowa, jeśli czwarty bój o LM ma zakończyć się lepiej niż poprzednie...

Źródło:wislaportal.pl